- Opowiadanie: MPJ 78 - Wszystko zaczyna się od kropli

Wszystko zaczyna się od kropli

Dziś coś innego, drobna scenka,  acz z nawiązaniem do moich wcześniejszych opowiadań. 

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Wszystko zaczyna się od kropli

 Od czego zaczyna się ta historia? Może od kropli czerwonego wina spływającej po ściance kieliszka. Samo w sobie może to być fascynujące, zwłaszcza gdy kieliszek wypełniony gruzińskim winem był dodatkiem do wieczoru w Batumi. Zachód słońca nad Morzem Czarnym, lekka bryza, zapach niosący się z pobliskich herbacianych pól, łączący się z aromatami lokalnych potraw serwowanych w nadbrzeżnych knajpkach. Delikatnie reguluję zoom celownika, dzięki czemu mam szerszy obraz, niż kropla wina na ściance kieliszka. Patrzę więc jak w jednym z takich nadbrzeżnych lokali przy stoliku zebrało się nietypowe towarzystwo. Nastolatek, którego znam pod ksywką doktor Mood, w zarzuconym na ramiona zielonym płaszczu z kapturem, obok dwie wyjątkowo ładne i zgrabne młode kobiety blondynka i ruda. Choć ubrane zgodne z typowym biurowym dress codem, to mające koci magnetyzm. Naprzeciwko nich siedział ogolony na łyso człowiek o wyjątkowo ponurym wyrazie twarzy, w towarzystwie równie ponurego brodacza. Wedle opisów na zdjęciach, które mam w wieżyczce karabinu maszynowego, łysek to Jewgienij, a brodacz to Murat. Na razie widzę, jak Mood delikatnie zakręcił kieliszkiem i zachwycał się barwą oraz bukietem trunku. Po chwili w słuchawkach usłyszałem jak pyta.

– Jewgienij, jesteś zadowolony z moich klonów?

– Nu doktor Mood, nawet bardzo.

– To ile byś ich chciał?

– Przydałoby się ze trzydzieści tysięcy – odparł łysy.

– A stać was?

– Nie – krótko odparł brodacz.

– Za miesiąc mogę dostarczyć dziesięciu, ale promocja się skończyła, więc będą kosztować… – Nastolatek rzucił okiem na blond asystentkę.

– Milion euro w używanych banknotach. – Marysieńka wyrecytowała to z uśmiechem.

– A w rublach to by było? – spytał łysy.

– Nie bierzemy makulatury – odparła ruda asystentka.

– Job twoju mat! – Murat gwałtownie wstał od stolika.

– Zabawimy się? – Oczy rudowłosej zabłysły pragnieniem mordu. 

– Spokój! – Jewgienij spojrzał na wspólnika.

– Klementynko, nie strasz pana. – Nastolatek spojrzał na dziewczynę z wyrzutem.

– Porozmawiajmy poważnie. – Jewgienij przeciągnął się na krześle. – Dziesięciu to tyle, co nic. Owszem dani w szpicy ataku są świetni. Własnym przykładem ciągną do uderzenia „mięso”…

– Mięsko. – Blondynka nieco się rozmarzyła i aż oblizała zmysłowe usta.

– Marysieńko, nie takie jak myślisz. – Mood pogładził ją po plecach. – Jewgienij mówi o więźniach z gułagów.

– Szkoda.

– Wracając do tematu. Poprzedni pociągnęli atak, to i nowi pociągną.

– Tylko, że świnie ze sztabu generalnego zablokowały mi rekrutację zeków w łagrach, więc twoje klony nie będą miały kim dowodzić.

– Nawet jeśli są tylko kroplą w morzu potrzeb, to czy nie jest tak, że mogą być kroplą która przelewa właściwy kielich, a w każdym razie kroplą która drąży skałę?

– Doktor, ja wiem, co krople drążą kamień, ale na to trzeba czasu, a tego matuszce Rosji nie zostało za dużo.

– Nic na to nie poradzę.

– Ale ja mogę poradzić. – Brodacz wstał i nachylił się w stronę Mooda. – Pójdziesz z nami i uruchomisz nam produkcję klonów w Rosji.

– A jak nie zechcę?

– Nie tacy jak ty siedzieli w łagrach i tworzyli wynalazki na chwałę matuszki Rosji i ruskiego mira. – Murat wyciągnął pistolet.

– Mój!

