- Opowiadanie: Bardjaskier - Świerszczyk blaszany

Świerszczyk blaszany

Opowiadanie uczestniczy w konkursie „Obcość” projektu Zapomniane Sny: https://www.zapomnianesny.pl

Jeśli podoba Ci się ta inicjatywa, rozważ darowiznę na stowarzyszenie Otwarte Klatki: https://otwarteklatki.pl

 

Opowiadanie zawiera fragmenty piosenki Kabaretu Starszych Panów “ Moja dziewuszka nie ma serduszka “ 

 

Opowiadanie przeszło przez betalistę  dziękuję bruce za pomoc :)

 

Miłej lektury :) 

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Świerszczyk blaszany

Mi­li­cjant otwo­rzył drzwi po­ko­ju prze­słu­chań. Praw­nik po­dzię­ko­wał mu i wszedł do środ­ka. Szczer­biń­ski sie­dział przy me­ta­lo­wym stole spo­glą­da­jąc na niego swo­imi kro­wi­mi oczy­ma.

– Dzień dobry, mam dobre in­for­ma­cje – po­wie­dział ad­wo­kat.

A gdy drzwi do po­miesz­cze­nia się za­mknę­ły i zo­sta­li sami, pod­szedł bli­żej. Szczer­biń­ski śle­dził go spoj­rze­niem.

– Ro­dzi­na pań­skiej żony skon­tak­to­wa­ła się z pro­ku­ra­tu­rą – po­wie­dział praw­nik, od­su­wa­jąc krze­sło i sia­da­jąc na­prze­ciw klien­ta.

Po­wie­ki Szczer­biń­skie­go po­wo­li opa­dły i pod­nio­sły się, jakby ta czyn­ność była wy­jąt­ko­wo wy­czer­pu­ją­cą.

– Za­le­ży im na po­cho­wa­niu córki w ca­ło­ści. Jak pan za­pew­ne wie są bar­dzo re­li­gij­ni i na­ci­ska­ją na tę kwe­stię. Byli na tyle zde­ter­mi­no­wa­ni, że pro­ku­ra­tor w końcu skon­tak­to­wał się ze mną i po­pro­sił, bym spró­bo­wał po­roz­ma­wiać z panem.

Szczer­biń­ski nawet nie drgnął. Praw­nik przy­glą­dał mu się chwi­lę wy­raź­nie zre­zy­gno­wa­ny.

– Jeśli zgo­dzi się pan pomóc w tej de­li­kat­nej kwe­stii, pro­ku­ra­tu­ra wy­stą­pi o zła­go­dze­nie wy­ro­ku.

Me­ce­nas na­chy­lił się nieco.

– Zmie­nio­no by panu wyrok śmier­ci na do­ży­wo­cie. – Od­chrząk­nął wi­dząc, że te in­for­ma­cje nie wy­war­ły ocze­ki­wa­ne­go re­zul­ta­tu.

– Oca­lił­by pan życie – dodał.

Nie do­cze­kaw­szy się re­ak­cji ze stro­ny klien­ta opadł na opar­cie krze­sła i bęb­nił pal­ca­mi o blat. Ob­ser­wo­wał tego wy­so­kie­go, nie­zgrab­ne­go męż­czy­znę i za­py­tał się w my­ślach: "Czy ten facet napraw­dę byłby zdol­ny do za­mor­do­wa­nia żony?". Nie­raz za­da­wał sobie to py­ta­nie, jed­nak jak na razie nie zna­lazł na nie od­po­wie­dzi. Sąd orzekł, że tak. On jed­nak nie był do końca prze­ko­na­ny.

– Pro­szę się nad tym za­sta­no­wić – po­wie­dział, wsta­jąc – pro­ku­ra­tor naj­chęt­niej wi­dział­by pana na szu­bie­ni­cy, chce być jed­nak w po­rząd­ku wobec ro­dzi­ny ofia­ry, więc zde­cy­do­wał się, na taką pro­po­zy­cję. Za­zna­czył, że na od­po­wiedź czeka dzi­siaj do go­dzi­ny osiem­na­stej. – Praw­nik, pod­szedł do drzwi i za­stu­kał.

Te otwo­rzy­ły się nie­mal na­tych­miast. Spoj­rzał na mi­li­cjan­ta z nie­sma­kiem, gdyż z pew­no­ścią pod­słu­chi­wał całą roz­mo­wę.

