- Opowiadanie: Infinity - Pustka

Pustka

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Pustka

Dni kiedy wol­ność nie była toż­sa­ma z moż­li­wo­ścią pracy dla Rządu, a świa­tło gwiazd do­stęp­ne było dla każ­de­go, dawno mi­nę­ły. Teraz pla­ne­tę po­kry­wa­ła gęsta chmu­ra pyłu, a wła­dzę spra­wo­wa­ła elita, okre­śla­ją­ca sama sie­bie mia­nem Nowej Ge­ne­ra­cji. Przy­wró­ci­ła ona na Ziemi rządy pier­wot­ne – opar­te na mor­dzie i po­czu­ciu stra­chu, kon­tro­lu­jąc tym samym każdą żywą isto­tę. Wszyst­ko to za spra­wą ME­LI­TUM – sub­stan­cji, która w nie­wy­ja­śnial­ny dotąd spo­sób za­czę­ła wy­cie­kać z czar­nej dziu­ry po wy­bu­chu su­per­no­wej. Była ona bar­dzo in­te­re­su­ją­cym obiek­tem pod wzglę­dem na­uko­wym, ale przede wszyst­kim źró­dłem nie­wy­obra­żal­ne­go bo­gac­twa.

 

∗ ∗ ∗

 

– Nowa, co się tak guz­drzesz, je­ste­śmy tu służ­bo­wo, nic się w ko­smo­sie nie zmie­ni­ło od wczo­raj, więc bierz się do ro­bo­ty!!! – Jo jed­nak wciąż wy­glą­da­ła przez okno i po­dzi­wia­ła wi­do­ki. Pięk­no jest po­ję­ciem względ­nym – każdy może ina­czej je ro­zu­mieć. Młoda dziew­czy­na po­strze­ga­ła je jako nie­ogra­ni­czo­ny mrok spo­wi­ty ty­sią­cem świe­cą­cych świa­teł na różne barwy. Samo pa­trze­nie na­pa­wa­ło ją nie­zmie­rzo­ną ra­do­ścią, która przy­jem­nie kon­tra­sto­wa­ła z ca­ło­ścią jej życia. Jed­nak stary Bob wi­dząc, że jego słowa nie do­tar­ły do za­ab­sor­bo­wa­nej wi­do­ka­mi dziew­czy­ny, moc­nym szturch­nię­ciem ło­pa­ty wy­bu­dził ją z transu i za­gnał do pracy na trans­por­tow­cu. Za­da­niem ich od­dzia­łu było za­ła­do­wy­wa­nie pyłu gwiezd­ne­go do oczysz­cza­rek. Brud­na, fi­zycz­na ro­bo­ta – pro­mo­wa­na przez Rząd jako nadzwyczaj ważna dla dobra ogółu Zie­mian. Dla­te­go nikt się na nią nie skar­żył, przy­naj­mniej nie gło­śno. Lu­dzie nie ufali sobie, trak­to­wa­li się z wy­czu­wal­nym dy­stan­sem, bo wszel­kie przy­pusz­cze­nia bycia an­tyrzą­do­wym koń­czy­ły się tak samo – śmier­cią w ko­smo­sie.

 

Po go­dzi­nach mo­no­ton­ne­go za­ję­cia, praca do­bie­gła końca i cały od­dział wrócił na Zie­mię, by tam od­po­cząć i ju­trzej­szym ran­kiem po­now­nie wznieść się w gwiezd­ną prze­strzeń. Wielu człon­ków za­ło­gi skie­ro­wa­ło się w stro­nę baru na ”in­te­gra­cję”, co zresz­tą było hoj­nie na­gra­dza­ne przez Rząd. Na­to­miast Jo, bez chwi­li zwło­ki, po­szła do swo­je­go domu, (a będąc bar­dziej pre­cy­zyj­nym jed­nost­ki miesz­kal­nej). Nie chcia­ła za­da­wa­lać władz bar­dziej niż wy­star­cza­ją­ce mi­ni­mum do utrzy­ma­nia sta­łej po­sa­dy na trans­por­tow­cu.

– Je­steś tak wcze­śnie, nie chcia­łaś iść do karcz­my “Pod pyłem”, sły­sza­łem, że dziś bę­dzie tam kon­cert ze­spo­łu z pół­noc­nej czę­ści globu.  

– Co TY tu ro­bisz, to moje miesz­ka­nie, a ty je­steś ostat­nią osobą, którą chcia­ła­bym teraz oglą­dać-po­wie­dzia­ła roz­złosz­czo­na Jo nie zmie­nia­jąc przy tym swo­je­go spo­koj­ne­go tonu głosu z obawy przed wraż­li­wy­mi są­sia­da­mi.

– Och, nie prze­sa­dzaj sio­strzycz­ko, to mnie za­wdzię­czasz i ten uro­czy po­ko­ik i sta­bil­ną po­sa­dę. Jeśli nie z racji po­kre­wień­stwa to przy­naj­mniej ze względu na to, co dla cie­bie zro­bi­łem, mo­żesz mi po­świę­cić tro­chę czasu…

– Nie wy­ska­kuj mi tu z po­kre­wień­stwem ro­dzin­nym, je­ste­śmy sie­ro­ta­mi przy­po­rząd­ko­wa­ny­mi od dziec­ka do jed­nej jed­nost­ki ro­dzin­nej, więc nie je­steś moim bra­tem a ja twoją sio­strzycz­ką, zatem ła­ska­wie opuść mój pokój – za­koń­czy­ła Jo sia­da­jąc przy biur­ku i od­wra­ca­jąc się tym samym do Tho­ma­sa tyłem. Męż­czy­zna jed­nak nie od­pu­ścił.

 – Ow­szem, nie mamy po­kre­wień­stwa krwi, ale od ma­łe­go opie­ko­wa­łem się tobą jak młod­szą sio­strą, dba­łem o cie­bie, bro­ni­łem przed ró­wie­śni­ka­mi, a potem i przed wła­dza­mi kiedy było trze­ba, teraz za­ła­twi­łem ci miesz­ka­nie za­miast wy­gna­nia i pracę za­miast śmier­ci. Nigdy nie prze­pa­da­łaś za Rzą­dem, i to jakoś mogę prze­bo­leć, nie byłaś też roz­mow­na i ubó­stwia­łaś prze­sta­rza­łe już bi­blio­te­ki co było po­wo­dem wielu drwin, które cier­pli­wie zno­si­łem cały czas sto­jąc przy twoim boku, ale od czasu, kiedy ubz­du­ra­łaś sobie, że nic nas nie łączy to­tal­nie osza­la­łaś – W chwi­li kiedy Tho­mas za­trzy­mał się by za­czerp­nąć tchu po­wie­trza, Jo wy­ko­rzy­sta­ła oka­zję i we­szła mu w słowo.

– Ja osza­la­łam? Tak? Do­pie­ro teraz widzę kim się sta­łeś, co tak na­praw­dę robi Rząd, komu ty po­ma­gasz, w co wie­rzysz. Czuję się jak­bym do tej pory żyła w bańce, to Ty się zmie­ni­łeś!- wtrą­ci­ła dziew­czy­na cały czas nie od­wra­ca­jąc głowy w stro­nę brata.

– Je­dy­nej rze­czy, któ­rej w życiu ża­łu­ję to tego, że byłem nie­uważ­ny i za­sną­łem nad za­lo­go­wa­nym ekra­nem z do­stę­pem do ar­chi­wum rzą­do­we­go… nic już nie zmie­nię, chcia­łem ci tylko po­wie­dzieć, że awan­so­wa­łem na głów­ne­go pi­lo­ta prze­ło­mo­wej misji ba­daw­czej czar­nej dziu­ry. Przy­sze­dłem się po­że­gnać i po­wie­dzieć, że przez jakiś czas nie bę­dzie ze mną kon­tak­tu. Praw­da jest taka, że nie mam ni­ko­go oprócz cie­bie. Ko­cham cię. – Tho­mas wi­dząc brak re­ak­cji na te słowa u Jo po pro­stu wy­szedł z jej jed­nost­ki miesz­kal­nej nie mó­wiąc już ani słowa. Jo na­to­miast cały czas sie­dzia­ła przy biur­ku tępo wpa­tru­jąc się w ścia­nę z mo­kry­mi od łez ocza­mi.

– Praw­da jest taka Tho­mas, że ty masz jesz­cze Rząd a ja mam tylko cie­bie…. – wy­szep­ta­ła.

 

∗ ∗ ∗

 

Rząd usta­no­wił każdy dzień pra­cu­ją­cy, z tego po­wo­du za­tar­ło się roz­róż­nia­nie dni ty­go­dni, każdy bo­wiem ni­czym nie wy­róż­niał się ani od po­przed­nie­go ani od na­stęp­ne­go. Zda­rza­ły się jed­nak co jakiś czas wy­jąt­ki. Miały one miej­sce tylko wtedy, gdy dzia­ło się ja­kieś ważne wy­da­rze­nie dla Par­tii i miały one cha­rak­ter czy­sto pro­pa­gan­do­wy. Mało osób za­przą­ta­ło sobie głowę py­ta­niem o cel ja­kie­goś dzia­ła­nia. Więk­szość, brała od Rządu to co dają, cie­sząc się do­dat­ko­wym ”wol­nym cza­sem”. Była to bar­dzo po­wszech­na fi­lo­zo­fia, zresz­tą po­chwa­la­na przez wła­dze.

Taki wolny czas nie­spo­dzie­wa­nie za­czął się pod­czas dru­giej zmia­ny Jo na trans­por­tow­cu. Nagle roz­le­gły się trąby ostrze­gaw­cze (takie same jak przy otwar­ciu włazu), a na­stęp­nie odłą­czo­no za­si­le­nia w ma­szy­nach nie­zbęd­nych do wy­ko­ny­wa­nia pracy. Jo, jak za­wsze w ta­kich chwi­lach, nie od­stą­pi­ła od swo­je­go sta­no­wi­ska tylko, cie­sząc się ciszą, po­grą­ży­ła się w lek­tu­rze.

– Usta­no­wio­no wolną go­dzi­nę na wy­słu­cha­nie nada­wa­ne­go przez Rząd ko­mu­ni­ka­tu. – nagle roz­le­gło się z ra­dio­wę­złów.

– Wszy­scy pro­sze­ni są o na­tych­mia­sto­we zej­ście do holu głów­ne­go.

Bla, bla, bla – po­wtó­rzy­ła w my­ślach Jo cały czas sie­dząc i czy­ta­jąc. Cisza nie trwa­ła jed­nak długo, bo po ja­kimś cza­sie znowu roz­legł się głos.

– Nowa, nie do­tar­ło do cie­bie po­le­ce­nie!!! – tym razem do­bie­gał on zza ple­ców dziew­czy­ny a nie wy­do­by­wał się z wiel­kich gło­śni­ków. Młoda pra­cow­ni­ca od­wró­ci­ła się szyb­ko i zo­ba­czy­ła sto­ją­ce­go przed sobą prze­ło­żo­ne­go. Nie miała jed­nak pew­no­ści czy zadał on jej py­ta­nie czy stwier­dził fakt. Wi­docz­nie sam kie­row­nik też nie był tego pe­wien, bo gdy Jo nic nie od­po­wie­dzia­ła po­wtó­rzył swoje słowa na­da­jąc im już tym razem ewi­dent­ną formę py­ta­nia.

– Tak jest panie kie­row­ni­ku, wła­śnie po­rząd­ko­wa­łam sta­no­wi­sko pracy, by móc się udać na wy­zna­czo­ne miej­sce zbiór­ki. – od­po­wie­dzia­ła tym razem dziew­czy­na.

– Dla­cze­go za­ję­ło to ci wię­cej czasu niż innym? Wiesz, że zwle­ka­nie z wy­słu­cha­niem ko­mu­ni­ka­tów rzą­do­wych jest pod­sta­wą do zwol­nie­nia z pracy.

– Tak jest panie kie­row­ni­ku, ”za dwa, bez­pod­staw­ne, pu­blicz­ne oka­za­nie jaw­ne­go sprze­ci­wu wobec Wła­dzy grozi bycie nie­zdol­nym do wy­ko­ny­wa­nia pracy na okres trzech do sied­miu mie­się­cy ”– wy­re­cy­to­wa­ła Jo i szyb­ko ze­szła do holu zo­sta­wia­jąc Boba za sobą.

Hol głów­ny na trans­por­tow­cu był jed­nym z wielu miejsc zbiór­ki w świe­cie po su­per­no­wej. Po­cząt­ko­wo, w cza­sie wojny wy­wo­ła­nej za­mie­sza­niem z po­wo­du po­wsta­łej czar­nej dziu­ry, po­miesz­cze­nia te były schro­na­mi, jed­nak szyb­ko po usta­no­wie­niu no­we­go po­rząd­ku na świe­cie za­adap­to­wa­ne zo­sta­ły przez Rząd. W więk­szo­ści, były to wiel­kie puste han­ga­ry, na ścianach których wy­świe­tla­no obraz, nada­wa­ny na żywo z sali Wiel­kie­go Gu­ber­na­to­ra. W no­wo­cze­śniej­szych miej­scach, do­dat­ko­wo znaj­do­wał się ho­lo­gram osoby wła­śnie prze­ma­wia­ją­cej.

Do wła­śnie ta­kie­go po­miesz­cze­nia we­szła Jo. Sta­nę­ła ona, w prze­ci­wień­stwie do in­nych pra­cow­ni­ków, tuż przy wyj­ściu. Z sa­me­go końca sali nie wie­dzia­ła ho­lo­gra­mu osoby prze­ma­wia­ją­cej (i tym dum­niej sta­wa­ła w ta­kich miej­scach), jed­nak wszyst­ko do­kład­nie sły­sza­ła, gdyż gło­śni­ki umiesz­czo­ne były w każ­dym rogu sali.

– . . . Rząd jest dumny z pra­cow­ni­ków, z za­słu­żo­nych oby­wa­te­li Ziemi– roz­le­gał się głos Gu­ber­na­to­ra.

– . . . już jutro czeka nasz świat wiel­ka zmia­na. Lu­dzie, czyli my, bę­dzie­my jesz­cze po­tęż­niej­si. W ob­li­czu czar­nej dziu­ry nie ucie­kli­śmy, nie po­za­bi­ja­li­śmy się – prze­ży­li­śmy i to z pod­nie­sio­ny­mi gło­wa­mi. Czer­pie­my z czar­nej dziu­ry ME­LI­TUM. Zy­ska­li­śmy wiel­ką po­tę­gę, a mo­że­my osią­gnąć jesz­cze wię­cej, z waszą po­mo­cą . . . Jo nie mogła znieść tej pro­pa­gan­do­wej ga­da­ni­ny, już miała wyjść z sali pod pre­tek­stem sko­rzy­sta­nia z ubi­ka­cji, jed­nak nagle do jej uszu do­biegł inny głos. Dziew­czy­na miała pew­ność, że nie na­le­żał on do gu­ber­na­to­ra, brzmiał dla niej zna­jo­mo, jed­nak nie po­tra­fi­ła roz­po­znać kto prze­ma­wia.

– . . . już jutro, dzię­ki za­słu­dze rzą­do­wych pro­fe­so­rów i nie­zna­nej dotąd ener­gii wy­do­by­wa­nej z ME­LI­TUM . . . – nie­ustan­nie roz­le­gał się głos z gło­śni­ków. Jo na­to­miast, kie­ru­jąc się prze­czu­ciem ru­szy­ła na przód i za­czę­ła się prze­py­chać przez in­nych pra­cow­ni­ków by do­trzeć do ho­lo­gra­mo­wej po­sta­ci.

– . . . wy­ru­szy­my by za­in­sta­lo­wać ssaw­kę na jed­nej ze sta­łych orbit czar­nej dziu­ry . . . – Jo była coraz bli­żej, jed­nak pra­cow­ni­cy nie­chęt­nie prze­pusz­cza­li ją na przód.

 – . . . dzię­ki niej zy­ska­my czy­ste ME­LI­TUM wprost z czar­nej dziu­ry! – dziew­czy­na już, już pra­wie do­strze­ga­ła syl­wet­kę ta­jem­ni­cze­go pre­le­gen­ta.

– Zgło­si­łem się do tego za­da­nia i jutro je wy­ko­nam, ja, dumny oby­wa­tel, Tho­mas Ce­drik. – w tym samym mo­men­cie Jo do­strze­gła ho­lo­gra­ficz­ną wer­sję swego brata.

 

O matko – Jo szyb­ko przy­po­mnia­ła sobie ostat­nią roz­mo­wę prze­pro­wa­dzo­ną z bra­tem i po­łą­czy­ła wszyst­kie fakty - prze­cież on leci się zabić, ci pro­fe­so­ro­wie są tyle warci ile rząd – myśli kłę­bi­ły się w jej gło­wie – myśl dziew­czy­no, myśl. Zanim do­le­cą na tak bli­ską od­le­głość od czar­nej dziu­ry, zo­sta­ną ro­ze­rwa­ni, prze­cież Tho­mas nie ma po­ję­cia z czym ma do czy­nie­nia. Rząd nie przej­mu­je się śmier­cią sie­rot a on, głupi, cie­szył się, że zo­stał wy­bra­ny. ME­LI­TUM go po­chło­nie. Mu­sisz go ura­to­wać! Ale jak?– na zmia­nę za­le­wał ją głos roz­sąd­ku i głos sio­strza­nej mi­ło­ści. – Jest pe­wien spo­sób, my­śla­łaś kie­dyś o nim… ale to tylko teo­ria, sta­ty­stycz­nie nie ma szans by za­dzia­ła­ła… nie mam in­ne­go wy­bo­ru, muszę… zgi­niesz, a mar­twa nic nie zmie­nisz… to Tho­mas zgi­nie, a je­dy­ną osobą, która po­ten­cjal­nie może to zmie­nić to wła­śnie ja… świet­nie, to i ja i on bę­dzie­my mar­twi, ro­dzin­ka w kom­ple­cie… ale jakaś mi­ni­mal­na szan­sa po­wo­dze­nia za­wsze jest. Za­wsze jest to lep­sze od bier­ne­go przy­glą­da­nia się…

 

∗ ∗ ∗

 

– Usta­no­wio­no wolną go­dzi­nę na wy­słu­cha­nie nada­wa­ne­go przez Rząd ko­mu­ni­ka­tu. – nagle roz­le­gło się z ra­dio­wę­złów.

