- Opowiadanie: Aleksandra Paprota - Ludzkie odruchy

Ludzkie odruchy

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Biblioteka:

Użytkownicy

Oceny

Ludzkie odruchy

Ciała po­ru­sza­ły się wol­niej niż zwy­kle. Rytm na­sze­go życia po­zo­sta­wał nie­zmien­ny. Nie­któ­re wy­da­wa­ły się mar­twe. Tak się zda­rza­ło, że pły­wa­ły z wy­łu­pia­sty­mi ocza­mi i od­wró­co­ne do góry no­ga­mi.

– To tylko od­ru­chy – uspo­ka­ja­li­śmy dzie­ci, które prze­ra­żo­ne wpa­try­wa­ły się w po­sta­cie.

Nie ka­za­li­śmy im od­wra­cać wzro­ku, nie za­sła­nia­li­śmy pły­wa­ją­cych w prze­strze­ni, nawet tych ciał w stanie zaawansowanego rozkładu. Wy­wo­ła­ło­by to w na­szych słod­kich po­cie­chach lęk i po­czu­cie braku zro­zu­mie­nia norm. Uspo­ka­ja­li­śmy ma­lu­chy, zapewniając że wszyst­ko jest w po­rząd­ku, gdyż jesz­cze nie wie­dzia­ły, że nie na­le­ży się tym przej­mo­wać.

Czekało ich jesz­cze wiele nauki, a ra­czej od­ucza­nia się. Isto­ta ludz­ka tkwi­ła w nich gdzieś bar­dzo głę­bo­ko. Tłu­mie­nie jej nie przy­cho­dzi­ło szyb­ko ani pro­sto – zwłasz­cza naj­młod­szym.

Dzie­ci jesz­cze nie ro­zu­mia­ły, że Tu i Tam to dwa różne świa­ty, że je­ste­śmy My i są Oni – choć wy­glą­da­ją tak po­dob­nie do nas, to jed­nak są obcy.

Mu­sie­li­śmy się od nich od­gro­dzić. Szkla­na kula za­pew­nia­ła nam prze­trwa­nie. Nie mo­gli­śmy wąt­pić w to, że zna­leź­li­śmy się w niej słusz­nie. Konsekwentnie ignorowaliśmy to na­tręt­ne ga­pie­nie się zza po­wierzch­ni, a nawet pu­ka­nie. Na szczę­ście szkło tłu­mi­ło krzy­ki. Nie ro­zu­mie­li­śmy tych de­spe­rac­kich prób zwró­ce­nia na nich uwagi czy prze­do­sta­nia się przez po­wierzch­nię. Czy naprawdę nie byli świadomi, że to się nie uda, a naj­roz­sąd­niej­szą opcją, jaka im po­zo­sta­je jest po­go­dze­nie się z losem, który im przy­padł?

Nie mo­gli­śmy sobie po­zwo­lić na my­śle­nie nad tym, jak za­cho­wa­li­by­śmy się na ich miej­scu. My by­li­śmy tu – a oni tam. Takie są fakty. Miej­sce de­ter­mi­no­wa­ło, kim mie­li­śmy się stać.

Ży­li­śmy nor­mal­nie, przy­kład­nie. Każdy z nas to­czył przed sie­bie swoje spra­wy. To, co „poza” już nas nie ob­cho­dzi­ło. Zo­sta­li­śmy przy­sto­so­wa­ni.

Wi­dzie­li­śmy, jak umie­ra­li „ci lu­dzie”, bo rze­czy­wi­ście, to byli lu­dzie. Za­prze­cza­nie temu było nie­zdro­we, choć przed laty taka stra­te­gia przy­sto­so­waw­cza była po­wszech­na. Ciała za bardzo nas przypominały, byśmy uznali, że są czymś innym niż my sami.

Mimo to śmierć po dru­giej stro­nie szkła była czymś zu­peł­nie innym niż ta po na­szej – choć za­pew­ne bo­la­ła tak samo. I tak nie mo­gli­śmy za­mknąć im oczu, i tak nie mo­gli­śmy zło­żyć ich ciał do gro­bów. Ich ciała do­pie­ro co umar­łe – sta­wa­ły się tak inne od na­szych, ży­wych.

Po­wierzch­nia szkła wszyst­ko zmie­nia­ła.

