- Opowiadanie: Jim - Zagłada Blasku

Zagłada Blasku

Opowiadanie uczestniczy w konkursie „Obcość” projektu Zapomniane Sny: https://www.zapomnianesny.pl

Jeśli podoba Ci się ta inicjatywa, rozważ darowiznę na stowarzyszenie Otwarte Klatki: https://otwarteklatki.pl

 

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Zagłada Blasku

Nie bójcie się oddawać swój blask innym,

bo przyjdzie czas gdy przepadnie w ciemności

Traktat o błysku

Padre Jabón Líquido de Salvia

 

 

 

 

Mędrcy Ostatniego Zakonu głoszą, że Zagłada Blasku jest nieuchronna, że wszystko zginie w wirze materii i zostanie pochłonięte przez ciemność i chłód. Ale ja jestem naukowcem i stojąc na ramionach olbrzymów ośmielam się rzucać wyzwania Znanej Rzeczywistości, a może nawet całemu Wszechświatowi.

Oczywiście, nie jestem tak szalony, by zaprzeczać, że zagrożenie istnieje i choć miną tysiące pokoleń nim przyjdzie kres, to jak wielu przede mną postaram się zrobić wszystko by Zagładzie zapobiec.

 

* * *

 

Modlitwa Mnichów ze Zgromadzenia Pokornego Oczekiwania:

Oddal Panie mrok i chłód ostatniej godziny,

a gdy Olbrzym wyrwie Górotworu podstawę,

i przyjdzie nam przed Twoim sądem zdawać sprawę,

spojrzyj łaskawie na Twych mnichów z doliny

 

 

* * *

 

Notatka służbowa C782034:

Dostaliśmy niezbite potwierdzenie od placówek na obrzeżach, że granice Znanej Rzeczywistości stanowi wielowarstwowa struktura, której kształt, o ile odejmiemy ukształtowanie Górotworu, przypomina prostokąt z zaokrąglonymi rogami. Jest to jak dotąd najpełniejsze potwierdzenie hipotezy Inteligentnego Projektu, jakie do tej pory otrzymaliśmy.

 

* * *

 

Zbudowaliśmy kolejny, większy i potężniejszy lejoskop. Nie tylko by spojrzeć ponad najwyższe z gór, zwane Wielkimi Pianinami, ale przede wszystkim, żeby błysnąć, zabłyskać sygnał do Niszczycielskiego Olbrzyma. Bo przecież ponad wszelką wątpliwość, mimo jego pozornej nieruchomości, wiemy, że jest żywy. Ma oczy – więc widzi. Skoro widzi – to być może rozumie, a nie jest tylko bezmyślną, niszczycielską siłą przyrody?

 

* * *

 

Notatka służbowa C782098:

Badania struktury Granicy W-NN(y) sugerują, że pod warstwami błony o złożonej strukturze (proponuje się traktować ją jako zawiesinę o bardzo dużej gęstości) znajduje się rdzeń metaliczny.

Tym samym, nie udało się obalić hipotezy, jakoby Granica pod powierzchnią Górotworu miała dużą krzywiznę, a może nawet łączyła się w coś w rodzaju niecki.

Pytanie o Krzywiznę Świata pozostaje otwarte.

 

* * *

 

Jestem już stary, bardzo stary, a jednak życie jeszcze mnie nie opuszcza. Przeżyłem je dobrze, choć niektórzy mówią, że próbując dokonać niemożliwego. Nie żałuję. Teraz widzę, że było warto, bo moje wnuki podjęły budowę jeszcze większego lejoskopu. Ja niedługo rozpęknę się i połączę z nicością. One jednak przejmą dzieło dziada. Może im uda się dotrzeć do świadomości Niszczycielskiego Olbrzyma, o ile jego świadomość w ogóle istnieje.

 

* * *

 

Notatka służbowa C782106:

Obliczenia dowodzą, że metalowy rdzeń Granicy mógłby wytrzymać naprężenia spowodowane przez Niszczycielskiego Olbrzyma a nawet utrzymać go wewnątrz Znanej Rzeczywistości mimo Wszechsiły Ciągnącej w Dół.

Sondowanie głębokich warstw Górotworu wykazuje, że poniżej pofałdowanej działaniami Niszczycielskiego Olbrzyma powierzchni znajduje się ogromna masa skłębionego podstawowego budulca a pod nim coś co może być powierzchnią Granicy!

Pierwszy raz udało się dostrzec namacalny dowód Krzywizny Dna. Mimo obaw, że raport ten spowoduje rozpalenie dyskusji filozoficznych i religijnych o Inteligentnym Projekcie, nie ociągamy się z publikacją. Wygląda na to, że Krzywizna Dna czy też Wielka Niecka rzeczywiście istnieje.

 

* * *

 

Leżę na łożu śmierci i ostatnie moje myśli biegną do budowanego lejoskopu. Przywołałem Destello, najzdolniejszego z moich prawnuków.

– Słyszysz mnie, Destello?

– Tak, pradziadzie. Słyszę i zapisuję.

– To dobrze… Jak myślisz, czemu się nam nie udało dotąd porozumieć z Niszczycielskim Olbrzymem?

– Może lejoskop był za mały. Błyskanie mogło być poniżej progu postrzegania Olbrzyma – odparł bez namysłu.

Zabłyszczałem z niezadowoleniem:

– Nie powtarzaj moich błędów. Oczekuję od ciebie głębszego spojrzenia.

– Mam pewną hipotezę, ale nie śmiem…

– Wkrótce umrę. Odłóż na bok co śmiesz, a czego nie śmiesz. Powiedz mi wprost: gdzie się myliłem?

– Chodzi o czas.

– To znaczy?

– Ruchy górotworu powodowane przez Olbrzyma są niezauważalne w skali jednego pokolenia. A jeśli to działa i w drugą stronę?

– To znaczy?

– Jeśli Niszczycielski Olbrzym nie zauważa naszych sygnałów, bo są dla niego za krótkie? Może one powinny potrwać wiele pokoleń?

Zastanowiłem się.

To mogło mieć sens. Może Olbrzym istotnie miał świadomość, ale jego istnienie i spostrzeganie było miliardy razy wolniejsze od naszego? Może szansa na ocalenie była tylko w dostosowaniu się do jego czasu? Bo żyliśmy za krótko by mógł nas zauważyć? By nawiązać jakikolwiek kontakt?

Życie mnie opuszczało. I tak przeżyłem więcej niż przypuszczałem. Wkrótce rozpęknę się w nicość. Ale musiałem jeszcze zrobić ostatnią, najważniejszą rzecz:

– Tak, masz rację, Destello! Tylko to może nas uchronić od Ostatecznego Wiru. Przekażcie wszystkim: sygnały muszą trwać wiele pokoleń. Dopilnuj tego wnuku.

– Dopilnuję.

 

* * *

 

– Marcinku, kończ się już kąpać!

– Ale, mamo, bańki do mnie mrugają! Tak jakby chciały mi coś powiedzieć!

– Nie gadaj głupot, woda już prawie całkiem wystygła. Wyjmij korek i wychodź!

 

Koniec

Komentarze

Hej 

Zrobiłeś wstęp dobry na tyle, że przez chwilę martwiłem się, że opowiadanie skończy się poważnie (i może dla co poniektórych bohaterów tak się skończyło) jednak nie rozczarowałeś mnie i tak jak w “Decyzja Madki” w zabawny i niebanalny sposób umiliłeś mi czas :). 

ps. lejoskop :) nieco mnie uspokajał w trakcie lektury, że jednak na końcu będzie komicznie

Pozdrawiam  

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Więcej jest rzeczy w wannach i prysznicach, aniżeli się śniło waszym filozofom!