– Wszy­scy pro­sze­ni są o na­tych­mia­sto­we zej­ście do holu głów­ne­go. To zda­nie na które Jo wy­cze­ki­wa­ła cały dzień. Tak jak przy­pusz­cza­ła, Wła­dza za­rzą­dzi­ła obo­wiąz­ko­we oglą­da­nie trans­mi­sji lotu, który sta­nie się sym­bo­lem nowej po­tę­gi. Dziew­czy­na tym razem ru­szy­ła po­słusz­nie za całą ko­lum­ną ludzi, po dro­dze jed­nak skrę­ci­ła w ko­ry­tarz pro­wa­dzą­cy do ła­zie­nek, nie wzbu­dza­jąc tym ni­czy­je­go za­in­te­re­so­wa­nia. Od­cze­ka­ła parę minut i gdy ko­ry­ta­rze uci­chły, rzu­ci­ła się pędem w stro­nę włazu. Szczę­śli­wa, że jej plan się po­wiódł, za­czę­ła wy­cią­gać z torby pro­wi­zo­rycz­nie wy­ko­na­ny ska­fan­der. Była tak po­chło­nię­ta tym co robi, że nie usły­sza­ła kro­ków na ko­ry­ta­rzu.

– Nowa!!! – roz­legł się nagle głos za jej ple­ca­mi. Jo od­wró­ci­ła się ner­wo­wo i po­sta­wi­ła wszyst­ko na jedną kartę. Spoj­rza­ła wy­mow­nie na sto­ją­ce­go kie­row­ni­ka po czym ,od­wra­ca­jąc od niego wzrok, za­czę­ła kon­ty­nu­ować wcze­śniej roz­po­czę­tą czyn­ność.

– Ej, co to ma zna­czyć. Już raz cię ostrze­ga­łem. Zo­sta­niesz zgło­szo­na!

– Wiem, za taki wy­stę­pek grozi mi naj­więk­szy wy­miar kary – wy­pusz­cze­nie w prze­strzeń ko­smicz­ną. ”Kto nie pra­cu­je niech radzi sobie sam”. Po­zwo­li zatem pan, że zaraz po­słusz­nie poddam się egzekucji. – od­po­wie­dzia­ła za­dzior­nie dziew­czy­na za­su­wa­jąc ska­fan­der pod samą szyję. Jak już była go­to­wa spoj­rza­ła się na sto­ją­ce­go męż­czy­znę. Ku jej zdzi­wie­niu cały czas był w tej samej po­zy­cji, nie nadał ko­mu­ni­ka­tu przez radio, nie ścią­gnął po­sił­ków czy nawet nie pró­bo­wał jej prze­szko­dzić. Była to miła od­mia­na, w po­rów­na­niu z jej wcze­śniej­szy­mi sze­fa­mi, któ­rzy przy­ła­pa­li ją na ”nie­po­słu­szeń­stwie wła­dzy”, jed­nak ta nie­ty­po­wość tym bar­dziej dzi­wi­ła Jo. Po­wie­dzia­ła tylko.

– Na co pan się tak pa­trzy?

– Nie wiem co za­mie­rzasz zro­bić, – od­parł spo­koj­nie Bob– ale póki ma to za­szko­dzić Rzą­do­wi to ci w tym co naj­mniej nie prze­szko­dzę. Od po­cząt­ku wie­dzia­łem, że z tobą jest coś nie tak – po­wie­dział kie­row­nik i ru­szył w stro­nę pul­pi­tu kon­tro­li nad wła­zem. Jo odrę­twia­ła. Nie miała jed­nak dużo czasu na my­śle­nie, trans­por­to­wiec bo­wiem znaj­do­wał się już bli­sko czar­nej dziu­ry (jego za­da­niem było prze­chwy­tywanie wy­rzu­ca­ne­go ME­LI­TUM). Dziew­czy­na pla­no­wa­ła wy­sko­czyć jak naj­bli­żej tej ta­jem­ni­czej ano­ma­lii ko­smicz­nej, by zmak­sy­ma­li­zo­wać szan­se na po­wo­dze­nie swo­je­go planu.

– Wy­sko­czysz i co dalej? Jak bę­dziesz miała dość szczę­ścia by unik­nąć wy­rzu­ca­ne­go ME­LI­TUM umrzesz z braku tlenu. – spy­tał się Bob, kie­ru­jąc się tro­ską o dziew­czy­nę – bun­tow­nicz­kę, w któ­rej wi­dział na­dzie­ję na zmia­nę pa­nu­ją­ce­go po­rząd­ku na ziemi. Jo uśmiech­nę­ła się.

– Pa­ra­dok­sal­nie chce wła­śnie mieć pecha i wy­sta­wić się na dzia­ła­nie ME­LI­TUM.

– Co? Czyli nie je­steś jedną ze zbun­to­wa­nych? Ty po pro­stu chcesz się zabić? – od­po­wie­dział zdzi­wio­ny kie­row­nik.

