- Opowiadanie: darek71 - Geneza

Geneza

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Biblioteka:

Użytkownicy, Użytkownicy II, Użytkownicy III, Finkla

Oceny

Geneza

 

 

W jednym z nielicznych polskich miast, które oparły się niszczycielskiej sile ostatniej wojny światowej, mieszkała wdowa Regina. Kobieta była bardzo sympatyczna, a przy tym niezwykle pracowita. Odziedziczyła po rodzicach zakład krawiecki i doprowadziła do jego rozkwitu. 

 Nasza bohaterka miała syna Bartłomieja – poczciwego, ale niezbyt przystojnego chłopaka. Jego ojciec, wywodzący się z plemienia Apaczów, zmarł na tajemniczą chorobę tuż po narodzinach potomka.

Wieczorami Regina wraz z synem zasiadała przy kominku, oboje patrzyli na polana zajęte ogniem i opowiadali, co ciekawego zdarzyło się w ciągu dnia. Następnie jedli kolację i kładli się spać w staromodnych łóżkach zasłanych jedwabną pościelą.

W harmonii i szczęściu mijały miesiące. Byłoby tak zapewne jeszcze przez wiele lat, gdyby coś nie podkusiło wdowy, by po raz drugi wyjść za mąż. Wiele wskazywało na to, że namówiły ją „życzliwe” sąsiadki, choć nie ma na to bezspornych dowodów.

Wybrankiem okazał się miejscowy rzeźnik Sebastian, który oprócz okazałego sklepu w samym centrum posiadał również dwie niebrzydkie córki. Zaraz po weselu okazało się, że dziewczyny nie mają pojęcia o obowiązkach domowych. Wolały czytać grube książki o dawno zmarłych mędrcach z Grecji i Rzymu, a następnie dyskutować o percepcji rzeczywistości. Biegały ciągle do biblioteki lub oglądały ambitne, skandynawskie filmy. Pranie, sprzątanie i gotowanie spadło wyłącznie na Metysa. Młodzieńcowi brakowało czasu na życie towarzyskie, przez co stawał się coraz bardziej zamknięty w sobie i samotny. Z tego wszystkiego zaniedbał higienę osobistą i przylgnęło do niego przezwisko Kopciuch.

Pewnego dnia w mieście gruchnęła wieść, iż w miejscowej uczelni gościć będzie delegacja z Uniwersytetu w Cambridge. Uczeni Anglicy ogłosili na konferencji prasowej konkurs na najciekawszy esej na temat filozofii Platona. Nagrodzonym obiecano stypendia naukowe oraz rozgłos na międzynarodową skalę.

Przyrodnie siostry pół-Indianina dostały amoku. Uznały, że to ogromna szansa, by wyrwać się z sideł drobnomieszczańskiej egzystencji. Zaopatrzyły się w stosowną literaturę i zabrały do pisania pracy. Okazało się, że sam zapał to jednak za mało. Młode kobiety nie potrafiły przelać swojej ogromnej wiedzy na papier. Ku ich wielkiemu rozczarowaniu tekst przypominał pseudonaukowy bełkot. Kompletnie niestrawny i nieczytelny. Tylko od czego wolny rynek? Wnet znalazły zdolnego, choć sponiewieranego materialnie adiunkta. Ów za odpowiednią zapłatę wywiązał się w błyskawicznym tempie z zadania.

Kopciuch nie czuł się gorszy od nich i pomyślał na głos:

– Potencjał mojego umysłu przerasta wielokrotnie możliwości intelektualne niewydarzonych filozofek. W kilka dni napiszę pracę, która wprawi wielbicieli herbatożłopów w niepomierne zdumienie. Dzięki temu przeprowadzę się na stałe do Albionu i odmienię nareszcie beznadziejne życie.

 – Co tak dumasz, sprzątaczu? – zapytała jedna z kujonek. – Wróć lepiej do odkurzania, nie zapuszczaj się na nieznane obszary.