Uśmiechnęło :)

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Bar­dja­skier

Sta­ruch

Dzięki za odwiedziny!

 

Bar­dja­skier

 

nie roz­cza­ro­wa­łeś mnie i tak jak w “De­cy­zja Madki” w za­baw­ny i nie­ba­nal­ny spo­sób umi­li­łeś mi czas :). 

Cieszę się

 

ps. le­jo­skop :) nieco mnie uspo­ka­jał w trak­cie lek­tu­ry, że jed­nak na końcu bę­dzie ko­micz­nie

zaskoczenie trzeba zawsze dobrze przygotować, po odrobince je zdradzając, najlepiej – lejoskopem ;-)

 

Sta­ruch

Wię­cej jest rze­czy w wan­nach i prysz­ni­cach, ani­że­li się śniło wa­szym fi­lo­zo­fom!

oj tak!

 

Uśmiech­nę­ło :)

To cieszy :)

 

entropia nigdy nie maleje

Cześć!

Opowiadanie trzeba zdecydowanie czytać dwukrotnie. Pierwsze czytanie było dla mnie trochę męczące, drugie było znacznie przyjemniejsze. Trochę żałuję, że nie poczekałam do rana, bo bym wiedziała, czy to wina późnej pory, czy formy tekstu. Sci-fi na noc to chyba nie jest dobry pomysł. Tak czy siak zakończenie sympatyczne. Przy drugim czytaniu miałam sporo momentów: ahaaa! :) Fajnie popatrzeć na tekst pod zupełnie innym kątem, jak nagle poważne sci-fi zmienia się w komedię.

Pozdrawiam!

Cześć avei!

Miło Cię gościć pod moim skromnym tekścikiem.

 

Sci-fi na noc to chyba nie jest dobry pomysł.

Chyba rzeczywiście niekoniecznie, czasem zwoje mózgowe się mogą przepalić, choć pod moim innym drobiażdżkiem twierdziłaś, że nie czytasz z rana… to kiedy Ty czytasz skoro nie rano i nie wieczorem, a pewnie w środku dnia też nie ma czasu? 

 

Przy drugim czytaniu miałam sporo momentów: ahaaa! :)

Cieszę się, że dostarczyłem takich fajnych momentów :)

 

Również pozdrawiam!

entropia nigdy nie maleje

Jim

 

Gratuluję spostrzegawczości, byłby z Ciebie świetny detektyw :)

To teraz podam więcej danych i może dasz radę rozwiązać intrygującą sprawę ranków i wieczorów. Dziewiętnasty stycznia to był czwartek. Jedenasty lutego to była sobota. Pracuję od poniedziałku do piątku od siódmej. Wieczór jest do dwudziestej drugiej, potem jest noc. W pracy raczej pracuję :) Nocami raczej nie czytam.

Prześpię się i spojrzę jeszcze na tekst świeższym okiem.

Typowo Twoje opowiadanie, Jimie. :)

Pomysł, fantastyka, sporo akcji i tajemnicy. Mrugające bańki, o la, la – dobre! :)

Pozdrawiam, powodzenia, klik. :)

Pecunia non olet

Jimie, czytając, wymyślałem rozmaite interpretacje, biorąc pod uwagę, że i tak mnie zaskoczysz. Takiego zakończenia nie przewidziałem, bo wszystko wyglądało coraz bardziej na rozważania naukowe jakichś astrofizyków. Jedno jest pewne. Będę używał tylko prysznica. Koniec z wypełnioną wanną. :D

 

której kształt(+przecinek?) o ile odejmiemy ukształtowanie Górotworu, przypomina prostokąt z zaokrąglonymi rogami.

Tym razem postarałeś się, Jimie, i szort jest również bardzo zacny. Przeczytałam z dużą dozą przyjemnością i lekką nutką dekadencji. Spodziewałam się podobnego twistu, ale na bańki nie wpadłam :D

Ja niestety miałem poczucie duzej wtórności pomysłu, chociaż muszę przyznać, że wykonanie było przyzwoite.

Dobre! Przypomniało mi CMowe opowiadanie "Powiernik wspomnień", gdzie autor zaprezentował czytelnikom świat kurzów, lasy mopowe, królestwo pawlacza i podobne cuda. Klikam

 I pozdrawiam – Q

Known some call is air am

Silverze, czy nie jest już tak, że o każdym pomyśle można powiedzieć, iż jest w jakimś sensie wtórny? Co na to AI? Nie chcę otwierać offtopu. To pytania na wątek może o AI. Sorry.

avei

bruce

Koala75

ośmiornica

silver_advent

 

Dziękuję za odwiedziny!

 

avei

Gratuluję spostrzegawczości, byłby z Ciebie świetny detektyw :)

Albo stalker (nie, nie taki postapo, tylko taki co stalkuje)

 

bruce

Typowo Twoje opowiadanie, Jimie. :)

Potraktuję jako komplement ;-)

 

Pozdrawiam, powodzenia, klik. :)

Dziękuję za kliczka :)

 

Koala75

 

Takiego zakończenia nie przewidziałem, bo wszystko wyglądało coraz bardziej na rozważania naukowe jakichś astrofizyków.

Cieszę się, bo między innymi na takim efekcie mi zależało :)

 

Jedno jest pewne. Będę używał tylko prysznica. Koniec z wypełnioną wanną. :D

Ekologiczniej :) Ale czy przyjemniej? ;-)

 

Brakujący przecinek zaraz wstawię.

 

ośmiornica

 

Tym razem postarałeś się, Jimie

Ja się zawsze staram, tylko z reguły mi nie wychodzi ;-)

Dobrymi chęciami…

 

Przeczytałam z dużą dozą przyjemnością i lekką nutką dekadencji.

Cała dekadencja po mojej stronie ;-)

 

Spodziewałam się podobnego twistu, ale na bańki nie wpadłam :D

Jednak stary Jim jeszcze czasem potrafi zaskoczyć XD

 

silver_advent

Ja niestety miałem poczucie duzej wtórności pomysłu

wtórności względem czego konkretnie?

 

Outta Sewer

Dobre! Przypomniało mi CMowe opowiadanie "Powiernik wspomnień", gdzie autor zaprezentował czytelnikom świat kurzów, lasy mopowe, królestwo pawlacza i podobne cuda.

Pamiętam – to było zacne opowiadanie! Miniaturyzacja to zabieg znany chyba nawet jeszcze przed Guliwerem – ale jak widać da się jeszcze na tym polu sporo wymyśleć :)

 

Klikam

Dzięki za kliczka :)

 

Koala75

Silverze, czy nie jest już tak, że o każdym pomyśle można powiedzieć, iż jest w jakimś sensie wtórny? 

nic nie wydaje się być prawdziwe. Wszystko jest kopią kopii kopii.

Tyler Durden z Fight Clubu

 

 

entropia nigdy nie maleje

wtórności względem czego konkretnie?

Chodzi mi pomysł z zagraniem skalą – że czytelnik przechodzi z obserwacji jakichś zjawisk w skali mikro (ale w czasie lektury nie zdaje sobie z tego sprawy) do skali makro i wywołuje to komizm sytuacji. 