– Zo­sta­ły mi trzy mi­nu­ty, więc nie zdo­łam wy­tłu­ma­czyć wszyst­kie­go, – za­czę­ła dziew­czy­na – ale nie, jedną ze Zbun­to­wa­nych nie je­stem, mimo usil­nych sta­rań nie udało mi się do­stać do ich sze­re­gów. Nie chcę też się zabić, mam eee. . . teo­rię, że silne pro­mie­nio­wa­nie ME­LI­TUM wcale nie za­bi­ja tylko prze­no­si, jakby to po­wie­dzieć . . . do cze­goś w ro­dza­ju in­ne­go wy­mia­ru, do środ­ka czar­nej dziu­ry, do źró­dła kwa­zi-świa­ta. Przy­pusz­czam, że tam też można funk­cjo­no­wać, jeśli się wie jak oczy­wi­ście. Wy­da­je mi się, że znaj­du­ją się tam wszyst­kie osoby, które zgi­nę­ły w nie­ty­po­wy spo­sób, to zna­czy wsku­tek sil­ne­go dzia­ła­nia ME­LI­TUM. Zbu­do­wa­łam coś w ro­dza­ju tar­czy, która dzię­ki sil­ne­mu pro­mie­nio­wi po­zwo­li mi za­cho­wać świa­do­mość, przy­naj­mniej w teo­rii. Dzię­ki temu, może, ale tylko może, mo­gła­bym pomóc innym tam obec­nym też ją od­zy­skać. Jeśli mi się uda, to bę­dzie­my w sta­nie kon­tro­lo­wać ”wy­bo­ry” po­je­dyn­czych fo­to­nów, a to mo­gło­by spo­wo­do­wać nie­ma­łe za­mie­sza­nie w nauce. – tu Jo za­chi­cho­ta­ła pod nosem, po czym szyb­ko spo­waż­nia­ła do­da­jąc –  Jak moja teo­ria okaże się praw­dzi­wa, to klu­czem do po­wro­tu na Zie­mię są wła­śnie kwan­ty. Jeśli nie uda mi się roz­gryźć ich dzia­ła­nia to utknie­my tam na za­wsze, ina­czej mó­wiąc umrze­my. . . Bob nie wie­dział co od­po­wie­dzieć, rzad­ko roz­ma­wiał z in­ny­mi ludź­mi. Wolał trzymać się od nich na dy­stans, a tym bar­dziej nie wda­wać się w emo­cjo­nal­ne dys­ku­sje. Dla­te­go, tak jak miał to w zwy­cza­ju, ana­li­zo­wał przez chwi­lę słowa Jo, po czym rzekł sta­now­czo. -Brzmi nie­ty­po­wo i bar­dzo zbli­że­nie do sa­mo­bój­stwa. – wi­dząc jed­nak przy­gnę­bio­ną twarz dziew­czy­ny, dodał jesz­cze.  – Je­steś pewna, że chcesz to zro­bić? Od­po­wie­dzia­ła mu tylko no­stal­gicz­na cisza.

– Ro­zu­miem, pew­nie jest to jakoś po­wią­za­ne z dzi­siej­szym lotem, nie wni­kam, może cho­dzi o jakąś bli­ską osobę, ale bę­dzie do­brze, zo­ba­czysz, nie wy­glą­dasz na osobę, która da­ła­by się oszu­kać a tym bar­dziej zabić. Skoro chcesz sko­czyć to wiesz co ro­bisz i po co. – po­wie­dział Bob sam zdzi­wio­ny swo­imi sło­wa­mi i spró­bo­wał się nawet uśmiech­nąć do dziew­czy­ny. Teraz jed­nak Jo jak naj­szyb­ciej chcia­ła zmie­nić temat, bo oczy­wi­ście, że nie była pewna tego co robi. Chcia­ła ura­to­wać brata, wy­cią­gnąć go z kwazi – świa­ta, ale to wcale nie ozna­cza­ło, że się nie bała.

– Czy nie bę­dzie miał pan pro­ble­mów, przez to o czym teraz mó­wi­my? – spy­ta­ła Jo dys­kret­nie wy­cie­ra­jąc łzę z po­licz­ka.

– Spo­koj­nie, o to się nie martw, i mów mi Bob. Wszyst­kie ma­szy­ny zo­sta­ją au­to­ma­tycz­nie wy­łą­czo­ne wraz z roz­po­czę­ciem nada­wa­nia ko­mu­ni­ka­tu, w tym też ka­me­ry re­je­stru­ją­ce, dla­te­go je­stem zo­bo­wią­za­ny robić ob­cho­dy. Ale nie o mnie. . . czy jest coś co mogę jesz­cze dla cie­bie zro­bić? – spy­tał się kie­row­nik, wzru­szo­ny losem ta­jem­ni­czej dziew­czy­ny.

– Zaraz muszę le­cieć… Bob – od­po­wie­dzia­ła krót­ko Jo, po­zwa­la­jąc sobie na małą grę słów. Prze­ło­żo­ny uśmiech­nął się do niej już tym razem czule i otwo­rzył właz. Dziew­czy­na wy­le­cia­ła na ze­wnątrz. Nie dry­fo­wa­ła długo – szyb­ko zo­sta­ła ro­ze­rwa­na przez spa­da­ją­cą na nią roz­grza­ną ma­te­rie. Bob nie mógł znieść tego wi­do­ku, szyb­ko od­su­nął się od luf­ci­ka, nie wie­dząc co my­śleć o całej sy­tu­acji.

 

∗ ∗ ∗

 

Jakiś czas póź­niej…

 

-Usta­no­wio­no wolną go­dzi­nę na wy­słu­cha­nie nada­wa­ne­go przez Rząd ko­mu­ni­ka­tu. – nagle roz­le­gło się z ra­dio­wę­złów – wszy­scy pro­sze­ni są o na­tych­mia­sto­we zej­ście do holu głów­ne­go. Bob, wedle swo­ich po­win­no­ści, wraz z usły­sze­niem in­for­ma­cji ru­szył na ob­chód. Ni­ko­go jedn­ak na nim nie spo­tkaw­szy. sta­nął w drzwiach wyj­ścio­wych holu i wsłu­chi­wał się w głos Gu­ber­na­to­ra. 

