- Opowiadanie: mr.maras - Pleń w kokonie

Pleń w kokonie

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Pleń w kokonie

– Chcę popatrzeć – oznajmiłem od progu, grzebiąc w reklamówce. 

Kaczmarek nie odpowiedział. Jego syn, Wojtek, który mnie tu przyprowadził, chwycił widły i przystanął z boku. 

 

Poszukamy jakiegoś przytulnego miejsca dla tego tekstu.

Koniec

Komentarze

Przejmujący tekst, z charakterystycznymi elementami “swojskości wiejskiej”. 

Pomysł na “obce” wydaje mi się wyjątkowo oryginalny i doskonale wpasowany w wymogi konkursowe. 

Oczywiście przy okazji pojawiają się fragmenty, nazywane przeze mnie “takimi, które bolą”. Trudne dzieciństwo głównego bohatera oraz wstrząsające wspomnienia idą za nim, mimo dojrzałości, drzemią w nim, nie dają o sobie całkiem zapomnieć. 

Owo “obce” w moim odczuciu to taki głos sumienia. 

Świetna sprawa, powodzenia, pozdrawiam, klik. :)

Pecunia non olet

Mi też się podobało, ogromny plus za niebanalny pomysł. Musiałam wygooglać słowo “pleń”, bo go nie znałam… Fujka ;p

Ale takie właśnie miało być – obrzydliwe i obce.

Powodzenia w konkursie!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Hej, Bruce!

Dzięki za wizytę, komentarz i miłe słowa. Cieszę się, że pomysł wydaje Ci się oryginalny, a tekst przejmujący. Odczucia masz właściwe. Nie powiem, czym było "coś", ale faktycznie wołało/błagało/komunikowało się poniekąd "wyrzutami sumienia".

Do zobaczenia pod Twoim tekstem. Również życzę powodzenia w konkursie. 

Edit. Dzięki za klika!

 

Witam, HollyHell91!

Dzięki za odwiedziny i opinię. Fajnie, że się podobało a pomysł okazał się niebanalny. Pleń to rzeczywiście coś mało apetycznego.

Do zobaczenia pod Twoim tekstem. Powodzenia w konkursie.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Dzięki, pozdro. :)

Pecunia non olet

Hej 

Ja się przyłącze do bruce i HollyHell91 :) Jednak bohaterowie nieco zbyt stereotypowi jak na mój gust. Ile to już było historii z wsią w tle i ci ludzie zawsze są tam opisywani tak samo bogobojni, patologia i śmierdzący czosnkiem oraz kiełbasą :)

Pozdrawiam 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Cześć,

 

moje odczucia to miszmasz powyższych ;) z jednej strony jest to bardzo sprawne opowiadanie, z mocnym klimatem i ciekawym rozwiązaniem, z drugiej faktycznie wkradło się kilka stereotypów.

 

Ale, to krótka forma, trudno w niej o światotwórstwo, a stereotypy pozwalają zbudować pewne tło, więc w ogólnym rozrachunku na plus. Bardzo na plus :) Poza tym nie ukrywam, że od czasu przeczytania książki “Stara Słaboniowa i spiekładuchy” mam ogromny sentyment do takich klimatów.

Bardzo ciekawy pomysł na “obce coś”, do tego swojski klimat wsi. 

Czytało się przyjemnie! 

Marasie!

 

No, pomysł nietuzinkowy. Horrory w klimacie około-wojennym i powojennym to duże pole do popisu, i tutaj klimat wyszedł całkiem nieźle. 

Czyli Kaczmarkowie postanowili okiełznać Wyrzuty Sumienia? A może nawet samo jednookie licho?

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Niebanalne i ciekawe.

A za niedopowiedzenie (w temacie istoty/kłębka) dodatkowy plus :)

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Znakomite. I paskudne. Trafiony i pomysł na obcość, i jego ogranie (gdzie nie ma wyjaśnień, nie ma zakończenia w sensie domknięcia historii tego czegoś), jest tylko historia czegoś, co wyciąga z nas najohydniejsze wspomnienia – i poczucie, że nie ma takiego paskudztwa, dla którego ludzkość nie znalazłaby jakiegoś zastosowania. Efektownie zastosowane realia spod znaku folk horroru (miejsca, postacie), skutecznie dawkowana niesamowitość.

ninedin.home.blog

Niezły pomysł spowity w duszną atmosferę polskiej wsi. Zgodzę się po troszę z Bardem Jaskrem:

Ile to już było historii z wsią w tle i ci ludzie zawsze są tam opisywani tak samo bogobojni, patologia i śmierdzący czosnkiem oraz kiełbasą :)

Niestety to chyba przytyk do nas wszystkich – mieszczuchów – którzy wieś widzą w sposób właśnie taki – spłaszczony. Jeden z piewców polskiej wsi, spytany jaki jest polski chłop, odpowiedział, że nie wie, bo gdyby wiedział, to wiedziałby jaki jest człowiek w ogóle.

Ale mimo tej stereotypizacji – tekst czyta się dobrze.

Podoba mi się też pół-otwarte zakończenie.

 

pozdrawiam,

 

Jim

entropia nigdy nie maleje

@OldGuard, OFFTOP

Prawda! “Stara Słaboniowa…” jest znakomita!

ninedin.home.blog

Dobre! Wobec konsekwentnego ‘pleń’, a nie ‘pleśń’, dogooglowałem się, co to. Od razu wzrosło przekonanie, że toto mogło tak oddziaływać, a Kaczmarek ma łeb do interesów, za przykładem może górali tatrzańskich, którzy już wcześniej umieli pleń wykorzystać.

Cześć! Na początek parę luźnych uwag:

Gdyby ktoś wypaplał miastowym, będzie miał ze mną do czynienia.

Wydaje mi się, że tu się coś gramatycznie rozjechało.

– Gdyby ktoś wypaplał miastowym, miałby ze mną do czynienia.

 

Kołtun w komórce ukradkiem rozrósł się lub przysunął bliżej, bo słuchając Kaczmarka, odlatywałem.

Tu też nie dostrzegam ciągu przyczynowo-skutkowego.

 

Znajomy robi w kamieniołomach, Będzie mus, załatwi, co trzeba.

Kropka albo mała literka.

 

– Nic a nic – przytaknął z zadowoleniem.

Czy przytakiwanie to czynność paszczowa? Bo jeśli nie, to chyba powinna się tu znaleźć kropka i wielka litera.

 

Nu, dobre i fujkowe. Stereotypy mnie nie szczypały, a przy takiej długości tekstu trudno byłoby ich uniknąć. Bardzo mi się natomiast podobało to, że zostawiasz tego obcego rzeczywiście obcym – nie ma żadnego wyjaśnienia, ani nawet spekulacji co do jego pochodzenia, natury, celu. Te niedookreślenia zadziałały stymulująco na wyobraźnię i fajnie podkreśliły klimat – niby swojski, a jednak skręcający w stronę horroru. Chętnie przeczytałabym coś dłuższego na bazie tego tekstu, chociaż to mogłoby się skończyć rozczarowaniem – bobo jest straszne tylko dopóki nie wyjdzie spod łóżka.

Trochę mi się skojarzyło z Anihilacją, trochę z The Expanse, ale to bardzo luźne skojarzenia.

Klyk.

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Witam, Bardziejaskierze

Pewnie rzeczywiście trochę stereotypowi. Ale tacy byli mi właśnie potrzebni. Nie wiedziałem tej opowiastki wśród harcerzy, mieszczuchów czy górników. Szczerze mówiąc, ani miejsce, ani postacie nie są tutaj zbyt ważne, padło na jakby popegeerowską wieś postpeerelowską, czy jeszcze peerelowską, bo mi się to jakoś składało i pasowało. Postacie są dwie (syna można sobie darować), o głównym bohaterze wiemy niewiele poza jego wspomnieniami. Czyli stereotyp dotyczy Kaczmarka. No ale tacy ludzie są i było/jest ich sporo czy to na wsi, czy gdzie indziej. Gdybym wrzucił żula z miasta i przeniósł akcję do piwnicy w jakieś kamienicy, też byłoby stereotypowo, a to wciśnięte w tekst pewne postawy, tabu, zachowania i właśnie myślenie stereotypowe są tutaj najważniejsze i (jak ktoś mi podpowiedział) miały być uniwersalne. Scena i statyści są tylko dodatkiem.

Dzięki za wizytę i komentarz oraz uwagi. Pozdrawiam i do zobaczenia pod Twoim tekstem.

 

 

Hej, OldGuard!

Pisząc (i piętnując je) m.in. o stereotypach, wpadłem w stereotypy? To jak incepcja ;) Dziękuję za lekturę, opinię i miłe słowo. Widzimy się pod Twoim tekstem.

Ps. “Stara Słaboniowa i spiekładuchy”? Przyznam się, że nie znam. 

 

Witaj, Stormie!

Do zobaczenia u Ciebie, na razie dzięki za wizytę i komentarz. Fajnie, że przyjemnie.

 

Dobry wieczór, BarbarianCataphract

Dzięki za odwiedziny i komentarz. Klimaty (już na wstępie mamy radomskie i reklamówki [pojawiły się w Polsce ok. połowy lat 80.tych]) wojenne czy powojenny to raczej nie są, jeśli bohater za młodu widział, jak ojciec z dziadkiem ganiali Niemców, a teraz jest dorosłym facetem, to śmiało można założyć, że to np. okres zmian ustrojowych w Polsce. Ale tak szczerze mówąc, to czas wydarzeń nie jest tutaj ważny.

Fajnie, że pomysł jest Twoim zdaniem nietuzinkowy.

 

Hej, Staruchu!

Fajnie, że coś wrzuciłeś i na pewno zajrzę, by się podzielić opinią. Tymczasem dziękuję za odwiedziny i komentarz. Cieszę się, że wyszło niebanalnie. Niedopowiedzenie jak najbardziej, czytało się Strugackich, co nie? ;)

Pozdrawiam!

Edit. Dzięki za klika!

 

Witaj, Ninedin!

Dzięki za wizytę i miłe słowa w komentarzu. Interpretujesz i odczytujesz wszystko tak, jak to sobie autor zamierzył. Z jednym zastrzeżeniem. Pozostawiam czytelnikom otwartą furtkę i nie obrażę się, gdy ktoś pomyśli, że to, co siedziało w komórce, wcale paskudne nie było, a to, jak wołało o pomoc, to już świadczy o ludziach.

Edit. Dzięki za klika!

 

Hej, Jim!

Fajnie, że zajrzałeś, dzięki za lekturę i spostrzeżenia i uwagi. Mieszczuchem jestem w 100 %, wieś znam głównie z czyichś przedstawień i własnych wyobrażeń. PRL jednak pamiętam z autopsji. Miejsce nie ma znaczenia w sumie, ale las i szopa na leśnej polanie była imo dobrym miejscem do rozegrania tej scenki.

 

Witam, Koalę75

Dzięki za odwiedziny. Będzie rewanż. Cieszę się, że dobre. Pleń to rzadkość (robak hufcowy, tfuj!), sporo osób nie kojarzy i nic dziwnego. Górale jak to górale, zrobiliby interes, sprzedając odbicie gór w tafli Morskiego Oka.

 

Hej, Gravel! 

 

Cześć! Na początek parę luźnych uwag:

– Gdyby ktoś wypaplał miastowym, będzie miał ze mną do czynienia.

 

Wydaje mi się, że tu się coś gramatycznie rozjechało.

– Gdyby ktoś wypaplał miastowym, miałby ze mną do czynienia.

 

Powiem szczerze, że nie wiem, co tu się rozjechało. Facet tak gada, “gdyby coś” to “będzie coś”. Gdyby w zastępstwie jak. 

 

Kołtun w komórce ukradkiem rozrósł się lub przysunął bliżej, bo słuchając Kaczmarka, odlatywałem.

 

Tu też nie dostrzegam ciągu przyczynowo-skutkowego.

Facet pamiętając wcześniejsze doznanie myśli, że kołtun musiał się najpewniej jakoś zbliżyć, bo (skoro) zaczął odlatywać. Można wstawić w te rozmyślania coś typu „zapewne rozrósł się”, „prawdopodobnie rozrósł się”, ale uznałem, że to jest klarowne. Na razie mam limit na styk, pomyślę co z tym zrobić, jeśli to rzeczywiście okaże się niezrozumiałe/błędne dla kolejnych czytelników.

 

Znajomy robi w kamieniołomach, Będzie mus, załatwi, co trzeba.

 

Kropka albo mała literka.

Poprawione!

 

– Nic a nic – przytaknął z zadowoleniem.

 

Czy przytakiwanie to czynność paszczowa? Bo jeśli nie, to chyba powinna się tu znaleźć kropka i wielka litera.

No właściwie to nie jestem pewny. Widziałem zapis z małej różnych takich jak “urwał, przerwał, podsumował itp. Poczekam na kilka innych komentarzy i zmienię, gdy przeważy opinia, że to nie przejdzie. Nie upieram się. W sumie podzielam wątpliwości.

 

Nu, dobre i fujkowe. Stereotypy mnie nie szczypały, a przy takiej długości tekstu trudno byłoby ich uniknąć. 

Sama wiesz doskonale, że z limitem 1000 słów ciężko rozbudować psychologię i światotwórstwo. Tym bardziej że nacisk w tekście położony jest na coś innego. Ale rozumiem zastrzeżenia komentujących, którym to się rzuciło w oczy.

 

Chętnie przeczytałabym coś dłuższego na bazie tego tekstu, chociaż to mogłoby się skończyć rozczarowaniem – bobo jest straszne tylko dopóki nie wyjdzie spod łóżka.

 

Dokładnie, łatwo o rozczarowanie. Poza tym to tylko scenka. Obcość tak się z automatu skojarzyła, to machnąłem. Ogólnie to nie moje klimaty.

 

Trochę mi się skojarzyło z Anihilacją, trochę z The Expanse, ale to bardzo luźne skojarzenia.

Anihilacja? Czemu nie! Tam to jednak obrzydlistwo było bardziej obrzydliwe (zwłaszcza w brzuchu). W Ekspansji masz pewnie na myśli to, co protomolekuła robiła z ludzi?

 

Dzięki za komentarz i wszystkie uwagi. Do przemyślenia.

Edit. Dzięki za klika!

Po przeczytaniu spalić monitor.

Powiem szczerze, że nie wiem, co tu się rozjechało. Facet tak gada, “gdyby coś” to “będzie coś”. Gdyby w zastępstwie jak. 

Dla mnie to brzmi dziwnie, w sensie, że gdybalnik zwykle odruchowo łączy mi się z innym gdybalnikiem, czyli miałby, poszedłby itd. Ale dobra, można to uznać za urok prostego chłopa Kaczmarka.

 

Widziałem zapis z małej różnych takich jak “urwał, przerwał, podsumował itp.

No tak, ale to wszystko to są opisy czynności, które czynisz paszczą. A przytaknąć da się jedynie głową.

 

W Ekspansji masz pewnie na myśli to, co protomolekuła robiła z ludzi?

Tak. I ogólne vibes.

 

Jeśli potrzebujesz luźnych znaków, to tu można zacząć polowanie:

– Mówiłem, żeby nie podchodzić za blisko – wyjaśnił i przystawił pochodnię do dziwactwa, które rozdzierało duszę boleścią i wstydem.

– Pan Bóg tego nie wymyślił. Jest inne. Obce – wyliczał, dźgając ogniem.

– Niech, kurwa, spróbuje – odrzekł, zerkając na syna i widły.

Chociaż bez tych didaskaliów w paru miejscach może zrobić się łysawo.

three goblins in a trench coat pretending to be a human

No właśnie. Mnie już wydaje się łysawo. Co do potakiwania, zmienię. Ale jak przyjdzie Reg i każe mi odzmieniać… Dzięki!

Po przeczytaniu spalić monitor.

mr.maras

 

“Pewnie rzeczywiście trochę stereotypowi. Ale tacy byli mi właśnie potrzebni. Nie wiedziałem tej opowiastki wśród harcerzy, mieszczuchów czy górników. Szczerze mówiąc, ani miejsce, ani postacie nie są tutaj zbyt ważne, padło na jakby popegeerowską wieś postpeerelowską, czy jeszcze peerelowską, bo mi się to jakoś składało i pasowało. Postacie są dwie (syna można sobie darować), o głównym bohaterze wiemy niewiele poza jego wspomnieniami. Czyli stereotyp dotyczy Kaczmarka. No ale tacy ludzie są i było/jest ich sporo czy to na wsi, czy gdzie indziej. Gdybym wrzucił żula z miasta i przeniósł akcję do piwnicy w jakieś kamienicy, też byłoby stereotypowo, a to wciśnięte w tekst pewne postawy, tabu, zachowania i właśnie myślenie stereotypowe są tutaj najważniejsze i (jak ktoś mi podpowiedział) miały być uniwersalne. Scena i statyści są tylko dodatkiem.”

 

 

Hej 

No dobra przekonałeś mnie :) ale ta kiełbasa i czosnek to już za dużo i tu zdania nie zmienię :)

 

 

“Dzięki za wizytę i komentarz oraz uwagi. Pozdrawiam i do zobaczenia pod Twoim tekstem.”

 

I zapraszam, chętnie przeczytam jakiś nowy komentarz ;)

 

Pozdrawiam 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Mr. Maras, w takim razie polecam książkę ;) są już dwa głosy za (ninedin). Świetnie oddany klimat prlowskich wsi, fantasy w postaci słowiańskiej mitologii i dobra stylizacja językowa. A przy tym czyta się bardzo szybko, bo to zbiór opowiadań składających się na większą fabułę. 

 

Lepiej pewnie zareklamuje to chociażby LC: here 

No, bardzo obcy ten obcy. I miał pecha.

Hmm, gdzieś czytałam, że gdyby ufoki wylądowały przed Białym Domem, to dziennikarze, konferencje, pierwszy kontakt… Ale gdyby wylądowały na Bronksie, to im w try miga rozkręcą spodek i opchną, a samych sprzedadzą na organy. Czy jakoś tak. Ten obcy nie miał farta.

Ładnie wpasowałeś się w motyw stojący za tą edycją konkursu.

IMO, przytakiwać można paszczą. To znaczy to samo, co “zgodzić się”.

Babska logika rządzi!

Cześć, mr.maras

Ciekawe opowiadanie, w krótkim tekście udało Ci się zbudować niezły klimat. Poczułem tę wieś i bohaterów. Nie przeszkadzało mi, że są nieco stereotypowi, bo innych w szorcie bym nie oczekiwał. Wykorzystałeś ich do ukazania OBCEGO, a ten OBCY mnie zainteresował. Otwarte zakończenie też na plus, bardzo mi podpasowało. 

Więcej klików już nie potrzebujesz, jeśli dobrze to wyliczyłem. 

Pozdrawiam. 

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Dobre i naprawdę “obce”. To kłębowisko czegoś nieokreślonego przypomina mi jeden szort Wilka-zimowego (nie ma go już na jego profilu), jednak u niego to coś było obce i straszne, bo odległe i nietykalne, a u Ciebie ta groza jest częściowo oswojona, zamknięta i kontrolowana – traci przez to na straszności, jednak równocześnie zyskuje na dziwności, ciekawi niedopowiedzeniem.

Widzę, że w komentarzach masz narzekanie na stereotypy. Masz te stereotypy, z tym chyba dyskutować nie będziemy, ale operujesz na nich w szorcie, krótkim tekście, co pozwala na szybkie zaadaptowanie się czytelnika do klimatu, maluje na gruncie opowiadania wyraźnie widoczne strzałki, prowadzące tam, gdzie chcesz aby odbiorca dotarł, nie gubiąc się w domysłach.

Jest mocno i wyraziście, kliknąłbym gdyby było trzeba.

Powodzenia w konkursie i pozdro :)

Q

Known some call is air am

Cześć, Marasie.

Dzięki Tobie, jak chyba większość, dowiedziałem się, czym jest pleń. Wspaniale odkryć to jedząc śniadanie.

Podoba mi się postać Kaczmarka. Gdyby nie był stereotypowy, to nie byłby Kaczmarkiem. Kto nie zna takiego, niech się pierwszy zgłosi…

Podoba mi się też tempo akcji. Brak zbędnych wstawek, jest konkretnie. Fantazjowałem jedynie nad zakończeniem. Myślałem, że może ten Wojtek zmieni się w pleń i zje Twojego bohatera, albo, że każdy, kto wziął słoik się w ten pleń zmienił i teraz wszysy mieszkają w lesie, a ten Wojtek go tam prowadzi, bo tak naprawdę mają jakiegoś deala z tym bohomazem co mieszka w szopie Kaczmarka… xD

 

Dobre opko, pozdrawiam!

Hej, Bardziejaskierze!

Fajnie, że się wywinąłem. A swojego zdania się trzymaj !

 

Hej, OldGuard!

Dzięki!

 

Witaj, Finkla!

Tak, zdecydowanie miał pecha. Z tym Bronxem to lepiej nie powtarzać, bo wiadomo, stereotypy, uprzedzenia itd. No ale wiemy jak jest. Bez obaw można za to wspomnieć np. Bałuty. Jak wiadomo, "bez kija i noża nie podchodź do bałuciorza". 

IMO, przytakiwać można paszczą. To znaczy to samo, co “zgodzić się”

No właśnie. Mi o takie chodziło. Poczekam na Reg i odzmienię jakby co. 

Dziękuję za wizytę i komentarz. 

 

Cześć, Młody pisarzu!

Dzięki za wizytę, lekturę i podzielenie się wrażeniami. Cieszę się, że dostrzegasz plusy.

Czekam na ten Twój nowy tekst i czekam. Coś widziałem na betaliście, czyli nadchodzi. Pozdrawiam.

 

Hej, Outta Sewer!

Fajnie, że wyszło nieźle i obco. Szorta Wilka nie pamiętam, ale chętnie zobaczyłbym jak wyglądało to jego kłębowisko (bez podtekstów) 

Masz te stereotypy, z tym chyba dyskutować nie będziemy, ale operujesz na nich w szorcie, krótkim tekście, co pozwala na szybkie zaadaptowanie się czytelnika do klimatu, maluje na gruncie opowiadania wyraźnie widoczne strzałki, prowadzące tam, gdzie chcesz aby odbiorca dotarł, nie gubiąc się w domysłach.

Tak to właśnie widzę. Trzeba sobie ułatwiać życie na ekstremalnym odcinku 1000 słów.

Dziękuję za odwiedziny i opinię. 

Pozdro!

 

Cześć, Hrabiax!

Dzięki Tobie, jak chyba większość, dowiedziałem się, czym jest pleń. Wspaniale odkryć to jedząc śniadanie.

Elementy edukacyjne zawsze w cenie ;). Mam nadzieję, że ze śniadaniem ok. 

Podoba mi się postać Kaczmarka. Gdyby nie był stereotypowy, to nie byłby Kaczmarkiem. Kto nie zna takiego, niech się pierwszy zgłosi…

Fakt, Kaczmarków u nas dostatek.

Fantazjowałem jedynie nad zakończeniem. Myślałem, że może ten Wojtek zmieni się w pleń i zje Twojego bohatera, albo, że każdy, kto wziął słoik się w ten pleń zmienił i teraz wszyscy mieszkają w lesie, a ten Wojtek go tam prowadzi, bo tak naprawdę mają jakiegoś deala z tym bohomazem co mieszka w szopie Kaczmarka… xD

Nieźle. Jednak wtedy to by była metafora uzależnień od używek albo metafora elektoratu PiS ;). No i poszedłbyś w horror typu "Władcy marionetek" (czyli metafory komunizmu) xD

Dzięki za wizytę i komentarz!

Po przeczytaniu spalić monitor.

W wilkowym opowiadaniu to było kłębowisko czegoś w mroku, w kontenerze na odpadki zlokalizowanym w ciemnej uliczce, w dodatku szort był bodajże z perspektywy psa. PS. Co to jest pleń zorientowałem się w pewnym momencie, przypominając sobie to słowo i obejrzane kiedyś na jutubowym filmiku zjawisko.

Known some call is air am

Przed przeczytaniem skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą. Po przeczytaniu obficie popijać (niekoniecznie wodą).

Ostrzeżenie dla alergików: ze względu na fakt, że w głowie krwiożerczego Osvalda produkowane są w dużych ilościach wredne myśli, komentarz może zwierać śladowe ilości takich zwrotów jak: bzdura, grafomania, bezmyślne, idiotyczne, efekciarskie, nijakie, bez sensu.

 

Gdy wyłożyłem na stół cztery laski radomskich i upchałem torbę do kieszeni, mogliśmy przejść do rzeczy.

Nigdy nie spotkałem się z określeniem “laska” w odniesieniu do paczki czy kartonu papierosów, ale nie jestem palaczem, więc postanowiłem poszukać w internecie. Na karton, czyli 10 paczek mówi się sztanga, wagon to 20 paczek. Nie znalazłem natomiast określenia “laska papierosów”. W mojej ocenie jest to albo określenie bardzo rzadko spotykane, albo zmyślone. Może jakiś koneser substancji smolistych sprostuje, jeśli się mylę.

Jeden z kątów zajmowała komórka i tam skierował się Kaczmarek.

Pomieszczenie zajmowało kąt innego pomieszczenia? Czyli komórka jest w kącie szopy? Przez to zacząłem się zastanawiać, gdzie oni właściwie są. Na początku pada stwierdzenie “od progu”, co automatycznie sugeruje jednak dom, potem się okazuje, że to szopa i w tym wszystkim jeszcze jest komórka. Masz bardzo duży problem, mr.marasie, z opisywaniem otoczenia.

 Wyciągnął z wiadra pochodnię, następnie podpalił koniec owinięty szmatami.

Dobrze, że nie podpalał drugiego końca.

W napięciu przyglądałem się, jak zdejmuje rygiel i otwiera drzwi z siatki ogrodzeniowej.

Drzwi do tej komórki w rogu szopy? Wszystko jasne.

– To se popatrz – zachęcił, wskazując wnętrze.

I teraz pada odpowiedź na żądanie bohatera z pierwszego zdania, czyli sprzed trzech akapitów. Jeżeli dwie wypowiedzi rozdziela tak długi fragment opisowy, to nie ma sensu robić takiej pozornej ciągłości. Dialog wygląda tak:

– Chcę popatrzeć – oznajmiłem od progu, grzebiąc w reklamówce.

[…]

– To se popatrz – zachęcił, wskazując wnętrze.

Gdyby między wypowiedziami było jedno, czy dwa zdania opisu np.:

– Chcę popatrzeć – oznajmiłem od progu, grzebiąc w reklamówce.

W napięciu przyglądałem się, jak gospodarz zdejmuje rygiel i otwiera drzwi z siatki ogrodzeniowej.

– To se popatrz – zachęcił, wskazując wnętrze.

 

W przypadku gdy dwie wypowiedzi rozdziela długi opis, i to opis nie dotyczący treści wypowiedzi czy mimiki bohaterów, to nie powinno się tworzyć ścisłej zależności. Problemem jest więc “to”. Wypowiedź Kaczmarka powinna brzmieć np.: popatrz se, albo śmiało, popatrz se itp.

Uciekali z krzykiem, a tato z dziadkiem gonili ich z siekierami przez pole. Teraz moją ojcowiznę.

W tym zdaniu myląca jest interpunkcja. Lepiej byłoby zastosować myślnik zamiast kropki.

 

Stereotypowi wieśniacy chwytają coś, czego nie znają, i trzymają w szopie. To wszytko udekorowane jest stereotypowymi motywami, zahaczającymi o szantaż emocjonalny. Przecież jak się opisuje polską wieś to musi być patologia i ubóstwo. Przecież każdy wieśniak leje żonę kablem od prodiża i obowiązkowo chleje na umór. Smutno się patrzy na fantastykę zakutą w okowy takiej sztampy. A wystarczyłoby choć trochę wysilić wyobraźnię i zindywidualizować wspomnienia bohatera, zamiast tworzyć taki zlepek: przemoc w rodzinie, topienie kotków i wyzywanie cygana. Jest to po prostu fatalne i sprawia, że bohater jest tekturowy.

Jedyne co tu jest interesujące to sam stwór i jego odczucia, dywagacje na temat tego, czy on coś czuje. Reszta tekstu niestety jest kiepska. Za dużo tu efekciarstwa i sztampy pozbawionej choćby odrobiny oryginalności.

„Ten, który z demonami walczy, winien uważać, by samemu nie stać się jednym z nich" – Friedrich Nietzsche

Ciekawy tekst. Wrócę z komentarzem, bo z telefonu nie jestem w stanie napisać więcej jak dwa zdania. Pozdrawiam.

Hej, Outta!

Teraz faktycznie, coś mi świta. A tam u Wilka nie było czegoś w rodzaju mrocznej wiedźmy PlePle z mackami?

Pozdro!

 

Hej, MichalePe! 

To czekam.

Po przeczytaniu spalić monitor.

"bez kija i noża nie podchodź do bałuciorza". 

“Chojny i Bałuty to naród zepsuty”. ;-)

Babska logika rządzi!

Po przeczytaniu tego shorta poczułem się bardzo głupio. 

Mam przemożne wrażenie, że nie zrozumiałem czegoś prostego, ale… no, nie wiem. Nie widzę tutaj zakończenia. Mamy scenkę, nie przeczę – przyzwoicie napisaną – niemniej, historia kończy się w sposób dla mnie zupełnie niesatysfakcjonujący. Szczerze mówiąc tego typu rozwiązanie trochę przypomina mi opowiadanie PKD pt. “Roog”. Chociaż u Dicka czytelnik pozostaje w niepewności, czy czynnik fantastyczny faktycznie występuje i tam stanowi to w dużej mierze o wartości tekstu. U Ciebie niby sporo się wyjaśnia, ale tak naprawdę to nic. 

Można oczywiście tekst odczytywać symbolicznie: że to ukrywane przed światem zło, które wszyscy w sobie nosimy. Jednak nawet przy takim podejściu, zakończenie jakoś mi nie gra. 

Co chciałeś powiedzieć przez to, że grzyby obrodziły? Może mam wyjątkowo niski biorytm intelektualny, ale siedziałem z dziesięć minut i próbowałem znaleźć jakikolwiek związek. On to chce rozsypać w lesie, żeby grzybiarze się natknęli? Będzie dużo ludzi spacerować? Wytłumacz, mnie głupiemu, bo nie pojąłem… :(

 

Hej, Silver_advencie!

 

Co chciałeś powiedzieć przez to, że grzyby obrodziły? Może mam wyjątkowo niski biorytm intelektualny, ale siedziałem z dziesięć minut i próbowałem znaleźć jakikolwiek związek. On to chce rozsypać w lesie, żeby grzybiarze się natknęli? Będzie dużo ludzi spacerować? Wytłumacz, mnie głupiemu, bo nie pojąłem… :(

 

Hmm. Najgorzej jak autor musi tłumaczyć, o co chodziło. To zazwyczaj źle świadczy o utworze albo autorze. Ale skoro wcześniej nie było takich pytań, to może po prostu nie trafiłem w Twoje oczekiwania i spróbuję co nieco naświetlić. W zasadzie powinniśmy rozpatrywać przedostatni i ostatni akapit jako całość. To, że bohater odsuwa od siebie niepokojące myśli, zagłusza je w sobie, może zamyka się na wołanie Czegoś. Odcina, idzie dalej, ignoruje, wykazuje się znieczulicą, ucieka od tego. I tym jest ta zmiana tematu. To myślenie „o, popadało, pewnie będzie sporo grzybów”. Nic się nie stało, nic się nie dzieje, życie toczy się dalej. Był dotyk obcego, było wejrzenie w ciemne zakamarki, obcowanie z CZYMŚ, co wywala sumienie, może prosi o pomoc, było wywalenie jakichś tabu czy traum i wyrzutów sumienia, ale zatykamy uszy i robimy “TRALALALALA!!” i po sprawie. Dostaliśmy kawałek, siedzimy w tym, dajemy zgodę, przyzwolenie, teraz o tym zapominamy. 

To tak pokrótce.

Dzięki za wizytę i komentarz.

 

Po przeczytaniu spalić monitor.

A, dla mnie też zakończenie było zbyt szeroko otwarte, ale zapomniałam o tym wspomnieć.

Babska logika rządzi!

No nie poradzę, lubię zakończenia szeroko otwarte (np. Pura Fides, Bestiariusz niekompletny, Husarz śmierci itd.).

Po przeczytaniu spalić monitor.

Aaaaaaa…. Dobra, no to teraz zrozumiałem. Czyli Twoje opowiadanie to takie “oczy szeroko zamknięte”, ale w plebejskim wydaniu? Pasuje, łącznie z podsumowującym tekst zdaniem. 

Aczkolwiek przyznaję bez bicia, że się nie domyśliłem. Trochę tłumaczy mnie ból głowy i pogoda. 

A co, tam, nie ma taryfy ulgowej – nic mnie nie tłumaczy, czas iść obierać kartofle, zamiast czytać, skoro mam problem z wyłapaniem tak oczywistego przesłania… :(

Czyli nie jest ze mną tak źle?

Po przeczytaniu spalić monitor.

Ja nie mówię, że jest źle, ale że nie zrozumiałem przy pierwszym czytaniu. 

Gdybym ja to pisał, to dodałbym przed ostatnim zdaniem coś w stylu “A zresztą, chrzanić to… Popadało, grzyby powinny obrodzić.” Wiesz co mam na myśli? Ciut za wiele w głowie autora tu zostało, totalnie nie wyłapałem Twojej intencji. Ale to Twój tekst i nic mi do tego. 

 Teraz, kiedy rozumiem, uważam, że to całkiem przyzwoity short.

No tak, każdy ma swoje podejście i sposób wyrażania myśli. Ja bym czegoś w stylu “A zresztą, chrzanić to…” nie dodawał. To ogólnie kwestia tego, czego wymagamy od czytelnika i ile zostaje komu w głowie (mówię o autorach). Granica jest bardzo płynna. Raz jeszcze dzięki za opinię, Silver_Advencie, i podzielenie się wątpliwościami. Dobrze wiedzieć, gdzie jakaś część odbiorców widzi luki, czy się mija z intencjami autora.

Po przeczytaniu spalić monitor.

To ja z kolei po ostatnim zdaniu pomyślałem, że bohater wbrew zaleceniom Kaczmarka myśli o czymś przyjemnym, żeby te wyrzuty sumienia jednak przyciągnąć. Tyle że wtedy miałem kolizję z wcześniejszym akapitem. Może by to intepretować w tym kierunku, że mimo pozornej obojętności, jednak tego sumienia nam trzeba i go łakniemy? Wiem, że inaczej myślisz o tekście i z innymi intencjami go napisałeś, ale cóż z tego? :P

 

Z uwag:

Jeden z kątów zajmowała komórka

Trochę mnie to wykrzywiło. Może jakieś sformułowanie z “wydzieloną komórką” wewnątrz szopy?

 

– Gdyby ktoś wypaplał miastowym, będzie miał ze mną do czynienia.

Powinno być albo: “Jak ktoś wypapla miastowym, będzie miał ze mną do czynienia”, albo “Gdyby ktoś wypaplał miastowym, miałby ze mną do czynienia”.

 

- Głupio sprowadzać obce do domu.

Kreseczka za krótka

 

A tak to podobało mi się, fajne, z pomysłem. Może trochę za bogata ta wyliczanka niegodziwości wszelakich w rodzinie bohatera, ale każda z osobna prawdopodobna, więc i zbiorczo przesadnie nie raziła. Ogólny odbiór bardzo pozytywny. Kliknąłbym, jakby było trzeba :)

 

EDIT:

 

Spłoszyło krowy, więc poszliśmy sprawdzić.

Nie myślałeś, żeby w kwestiach wypowiadanych przez Kaczmarka, takich jak powyższa, wywalić “ś”? Może za bardzo karykaturalne byłoby to “poszlimy”?

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

Hej!

 

Bardzo odpowiada mi sposób w jaki prowadzisz narrację, w jaki opowiadasz. Tekst czyta się znakomicie, ale w Twoim przypadku to żadna nowość i zapewne doskonale o tym wiesz;)

 

Mam wrażenie, że nienazbyt mocno skierowałeś mnie ku refleksji, którą wyłożyłeś przy okazji komentarza silvera. To chwalone tu w komentarzach niedookreślenie, ucieczka od wyjaśnień (rozumiana nie jako wyłożenie kawy na ławę, a właśnie silniejsze pacnięcie mnie w plecy bym dostrzegł to, co trzeba, zachowując przy tym przekonanie, że tak genialnie “przenikam” dzieło:) pozostawiło we mnie pewien dysonans, którego źródło teraz rozumiem.

Otóż zachowanie bohatera wydaje mi się jak najbardziej właściwe. Zwyczajne znaczy, w tym pozytywnym tego słowa znaczeniu. Zaspokoił ciekawość, okiełznał nieznane, po co ma nurzać się w tej podsuwanej przez nie ohydzie? Szukając katharsis? Samoświadomości? Wyższego zrozumienia naszej egzystencji? Pies to trącał, poszukiwanie bezpieczeństwa zawsze wygra, a bezpieczne jest to, co tu i teraz, to że grzyby, że ryby, że baba, że żreć się chce. Ucieczka ode złego od tego, co nas przerasta, nie jest przecież oznaką “moralnego skarlenia”, czy deficytów człowieczeństwa. To zwykły mechanizm, którym psychika ratuje się przez zagładą. Może gdyby bohater był kimś innym? Ale zwykły chłop ze wsi? Zrobił by właśnie tak, jak napisałeś. I może właśnie dlatego tekst jest tak ciekawy? Nie mam pojęcia ;)

Hej, fmsduval!

 

Wiem, że inaczej myślisz o tekście i z innymi intencjami go napisałeś, ale cóż z tego? :P

To jest świetne podejście. Tekst opublikowany to nie jest już własność autora w sensie wyłączności w interpretacji. Jeśli ktoś odczytuje inaczej i widzi więcej lub coś innego, to jest to jakaś tam wartość naddana. Wiele też zależy od kontekstu i naszych osobistych doświadczeń albo pogody i zjedzonego posiłku ;). Kto nam zabroni doszukiwać się w “Non Stop” aluzji do komuny? I chociaż Aldiss tego nie przewidział i nie planował, cieszy go takie odczytanie jego powieści.

 

Z uwag:

Jeden z kątów zajmowała komórka

 

Trochę mnie to wykrzywiło. Może jakieś sformułowanie z “wydzieloną komórką” wewnątrz szopy?

Potrzebowałem zdania, które oddaje sytuację w przestrzeni prosto i w wystarczający sposób jak na szort na 1000 słów. U mojej babci w szopie był w jednym kącie kurnik, w drugim klatki dla królików a w trzecim wydzielona, zamykana komórka na narzędzia. Skoro można powiedzieć, że część szopy zajmował warsztat albo że część hangaru zajmowała stróżówka, część salonu zajmowała kuchnia, to i komórka w kącie szopy chyba nie jest jakimś wykroczeniem przeciw logice?

 

– Gdyby ktoś wypaplał miastowym, będzie miał ze mną do czynienia.

 

Powinno być albo: “Jak ktoś wypapla miastowym, będzie miał ze mną do czynienia”, albo “Gdyby ktoś wypaplał miastowym, miałby ze mną do czynienia”.

No właśnie użyłem “gdyby” w sensie jak, kiedy. Ale skoro pojawia się pewna wątpliwość już drugi raz, to będę chyba musiał to jednak przemyśleć.

 

Może trochę za bogata ta wyliczanka niegodziwości wszelakich w rodzinie bohatera, ale każda z osobna prawdopodobna, więc i zbiorczo przesadnie nie raziła. 

Mam inne wspomnienia z dzieciństwa niż bohater, ale pamiętam jak dziadkowie albo wujek szli z siekierą zabijać kury na rosół i było mi żal tych kur, pamiętam, że ktoś z rodziny topił kociaki, pamiętam szykanowanie i plucie na Romów w szkole podstawowej, pamiętam jak dzieciarnia z podwórka nabijała się i ganiała niepełnosprawnego intelektualnie Erosa (nie znam imienia, to było przezwisko), i jak koledzy gnębili w klasie (nie mojej) niejakiego Sarneckiego, który też był upośledzony umysłowo. 

Moi dziadkowie zajęli zaraz po wojnie dom po Niemcach w małym miasteczku pod Szczecinem na zasadzie kto pierwszy ten lepszy (trzeba było jeszcze obronić zdobycz przed innymi osadnikami i czekać na zalegalizowanie przydziału przez zasiedzenie czy jakoś tak), a obok wciąż mieszkali Niemcy, których szybko pogoniono. Zresztą moja babcia jest Niemką, która została w swoich rodzinnych stronach, gdy te strony znalazły się w granicach Polski i wyszła za mąż za mojego dziadka, polskiego żołnierza z orkiestry wojskowej. Sąsiedzi nie od razu to zaakceptowali, a pewne kwestie dotyczące niemieckiego pochodzenia dotykały potem nawet mojej mamy. Tak naprawdę, gdyby takie COŚ wlazło w moją pamięć i zaczęło grzebać, to sam uzbierałbym mnóstwo przykrych i wstydliwych dla mojego sumienia sytuacji z jednego tylko, własnego życia. I pewnie nie tylko ja. 

Edit. Nie no poszlimy, to już byłoby po bandzie.

 

Dziękuję za wizytę, komentarz i bardzo ciekawe uwagi.

 

 

Hej, MichalePe! (edytowałem, bo pisaliśmy w tym samym czasie)

 

Tekst czyta się znakomicie, ale w Twoim przypadku to żadna nowość i zapewne doskonale o tym wiesz;)

– a właśnie nie wiem. Wiem za to, że Twoje pisanie wydawało mi się zawsze niezwykle sprawne, Michale. 

 

Mam wrażenie, że nienazbyt mocno skierowałeś mnie ku refleksji, którą wyłożyłeś przy okazji komentarza silvera. To chwalone tu w komentarzach niedookreślenie, ucieczka od wyjaśnień (rozumiana nie jako wyłożenie kawy na ławę, a właśnie silniejsze pacnięcie mnie w plecy bym dostrzegł to, co trzeba, zachowując przy tym przekonanie, że tak genialnie “przenikam” dzieło:) pozostawiło we mnie pewien dysonans, którego źródło teraz rozumiem.

– to niedobrze, gdy takie rzeczy docierają dopiero po wyjaśnieniach autora w komentarzu. To pacnięcie, a raczej jego siła, to jest chyba często kwesta zaufania do czytelnika. Nie chodzi, broń Odynie, o to, że czytelnik nie załapie “genialnej” myśli autora, tylko wyłącznie o to, czy poczuje podobnie, czy intuicja podpowie, czy będzie jakaś tam wspólnota wrażeń między autorem i odbiorcą. Na pewno nie z każdym.

 

Pies to trącał, poszukiwanie bezpieczeństwa zawsze wygra, a bezpieczne jest to, co tu i teraz, to że grzyby, że ryby, że baba, że żreć się chce. Ucieczka ode złego od tego, co nas przerasta, nie jest przecież oznaką “moralnego skarlenia”, czy deficytów człowieczeństwa. To zwykły mechanizm, którym psychika ratuje się przez zagładą. Może gdyby bohater był kimś innym? Ale zwykły chłop ze wsi? Zrobiłby właśnie tak, jak napisałeś. 

– kurde, szedłem podobnym tokiem myślenia. Cieszę się, że to widzisz.

 

Dziękuję za wizytę, obszerny i ciekawy komentarz i przemyślenia oraz miłe słowa.

 

Po przeczytaniu spalić monitor.

Ogólnie jestem miłośnikiem stereotypowego postrzegania polskiej wsi (jak zresztą wszystkiego, bo to ułatwia kontakt z czytelnikiem): “chłop żywemu nie przepuści, jak się żywe napatoczy, nie pożyje se a juści”.

Jakkolwiek są na świecie również stereotypy krzywdzące (bo nieprawdziwe), oparte na uprzedzeniach rasowych:

Pod powiekami zaraz ukazał się mały Cygan, z którego czarnej łepetyny leciała krew. To ja trafiłem, gdy rzucaliśmy kamieniami. My, jasnowłose chłopaki z wioski. Gadali, że roznosi wszy.

Może jeszcze do kompletu brakowało wyciskania krwi na macę.

 

Zgadzam się z ninedin, że brakuje wyraźnego zakończenia. Tekst potencjalnie dobry, bo ciekawy, ale wyraźnie potrzebował betowania, co widać choćby ze zdań wskazanych przez Osvalda.

Nie gustuję w epatowaniu obrzydliwością dla podkreślenia obcości i dużo bardziej podobała mi się “Cisza w La Silva”.

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Drogi Radku, dziękuję za wizytę i komentarz. Niech ta wymiana zdań podsumuje nasze relacje portalowe i je zarazem zakończy definitywnie. Jak już wspomniałem (być moze przegapiłeś, chociaż są i tacy, którzy to sobie na profilu wkleili), nie planuję wchodzić w interakcje z kilkoma osobami na portalu (zapewne ku ich radości oczekuję tego samego z ich strony) i jesteś jedną z tych osób.

 

Jakkolwiek są na świecie również stereotypy krzywdzące (bo nieprawdziwe), oparte na uprzedzeniach rasowych:

 

Pod powiekami zaraz ukazał się mały Cygan, z którego czarnej łepetyny leciała krew. To ja trafiłem, gdy rzucaliśmy kamieniami. My, jasnowłose chłopaki z wioski. Gadali, że roznosi wszy.

Nie jestem pewny czy przytaczasz ten cytat, bo zauważyłeś, że w moim tekście piętnuję takie krzywdzące stereotypy, czy może nie zrozumiałeś tej intencji i niebezpośredniego przekazu i mi coś insynuujesz? 

 

Może jeszcze do kompletu brakowało wyciskania krwi na macę.

Chyba jednak to drugie. Ale nadal nie mam pewności.

 

Zgadzam się z ninedin, że brakuje wyraźnego zakończenia. 

Z kolei zdania napisanego przez Ninedin na pewno nie zrozumiałeś, tak, jak ja je rozumiem. Ona dostrzega celowość mojego zabiegu i widzi w nim zaletę tekstu.

 

Pozdrawiam, życzę sukcesów literackich i bez odbioru. 

Po przeczytaniu spalić monitor.

Hej,

Czyta się dobrze. Lawirowanie między teraźniejszością, a wspomnieniami nie sprawia, że czytelnik traci trakt czy jak to tam nazwać. Podobała mi się wizja wsi, takiej w której jest tajemnica, znana każdemu, ale nadal tajemnica. Jedyne czego mi tu brakuje to zakończenia. Tak jakby to co właśnie przeczytałem było fragmentem czegoś większego.

Pozdrawiam

Kto wie? >;

Hej, Skryty!

 

Dzięki za wizytę i komentarz. Zakończenie imo jest, tyle, że otwarte (zdaniem niektórych czytelników zbyt szeroko), a moim zamiarem było, żeby takie otwarte zakończenie też coś znaczyło w kontekście wymowy tekstu. Nic się nie stało, albo nie chcemy zauważać, że coś się stało, nie wychylamy się, żyjemy jak gdyby nigdy nic, oswajamy to itd. Lepiej ode mnie i celniej moje intencję ujął powyżej MichałPe.

Po bardziej atrakcyjne pod względem fabularnym zakończenie odsyłam do komentarza Hrabiaxa nieco wyżej. 

Po przeczytaniu spalić monitor.

Drogi mr.marasie!

Jak już wspomniałem (być moze przegapiłeś, chociaż są i tacy, którzy to sobie na profilu wkleili), nie planuję wchodzić w interakcje z kilkoma osobami na portalu (zapewne ku ich radości oczekuję tego samego z ich strony) i jesteś jedną z tych osób.

Dotarło to do mnie, ale wybacz, nie wkleję sobie tego w profil i nie planuję nikogo wykluczać. Oczywiście szanuję, że nie chcesz czytać, odpowiadać, komentować. Jakkolwiek nie mam obowiązku zaprzestania komentowania opowiadań, które zawierają istotne przesłania.

Nie jestem pewny czy przytaczasz ten cytat, bo zauważyłeś, że w moim tekście piętnuję takie krzywdzące stereotypy, czy może nie zrozumiałeś tej intencji i niebezpośredniego przekazu i mi coś insynuujesz? 

Zrozumiałem, że chciałeś (planowałeś, miałeś intencję) piętnowania krzywdzących stereotypów, ale zauważam, że je faktycznie propagujesz.

Z kolei zdania napisanego przez Ninedin na pewno nie zrozumiałeś, tak, jak ja je rozumiem. Ona dostrzega celowość mojego zabiegu i widzi w nim zaletę tekstu.

A ja właśnie upatruję w tym wadę. Wskazuję tylko, że nie tylko ja to zauważyłem.

Pozdrawiam, życzę sukcesów literackich i bez odbioru. 

Nawzajem i dołączam wyrazy szacunku.

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

A jednak odpiszę ten jeden raz, bo sprawa jest zbyt poważna. Propagowanie złych, krzywdzących stereotypów na temat rasy, narodowości itd., to jest rasizm albo szowinizm lub dyskryminacja. Czyli jak rozumiem, oskarżasz mnie o coś takiego? Zgłaszam Twój post, Radku. Niech admini rozstrzygają.

 

Nie jestem pewny czy przytaczasz ten cytat, bo zauważyłeś, że w moim tekście piętnuję takie krzywdzące stereotypy, czy może nie zrozumiałeś tej intencji i niebezpośredniego przekazu i mi coś insynuujesz?

 

Zrozumiałem, że chciałeś (planowałeś, miałeś intencję) piętnowania krzywdzących stereotypów, ale zauważam, że je faktycznie propagujesz.

Po przeczytaniu spalić monitor.

@mr.maras:

Twier­dzę, że:

Pod po­wie­ka­mi zaraz uka­zał się mały Cygan, z któ­re­go czar­nej łe­pe­ty­ny le­cia­ła krew. To ja tra­fi­łem, gdy rzu­ca­li­śmy ka­mie­nia­mi. My, ja­sno­wło­se chło­pa­ki z wio­ski. Ga­da­li, że roz­no­si wszy.

(do­słow­ny cytat z opo­wia­da­nia)

przed­sta­wia krzyw­dzą­ce i nie­praw­dzi­we ste­reo­ty­py. Przed­sta­wia pu­blicz­nie, więc pro­pa­gu­je, co nie zna­czy po­pie­ra

pro­pa­go­wać – «upo­wszech­niać ja­kieś po­glą­dy, idee lub wie­dzę»

 

Tu mamy KK art. 256

§ 1. Kto pu­blicz­nie pro­pa­gu­je fa­szy­stow­ski lub inny to­ta­li­tar­ny ustrój pań­stwa lub na­wo­łu­je do nie­na­wi­ści na tle róż­nic na­ro­do­wo­ścio­wych, et­nicz­nych, ra­so­wych, wy­zna­nio­wych albo ze wzglę­du na bez­wy­zna­nio­wość, pod­le­ga grzyw­nie, karze ogra­ni­cze­nia wol­no­ści albo po­zba­wie­nia wol­no­ści do lat 2.

§ 2. Tej samej karze podlega, kto w celu rozpowszechniania produkuje, utrwala lub sprowadza, nabywa, przechowuje, posiada, prezentuje, przewozi lub przesyła druk, nagranie lub inny przedmiot, zawierające treść określoną w § 1 albo będące nośnikiem symboliki faszystowskiej, komunistycznej lub innej totalitarnej. (utracił moc, w części obejmującej wyrazy "albo będące nośnikiem symboliki faszystowskiej, komunistycznej lub innej totalitarnej).

§ 3. Nie po­peł­nia prze­stęp­stwa spraw­ca czynu za­bro­nio­ne­go okre­ślo­ne­go w § 2, je­że­li do­pu­ścił się tego czynu w ra­mach dzia­łal­no­ści ar­ty­stycz­nej, edu­ka­cyj­nej, ko­lek­cjo­ner­skiej lub na­uko­wej.

 

Czyli nie po­do­ba mi się, ale nie oskar­żam.

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

A czy to nie jest przypadkiem zwracanie uwagi poprzez ukazanie, a nie powielanie, stereotypu, Radku? Propagowanie to upowszechnianie, jak przytoczyłeś, ale należy jeszcze w tym kontekście rozpatrzyć intencję, która przyświecała marasowi, a którą Ty możesz odczytywać opacznie.

Known some call is air am

@Outta Sewer:

Napisałem do mr.marasa:

Zrozumiałem, że chciałeś (planowałeś, miałeś intencję) piętnowania krzywdzących stereotypów, ale zauważam, że je faktycznie propagujesz.

Czyli podejrzewam go o intencję piętnowania krzywdzących stereotypów, ale oceniam efekt. Uważasz, że te intencje odczytuję opacznie? Hm, chyba czegoś nie zrozumiałem.

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

No tak, każdy ma swoje podejście i sposób wyrażania myśli.

Niby tak, ale Vacterowi w drabble pt. “Lożanka” nieźle się od Ciebie oberwało za podobne “własne podejście i sposób wyrażania myśli”. Nie wyglądało to dobrze wtedy, a w świetle Twoich odpowiedzi powyżej – wygląda jeszcze gorzej. Przynajmniej z mojej perspektywy. 