Przykłady pierwsze z brzegu, z kultury masowej: “przypalona słonecznica” u Lema, albo zakończenie filmu Men in Black.

Niemniej – pomysł jest duuuużo starszy i bardzo często stosowany. Przykładowo: czytałem podobne, choć nie tożsame rozwiązanie u bodajże Bolesława Prusa (ale mogę się mylić, forum – pomocy!), gdzie dwóch uczonych, chodząc w fałdach boskiej szaty twierdzi, że stwórca nie istnieje, ponieważ nie mogą go zmierzyć za pomocą swoich instrumentów mierniczych. Akurat w tym wypadku jest odwrotnie, istoty w skali mikro (ludzie) nie domyślają się istnienia świata makro (Bóg), ale komizm opiera się na dokładnie tym samym zagraniu. 

Na Twoje usprawiedliwienie – pomysł jest racjonalny, oparty na refleksji. Któż z nas nie zastanawiał się, czy i nas ktoś nie obserwuje, tak jak naukowcy podglądają mikroorganizmy przez mikroskop? :)

Niemniej – upierałbym się, że jest to rozwiązanie wielokrotnie ograne i stąd mój wpis. Podzieliłem się szczerze swoim odczuciem z lektury, ale jeśli odczuwasz z tego powodu dyskomfort, to mogę więcej nie odwiedzać Twoich tekstów – uszanuję to!

silver_advent:

Niemniej – upierałbym się, że jest to rozwiązanie wielokrotnie ograne i stąd mój wpis. Podzieliłem się szczerze swoim odczuciem z lektury, ale jeśli odczuwasz z tego powodu dyskomfort, to mogę więcej nie odwiedzać Twoich tekstów – uszanuję to!

 

Skąd pomysł, że chciałbym, byś nie odwiedzał moich tekstów?

Nawet jeśli bym odczuwał jakiś dyskomfort – to co z tego? Wydaje mi się, że dyskomfort wobec krytyki swoich tekstów jakiś tam zawsze istnieje i istniał będzie bez względu na to, jak człowiek się “uodporni”, a nawet dobrze, że on się pojawia, bo skłania do pracy nad sobą, nad tekstem, do stawania się lepszym.

Jedynie o co mi chodziło, to, byś mi dokładniej napisał, dlaczego tekst wydaje Ci się wtórnym – co dość dokładnie zrobiłeś. Ja sam zdaję sobie sprawę, że zabieg “miniaturyzacji” był już wielokrotnie używany, ale nie uważam go za “zgrany” – więc Twoją uwagę i punkt widzenia jak najbardziej rozumiem, jednak wydaje mi się, że wartością mego tekstu nie jest sama miniaturyzacja, a jej zastosowanie. Dłuto wynaleziono bardzo bardzo dawno temu, ale wciąż powstają nowe rzeźby wykonane dłutem i mogą w sobie mieć coś nowego. Dla mnie miniaturyzacja jest tu dłutem, a sens jest zupełnie gdzie indziej. Świadomie odwołuję się tu do wspomnianych przez Ciebie utworów – wchodząc z nimi w polemikę. Zauważ, że wydźwięk mojego szorta jest zupełnie inny niż wzmiankowanych przez Ciebie utworów.

Pozwolę więc sobie z Tobą się nie zgodzić, nie twierdząc wcale, że Twój odbiór jest zły: jak najbardziej masz do niego prawo. I bardzo się ucieszę, gdy pojawisz się pod moimi tekstami ponownie, nawet krytykując mnie o wiele mocniej niż teraz.

Więc – zapraszam. Wytykaj błędy, dziel się Twoimi odczuciami, pisz mi, co mógłbym zrobić lepiej. Chyba po to jest to forum, czyż nie?

 

entropia nigdy nie maleje

Świadomie odwołuję się tu do wspomnianych przez Ciebie utworów – wchodząc z nimi w polemikę.

 

Istotnie, można wskazać bardziej trafne przykłady. Twój short ironią chyba bardziej pasuje do zakończenia filmu “Kingsajz” :)

 

Chyba po to jest to forum, czyż nie?

 

Tak sądzę. Wydaje mi się, że szczery feedback, nawet taki, który wydaje się autorowi czy innym komentującym zwyczajnie głupi, może pokazywać, jak różni są czytelnicy opowiadań. Ja również wielokrotnie byłem zaskakiwany opiniami innych, bo tok myślenia czytelniczego błądzi czasem w rejonach, o których filozofom się nie śniło :) 

Zatem do zobaczenia i powodzenia w dalszym pisaniu!

Cześć,

 

Lektura ta zmobilizowała moją wyobraźnię od pierwszych chwil do intensywnego rozmyślania na temat rozwikłania zagadki, cóż to za “wszechświat” nam tu przedstawiono.

Stawiałam wpierw na jakieś drobnoustroje żyjące w oku (ups, skrzywienie zawodowe ;p), które to drobnoustroje nam tam błyskają, i błyskają (pacjenci czasem zgłaszają takie dolegliwości xd) i my nie potrafimy ich odczytać. Zwłaszcza że, z grubsza rzecz ujmując, one też (te drobnoustroje) w pewien sposób “rozpękają” pod wpływem działań makrofagów xd

Wkrótce rozpęknę się w nicość.

gdy drugi raz powtórzyłeś “rozpęknięcie”, potwierdziły się ostatecznie moje przypuszczenia, że nie napisałeś tej historii w swoim imieniu (w sensie, w imieniu bohaterów będących ludźmi xd), tylko w imieniu mikroświata. 

Zatem dumna i blada z faktu, iż udało mi się rozwiązać zagadkę przemyconą w tej historii przeszłam do czytania zakończenia.

 

Hm… a tu zonk.

 

Prawie padłam z wrażenia ;))))

Pozdrowionka :)

Fajne, uśmiechnęło mi się, a na końcu zdołałeś mnie zaskoczyć :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

silver_advent

Dzięki za ponowne odwiedziny!

 

Baska.Szczepanowska

Irka_Luz

 

Miło mi Was gościć pod moim tekstem, dziewczyny :)

 

ale mi się zrymowało, uha!

 

silver_advent

Zatem do zobaczenia i powodzenia w dalszym pisaniu!

Wpadaj ile chcesz, zawsze będziesz mile widziany :)

 

 

Baska.Szczepanowska

Stawiałam wpierw na jakieś drobnoustroje żyjące w oku (ups, skrzywienie zawodowe ;p)

Jesteś okulistką? o.O (O.O)

 

Prawie padłam z wrażenia ;))))

I o to szło :)

 

Irka_Luz

Fajne, uśmiechnęło mi się, a na końcu zdołałeś mnie zaskoczyć :)

Choć raz ;-)

 

entropia nigdy nie maleje

Jimie kochany, bardzo fajniutkie ci wyszło opowiadanko. Sprytnie przemycałeś wskazówki i kształtem świata i rozpęknięciem i olbrzymem, a i tak nie zdołałam rozgryźć tego opowiadania przed końcem. Udana lektura. :)

Używanie poprawnej polszczyzny jest bardzo seksowne

Cześć ponownie,

 

Ech, może jestem po prostu niedomyślna, ale mam pytanie o szczegóły tekstu, bo próbuje spojrzeć na każdy kawałek uwzględniając świadomość zakończenia i nie rozumiem wszystkiego (i nie wstydzę się tego przyznać).