– Za­słu­że­ni oby­wa­te­le, pro­fe­so­ro­wie do­ko­na­li prze­ło­mo­we­go od­kry­cia w fi­zy­ce kwan­to­wej, nie jest już ona nie­prze­wi­dy­wal­na dla czło­wie­ka. Od­sła­nia to nowe moż­li­wo­ści roz­wo­ju na­sze­go świa­ta. . .

Koniec

Komentarze

Z socjologicznego punktu widzenia, czyta się nieźle. Co do mechaniki świata,(mam krótką pamięć i prawie wszystkiego muszę uczyć się za każdym razem od nowa:) dla zbliżającego się do czarnaj dziury obiektu.. ee.. czas niewyobrażalnie zwalnia i należałoby pozostałą część świata poddać jakiejs zaje….szczej grawitacji by przebywający w niej " ludzie" mogli otrzymać z takiego zgęszczenia czasoprzestrzeni, informacje zwrotną. Dobrze kombinuję? Na razie chyba nieosiągalne. Jak próbuję myśleć o czymś takim to mi mózgownica wiesza się w horyzoncie zdarzeń ;) splątanie kwantowe czy cuś..

Kawkoj piewcy pieśni serowych

Hej 

Na początek przyznam się że nie zrozumiałem o co chodziło :). A końcówka jest dla mnie całkowicie enigmatyczna. Cały pomysł niezły. Początek trochę oklepany ale opis czynności i życia w nowym świecie mnie wciągnął. Od chwili gdy Jo postanawia się wystrzelić w stronę MELITUM jednak przestała mi się cała historia sklejać w całość.

Pozdrawiam 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Opowiadanie czyta się bardzo przyjemnie. Wydaje mi się, że decyzje, przed którymi stoją bohaterowie są intrygujące w swej tajemniczości. Czekam na kolejne opowiadanie i życzę sukcesów pisarskich!

Infinity, byłoby miło, gdybyś zechciała należycie wyjustować tekst i poprawnie zapisać dialogi. Tu znajdziesz stosowne wskazówki.  

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Infinity, treść/myśi – ciekawe, warsztat (zapis) słaby – pokręć go, dopracuj. :-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Bardzo wszystkim dziękuję za przeczytanie opowiadania i za trafne porady i wskazówki :)

 

Witaj, widzę, że jesteś Nowym Użytkownikiem. :)

Warto spojrzeć do Hyde Parku, gdzie jest temat powitalny (a tam link do poradnika dla Nowicjuszy), a także sporo ciekawych konkursów (ze wspaniałymi nagrodami dla Nowych Użytkowników).

O potrzebie wyjustowania oraz poprawienia dialogów wspomniała już Regulatorzy, zatem dobrze, gdybyś to zrobił (a nie, przepraszam, Ty jesteś kobietą?; w takim razie – zrobiła).

 

Tekst zawiera sporo usterek technicznych, zatem dobrze by było na początku je poprawić. Weźmy pierwszy akapit:

Dni (przecinek) kiedy wolność nie była tożsama z możliwością pracy dla Rządu, a światło

gwiazd dostępne było dla każdego, dawno minęły. – powtórzenie

 

Teraz planetę pokrywała gęsta chmura pyłu, a władzę sprawuje elita, określająca sama siebie mianem Nowej Generacji. – czemu piszesz wszystko w czasie przeszłym i nagle jeden czasownik jest w teraźniejszym?

 

Przywróciła ona na Ziemi rządy pierwotne – oparte na mordzie

i poczuciu strachu, kontrolując tym samym każdą żywą istotę. Wszystko

to za sprawą MELITUM – substancji, która w niewyjaśnialny dotąd sposób

zaczęła wyciekać z czarnej dziury po wybuchu supernowej. Było ono bardzo

interesującym obiektem pod względem naukowym, ale przede wszystkim źródłem

niewyobrażalnego bogactwa. – do czego odnosi się wyraz „ono”? ; poprzednio pisałaś o elicie, potem o substancji, obie są rodzaju żeńskiego

 

 

Samo patrzenie napawało jej niezmierzoną radością, które przyjemnie kontrastowało z całością

jej życia. – w tym zdaniu całkiem posypała się składnia, jakby brakowało sporej jego części

 

Wielu z członków załogi poszli do baru na ”integrację”, co zresztą było hojnie nagradzane przez Rząd. – tutaj znowu pojawia się problem ze składnią – do czego lub kogo odnosi się wyraz „poszli”? , piszesz „wielu”, zatem powinno być „poszło”.

 

Wielu z członków załogi poszli do baru na ”integrację”, co zresztą było hojnie nagradzane przez Rząd. Jo bez chwili zwłoki poszła do swojego domu, (zbędny przecinek przed nawiasem)(a będąc bardziej precyzyjnym jednostki mieszkalnej). – powtórzenie

 

-Och, nie przesadzaj siostrzyczko, to mnie zawdzięczasz i ten uroczy pokoik i stabilną posadę. Jeśli nie z racji pokrewieństwa to przynajmniej na wzgląd na to, co mnie zawdzięczasz, możesz mi poświęcić trochę czasu… – tu znowu powtórzenie, do tego zdanie drugie ma błędy styl

 

Nie wyskakuj mi tu z pokrewieństwem rodzinnym, jesteśmy Sierotami przyporządkowanymi od dziecka do jednej jednostki rodzinnej, więc nie jesteś moim bratem (przecinek) a ja twoją siostrzyczką, więc teraz łaskawie opuść mój pokój – zakończyła Jo siadając przy biurku i odwracając się tym samym do Thomasa tyłem. – czemu wyraz wielką literą? – powtórzenie

 

W dialogach formy grzecznościowe Tobie, Twoim itp. piszemy małymi literami:

… opiekowałem się Tobą jak młodszą siostrą, dbałem o ciebie, broniłem przed rówieśnikami, a

potem i przed Władzami kiedy było trzeba, teraz załatwiłem ci mieszkanie

zamiast wygnania i prace zamiast śmierci. Nigdy nie przepadałaś za Rządem,

i to jakoś mogę przeboleć, nie byłaś też rozmowna i ubóstwiałaś przestarzałe

już biblioteki co było powodem wielu drwin, które cierpliwie znosiłem cały

czas stojąc przy Twoim boku, ale od czasu, kiedy ubzdurałaś sobie, że nic…

 

Zauważyłam również sporo literówek, np.:

… teraz załatwiłem ci mieszkanie zamiast wygnania i prace zamiast śmierci.