– Ma pan go­dzi­nę na za­sta­no­wie­nie się. Gdy wrócę liczę, że po­dej­mie pan ten wy­si­łek i sko­rzy­sta z szan­sy od losu – po­wie­dział wy­cho­dząc.

 

“An­drzej Szczer­biń­ski po­sia­dał in­te­res po ojcu, miesz­ka­nie i sa­mo­chód. Do pełni szczę­ścia bra­ko­wa­ło mu tylko osoby, z którą mógł­by dzie­lić to wszyst­ko. Jako męż­czy­zna wy­so­ki mógł ucho­dzić za przy­stoj­ne­go, jed­nak wzrost sta­no­wił jego je­dy­ny atut. Był uprzej­my, na swój spo­sób elo­kwent­ny, jed­nak przy kon­tak­tach z ko­bie­ta­mi bra­ko­wa­ło mu pew­ności sie­bie.

Dru­gie­go lu­te­go ty­siąc dzie­więć­set sie­dem­dzie­sią­te­go roku na hucz­nych sie­dem­dzie­sią­tych uro­dzi­nach stry­ja, sta­re­go par­tyj­nia­ka, w sali kon­gre­so­wej "ŚWIT" za­czę­to im­pre­zę to­a­stem za Breż­nie­wa. An­drzej nie pił za dużo z po­wo­du sła­bej głowy, więc jadł. Do chwi­li, gdy zo­ba­czył Ma­rio­lę Dzi­wisz. Dziew­czy­na na przy­ję­ciu peł­ni­ła rolę kel­ner­ki. Gdy po­de­szła do An­drze­ja, ten w jed­nej chwi­li stra­cił dla niej głowę. Na nie­szczę­ście Szczer­biń­skie­go dziew­czy­na od razu to za­uwa­ży­ła.

Wie­cie jak to jest, Ma­rio­la po­cho­dzi­ła z bied­nej ro­dzi­ny, więc gdy tra­fia się jej jedna je­dy­na szan­sa, by wy­rwać się z ma­ra­zmu, po­chwy­ci­ła ją od razu, co nie zna­czy, że po­szło gład­ko. Szczer­biń­ski był zbyt nie­śmia­ły, by mogła szyb­ko go usi­dlić. Było coś jesz­cze. An­drzej wie­rzył w słowa matki, która po­wta­rza­ła "Patrz lu­dziom w oczy, po nich po­znasz co im gra w sercu".

A spoj­rze­nie Ma­rio­li Dzi­wisz było puste i wy­ra­cho­wa­ne. Jed­nak to, jak uśmie­cha­ła się do niego ta dwu­dzie­sto­pię­cio­let­nia dziew­czy­na o wspa­nia­łej fi­gu­rze i burzy czar­nych loków, spra­wi­ło, że na drugi dzień za­py­tał stry­ja o jej adres. Gdy za­czę­li się spo­ty­kać, jej ro­dzi­ce byli za­chwy­ce­ni.

Za­moż­ność i po­wścią­gli­wość absz­ty­fi­kan­ta spodo­ba­ła się im. An­drzej i Ma­rio­la ślub wzię­li w przed­dzień śmier­ci Chrusz­czo­wa. Sie­lan­ka nie trwa­ła długo, bo za­le­d­wie trzy mie­sią­ce, zanim ich mał­żeń­stwo za­czę­ło się psuć. Szczer­biń­ski spę­dzał dużo czasu w pracy, po­zo­sta­wia­jąc młod­szą żonę sa­mo­pas. Wkrót­ce za­czę­ła znaj­do­wać sobie ga­chów i po­dob­no nie­szcze­gól­ne kryła się ze swo­imi ro­man­sa­mi. An­drzej zda­wał się tego nie za­uwa­żać.

Speł­nia­nie za­chcia­nek i przy­my­ka­nie oczu na jej nie­wier­ność zda­wa­ło się jed­nak nie sa­tys­fak­cjo­no­wać Ma­rio­li. Są­sie­dzi już po całej spra­wie wspo­mi­na­li o awan­tu­rach. Spo­ty­ka­li nie­raz Szczer­biń­skie­go, po­dra­pa­ne­go na twa­rzy lub z siń­ca­mi. W trak­cie ze­znań nie­je­den wspo­mi­nał, że do­brze się stało, że nie do­cze­ka­li się dziec­ka.”