Sondowanie głębokich warstw Górotworu wykazuje, że poniżej pofałdowanej działaniami Niszczycielskiego Olbrzyma powierzchni znajduje się ogromna masa skłębionego podstawowego budulca a pod nim coś co może być echem powierzchni Granicy!

Ten kawałek był dla mnie trudny do wyobrażenia za pierwszym, ale i za drugim (trzecim?) razem. Może wcale nie muszę/nie mam tego rozumieć, ale jednak chcę zrozumieć. Górotwór wzięłam za pianę, ale czym jest w jakim razie skłębiony podstawowy budulec? Woda mi średnio pasuje. Dlaczego echo powierzchni Granicy, a nie po prostu Granica?

– Tak, pradziadzie. Słyszę i zapisuję.

Przy ponownym czytaniu rozbroiło mnie to, że bańki opanowały sztukę pisania XD No ale to przecież pikuś przy tym, że sondują wannę. Właściwie powinien być tag ‘absurd’, no ale zakończenie mogło by wtedy nie zaskoczyć :)

Ogólnie dla mnie było ciut za dużo pojęć, których nie mogłam sobie wyobrazić na początku. Jednak zakończenie i inny punkt widzenia przy ponownym czytaniu bardzo to wynagradza.

Sympatyczny tekst, nieźle się bawiłam, kombinując, gdzie też umieściłeś akcję. Oczywiście, nie odgadłam, a takie ładne opisy dałeś.

Piorunująco szybka ewolucja i zbudowanie cywilizacji technologicznej. Szkoda, że trafiła na nieodpowiedniego olbrzyma, ale trzeba mieć farta większego niż przy szóstce w totka.

Babska logika rządzi!

sy,

Finkla

Dziękuję za odwiedziny

 

avei

Fajnie, że wróciłaś pod mój tekścik :)

 

sy

Jimie ko­cha­ny

<3

 

bar­dzo faj­niut­kie ci wy­szło opo­wia­dan­ko.

Dziękuję.

 

nie zdo­ła­łam roz­gryźć tego opo­wia­da­nia przed koń­cem.

Cieszę się, że zaskoczenie zagrało i lektura była udana :)

 

 

Uży­wa­nie po­praw­nej pol­sz­czy­zny jest bar­dzo sek­sow­ne

Podoba mi się ten podpis, nawet jeśli czasem jestem z polszczyzną na bakier ;)

 

avei

Woda mi średnio pasuje.

To właśnie miała być woda. Napisz mi dlaczego Ci średnio pasuje, a ja postaram się Ci wytłumaczyć, że nie masz racji ;-)

A tak na serio: ciekaw jestem czemu woda nie może tutaj być (domyślam się pewnych zastrzeżeń i mam na nie odpowiedź, ale nie chcę niczego sugerować podając wyjaśnienia, bez usłyszenia wątpliwości).

 

Dlaczego echo powierzchni Granicy, a nie po prostu Granica?

Chyba tu mi coś nie do końca zagrało, chyba użyłem zbytniego skrótu myślowego – założyłem, że sondowanie jest czymś w rodzaju badania echa, jak u nas echosonar. Pomyślę, jak to przeformułować.

 

Ogólnie dla mnie było ciut za dużo pojęć, których nie mogłam sobie wyobrazić na początku. Jednak zakończenie i inny punkt widzenia przy ponownym czytaniu bardzo to wynagradza.

Masz rację, jednak trudno mi było znaleźć drogę by opisać to zarazem plastycznie jak i nie popsuć zaskoczenia. Na razie nie mam pomysłu jak to rozwiązać.

 

Finkla

Oczywiście, nie odgadłam, a takie ładne opisy dałeś.

Cieszę się, że i Ciebie udało się zaskoczyć :)

 

Piorunująco szybka ewolucja i zbudowanie cywilizacji technologicznej.

Możemy tylko z naszym ślamazarnym tempem – zazdrościć! ;-)

 

Szkoda, że trafiła na nieodpowiedniego olbrzyma, ale trzeba mieć farta większego niż przy szóstce w totka.

Oj tak :)

 

entropia nigdy nie maleje

Jim,

 

Jesteś okulistką? o.O (O.O) – a skąd, ale zawodowo obracam się środowisku medycznym, głównie okulistycznym, więc bywają dni, że wszystko mi się jednoznacznie kojarzy. Wszystko ;))))

Fajnie, że wróciłaś pod mój tekścik :)

Cała przyjemność po mojej stronie :)

To właśnie miała być woda. Napisz mi dlaczego Ci średnio pasuje, a ja postaram się Ci wytłumaczyć, że nie masz racji ;-)

Haha.

 

Zacytuję, że było widać do dyskusji.

Sondowanie głębokich warstw Górotworu wykazuje, że poniżej pofałdowanej działaniami Niszczycielskiego Olbrzyma powierzchni znajduje się ogromna masa skłębionego podstawowego budulca a pod nim coś co może być echem powierzchni Granicy!

Uznałam, że pofałdowana powierzchnia to piana, a jak pod pianą może być jeszcze skłębiona woda? Pod pianą jest jeszcze więcej piany? To ten skłębiony mi nie pasował.

 

Chyba tu mi coś nie do końca zagrało, chyba użyłem zbytniego skrótu myślowego – założyłem, że sondowanie jest czymś w rodzaju badania echa, jak u nas echosonar. Pomyślę, jak to przeformułować.

Tak, ale oni raczej analizują już wynik, więc wynik (echo) pokazuje, że jest tam powierzchnia, a nie, że sondowanie/echo wykazuje echo powierzchni. Sądzę, że albo należy pominąć echo, albo dać je zamiast sondowania. A tak ja się zastanawiałam, czy przed tą granicą istnieje jeszcze jedna granica, która jest echem oryginalnej granicy.

 

Masz rację, jednak trudno mi było znaleźć drogę by opisać to zarazem plastycznie jak i nie popsuć zaskoczenia. Na razie nie mam pomysłu jak to rozwiązać.

Dobrym rozwiązaniem są dwuznaczne plastyczne opisy, bardziej sugerujące którąś wersję (nie tą, która wychodzi na jaw na końcu, oczywiście). No ale to niełatwe.

Baska.Szczepa­now­ska

za­wo­do­wo ob­ra­cam się śro­do­wi­sku me­dycz­nym, głów­nie oku­li­stycz­nym, więc by­wa­ją dni, że wszyst­ko mi się jed­no­znacz­nie ko­ja­rzy. Wszyst­ko ;))))

Mogło być gorzej. Pomyśl, jakie miałabyś te jednoznaczne skojarzenia, gdybyś stale obracała się w środowisku proktologów!!!

 

avei

 

Uzna­łam, że po­fał­do­wa­na po­wierzch­nia to piana, a jak pod pianą może być jesz­cze skłę­bio­na woda? Pod pianą jest jesz­cze wię­cej piany? To ten skłę­bio­ny mi nie pa­so­wał.

 

Pofałdowana powierzchnia to niekoniecznie piana, ale również – sama woda. Zauważ, że tam jest inna skala nie tylko wielkości, ale również – czasu. Wzburzane przez chłopca (Niszczycielskiego Olbrzyma) – fale trwają wiele pokoleń żywota bańkoludków – dla nich są one równie stałe jak dla nas Tatry.

A woda jest skłębiona – bo dla nich jest ciałem stałym – wszelkie wiry i wirki spowodowane ruchami Niszczycielskiego Olbrzyma – są dla nich skłębieniami struktury podstawowego budulca (dlatego pewnie też tak trudno przez niego przeniknąć i go badać).

 

Tak, ale oni ra­czej ana­li­zu­ją już wynik, więc wynik (echo) po­ka­zu­je, że jest tam po­wierzch­nia, a nie, że son­do­wa­nie/echo wy­ka­zu­je echo po­wierzch­ni. Sądzę, że albo na­le­ży po­mi­nąć echo, albo dać je za­miast son­do­wa­nia. A tak ja się za­sta­na­wia­łam, czy przed tą gra­ni­cą ist­nie­je jesz­cze jedna gra­ni­ca, która jest echem ory­gi­nal­nej gra­ni­cy.

Chciałem jakoś pełniej zasygnalizować, że ten wynik nie jest pewny – ale masz rację, zmienię to i pozostawię samą Granicę bez zbędnego echa.

 

Do­brym roz­wią­za­niem są dwu­znacz­ne pla­stycz­ne opisy, bar­dziej su­ge­ru­ją­ce któ­rąś wer­sję (nie tą, która wy­cho­dzi na jaw na końcu, oczy­wi­ście). No ale to nie­ła­twe.

Tutaj już chyba takich nie wymyślę – zasada jest mi znana, ale wykonanie jej, jak zauważyłaś – niełatwe, więc może mi trochę brakuje umiejętności by to osiągnąć.

entropia nigdy nie maleje

Pofałdowana powierzchnia to niekoniecznie piana, ale również – sama woda. Zauważ, że tam jest inna skala nie tylko wielkości, ale również – czasu. Wzburzane przez chłopca (Niszczycielskiego Olbrzyma) – fale trwają wiele pokoleń żywota bańkoludków – dla nich są one równie stałe jak dla nas Tatry.

A woda jest skłębiona – bo dla nich jest ciałem stałym – wszelkie wiry i wirki spowodowane ruchami Niszczycielskiego Olbrzyma – są dla nich skłębieniami struktury podstawowego budulca (dlatego pewnie też tak trudno przez niego przeniknąć i go badać).

 

Aaa… zapomniałam o tym czasie. Dobrze, chyba to kupuję, ale nie jestem pewna, bo jest po dwudziestej drugiej i nie myślę już rozsądnie. Ale dzięki za wytłumaczenie!

 

Tutaj już chyba takich nie wymyślę – zasada jest mi znana, ale wykonanie jej, jak zauważyłaś – niełatwe, więc może mi trochę brakuje umiejętności by to osiągnąć.

To zależy, czy próbowałeś :) Ale nie martw się, opowiadanie i tak jest dobre.

Jim, Cóż, w sumie dość niefortunnie trafiłeś, ale pozwól, że nie będę rozwijać tego wątku xd PS. Nie myślałeś o grze w totka? ;)))

avei

Baska.Szczepa­now­ska

 

Dzięki dziewczyny za ponowne zawitanie pod mój tekst :)

Będę musiał napisać coś nowego bo wkrótce ten wyczytacie do ostatniej literki i co zostanie dla innych? ;-)

 

avei

Dobrze, chyba to kupuję

Po raz pierwszy, po raz drugi… sprzedane!

 

bo jest po dwudziestej drugiej i nie myślę już rozsądnie

Ja to chyba w ogóle – ani przed ani po dwudziestej drugiej nie myślę rozsądnie ;-)

 

 

Baska.Szczepa­now­ska

Jim, Cóż, w sumie dość nie­for­tun­nie tra­fi­łeś, ale po­zwól, że nie będę roz­wi­jać tego wątku xd

Głupi Jim! Przecież to jakże piękna profesja :)

I mi też się wszystko jednoznacznie kojarzy!!! ;)

 

PS. Nie my­śla­łeś o grze w totka? ;)))

Skoro tak dobrze strzelam, muszę rozważyć ;-)

 

 

entropia nigdy nie maleje

Będę musiał napisać coś nowego bo wkrótce ten wyczytacie do ostatniej literki i co zostanie dla innych? ;-)

No ja zagarnęłam sporą część tego tekstu, ale mogę użyczyć innym :)

 

I tak sobie przemyślałam i wiem już, dlaczego mi to zgrzytało. Bo ‘kłębiasty’ (EDIT: w tekście ‘skłębiony’, ale mi od razu przyszło na myśl ‘kłębiasty’) za bardzo mi się po prostu kojarzyło z chmurami. Chmura to też woda, ale znacznie delikatniejsza, takie “pieniasta”, stąd w mojej głowie pojawiła się piana zamiast ubitej wody. No ale może to tylko ja. Tak czy siak tekst do biblioteki poleciłam, żeby inni mogli sobie go wyczytać, ja go oficjalnie zwracam :)

avei

ja go oficjalnie zwracam :)

Ależ nie musisz, jeśli go nawet wyczytasz do końca, napiszę go od nowa ;-)

entropia nigdy nie maleje

Khaire!

 

Z czystym sumieniem mogę odwdzięczyć się za miły komentarz – bardzo mi się Twoje opowiadanie podoba. Lubię takie teksty, które w niewymuszony sposób przykuwają uwagę. Każą skupić się, ale głaszcząc, a nie kłując w oczy.

Może po tej ostatniej gwiazdce wolałbym króciutki opis dziecka w kąpieli, przyglądającego się mrugającej bańce, żeby to przełamanie było troszkę bardziej finezyjne… Aczkolwiek rozumiem, że taki dialog ma większy potencjał komiczny wink

 

Jakieś takie drobiazgi, które rzuciły mi się w oczy (nie wiem, czy słusznie):

Skoro ma oczy – więc widzi.

Tak intuicyjnie, połączenie “skoro” i “więc” jakoś mi zgrzyta. Powiedziałbym raczej “Skoro ma oczy, widzi” lub “Ma oczy, więc widzi”.

 

Przywołałem najzdolniejszego z moich prawnuków Destello.

Tam powinien być chyba przecinek na końcu? Albo lekko przestawić szyk, “Przywołałem Destello, najzdolniejszego…”

Twój głos jest miodem... dla uszu

Duago_Derisme

Witam pod moim tekstem, cieszę się, że udało Ci się znaleźć coś dobrego w moim utworku, a sumienie pozostało czyste ;)

Dwie rady językowe – już na tekst naniosłem, Twoje sformułowania rzeczywiście brzmiały zgrabniej.

Co do opisu dziecka w kąpieli, przyglądającego się mrugającej bańce – zastanowiłem się, jednak mi tam bardziej dialog pasuje – jest bardziej dynamiczny, bardziej zaskakujący – a przez to, jak zauważyłeś – bardziej komiczny.

 

dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam

entropia nigdy nie maleje

Urocze, ale i dość mocno przewidywalne. W znaczeniu, że wywrócisz stolik tym właśnie sposobem – zderzenie wzniosłej powagi świata mikro z trywialnością świata makro. Niemniej fajny króciak, jeśli jeszcze brakuje to będę klikał.

Michał Pe

Dziękuję za odwiedziny. Cieszę się, że mimo przewidywalności uznałeś rzecz za “klikalną”

entropia nigdy nie maleje

Cześć,

 

Kurczę mam problem z tym tekstem. Jestem pełen podziwu dla Twojej wyobraźni i umiejętności (język, narracja), ale zakończenie trochę mnie rozczarowało. Może po prostu to nie do końca mój klimat:)

 

Pozdrawiam

JPolsky

Bywa i tak. Wolę pisać teksty, które jednym się bardzo podobają a innym wcale, niż pisać takie, które się podobają każdemu ale tylko ociupinę.

 

pozdrawiam!

 

entropia nigdy nie maleje

Cześć ;)

Opowiadanie od początku mnie zaciekawiło i skłoniło do przemyśleń. I podobnie jak reszta komentujących – takiego zakończenia się nie spodziewałam! :o Zaskakujące zakończenie nie jest łatwe do napisania. Świetnie Ci wyszło ;)

Ciekawie wypadło przeplatanie się fragmentów tekstu – Modlitwa Mnichów, notatki służbowe, głos naukowca. Aż żałuję, że historia nie jest dłuższa (choć brzmi najlepiej w taki sposób, w jaki ją przedstawiłeś).

Pod względem językowym – bomba.

Pozdrawiam ;)

tegarsini pu taheerni tvaernnat

Ermirie

 

Cześć :)

 

Dziękuję bardzo za odwiedziny i za pozytywny odbiór, cieszę się, że Ci się spodobało.

 

Aż żałuję, że historia nie jest dłuższa

 

Chyba pierwszy raz miałem jeszcze sporo do limitu i nie kusiło mnie by napisać “pod korek” :)

Zwykle limity mnie bardzo niszczą, ale tym razem – udało się zostawić trochę luzu i też uważam, że historia taka jaka jest – jest optymalna.

 

Pozdrawiam :)

 

entropia nigdy nie maleje

świetny pomysł. Czytało się fajnie, a zakończenie jest czymś, co po prostu rozbraja :)

MPJ 78

Dzięki za odwiedziny i krótki ale bardzo energetyczny komentarz :)

 

entropia nigdy nie maleje

Teraz klik, uzasadnienie jutro,

Po przeczytaniu spalić monitor.

Pewnie nieczęsto się to zdarza, żeby ktoś komentował ten sam tekst dwa razy, ale muszę się przyznać, że drugie czytanie wypadło bardzo pozytywnie. Przede wszystkim wiedziałem już, czego się spodziewać i dostrzegłem to co chciałeś powiedzieć. Twój tekst w zabawny sposób porusza najbardziej doniosły problem, z jakim każdy z nas się po trochu boryka – sensu naszego istnienia. Pod tym względem jest to tekst bardzo poważny, a jednocześnie utrzymany w humorystycznej konwencji. 

Więc może to jest tak, że czasem nie tyle tekst jest zły, ale chwila i emocje towarzyszące czytelnikowi nie są dopasowane do konkretnej lektury.

 

mr.maras

silver_advent

 

Dziękuję za odwiedziny.

 

mr.maras

Dziękuję za klika, cierpliwe poczekam na uzasadnienie :)

 

silver_advent

O, zmieniłeś awatara!

Pewnie nieczęsto się to zdarza, żeby ktoś komentował ten sam tekst dwa razy

Mi się zdarza często ;-)

 

Cieszę się, że dotarłeś do głębszego przekazu pod cieniutką powierzchniową warstewką. W przypadku czytania czasem zgrać się musi wiele czynników – i piszący, i czytelnik, i nastrój, i wypoczęcie i wiele innych :)

 

pozdrawiam

 

 

 

 

ale muszę się przyznać, że dr

entropia nigdy nie maleje

Hej Jim!

 

Ciekawa koncepcja z tą komunikacją, która może być utrudniona ze względu na inną skalę czasową postrzegania. Końcówka mnie powaliła – nagle wszystkie te Pianiny, prostokąt z zaokrąglonymi rogami, zakrzywienie przestrzeni w postaci niecki, rozpękanie się i Niszczycielski Olbrzym nabierają sensu.

Całkiem zacny tekst! laugh Zabawny, a jednocześnie daje do myślenia.

 

Doczepianka techniczna:

Teraz widzę, że było warto, bo moje wnuki podjęły budowę jeszcze większego lejoskopu. Ja niedługo rozpęknę się i połączę z nicością. Oni jednak przejmą dzieło dziada.

Jak wnuki, to one – te wnuki przejmą.

Jego błyskanie mogło być poniżej jego progu postrzegania – odparł bez namysłu.

Poniżej progu postrzegania olbrzyma, czy poniżej progu postrzegania lejoskopu?

 

Pozdrawiam!

 

 

 

kronos.maximus

 

Dzięki za odwiedziny, pozytywny odbiór (cieszę się, że udało mi się uszyć coś, co było dla Ciebie zarazem zabawne i dało do myślenia) i za słuszną doczepiankę techniczną (pierwszy z błędów dostrzegłem już wczoraj, ale zapomniałem poprawić, drugi jakoś mi umknął). Lecę dokonać poprawek, bo znów mi umknie!

 

Dzięki jeszcze raz i pozdrawiam!

 

entropia nigdy nie maleje

Przeczytałem połowę i nic nie rozumiem… Wrócę jutro – trzeźwy:) pozdro Jim

Miłego trzeźwienia… o ile trzeźwienie może być miłe (ta rzeczywistość na trzeźwo raczej jest nie do przyjęcia ;-) ) pozdro :)

entropia nigdy nie maleje

Hej Jimie. Nie zawiodłem się, opowiadanie jak zwykle błyskotliwe, zabawne i tajemnicze. To jest właśnie coś co chce czytać. Pozdrawiam.

Kto wie? >;

A Ciebie, skryty, jak zwykle miło widzieć pod moim tekstem :) Pozdrawiam.

 

entropia nigdy nie maleje

O, jakie fajne! Zdecydowanie umiliło przedpołudniową kawę :)

Bardzo mi się podoba to, jak ten leciutki, humorystyczny pomysł jest solidnie osadzony w przemyślanym świecie, jak budujesz fizykę rzeczywistości bańkoludków (a konkretnie, jak pomysłowo wymyślasz, jak będą oni postrzegać to, co dla nas jest wodą, pianą, wanną, chlapaniem kąpiącego się dziecka). To spora sztuka, i z jej konsekwentnego zastosowania wynika IMHO część sukcesu humoru w tym tekście (reszta to dobry warsztat).

ninedin.home.blog

Cześć!

 

Ciekawe i pomysłowe opowiadanie. W początkowym chaosie krótkich wstawek szybko można się odnaleźć i płynąć ku nadchodzącej zagładzie. Postawiłeś na drastycznie różną skalę postrzegania czasu i wyszło. Punkt za ciekawe i wystarczająco obce słowotwórstwo. Te wszystkie światy wokół nas… Bańki i ich świat wypadły homorystycznie, ale nie banalnie, rodząc pytania nawiązujące do ludzkich inicjatyw astronomicznych.

 

Z kwestii edycyjnych:

– Może lejoskop był za mały. Błyskanie mogło być poniżej jego progu postrzegania Olbrzyma – odparł bez namysłu.

Czegoś tu albo brakuje albo jest za dużo.

– Marcinku, kończ się już kąpać, wypuszczaj wodę!

– Ale, mamo, bańki do mnie mrugają! Tak jakby chciały mi coś powiedzieć!

– Nie gadaj głupot, woda już prawie całkiem wystygła. Wyjmij korek i wychodź!

Zbędne imho. A pomysł na zakończenie zacny ;-)

 

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

ninedin

krar85

Dziękuję za odwiedziny!

 

ninedin

O, jakie fajne! Zdecydowanie umiliło przedpołudniową kawę :)

Cieszę się, że udało się umilić i dziękuję za bardzo pozytywny i budujący odbiór tego drobiażdżku.