– Myślenie nie jest mi obce. Jak będziesz grzeczna, pokażę ci jak ten proces przebiega! – warknął Bartłomiej i nie kryjąc satysfakcji – pokazał jej wyprostowany palec.

– Łamiesz mi serce.

– Skruszyć tak twardą skałę, to nie lada wyczyn.

– Kochasiu, słodko gaworzysz, ale czas na nas – wtrąciła druga.

Mężczyzna poczerwieniał z gniewu i już chciał odeprzeć słowny atak, jednak w tej samej chwili matka z ojczymem wrócili z teatru. Przy rodzicach nie miał zamiaru kontynuować przykrej rozmowy. Pozostało mu wrócić do pracy.

Wieczorem udał się do swego ojca chrzestnego Januarego, by prosić o pomoc. Kłótnia z przybranym rodzeństwem sprawiła, że jeszcze bardziej zapragnął zdobyć stypendium. Ów tajemniczy mężczyzna mieszkał na przedmieściach w pięknej willi, otoczonej imponującym parkiem. Nie udzielał się towarzysko i niezwykle rzadko opuszczał dom. 

Młodzieniec bez problemów wszedł na teren posesji i kroczył właśnie środkiem szerokiej alei, kiedy na jego drodze pojawił się gospodarz. Ów zamiast zwyczajowego powitania wygłosił tyradę:

– Gdyby rozporki umiały mówić, to pewnie zgrzytałyby jak suwaki, albo szeptały niczym guziki, opuszczające stosowne otworki. Życie z tej perspektywy musi mieć kompletnie inny wymiar. Na przykład zamek błyskawiczny – poruszał się żwawo, ale tylko w górę i w dół. To jednak wystarczyło, by zajrzeć w głąb zagadnienia, jak i na zewnątrz rzucić okiem. Czy stał się przez to bardziej uduchowiony? Niestety, brak jakichkolwiek danych na ten temat. Świat nauki dał dupy.

– A co z guzikiem? – spytał gość, udając zaciekawienie.

– On również zawiódł pokładane w nim nadzieje. Związał się z wszeteczną pętelką, a ta wzorem Tatarzyna za łeb go trzymała.  

W trakcie konwersacji dotarli do drzwi wejściowych, wykonanych w stylu króla Ludwika XV.

– Goście przodem – zakomenderował gospodarz.

Weszli do obszernego salonu. Ekscentryk zadbał, by meble pochodziły także z czasów prawnuka Króla Słońce. Tymczasem Bartłomiej nie miał zamiaru wnikać w historyczne konotacje sprzętów i bezceremonialnie rozwalił się w jednym z foteli. Ziewnął i bezwiednie spojrzał w wielkie kryształowe lustro.

– Wygląda na to, że zakochałeś się w tym, co dostrzegłeś – zauważył złośliwie January. – Nie mogę się mylić. Jestem najprzystojniejszy na świecie – pomyślałeś, rozochocony ową wizją. I nagle stałeś się najnieszczęśliwszym z ludzi. Smutna refleksja niczym pocisk kinetyczny przedarła się przez twoje nadwątlone zwoje mózgowe. Uświadomiłeś sobie nagle, że intymny związek z samym sobą nie ma przyszłości, ponieważ bigamia została zakazana przez prawo.

– Nie zamierzam złożyć broni – podjął grę młodzieniec. – Słyszałem, że jest takie miejsce na Ziemi, które zwie się Kalifornia. Legenda głosi, iż w tej szczęśliwej krainie można poślubić nawet ulubione miejsce parkingowe. Wystarczy pięćdziesiąt dolców i opinia miejscowego zaklinacza deszczu. Kiedyś tam dotrę i będę czerpał przyjemność z legalnego obcowania z własnym odbiciem.

– Nie brakuje ci pokręconego poczucia humoru.

– Uczę się od najlepszych.

– Daruj sobie dziecinne zagrywki. Porozmawiajmy lepiej o przyszłości.

– Co masz na myśli?