– Która go­dzi­na? – za­py­tał praw­nik.

– Szes­na­sta pięć­dzie­siąt – od­po­wie­dział mi­li­cjant.

– Czas na mnie, muszę wra­cać do klien­ta – stwier­dził ad­wo­kat. – Pro­szę, to dla was.

Wrę­czył pacz­kę spor­tów funk­cjo­na­riu­szo­wi.

– To za to, że ze­chcie­li­ście mi po­to­wa­rzy­szyć.

– Dzię­ku­ję. – Uśmiech­nął się mun­du­ro­wy – pro­szę po­wie­dzieć co było dalej?

– Chodź­my, opo­wiem po dro­dze.

Gdy we­szli do bu­dyn­ku sądu i ru­szy­li po scho­dach po­wie­dział:

– Wła­ści­wie to resz­ty chyba się do­my­śla­cie?

Mi­li­cjant przy­tak­nął i za­py­tał:

– Czy on napraw­dę wy­ciął jej serce?

– Za­dzwo­nił na po­ste­ru­nek i po­wie­dział, że zabił żonę. Pa­trol pod­je­chał na miej­sce, spo­dzie­wa­jąc się ra­czej głu­pie­go dow­ci­pu. Szczer­biń­ski otwo­rzył im jak gdyby nigdy nic. Za­pro­wa­dził ich do sa­lo­nu, gdzie le­ża­ła Ma­rio­la z otwar­tą klat­ką pier­sio­wą. Po­dob­no użył piły i noża. Bie­gli stwier­dzi­li, że cze­goś ta­kie­go jesz­cze nie wi­dzie­li. Serce było usu­nię­te z naj­wyż­szą pre­cy­zją, zu­peł­nie tak jakby go tam nigdy nie było.

– Co pan nie powie – zdzi­wił się mi­li­cjant.

– To nie wszyst­ko, nie było też krwi. Ani na na­rzę­dziach zbrod­ni, ani na Szczer­biń­skim. W całym miesz­ka­niu nie zna­leź­li nawet kro­pli.

– A jed­nak go ska­za­li.

– To praw­da – przy­tak­nął Me­ce­nas.

– Nie­sa­mo­wi­te jak mało nie­raz wiemy o sobie na­wza­jem. Facet my­ślał, że zna­lazł ideał, a ona że tra­fi­ła fra­je­ra. Oboje widać byli w błę­dzie. – Funk­cjo­na­riusz wy­cią­gnął klu­cze do po­ko­ju prze­słu­chań.

– Zdaje się, że tak na­praw­dę nigdy do końca się nie po­zna­li – stwier­dził praw­nik – w każ­dym razie od tego czasu nie ode­zwał się ani sło­wem, nawet w trak­cie prze­słu­cha­nia – dodał ad­wo­kat.

Gdy we­szli do środ­ka, za­sta­li Szczer­biń­skie­go prze­cha­dza­ją­ce­go się po po­ko­ju, ko­ły­szą­ce­go głową jakby w takt me­lo­dii.

– Za­sta­no­wił się pan… – za­czął mówić ad­wo­kat, lecz urwał gdy zo­rien­to­wał się, że jego klient nuci coś pod nosem.

Za­sko­czo­ny spoj­rzał na mi­li­cjan­ta i obaj po chwi­li roz­po­zna­li słowa.

“… Moja dzie­wusz­ka

nie ma ser­dusz­ka – 

 nie ma ser­dusz­ka, a w za­mian…”.

 

 Była to pio­sen­ka ka­ba­re­to­wa. Ad­wo­kat dał znak funk­cjo­na­riu­szo­wi, że wi­zy­ta nie ma sensu. Wy­cho­dząc stwier­dził cierp­ko :

– Od po­cząt­ku trze­ba było bar­dziej na­ci­skać, aby linia obro­ny opie­ra­ła się na nie­po­czy­tal­no­ści.

Gdy drzwi za­trza­snę­ły się za nimi An­drzej Szczer­biń­ski wciąż śpie­wał:

“… ani skar­bon­ki w for­mie ja­błusz­ka, co pest­ką z perły po­dzwa­nia,

 ani ze­gar­ka firmy nie­zna­nej

 co by ko­łat­ką sze­le­ścił.

