- Opowiadanie: Storm - Jedyne dziecko

Jedyne dziecko

Opo­wia­da­nie uczest­ni­czy w kon­kur­sie „Ob­cość” pro­jek­tu Za­po­mnia­ne Sny: https://www.zapomnianesny.pl

Jeśli po­do­ba Ci się ta ini­cja­ty­wa, roz­waż da­ro­wi­znę na sto­wa­rzy­sze­nie Otwar­te Klat­ki: https://otwarteklatki.pl

Limit 1000 słów strasznie ograniczał ale mam nadzieję, że wyszło co najmniej ciekawie.

Miłej lektury!

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Biblioteka:

Użytkownicy, Finkla

Oceny

Jedyne dziecko

To naj­lep­szy dzień mo­je­go życia!

W końcu po dłu­gim cza­sie sie­dze­nia w czte­rech ścia­nach po­sta­no­wi­łem, że wyjdę do mia­sta. Nigdy tam nie byłem, a nawet jeśli, to już nic nie pa­mię­tam z po­przed­nich wizyt. Mama prze­strze­ga­ła mnie, bym nigdy tam nie szedł, ale ona zo­sta­wi­ła mnie tu, ode­szła nisz­cząc wszyst­kie lu­stra. Kom­plet­nie jej nie ro­zu­mia­łem i teraz też nie ro­zu­miem. Jak mogła mi to zro­bić? Ostrze­gła mnie, przy­tu­li­ła, pła­cząc i po pro­stu ode­szła. Ja też pła­ka­łem, szu­ka­łem jej po całej oko­li­cy, jed­nak nie zna­la­złem. Było mi bar­dzo smut­no i tro­chę mi smut­no nawet dzi­siaj, lecz po­my­śla­łem, co po­wie­dział­by tata, gdyby zo­ba­czył, że taka ze mnie beksa, więc po­sta­no­wi­łem wziąć się w garść.

Je­stem już duży, w tym roku będę ob­cho­dził dzie­sią­te uro­dzi­ny. Niech wyj­ście do mia­sta bę­dzie moim pre­zen­tem uro­dzi­no­wym. Przy oka­zji zro­bię mamie na złość za to, że mnie opu­ści­ła. Mam w nosie jej głu­pie ostrze­że­nia. Będę oglą­dał mia­sto ca­lut­ki dzień, a może nawet po­znam no­wych przy­ja­ciół. Już nie mogę się do­cze­kać. Zjem coś i od razu ru­szam.

 

Do­tar­łem do celu mojej wy­pra­wy. Oka­za­ło się, że mia­sto jest o wiele dalej, niż my­śla­łem. Sze­dłem tak długo, że aż roz­bo­la­ły mnie nogi, mimo to było warto. Zo­ba­czy­łem ogrom­ne się­ga­ją­ce sa­me­go nieba wie­żow­ce, sze­ro­kie drogi, dziw­ne po­jaz­dy o czte­rech ko­łach no i oczy­wi­ście sa­mych miesz­kań­ców. Są jacyś dziw­ni, nie tylko z wy­glą­du, ale też z za­cho­wa­nia. Gdy spo­tka­łem pierw­sze­go z nich, pró­bo­wa­łem się przy­wi­tać i przed­sta­wić tak jak uczy­li ro­dzi­ce. Ten nie­ste­ty, co bar­dzo mnie zdzi­wi­ło, wy­trzesz­czył tylko oczy i trzę­sąc się oraz wrzesz­cząc, za­czął ucie­kać, jakby zo­ba­czył ducha. Na po­cząt­ku śmia­łem się z tego dzi­wa­ka, jed­nak gdy na­stęp­ni miesz­kań­cy za­re­ago­wa­li tak samo, po­czu­łem się nie­swo­jo. Ucie­kli na mój widok. Czy coś było ze mną nie tak? Chyba wy­glą­da­łem do­brze. Bab­cia za­wsze po­wta­rza­ła, że przy­stoj­ny ze mnie ka­wa­ler. Nie wiem, o co cho­dzi tym cu­da­kom, ale po­sta­ram się jak naj­szyb­ciej do­wie­dzieć.