– Nie musisz wyjeżdżać do Anglii, by zrealizować marzenia. Twój ojciec był niezwykłym człowiekiem. Zanim zmarł zdeponował u mnie kilka dokumentów i tajemniczy flakonik. Wymógł na mnie obietnicę, że dostaniesz je, kiedy osiągniesz pełnoletność.

– Nietrudno się domyślić, że chodzi o moje nadprzyrodzone zdolności. Od wielu lat korzystałem z nich, lecz w niewielkim zakresie. Zabrakło paliwa do kosiarki czy mąki tortowej – wystarczyła chwila koncentracji. Udało mi się w ten sposób zaoszczędzić na studia i umeblowaną kawalerkę w centrum stolicy.

– Pochwaliłeś się komuś?

– Jasne – prychnął. – Zawsze marzyłem, by dostać się w łapy rządowych łapiduchów.

– Przejdźmy do konkretów – zarządził January i otworzył ogromny sejf, sprytnie ukryty za kominkiem.

Wszedł do środka i szukał czegoś dobre pięć minut. Wreszcie tryumfalnie krzyknął i postawił na blacie biurka niewielką szkatułkę. Otworzył ją natychmiast i wyraźnie odetchnął z ulgą.

– Wszystko jest na swoim miejscu – zawyrokował. – Od dzisiaj to twoja własność.

Metys zerknął do środka skrzyneczki.

– Pozostaję mi spieniężyć kilka papirusów i zostać rentierem.

Ojciec chrzestny westchnął i rozpłynął się w powietrzu. Bardzo powoli – jakby chciał przedłużyć pożegnanie.

Kopciuch nie był przygotowany na taki rozwój wypadków. Przeznaczenie wyszło przed szereg i coraz śmielej sobie poczynało. Jodły na gór szczycie wyszumiały się w całej rozciągłości, a i ogary poszły w las na tyle skutecznie, że wszelki ślad po nich zaginął.

Czuł, że jego czas jeszcze nie nadszedł. Kupił nawet na tę okazję specjalny zegarek z podświetlanym cyferblatem. Obecność chronometru nie zmieniła jednak niczego w postrzeganiu świata. Rozczarowany i przygnębiony zarazem zaczął tracić cierpliwość. Braki tej ostatniej zrekompensował sobie, demolując salon.

– Mam nadzieję, że nie przeszkadzam? – zapytał łagodnie Charles Bukowski. – Co cię trapi?

– Jako poeta i do tego nieboszczyk powinieneś wiedzieć najlepiej, ale mogę jeszcze raz zadać pytanie: Dlaczego mój czas jeszcze nie nadszedł? – odparł gniewnie.

– Chodzą słuchy, że pojechał do Niemiec za robotą.

– Co ty bredzisz?

– Powaga. Oświadczył mi, że zamierza okiełznać kilkadziesiąt wielohektarowych plantacji borówki kanadyjskiej i wycisnąć z nich wielomilionowe zyski. Czeka go świetlana przyszłość w roli dostawcy dla przodujących sieci handlowych.

– Pomyśleć, że chciałem tylko poprosić mentora o kilka wskazówek na progu dorosłego życia. Tymczasem ów rozpłynął się w powietrzu, a w zamian nawiedził mnie świr. Kocham cię życie.

Bartłomiej rozejrzał się po pokoju w nadziei, że znajdzie jakiś alkohol. Wtem usłyszał znajomy głos.

– Zostawiłem cię ledwo na kwadrans, a ty niemal zdemolowałeś mój dom i wpadłeś w sidła nałogu.

– Jaki nałóg? Nawet nie zamoczyłem dzioba.

– Dobrze się składa. Mam ci do powiedzenia kilka ważnych rzeczy. Przede wszystkim staniesz się prawdziwym Apaczem. Otrzymasz wszelkie niezbędne atrybuty prawdziwego wojownika.

– Ciekaw jestem, jak odcedzisz geny matki?

– Wystarczy, że wypijesz zawartość flakonika.

– A jak się nie zgodzę?

– Naprawisz meble i razem z Bukowskim będziecie stróżowali w mojej posiadłości. On w nocy, ty zaś w ciągu dnia. Rzecz jasna za darmo, a o wikt i opierunek zadbasz we własnym zakresie. I to jakieś tysiąc lat.

– Blefujesz. Na szczęście zawsze byłeś kiepskim pokerzystą.

January sięgnął do wewnętrznej kieszeni garnituru po kartkę papieru. Następnie podsunął ją chrześniakowi. Ktoś koślawymi literami napisał: „Zrób wreszcie coś z tym skończonym kretynem. Daję ci wolną rękę”.

– Poznaję pismo mamy. Sprytny wybieg. Tylko dlaczego na drugiej stronie narysowałeś pośladki mojego sąsiada Stefana?

– Albowiem należy do niezwykle wdzięcznych modeli.

Pewien Apacz kochał Reginę bezgranicznie, przystał więc na wszystkie warunki. Zastrzegł sobie tylko, że będzie ubierał się wyłącznie we włoskie garnitury i będzie używał mocy nie tylko w zgodzie ze zdrowym rozsądkiem.

Koniec

Komentarze

 

Czyli byli bogaci, jeśli kładli się przy kominku na wyrach z jedwabiem to byli chyba ekstremalnie bogaci(dosłownie po 3 wojnie światowej posiadali import z Chin w Polsce). Jedwab nie jest zbyt ciepłym okryciem, ani najlepszym typem pościeli chyba że w zamtuzach.

Po co mówić o 3 wojnie światowej jak w opowiadaniu nie widać jej skutków. Chyba że Anglicy stracili zbyt wielu profesorów filozofii, więc zaczęli rekrutować w Polsce(post apo Polsce)

Jego siostry potrzebują metyskiego trzepania sakwy XD, a nie stypendiium.

A jak to jest postapo to może założyć harem na dobry start dwie niebrzydkie step-siostry…. Szit dlaczego zakazali bigamii? Żeby przystojny metys nie mógł dokonać samogwałtu patrząc w lustro? To nie fair…

Potencjał mojego umysłu przerasta wielokrotnie możliwości intelektualne niewydarzonych filozofek. W kilka dni napiszę pracę, która wprawi wielbicieli herbatożłopów w niepomierne zdumienie. Dzięki temu przeprowadzę się na stałe do Albionu i odmienię nareszcie beznadziejne życie.

 Metys musiał przechodzić swoistą traumę, piorąc przepocone majtasy dwóch niebrzydkich sióstr.

Moje możliwości intelektualne są zapewne niższe ale pierwsze co bym zrobił to zacząłbym zarabiać, może zalożył szwalnię, założyłbym kororację przejmując rynek włukienniczy w Europie, bazując na talencie matki i jej doświadczeniu…

Jego chrzestny sprawia wrażenie zboka… odludek, rozmawia ze swoim chrzesniakiem na temat rozporków…. albo mężczyznę z poważnym zespołem ED.

Przypominam że wszystko to toczy się po 3 wojnie światowej, gdzie większość Polski jest zrujnowana.

Ale jego matka żyje sobie szczęśliwie z żeźnikiem, ja twierdzę że “życzliwe sąsiadki” miały rację.

Rozwiązaniem całego tego problemu byłaby gosposia.

 

abrakło paliwa do kosiarki czy mąki tortowej – wystarczyła chwila koncentracji. Udało mi w ten sposób zaoszczędzić na studia i kawalerkę w centrum stolicy.

 

Czyli handlował na lewo “wachą” i mąką, i kupił za to kawalerkę w zniszczonej 3 wojną światową stolicy Polski.

Ktoś koślawymi literami napisał: „Zrób wreszcie coś z tym skończonym kretynem. Daję ci wolną rękę”.

– Poznaję pismo mamy. Sprytny wybieg. Tylko dlaczego na drugiej stronie narysowałeś pośladki mojego sąsiada Stefana?

Czyli jego matka widziała że jest upośledzony, poprosiła Januarego żeby się nim zajął.

Ale chwila jeśli January narysował pośladki sąsiada Stefana, bo mu się podobały…. czy to nie podtekst geh. No nic to, ale skąd metys poznał że ten szkic Januarego był tymi pośladkami? 2x krypto geh?

I kim jest Charles Bukowski?

I dlaczego zakazano bigamii?

Podsumowując autor pisał będąc pod wpływem ,ale ubawiłem się komentując tekst.

Amen

Witaj.

Optymistyczna wersja – czy faktycznie w Polsce są miejsca, nie dotknięte ostatnią wojną?

Opowiadanie mnie rozbawiło, bo takiej wersji Kopciuszka jeszcze nie czytałam. :) Sporo tu czarnego humoru, a także groteski. Tekst – jak zawsze u Ciebie – pisany lekko, z wyczuciem i smakiem, zaś same treści są bardzo umiejętnie przeplatane znanymi powiedzonkami. :)

Jak na genezę przystało, i tutaj wyjaśnia się nam wiele zagadkowych kwestii, pojawiających się podczas czytania o wcześniejszych przygodach znanego, pomysłowego i jakże popularnego Apacza. :)

Z technicznych dostrzegłam literówkę:

Pozostaję mi spieniężyć kilka papirusów i zostać rentierem.

Pozdrawiam serdecznie, klik. :)

Pecunia non olet

No, Darku, rozpisałeś się i stworzyłeś niezwykle urodziwą historię Metysa Bartłomieja, do poczęcia którego przyłożył zapewne nie tylko rękę Pewien Apacz – tu pozwolę sobie wyrazić nadzieję, że Pewien Apacz zszedł był tylko chwilowo i jedynie z tego względu, że zaszła nagła potrzeba, aby Bartłomiej, jak na Kopciucha przystało, był półsierotą.

Pięknie wykorzystałeś stosowne cytaty z przeszłej twórczości pisanej i śpiewanej, a nawet zadbałeś o obecność Charlesa Bukowskiego, który wyraża się tutaj ładnie i wcale nie klnie.

Ojciec chrzestny Bartłomieja chyba spełnił swoje zadanie, więc pozostanę z wyznaniem, że urzekł mnie ogrom­ny sejf, spryt­nie ukry­ty za ko­min­kiem i teraz mogę spokojnie czekać na dalsze losy Pewnego Apacza, a może i Metysa Bartłomieja.

Wszak tyle jest jeszcze bajek, które można opowiedzieć na nowo… ;D

Wiem, że poprawisz usterki, więc chyba mogę udać się do klikarni.

 

Przy­rod­nie sio­stry pół In­dia­ni­na do­sta­ły amoku. Przy­rod­nie sio­stry pół-In­dia­ni­na do­sta­ły amoku.

 

Nie trud­no się do­my­ślić… → – Nietrud­no się do­my­ślić

 

Udało mi w ten spo­sób za­osz­czę­dzić na stu­dia… → Chyba miało być: Udało mi się w ten spo­sób za­osz­czę­dzić na stu­dia

 

Kop­ciuch nie był przy­go­to­wa­ny na .taki roz­wój wy­pad­ków. → Zbędna kropka w środku zdania.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ciepłekluchy – wspomniałem o ostatniej wojnie światowej, a według mojej wiedzy to była II wojna światowa, choć mogę też być ofiarą polskiego systemu edukacji. Jestem otwarty na dyskusję. Co do środków stymulujących – mój tekst miał stanowić przykład na to że: “ Można się bawić bez alkoholu”. I teraz zostałem bez przykładu. Pozdrawiam.

Reg – Pewien Apacz jest wiecznie żywy, tylko czasami oddaje się drzemce. Co do Bukowskiego – gdybym poszedł za jego radą, byłbym zapewne lepszym poetą: 

– Pijcie, dupczcie i palcie masę papierosów.

Niestety, postanowiłem zająć się prozą. Wybacz mi świecie.

…Pewien Apacz jest wiecznie żywy, tylko czasami oddaje się drzemce.

Czyżby Pewien Apacz miał w sobie coś z Lenina…? To chyba za daleko idące skojarzenie.

 

I dlatego zajmuje się prozą.