Myślę że autor powinien umieć przyznać sam przed sobą, że poległ, jeśli duża część czytelników zwraca mu uwagę, że nie potrafiła właściwie odczytać jego intencji. Tym bardziej, jeśli nie tak dawno za podobne “przewinienie” niemal rozjechał innego autora “forumowym walcem”.

 

@Radek – a, wybacz, faktycznie źle odczytałem Twój komentarz. To jednak nie zmienia faktu, że ocena efektu również jest zależna od sposobu odbioru.

Known some call is air am

Niby tak, ale Vacterowi w drabble pt. “Lożanka” nieźle się od Ciebie oberwało za podobne “własne podejście i sposób wyrażania myśli”. Nie wyglądało to dobrze wtedy, a w świetle Twoich odpowiedzi powyżej – wygląda jeszcze gorzej. Przynajmniej z mojej perspektywy. 

Myślę że autor powinien umieć przyznać sam przed sobą, że poległ, jeśli duża część czytelników zwraca mu uwagę, że nie potrafiła właściwie odczytać jego intencji. Tym bardziej, jeśli nie tak dawno za podobne “przewinienie” niemal rozjechał innego autora “forumowym walcem”.

Czy poległem? Zdania są podzielone, jak widzę. O ile sobie przypominam, to drabbla Vectera w całości nie zarozumiała spora część czytelników, nie tylko ja. A zakończenia mojego szorta, jak na razie, nie zrozumiałeś tylko Ty, Silverze, co zresztą zrzuciłeś na karb bólu głowy i pogody… Pozostali czytelnicy, którzy mieli zastrzeżenia do finału, narzekali raczej na to, że jest otwarte, zbyt otwarte, albo że go brak, a nie na to, że czegoś nie zrozumieli.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Hej, hej

Mocne. I dobre.

Krótki, ale sugestywny opis obcego. Od razu staje przed oczami, małe tornado, zakręcone linie, które można nabierać widłami, dzielić na jeszcze mniejsze żywe części. Do tego oryginalna moc wywoływania wstydu. Obcy jest naprawdę obcy, nie ma właściwie żadnej szansy na porozumienie (przynajmniej nie w tych warunkach), a jednocześnie go żal, bo przypomina tych zaszczutych ludzi czy potopione zwierzęta.

Nie rozumiem zarzutów o stereotypy. Tutaj dwie kwestie:

– po pierwsze, w świecie, w którym ludzie wierzą, że 5g wysmaży im mózg, Ziemia jest płaska, szczepionki powodują autyzm itd. nie ma co oczekiwać od kogokolwiek przywitania Obcego chlebem, solą i pieśnią ludową. Ucieczka? Jasne. Atak? Jak najbardziej. To nieznane zagrożenie, pomiot Szatana, mutant albo inna cholera, to zło, które należy najpierw unieszkodliwić, a dopiero później próbować czegoś innego. I wieś czy miasto zachowanie ludzi byłoby takie same, naturalny instynkt obronny.

Mieszkańcy wsi nie chcą powiadomić ludzi z miasta? Nie dziwię się. Próbują przy okazji trochę zarobić? Też nie. W mniejszych społecznościach problemy rozwiązuje się w wąskim gronie i tutaj jest to doskonale zobrazowane. Przypominam, że stereotypy zawsze opierają się w mniejszym lub większym stopniu na prawdzie.

– po drugie, mam rodzinę na wsi. Było i odcinanie łbów kurom i topienie szczeniaków w wiadrze. Były zabawy, które w mieście by nie przeszły, były takie, do których wzywano by natychmiast policję. Czy wszędzie tak jest? Pewnie nie. Czy często? Pewnie tak. Pokazywanie danych osób/zachowań tylko w pozytywnej atmosferze zgodnie z zasadą politycznej poprawności jest okaleczaniem pisania. Zatem, czy zachowania Kaczmarka jest nierealistyczne, czy tylko trąca jakąś strunę czytelnika, o której woli nie pamiętać? Facet próbujący zarobić na jakiej kreaturze, którą nawet ksiądz potępił? Atakowanie Cyganów, rudych, niepełnosprawnych? Przecież to się normalnie zdarza, wystarczy przejść się do którejkolwiek ze szkół podstawowych, nawet w mieście.

Właściwie to świetna paralela między losem Obcego a losem mniejszości, pokazująca prawdę o ludziach. Mniejszość zawsze będzie dręczona z samego faktu, że jest mniejszością.

A Obcy przeraża swoimi mocami. Jak podkreślał Dukaj w Lodzie, człowiek przede wszystkim nie znosi wstydu.

Zakończenie łączy się z wydźwiękiem całości. Odejść, zapomnieć. Nie moja sprawa, nic mi do tego. Bohater sam uczestniczył w atakach na innych, ale nie chce od tym pamiętać. Nie zmienia zachowania, nie szuka odkupienia. Łatwiej być jak inni, zostać katem dla następnego stworzenia. Przecież to złe, obce. Lepiej iść na grzyby i zostawić Obcego własnemu, ponuremu, losowi.

Mało tu znaków, a sporo prawdy o nas samych.

Bardzo dobry tekst.

 

Witaj, Zanaisie!

 

Powiem tak, po wycięciu z Twojego komentarza tych kilku miłych słów i pochwał, pozostaje mnóstwo treści, przemyśleń i spostrzeżeń, do których mogę się odnieść tylko w jeden sposób: CZY TY MI, KURDE, W MYŚLACH CZYTASZ?

Rozpisałeś się i w zasadzie przeprowadziłeś sekcję tego tekstu. Widzisz w nim to, co chciałbym (i życzyłbym sobie jako autor, gdybym potrafił pisać tak, żeby wszystko było jasne i takie jak planowałem), żeby czytelnik zobaczył plus jeszcze parę fajnych kwestii naddanych jako bonus. Ale to wszystko jest w orbicie tego, co mi chodziło po głowie, gdy przelewałem tę krótką opowiastkę na ekran.

Oczywiście są tutaj stereotypy i ja tego nie neguję, ale jak już zostało wspomniane, one mają tutaj być i są narzędziem do osiągnięcia celu. Każdy z nas chce, żeby jego tekst był o czymś, pisanie o czymś w szorcie na 1000 znaków nie jest łatwe i nie wszystko wychodzi. Ciesze się, że uznałeś, że coś jednak mi wyszło i że widać też przekaz.

Dzięki za wizytę oraz niezwykle obszerny, wyczerpujący komentarz.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Ahoj! Skusiłem się na lekturę przez pleń w tytule – odkąd odkryłem istnienie tego tworu, szalenie mnie fascynuje. Początkowo myślałem, że bohaterowie schwytali właśnie taki pleń (imo jest wystarczająco obcy), ale okazało się, że jednak nie, a pleń wspominają tylko w rozmowie. Szkoda. :<

Na plus stylizacja wypowiedzi, znam ludzi, którzy mówią/mówili w ten sposób. Obce, pod względem wzbudzania niepokoju, jest też to schwytane coś, z jego dziwną zdolnością i w sumie dziwnymi reakcjami ludzi, które wywołuje. To pole do spekulacji, czy faktycznie bohaterowie są zdegenerowani, czy to wpływ tego czegoś; nie tylko omamy, lecz także realna zmiana zachowania.

Na minus w sumie przypisałbym szablonowość postaci oraz traum, które przeżyli. Powielonych jest tu wiele stereotypów, a dużo ciekawiej byłoby chociaż kilka przełamać. No ale może nie jest to metraż na takie próby.

Dobrze mi się czytało. Do następnego razu!

 

Atakowanie Cyganów, rudych, niepełnosprawnych? Przecież to się normalnie zdarza, wystarczy przejść się do którejkolwiek ze szkół podstawowych, nawet w mieście.

Powiedziałbym: zwłaszcza w mieście. :P

Hej, MrBrightside!

 

Dzięki wielkie za wizytę i komentarz. Pleń to rzeczywiście ciekawe i (chyba nadal) niewyjaśnione zjawisko. Masz rację, są tutaj stereotypy, ale w sumie jakąś tam ideą było ich potępienie, więc znalazły się tutaj nieprzypadkowo, a uwierz mi, czerpałem garściami z własnych wspomnień dotyczących osób z mojego otoczenia. 

Cieszę się, że Ci się dobrze czytało i z tym większą przykrością wyjawię w tajemnicy, że mam nadzieję, że nie będzie następnego razu. Z czystej sympatii warto jednak powiedzieć ostatnie słowo otwarcie. Piszę to z żalem, bo jesteś jedną z dwóch osób spośród pewnego portalowego grona, z którym nie planuję wchodzić już w żadne interakcje, których mi będzie najbardziej brak w portalowych relacjach. No ale słowo się rzekło ;). 

Żeby już nie przeciągać kolejnej dramy ;), życzę sukcesów literackich, powodzenia i bez odbioru.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Cześć!

Porządny warsztatowo tekst. Trochę mi brakuje mocniejszej puenty/zakończenia, ale ogólnie bardzo dobrze mi się czytało. Dobry klimat. Intrygujący obcy.

Pozdrawiam!

Cześć, Avei!

 

Dziękuję za lekturę i opinię oraz miłe słowa. Jak widać powyżej, jak lew bronię mojego otwartego zakończenia, które miało coś znaczyć samo w sobie. Puenty nie ma na pewno, zakończenie zaś jest takie jak życie. Czy to dramat, czy to tragedia, czy to wstyd, czy błąd lub wina, udajemy, że nic się nie stało i próbujemy żyć dalej, zagłuszając pewne sprawy.

Pozdrawiam!

Po przeczytaniu spalić monitor.

Po rozpatrzeniu zgłoszenia Marasa stwierdzamy, że komentarze Radka łamią punkt drugi paragrafu drugiego regulaminu:

 

„Zabronione jest zamieszczanie komentarzy:

(…)

pomawiających inną osobę o takie cechy lub właściwości, które mogą przedstawić ją w złym świetle

 

W naszej opinii kilkukrotnie powtarzane przez Radka zarzuty o propagowanie „krzywdzących i nieprawdziwych stereotypów” oraz uprzedzeń rasowych zdecydowanie wyczerpuje definicję pomawiania przedstawiającego w złym świetle.

Zapoznałem się z opowiadaniem i cytowane przez Radka wypowiedzi przedstawiane są w nim jednoznacznie negatywnie. Maras zresztą wyjaśniał, że tekst jest dosłownie przeciwieństwem zarzutów i Radek przyznał, że rozumie intencje, ale dalej zarzucał propagowanie uprzedzeń. Idąc tym tokiem rozumowania propagowanie nienawiści rasowej można zarzucić każdemu utworowi, w którym występują naziści mordujący Żydów, nieważne jak negatywnie będą przedstawieni.

 

Radku – jest to oficjalne upomnienie moderatorskie. Sugeruję powstrzymanie się w przyszłości od stawiania podobnych zarzutów.

Może nie wyglądam, ale jestem tu administratorem. Jeśli masz jakąś sprawę - pisz śmiało.

Dziękuję, Arnubisie, za szybkie rozpatrzenie zgłoszenia. 

Po przeczytaniu spalić monitor.

@Arnubis:

Oczywiście upomnienie moderatorskie biorę sobie głęboko do serca, jednakże mój “zarzut” dotyczył potencjalnej funkcji fragmentu tekstu, a nie cech lub właściwości żadnej osoby.

Ze względu na przytoczoną treść art. 256KK nie mogło być mowy nawet mowy o tym, żebym kogokolwiek o cokolwiek oskarżał.

“Zarzut” wobec fragmentu tekstu (tj. jego potencjalnej interpretacji) mógł mieć więc charakter co najwyżej estetyczny.

@mr.maras:

Bezpodstawne oskarżanie mnie o to, że zarzucam Ci “rasizm albo szowinizm lub dyskryminację” wprawdzie stawia mnie w złym świetle, ale nie odnosi się do moich nawet domniemanych cech ani właściwości, czyli nie spełnia znamion naruszenia regulaminu. Dlatego nie zgłaszam.

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Cześć!

Ciekawy tekst, przeczytałem z satysfakcją. Podoba mi się sugestywna scenografia i zręczne wykorzystanie stereotypów w światotwórstwie i tworzeniu postaci. Dla mnie to świetny zabieg, bo jako czytelnik od razu wiedziałem gdzie jestem i z kim mam do czynienia – skojarzenia zrobiły robotę. Mnie się to podoba. 

 

Zastanawiam się nad motywacją bohatera. Z jednej strony widzę to tak, że wziął to w słoik, bo dają, bo nie wiadomo ile to warte, a może i jakoś tam pognębi teścia. Z drugiej – “stwór” wyciągał na wierzch trudne emocje i wspomnienia – sprawy niewygodne, zakopane gdzieś w głębi. Czy bohater tego właśnie chce? Obudzić w sobie sumienie?

 

Ciekawy, wciągający i zgrabnie napisany tekst, Marasie. 

 

serdeczności, Łosiot 

Arnubisie, ja mam inne pytanie. Czy przedstawiciela mniejszości romskiej nie powinno się w tekście zamieszczonym na forum NF określać mianem "Roma"? Użyte w tekście określenie ma według mnie wydźwięk pejoratywny. NF dba o obronę interesów osób ze środowisk LGBTQ, wydaje się więc logiczną konsekwencją, że nie powinno się tolerować na forum języka, który może komuś wydać się ksenofobiczny i obraźliwy. To w zasadzie jedynie sugestia, ale może warta przemyślenia. Proponuję użyć określenia "Rom".