Jedynej rzeczy, której w życiu żałuje to tego, że …

 

Pojawiają się zdania bez kropki na końcu:

-Prawda jest taka Thomas, że ty masz jeszcze Rząd a ja mam tylko ciebie . . . -wyszeptała

 

Mało osób zaprzątało sobie pytaniem o cel jakiegoś działania. – tutaj znowu brak części zdania

 

Była to bardzo powszechna filozofia, z resztą pochwalana przez władze. – razem

Była to miła odmiana, w porównaniu z jej wcześniejszymi szefami, którzy przyłapali ją na ”nieposłuszeństwu władzy”, jednak ta nietypowość tym bardziej dziwiła Jo. Powiedziała jednak :….

… a potem i przed Władzami kiedy było trzeba, teraz załatwiłem ci mieszkanie… – widać niekonsekwencję w zapisywaniu tego samego wyrazu, dodatkowo jest powtórzenie

 

 

A zatem tak od początku do końca należało by poprawić dokładnie cały tekst, który ma potencjał, sporo fantastyki, lecz strona techniczna mocno utrudnia czytanie.

 

Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. ;)

Pecunia non olet

Co z tego, Infinity, że miałaś nawet niezły pomysł, skoro bardzo złym, by nie rzec niechlujnym, wykonaniem sprawiłaś, że został on zmasakrowany i w obecnej postaci opowiadanie raczej niespecjalnie nadaje się do czytania. Masz przed sobą sporo pracy, ale pozostaję z nadzieją, że kiedy opanujesz warsztat, Twoje opowiadania będą warte czytania.

Mam wrażenie, że może zainteresować Cię ten wątek: http://www.fantastyka.pl/loza/17

 

– Nowa, co się tak guzdrzesz, jesteśmy tu służbowo, nic się w kosmosie nie zmieniło od wczoraj, więc bierz się do roboty!!! Jo jednak wciąż wyglądała zza okna i podziwiała widoki. → Narracji nie zapisuje się z wypowiedzią dialogową. Winno być:

– Nowa, co się tak guzdrzesz, jesteśmy tu służbowo, nic się w kosmosie nie zmieniło od wczoraj, więc bierz się do roboty!!!

Jo jednak wciąż wyglądała przez okno i podziwiała widoki.

Przypominam, że tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi.

 

Młoda dziew­czy­na po­strze­ga­ła je… → Zbędne dookreślenie – dziewczyna jest młoda z definicji.

 

mrok spo­wi­ty ty­sią­cem świe­cą­cych świa­teł na różne barwy. → Obawiam się, że mrok nie może być spowity światłem, a zwłaszcza mnóstwem świateł.

Proponuję: …mrok rozproszony ty­sią­cem lśniących różnobarwnych świa­teł.

 

jako nie­ziem­sko ważna dla dobra ogółu zie­mian. → …jako nadzwyczaj ważna dla dobra ogółu Zie­mian.

 

bycia an­ty-Rzą­do­wym koń­czy­ły się… → …bycia an­tyrzą­do­wym koń­czy­ły się

 

praca do­bie­gła końca i cały od­dział wraz z trans­por­tow­cem wró­ci­li na Zie­mię… → Czy dopowiedzenie jest konieczne? Czy istniała możliwość, aby oddział wrócił bez transportowca?

Może wystarczy: …praca do­bie­gła końca i cały od­dział wró­ci­ł na Zie­mię

 

do swo­je­go domu,(a będąc… → Brak spacji po przecinku.

 

nie chcia­łaś iść do karcz­my ’Pod pyłem’… → Apostrofy nie zastępują cudzysłowu. Winno być: …nie chcia­łaś iść do karcz­my „Pod Pyłem”

 

– Co TY tu ro­bisz, to moje miesz­ka­nie, a ty je­steś ostat­nią osobą, którą chcia­ła­bym teraz oglą­dać-po­wie­dzia­ła roz­złosz­czo­na Jo… → Brak spacji po wypowiedzi, brak spacji po dywizie, zamiast którego powinna być półpauza. Dlaczego wielkie litery?

 

to przy­naj­mniej na wzgląd na to… → …to przy­naj­mniej ze względu na to

 

za­trzy­mał się by za­czerp­nąć tchu po­wie­trza… → …za­trzy­mał się by za­czerp­nąć tchu/ oddechu/ powietrza

 

to Ty się zmie­ni­łeś!- wtrą­ci­ła dziew­czy­na… → …to ty się zmie­ni­łeś! wtrą­ci­ła dziew­czy­na

Zaimki piszemy wielka literą, kiedy zwracamy się do kogoś listownie. Brak spacji przed dywizem, zamiast którego powinna być półpauza.

 

z do­stę­pem do ar­chi­wum rzą­do­we­go. . . , → …z do­stę­pem do ar­chi­wum rzą­do­we­go

Zbędne spacje między kropkami wielokropka. Ten błąd pojawia się wielokrotnie w dalszej części opowiadania.

Po wielokropku nie stawia się przecinka.

 

a ja mam tylko cie­bie. . . -wy­szep­ta­ła. → …a ja mam tylko cie­bie… – wy­szep­ta­ła.

 

– Usta­no­wio­no wolną go­dzi­nę na wy­słu­cha­nie nada­wa­ne­go przez Rząd ko­mu­ni­ka­tu. – nagle roz­le­gło się z ra­dio­wę­zów. → – Usta­no­wio­no wolną go­dzi­nę na wy­słu­cha­nie nada­wa­ne­go przez Rząd ko­mu­ni­ka­tu. – Nagle roz­le­gło się z ra­dio­wę­złów.