Jestem pewna, że z rozmysłem wybrałeś tę drogę dla swojej twórczości. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Podoba mi się teza, że zrobiłem coś z rozmysłem. Powtórzę sobie ją kilkaset razy i może uznam, że ma znamiona prawdopodobieństwa. 

Bruce – jakoś ostatnio lepiej mi się piszę. Rzecz jasna nie mam zielonego pojęcia, kto za tym stoi i skąd mam wziąć kolejną kupę kasy na wypłatę dla niego. Dzięki za dobre słowo – pozdrawiam gorąco w ów zimny dzień.

Musisz koniecznie w niego zainwestować, bo sprawuje się doskonale. :)

Pozdro. :)

Pecunia non olet

A kiedy uznasz owe znamiona za prawdopodobne, pójdź znowu na żywioł. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Hej Wstyd mi przyznać ale mało zrozumiałem z opowiadania. To co mnie najbardziej zaciekawiło to co robi tam Bukowski i jak napisała regulatrzy czemu jest taki miły, ale następnie dowiedziałem się, że w pokoju był alkohol więc wszystko się wyjaśniło :) Pozdrawiam

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Hej!

Śmieszne, ale według mnie powinien być tag ‘groteska’, w przeciwnym wypadku brakuje załącznika do opowiadania, przynajmniej mi. Niemniej ładnie płyniesz z historią.

Pozdrawiam!

Eee… Cytując pewną japońską grę: ,,Coś się tu wydarzyło… Coś, co przekracza granice naszego zrozumienia”. :\ W czasie lektury miałem narastające uczucie ,,WTF?!” i doszedłem do wniosku, że albo brakuje mi kontekstu, albo nie jestem targetem tego typu literatury.

Pójdę już, co by się nie pogrążać. Pozdrówka.

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

AVEI – jeżeli jest tylko odpowiedni tag, to wnet dokonam korekty. Opowiadanie należy do uniwersum Pewnego Apacza i ma wyjaśnić kilka wątków z jego przeszłości. 

Bardjaskier – może lektura wcześniejszych opowiadań pomoże. Zwłaszcza, że się ardzo przy nich namęczyłem. Pozdrawiam serdecznie.

SNDWLKR – jestem przekonany, że to jedynie brak kontekstu. Znajdziesz go w moich pozostałych opowiadaniach. Już Ci zazdroszczę.

Reg – pierwszorzędny z Ciebie motywator. Nie wiem tylko, czy moja polisa obejmuje częstą konfrontację z żywiołami.

O, kurcze, czyżbyśmy mieli do czynienia z genezą pewnego Apacza?

Historia misię! Wszystko może, mogło się zdarzyć.:-)

Dzisiaj nie oparłam się chęci zakupienia t-shirt'u z Indianinem, który walił po oczach na wystawce. 

 

 

Skarżypytuję, podzielam zdanie reg! :-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

darek71

 

 

“Bardjaskier – może lektura wcześniejszych opowiadań pomoże. Zwłaszcza, że się ardzo przy nich namęczyłem. Pozdrawiam serdecznie.”

 

 

Hej 

Spróbuje :) Też tak myślałem, że jest to jakiś cykl lub fragment ;) a komentarze mnie w tym utwierdziły. Ale jak na tekst z , którego niewiele zrozumiałem czytała się fajnie :) 

Pozdrawiam 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

darek71

 

Z tagiem lepiej, dzięki. Tak czy siak opowiadanie jest bardzo hermetyczne i kierowane przede wszystkim do stałych bywalców. Jeśli tak był Twój zamysł, to spoko, ale jeśli chciałbyś zachęcić tych niezaznajomionych jakkolwiek z Twoją twórczością, to pomogłaby przedmowa. Chociażby informacja o uniwersum oraz jakie opowiadania się pod niego podpinają (w swoim dorobku masz ich sporo, nie wiadomo, od czego zacząć). Pozdrawiam.

Reg – pierwszorzędny z Ciebie motywator. Nie wiem tylko, czy moja polisa obejmuje częstą konfrontację z żywiołami.