Lubię tę konsekwencję, o której wspominasz – lubię logikę i wyobraźnię – gdy się połączy jedno z drugim, reszta jest tylko kwestią zapisu.

 

krar85

W początkowym chaosie krótkich wstawek szybko można się odnaleźć i płynąć ku nadchodzącej zagładzie.

Cieszę się, że moja bańkowa historyjka nie tylko uśmiechnęła, ale też uderzyła głębiej.

Co do kwestii edycyjnych, to pierwsze to skutek poprzedniej, zbyt pospiesznej edycji (zaraz poprawię).

Co do drugiego, myślę, że masz rację – umieściłem to “wypuszczaj wodę” – by widmo zagłady było nieuchronne, ale ostatnie zdanie “Wyjmij korek i wychodź!” robi całą robotę…

Dzięki, lecę poprawić :)

entropia nigdy nie maleje

Kurde Jim mam problem, bo opowiadanie bardzo fajnie, może nawet filozoficznie mnie nastroiło. Mówisz o wielkich rzeczach, by potem popsuć wszystko zakończeniem w wannie. To co było wcześniej w mojej opinii nie zasługuje na taki the end.

vrchamps

Rozumiem Twój punkt widzenia, jednak właśnie taki miałem zamiar – powiedzieć zarazem o rzeczach bardzo poważnych, jak i błazeńsko się roześmiać. Życie nas chłoszcze mocno i czasem jedyne co pozostaje wśród nędzy i rozpaczy to obłąkańczy chichot. Ale rozumiem, że ten dysonans, ten rozdźwięk pomiędzy poważnym a niepoważnym, pomiędzy filozofią a kąpielą, pomiędzy sacrum a profanum – był dla Ciebie nie do przyjęcia. Rozumiem taki punkt widzenia i akceptuję – jak pisałem już gdzie indziej – wiem, że moje utwory nie wszystkim się spodobają, ale wolę, by nielicznym podobały się bardzo a innym wcale, niż by każdemu tylko po trochu. Mam tylko nadzieję, że piszę na tyle różnorodną prozę, że każdy znajdzie coś dla siebie.

 

pozdrawiam

entropia nigdy nie maleje

Hejoo,

 

najpierw interpunkcyjna łapanka:

Ale ja jestem naukowcem i stojąc na ramionach olbrzymów, ośmielam się rzucać wyzwania Znanej Rzeczywistości, a może nawet całemu Wszechświatowi.

Oczywiście, nie jestem tak szalony, by zaprzeczać, że zagrożenie istnieje, i choć miną tysiące pokoleń nim przyjdzie kres, to, jak wielu przede mną, postaram się zrobić wszystko, by Zagładzie zapobiec.

Nie tylko, by spojrzeć ponad najwyższe z gór, zwane Wielkimi Pianinami, ale przede wszystkim, żeby błysnąć, zabłyskać sygnał do Niszczycielskiego Olbrzyma.

Nie ma takiego słowa i słownik SJP zgadza się ze mną. A jeśli to neologizm stworzony na potrzeby tekstu, to tej potrzeby nie rozumiem.

 

Tym samym, nie udało się obalić hipotezy

Obliczenia dowodzą, że metalowy rdzeń Granicy mógłby wytrzymać naprężenia spowodowane przez Niszczycielskiego Olbrzyma, a nawet utrzymać go wewnątrz Znanej Rzeczywistości mimo Wszechsiły Ciągnącej w Dół.

(…) znajduje się ogromna masa skłębionego podstawowego budulca, a pod nim coś, co może być powierzchnią Granicy!

To mogło mieć sens. Może Olbrzym istotnie miał świadomość, ale jego istnienie i spostrzeganie było miliardy razy wolniejsze od naszego?

To mi się trochę gryzie, dwa razy brzmią bardzo podobnie i są zbyt blisko siebie. Może zamiast istotnie użyć faktycznie?

 

Bo żyliśmy za krótko, by mógł nas zauważyć?

 

Zabłyszczałem z niezadowoleniem:

Tego nie rozumiem. To główny bohater nie jest człowiekiem, tak?

 

 

Hm, nie wiem, co o tym myśleć. Tekst nie wywołał u mnie żadnych uczuć – może po prostu go nie zrozumiałam? Interesująco zaczęło być dla mnie dopiero na samym końcu, ale rozumiem, że limit słów nie pozwolił na rozwinięcie tematu. Może kiedyś się pokusisz o rozwinięcie? Chętnie bym się dowiedziała, co wydarzyło się dalej po bąbelkach.

Wrócę tu jeszcze, może za drugim, trzecim razem do mnie dotrze :)

 

 

 

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Tego nie rozumiem. To główny bohater nie jest człowiekiem, tak?

 

Tak. I to uzasadnia użycie wcześniej przez Ciebie dostrzeżonego neologizmu.

Dziękuję za łapankę, poprawię przecinki jak będę miał chwilkę.

 

Limit mnie akurat nie obciął – miałem do niego jeszcze całkiem sporo. Napisałem tyle, ile chciałem napisać.

 

pozdrawiam :)

entropia nigdy nie maleje

No to jestem z powrotem.

Pomysł nienowy, ale fajnie pograłeś formą, Jimie. Podoba mi się również ta wrzutka z Inteligentnym Projektem, wszak mamy podobne Projekty udające naukę i w naszym świecie. Puenta (spodziewana) oczywiście humorystyczna, ale pozostaje jakiś smuteczek na koniec. Bo co, jeśli rzeczywiście gdzieś tam, w pianie kwantowej, są nieskończone liczby wszechświatów, które giną w każdej nanosekundzie? Jeśli właśnie takie wszechświaty wypełniają zawinięte w punkt jednowymiarowej zerobrany dodatkowe wymiary znane z teorii strun? A jeśli nasz wszechświat jest jakąś banieczką wśród nieskończonej liczny innych wszechświatów-bąbli powstałych z zakłóceń/zmarszczek/zagęszczenia drgań pola kwantowego po ekspansji pierwszej osobliwości, która w Wielkim Wybuchu rozeszła się we wcześniejszym nigdzie? A może to pod zdawałoby się nieprzekraczalną granicą stałych Plancka, są te inne wszechświaty, żyjące w skalach mniejszych od owej skali Plancka i w czasie poniżej czasu Plancka? A my tego zwyczjanie nie pojmujemy i dlatego uważamy za niemożliwe?

Skojarzenia twojej opowiastki z końcówką MiB rzecz jasna są, ale również z wieloma innymi dziełami o mikroświatach (np. cykl o Ktosiach Dr. Seussa). 

Nie czepiam się za bardzo w tym konkursie, więc tylko drobne uwagi na gorąco.

Merytorczna – skąd mieszkańcy pianowego świata wiedzą, co to metal (zresztą w tekście raz jest rdzeń metaliczny, a raz rdzeń metalowy)?

 

Przeżyłem je dobrze, choć niektórzy mówią, że próbując dokonać niemożliwego.

Niby sens zdania jasny, ale konstrukcja jakby wątpliwej jakości.

No i są także nawroty lekkiej zaimkozy:

Jestem już stary, bardzo stary, a jednak życie jeszcze mnie nie opuszcza. Przeżyłem je dobrze, choć niektórzy mówią, że próbując dokonać niemożliwego. Nie żałuję. Teraz widzę, że było warto, bo moje wnuki podjęły budowę jeszcze większego lejoskopu. Ja niedługo rozpęknę się i połączę z nicością. One jednak przejmą dzieło dziada. Może im uda się dotrzeć do świadomości Niszczycielskiego Olbrzyma, o ile jego świadomość w ogóle istnieje.