Nasz świat się koń­czył. Był za­mknię­ty. I tak nie dało się go otwo­rzyć. Poza nim – była tylko ot­chłań. Szkło trzy­ma­ło nas w ry­zach.

Nikt nigdy nie mówił „czemu my tu – oni tam”. Nasze miej­sce mu­sia­ło być uza­sad­nio­ne. Cza­sem ro­bi­ło się głu­pio, że ży­je­my tak do­brze, bez­piecz­nie za­mknię­ci w sa­mo­wy­star­czal­nym sys­te­mie, gdy ciała na ze­wnątrz są roz­szar­py­wa­ne na strzępy.

Ale może tak miało być? Może taka nasza dola i to w gruncie rzeczy sprawiedliwe? Może ot­chłań re­ali­zo­wa­ła wła­sne cele? Kimże byliśmy, by wtrą­cać się do rzą­dzą­cych nią pra­wi­deł, których nie by­li­śmy w sta­nie pojąć?

Trzeba pa­trzeć i ak­cep­to­wać zde­rze­nia ciał z grubym szkłem naszego świata. Traktować je jak niezbyt przyjemny, lecz nieodłączny element codzienności. Nie wątpić. Nie pytać. Nie czuć. Przeżywać kolejny dzień jak gdyby nigdy nic.

Cza­sem chcia­ło się coś po­wie­dzieć. Cza­sem chcia­ło się wes­tchnąć albo i nawet – ude­rzyć pię­ścią w stół i po­my­śleć, że mo­gło­by to być urzą­dzo­ne le­piej. Jed­nak nie by­li­śmy twór­ca­mi i mu­sie­li­śmy chro­nić dzie­ci przed zgub­nym my­śle­niem. Po­wstrzy­my­wa­li­śmy ludz­kie od­ru­chy. Ich prze­ja­wy to sła­bość, która za­chwia­ły­by na­szym sys­te­mem. A prze­cież nie by­li­śmy źli, tylko chcie­li­śmy żyć spo­koj­nie i szczę­śli­wie.

Dzie­ci mu­sia­ły się od­uczyć od­ru­chów i pojąć, że le­wi­tu­ją­ce ciała dzia­ła­ją na naszą ko­rzyść. Dzię­ki nim nie wa­li­my głową w szkło pró­bu­jąc się wy­do­stać, bo do­sko­na­le wiemy – nie tylko to, że nigdy się nie wy­do­sta­nie­my z kuli, ale też – że na ze­wnątrz jest znacz­nie go­rzej.

Przed dzieć­mi jesz­cze długa droga, jesz­cze całe lata od­ucza­nia. Choć fi­zycz­nie do nas po­dob­ne, w isto­cie po­zo­sta­wa­ły nam obce.

Jest w nich wciąż znacz­nie za wiele z czło­wie­ka.

Może gdy „znor­mal­nie­ją” – po­czu­je­my, że są nam bli­skie. A może nie? Chyba sta­li­śmy się zbyt nie­ludz­cy, żeby czuć bli­skość.

 

 

Koniec

Komentarze

Proszę o uzupełnienie wymaganej regulaminem wstawki konkursowej w przedmowie (przy edycji tekstu jest pole “przedmowa).

Ciekawe. W kilku miejscach masz techniczne usterki. Inni czytający wskażą Ci je niewątpliwie.

Witaj.

Po drugiej stronie lustra/szkła – świat inny, obcy, zły, wrogi – ciekawa koncepcja. Bardzo gorzko brzmią wszystkie fragmenty o dzieciach – jeszcze mają odruchy, wymagają oduczania, są obce, jeszcze za wiele w nich z człowieka, muszą znormalnieć… Bo my przecież jesteśmy najbardziej normalni, jak tylko można być! Baaardzo przykra sprawa, jednocześnie – taka realna. 

Z technicznych – dostrzegłam brak części zdania:

Ciała były za podobne, byśmy uznać, że są czymś innym niż my sami.

 

Pozdrawiam, gratuluję portalowego debiutu, powodzenia, klik. :)

Pecunia non olet

Dzięki, wykonałam drobne poprawki. :)

I ja dziękuję, pozdrawiam serdecznie. ;)

Pecunia non olet

Ciekawy pomysł na fabułę. Czytało się przyjemnie, mimo paru błędów i dziwnie zbudowanych zdań.

Jak na debiut całkiem nieźle

Nie mogliśmy sobie pozwolić sobie na myślenie nad tym, jak zachowalibyśmy się na nich miejscu.

Jedno “sobie” za dużo i “ich” zamiast “nich”.

Cześć ;)

Opowiadanie miejscami mnie przerażało (fragmenty o ciałach i dzieciach). Pomysł bardzo mi się spodobał. Technicznie – czasami mogłoby brzmieć lepiej, ale nie miałam wrażenia, że się potykam podczas czytania.

Gratuluję debiutu i życzę powodzenia w konkursie.

Pozdrawiam :)

tegarsini pu taheerni tvaernnat

Przyjemnie się czytało :)

Przynoszę radość :)

ciekawy świat, choć trochę niezrozumiały. W sumie niewiele akcji, dobrze się czytało. Z usterek technicznych: Nie mogliśmy sobie pozwolić sobie na myślenie.

Świetny klimat. Czytając nasunęło mi się skojarzenie z "warunkowaniem tanatycznym" z Haxleya. Może jakaś inspiracja? Chętnie poznałbym głębiej to uniwersum :)

Odnoszę wrażenie, że chciałaś napisać więcej, ale mocno okroiłaś całość.

 

Na przykład ten fragment:

”Widzieliśmy, jak umierali „ci ludzie”, bo rzeczywiście, to byli ludzie. Zaprzeczanie temu było niezdrowe, choć przed laty taka strategia przystosowawcza była powszechna. Ciała za bardzo nas przypominały, byśmy uznali, że są czymś innym niż my sami.”

 

Widać, że próbujesz krążyć wokół tematu dehumanizacji i tu poświęcasz tej dygresji względnie dużo miejsca, jak na objętość całości – z jednej strony względnie dużo, a z drugiej myśl urywa się w połowie. Spokojnie dałoby radę pociągnąć myśl dalej. Ale wtedy i inne myśli trzeba by rozwinąć… i tak dalej. 

Wiem, że konwencja konkursu zakładała krótkie formy, ale chętnie bym przeczytała więcej, co masz na ten temat do powiedzenia, jakąś wersję rozszerzoną, bo zostaje niedosyt. :)

@Storm Dzięki, poprawione. Co rozumiesz przez “dziwną budowę zdań”?

 

@Ermirie Dziękuję. :) Jeszcze będę pracować nad tekstem za jakiś czas, pewnie wtedy łatwiej mi się będzie edytowało pod kątem stylistycznym.

 

@Anet Dziękuję. :)))

 

@R.A. Olek Dziękuję, to zdanie już poprawione. Przestawiony świat jest fantastyczny, rządzi się swoimi prawami. Można go też postrzegać jako metaforę. Planuję rozwinąć opowiadanie, ale nie chciałabym “tłumaczyć” świata, lubię lekkie niedopowiedzenia i wolę pozostawić miejsce dla wyobraźni czytelnika.

 

@Bies Karkonoski Dziękuję bardzo. :) Huxley’a czytałam “Nowy wspaniały świat”, rewelacyjna książka. Jeśli chodzi o bezpośrednie inspirację, to bardziej klimat “Cube” i filmy, w których bohaterowie są “zatrzaśnięci” w jakiejś rzeczywistości, zachodzą w nich naprawdę nieprzyjemne mechanizmy “byleby przetrwać”. Z podobnej “bajki” kojarzę “Platformę” i “Circle”.

 

@Qamqun

“Odnoszę wrażenie, że chciałaś napisać więcej, ale mocno okroiłaś całość”.