Klementyna zerwała się, zawirowała w piruecie, złapała brodacza za uzbrojoną rękę, sprawnie wykręciła ją uciskając odpowiednie zakończenia nerwowe. Z bezwładnej dłoni brodacza wypadł pistolet. Dziewczyna złapała go w powietrzu. Wściekły Murat zamachnął się lewą ręką i uderzył ją w twarz. Rudowłosa prychnęła jak rozzłoszczona kotka i w sposób nie praktykowany przez sztuki walki przejechała po twarzy paznokciami, znacząc długie krwawe rany. Z sąsiedniego stolika poderwała się ochrona Rosjanina. W tym czasie Mood podniósł kieliszek z winem, a szkło rozbłysło czerwonym promieniem.

– Spokój! – krzyknął Jewgienij.

– Co jest!? – Murat był wściekły.

– Myślę, że twój rozsądniejszy wspólnik już zrozumiał, że nie życzę sobie pracować w łagrach i jestem w stanie poprzeć to życzenie, bardzo konkretną argumentacją.

– Myślisz, że te dwie sklonowane suki cię ochronią? – brodacz splunął z pogardą.

– On nie mówi o swoich tygrysicach. – Jewgienij popatrzył na czerwoną kropkę na czole wspólnika.

– A o czym?

– Na moje oko, to celownik laserowy karabinu. Nie rozumiem tylko jakim cudem strzelec mierzy do Murata znad morza? Tam przecież nic nie ma.

– Maks, proszę o chwilę prezentacji. – Mood powiedział to do zegarka na swoim nadgarstku.

 

Nagle kilkadziesiąt metrów od kafejki, lewitując nad taflą morza pojawił się transporter opancerzony typu SKOT. Maszyna wisiała w bezruchu ustawiona bokiem do knajpki i tylko wieżyczka z ciężkim karabinem maszynowym skierowana była w stronę rozmówców doktora. Po chwili obiekt rozpłynął się w powietrzu, ale czerwona kropka celownika pozostała na czole brodacza.

 

– Fenomenalne – wyszeptał Jewgienij.

– Kim ty jesteś? – Murat popatrzył na Mooda jakby widział go pierwszy raz w życiu.

– Poważnym biznesmenem składającym wam przemyślaną ofertę.

– Ty musisz być ufokiem nie ma dwóch zdań. – Jewgienij wyszczerzył się do doktora w szczerym słowiańskim uśmiechu.

– Czy to ważne? – Mood wzruszył ramionami. – Kupujecie czy nie?

– Kupimy. Tylko skoro nie chcesz rubli, to może kamienie szlachetne?

– Wycena w Antwerpii? – doktor pytająco spojrzał na rozmówcę.

– Pogonili nas stamtąd.

– Budapeszt?

– Zgoda. – Jewgienij wyciągnął prawicę.

– Interesy z wami nie są łatwe, ale mogą być obopólnie satysfakcjonujące. – Mood uścisnął mu rękę.

 

Marcinek spokojne pilotował SKOT-a do domu. Ja zaś spoglądałem na doktora Mooda i jego dwie asystentki w przedziale osobowym. Jedna z nich właśnie zmywała coś z paznokci do fiolek. Jedna rzecz nie dawał mi spokoju.

– Sąsiad, czemu ty Ruskim pomagasz?

– Panie Twardowski, czemuż to uważasz, że im pomagam?

– Tych swoich gorylowatych im oferujesz, a to już podpada pod pomoc.

– A wy nie pomagacie?

– Pomagamy ale po sąsiedzku tobie, to nie to samo. Sami zaś ostatnio zorganizowaliśmy czołgi dla Ukrainy.

– To co im oferuję, jest przynętą, zbyt małą by cokolwiek zmienić, dość dużą bym dostał to, czego potrzebuję.

– Nie rozumiem – rzekłem szczerze.

– Bo widzisz Maks, wszystko zaczyna się od kropli. – Podniósł jedną z fiolek otrzymanych od asystentki.

– Kropli? – zdziwiłem się.

– W tej próbówce mam odrobinkę krwi Murata Kumpilowa. Dzięki niej stworzę jego klona i podmienię.

– Co ci to da?

– Murat to władca jednej z federalnych republik, Adygeji, mają tam ropę, gaz, całkiem dobre ziemie i niezły klimat, Mogliby żyć jak nababowie, ale ledwo ciągną, bo ten bałwan za dużo kradnie. Mój klon to zmieni. – Mood uśmiechnął się drapieżnie.

– Będzie kradł dla ciebie – domyśliłem się.

– Pracował dla mnie, rozwijając ten kraj. – Doktor puścił do minie oko.

– Ciekawe, co na to Putin?

– Liczę, że kiedyś spotka się z moim klonem i…

– Zdobędzie materiał genetyczny – dokończyłem domyślnie.

– No cóż wszystko zaczyna się od kropli. – Spojrzenie Mooda nie pozostawiało wątpliwości, co do jego planów.