Silverze

Gdyby to była dyskusja w hydeparku czy na SB przyznałbym Ci rację, ale w tekście o uprzedzeniach wymagać od bohatera ze wsi, który dręczył Romów, aby nie nazywał ich Cyganami? Idąc w tym kierunku nie możesz w tekście o dresach wsadzić im w usta wypowiedzi typu “Ty pe…” w stosunku do osoby homoseksualnej?

Popieram Zanaisa. Określona nomenklatura, właściwa osobie/środowisku/realiom, jest elementem kreacji i tworzy spójny obraz danego zjawiska. Opowiadanie o handlarzu niewolnikami, których określałby on mianem “czarnoskórych” czy “Afrykanów” byłoby niepoważne.

To, o co należy dbać, to wydźwięk opowiadania. Dopóki ktoś nie walnie tekstu gloryfikującego rasizm/homofobię/cokolwiek równie szkodliwego, styliacja – nawet ohydna – jest według mnie uzasadniona.

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

A ja mam w tekście, co najmniej jednym, określenie homo-niewiadomo i inne pejoratywne określenia na osoby homoseksualne. Ni dlatego, że jestem homofobem, ale dlatego, że bohater takie ma podejście. Czy mam zmienić podejście bohatera, czy ugrzecznić jego język, by był political correct, jednocześnie tracąc na naturalności wypowiedzi?

Known some call is air am

Dziękuję, Zanaisie, msfduval i Outta za powyższe wypowiedzi. Akurat pisałem własną odpowiedź/zapytanie do Silvera:

Pomijając kontekst i powody dlaczego pojawia się w tekście takie słowo, Silverze, a jest to bardzo istotne dla przekazu zawartego w tekście, to mam pytanie do Ciebie. Gdyby akcja toczyła się w XIX wieku w południowych stanach przyszłego USA, to o niewolnikach, właściciele plantacji powinni mówić według Ciebie "Afroamerykanie"? Czy człowiek ze wsi lat 80 tych używałby nazwy Rom zamiast Cygan?

Po przeczytaniu spalić monitor.

To trochę smutne, że dbając o realizm, możemy zostać posądzeni o rasizm. 

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Sam się zastanawiam, Zanaisie, dlatego zapytałem o stanowisko Arnubisa. Moja sugestia ma na celu usunięcie tego elementu niepewności. Bo idąc w drugą stronę – możemy włożyć w usta naszego bohatera wypowiedzi ksenofobiczne, czy nacechowane nienawiścią do jakiejś orientacji seksualnej, a następnie bronić się, że autor nie identyfikuje się z bohaterem opowiadania, który ma takie a nie inne poglądy. Czy słynna sytuacja z opwiadaniem Jacka Komudy nie oparła się na podobnym gruncie? Przecież chyba nikt publicznie nie sugerował, że to Pan Komuda osobiście wygłasza takie poglądy, tylko że taka jest narracja w jego tekście. Bądźmy więc konsekwentni…

Że co?

Po przeczytaniu spalić monitor.

Różnica polega na tym, Silverze, że pan Komuda ma poglądy jakie ma i się z nimi nie kryje, i stąd była cała ta drama z jego opowiadaniem.

Known some call is air am

Nadal uważam, że skupić winno się na wydźwięku tekstu. Jak ktoś napisze opko o oficerze SS w nurcie “gdzie te piękne czasy, niech wrócą”, no to wiadomo, gdzie go trzeba wywieźć razem z jego pisaniną. Ale już jak ktoś temu oficerowi SS wrzuci na plecy wyrzuty sumienia albo bolesne przebudzenie z iluzji jedynie słusznej narracji – jest to więcej niż akceptowalne.

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

Uszczypnijcie mnie.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Chciałem jeszcze o tekście, ale to, co tu czytam każe mi zapytać czy aby na pewno wszyscy się dziś wyspali? Weźmy po kilka głębszych oddechów, może jakiś spacer albo co, ładna w każdym razie pogoda, bo rozkręcanie festiwalu podszytej dobrymi chęciami głupoty raczej niczemu dobremu nie posłuży.

Ja się wyspałem. Ale przez chwilę myślałem, że śnię…

Ech, kiedyś było o wiele łatwiej bez tej poprawności politycznej. Teraz trzeba uważać na dosłownie każde słowo. Artyści (w tym pisarze) są przez to blokowani, a opowiadanie traci na realizmie, więc i na wartości.

Popieram Zanaisa. Określona nomenklatura, właściwa osobie/środowisku/realiom, jest elementem kreacji i tworzy spójny obraz danego zjawiska. Opowiadanie o handlarzu niewolnikami, których określałby on mianem “czarnoskórych” czy “Afrykanów” byłoby niepoważne.

Popieram również.

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Ale drama tutaj się rozwinęła.

Chciałbym dołożyć swoją cegiełkę do dyskusji.

Autor NIE JEST postacią ani światem przedstawionym. I nawet jeśli autor jest tolerancyjny to postacie nie muszą takie być. Tak samo stworzony świat nie musi być w pełni tolerancyjny. To w jakiś sposób tylko wizja. Tyle w temacie.

Kto wie? >;

No, zgadzam się z większością. Jeśli w ramach dążenia do politycznej poprawności zamiast bohatera umieścimy w tekście złotowłosą dziewczynkę, której największym wyrzutem sumienia jest wspomnienie, jak to powiedziała do misia “Jesteś paskudny!”, to opowiadanie zmieni się w parodię.

Babska logika rządzi!

Cześć, Łosiocie!

Dzięki za odwiedziny i rozbudowaną i interesującą opinię. Cieszę się, że lektura okazała się satysfakcjonująca i że doceniasz moje zabiegi i starania, żeby ta opowieść jakoś wybrzmiała w tych limicie.

Zastanawiam się nad motywacją bohatera. Z jednej strony widzę to tak, że wziął to w słoik, bo dają, bo nie wiadomo ile to warte, a może i jakoś tam pognębi teścia. Z drugiej – “stwór” wyciągał na wierzch trudne emocje i wspomnienia – sprawy niewygodne, zakopane gdzieś w głębi. Czy bohater tego właśnie chce? Obudzić w sobie sumienie?

Motywacja bohatera jest chyba złożona. Ja myślałem m.in. o tym, że na pewno poczuł się wtajemniczony i dopuszczony do jakiegoś „kręgu” (wziął nawet proboszcz), że dostał kawałek czegoś niesamowitego, czego inni mogą zazdrościć (tutaj to podpuszczanie i zachęcanie przez Kaczmarka też ma swoje znacznie, to coś jak z pierwszą fajką za garażami przy szkole), że uprzedmiotowił to Coś kompletnie i zagłuszył sumienie, więc wziął sobie kawałek paskudztwa niejako w rewanżu za to, co ono mu robiło, że przyjął dar Kaczmarka ze strachu przed tym, jakie będą konsekwencje, gdy daru nie przyjmie itd.

Jednak najpiękniejszą opcję Ty przedstawiasz: że bohater chce obudzić swoje sumienie, trochę się podręczyć, odpokutować. Ale myślę, że to ta najbardziej optymistyczna motywacja.

 Pozdrawiam!

 

Hej, Młody Pisarzu!

Tak, to smutne. A jeszcze smutniejsze, gdy piętnujesz coś, co jest ci obce i przeciw czemu się wypowiadasz, a wtedy ktoś ci insynuuje propagowanie takich rzeczy. Dzięki za Twoje stanowisko.

Zanais, fmsDuval, Outta, MichałPe, HollyHell91, Skryty, Finkla, Wam również dziękuję za zabranie głosu.

 

Po przeczytaniu spalić monitor.

Marasie, ależ mi sprawiłeś niespodziankę! :-) Opowiadanie napisałeś w zupełnie innym stylu, od tych, które zdążyłam poznać w opowiadaniach sf, fantasy i bliskich w czasie. 

Czytam twoje opowiadanie tuż po opowiadaniu Zanais, więc nic dziwnego że narzucają mi się pewne podobieństwa – dwóch obcych. Jeden w nas, drugi w Innych. Który groźniejszy. Co sobie fundujemy i dlaczego tak? Jak można się przed tym uchronić/obronić?

Bardzo realistycznie odmalowałeś sytuację i postaci z pewnej wioski. Przypomniała mi się – najbardziej wstrząsająca książka, którą czytałam – może zdziwisz się, że polska. "Śniła się sowa" Ewy Ostrowskiej (pseudonim Zbyszewski Brunon lub Nancy Lane). Kapitalna narracja, Ciućkowa, Frankowa i inni, hipnotyzująca oraz uprzedzam, że krzywda dzieje się zwierzętom i ludzim.

Sam pleń fascynujący, ponieważ ma w sobie równocześnie żarłoczność, ohydę i bezbronność. Czy jest w jakimś stopniu podobny w tym do ludzkiej zbiorowości? Pamiętam, gdy pierwszy raz widziałam coś podobnego, a potem przypominały mi ten obraz robaki w puszkach wędkarzy i hodowle dżdżownic amerykańskich w domowych kompostownikach.

 

Skarżypytować już nie muszę, zrobiłabym to bez wahania. :-) Opowiadasz historię i dojrzale prowadzisz postaci, wiesz co chcesz osiągnąć.

 

Edytka: Przeczytałam uwagi. Odnośnie stereotypizacji – jest zabiegiem (przesada, wyolbrzymianie, realizm są rodzajem zabiegu literackiego); przedstawiania kogoś w złym świetle nie widzę – również musiałam się uszczypnąć podczas wymiany opinii.

Jeśli interesuje nas/Was temat mowy nienawiści/heitu/cancel culture w literaturze czy sztuce załóżcie wątek – można podyskutować, jak sprawę widzimy z różnych stron zamiast błąkać się we mgle.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Witaj, Asylum!

 

Marasie, ależ mi sprawiłeś niespodziankę! :-) Opowiadanie napisałeś w zupełnie innym stylu, od tych, które zdążyłam poznać w opowiadaniach sf, fantasy i bliskich w czasie. 

To proste – jako autor pozbawiony stylu, a może raczej stylu poszukujący, próbuję wszystkiego ;). Podobnie jest z gatunkami/konwencjami fantastyki. Za to na pewno nieustannie szlifuję umiejętność czyszczenia tekstu, a do tego świetnym poligonem są nabory Wilka Zimowego.

 

Przypomniała mi się – najbardziej wstrząsająca książka, którą czytałam – może zdziwisz się, że polska. "Śniła się sowa" Ewy Ostrowskiej (pseudonim Zbyszewski Brunon lub Nancy Lane). Kapitalna narracja, Ciućkowa, Frankowa i inni, hipnotyzująca oraz uprzedzam, że krzywda dzieje się zwierzętom i ludzim.

To kolejna polecanka od czytelnika pod tym szortem i kolejny raz muszę się przyznać, że nie znam polecanej pozycji. Skoro wstrząsającą, to być może się skuszę.

 

Sam pleń fascynujący, ponieważ ma w sobie równocześnie żarłoczność, ohydę i bezbronność. Czy jest w jakimś stopniu podobny w tym do ludzkiej zbiorowości? 

Ciekawe porównanie. Coś w tym jest. Pleń widziałem jedynie na YT ale nie chciałbym żeby mi coś takiego wlazło w nocy do namiotu podczas biwaku. Niby z osobna to małe bezbronne larwy, ale razem to już ROBAK HUFCOWY! To byłaby mordercza walka o życie w ograniczonej przestrzeni namiotu.

 

Edytka: Przeczytałam uwagi. Odnośnie stereotypizacji – jest zabiegiem (przesada, wyolbrzymianie, realizm są rodzajem zabiegu literackiego); 

Tu nawet za wiele tego wyolbrzymiania nie było.

 

(…) przedstawiania kogoś w złym świetle nie widzę – również musiałam się uszczypnąć podczas wymiany opinii. Jeśli interesuje nas/Was temat mowy nienawiści/heitu/cancel culture w literaturze czy sztuce załóżcie wątek – można podyskutować, jak sprawę widzimy z różnych stron zamiast błąkać się we mgle. 

 

Jeśli ktoś taki wątek założy, to proszę żeby był zakładany w kontekście oderwanym od mojego opowiadania. U mnie żadnej mowy nienawiści/hejtu/cancel culture nie ma.

 

Dziękuje, Asylum, za lekturę, mile słowa oraz ciekawe spostrzeżenia i kolejny głos rozsądku.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Moim zdaniem piszesz interesujące opowiadania, które z przyjemnością je czytam. W każdym z nich jest coś co przykuwa uwagę i rodzi różne myśli.

Z rekomendacją, to trudna książka, choć narracja rzeczywiście niezwykła, dlatego mi ją kiedyś polecono. I ja od plenia trzymałabym się daleko, a gdyby zauważyła coś podobnego w pobliżu namiotowego miejsca, czym prędzej zmieniłabym region, nie tylko miejsce. 

Zdecydowanie, u Ciebie nie ma stereotypów, lecz realistyczne pokazanie kontaktu z obcym. 

 

Odnośnie ewentualnego wątku, również nie życzyłabym sobie wiązania go w jakikolwiek sposób z Twoim tekstem.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

silver_advent

Nie, nie powinno się zakazywać takiego nazewnictwa w utworze, o ile wynika to z przyjętej konwencji i sam utwór nie gloryfikuje podobych postaw. Zresztą, liczne komentarze użytkowników wyjaśniły, dlaczego.

 

mr.maras

Przypominam, że jeżeli przeszkadza ci offtop pod twoim opowiadaniem, możesz poprosić moderację o jego usunięcie.

Może nie wyglądam, ale jestem tu administratorem. Jeśli masz jakąś sprawę - pisz śmiało.