 Był tam zwy­czaj­ny świersz­czyk bla­sza­ny – 

 Com go nie­chcą­cy uśmier­cił.”

Koniec

Komentarze

Zaintrygował mnie tytuł – całkiem fajne wykorzystanie nawiązania do piosenki :) Poprawki cokolwiek niedokładne, tu i ówdzie problem z przecinkami. Nadmiernie jeszcze tylko, że po zdaniu "Zmieniono by panu wyrok śmierci na dożywocie." brakuje spacji przed pauzą ;) W każdym razie pomysł bardzo fajny i ciekawy. Nieźle się czytało :)

Spodziewaj się niespodziewanego

I ja dziękuję za betę, gratuluję pomysłu i życzę powodzenia. :)

Pozdrawiam, klik. :)

Pecunia non olet

Hej 

Dzięki za przeczytanie NaNa i bruce fajnie, że wam się podobało. 

 

 

“brakuje spacji przed pauzą ;)”

 

Poprawione :) a z przecinkami jestem na bakier :P

 

bruce dziękuję za kliki :) 

 

Pozdrawiam 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

I ja dziękuję, pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

– Proszę się nad tym zastanowić – powiedział[,] wstając – prokurator najchętniej widziałby pana na szubienicy, chce być jednak w porządku wobec rodziny ofiary. [przecinek]

 

Nie sprawdzałem uważnie.

 

Poznali się 2 II 1970, wzięli ślub 10 IX 1971?

Czy czytelnik ma podstawy stwierdzić z tekstu. dlaczego nie ma serca ani krwi? Mariolka była obca nieludzko?

 

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Hej

 

Radek

 

“Poznali się 2 II 1970, wzięli ślub 10 IX 1971?”

 

 

No właśnie też nie wiem jak lepiej :)

 

 

Dzięki za przecinki poprawione :)

 

“Czy czytelnik ma podstawy stwierdzić z tekstu. dlaczego nie ma serca ani krwi? Mariolka była obca nieludzko?”

 

 

Tu z pomocą przychodzą Starsi Panowie :) Zastanawiałem się czy niektórzy ludzie mogą nie mieć serca i dochodzę do wniosku, że tak. A skoro go nie mają to też nie mają krwi bo i tak nie ma organu, który mógłby ją pompować :).  Kim była Mariola tego nie wiemy i zaryzykuję, stwierdzenie, że opowiadanie straciło by sporo jeśli byśmy na końcu się dowiedzieli :) Co do obcości to raczej chodziło mi o relację Marioli i Andrzeja ( że nigdy się nie poznali nawzajem, dla Andrzeja była obca nie tylko do śmierci ale i po :P). Ale to moja interpretacja najlepiej jeśli każdy znajdzie coś swojego w opowiadaniu np . , że była obca nieludzko :)

 

Dzięki za przeczytanie i pozdrawiam 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Hej ;)

 

Obcość między osobami, które się znały, niby kochały, a jednak nie do końca – ciekawe ujęcie, w niektórych przypadkach życiowe.

Wydaje mi się, że kluczem jest piosenka. Świetny wybór, wymagający jednak znajomości tekstu piosenki, bo bez tego umyka trochę znaczenie szorta. Za drugim czytaniem, po zapoznaniu się z utworem Kabaretu Starszych Panów, lepiej weszłam w historię.

Bardzo spodobał mi się tytuł, przykuwa uwagę i nawiązuje do piosenki. Zakończenie trafione ;)

 

Pozdrawiam :)

tegarsini pu taheerni tvaernnat

Hej 

 

Ermirie

 

Dzięki za przeczytanie fajnie, że Ci się opowiadanie podobało i że doceniłaś rolę piosenki :D

 

 

“Za drugim czytaniem, po zapoznaniu się z utworem Kabaretu Starszych Panów, lepiej weszłam w historię.”

Ten zabieg z piosenką jest trochę ryzykowny ale mam nadzieje, że jak ktoś nie zna to zrobi tak jak Ty i sobie tekst przeczyta :) tym bardziej, że warto bo jest świetny ;)

Pozdrawiam 

 

 

 

 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

– Czas na mnie, muszę wracać do klienta – stwierdził adwokat – proszę, to dla was.

Dialogi zapisujesz prawie dobrze, ale… prawie ;) Początek jest ok, ale końcówka już nie. Powinno być:

– Czas na mnie, muszę wracać do klienta – stwierdził adwokat. – Proszę, to dla was.

To zdanie wyłapane na chybił trafił, podobnych bobolków masz tam jeszcze trochę.

 

Piosenka nie musi być zapisana jak dialog, lepiej by wyglądała zapisana po dwukropku kursywą.

 

Ciekawe wykorzystanie piosenki, całkiem przyjemnie napisany tekst, choć przyznam, że pozostaję z uczuciem lekkiego niedosytu. Trochę klimatu zabrakło. Wyskakujesz z tą piosenką nagle. I druga sprawa: Bohater w opowieści adwokata to zwykły człowiek, może trochę wycofany i ewidentnie pantoflarz, ale nie wyglądał na umysłowo chorego, natomiast podczas spotkania z prawnikiem wygląda faktycznie na niepoczytalnego. Czemu? Co się zmieniło?

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Fajne :) (na lic. Anet). Sympatia po stronie skazanego. :)

Hej 

Irka_Luz

 

Dzięki za przeczytanie i za wskazanie błędów – poprawione :) 

 

 

“Trochę klimatu zabrakło”

 

Te trochę klimatu pożarł limit :). 

 

 

“Bohater w opowieści adwokata to zwykły człowiek, może trochę wycofany i ewidentnie pantoflarz, ale nie wyglądał na umysłowo chorego, natomiast podczas spotkania z prawnikiem wygląda faktycznie na niepoczytalnego. Czemu? Co się zmieniło?”

 

 

A tu chodzi o piosenkę :) zresztą zabicie żony nie jest wystarczającym powodem by ostać kręcika :) 

Myślę też, że komentarz Ermirie fajnie tłumaczy to o co pytasz ;) 

 

Pozdrawiam 

 

 

 

 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Hej 

Koala75

 

 

Dzięki fajnie, że się podobało 

 

“Sympatia po stronie skazanego. :)”

 

No ba, bo to zła kobieta była :D

 

Pozdrawiam 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Te trochę klimatu pożarł limit :)

A w to wierzę, limity Wilka są drakońskie ;)

 

A tu chodzi o piosenkę :) zresztą zabicie żony nie jest wystarczającym powodem by ostać kręcika :)

Zatłukł w afekcie, to raczej płacz i zgrzytanie zębów. Nie miała serduszka, więc racja nijako po jego stronie ;) Więc też nie tłumaczy stuporu w jaki wpadł. Ewentualnie może mieć obawy, że nikt mu nie uwierzy.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Cześć!

 

Ciekawa interpretacja. Początek sugeruje kryminał, środek skręca ku weird, zaś zakończenie ukazuje całość z nieco innej perspektywy. Ciekaw jestem, co też za fach miał Andrzej w ręku (wiem, trzeba liczyć każde słowo). Trochę smutne, nieco refleksyjne, groza nieśmiało zakrada się w ciemniejsze kąty. Udany tekścik, wyważony i treściwy.

 

Z rzeczy edycyjnych:

W trakcie zeznań niejeden wspominał, dobrze się stało że nie doczekali się dziecka. → W trakcie zeznań niejeden wspominał, że dobrze się stało,(+) że nie doczekali się dziecka.

Imho tak lepiej.

 

 

2P dla Ciebie: Pozdrawiam i Polecam do biblioteki!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Hej 

 

krar85

 

Dzięki za wskazanie błędu – poprawiony.

 

Cieszę się, że tekst się podobał i dziękuję za polecenie do biblioteki ;)

 

“Ciekawa interpretacja. Początek sugeruje kryminał, środek skręca ku weird, zaś zakończenie ukazuje całość z nieco innej perspektywy”

 

Miło jest przeczytać, jak ktoś wyłapie w tekście to, co twórcy siedziało w głowie podczas pisania :). 

 

 

“Ciekaw jestem, co też za fach miał Andrzej w ręku (wiem, trzeba liczyć każde słowo)”

 

W dłuższej wersji jest informacja, że odziedziczył trzy budki z warzywami po ojcu :). 

 

 

 

Pozdrawiam 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Bry!

 

Milicjant otworzył drzwi pokoju przesłuchań. Prawnik podziękował mu i wszedł do środka. Szczerbiński siedział przy metalowym stole spoglądając na niego swoimi krowimi oczyma.

 

Takie sobie otwarcie, milicjant to, prawnik to, osadzony to.

– Ma pan godzinę na zastanowienie się. Gdy wrócę liczę, że podejmie pan ten wysiłek i skorzysta z szansy od losu – powiedział wychodząc.

Nie pasuje i jakoś okrężnie powiedziane.

Drugiego lutego tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego roku na hucznych siedemdziesiątych urodzinach stryja, starego partyjniaka, w sali kongresowej "ŚWIT" zaczęto imprezę toastem za Breżniewa.

To zdanie do przeredagowania albo rozbicia. Czas – wydarzenie – postać solenizanta – miejsce – i dopiero mam czasownik, na końcu długiej, mało zgrabnej zbitki. 

Andrzej nie pił za dużo z powodu słabej głowy, więc jadł. Do chwili, gdy zobaczył Mariolę Dziwisz. Dziewczyna na przyjęciu pełniła rolę kelnerki. Gdy podeszła do Andrzeja, ten w jednej chwili stracił dla niej głowę. Na nieszczęście Szczerbińskiego dziewczyna od razu to zauważyła.

Ten fragment, szczególnie początek, cierpi od krótkich zdań. Sugeruję przepisać.

Szczerbiński spędzał dużo czasu w pracy, pozostawiając młodszą żonę samopas.

Chrum.

Spełnianie zachcianekprzymykanie oczu na jej niewierność zdawało się jednak nie satysfakcjonować Marioli.

Spełnianie zachcianek dziwnie brzmi przy “nie satysfakcjonowaniu”, a ten fragment po spójniku niezgrabny przez rzeczownik odczasownikowy. Może “Przyzwolenie na niewierność”?

 

Ładne, mroczne i przewrotne, z ciekawym jak na krótki tekst tłem społecznym.

 

 

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Hej 

GreasySmooth

 

Dzięki za wszystkie wskazówki :) W tej wersji już nic raczej nie będę kopał i tak już sporo namieszałem co do oryginału. Ale wprowadzę je do pierwotnej wersji :). 

 

“Szczerbiński spędzał dużo czasu w pracy, pozostawiając młodszą żonę samopas.”

 

“Chrum”

 

:D 

 

 

“Ładne, mroczne i przewrotne, z ciekawym jak na krótki tekst tłem społecznym.”

 

A dziękuję :)

 

Pozdrawiam 

 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Opowiadanie jest w porządku, jednak, według mnie, za dużo w nim infodumpów.

Pozdrawiam. :)

Hej SaraWinter Dzięki za przeczytanie i komentarz :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Najpierw mi się wydawało, że nie ma fantastyki. Ot, facet zabił żonę, miał powody. Ale doszłam do wniosku, że ten brak krwi… No, strasznie ta fantastyka naciągana, jednak coś jest. Niech Ci będzie.

Też sympatyzuję z facetem. Chociaż badania wskazują, że żony częściej zdradzają biednych mężów niż bogatych. A gdyby tak chciał się rozwieść?

Babska logika rządzi!

Hej 

Finkla

 

Dzięki za przeczytanie i komentarz :)

 

“A gdyby tak chciał się rozwieść?”

 

 

Gdyby chciał rozwodu to by też potrzebował prawnika, taki rozwód to dużo stresu sprawy ciągną się latami, a tak było szybciej i na pewno ciekawiej :P 

 

Pozdrawiam

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Ale z czym wtedy zostaje zdradzająca żona?

Babska logika rządzi!

Po rozwodzie czy śmierci ?:) . Po rozwodzie z gachem po śmierci z zastygłym na twarzy wyrazem zaskoczenia :D 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Ani jedna opcja, ani druga nie wygląda rewelacyjnie. Bogatych mężów po prostu nie opłaca się zdradzać.

A jaka jest wartość oczekiwana? Chyba częściej dochodzi do rozwodów niż do zabójstw współmałżonka.

Babska logika rządzi!