 

Czuję się tu obco! Nie chcą mnie tu!

Wy­sze­dłem na jedną z tych sze­ro­kich dróg, sta­ną­łem na środ­ku i pró­bo­wa­łem po­wie­dzieć: „Cześć wszyst­kim na­zy­wam się…” Nie zdo­ła­łem do­koń­czyć. Wszy­scy, któ­rzy mnie zo­ba­czy­li, za­czę­li krzy­czeć i ucie­kać. Czte­ro­ko­ło­we po­jaz­dy za­trzy­ma­ły się i kie­ru­ją­cy nimi zro­bi­li to samo. Gdy pod­cho­dzi­łem do nich, py­ta­jąc: „Dla­cze­go? Dla­cze­go?” oni wy­dzie­ra­li się: „Po­twór! Obcy po­wró­cił! Za­bij­cie tę ohyd­ną be­stię!” Sta­łem tam nadal, zdzi­wio­ny, bo nie wie­dzia­łem, co te słowa zna­czą. Smut­ny, bo wszy­scy bali się nawet na mnie spoj­rzeć. Zły, bo przy­szli ko­lej­ni dzi­wa­cy, ubra­ni jesz­cze wy­myśl­niej niż tamci i zra­ni­li mnie czymś, co na­zy­wa­li bro­nią. Bo­la­ło okrop­nie. Ucie­kłem stam­tąd z pła­czem. Pła­czę nawet teraz. Nadal boli, a z ra­mie­nia leci mi krew. Och, mamo! Dla­cze­go cię nie po­słu­cha­łem? Byłem taki głupi! Muszę się przed nimi ukryć. Scho­wam się, za­cze­kam, aż ci z bro­nią sobie pójdą, a potem uciek­nę z po­wro­tem do domu.

 

Teraz wiem już wszyst­ko! Ukry­łem się w miej­scu, które oni na­zy­wa­ją śmiet­ni­kiem. W mojej kry­jów­ce zna­la­złem lu­stro i zro­zu­mia­łem, o co cho­dzi tym od­mień­com. Wy­glą­da­łem ina­czej niż oni. Mia­łem nogi, ręce, głowę, ale ta twarz. Cią­gle wy­krę­ca­ją­ca się, ośli­zła masa z kil­ko­ma pa­ra­mi świe­cą­cych oczu. Bab­cia kła­ma­ła albo żar­to­wa­ła. Nie mo­głem na sie­bie pa­trzeć. Wy­glą­da­łem strasz­nie, nic dziw­ne­go, że mama znisz­czy­ła wszyst­kie lu­stra. My­śla­łem nad tym, by oddać się tym cu­da­kom, gdy nagle za­uwa­ży­łem dziw­ne coś przy­cze­pio­ne z tyłu głowy. Zdej­mę je i zo­ba­czę co to ta­kie­go…

 

Na­resz­cie! Cóż za olśnie­nie! Mój umysł na po­wrót stał się jasny ni­czym naj­więk­sza gwiaz­da w naj­dal­szych ru­bie­żach ko­smo­su. Pa­mięć wró­ci­ła wraz ze zdję­ciem prze­klę­te­go ustroj­stwa z mojej czasz­ki. Matka nie dość, że wy­czy­ści­ła mi pa­mięć, to jesz­cze zmie­ni­ła w głu­pie dziec­ko, uzna­jąc, że tak bę­dzie dla mnie naj­le­piej. Te stwo­ry zwane ludź­mi nie­na­wi­dzą nas, po­nie­waż je­ste­śmy obcy, a także nie­bez­piecz­ni. Tę pierw­szą obawę utwier­dza w nich nasz wy­gląd, tę drugą ma­sa­kra żoł­nie­rzy, ja­kiej do­ko­nał oj­ciec, pró­bu­jąc bro­nić mnie i matki. Mimo to zła­pa­li nas wszyst­kich, lecz matka i ja zdo­ła­li­śmy uciec. Ści­ga­li nas aż do tego sta­re­go wiel­kie­go pnia­ka, który ostat­ni­mi czasy zwa­łem domem. Wtedy to bied­na idiot­ka zmie­ni­ła mnie w głup­ca. Ostrze­gła je­dy­nie przed zbli­ża­niem się do mia­sta, ukry­ła w tym pnia­ku, zo­sta­wia­jąc coś do je­dze­nia i opu­ści­ła swe dziec­ko, sama dając się schwy­tać lu­dziom. Teraz pew­nie trzy­ma­na jest w jed­nym z ludz­kich la­bo­ra­to­riów i prze­pro­wa­dza­ją na niej eks­pe­ry­men­ty jak na ojcu. Szcze­rze nie ob­cho­dzi mnie ich los, niech zdy­cha­ją w mę­czar­niach. Stary krót­ko­wzrocz­ny głu­piec ka­rzą­cy je­dy­ne­go syna za ja­ki­kol­wiek błąd i na­do­pie­kuń­cza kre­tyn­ka go­to­wa znisz­czyć mi życie w imię swo­ich dur­nych prze­ko­nań. Sam na­pra­wię sta­tek i uciek­nę z tej ohyd­nej pla­ne­ty. Tylko naj­pierw muszę po­zbyć się po­ści­gu. Przy­jem­ne z po­ży­tecz­nym, bo aku­rat robię się głod­ny…