Piszę metodą “rozwijania”, w mojej głowie pojawia się motyw i stopniowo dodaję elementy. Najpierw tylko zapisuję “szkic”. Często też widzę początek i zakończenie, ale dopiero pomału dodaję wnioski. Będę jeszcze rozwijać tę historię. Gdy usłyszałam o konkursie, przypomniałam sobie o tej historii i ją dokończyłam w krótkiej formie. Często stopniowo rozwijam teksty, problem w tym że trudno mi wyczuć, kiedy jest już ten właściwy moment, żeby przestać to robić i uznać tekst za gotowy. :)

“Widać, że próbujesz krążyć wokół tematu dehumanizacji”

Tak, na pewno ten motyw mnie bardzo interesuje i chcę go rozwinąć, nie chcę jednak też by tekst był zbyt przegadany, za jakiś czas się zabiorę za nie i je rozwinę. :)

 

 

 

 

 

Aleksandra Paprota 

Rozumiem to, że w tekście zdarzyło się parę zdań brzmiących według mnie trochę niecodziennie i nieprecyzyjnie. Przykłady:

Tak się zdarzało, że pływały z wyłupiastymi oczami i odwrócone do góry nogami.

Zmieniłbym na: „Zdarzało się, że pływały z wyłupiastymi oczami…” To „Tak” nieco mi zgrzytało i było niepotrzebne.

Nie rozumieliśmy tych desperackich prób zwrócenia na nich uwagi

Jeśli dobrze kumam chodziło o to, że ludzie zza szklanej kopuły próbowali zwrócić na siebie uwagę tych z wewnątrz. Trochę ciężko było mi zrozumieć to zdanie w takiej formie. Napisałbym: „Nie rozumieliśmy ich desperackich prób zwrócenia naszej uwagi”

Każdy z nas toczył przed siebie swoje sprawy.

Tutaj też miałem zgrzyt, bo nigdy nie słyszałem zwrotu toczyć przed sobą sprawy. „Każdy z nas zajmował się swoimi sprawami” brzmiałoby lepiej.

Nie mogliśmy sobie pozwolić na myślenie nad tym, jak zachowalibyśmy się na ich miejscu.

Tu zmieniłbym na: „Nie mogliśmy sobie pozwolić na myślenie o tym, jak zachowalibyśmy się…”

I to w sumie tyle. Reszta brzmi dobrze. Te właśnie konkretne zdania tak mi dziwnie brzmiały. 

To oczywiście tylko moje sugestie, a to czy uznasz je za przydatne to już Twoja wola. Na ogół takich łapanek nie robię, bo są na tym portalu ludzie bardziej doświadczeni w tym temacie ode mnie, ale tutaj poczułem się trochę wywołany do tablicy ;)

Pozdrawiam!

Hm, nie do końca wiem co to było, ale było całkiem niezłe. Ale pomimo tego, że całkiem niezłe, to mam problem z Twoim tekstem, bo nie wiem o czym on jest, nie dajesz niczego prócz informacji, że jest jakieś tam, gdzie ludzie umierają i są rozszarpywani na strzępy i jakieś tutaj, za szybą, w szklanej kuli, gdzie jest bezpiecznie, a bycie ludzkim jest/staje się passe, jest/staje się przeszkodą dla dalszego funkcjonowania. Opowiadanie jest dość niepokojące, ale moim zdaniem stoi ono głównie motywem mantry narratora, powtarzającego raz po raz, że tak jest dobrze, tak musi być, nie należy się nad tym zbyt rozwodzić, bo tak jest słusznie – on to sobie racjonalizuje albo wmawia, przekonuje nie mnie, ale samego siebie, że to jedyna droga. Przez te zapewnienia pokazujesz drobny kawałek rzeczywistości, która narratora otacza, a zarazem spory kawałek tego, co jest we wnętrzu umysłu narratora, nad czym rozmyśla, choć chyba nie powinien, skoro chce wierzyć, że to właściwe, i zdaje sobie z tego sprawę.

Twój szort jest nieźle napisany, ma w sobie pomysł, ale dla mnie za dużo tutaj “jojczenia” protagonisty, za wiele informacji jest powtórzonych – zarówno wprost jak i na okrętkę – żebym poczuł się przekonany. Nie przejmuj się jednak moim narzekaniem – jestem tylko jednym z wielu czytelników, mam swoje preferencje czytelnicze i swoje przemyślenia, a Tobie udało się przecież załapać do antologii, więc uznaję, że mogę być odosobniony w opinii ;)

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

OK, jest ciekawy pomysł na świat, ale jak na mój gust tekst jest zbyt statyczny. Narrator tylko opisuje swój świat. interesujące, że ciągle mówi o sobie “my”, jakby był narratorem zbiorowym. Odniosłam wrażenie, że to kobieta opisująca własną rodzinę.

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka