Opowiadanie uczestniczy w konkursie „Obcość” projektu Zapomniane Sny: https://www.zapomnianesny.pl
Jeśli podoba Ci się ta inicjatywa, rozważ darowiznę na stowarzyszenie Otwarte Klatki: https://otwarteklatki.pl
Nie każdy obcy jest zły...
Opowiadanie uczestniczy w konkursie „Obcość” projektu Zapomniane Sny: https://www.zapomnianesny.pl
Jeśli podoba Ci się ta inicjatywa, rozważ darowiznę na stowarzyszenie Otwarte Klatki: https://otwarteklatki.pl
Nie każdy obcy jest zły...
Słońce wytoczyło się na dachy śpiącego jeszcze miasteczka. Mgła przykryła trawniki, ale pod wpływem rosnącej temperatury powoli zaczęła się rozmywać. Nagle ciszę przerwał odgłos uderzenia w policzek. Męski krzyk dobiegał z wnętrza pobliskiego domu.
– Przypaliłaś! Kurwa, kiedy się w końcu nauczysz?
– To nie moja wina, zepsuł się opiekacz.
– Wrócę na obiad i mam nadzieję, że nie przesolisz zupy jak ostatnio.
– Postaram się…
– Kurwa, z kim ja się ożeniłem?
Z willi wyszedł mężczyzna w dresie, trzasnął drzwiami i splunął na trawnik. Ostrzyżony na jeża osiłek założył ciemne okulary i wsiadł do sportowego samochodu. Przed odjazdem uchylił przednią szybę i ułożył dłoń na kształt pistoletu. Strzelił z palców do kobiety stojącej w oknie. Żona udała, że została trafiona i pomachała jakby odganiała muchę.
Na śpiącym jeszcze osiedlu rozległ się odgłos zapuszczanego silnika wysokoobrotowego i zapiszczały opony cofanego pojazdu. Tył samochodu uderzył w wózek sklepowy, przewrócił go z łoskotem. Cała jego zawartość runęła na chodnik. Osiłek zahamował i błyskawicznie znalazł się przy zderzaku. Oglądał go z zatroskana miną, ale na szczęście samochód miał hak i nie widać było nawet draśnięcia na lakierze karoserii. Westchnął z ulgą i odwracając się popatrzył z pogarda na obdartego jegomościa. Złomiarz pośpiesznie zbierał swoje metalowe rzeczy do już postawionego wózka. Osiłek zwrócił się do niego z pogardą wypisana na twarzy.
– Masz szczęście śmieciu – rzucił od niechcenia i wsiadł do samochodu.
Złomiarz skończył załadunek rupieci, robiąc wolny przejazd. Samochód sportowy wyjechał na ulicę i zniknął w dali. Kobieta w szlafroku wyszła z domu z zamiarem wyrzucenia zepsutego opiekacza do tostów. Podeszła do wózka i włożyła do niego metalowe urządzenie. Miała siniak na policzku, starała się go zakryć włosami, ale był zbyt duży. Spojrzała z troską na starszego mężczyznę i widać było, że chce coś powiedzieć, zapewne przeprosić za zachowanie męża, ale zrezygnowała. Osobnik w brudnym ubraniu odprowadził ją wzrokiem. Kobieta poruszała się z wdziękiem, szlafrok nie był w stanie ukryć jędrnych pośladków, kołyszących się pod materiałem. Złomiarz upomina się oschle jakby czytał instrukcję.
– Spotykając samicę należy ją pocałować w dłoń i spełniać jej zachcianki, aby przyjęła cię do swojego gniazda.
Powoli miasteczko budziło się do życia. Na ulice zaczęły wyjeżdżać pojazdy z pasażerami, którzy śpieszyli się do pacy. Złomiarz pchał przed sobą wózek sklepowy i wkrótce skręcił w kierunku strych zabudowań. Im dalej oddalał się od centrum tym więcej pojawiało się zdewastowanych i opuszczonych budynków. Dotarł na parking pełny wraków samochodów okradzionych z części. Stanął nieopodal jakiejś maszyny bez kół, miała czubek zaryty głęboko w asfalcie. Usiadł na klapie i zaczął rozmontowywać opiekacz do tostów, o dziwo nie potrzebował do tego narzędzi, jakby jego paznokcie miały uniwersalne końcówki do wszelkiego rodzaju śrubek. Nie znalazł tego co szukał, bo odrzucił od siebie kuchenne urządzenie. Upadło na podobne metalowe graty z blaszanym odgłosem.
– Gdzie on może być?
W dali rozległ się odgłos zbliżającego się pojazdu z silnikiem wysokoobrotowym. Złomiarz odchylił klapę i schował się zostawiając sobie szparę do obserwacji. Znany sportowy samochód zatrzymał się nieopodal. Wysiadł osiłek, zdjął ciemne okulary, rozglądając się dookoła z uwagą. Z wnętrza pojazdu wyjął kij bejsbolowy i machnął nim parę razy z dużym zamachem. Następnie otworzył bagażnik i zaczął szturchać pałką w coś żywego w środku.
– Kurwa, ale napaskudziłeś, wyłaź brudasie!
Młody człowiek wygramolił się z bagażnika, miał krwawiące rany na głowie i zakneblowane usta brudną szmatą. Chciał uciec, ale nie mógł ustać na nogach, po paru krokach opadł na kolana, skamląc jak zbity pies. Osiłek splunął i wyciągając mu knebel z ust, po czym zwrócił się do niego z drwiną.
– Jakie jest twoje ostatnie życzenie?
– Proszę o czas.
– Nie ma sprawy! Masz pięć sekund! – odliczał bez pośpiechu, odchylając palce – Pięć… Cztery…
– Oddam pieniądze, proszę, oddam wszystko z procentami…
– Trzy… Dwa… Jeden… Zero… Twój czas minął.
Osiłek zaczął uderzać w pełzającego po ziemi człowieka. Pałka zabarwiła się rozbryzgami krwi. Przy kolejnym trafieniu końcówka ugrzęzła w rozbitej czaszce. Młody człowiek przestał krzyczeć, jeszcze rzęził w agonii, ale i te odgłosy w końcu ustały. Osiłek usiłował ściągnąć na martwe ciało jakąś blachę, ale okazało się, że pod nią ktoś jest. Złomiarz wyszedł z ukrycia i usłyszał groźbę.
– Śmieciu, już nie żyjesz, ale zanim zdechniesz mam w zwyczaju pytać, a więc zapytam i ciebie, jakie jest twoje ostatnie życzenie?
– Czyli, mogę o coś poprosić, tak?
– Tak, masz jakieś życzenie?
– Daj mi grafen?
– Grafen? Coś mi się obiło o uszy, zaczekaj – Osiłek wyjął komórkę, wpisał w wyszukiwarkę słowo i czytał – Grafen, płaska struktura złożona z atomów węgla, materiał kształtem przypomina plaster miodu i ma wiele korzystnych właściwości, obecnie prowadzone są prace badawcze nad jego przemysłową produkcją. – Spojrzał z udawaną troską na złomiarza i stwierdził z drwiną. – Czyli dopiero go będą wytwarzać i niestety nie mogę spełnić twojego życzenia
Uderzył kijem bejsbolowym w głowę złomiarza. Czaszka odkształciła się i wróciła do swojej poprzedniej struktury. Kij bejsbolowy odbił się jak od piłki i wypadł mu z ręki. Zaskoczony osiłek usłyszał słowa:
– Skoro tak, to będę musiał gdzieś poczekać.
Osiłek nie słuchał złomiarza, rzucił się do ucieczki, jakby go stado wilków goniło i niewiele się pomylił, bo ten, który go dopadł biegł na czworakach.
Sportowy samochód zajechał pod posesję i stanął przed garażem. Osiłek wysiadł i podszedł do drzwi, zadzwonił. Otworzyła kobieta i wchodzący złapał ją za dłoń. W pierwszej chwili skuliła się, ale odetchnęła z ulgą widząc, że mąż o dziwo pocałował ją w dłoń. Siadł do stołu i zaczęli jeść obiad, co chwila dziękując. Po posiłku żona zaproponowała wino i nie odmówił. Nie mogła się powstrzymać i pocałowała go w policzek. Osiłek zapytał uprzejmie.
– Czy moja obecność jest ci miła?
Żona złapała go za rękę i pociągnęła za sobą. Po chwili z wnętrza sypialni dobiegły słowa pełne zdziwienia:
– Spokojnie, wolniej!
– A teraz, czy ta prędkość jest odpowiednia?
– O tak… Takkkkk…
Proszę o uzupełnienie wstawki konkursowej w przedmowie.
Co tu gadać, lepiej obejdźmy się szlachetnym milczeniem…
Edit – to chyba szorcik raczej, nie opowiadanie…
dum spiro spero
Słońce wychylało się z nad dachów śpiącego jeszcze miasteczka. Mgła uniosła się nad trawnikami, ale pod wpływem rosnącej temperatury powoli zaczęła się rozmywać.
Panuje tu lekka się-koza. Za dużo kozy… znaczy – za dużo "się".
Złomiarz upomina się jakby był zły na siebie.
W obecności kobiety należy być miłym. Na przywitanie trzeba ją pocałować w dłoń i spełniać jej zachcianki, aby przyjęła cię do domowego gniazda.
Poczytaj o zapisie myśli bohaterów
https://www.jezykowedylematy.pl/2014/08/jak-zapisac-mysli-bohaterow/
Na ulice zaczęły wyjeżdżać pojazdy z pasażerami śpieszącymi do pacy.
Na ulice zaczęły wyjeżdżać pojazdy z pasażerami śpieszącymi do pracy.
Stanął nieopodal jakiejś maszyny, pokrytej spalonym nalotem,
Nie wiem co to jest spalony nalot ale mi bardzo nie brzmi :)
Kurwa, zobacz jak napaskudziłeś, wyłaś brudasie!
Kurwa, zobacz jak napaskudziłeś, wyłaź brudasie!
Człowiek przestał krzyczeć, rzęzi w agonii, ale i te odgłosy po chwili ustały.
Człowiek przestał krzyczeć, rzęził w agonii, ale i te odgłosy po chwili ustały.
Osiłek usiłował ściągnąć na martw ciało jakąś blachę, ale okazało się, że pod nią ktoś się ukrywał.
Osiłek usiłował ściągnąć na martwe ciało jakąś blachę, ale okazało się, że pod nią ktoś się ukrywał.
To powinno być zapisane jako część dialogu:
A więc, zapytam i ciebie. Jakie jest twoje ostatnie życzenie?
Dodaj proszę wstawkę, o której wspomniał wilk-zimowy, popraw błędy które wskazałem (jest jeszcze parę innych ale spróbuj wyłapać sama), a kolejni czytelnicy będą mieli szansę lepiej odebrać tekst.
Pomysł jest dość prosty a wykonanie obfituje w usterki (między innymi takie jak wskazałem), podobała mi się jednak dynamiczna końcówka. Zwłaszcza w tak krótkim tekście warto zadbać o technikalia, bo natłok błędów – razi.
pozdrawiam, wesołej ostatniej godziny Walentynek
Jim
entropia nigdy nie maleje
Dużo pracy przed Tobą, autorko. Nie panujesz nad językiem – mieszasz czasy, gubisz końcówki, popełniasz błędy ortograficzne, skaczesz od podmiotu do podmiotu, nieumiejętnie używasz synonimów, mieszasz rejestry języka. Temu tekstowi przydałaby się porządna beta i łapanka.
Treściowo – sięgasz po mocno wyeksploatowane motywy, główny bohater zdaje się być zlepkiem dresa-osiłka i kata w garniturze, który za zamkniętymi drzwiami tłucze żonę, a na zewnątrz jest wzorowym obywatelem. Jego zachowanie jest niespójne. Tak samo, jak i zachowanie żony. Końcowa scena jest dość groteskowa. Motyw przesolonej zupy, synusia mamusi i jazdy na koniec pachnie pulpowością. I w sumie po przeczytaniu tego tekstu nie potrafię powiedzieć, jaki chciałaś osiągnąć efekt.
Przykłady błędów:
z nad dachów – znad
Z willi wyszedł mężczyzna w eleganckim garniturze, trzasnął drzwiami i splunął na trawnik. Ostrzyżony na jeża osiłek założył ciemne okulary i wsiadł do sportowego samochodu. – te zdania brzmią jakby dotyczyły dwóch różnych mężczyzn
Na śpiącym jeszcze osiedlu rozległ się odgłos zapuszczanego silnika wysokoobrotowego a za nim zaistniał – przecinek przed “a”; źle użyte słowo – poszukaj zamiennika dla zaistniał
Zwrócił się do niego spluwając mu pod nogi. – użycie imiesłowu współczesnego -ąc informuje o jednoczesnym występowaniu czynności; osiłek jednocześnie mówił i pluł?
Osobnik w brudnym ubraniu opukał blaszaną rzecz i odprowadził ją wzrokiem. – a to zdanie jest skonstruowane tak, jakby mężczyzna odprowadził wzrokiem blaszaną rzecz, a nie kobietę
It's ok not to.
Hej,
samo opowiadanie, chociaż eksploruje dość ograne schematy, miało potencjał, niestety potencjał zabiło wykonanie. Na szczęście nie jest to zła wiadomość, ponieważ nad stylem i błędami łatwiej pracować. Czytaj dużo, także opowiadań na tym forum, następnym razem korzystaj z bety i uwagi użytkowników rozważ i porównaj ze swoim tekstem. Zobaczysz wtedy, nad czym trzeba pracować :)
Witaj.
Poprzednicy w komentarzach wskazali już konieczność pracy nad warsztatem. Warto, szczególnie że widać ciekawy pomysł na zgłoszenie konkursowe.
Ważne również, aby uzupełnić przedmowę o wymagane regulaminem wpisy, o czym wspomniał Juror Konkursu.
Domyślam się, że i Ty jesteś Nową Użytkowniczką z dziwną datą rejestracji, pojawiającą się od kilku dni przy części nicków: 1 stycznia 1970 r. (zasygnalizowałam to już w stosownym wątku).
Witamy na Portalu, gratuluję debiutu. :)
Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. :)
Pecunia non olet
Północ 1 stycznia 1970 r to po prostu początek świata – Unixowa epoka zero – czyli z jakiegoś nieznanego powodu data rejestracji nie została zapisana i jest tam okrąglutkie zero.
Podpiszę się pod tym co napisała bruce i inni przedpiścy – dziewczyny zwróciły Ci uwagę na wiele problemów, nad którymi trzeba popracować. Nie załamuj się – tak jak napisała OldGuard to są sprawy warsztatowe – to się wyklepie. Po to jest to forum – by pomóc. Skorzystaj z tej pomocy, a z czasem będziesz pisać lepiej.
Dużo pracy przed Tobą, autorko.
I pod tym się podpiszę. Jesteś na początku długiej drogi, ale każda droga przecież zaczyna się od jednego kroku – weź jedną z rad – i zastosuj ją do tego tekstu, weź kolejną – zastosuj i kolejną. Gdy zastosujesz je wszystkie i tekst będzie wyglądał lepiej – napisz kolejny, pamiętając o radach, które tu uzyskałaś. Będzie lepiej. Potrzeba Ci tylko wytrwałości i pracy nad sobą.
pozdrawiam,
Jim
entropia nigdy nie maleje
Ahaaa… :) Tylko jak, wobec tego, wyłapać Nowicjuszy, np. na konkursy?
Pecunia non olet
Oj, gdyby nie te językowe niedociągnięcia… Sam bowiem tekst, oparty na prostym pomyśle i równie prosto zrealizowany, nie jest zły. Jest relaksujący dzięki twiścikowi, czyli niezapowiedzianej zamiany miejsc. Warto by było popracować nad nim, krótki jest, wskazówki, Autorko, otrzymałaś…
Ta zamiana wyskoczyła, tak jak królik z kapelusza. Nie chwyciło, ale można poprawić, Wykonanie też.
Witam wszystkich i dziękuję za dobre rady, które sobie wzięłam do serca. Poprawiłam tekst i mam nadzieję, że jest lepiej… Jestem tutaj nowa i nie wiem, o co chodzi z tymi wskazówkami w przedmowie…
Witam wszystkich i dziękuję za dobre rady, które sobie wzięłam do serca. Poprawiłam tekst i mam nadzieję, że jest lepiej… Jestem tutaj nowa i nie wiem, o co chodzi z tymi wskazówkami w przedmowie…
Witam i również dziękuję.
Przedmowa z linkami jest wymagana regulaminem. Przeczytaj regulamin konkursu w Hyde Parku. Tam pisze, co ma być zawarte w przedmowie. Porównaj z innymi tekstami na konkurs.
Pozdrawiam.
Pecunia non olet
W opcji edycji opowiadania jest pole “przedmowa” – przy dodawaniu tekstu korzystałaś z niego, bo wprowadziłaś tam tekst “Nie każdy obcy jest zły…”. Natomiast nie wprowadziłaś wymaganego regulaminem dopisku konkursowego (obecnego zresztą w innych zgłoszeniach).