 

Nie mogę na­pra­wić stat­ku. Ści­ga­ją mnie. Za­bi­łem kil­ku­na­stu moich prze­śla­dow­ców, po­si­la­jąc się przy oka­zji ich cia­ła­mi, lecz oni wciąż za mną po­dą­ża­ją. Je­stem cięż­ko ranny, krwa­wię. Nie dam rady, zła­pią mnie i za­mkną razem z ojcem i matką. Nie­na­wi­dzę ich. Wo­lał­bym już śmierć niż po­now­ne spo­tka­nie z nimi. Może po pro­stu żoł­nie­rze mnie za­bi­ją i speł­ni się moje ży­cze­nie.

 

 

 

***

Jed­nost­ka Alfa do: Kom­pleks Zeta, sek­cja 9

Ra­port z dnia 27 czerw­ca 2030 roku, go­dzi­na 18:59

Obcy, który dzi­siej­sze­go dnia po­ja­wił się na uli­cach mia­sta, zo­stał schwy­ta­ny. Od­nie­śli­śmy po­waż­ne stra­ty w lu­dziach (dzie­się­ciu żoł­nie­rzy za­bi­tych, sze­ściu ran­nych, trzech…po­żar­tych). Mimo utra­ty czę­ści za­so­bów ludz­kich isto­tę udało się do­go­nić i po­chwy­cić w lesie Blac­khills. Obiekt usi­ło­wał uru­cho­mić nie­zna­ną ma­szy­nę, we­dług spe­cja­li­stów może to być po­jazd ko­smicz­ny ob­cych. Za­rów­no isto­ta, jak i nie­zi­den­ty­fi­ko­wa­ne urzą­dze­nie zo­sta­ną nie­zwłocz­nie prze­trans­por­to­wa­ne do głów­ne­go la­bo­ra­to­rium w celu wy­ko­na­nia dal­szych badań.

Ko­niec ra­por­tu.

 

Kom­pleks Zeta, sek­cja 9 do: Jed­nost­ka Alfa

Zmia­na roz­ka­zów

W związ­ku z udo­stęp­nie­niem wy­ni­ków do­tych­cza­so­wych badań sek­cji 1 za­rząd pod­jął de­cy­zję o za­koń­cze­niu te­stów na ży­wych obiek­tach. Wska­za­na jest na­tych­mia­sto­wa eks­ter­mi­na­cja schwy­ta­nej isto­ty. Dwój­ka ob­cych zna­nych jako obiek­ty te­sto­we X i Y zo­sta­ła już zlikwidowana a ich ciała zu­ty­li­zo­wa­ne. Za­le­ca się zro­bić to samo z po­chwy­co­ną isto­tą oraz do­star­czyć do la­bo­ra­to­rium je­dy­nie ową nie­zi­den­ty­fi­ko­wa­ną ma­szy­nę.

Koniec

Komentarze

Witaj.