No tak, jednak jeśli się ma męża, którego można oszukiwać a do tego czerpać z jego majątku to jest pełny sukces ( Szczerbiński jednak nie był zbyt urodziwy ) 

 

Tak częściej dochodzi do rozwodów, jednak nikt o nich nie ma ochoty czytać :). Czasem można zobaczyć coś w tym stylu jeśli jest to Sprawa Kramerów ;).  

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Opowiadanie podobało mi się, w tle słuchałem akurat Coltrane więc klimat Noir sam mi się narzucił, choć tutaj bardzie mamy PRL-Noir, który bardzo lubię :)

Tekstu piosenki nie znałem, więc musiałem się zapoznać. 

Hej 

 

nilfheim

 

Dzięki za przeczytanie i komentarz. Fajnie, że się podobało i klimat podszedł. Coltrane to już taki wytrawny jazz :) Ja zatrzymałem się po krótkiej przygodzie z Davisem na Dave Brubecku ;)

 

 

Pozdrawiam 

 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Żeby nie było, bardzo rzadko leci u mnie jazz, słucham praktycznie wszystkiego :) ale akurat w tym momencie losowo się to trafiło na youtube i idealnie się dopasowało

 

(tak, spoilery mogą być)

 

Historia dwojga ludzi, którzy mimo, że w pewnym sensie bliscy, pozostali sobie obcy – dobry pomysł.

Rozegranie tego pomysłu – mam mieszane uczucia. Nie co do warstwy językowej, chociaż tutaj pewnie można i poszukać dokładniej i popracować (zawsze coś tam będzie), a bardziej do samej kompozycji. Po “zahaczającej” scenie początkowej i zamykającej klamrą scenie końcowej, tekst składa się po prostu z opowieści prawnika. W części, gdzie prowadzi on dialog z milicjantami, wypada to dużo naturalniej. Rozumiem, że alterantywą jest rozbudowanie opowiadania do jednego dużego dialogu, albo zestaw scen obrazujących historię (np. fragmenty zeznań świadków czy protokołu). Tak, jak jest, narracyjna wrzutka trzecioosobowa przełamuje tekst dość wyraźnie i – zależnie od czytelnika – niekoniecznie przyjemnie w lekturze. Zgaduję, że winnym może być limit, ale to też zawsze dobre ćwiczenie: jak w tej ilości znaków zmieścić to, co chcę?

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Hej 

 

PsychoFish

 

Dziękuję za przeczytanie i komentarz :)

 

Będę szczery :). Kompozycja wynika od początku z pierwszego pomysłu na opowiadanie czyli piosenki. Pomyślałem sobie “ jak mogłaby wyglądać historia człowieka, który został żywcem wyciągnięty z tekstu Starszych Panów” – no jasne, że ciekawie :). Problem stanowiła tylko historia związku Marioli i Szczerbińskiego ( można by oczywiście ją opisać w ciekawy sposób, jednak na to potrzeba dużo czasu i stron) więc ją skróciłem maksymalnie i opisałem najciekawiej jak umiałem. Uważam, że dobrze by było zostawić tekst w formie dialogu między prawnikiem a Szczerbińskim ale bałem się, że nie podołam takiemu zadaniu :). Limit to nie był problem bo tekst był już gotowy w takiej formie zanim jeszcze założyłem konto na portalu :).

 

“Historia dwojga ludzi, którzy mimo, że w pewnym sensie bliscy, pozostali sobie obcy – dobry pomysł. “

 

Obiecałem, że będę szczery :). To zostało dopisane na potrzeby konkursu. Pierwotnie skupiłem się na możliwości uratowania życia Szczerbińskiego za wskazanie serca, którego nie było :) 

 

 

 

Pozdrawiam 

 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Dialog Szczerbińskiego z adwokatem lub dialogi adwokata wydają się dobrym pomysłem na formę. No, póki nie spróbujesz, nie wiesz, czy podołasz ;-) Tak, nawiązanie do piosenki w kontekście morderstwa ładne, spodobało mi się.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Hej 

 

PsychoFish

 

 

A to fajnie, że się spodobał pomysł :). 

