- Opowiadanie: dareuka - Akcja SATURN

Akcja SATURN

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Akcja SATURN

Patrzenie w stronę muru zawsze wywoływało strach. Jego półkolisty rys na horyzoncie wrogo wcinał się w krajobraz. Odcinał niebo ostrym sierpem i tylko księżyc wiedział, co działo się po drugiej stronie, oczywiście jeżeli odważył się na to patrzeć.

Wydaje się nierealne, żeby ten sam gatunek mógł różnic się od siebie tak bardzo, ze doszedł do granicy, której nie chce się przekraczać.

O akcji "Saturn" wiedziałem od zawsze, chociaż później nie mówiło się o niej wcale, jakby połowa świata przestała nagle istnieć, tylko ta monstrualna betonowa ściana brutalnie o nim przypominała. Niewiedza dawała to konieczne poczucie spokoju, strach zaś skutecznie hamował ciekawość przed grzebaniem w nieznanym, budował szczelną, żelbetową otulinę zapomnienia, zabezpieczał niczym zbroja i utrzymywał w odpowiednio dalekim dystansie od tej przeciwnej strony.

Było jasne, że dostęp do ściany był pilnie chroniony. Wszyscy chcieliśmy mieć poczucie, ze jesteśmy należycie strzeżeni, że chroni nas najnowsza technologia, wiedzieliśmy że dostęp nawet w pobliże jest nierealny i jak twierdzono kończy się natychmiastową śmiercią. Od dawna zastanawiałem się, co może być po drugiej stronie. I czemu się od czegoś tak mocno odgrodziliśmy? A może to coś odgrodziło się od nas?

Teraz byłem sam, odziany w maskujący kombinezon, duży plecak i ukradzione, ochronne, żółte okulary. Wszedłem na teren pasa kontrolnego niezauważony. Przedzierałem się przez skołtunione krzaki od tygodnia. Dawno minąłem znaki mówiące o zagrożeniu. Zacząłem się zastanawiać, kiedy spotkam jakąś straż, do jakich zabezpieczeń dojdę. I czy na pewno jestem gotowy na to spotkanie. Przedzierałem się przez nieciekawy, jak się zdawało, teren jeszcze długo, aż nagle położyłem ręce na murze. Byłem przemęczony, spocony, słyszałem tylko nerwowy rytm serca, który teraz boksował mnie od środka zadając same mocne ciosy. Pod palcami poczułem chropowatą strukturę, fizyczną granicę świata, i jakby równocześnie moja osobista granica ciała przestała nagle istnieć. Zbliżyłem twarz do ściany i spojrzałem z wolna w górę. Perspektywa zapierała dech. Litery, które z daleka układały się w biały napis SATURN 13420, z bliska tworzyły olbrzymią plamę. Wielkość liter była tak samo zatrważająca, co niedorzeczna. Ich nierozpoznawalny z bliska kształt pochłaniał setki metrów, był kolażem jasnych, niejednorodnych połaci, które nie były tak czyste kolorystycznie, jakby mogło się wydawać.

Wkoło było cicho i martwo. Przyłożyłem ucho do zimnej płaszczyzny, wyobrażając sobie, że mur być może przepuści przez siebie parę dźwięków z drugiej strony, że coś będę w stanie usłyszeć, jakby beton nie był dobry w utrzymywaniu tajemnic. Sam bałem się krzyczeć, więc  wyobraziłem sobie, że po drugiej stronie ktoś zupełnie inny ode mnie też trzyma rękę na murze i razem ze mną wstrzymuje oddech.

Koniec

Komentarze

Witaj na Portalu, gratuluję Ci debiutu w dniu rejestracji. :)

Opowiadanie wydaje się pewnym streszczeniem większej całości. Przeważa w nim ogromny niepokój, tajemnica, coś nieznanego i czekającego na odkrycie, obcego właśnie, ale zarazem koniecznego do poznania. Fragmenty nasuwały mi skojarzenia z pierwszym “Więźniem labiryntu”. Dość intrygujące jest wrażenie bohatera, kończące szort – o, być może, takim samym człowieku, stojącym po drugiej stronie zagadkowego muru. 

Parokrotnie zauważyłam literówkę w wyrazie ”że” oraz nadmierną ilość spacji między wyrazami. 

Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. :)

Pecunia non olet

Dziękuję za pierwszą opinię w dniu mojego debiutu publikacji literackiej na forum. Dziękuję za miłe przyjęcie. Jest to przyjemna wartość dodana do uczucia, że pozwoliło się opowiadaniu wyjść na spacer, do innych ludzi. Redakcja następowała właściwie w warunkach polowych, więc zgubienie kropek jest niejako konsekwencją okoliczności. Jeszcze sprawdzę, co da się z tym zrobić. Dziękuję i pozdrawiam!

I ja bardzo dziękuję, pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

Pozdrawiam i czekam na dalszy ciąg.

Przyjemnie się czytało :)

Przynoszę radość :)

Ciekawy pomysł na świat, tylko gorzej z fabułą. Jakbyś jeszcze dorzuciła tu jakieś porywające wydarzenia… Wiem, że limit.

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka