- Opowiadanie: Bardjaskier - Nieodpowiednie pytanie

Nieodpowiednie pytanie

Hej 

Za betę dziękuję Ambush, ostam, WyrmKiller

Miłej lektury 

 

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Nieodpowiednie pytanie

Ja­ni­na usły­sza­ła dźwięk prze­krę­ca­ne­go zamka w drzwiach, zerknęła na stół z przy­go­to­wa­ną ko­la­cją i ru­szy­ła do przed­po­ko­ju.

Marek wszedł do miesz­ka­nia i za­trza­snął za sobą drzwi. Nie prze­krę­cił zamka – za­uwa­ży­ła z iry­ta­cją.

– A, je­steś, ko­cha­nie – po­wie­dział, ścią­ga­jąc kurt­kę.

Po­wie­sił ją na ubra­niu Ku­bu­sia.

– Co za okrop­ny dzień – powiedział, ścią­ga­jąc buty bez roz­wią­zy­wa­nia.

 Ja­ni­na mi­nę­ła męża w przed­po­ko­ju. Prze­wie­si­ła jego na­kry­cie na pusty wie­szak.

– Fa­bian, skur­czy­byk, wy­obraź sobie, nie przy­słał mi spra­woz­da­nia. – Marek prze­szedł do kuch­ni, gdy ona od­sta­wi­ła buty na wy­cie­racz­kę. Pod­nio­sła kap­cie i ru­szy­ła za mężem.

– Co on sobie wy­obra­ża? – Otwo­rzył lo­dów­kę i wy­cią­gnął kar­ton mleka.

 Ja­ni­na pod­su­nę­ła mu pa­pu­cie.

– Dzię­ku­ję, ko­cha­nie. Nie zo­sta­wię tak tego, w po­nie­dzia­łek z sa­me­go rana wyślę maila do kie­row­ni­ka, mam dość jego nie­kom­pe­ten­cji, aro­ganc­ki dupek. – Wsu­nął stopy w kap­cie. Od­krę­cił na­kręt­kę i napił się wprost z kar­to­nu.

Ja­ni­na po­de­szła do szaf­ki, wy­cią­gnę­ła szklan­kę i po­sta­wi­ła na bla­cie obok męża.

– Fa­bian, co to jest w ogóle za imię? – za­py­tał, opie­ra­jąc się o otwar­te drzwi lo­dów­ki.

Otwo­rzy­ła usta, by po­wie­dzieć o szklan­ce, jed­nak Marek za­krę­cił już kar­ton i od­sta­wił.

– Prze­pra­szam za spóź­nie­nie, ale korek był jak jasna cho­le­ra.

Prze­pra­sza lo­dów­kę? – Pa­trzy­ła, jak za­glą­da do środ­ka.

– Nie­któ­rzy nigdy nie po­win­ni mieć prawa jazdy. Oczy­wi­ście młoda pa­nien­ka, w toy­ocie ku­pio­nej za pie­nią­dze ta­tu­sia, spo­wo­do­wa­ła ko­li­zję.

Ja­ni­na scho­wa­ła szklan­kę z po­wro­tem do szaf­ki. 

– Traj­ko­ta­ła przez te­le­fon, pew­nie mu­sia­ła do­koń­czyć roz­mo­wę, którą prze­rwa­ła jej stłucz­ka. O czym ci lu­dzie roz­ma­wia­ją? Wszy­scy nic nie robią, tylko ga­da­ją, albo gapią się w ekran. – Mąż wziął wdech po prze­mo­wie. 

Ja­ni­na wy­cią­gnę­ła palec w stro­nę lo­dów­ki, Marek jed­nak już przy­mknął drzwi i oparł się o nie ple­ca­mi.

– W radiu wspo­mi­na­li, że znowu pod­sko­czą ceny – po­wie­dział zre­zy­gno­wa­ny.

Opu­ści­ła rękę, chcia­ła za­pro­po­no­wać, by prze­szli do sa­lo­nu i usie­dli do ko­la­cji, ale widok zbyt długo otwar­tej lo­dów­ki kom­plet­nie ją roz­pro­szył. Zre­zy­gno­wa­ła, od­su­nę­ła krze­sło i usia­dła przy ku­chen­nym stole.

– Co oni w tym rzą­dzie wy­pra­wia­ją? Za­bie­ra­ją ci pół wy­pła­ty co mie­siąc, opo­dat­ko­wa­ne jest wszyst­ko włącz­nie z pie­przo­nym po­wie­trzem nad mo­rzem, a gdy nad­cho­dzi kry­zys, to po­tra­fią tylko gadać w kółko – a to o woj­nie na Ukra­inie, a to o epi­de­mii albo za­sła­nia­ją się opo­zy­cją.

Ja­ni­na opar­ła rękę o blat stołu i pa­trzy­ła, jak usta Marka nie­ustan­nie się po­ru­sza­ją.

Ma po­pę­ka­ne wargi, pro­si­łam, by ich nie ob­li­zy­wał. Czemu on za­wsze je ślini?

– Zresz­tą, jedni i dru­dzy są sie­bie warci. Tylko pytam się, gdzie są te pie­nią­dze? Na co oni je wy­da­ją? Prze­cież, gdyby Frąc­ko­wiak tak za­rzą­dzał swoją firmą, jak oni pań­stwem, to już dawno mu­siał­bym szu­kać nowej ro­bo­ty.

Ma takie dwa wło­ski na czub­ku ucha, czemu ich nie ściął, wy­glą­da­ją nie tylko kre­tyń­sko, ale i ob­le­śne.

– Swoją drogą, a pro­pos złego za­rzą­dza­nia wiesz, co mój ko­cha­ny szef wy­my­ślił?

To na pewno bę­dzie coś waż­ne­go, bo opluł sobie wargę, jak dziec­ko, gdy się pod­nie­ci.

– Mam prze­jąć obo­wiąz­ki Bo­gu­sia, wy­obra­żasz sobie?

Pa­trzy­ła, jak Marek wsa­dza sobie mały palec lewej dłoni do ucha i ob­ra­ca nim.

– Prze­cież ja le­d­wie się uwi­jam ze swoją ro­bo­tą. I co mnie in­te­re­su­je, że jest na zwol­nie­niu? Gdyby Frąc­ko­wiak za­trud­nił jesz­cze dwie osoby, nie by­ło­by spra­wy, ale nie, le­piej jest wci­snąć do­dat­ko­wą ro­bo­tę Ma­recz­ko­wi. A na pewno ta­niej.

Ostat­nio śmier­dzi mu z ust, chyba muszę mu o tym po­wie­dzieć – Ja­ni­na wsta­ła i po­de­szła do zlewu by umyć kubek po mące.

– Gdzie Kuba?

Od­wró­ci­ła się, by po­wie­dzieć, że u Mar­ci­na, ale mąż ją uprze­dził:

– Pew­nie u Mar­ci­na?

Uśmiech­nę­ła się i przy­tak­nę­ła.

– Jutro wy­cho­dzę, do­sta­łem SMS od Głu­szyń­skie­go, pa­mię­tasz go? Ko­le­ga z li­ceum, mamy spo­tka­nie kla­so­we po la­tach. Cie­ka­we, co sły­chać u tych wa­ria­tów.

Ja­ni­na za­krę­ci­ła wodę i od­sta­wi­ła kubek obok na­czyń. Spo­strze­gła, że jeden z wi­del­ców ma plamę, pod­nio­sła go ostroż­nie i przyj­rza­ła mu się. Prze­cież go myłam. Nie zno­si­ła nie­do­my­tych na­czyń, a w szcze­gól­no­ści sztuć­ców.

– Głu­szyń­ski był nie­sa­mo­wi­ty, na­praw­dę za­baw­ny facet, cie­ka­we, czy nadal ma w sobie tę iskrę, wiesz, czy się nie ze­sta­rzał.

Prze­cież szo­ro­wa­łam ten wi­de­lec, skąd ta cho­ler­na plama? 

– Po­słu­chaj, a może coś za­mó­wi­my?

Ja­ni­na od­wró­ci­ła się do uśmiech­nię­te­go głup­ko­wa­to męża, po­de­szła i wrza­snę­ła mu w twarz:

– Zro­bi­łam pier­do­lo­ną ko­la­cję!

Wzię­ła za­mach i wbiła mu wi­de­lec w oko, po sam uchwyt. Marek zro­bił lekko zdzi­wio­ną minę, oparł się o drzwi lo­dów­ki, po czym osu­nął mar­twy na pod­ło­gę.

 

 

– Roz­ma­wia­łam z Agat­ką. – Ja­ni­na uśmiech­nę­ła się do Marka. – Znowu ma pro­ble­my z mężem. Wspo­mi­na­łam ci, że jest al­ko­ho­li­kiem? Nie wiem, jak ona z nim wy­trzy­mu­je. Już tyle razy jej mó­wi­łam „ko­cha­na sza­nuj się, za­słu­gu­jesz na coś lep­sze­go”. Jola też jej to po­wta­rza, ale do Agat­ki nic nie tra­fia. Wiesz, cza­sa­mi sobie myślę, że ona lubi cier­pieć. A, i roz­ma­wia­łam z wy­cho­waw­czy­nią Kuby, po­dob­no świet­nie mu po­szło, na olim­pia­dzie z ma­te­ma­ty­ki, wy­obra­żasz sobie?

Ja­ni­na na­bi­ła na wi­de­lec ka­wa­łek kur­cza­ka, na­stęp­nie nieco sa­łat­ki. Otworzyła usta, jed­nak za­trzy­ma­ła się w pół drogi i spoj­rza­ła na męża siedzącego na krze­śle, po dru­giej stro­nie stołu i za­py­ta­ła:

– Jak ci sma­ku­je ko­cha­nie?

Marek spo­glą­dał na nią jed­nym okiem i mil­czał.

Koniec

Komentarze

– Co on sobie wyobraża? – otworzył lodówkę i wyciągnął karton mleka.

Otworzył.

 

– Rozmawiałam z Agatką. – Janina uśmiechnęła się do Marka – znowu ma problemy z mężem.

– Rozmawiałam z Agatką. – Janina uśmiechnęła się do Marka[+.] – Znowu ma problemy z mężem.

 

Co do opowiadania to: nie zrozumiałem… :(

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Hej 

Nazgul

 

Szybki jesteś :D dzięki za komentarz i przeczytanie a i jeszcze za wyłapanie baboli – już poprawione 

 

Nie ma ukrytych znaczeń od szort o relacji dwójki ludzi :D 

 

Pozdrawiam 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Nie ma ukrytych znaczeń od szort o relacji dwójki ludzi :D 

No dobra. Ale…

 

Wzięła zamach i wbiła mu widelec w oko, po sam uchwyt. Marek zrobił lekko zdziwioną minę, oparł się o drzwi lodówki, po czym osunął martwy na podłogę.

Marek umiera, a na koniec piszesz:

 

Marek spoglądał na nią jednym okiem i milczał.

To jednak przeżył?

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

“Marek spoglądał na nią jednym okiem i milczał.” 

 

To raczej taka metafora :)

 

 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

laugh

No ludziska! Nawet dzieci wiedzą, że wapniaki nie przyswajają już laktozy…

I to “z gwinta”. Śmierć podana na widelcu…heh

dum spiro spero

Hej 

Fascynator

 

Dzięki za przeczytanie i komentarz :) 

 

Po uśmiechu wnoszę, że się podobało ;) 

 

Pozdrawiam 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Czyli ona, na końcu opowiadania, posadziła trupa męża na krześle i, ot tak sobie, z nim rozmawiała?

Taka makabra trochę. I brak fantastyki, której tam próbowałem się doszukać.

Ale czytało mi się dobrze.

 

Pozdrawiam!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

a w szczególności sztućcy. ← sztućców(chochlik)

Też mi zgrzytnęło, że martwy spoglądał i milczał. Chyba wolałbym łopatologiczne: “Duch Marka spoglądał… “, albo nie uśmiercałbym, tylko okaleczył. Swoją drogą nie dziwię się jej reakcji.

 

Hej

Nazgul Tak :) i fajnie że czytało się dobrze, to taki luźny szorty ( heh luźne szorty bardajaskra :D), i miał być przede wszystkim przyjemny w odbiorze

 

 

Hej

Koala75 Dziękuję za przeczytanie i komentarz :) babola już poprawiam dzięki,

Reakcja – ja też nie choć sama chyba nie jest lepsza co nie? ;)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

A mi się podobało. :) Nie spodziewałem się tylko, że go zabije.

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

Zasadniczo skojarzyło mi się z tym: Chicago (2002) – Cell Block Tango [HD] – YouTube

 

Trochę nie widzę tu fantastyki, choć na koniec jest groteskowo w stronę bizarrowatą, ale ogólnie scenka całkiem zacna, zwłaszcza tempo i długość dobre, sposób narracji też dobrze dobrany.

 

Szwankuje interpunkcja, a w paru miejscach też styl, ale tragedii nie ma ;) 

 

Dwa razy +, przed “kochanie” (zawsze przed wołaczem!)

 

chciała zaproponować[+,] by przeszli do salonu

to potrafią tylko gadać w kółko[-,] a to o wojnie na Ukrainie, a to

Przecież[-,] gdyby Frąckowiak

a propos

lepsze niż koszmarek “apropo”, ale jednak à propos

 

I co mnie interesuje, że jest na zwolnieniu.

Na końcu pytajnik.

 

Ostatnio śmierdzi mu z ust, chyba muszę mu o tym powiedzieć[+.] – Janina wstała i podeszła do zlewu, by umyć kubek po mące.oparł się o drzwi lodówki, po czym osunął martwy na podłog

To by przeszło w wypowiedzi, ale nie w narracji.

ciekawe[+,] co słychać u tych wariatów

ciekawe[+,] czy nadal ma w sobie tę iskrę,

Janina odwróciła się do męża uśmiechniętego głupkowato

Lepiej inny szyk: Janina odwróciła się do uśmiechniętego głupkowato męża 

 

oparł się o drzwi lodówki, po czym osunął martwy na podłogę

Zakładam, że tu chciałeś uniknąć siękozy, ale to nie wychodzi, drugi czasownik też wymaga pełnej formy zwrotnej. Może: po czym runął martwy na podłogę – chyba nie ma znaczenia, czy zrobił to bardziej, czy mniej dynamicznie?

 

A[+,] i rozmawiałam z wychowawczynią Kuby, podobno świetnie mu poszło[-,] na olimpiadzie z matematyki, wyobrażasz sobie?

spojrzała na męża opartego na krześle

Opartego na krześle – nie. Do remontu ;)

 

 

http://altronapoleone.home.blog

Hej SNDWLKR Dziękuję za komentarz i przeczytanie :) Fajnie, że szorcik się spodobał :) Pozdrawiam

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Hej 

drakaina

 

Dziękuje za przeczytanie, komentarz i wyłapanie błędów ( już poprawione prawie wszystkie :)

 

 

“lepsze niż koszmarek “apropo”, ale jednak à propos”

 

Jak robi się kreseczkę nad “a: ? :D

 

“Zakładam, że tu chciałeś uniknąć siękozy, ale to nie wychodzi, drugi czasownik też wymaga pełnej formy zwrotnej. Może: po czym runął martwy na podłogę – chyba nie ma znaczenia, czy zrobił to bardziej, czy mniej dynamicznie?”

 

Hmm jakoś podoba mi się to osuwanie jeszcze coś pomyślę z tym zdaniem :D 

 

“Trochę nie widzę tu fantastyki, choć na koniec jest groteskowo w stronę bizarrowatą, ale ogólnie scenka całkiem zacna, zwłaszcza tempo i długość dobre, sposób narracji też dobrze dobrany.” 

 

A fajnie, że się podobało dziękuje za miłe słowa :)

 

“Zasadniczo skojarzyło mi się z tym: Chicago (2002) – Cell Block Tango [HD] – YouTube“ 

 

To był ostatni dobry musical jaki widziałem ;)

 

Pozdrawiam

 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Cześć, Bardjaskier

Ładnie wyszło odwrócenie ról: najpierw mówi tylko mężczyzna, a następnie tylko kobieta z tym… że ona zwraca się do trupa. Mamy tu spory absurd, chyba mogę to tak nazwać, scena ze śmiercią Marka mnie kompletnie zszokowała. Jedyne wyjaśnienie to: żona Marka jest chora psychicznie. 

Ogólnie podobało mi się.

Pozdrawiam. 

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Hej Młody pisarzu Dziękuję za przeczytanie i komentarz. Fajnie, że ci się podobało :) i co mnie najbardziej cieszy, że śmierć Marka cię zaskoczyła :D Pozdrawiam

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Udało Ci się stworzyć bardzo plastyczne postacie. Co prawda ja utłukłabym oboje, ale czyta się z uśmiechem.

Zakończenie słodkie. Myślę, że to takie skryte marzenie niejednej udręczonej przez bliźnich duszy.

Lożanka bezprenumeratowa

Hej 

Ambush

 

Dziękuję jeszcze raz za bete :) 

 

“Udało Ci się stworzyć bardzo plastyczne postacie. Co prawda ja utłukłabym oboje, ale czyta się z uśmiechem.” 

 

Dziękuję :) i masz racje są siebie warci :P 

 

Pozdrawiam 

 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Dobre. Taka to jest, jak nie słucha się swojej drugiej połowy. ;)

Pozdrawiam.

Na szukanie lepszego świata nigdy nie jest za późno.

Hej

Koryu

 

Właśnie tak jest :) 

 

Dziękuję za przeczytanie i komentarz :) 

 

Pozdrawiam 

 

 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Tak, dobre jest to, że oboje pokazujesz jako ludzi z problemami. I że to zaledwie szkicujesz, a postacie są żywe. Ważna umiejętność, dobrze rokuje na przyszłość :)

http://altronapoleone.home.blog

Dziękuję drakaina, miło przeczytać taki komplement :) Pozdrawiam

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Cześć :)

Od początku czułam, że coś będzie nie tak z tą żoną, ale tego się nie spodziewałam :o

Wzięła zamach i wbiła mu widelec w oko, po sam uchwyt. Marek zrobił lekko zdziwioną minę, oparł się o drzwi lodówki, po czym osunął martwy na podłogę.

Mocne, dobrze napisane. Dziś czytam już trzeci szort, który mnie szokuje całościowo lub we fragmentach xD

Janina nabiła na widelec kawałek kurczaka, następnie nieco sałatki.

Mam nadzieję, że nie na ten sam widelec xD

Pozdrawiam

 

 

tegarsini pu taheerni tvaernnat

Hej Ermirie Dziękuję za przeczytanie i komentarz :) Fajnie, że i mój szort pozostawił dobre wrażenie. Dobrze też, że zaskoczył :D Widelec nie może być ten sam, bo Janina jest zbyt pedentyczna ;) Pozdrawiam

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Widelec nie może być ten sam, bo Janina jest zbyt pedentyczna ;)

No w sumie racja xD

Dzięki ;)

tegarsini pu taheerni tvaernnat

Witaj.

Dochodzę do wniosku, że – gdyby mąż wiedział, o czym myśli żona podczas ich rozmowy – wziąłby widelec pierwszy. :)

Przerażające, zaskakujące, dołujące. Skoro dzieci mają/miały(?) takich rodziców, co z nich wyrośnie? :))

Pozdrawiam i gratuluję Ci godnej pochwały wszechstronności. :)

Pecunia non olet

Hej 

bruce

 

Dziękuję bardzo za przeczytanie i komentarz oraz gratulacje :). Cieszę się, że opowiadanie się podobało :)

 

“Dochodzę do wniosku, że – gdyby mąż wiedział, o czym myśli żona podczas ich rozmowy – wziąłby widelec pierwszy. :)” 

 

Gdyby tylko wiedział pewnie by tak zarobił ale był zbyt zajęty gadaniem by się zorientować w sytuacji :D 

 

Pozdrawiam 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

No cóż, Janina posunęła się do dość drastycznej metody, by wreszcie dojść do głosu. ;)

Niezły szort, naprawdę niezły i tylko szkoda, że brakło fantastyki.

 

za­py­tał, pod­pie­ra­jąc się o otwar­te drzwi lo­dów­ki. → …za­py­tał, o­pie­ra­jąc się o otwar­te drzwi lo­dów­ki.

Podpieramy się czymś, np. laską; o coś się opieramy.

 

Oczy­wi­ście młoda pa­nien­ka, w Toy­ocie… → Oczy­wi­ście młoda pa­nien­ka, w toy­ocie

Nazwy pojazdów piszemy małą literą.

https://rjp.pan.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=285:pisownia-marek-samochodow&catid=44&Itemid=58

 

– Zresz­tą, jedni i dru­dzy są sie­bie warci. Tylko pytam się, gdzie są te pie­nią­dze? Na co oni je wy­da­ją? Prze­cieżgdyby Frąc­ko­wiak tak za­rzą­dzał swoją firmą, jak oni pań­stwem, to już dawno mu­siał­bym szu­kać nowej ro­bo­ty. → Unikaj dodatkowych półpauz w dialogach. Sprawiają, że zapis staje się mniej czytelny.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Hej 

regulatorzy 

 