Proszę, przeczytaj regulamin i uzupełnij wstawkę konkursową, jeśli tekst ma być uwzględniany w ocenach. Z góry dziękuję :)
Wstawiłam, i jeszcze raz dziękuję za pomoc…
Super, że się udało; powodzenia. :)
Pecunia non olet
Siema! Już Ci w komentarzach zwrócono uwagę na błędy techniczne, których masz jeszcze sporo w tekście, zaburzony szyk zdań, pomieszane czasy i tym podobne, ale nie martw się, to jest do nauczenia i ufam, że przy odrobinie chęci poradzisz sobie ze szlifowaniem warsztatu. Sam pomysł jest prosty, motyw poszukiwania jakiegoś cosia do naprawy statku kosmicznego to motyw nienowy, w świetny sposób ujęty chociażby w "Syrenach z Tytana" Voneguta, albo w filie "Dystrykt 9". Gdyby Twój tekst, Droga autorko, był technicznie lepszy to bronił by się lepiej niż to robi teraz. W zasadzie fabularnie mam tylko zastrzeżenie do samej końcówki, która jest zbyt dosłowna, pokazuje coś, co mogłabyś zostawić w domyśle, a tekst nie straciłby na tym niczego. Trochę też zgrzyta mi zabijanie pałką człowieka na jakimś starym parkingu, gdzie ktoś może się kręcić przypadkowo – las byłby lepszy, bardziej dyskretny. Pozdrawiam serdecznie – Q
Known some call is air am
Otta Sewer ma wiele racji i jeszcze dopracowałam tekst, dziękuję. Jednak, uwaga typu, że pomysł jest prosty nie jest wadą moim zdaniem, to zaleta. Ponadto obecnie już nic nowego nie można wymyślić, bo wszystko już zaistniało i w prozie i w filmach…. Tak uważam, nie ma oryginalnych opowiadań, kwestia jest tylko taka czy oceniający ma na koncie duża przeczytanych historii i oglądanych filmów… Nie zgadzam się, że finał maiłby się odbyć w lesie, ten parking maskuje jego pojazd, a pałka w tym wypadku jest idealna, cicha i skuteczna..
Jednak, uwaga typu, że pomysł jest prosty nie jest wadą moim zdaniem
A skąd wzięłaś pomysł, że uważam to za wadę? :)
Ponadto obecnie już nic nowego nie można wymyślić, bo wszystko już zaistniało i w prozie i w filmach…
Postmodernizm, jasne, ale to nie jest do końca prawda, bo gdyby tak było, to nie powstawałyby dzieła, które zachwycają koncepcją, a takie się co jakiś czas pojawiają – i nie chodzi tutaj o wymyślanie koła od nowa, ale pokazanie tego koła w taki sposób, jak nikt wcześniej. Weźmy chociaż “Ślepowidzenie” Wattsa – pierwszy kontakt był wałkowany w te i nazad na wiele sposobów, ale sposób w jaki pokazał go Watts, co przedstawił jako barierę dla poznania, w jaki sposób ujął funkcję informacji i to, że sam fakt jej zaistnienia może zostać uznany za akt agresji, ten sposób jest nowatorski. Oczywiście ja nie oczekuję, że ktoś mi poda coś, co będzie od a do zet nowe, jednak lubię dostawać stare motywy podane w nowej formie, takiej, która mnie zaskoczy. U Ciebie zaskoczenia nie było, jednak nie poczytuję tego w kategorii wady, wszak napisałem Ci w poprzednim komentarzu:
Gdyby Twój tekst, Droga autorko, był technicznie lepszy to bronił by się lepiej niż to robi teraz.
Co oznacza, że historia jest OK (zastrzeżenie miałem tylko do końcówki), jednak lepiej wykonana mogłaby być bardziej wciągająca. Jeśli sie nie zniechęcisz to pewnie za czas jakiś dojdziesz do lepszych wykonań (czego Ci życzę), tylko trzeba nad tym popracować :)
Nie zgadzam się, że finał maiłby się odbyć w lesie, ten parking maskuje jego pojazd, a pałka w tym wypadku jest idealna, cicha i skuteczna..
Jasne, to Twój tekst, masz prawo się nie zgadzać i uważać inaczej, tym bardziej, że jest to kwestia fabularna oparta na widzimisię autora, której przeciwstawiłem własne widzimisię ;)
Pozdrawiam serdecznie
Q
Known some call is air am
To ja już podszeptywać o becie i pracy nad warsztatem nie będę. Powiem tylko, że ogólnie bardzo źle nie było, mimo potykania się na różnych kiksach. Niemniej życzę powodzenia :)
Spodziewaj się niespodziewanego
Całkiem sympatyczny tekst, głównie za sprawą pana złomiarza, wyróżniającego się na tle pozostałych, dość stereotypowych bohaterów.
Sympatyczne :)
Przynoszę radość :)
Prosta historia, ale czytało się w miarę przyjemnie.
Babska logika rządzi!