Arnubisie, bardzo dziękuję za rozwianie moich wątpliwości. Będę się trzymać tej interpretacji. Do pozostałych, w szczególności Ciebie, mr.Marasie: jak widać miałem wątpliwości co do użycia jednego (dosłownie jednego) słowa, ktore wydawało mi się bardzo nieeleganckie, nawet w utworze literackim. Sprawa została wyjaśniona, nie mam więcej pytań. Byłem daleki od tego by uważać Cię za ksenofoba, chociaż czytając komentarze wnoszę, że niektórzy tak to odebrali. Jest mi przykro z tego powodu, taka interpretacja mija się z moimi intencjami. Po prostu uważam, ze niestety nasz język jest pełny rozmaitych określeń i powiedzonek, które mają bardzo nieciekawy rodowód i warto z nimi walczyć. Przepraszam za zamieszanie.

Dzięki, Asylum.

Dzięki, Arnubisie.

Nie było i nie ma sprawy, Silverze.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Widzę, że mamy czas na takie szarpanie duszy…

Fajny pomysł, łapie za gardło. Mnie co prawda łatwo złapać, więc może to nic nie znaczy, ale udało się. Taki standard, że kaci zwykle są też ofiarami, że w każdym tkwią bolesne miejsca.

Nawet w nieszczęsnym psie.

Nic, pomyślę o pająkach.

 

 

Lożanka bezprenumeratowa

Dokładnie, Ambush, dokładnie, też są ofiarami. 

Dziękuję za wizytę i krótki, ale celny i wnikliwy komentarz.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Ja się wyspałem. Ale przez chwilę myślałem, że śnię…

Otóż to. Otarliśmy się tu o najprawdziwszy koszmar;)

 

A teraz już na spokojnie o tekście, choć coś mi się zdaje, że jednak będę tylko krążył w pobliżu.

 

Tekst czyta się znakomicie, ale w Twoim przypadku to żadna nowość i zapewne doskonale o tym wiesz;)

– a właśnie nie wiem. Wiem za to, że Twoje pisanie wydawało mi się zawsze niezwykle sprawne, Michale. 

Dzięki, marasie. Bardzo miło przeczytać takie słowa. Niestety mógłbym odpowiedzieć tym samym – też o tym nie wiem, a z pewnością nie jestem co do tego przekonany. Czy to dobrze, czy źle nieistotne, odnoszę jednak wrażenie, że dopuszczenie do siebie odrobiny samozajebistości i uciszenie, choć na chwilę, tego cholernego wewnętrznego krytyka, jest raczej wskazane niż niepożądane, a z pewnością pozwala sięgnąć wyżej, niż wydaje nam się, że moglibyśmy to zrobić. Bo chyba po to to właśnie robimy. Żeby przekraczać kolejne granice.

 

– to niedobrze, gdy takie rzeczy docierają dopiero po wyjaśnieniach autora w komentarzu.

Pełna zgoda. Uważam zresztą, że rola autora kończy się wraz z publikacją dzieła i te wszystkie wyjaśnienia, odpowiadanie a dlaczego, a jak, a po co, zwyczajnie frustrują, będąc poniekąd miarą poniesionej porażki. A jednak portal jest miejscem gdzie publikuje się trochę na zasadach otwartej bety (bo zawsze coś do poprawienia się trafi), trudno więc, aby takie pytania nie padały. I może właśnie na tym polega cały urok; z jednaj strony drażni, że tłumaczysz, co poeta miała na myśli, z drugiej niejednokrotnie dopiero wówczas dostrzegasz zupełnie inne spojrzenie na problem, poszerza się twój horyzont, uczysz się. No, przynajmniej ja tak mam;)

 

To proste – jako autor pozbawiony stylu, a może raczej stylu poszukujący, próbuję wszystkiego ;). Podobnie jest z gatunkami/konwencjami fantastyki.

W moim odczuciu jest to wyłącznie zaleta. To poszukiwanie i sięganie po rozmaite gatunki i tak dalej. Więcej nawet. Sam nie pisze niczego, co nie stanowiło by dla mnie jakiegoś novum, czy to w obszarze konwencji, prowadzonej narracji, bohatera, jakiegokolwiek elementu i dziwi mnie podejście przeciwne. Nad nikim z nas nie wisi topór konieczności, nie trzeba oddawać dwu tytułów rocznie, żeby raty kredytu szły jak należy – ot, przewaga amatora nad profesjonalistą. Można, trzeba nawet szukać.

 

Pozdrawiam!

Tego mi brakowało by dobrze zasnąć. Dobrze by to opowiadanie miało wpływ na mój sen:) :) pozdrawiam!

Witaj raz jeszcze, MichalePe!

 

Dzięki, marasie. Bardzo miło przeczytać takie słowa. Niestety mógłbym odpowiedzieć tym samym – też o tym nie wiem, a z pewnością nie jestem co do tego przekonany. Czy to dobrze, czy źle nieistotne, odnoszę jednak wrażenie, że dopuszczenie do siebie odrobiny samozajebistości i uciszenie, choć na chwilę, tego cholernego wewnętrznego krytyka, jest raczej wskazane niż niepożądane, a z pewnością pozwala sięgnąć wyżej, niż wydaje nam się, że moglibyśmy to zrobić. Bo chyba po to to właśnie robimy. Żeby przekraczać kolejne granice.

Coś w tym jest. Dopuszczenie odrobiny samozajebistości pomaga, nie przeczę, sięgać nieco wyżej, ale ten krytyk siedzi i marudzi już w trakcie pisania, a najgłośniej się drze po jakimś czasie od publikacji czy wysłania tekstu w świat. Inna sprawa, że to nie przeszkadza bronić własnych tekstów jak lew, taki to paradoks.

 Tak na marginesie, wiem od Wydawnictwa IX, że e-book antologii z Twoim opowiadaniem będzie dostępny w tym tygodniu, Na emigracji z papierem ciężko, więc sobie poczytam na Kindlu.

Uważam zresztą, że rola autora kończy się wraz z publikacją dzieła i te wszystkie wyjaśnienia, odpowiadanie a dlaczego, a jak, a po co, zwyczajnie frustrują, będąc poniekąd miarą poniesionej porażki. A jednak portal jest miejscem gdzie publikuje się trochę na zasadach otwartej bety (bo zawsze coś do poprawienia się trafi), trudno więc, aby takie pytania nie padały. I może właśnie na tym polega cały urok; z jednaj strony drażni, że tłumaczysz, co poeta miała na myśli, z drugiej niejednokrotnie dopiero wówczas dostrzegasz zupełnie inne spojrzenie na problem, poszerza się twój horyzont, uczysz się. No, przynajmniej ja tak mam;)

Też tak uważam. Jednak do porażki przyznaję się najczęściej, gdy większość czytelników uzna jakiś element za słabość tekstu lub cały tekst za słaby. Jeśli są to pojedyncze głosy, to jeszcze nie wszystko stracone.

W moim odczuciu jest to wyłącznie zaleta. To poszukiwanie i sięganie po rozmaite gatunki i tak dalej. Więcej nawet. Sam nie pisze niczego, co nie stanowiło by dla mnie jakiegoś novum, czy to w obszarze konwencji, prowadzonej narracji, bohatera, jakiegokolwiek elementu i dziwi mnie podejście przeciwne. Nad nikim z nas nie wisi topór konieczności, nie trzeba oddawać dwu tytułów rocznie, żeby raty kredytu szły jak należy – ot, przewaga amatora nad profesjonalistą. Można, trzeba nawet szukać.

Pełna zgoda. 

 

Hej, vrchamps!

 

Tego mi brakowało by dobrze zasnąć. Dobrze by to opowiadanie miało wpływ na mój sen:) :) pozdrawiam!

Nie jestem pewien jak odebrać Twoje słowa, vrchampsie. Czy tekst okazał się tak nudny, że zasnąłeś przy nim (co w sumie można uznać za jakąś jego zaletę praktyczną), czy lubisz wiejskie klimaty w snach, czy może potrzebowałeś jakiegoś elementu grozy z wyrzutami sumienia? Tak czy siak, dziękuję za wizytę i komentarz :)

Po przeczytaniu spalić monitor.

Potrzebowałem czegoś dobrego, lubię zasypiać w stanie niepokoju, a opowiadanie właśnie tak mnie nastroiło. Klimacik jak w Dom Zły :)

A to cieszę się, że przyczyniłem się do dobrego sny, vrchampsie. Dobry sen to podstawa!

Po przeczytaniu spalić monitor.

Już sam tytuł przykuwa uwagę. A treść – taka niby prosta, a jednak sięga głęboko, odwołując się do trudnych przeżyć bohatera. No i jest ten swojski element ludzkiego chciejstwa – bo skoro wszyscy mają, to czemu ja mam nie mieć? Bardzo oryginalny pomysł, fajnie (acz z pewnym niepokojem) się czytało :)

Spodziewaj się niespodziewanego

 Tak na marginesie, wiem od Wydawnictwa IX, że e-book antologii z Twoim opowiadaniem będzie dostępny w tym tygodniu, Na emigracji z papierem ciężko, więc sobie poczytam na Kindlu.

Wspaniale to słyszeć! Będzie mi ogromnie miło, jeśli sięgniesz po ten tekst. Zresztą w części konkursowej antologii reprezentacja portalu jest bardzo silna. Jest kolega ukrywający się pod pseudonimem Morderca bez serca oraz zdobywczyni pierwszego miejsca – tu nie jestem pewien, chyba Mirabell, choć cobold pisał mi kiedyś, że to Werwena:) 

Hej, NaNa!

 

Już sam tytuł przykuwa uwagę. 

– czyli spełnia swoją funkcję :)

 

A treść – taka niby prosta, a jednak sięga głęboko

– mam nadzieję, że sięga ciut głębiej.

 

No i jest ten swojski element ludzkiego chciejstwa – bo skoro wszyscy mają, to czemu ja mam nie mieć? 

– tak, to bardzo smutne i ludzkie. 

 

Bardzo oryginalny pomysł, fajnie (acz z pewnym niepokojem) się czytało :)

– cieszę się (mimo tego niepokoju, bo był zamierzony). Dziękuję za wizytę, miłe słowa i komentarz. Do zobaczenia pod Twoim szortem.

 

Michale!

 

Kojarzyłem coś, że portalowicze w tym roku wreszcie coś zwojowali w tym konkursie, bo w pierwszej edycji było słabo pod tym względem mimo mocnych nicków w stawce. Gratki dla całej trójki. Po Twój tekst sięgnę na pewno, wciąż mam w pamięci fajowe s-f w Twoim wykonaniu, czyli "Clean up & Go".

Po przeczytaniu spalić monitor.

Gdy wyłożyłem na stół cztery laski radomskich

Wagony.

 

Ja pitolę, jakbym się w rodzinnej wiosce znalazła ;) Wszystko się, kurna, przyda, jakoś wykorzysta, a jak nie, to naiwniaków dzięki temu wykorzysta. Obcy faktycznie bardzo obcy i niekumaty też trochę, z czymś przyjemniejszym nie mógł spróbować?

Fajne :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Ciekawe, ale jakoś szczególnie mnie nie porwało. W każdym razie porządne opowiadanie.

Mnie się dobrze czytało. Fajna koncepcja kołtuna. Nie zgrzytnęło mi nigdzie.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Hej, Irko!

No były już sugerowane sztangi, teraz wagony, u mnie w Świnoujściu, mieście mrówek przemycających szlugi z wolnocłowych Adlerów, mówiono i laski i sztangi albo wagony czy kartony. Ale przemyślę, skoro to takie nietypowe. 

A tak ogólnie, to dobrze kombinujesz, Irko. Dzięki za odwiedziny i komentarz.

 

Hej, Saro!

Dobre i to. Dzięki za wizytę i opinię.

 

Witaj, Inanno!

Cieszę się, że się dobrze czytało i nie zgrzytało.

Dzięki za odwiedziny i wrażenia z lektury.

Po przeczytaniu spalić monitor.

wciąż mam w pamięci fajowe s-f w Twoim wykonaniu, czyli "Clean up & Go".

Cieszę się, bo też pamiętam Twoją sugestię, żeby pociągnąć tę opowieść:) Nie raz do tego tekstu wracam, jest w tym potencjał, fakt, ale pomysłu na ciąg dalszy na razie brak. Cóż, może kiedyś.

 

Dobra, starczy offtopu;)

No niestety, wydawnictwo zapowiadało e-booka do końca zeszłego tygodnia, ale nadal nic nie ma.

A wspomniane opowiadanie rzeczywiście ma potencjał, ale musi być odpowiedni pomysł, bez tego ani rusz.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Niezmiernie przypadła mi do gustu ta szalenie intrygująca scenka, traktująca o czymś, co nie sposób nazwać i pojąć. Kołtun w komórce jest nad wyraz osobliwy i dobrze, że taki pozostał, że nie wiadomo, co to jest za dziwo i dlaczego budzi określony rodzaj wspomnień.

Zdziwiłam się natomiast szopą w lesie – chyba nie była pilnowana cały czas i każdy przypadkowy ciekawski mógł się do niej dostać, gdyby tylko zechciał. Czy szopa, a choćby sama komórka, zamiast na polanie, nie powinna stać w obejściu Kaczmarka, żeby miał ją cały czas na oku?

A sam Kaczmarek jest dobry taki, jaki jest, zwłaszcza zionący wonią wódki i kiełbasy z czosnkiem. Fuj!

Plenia znam – dawno, dawno temu pisał o tym kuriozum Adam Wajrak w Wyborczej.