Dobrze cię widzieć w komentarzach :) 

Błędy poprawione i cieszę się, że tym razem było ich tak mało :D. Dziękuję za miłe słowa, postaram się trzymać poziom ;) 

 

Pozdrawiam 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Bardzo proszę, Bardziejaskrze. Jestem przekonana, że Twoje starania zostaną uwieńczone sukcesem. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

I ja dziękuję, pozdrawiam, powodzenia. :)

Pecunia non olet

Janina usłyszała dźwięk przekręcanego zamka w drzwiach, szybko spojrzała na stół z przygotowaną kolacją i ruszyła do przedpokoju.

Zamiast tej aliteracji proponuję: zerknęła.

Marek wszedł do mieszkania i zatrzasnął za sobą drzwi. Nie przekręcił zamka zauważyła z irytacją.

To “zauważyła” trochę się odruchowo czyta jako synonim “powiedziała”. Albo bym dał jako zdanie o tym, co zauważyła, albo zamieniłbym na “pomyślała”.

– Co za okropny dzień – ciągnął dalej, ściągając buty bez rozwiązywania.

Powiedział wcześniej trzy słowa, więc “ciągnął” nie do końca mi pasuje.

 Janina minęła męża w przedpokoju. Przewiesiła jego nakrycie na pusty wieszak.

Aliteracja.

Fabian, skurczybyk, wyobraź sobie, nie przysłał mi sprawozdania.

Cztery słowa, trzy przecinki. Ja bym raczej dał: “Wyobraź sobie, że ten skurczybyk Adrian…”

Opuściła rękę, chciała zaproponować, by przeszli do salonu i usiedli do kolacji, ale widok zbyt długo otwartej lodówki kompletnie ją rozproszył.

Jakoś mi to następstwo czasowników nieco zgrzyta. Najpierw czynność, zaraz potem ogólna intencja.

Przecież, PRZECINEK ZBĘDNY CHYBA gdyby Frąckowiak tak zarządzał swoją firmą, jak oni państwem, to już dawno musiałbym szukać nowej roboty.

Patrzyła, jak Marek wsadził sobie mały palec lewej dłoni do ucha i obracał nim.

Lekki zgrzyt j.w. Gdyby było “wsadza” i “obraca”, to lepiej by mi się czytało.

– Przecież ja ledwie się uwijam ze swoją robotą. I co mnie interesuje, że jest na zwolnieniu? Gdyby Frąckowiak zatrudnił jeszcze dwie osoby, nie byłoby sprawy, ale nie, lepiej jest wcisnąć dodatkową robotę Mareczkowi. A na pewno taniej.

Hmm, rozumiem intencję, ale temat pracowy jednak rozwleczony nieco jak dla mnie.

– Jutro wychodzę, dostałem SMS od Głuszyńskiego, pamiętasz go? Kolega z liceum, mamy spotkanie klasowe po latach, SUGERUJĘ TU KROPKĘ ciekawe, co słychać u tych wariatów.

Nie wiem, czemu ona z nim wytrzymuje.

“Jak ona z nim wytrzymuje”, ew. “czemu z nim trzyma”.

 

Otwarła usta, jednak zatrzymała się w pół drogi i spojrzała na męża siedzącego na krześle, po drugiej stronie stołu i zapytała:

Otwarła – czemu nie otworzyła? Niby poprawne, ale kto tak mówi…

 

Na krześle – to się niejako rozumie, a to zdanie jest nieco zawiłe jak na zawartość informacyjną.

 

Do tego sugeruję “siedzącego naprzeciw męża”, jakoś mi to zaczęcie od określeń rzeczownika pasuje.

– Jak ci smakuje CHYBA PRZECINEK kochanie?

Genialne, piękne budowanie napięcia, do tego przerysowanie codziennych zgrzytów, przez co nie robi się banalne.

 

Z drugiej strony dla mnie nieco zbyt życiowe, bo opisuje moje codzienne doświadczenia jako żonatego mężczyzny.

 

Ten kurczak to jest kurczak, czy, ekhm, kurczak?

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Hmmm. Ładnie, ładnie, tylko gdzie tu fantastyka? Posadzenie trupa na krześle i mówienie do niego jest w zupełności możliwe.