Bardzo smutne, a jednocześnie tak realne. Super opowiadanie. :)

Wiele zdań brzmi dziwacznie, ale trzeba pamiętać, że wypowiada je dziecko. :) Ta stylizacja jest ciekawa i podkreśla tragizm, wypowiedzi dziecka są często takie właśnie – z błędami, powtórzeniami, nietypowymi określeniami. 

Przygnębiające, jak – w miarę odkrywania prawdy – zmienia się nastawienie chłopca do rodziców. 

Początkowo, kiedy bohater opowiadał o swoim wyglądzie, miałam skojarzenia ze wstrząsającym biograficznym dramatem “Maska”, w którym słynna piosenkarka Cher grała matkę chłopaka ze zdeformowaną twarzą (stąd tytuł).

 

Oczywiście, swoim zwyczajem, wstawiłabym (pewnie błędnie) jeszcze wiele przecinków, dostrzegłam także literówkę:

Wyglądałem strasznie, nic dziwnego, że mam zniszczyła wszystkie lustra.

Pozdrawiam, powodzenia, klik. :)

Pecunia non olet

Czy coś było ze mną nie tak? Chyba wyglądałem dobrze. Babcia zawsze powtarzała, że przystojny ze mnie kawaler.

Haha, świetne :)

 

Stary krótkowzroczny głupiec karzący jedynego syna za jakikolwiek błąd i nadopiekuńcza kretynka gotowa zniszczyć mi życie w imię swoich durnych przekonań. Sam naprawię statek i ucieknę z tej ohydnej planety.

Mimo tego, że wypowiedź jest bardzo agresywna, wydaje się być na miejscu. Świetnie oddane uczucia bohatera – aż czuję złość, która z niego kipi. Bardzo ładnie.

 

Trudno jest napisać zajmujący tekst bez dialogów. Wiem coś o tym, bo sama taki kiedyś pisałam. Mimo że opko jest blokiem tekstu, czytało się całkiem przyjemnie.

Tylko proszę wyjustuj tekst, żeby wyglądał jeszcze przystępniej.

Powodzenia w konkursie!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Hej bruce!

Dziękuję bardzo za klika. Literówka już poprawiona, interpunkcji jeszcze się przyjrzę.

Fajnie, że tekst się podobał :)

Również pozdrawiam serdecznie! 

HollyHell91 Tekst już wyjustowany, na śmierć o tym zapomniałem :)

Dzięki za komentarz i również życzę powodzenia w konkursie!

 

I ja dziękuję, pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

Fabularnie nieco przewidywalny (bo łatwo się było domyślić, co i jak się stanie i kim jest narrator), ale sprawnie napisany tekst, dobrze się czytało.

ninedin.home.blog

Grendel w realiach SF :)

Nic nowatorskiego, ale czyta się całkiem nieźle!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

ninedin Fajnie, że mimo lekkiej przewidywalności dobrze Ci się czytało :) Dzięki za przeczytanie i komentarz!

Staruch Skojarzenia z Grendelem miałem co ciekawe już po opublikowaniu tekstu :) Faktycznie podobieństwo jest. Dzięki, że wpadłeś!

Cześć Storm,

 

nie pozostaje mi nic innego, jak zgodzić się z przedpiścami. Jest to sprawnie napisane opowiadanie (chociaż interpunkcja kuleje) w dość ogranym temacie. Przeczytałam już kilka tekstów na ten konkurs i faktycznie wielu potraktowało obcość dosłownie – obcy z kosmosu. Takie opka mają jednak swój urok i każdy, nawet podobny scenariusz, można ograć na wiele różnych sposobów. Twój też kupuję :)

 

Pozdrawiam i powodzenia w konkursie! 

Wykorzystujesz mocno wyeksploatowany motyw. W dodatku już na wstępie go zdradzasz, więc właściwie wszystko, co się dzieje jest przewidywalne. Językowo tekst nie jest na takim poziomie, żeby cieszyć się samą formą, więc czytałam bez emocji i zaangażowania w historię.

Nie przekonała mnie dość gwałtowna zmiana dotycząca emocji bohatera. To przejście od płaczliwej miłości do nienawiści jest bardzo nagłe i sprawia wrażenie nienaturalnego – może je tłumaczyć zdjęcie “hełmu”, który założyła mu matka, ale jeśli tak, to może warto by to jakoś podkreślić. Alternatywą mogłoby być pokazanie procesu zmiany stosunku bohatera do rodziców – ale to raczej na dłuższy tekst.