Darku, dziękuję za pierwszorzędny komplement. Sugeruję, abyś dokładnie przejrzał polisę i ewentualnie przygotował się na wszystko…

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Asylum – t-shirt nadzwyczaj szykowny – zwłaszcza profil robi wrażenie.. Zazdroszczę, choć wiem, że to niegodne humanisty. 

Reg– właśnie przeglądam polisę, ale nie spodziewałem się, że tak mało tam obrazków. 

Mało obrazków, powiadasz Darku… W tej sytuacji chyba musisz przygotować się na najgorsze.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg – czyli powinienem się ubezpieczyć. Czuję, że znalazłem się w punkcie wyjścia. Chyba że sam sięgnę po ołówek, albo farbki.

Czy słusznie się domyślam, że kiedy wersja obrazkowa polisy będzie gotowa, wypełnienie dymków tekstem już nie sprawi Ci problemu.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg – przyznaję, czytałem komiksy i to namiętnie. Chyba chciałem okiełznać wyobraźnie, posiłkując się wizją innych podaną na tacy.

A ja dawałam odpór komiksom – od obrazków z kilkoma literkami, zawsze wolałam dożo literek, bez obrazków.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Każdemu według gustu. Muszę wyznać, że pan Rosiński rysunkami kobiecych piersi wprowadził mnie w niełatwy okres dojrzewania. Potem przekonałem się naocznie, że nie zawsze są takie doskonałe.

kiedy dojrzewałam, mogłam sobie pooglądać Tytusa, Romka i A’Tomka… Może dlatego z czasem przekonałam się, że istnieją doskonalsi mężczyźni.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

I mnie profil zwiódł na manowce. :D Zazdraszczanie jest szalenie ludzkie. nie omija humanisty. A niby czemu mają być wolni od tej zgagi?

Na poważnie, to zawiść szkodzi, zazdraszczanae jest miłe. Przyjemnie mieć tshirt z Indianinem i wspominać sobie opowiadania. :-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Reg – i z pewnością złamałaś niejedno macho-serce. Chyba, że Twój typ, to wyszczekany chudzielec z zadatkami na poetę– gruźlika.

Asylum – oddzielamy zawiść od zazdrości, albowiem jesteśmy humanistami i do tego całkiem sympatycznymi. 

Nie, Darku. Mylisz się zarówno w pierwszym, jak i w drugim przypadku.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg – nie może być inaczej. Mam tylko nadzieję, że Cię w żaden sposób nie uraziłem. 

Darku, wybacz, że z dwudniowym opóźnieniem spieszę Cie uspokoić, że żadną miarą nie czuję się urażona. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg – I bardzo dobrze. Ostrzegam tylko, że czasami w ferworze wymiany myśli, mogę coś chlapnąć.

Darku, jeśli chlapanie w ferworze sprawia Ci przyjemność, chlap do woli. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Jak na genezę Apacza, za mało jest obrazków, albo ich wcale nie… zauważyłem, ale jest dobrze, bo ogromny sejf za kominkiem dostarcza wyobraźni czytelnika wystarczająco dużo informacji. :)

Znalezione obrazy dla zapytania kominek pałacowy

 

Za kominkiem typu pałacowego można ukryć mnóstwo. 

Inna wersja Kopciuszka. Kretyńska wersja, burząca wszystko, ale przy tym zabawna.

Niemniej jednak wolałabym odzyskać Apacza!

Lożanka bezprenumeratowa

W tym wypadku określenie kretyńska bardzo mi pochlebia.

Był kiedyś na portalu konkurs, w którym trzeba było przerobić znaną baśń, zmieniając płeć głównemu bohaterowi. Ten teksty pewnie by się nadał.

Czyli tak narodził się Pewien Apacz. Czekam na opko o okresie przedszkolnym Szybkiej Decyzji.

Babska logika rządzi!

Ciekawa propozycja. Przypominam tylko, że jedynie dzięki Pewnemu Apaczowi Szybka Decyzja zdaję się być interesująca. Muszę stworzyć nowy entourage.

Nowa Fantastyka