Babska logika rządzi!

Hej 

GreasySmooth

 

 

Dziękuję za sugestie i wskazanie błędów, za przeczytanie i komentarz :) 

 

Fajnie , że się podobało. Co się dało to poprawiłem. Ale nie wszystko bo część uwag dotyczy tych fragmentów, które już raz zmieniałem po komentarzach :D lub musiałbym dłużej posiedzieć nad nimi :) 

 

“ Cztery słowa, trzy przecinki. Ja bym raczej dał: “Wyobraź sobie, że ten skurczybyk Adrian…” “

 

 

Heh czemu Adrian :D – nie mam nic do imienia Fabian ;) jakoś samo przyszło do głowy jako nietypowe a jednak nie całkiem odjechane. No i zmiana na Adriana chyba niewiele zmieni :D  

 

 

“Z drugiej strony dla mnie nieco zbyt życiowe, bo opisuje moje codzienne doświadczenia jako żonatego mężczyzny.” 

 

No to jest nas dwóch :P bo właśnie z takich codziennych obserwacji życia domowego zrodził się ten szort :D .

 

 

“Ten kurczak to jest kurczak, czy, ekhm, kurczak?”

 

EEEE , że o co chodzi :D ? 

 

 

Hej

Finkla

 

Fajnie, że się podobało i dziękuję za komentarz. A fantastyki brak :P Można od biedy dopisać coś w stylu : 

 

Kolonia Księżycowa “Nowa Huta” 

Godzina 18:00 czasu lokalnego mieszkanie państwa Dudzicz :P i zmienić kategorie na SF :D

Tylko pytanie czy warto tak na siłę to dodawać. Chyb nie :) 

 

Pozdrawiam

 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Aaaa, imię mi się pomyliło… :)

 

Czy ona zjada męża w sałatce? To by było takie ładne uderzenie.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Hej 

A to wszystko jasne :) A kurczak to kurczak :D Jak sam słusznie zauważyłeś, miałem na celu opisanie codziennych zmagań małżeńskich w przerysowany sposób i nie chciałem już nic więcej udziwniać :D

 

Pozdrawiam 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Szkoda! :)

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Tylko pytanie czy warto tak na siłę to dodawać. Chyb nie :) 

Raczej nie, bo wtedy bym marudziła, że fantastyka tylko pretekstowa. :-)

Babska logika rządzi!

Fantastyka pretekstowa, ale podoba mi się sam zwrot akcji na końcu. Dobrze poprowadzony emocjami tekst, gdzie czekamy tragedii, która zamienia się w ulgę z dodatkiem “dobrze mu tak!” :)

Technicznie ten krótki koncert fajerwerków też wypada w porządku. Parę grudek może i by się znalazło, ale przeczytałem bez większych problemów :)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Hej 

NoWhereMan

 

Dziękuję za przeczytanie i komentarz :) 

 

Cieszę się, że szort się podobał, a już najbardziej cieszy mnie, że technicznie jest ok bo z tym mam największe problemy :D . Zapraszam też na inne moje szorty ostatnio trochę ich popełniłem.

 

Pozdrawiam :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Hej!

 

Całkiem dobre to było. To opisywanie takich zwyklych rzeczy, na które nie zwraca się uwagi, irytowało mnie strasznie – i baaaaaardzo dobrze! Bo tym zabiegiem udało ci się przenieść część irytacji Janiny na mnie, dzięki czemu zbudowałeś więź – nie taką, jaką bym chciał, bo ta uwierała, ale przecież nie chodzi o to, żebyś mi zapewniał komfort psychiczny swoim tekstem, tylko o to, żeby przedstawiona historia się we mnie w jakiejś części wkręciła. Nie było to przyjemne opowiadanie, ale chyba właśnie o to chodziło. Chapeau bas, Bardzie, to było dobre i dlatego klikam :)

PS. Brak tutaj fantastyki, ale niech Ci będzie.

PS2. Choć podejrzewałem, że to co zrobiła Janina stało się naprawdę, to jednak miałem nadzieję na… Najlepiej opisze to ten teledysk. Tylko obejrzyj uważnie cały, do samego końca ;)

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Hej 

Outta Sewer

 

Dziękuję za przeczytanie i komentarz :) i za klik przenoszący szorta w wymiar biblioteczny :D 

 

Zacznę od teledysku. Kawałek mnie nie rzucił na kolana choć miał fajny tekst, za to teledysk już był naprawdę super :D. Też przez chwilę myślałem by zrobić końcówkę na zasadzie, że dzieje się w głowie bohaterki ale szybko zrezygnowałem z tego pomysłu. 