 

“Dialog Szczerbińskiego z adwokatem lub dialogi adwokata wydają się dobrym pomysłem na formę. No, póki nie spróbujesz, nie wiesz, czy podołasz ;-)” 

 

Zgadza się, a nawet jestem w trakcie pisania dwóch opowiadań fantasy gdzie cała fabuła opiera się na dialogach. Za jakiś tydzień może dwa powinny się pojawić na portalu. To zobaczę na ile podołałem :) 

 

Pozdrawiam 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Po samym tytule spodziewałam się nawiązań do Pinokia (bądź co bądź te fragmenty ze świerszczem zapamiętałam jako istny horror ;)). Ciekawa zabawa rolami, sympatią czytelnika – kto jest złym, a kto ofiarą. Dobrze się czyta. 

Pozdrawiam i powodzenia!

E.

CesarzowaMordoru

 

Hej 

Dziękuję za przeczytanie i komentarz. 

 

O proszę Pinokio :) nie miałem takich skojarzeń w trakcie pisania. Ale faktycznie był świerszczyk a i sama bajka tez jest mocno niepokojąca :D 

 

Pozdrawiam

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Sympatyczne :)

Przynoszę radość :)

Hej

Anet 

 

A dziękuję :)

 

Pozdrawiam 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Przeczytałam to opowiadanie zaraz jak się pojawiło. Teraz się zorientowałam, że miałam napisać komentarz i umknęło mi.

Podoba mi się ten cały zamysł. Kobieta jak u Pasikowskiego i miły, chyba trochę nieżyciowy zwłaszcza jeśli idzie o relacje damsko męskie – facet. A potem objawia się prawda stara jak świat: “za dużo to i świnia nie zeżre.”

Mi po przeczytaniu długo jeszcze w głowie kołatały się pytania: Ciekawe, czemu nie było krwi? Aluzja, że w zimnych sukach krew nie krąży? Wyciął jej to serce? A może wcale go tam nie znalazł?

Suma sumarum – szkoda chłopa.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Hej 

Inanna

 

Dziękuję za przeczytanie i komentarz :) 

 

Dobrze, że ci się przypomniało bo komentarze pod opowiadaniami są bardzo cenne i są świetnym źródłem wszystkich błędów jak i dobrych rozwiązań w tekście :D Więc super, że wróciłaś z komentarzem :)

 

“Mi po przeczytaniu długo jeszcze w głowie kołatały się pytania: Ciekawe, czemu nie było krwi? Aluzja, że w zimnych sukach krew nie krąży? Wyciął jej to serce? A może wcale go tam nie znalazł?”

 

To najlepsze co mogłaś napisać :D taki trochę był zamysł opowiadania :) , a nie ma lepszej pochwały niż ta, w której czytelnik informuje mnie, że lektura została z nim na dłużej po przeczytaniu :D 

 

“Suma sumarum – szkoda chłopa.”

 

No szkoda, ale każdego szkoda :D 

 

Pozdrawiam 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Cześć, Bardzie!

 

Fantastyka naciągnięta i zlepiona na ślinę ;) ale niech będzie – przeczytałem komentarz wyjaśniający i ok – niech będzie.

Opowiadanie ma swój klimat, mimo iż poza sceną rozmowy prawnika ze Szczerbińskim i samej końcówki jest streszczeniem życia dwóch osób. Motyw na obcość jest klasycznie obyczajowy, ale to nie wada – nie będę się bronił przed takimi tekstami ;)

Napisane całkiem porządnie.

 

Pozdrówka!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Hej 

Krokus

 

Dziękuję za przeczytanie i komentarz :) 

 

Fajnie, że ci się podobał szort, wiedziałem, że wrzucenie dużej części historii jako streszczenie życia Szczerbińskiego jest ryzykowne, ale pomyślałem sobie, że w takim krótkim tekście nie będzie to aż tak przeszkadzać :)

Fantastyka faktycznie subtelna :) 

 

“Napisane całkiem porządnie.”

 

Dziękuję :) i jestem wdzięczny za piąty klik :D

 

Pozdrawiam :) 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Witam, zaleciało mi takim swojskim klimatem z "07 zgłoś się", a że lubię i darzę sentymentem, była to dość przyjemna (wbrew tematyce) lektura. Pozdrawiam

Hej

Baska.Szczepanowska

 

Dziękuję za przeczytanie i komentarz :)

 

Jak się przyjemnie czytało, to jest to dla mnie wystarczający dowód na to, że opowiadanie się udało :) 

 

Pozdrawiam :) 

 

Ps. Jak klimat PRL był wyczuwalny tym bardziej jestem zadowolony ;) 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Nowa Fantastyka