 

Koniec

Komentarze

Hi! hi! Nawet zgrabne. Tylko tego, ten trochę nie pasuje mi laser do lunety. Laser zdaje się świeci po prostej, a luneta karabinu, zdaje się miałaby siatkę celowniczą, uwzględniającą krzywe balistyczne na odległości.. czy coś. Po za tym całkiem lekkie i co na plusik, temat aktualny :] . Pozdrawiam.

Kawkoj piewcy pieśni serowych

Sorry, MPJ, ale to chyba nie moja bajka. Lubię klimaty tego typu, jednak w Twoim szorcie coś mi nie zagrało. Postacie i rekwizyty, które wprowadziłeś są tak typowe, że aż karykaturalne w kontekście całej scenki. Całość przypomina mi klepane od sztancy filmy z lat dziewięćdziesiątych, z bondowskimi klimatami naiwnej i przerysowanej badassowości z epoki Conerry’ego i Moore’a na doczepkę.

Wkomponowałeś w swój pomysł jakieś elementy polityczne, nawiązujące do aktualnej sytuacji. I szczerze powiedziawszy nie wiem po co. Moim zdaniem to nie współgra z resztą, jest kroplą powagi w tym kieliszku. I może od tego powinienem zacząć, bo wszystko zaczyna się podobno od kropli. Gdyby nie ta kropla, to opowiadanie uznałbym za przyjemne w smaku, pomimo kilku wyłapanych babolków w postaci literówek i niepotrzebnych przecinków.

Niestety, nie moge powiedzieć, żebym czuł się przekonany do tej scenki :(

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

 AstridLundgren połączenie w celowniku lasera z lunetką nie jest niczym niezwykłym

 

luneta laser – Sprzedajemy.pl 

Outta Sewer zauważ, że nawet w tagach uczciwie podkreślałem, że w opowiadaniu jest absurd i humor. Przerysowane postaci są tego elementem. Odniesienia do aktualnej sytuacji… Przecież Bondy, i cała masa ich klonów zrobiła z tego kanon. 

z typowym biurowym dress coodem, ← literówka

mauszce Rosji ← literówka

Do 10k znaków tekst jest szortem tutaj.

Całość absurdalna zgodnie z tagiem, ale średnio zabawna.

Khaire!

 

Ja tam się bardzo czepiać nie będę, tekst krótki i prosty, akurat do porannej kawy. Oczywiście wszelkie odniesienia do ponurej rosyjskiej teraźniejszości sprawiają, że choćby się chciało, to nie jest śmiesznie, choć to pewnie kwestia wrażliwości.

 

Pociągnięte w kilku miejscach odniesienia do kropli dość finezyjne, ładnie rezonują z tytułem.

 

Przeszkadzają natomiast błędy i literówki – do już wymienionych dołączam poniższe:

Mood delikatnie zakręcił kieliszkiem i zachwycał się barwa oraz bukietem trunku

Oczy rudowłosej zabłysły rządzą krwi

transporter opancerzony typu SCOT

dalej jest SKOT, więc albo w jedną, albo w drugą.

Za, miesiąc mogę dostarczyć dziesięciu

Maks, proszę o chwile prezentacji

 

A największy problem miałem ze sceną akcji:

Z bezwładnej dłoni brodacza wypadł pistolet. Dziewczyna złapała go w powietrzu. Wykorzystując to Murat zamachnął się lewą ręką i uderzył ją w twarz. Rudowłosa prychnęła jak rozzłoszczona kotka i w sposób nie praktykowany przez sztuki walki przejechała go po twarzy, znacząc długie krwawe szramy.

Nie rozumiem, w jaki sposób Murat wykorzystał to, że dziewczyna złapała w powietrzu pistolet. Wykorzystać mógł to, że miała zajęte ręce albo uwagę skupioną na czym innym, ale nie to, że wytrąciła mu broń z ręki. I dalej co to znaczy “przejechała go”? Rozumiem, że przejechała mu po twarzy paznokciami, ale to nie jest prawidłowo zapisane.