Bardzo się cieszę, że szort wywołał emocje nie ma lepszej pochwały :D ( jak dla mnie ;)

Fantastyki nie ma bo by popsuła cały zamysł, a wciskanie jej na chama byłoby bez sensu. 

 

Pozdrawiam :) 

PS. ARQ jest czytane ;) jeszcze raz dzięki za polecenie bo to ciekawa historia i bardzo ciekawe rozwiązania graficzne :) 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Cała przyjemność po mojej stronie, Bardziejaskierze :)

 

Kawałek lubię, bo mi się z moim ulubionym serialem kojarzy – “Legion”. Jeśli nie widziałeś, to naprawdę polecam – historia o marvelowskim mutancie (synu profesora Xaviera) opowiedziana w bardzo niemarvelowski i niemainstreamowy sposób; dość powiedzieć, że serial jest mocno psychodeliczny, bo główny bohater ma problemy psychiczne, z osobowością wielokrotną na czele :)

 

ARQ jest tak cholernie skomplikowany fabularnie, że nie myślałem, że Andreas da radę to ostatecznie spiąć w jedną całość. Coś podobnego widziałem chyba tylko u Simmonsa w “Hyperionie” i u Catheryn Valente w “Opowieściach sieroty” – tak misterna i koronkowa fabuła, skomponowana szkatułkowo, że mi zrobiła mindfuck na dłuższy czas :) W ARQ kocham to, co kocham w komiksach Andreasa – weird i mistycyzm, konfrontowanie technologii i przyszłości z magią i niewytłumaczalnym, nieoczywistość następujących po sobie wydarzeń, a do tego tworzy świetne postacie, bohaterów z tłem, których działania wynikają z osobowości, a nie z powodu widzimisię autora. Jeśli ARQ Ci się spodoba, to polecam również “Rorka” tego samego autora – mam gdzieś w domu jeszcze stare zeszyty, wydawane na początku lat 90 chyba, które odziedziczyłem po mamie :)

 

Pozdro

Q

Known some call is air am

Słodki Jezu tyle ciekawych propozycji a tak mało czasu :D Wrócę do tego komentarza jak wymyślę maszynę do klonowania i wyśle moje sobowtóry do pracy opieki nad dziećmi i na zakupy, a wtedy będę się rozkoszował czasem tylko dla siebie :D. Ale dzięki za podrzucanie ciekawych tytułów może uda mi się z nimi zapoznać :) 

 

Pozdrawiam 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Hahahaaaaaa! Widelcem!… laugh

Po pierwsze: nie wiedziałam, że czytam autora płci męskiej. Obserwacje, wrażliwość na detale , podzielna uwaga – absolutnie babskie cechy, zatem po prostu mnie wryło, gdy ujrzałam prawdę ;) Na prawdę podziwiam i biję brawo.

Po drugie: dziwią mnie komentarze, że “nie ma fantastyki, więc…ten…” . Przecież ten tekst to czysty horror z drugiej grupy ( czyli tej, gdzie zło ma źródło w człowieku ) . W wyobraźni widzę filmik z serii “Strefa Mroku” – czarny humor.

Bardzo fajny szort – gratki :)

 

Hej

chinagirl

 

Dziękuję za przeczytanie i komentarz :) 

Bardzo mi miło, że zauważyłaś ten element horroru (staram się pisać horrory więc i tego szorta chciałem utrzymać w takim klimacie :). 

 

“Strefa Mroku” – czarny humor.

 

Ostatnio uzupełniałem braki i zobaczyłem Creepshow :) ale tekst powstał wcześniej ;)

 

“Po pierwsze: nie wiedziałam, że czytam autora płci męskiej. Obserwacje, wrażliwość na detale , podzielna uwaga – absolutnie babskie cechy, zatem po prostu mnie wryło, gdy ujrzałam prawdę ;) Na prawdę podziwiam i biję brawo.”

 

A widzisz jak, faceci potrafią czasem zaskoczyć ;) I Dziekuję :D 

 

Pozdrawiam :) 

 

 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Nowa Fantastyka