 

– Nic a nic – przytaknął z zadowoleniem. – Zdanie jest OK. Przytakiwanie/ potakiwanie jest równoznaczne z przyznaniem komuś racji, zgodzeniem się z kimś/ czymś.

 

chwy­cił za widły i przy­sta­nął z boku. ->…chwy­cił widły i przy­sta­nął z boku.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Witaj, Reg!

 

Niezmiernie przypadła mi do gustu ta szalenie intrygująca scenka, traktująca o czymś, co nie sposób nazwać i pojąć. Kołtun w komórce jest nad wyraz osobliwy i dobrze, że taki pozostał, że nie wiadomo, co to jest za dziwo i dlaczego budzi określony rodzaj wspomnień.

– Cieszę się i bardzo mi miło, Reg. Oczywiście, dziwne musi pozostać dziwne. Po co to psuć.

Zdziwiłam się natomiast szopą w lesie – chyba nie była pilnowana cały czas i każdy przypadkowy ciekawski mógł się do niej dostać, gdyby tylko zechciał. Czy szopa, a coćby sama komórka, zamiast na polanie, nie powinna stać w obejściu Kaczmarka, żeby miał ją cały czas na oku?

– Użyłem określenia szopa, bo np. drewutnia kojarzy się zazwyczaj z czymś pozbawionym ścian, a chata nie bardzo pasowała. Stara szopa drwali czy gajowego, zaanektowana przez Kaczmarka, miała tę zaletę, że znajdowała się na odludziu z dala od ciekawskich oczu, a drogę do niej znali nieliczni (syn Kaczmarka prowadził gości przez las). Mam wrażenie, że Kaczmarek nie chciał trzymać czegoś tak dziwnego i obcego we własnym obejściu. Zwierzęta (wspomniane krowy) reagowały nerwowo, pies wył i ujadał itd. Za to innym chętnie wciskał kawałek, szuja.

A sam Kaczmarek jest dobry taki, jaki jest, zwłaszcza zionący wonią wódki i kiełbasy z czosnkiem. Fuj!

– Dzięki! 

– Nic a nic – przytaknął z zadowoleniem. – Zdanie jest OK. Przytakiwanie/ potakiwanie jest równoznaczne z przyznaniem komuś racji, zgodzeniem się z kimś/ czymś.

– No właśnie. Już po uwadze Finkli przywróciłem pierwotną wersję.

…chwycił za widły i przystanął z boku. ->…chwycił widły i przystanął z boku.

– Poprawione.

 

Dziękuję za wizytę, lekturę, poprawki i komentarz!

Po przeczytaniu spalić monitor.

Marasie, dziękuję za wyjaśnienia w sprawie szopy – teraz wiem, jaką leśną budowlę miałeś na myśli. No i przestaję się dziwić, że Kaczmarek wolał nie mieć kołtuna zbyt blisko. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Cieszę się, Reg, że uznałaś moje wyjaśnienia za satysfakcjonujące :)

Po przeczytaniu spalić monitor.

Wszak wyłożyłes je w sposób bardzo jasny i przekonujący. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

 

Obrzydliwie dobre opowiadanie!

 

W większość tekst jest dialogiem, dzięki czemu czyta się bardzo szybko i przyjemnie, a zawarte w nim wszystkie znaczące informacjach dotyczące sytuacji, przeszłości oraz charakterystycznych cechach poszczególnych postaci nie są nachalne i sztucznie wepchnięte. 

 

Szczególnie doceniam fakt umieszczenia obcości w takiej formie. Warsztatowo genialnie!

Jestem pod ogromnym wrażeniem, z przyjemnością w wolnym czasie zajrzę do Twoich innych tekstów (jestem tu nowicjuszką), choć jeden z nich z antologii “Zapomniane sny” ,w której jest też moje opko, dobrze znam. :)

 

Pozdrawiam!

 

* Młoda jestem, ale w kwestii poruszanej tu w komentarzach nachodzi mnie tylko jedna myśl – nie dajmy się zwariować! :)

** Dopiszę też, bo może być to interesujące, że powstał nowy “zawód” zajmujący się stereotypami i tematami/określeniami wrażliwymi– sensitive readear (czytelnik wrażliwy). Ciekawa jestem, jaki będą mieć w przyszłości wpływ na powstające książki. 

Hej, Moon!

 

Dzięki za wizytę i komentarz, Moon. No i za bardzo miłe słowa. Cieszę się, że szort wydał Ci się dobrze napisany, do innych tekstów oczywiście zapraszam. Ciekawe, który tekst z antologii ZS masz na myśli. Do zobaczenia pod Twoim szortem konkursowym.

 

* Młoda jestem, ale w kwestii poruszanej tu w komentarzach nachodzi mnie tylko jedna myśl – nie dajmy się zwariować! :)

Racja, nie dajmy.

 

** Dopiszę też, bo może być to interesujące, że powstał nowy “zawód” zajmujący się stereotypami i tematami/określeniami wrażliwymi– sensitive readear (czytelnik wrażliwy). Ciekawa jestem, jaki będą mieć w przyszłości wpływ na powstające książki. 

Rozumiem pewne potrzeby, wrażliwość, prawa innych osób, też mam swoje limity i granice, których przekraczania w literaturze nie lubię, a nawet nie toleruję, ale bywają okoliczności, gdy tzw. poprawność polityczna lub nadmierna troska o samopoczucie odbiorcy prowadzą do dziwnych rzeczy, typu tagowanie literatury z powodu najdrobniejszych „niekomfortowych” elementów. Np. tagowanie thrillera akcji czy czarnego kryminału tagami „zbrodnia”, „przemoc”, „spożywanie alkoholu” itp. to jest chyba niewłaściwy kierunek. Czy osoby wrażliwe na zbrodnię, przemoc czy spożywanie alkoholu nie powinny sobie po prostu odpuścić czytanie thrillerów akcji lub czarnych kryminałów?

 

Po przeczytaniu spalić monitor.

Dobry wieczór,

Jestem pod wrażeniem wykonania, jak i samego pomysłu (choć po cichutku liczyłam na jakieś końcowe wieeelkie kaboom! (cokolwiek to znaczy xd )

Czytając, miałam przed oczami chłopów z Chłopów, chwilami jakimiś słowiańskimi demonami mi zaleciało (nawet zaczęłam się zastanawiać, który to? ;).

Wg mła, z dotychczas przeczytanych opowiadań pod szyldem Obcość, to jedno z lepiej napisach :)

Pozdrawiam serdecznie :)

 

PS. Mógł na końcu choć roztrzaskać ten słoiczek, i tym sposobem mieli by dwa “kłaczki”, ooo ;p

Dziękuję serdecznie za lekturę i opinię oraz miłe słowa, Baska.Szczepanowska.

PS. No właśnie!

Po przeczytaniu spalić monitor.

Podobało mi się.

Takie niedopowiedziane, niedookreślone “coś”, inne, obce, z jednej strony budzące ciekawość, a drugiej strach, bo pokazuje ci ciebie samego wcale nie takim fajnym, jakim chciałbyś być. Nic dziwnego, że chcesz to zignorować.

Interesujące opowiadanie, zmuszające do zastanowienia się nad sobą.

Fajne :)

Przynoszę radość :)

Hej :)

Oryginalny pomysł i świetnie oddany wiejski klimat. Tekst jest smakowity językowo.

Bardzo dobrze mi się czytało.

Pozdrawiam i życzę powodzenia w konkursie :)

tegarsini pu taheerni tvaernnat

Hej, Anet!

Dziękuję za odwiedziny i cieszę się, że szort zasłużył na"fajne", oraz że znajdujesz w tym teście coś interesującego.

 

Witaj, Ermirie, dzięki za wizytę. Najważniejsze, że dobrze się czytało. Miło, że dostrzegasz w szorcie zalety. Również pozdrawiam i życzę powodzenia w konkursie. 

Po przeczytaniu spalić monitor.

Początek lekko nie zagrał.

 

Fantastyka: jest.

Motyw konkursowy: jest.

 

Ogólnie mam mieszane odczucia, bo pomysł dobry (sumienie jako coś obcego, względnie obcy broniący się przez poruszanie w sumieniu obcych strun – ta pierwsza interpretacja imo dużo mocniejsza), zwłaszcza pokazanie czegoś z okolicy horroru i tekstu psychologicznego, ale z perspektywy „zwykłego Janusza” o prostym umyśle i dużej znieczulicy.

Rzecz tylko w tym, że poszło to o kapkę za daleko, w rejon, gdzie nagle się już tego nie czuje. A szkoda, bo był potencjał, żeby nadać temu nuty jak u Orbitowskiego (w sensie przemyśleń, nie stylu; styl jest zupełnie inny). Szkoda, bo jestem w stanie wyobrazić sobie ten sam tekst Twoim piórem mocniej dający w łeb.

Zamiast tego wyszedł szkielet dobrej historii. Szkielet wynikający nie z braku umiejętności, a z cięcia siekierą zamiast skalpelem.

 

PS. W trakcie lektury miałem w jednym miejscu wrażenie, że “z tego może być drama”, ale nie taka wynikająca z intencji, a po prostu będąca efektem ubocznych wspomnianego ucinania tekstu. No i jak widać coś było na rzeczy. Trochę więc rozumiem skąd reakcja Radka, a jednocześnie rozumiem też zabieg literacki, gdzie autor nie musi przecież utożsamiać się z postaciami.

Jak dla mnie doszło do nieporozumienia, choć właśnie – celowe przejaskrawianie też można odrobinę lepiej opakować. Inna rzecz, ze też trzeba zauważyć, ze przecież wyjaskrawienie stereotypu to w tym przypadku działanie „czegoś” ze stodoły, a nie uproszenie autora. Choć znów – można to jakoś odrobinę sprawniej opakować.

 

Co na ogromny plus, to sposób nawiązania do motywu konkursowego. Czyli wspomniane sumienie jako coś obcego. Moment, w którym widzi się, czym jest „coś”, okazuje się naprawdę mocny. Wiec tym bardziej: czemu, ach czemu to zostało siekiera przycinane?

I aż w sumie dziwne, ze takiej interpretacji nie widzę w powyższych komentarzach (choć też tylko je przejrzałem).

 

Raz jeszcze dziękuję za fajny konkurs i dzięki za komentarz jurorski. Szkoda, że tym razem nie pykło, ale każda passa się kiedyś kończy ;) Może w jakimś następnym projekcie ZS pojdzie lepiej.

Trzymam kciuki za antologię i życzę dużych datków! 

Po przeczytaniu spalić monitor.

 

Bardzo pesymistyczna wizja, gdzie pojawienie się obcej istoty wywołuje z początku nieufność i wrogość, potem chciwość, a wreszcie… obojętność. Zetknięcie z nieznanym zmusza bohaterów do zastanowienia się nad własnym życiem, ale niewygodne myśli szybko zastępuje pragmatyzm. Natura obcej istoty do końca pozostaje tajemnicą, przez co staje się przede wszystkim zwierciadłem wydobywającym na wierzch demony zamkniętej wiejskiej społeczności, a czytelnikowi pozostawia pole do interpretacji. Oszczędny, powściągliwy styl narracji świetnie wyważa bolesne emocje z gorzką refleksją. Lektura nasunęła mi też skojarzenia z „Solaris”, a to dobre skojarzenia.

Dziękuję za udział w konkursie!

Remplis ton cœur d'un vin rebelle et à demain, ami fidèle

Dziękuję za komentarz jurorski i precyzyjne odczytanie intencji autora. Pocieszające jest dla mnie, że przynajmniej jeden juror nie uznał opowiadania za zepsute i wymagające napisania od nowa lub inaczej, na co zdecydowanie szkoda naszego czasu i atłasu :)

Po przeczytaniu spalić monitor.

Doprecyzowanie: w moim odbiorze opowiadanie wymaga poprawy, a nie pisania od nowa. Jeśli posiadasz gdzieś wersję sprzed cięć, zapewne łatwiej by było nawet tworzyć hybrydę tamtej i tej wersji, niż rekonstrukcja od zera.

 

 

Z przedstawionych warunków wynika, że nadal zachowując limit 1000 słów mam "obudować szkielet historii", żeby nie przypominała "drzewa bez liści" i nie wyglądała na "przyciętą na chama/na siłę/brutalnie/metodą siekiery", a zgodnie z uwagami Twojego konsultanta brakuje tutaj również "pogłębienia postaci, scen i klimatu". Powiem krótko – przeceniasz moje możliwości, Wilku :)

Potrzebowałem do napisania swojej historii 1000 słów i nie wywalę części fabuły, żeby "obudować szkielet historii" "pogłębiając postaci, sceny i klimat", bo jest to moim zdaniem niepotrzebne tej historii, zwłaszcza że to szort na 1000 słów, a nie "Nad Niemnem" ;). 

Jak już wspominałem, dziękuję za tryb warunkowy, ale z niego nie skorzystam z braku czasu i chęci pisania tekstu od nowa. Zwłaszcza że ogólnie mam nieco odmienne zdanie na temat tego szorta (uważam, że na pewno ma liczne słabe strony oraz braki, ale akurat nie z powodu braku "liści"). Z tego też powodu uważam, że próba wstrzelenia się w Twój gust jest z góry skazana na niepowodzenie i zapewne i tak zakończy się odrzuceniem tekstu, więc zwyczajnie skoda naszego czasu i atłasu. Nikt nie straci na braku jakiegoś szorcika w Twojej antologii, więc uznajmy sprawę za zamkniętą. EOT.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Nowa Fantastyka