Ogólnie sympatycznie i pomysłowo (głównie forma i kilka nawiązań.

Po przeczytaniu spalić monitor.

mr.maras

Dziękuję za rozbudowany i ciekawy komentarz. Lubię rozrzucać okruszki w nadziei, że ktoś je wyzbiera i cieszy się potem moje serducho, gdy przynajmniej część z nich zostanie wyłapana. Cieszę się, że udało mi się wywołać lawinę skojarzeń i że gdzieś tam zalśniły dygresje niewypowiedziane.

 

Merytorczna – skąd mieszkańcy pianowego świata wiedzą, co to metal (zresztą w tekście raz jest rdzeń metaliczny, a raz rdzeń metalowy)?

Prawdę mówiąc – był to swoisty kompromis między logiką a humorem, gdzie logika oddała 99%. Założyłem, że i w tym mikroświecie (choć to bardzo naciągane – wiem) – choćby w kurzu – są jakieś drobiny metaliczne, które pozwoliły mieszkańcom pianowego świata zetknąć się już z metalem. Ale wiem, że to wytłumaczenie jest bardzo na siłę.

 

Co do zaimkozy muszę zastanowić się, czy mam pomysł jak się jej sensownie pozbyć (ale nawet gdybym taki sposób, zadowalający mą intencję – znalazł – w niektórych miejscach te zaimki zostawię, przykładowo: Ja niedługo rozpęknę się i połączę z nicością. One jednak przejmą dzieło dziada. – zależało mi tu na opozycji Ja – One, odchodząca w niebyt przeszłość i pełna nadziei przyszłość – i bez zaimków trudno to ograć, bo zdania nie będą miały takiej mocy)

 

Jeszcze raz dziękuję za odwiedziny i interesujący komentarz,

 

pozdrawiam

entropia nigdy nie maleje

Jakie to fajne :D Niby poważne, ciężkie sci-fi traktujące o próbach zapobieżenia końcowi świata… A kończy się dość na wesoło (choć niestety nie dla migających baniek). Gdyby nie to, że ogólnie to nie moje klimaty, to bym już w ogóle zachwycona była :D Ale i tak się fajnie czytało :)

Spodziewaj się niespodziewanego

NaNa

 

Dziękuję bardzo za odwiedziny, opinię i cieszę się, że mimo iż to nie Twoje klimaty to uznałaś to za dobre i że Ci się czytało fajnie :)

 

entropia nigdy nie maleje

Z początku myślałem, że szort będzie dla mnie zupełnie niezjadliwy (za dużo sf-owej gadaniny nie trawię), ale końcowy dialog i finałowa, bańkowa wolta zrobiły robotę :) Uśmiechnąłem się, fajnie pograłeś atmosferą. Najpierw górnolotnie, poważnie i naukowo, a potem zupełnie prozaicznie. Good job.

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

fmsduval

Dzięki za odwiedziny i recenzję. Cieszę się, że mimo, że udało mi się klimat sf w sposób, który Ci się spodobał.

 

pozdrawiam!

entropia nigdy nie maleje

Dołączam do grona usatysfakcjonowanych lekturą. Fakt, koncept nie powala oryginalnością, ale zręcznie sobie pogrywasz z oczekiwaniami czytelnika, a końcówka uśmiechnęła. No i motyw obcości – chociaż może nawet bardziej niż obcości, to niemożności porozumienia się – wybrzmiewa mocno i czytelnie.

Ogólnie sympatyczny szorciak.

three goblins in a trench coat pretending to be a human

gravel

Cieszę się, że mimo braku oryginalności szorciak usatysfakcjonował, a końcówka uśmiechnęła. Pogrywać sobie lubię, ale do każdej gry potrzeba dwojga – i dobrze, że zechciałaś zagrać w moją grę.

 

 

pozdrawiam

entropia nigdy nie maleje

ale do każdej gry potrzeba dwojga

Różnie to bywa. Do siatkówki przydałoby się dwanaścioro. ;-p

Babska logika rządzi!

Finkla

Różnie to bywa. Do siatkówki przydałoby się dwanaścioro. ;-p

 

A w pasjans albo w samotnika – gra się w pojedynkę…

Coś mi zjadło dziś mózg.

Ratunku.

 

Dzięki za wytknięcie błędu :)

 

entropia nigdy nie maleje

Jim

 

Może w głowie miałeś tango? ;)

avei

A tak – widzisz :)

Tango raczej w trzy osoby ani w jedną nie jest możliwe.

Chociaż…

Trzyosobowe tango – brzmi jak dobry tytuł.

Jednoosobowe tango – też. Tylko pierwsze jest romansem a drugie tragedią (zresztą po zastanowieniu – ten pierwszy romans też się kończy tragicznie) :)

 

entropia nigdy nie maleje

Czyżbyś już miał w głowie jakieś tangowe drabble? ;)

Inspiracje tytułami to fajna sprawa. Tak sobie pomyślałam, że to dobry pomysł na konkurs, ale właśnie zobaczyłam, że już to było :)

To, że było, to nie znaczy, że nie można powtórzyć.

Konkurs ero-fantastyczny też już był, a zamierzam go mimo to przeprowadzić :)

entropia nigdy nie maleje

Masz świetne pomysły, Jimie, a Zagłada Blasku jest tego doskonałym przykładem. Czytałam i szczerze wyznam, że nie wszystko do mnie trafiało, ale gdy doszłam do ostatnich zdań, nastąpiło radosne olśnienie. ;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

regulatorzy

Dzięki za odwiedziny i za jakże miłe słowa :)

entropia nigdy nie maleje

Hmmm…

Zakończenie mnie mocno zaskoczyło, niestety, w ten niefajny sposób (na zasadzie: ”ale o co chodzi?” i “to bez sensu”).

Jasne, spodziewałam się jakiegoś wyjaśnienia, kim/czym są próbujący się porozumieć, ale widocznie to wyjaśnienie jest dla mnie zbyt odległe i zamiast “a, rzeczywiście” ostatecznie zostawiło mnie z “aha”. Czyli bez emocji.

Ale czytało się przyjemnie :)

Przynoszę radość :)

Cześć Anet!

Dzięki, za rozbudowany komentarz.

Cieszę się, że czytało się przyjemnie, szkoda, że zakończenie wydało Ci się bez sensu i nie udało mi się wzbudzić w Tobie emocji. Pocieszam się tym, że piszę na tyle różnorodnie, że każdy w mojej pisaninie może znaleźć raz rzeczy, które się bardzo podobają, a innym razem – takie, które się zupełnie niepodobają. I lepsze to chyba niż być nijakim :)

 

pozdrawiam :)

entropia nigdy nie maleje

Ależ oczywiście, nijakość jest zawsze najgorsza. 

Przynoszę radość :)

Mam nadzieję, że przyszłe moje utwory, będą pozytywnie nie-nijakie i bardziej utrafią w Twój gust :)

 

entropia nigdy nie maleje

Pomyśl tak: gdyby wszystkie Twoje utwory wszystkim się podobały, przestałoby Cię to cieszyć ;)

Przynoszę radość :)

To prawda, stałoby się to po prostu codziennością. A tak – zaskakuje :)

Masz rację i znów przyniosłaś radość :)

entropia nigdy nie maleje

Nowa Fantastyka