 

Pozdrawiam,

D_D

Twój głos jest miodem... dla uszu

Ee.. Nie no fajne.. kolimator, laser, luneta.. W zestawie komplet lampek choinkowych, z zasilaniem akumulatorowym na USB dla operatora? Nie, no. Tak na poważnie, znalazłam na allegro, ale bez opisu. Musiałoby mieć komputer balistyczny, który sterowałby serwomotorkiem ustawiającym w pionie laser.. Chyba jednak jestem tradycjonalistką, jeśli opiszesz szerzej działanie tego ustrojstwa, najlepiej wplatając to w jakieś sci-fi military fiction, to może uwierzę że ktoś z tego naprawdę korzysta ;). Albo hi, hi, jestem typem twardogłowej dzikuski odpornej na technologiczne nowinki:D. Prędzej uwierzę w świstaka prowadzącego ogień z wielkokalibrowego karabinu z amunicją, której trajektorią balistyczną kierują satelity geostacjonarne. Pozdrawiam :)

Kawkoj piewcy pieśni serowych

Widziałem, MPJ, i dlatego napisałem na początku komentarza, że to nie moja bajka. Po prostu mnie Twój tekst tym razem nie siadł i to w zasadzie tyle :/

Known some call is air am

Witaj.

Pomysłowa scenka na temat aktualnej sytuacji politycznej z dużą dozą fantastyki w tle, pozwalająca na rozwiniecie w większą całość paru wątków przewodnich. Kilka razy humor szorcika rozbawił mnie. Usterek językowych jest trochę, więc pod tym kątem warto jeszcze przejrzeć opowieść. Czasem konkretne wyrazy w dialogach upodobniają się do wymowy rosyjskiej, czasem – nie. 

Pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

Czyli masz jakiś plan? Fajnie. Acz obawiam się, że oligarchowie zagryźliby porządnego odmieńca. Chyba żeby też kradł, tylko dla kogoś innego i nie rzucał się w oczy.

Oczy rudowłosej zabłysły rządzą krwi.

Ojjj. Sprawdź w słowniku, co znaczy “rządzą”. Możesz się zdziwić.

Babska logika rządzi!

Mnie się podoba! Pokazałem ziomkom – do młodych opowiadanie przemawia wink 

Koala 75, Duago_Derisme wskazane błędy skorygowałem, za pomoc dziękuję. 

 

bruce rosyjskiego w dialogach miało być więcej, ale moja znajomość tego języka jest ….. No powiedzmy taka, że jakbym do niej dorzucił jeszcze autorską transkrypcję na alfabet łaciński…. Ogólnie świat jeszcze nie jest na to gotów. ;)

 

Finklo odmieniec od doktora Mooda nie byłby aż tak porządny ;)

 

Rejtan dzięki za dobre słowo ;)

 

Jasne :)), pozdrawiam serdecznie. :) 

Pecunia non olet

Taka sobie wariacja na temat interesów z ruskimi, wykorzystująca postaci z innych Twoich opowiadań i z odwołaniem do aktualnej sytuacji politycznej. Owszem scenka dość absurdalna, ale humor szczątkowy i raczej nie w moim guście. Niestety, nie porwało.

 

Mood po­gła­dził ręką po ple­cach. → Zbędne dookreślenie – czy mógł ją pogładzić, nie używając rąk?

Za SJP PWN: pogładzić «przesunąć po czymś delikatnie ręką»

 

prze­je­cha­ła go po twa­rzy pa­znok­cia­mi, zna­cząc dłu­gie krwa­we szra­my. → …prze­je­cha­ła po twa­rzy pa­znok­cia­mi, zna­cząc dłu­gie krwa­we rany.

Za SJP PWN: szrama «szpecący kogoś ślad po zagojeniu się rany»

 

Mood po­wie­dział to do ze­gar­ka na swoim prze­gu­bie. → A może: Mood po­wie­dział to do ze­gar­ka na nadgarstku.

Kolano i łokieć to też przeguby.

 

Mogli by żyć jak na­ba­bo­wie… → Mogliby żyć jak na­ba­bo­wie

 

– Liczę, że kie­dyś spo­tka się z moim klo­nem i … → Zbędna spacja przed wielokropkiem.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

reg poprawki naniosłem

:) 

 

 

szkoda że nie trafiłem z humorem w gust. 

Bardzo się cieszę, MPJ-cie.

Ano, nie trafiłeś. Może następnym razem będzie lepiej. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Twardowski na gościnnych występach ;) Jak lubię opka z rodzinką Twardowskich, tak tym razem nie spasiło. Może dlatego, że dotykasz tematu aktualnego i mocno raniącego. Ty żartujesz, a ja mam przed oczami zdjęcia zburzonych domów i opisy ruskich zbrodni. Choć z drugiej strony domyślam się, że dla Ciebie to sposób na odreagowanie tych właśnie informacji i obrazów, więc nie odbieraj tego, jako zarzutu. Po prostu radzimy sobie w różny sposób.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Irka_Luz ta wojna z wolna dryfuje w stronę walki Rosjan o tron cara. Jeśli frakcje walczące o Kreml przejdą do wojny domowej na pełną skalę, to wszystko to co dziś działo się na Ukrainie zblednie. 

Nowa Fantastyka