Końcówka ma potencjał, ale tu też mam wrażenie zaszkodził limit. Choć też pierwsza część tekstu jest dość rozciągnięta i rozbudowana, więc nie wiem, na ile to krótka forma cię ogranicza, a na ile zawiniła kompozycja tekstu.

It's ok not to.

Przedpiścy chyba napisali już większość tego, co chciałem napisać. Ja tu pozwolę się zgodzić z bruce,

że rzeczywiście tekst sprawiał wrażenie napisanego przez dziecko – posiadał wiele dziecięcych cech (lub cech, które uważamy za dziecięce) – co akurat mi pozwoliło się bardziej wczuć w obcą istotę.

Ciekawy zabieg z podzieleniem tekstu na dwie części – pamiętnik istoty i raport. Zastanawiam się podobnie jak dogsdumpling czy nie dałoby się wyciągnąć coś więcej z tej drugiej części. Zastanawia mnie też czemu właściwie istoty musiały zostać zabite – przecież z żywego organizmu można dowiedzieć się więcej niż z sekcji zwłok, a nawet jeśli ta byłaby konieczna – to już przecież dwa inne egzemplarze są dostępne. Pod pewnymi względami ciekawsze dla mnie byłoby zakończenie, w którym cała trójka ucieka – ale taki “happy ending” tutaj mocno nie pasował. Interesujące – podobieństwa, a nie różnice. W lustrze obcości zawsze się 

Jeśli o lustrach już mowa – trochę motywu ich zniszczenia nie rozumiem. Przecież matka musiała wyglądać podobnie do potomka, skąd więc zaskoczenie swoim wyglądem? Nie rozumiem też (mimo uroku tego stwierdzenia) – kim właściwie była babka (czyżby ufoki przylecieli na piknik rodzinny i przypadkiem im się zepsuło ufo?). Mimo to – czytało się w miarę dobrze.

 

pozdrawiam i życzę powodzenia w konkursie,

 

Jim

 

entropia nigdy nie maleje

Cześć OldGuard,

Fajnie, że się spodobało

Również pozdrawiam i życzę powodzenia w konkursie!

dogsdumpling Pod względem językowym do końca czwartego akapitu nie mogło być wysokiego poziomu w końcu miały to być wypowiedzi dziesięciolatka :)

Zmiana emocji bohatera była tak jak napisałaś, spowodowana zdjęciem urządzenia z głowy. 

Pokazanie procesu tych zmian na pewno uatrakcyjniłoby fabułę, jednak konkursowy limit był nieubłagany. 

Jim Cała trójka obcych została zabita ze względu na zakończenie badań, naukowcy dowiedzieli się wszystkiego i żywe okazy nie były już potrzebne. Może powinienem to bardziej podkreślić.

Babcia została na planecie obcych, tylko matka, ojciec i syn rozbili się na Ziemi ;) Bohaterowi po prostu przypomniało się słynne babcine “przyjstojny kawalerze” co na pewno powtarza też sporo ludzkich babć :)

Zniszczenie luster przez matkę miało na celu jeszcze bardziej odizolować syna od ludzi. Bohater natomiast był zaskoczony, ponieważ urządzenie z tyłu głowy oprócz zmienienia umysłu w dziecięcy, wyczyściło mu pamięć, więc tak naprawdę pierwszy raz widział swoją twarz. 

Dzięki za przeczytanie, pozdrawiam również! 

Są Obcy. Wyglądają jak potwory i są niebezpieczni, Zostają zabici, a statek kosmiczny do badań. Nie ma zaskoczenia. Niestety nie porwało. 

Koala75 Szkoda, że szort Cię nie porwał.

Mimo to dzięki za przeczytanie!

Uuuu konkretne opowiadanie, dobrze, że mocno zakończyłeś, a nie próbowałeś ich ułaskawiać. :)

Krótkie, szybkie i mocne. Fajne. Jedynie podział tekstu z odstępami między niemal każdym akapitem i tymi długimi akapitami nieco drażnił moje oczy… Ale tak do przebolenia, bo czytało się dobrze :)

Spodziewaj się niespodziewanego

vrchamps Dzięki za pozytywne słowa! Happy endy to u mnie rzadkość ;)

NaNa Fajnie, że dobrze się czytało! Dzięki za przeczytanie i komentarz :)

Cześć,

 

Rzeczywiście przewidywalne opowiadanie i w mocno ogranym temacie. Ale napisane sprawnie, lekką ręką.

 

Pozdrawiam

Cześć JPolsky, dzięki za przeczytanie i komentarz. Pozdrawiam również!

Dobry wieczór,

Ziemski padół widziany oczami Obcego – pomysł nienowy, ale wykonanie całkiem przyjemne w odbiorze. Miałam lekką nadzieję na jakiś mniej przewidywalny koniec historii ;)

Pozdrawiam,

 

Witaj Basiu,

Fajnie, że przyjemnie się czytało. Zakończenie faktycznie niespodziewane nie było, ale myślę, że obcy odlatujący szczęśliwie na swoją planetę byłby jeszcze bardziej przewidywalny ;)

Dzięki za komentarz i również pozdrawiam! 

Podobało mi się :)

Przynoszę radość :)

Dzięki, że wpadłaś Anet. Fajnie, że się podobało :)

 

Opowiadanie nie do końca mnie przekonało. Akcja pędzi zbyt szybko, żeby czytelnik mógł zanurzyć się w opisywanym świecie i wczuć się w położenie bohatera; część wydarzeń zostaje streszczona zamiast opowiedziana. Sporo uwagi poświęcasz relacji protagonisty z rodzicami, ale tutaj znowu pojawia się pewien niedosyt, bo bohater w pewnym momencie odcina się od nich emocjonalnie i spisuje ich na straty. A szkoda, bo ten wątek jest sercem opowieści i wręcz domaga się jakiegoś domknięcia. Warto by też bardziej podkreślić pozaziemskie pochodzenie rozbitka, który sprawia raczej wrażenie ludzkiego dziecka (tylko z inną twarzą). Ogólnie tekst pozostawia czytelnika z wieloma pytaniami bez odpowiedzi – choćby o to, jak obcy radzili sobie wcześniej na Ziemi.

Dobrze wypadło natomiast zderzenie przepełnionej emocjami narracji z chłodem końcowego raportu – to właśnie tutaj najmocniej można odczuć smutny charakter historii.

Dziękuję za udział w konkursie!

Remplis ton cœur d'un vin rebelle et à demain, ami fidèle

Dzięki również black_cape za komentarz i przeczytanie.

Fajnie było wziąć udział w konkursie. Liczę, że będzie takich więcej, bo mimo, że tekst wyszedł taki sobie to zabawa podczas wymyślania opowieści była przednia. 

Pozdrawiam!

Jeśli dobrze się bawiłeś przy pisaniu, to najważniejsze! ;)

A i w tekście, mimo że całość niezupełnie przekonała (zresztą to tylko mój odbiór), znalazło się parę fajnych zabiegów, z którymi warto więcej poeksperymentować.

Pozdrawiam!

Remplis ton cœur d'un vin rebelle et à demain, ami fidèle

Bardzo dosłownie potraktowany temat konkursu. Na tyle klasycznie, że historia robi się przewidywalna. Ale OK, hełm zamontowany przez matkę odchyla się od zwyczajnego toru.

Trochę wychodzi myślenie życzeniowe – bohater nie pamięta twarzy matki, bo mu urządzenie wyczyściło pamięć, ale matkę i ojca pamięta.

I jeśli syn był już dorosły, to trochę dziwne, że poleciał z rodzicami na wycieczkę na Ziemię, zamiast bajerować jakąś obcą.

 

Babska logika rządzi!

Finkla 

Bohater mógłby zostać bajerować kosmitki, gdyby nie nadopiekuńcza matka.

Wielu osobom przeszkadzała przewidywalność, teraz myślę, że mogłem to inaczej rozegrać i pobawić się konwencją, ale trudno. 

Dzięki za przeczytanie!

Nowa Fantastyka