 

– Bla, bla, bla – po­wtó­rzy­ła w my­ślach Jo cały czas sie­dząc i czy­ta­jąc. → A może: Bla, bla, bla – po­wtó­rzy­ła w my­ślach Jo, cały czas sie­dząc i czy­ta­jąc.

Tu znajdziesz wskazówki, jak można zapisywać myśli bohaterów.

 

– Tak jest panie kie­row­ni­ku, wła­śnie po­rząd­ko­wa­łam sta­no­wi­sko pracy by móc się udać na wy­zna­czo­ne miej­sce zbiór­ki. – od­po­wie­dzia­ła tym razem dziew­czy­na. → – Tak jest, panie kie­row­ni­ku, wła­śnie po­rząd­ko­wa­łam sta­no­wi­sko pracy, by móc się udać na wy­zna­czo­ne miej­sce zbiór­ki – od­po­wie­dzia­ła dziew­czy­na.

 

na okres trzech do sied­miu mie­się­cy ”– wy­re­cy­to­wa­ła… → Zbędna spacja przed zamknięciem cudzysłowu. Brak spacji przed półpauzą.

 

miejsc zbiór­ki w świe­cie po– su­per­no­wej. → Zbędna półpauza.

 

puste han­ga­ry, na któ­rych ścia­nach wy­świe­tla­no obraz… → …puste han­ga­ry, na ścia­nach których wy­świe­tla­no obraz

 

Sta­nę­ła ona, w prze­ci­wień­stwie od in­nych… -> Sta­nę­ła, w prze­ci­wień­stwie do in­nych

 

że nie na­le­żał on do gu­ber­na­to­ra, brzmiał dla niej zna­jo­mo… → …że nie na­le­żał do gu­ber­na­to­ra, brzmiał zna­jo­mo…  

 

. . . już jutro, dzię­ki za­słu­dze Rzą­do­wych pro­fe­so­rów… → – już jutro, dzię­ki za­słu­dze rzą­do­wych pro­fe­so­rów

 

Od­cze­ka­ła parę minut i gdy ko­ry­ta­rze uci­chły… → Obawiam się, że korytarze nie mogą ucichnąć.

Proponuję: Od­cze­ka­ła parę minut i gdy na korytarzach ucichło

 

za­czę­ła wy­cią­gać z torby swój pro­wi­zo­rycz­nie wy­ko­na­ny ska­fan­der. → Zbędny zaimek – czy miałaby cudzy skafander?

 

Spoj­rza­ła się wy­mow­nie na sto­ją­ce­go kie­row­ni­ka po czym ,od­wra­ca­jąc→ Spoj­rza­ła wy­mow­nie na sto­ją­ce­go kie­row­ni­ka, po czym, od­wra­ca­jąc

 

zaraz po­słusz­nie od­bę­dę eg­ze­ku­cje. → Literówka. Nie wydaje mi się, aby można odbyć egzekucję.

Proponuję: …zaraz po­słusz­nie poddam się egzekucji.

 

przy­ła­pa­li ją na ”nie­po­słu­szeń­stwu wła­dzy”… → …przy­ła­pa­li ją na „nie­po­słu­szeń­stwie wła­dzy”

 

– Na co pan się tak pa­trzy?  -Nie wiem co za­mie­rzasz zro­bić, – od­parł spo­koj­nie Bob ale póki ma to za­szko­dzić Rzą­do­wi to ci w tym co naj­mniej nie prze­szko­dzę.

– Na co pan tak pa­trzy?

Nie wiem co za­mie­rzasz zro­bić – od­parł spo­koj­nie Bob ale póki ma to za­szko­dzić Rzą­do­wi, to ci w tym chyba/ raczej nie prze­szko­dzę.

 

(jego za­da­niem było prze­chwy­ca­nie wy­rzu­ca­ne­go ME­LI­TUM).(jego za­da­niem było przechwytywanie wy­rzu­ca­ne­go ME­LI­TUM).

 

kie­ru­jąc się tro­ską o młodą dziew­czy­nę – buntowniczkę… → …kie­ru­jąc się tro­ską o dziew­czy­nę-buntowniczkę

W tego typu połączeniach używamy dywizu, nie półpauzy; bez spacji.

 

ale nie, jedną ze Zbun­to­wa­nych nie je­stem… → Dlaczego wielka litera?

 

to zna­czy w sku­tek sil­ne­go dzia­ła­nia ME­LI­TUM. → …to zna­czy wsku­tek sil­ne­go dzia­ła­nia ME­LI­TUM.

 

klu­czem do po­wro­tu na zie­mię… → …klu­czem do po­wro­tu na Zie­mię

 

Wolał utrzy­my­wać od nich dy­stans… -> Wolał się trzymać od nich na dy­stans

 

-Brzmi nie­ty­po­wo i bar­dzo zbli­że­nie do sa­mo­bój­stwa. wi­dząc jed­nak… → Brzmi nie­ty­po­wo i zakrawa na samobójstwo. – Wi­dząc jed­nak

 

i spró­bo­wał się nawet uśmiech­nąć w stro­nę dziew­czy­ny. → …i spró­bo­wał się nawet uśmiech­nąć do dziew­czy­ny.

Uśmiechamy się do kogoś, nie w czyjąś stronę.

 

wy­cią­gnąć go z kwazi – świa­ta… → …wy­cią­gnąć go z kwaziświa­ta

 

spy­ta­ła się Jo dys­kret­nie wy­cie­ra­jąc łzę z po­licz­ka. → …spy­ta­ła Jo, dys­kret­nie wy­cie­ra­jąc łzę z po­licz­ka.

 

szyb­ko zo­sta­ła ro­ze­rwa­na przez spa­da­ją­cą na nią roz­grza­ną ma­te­rie. → Literówka.

 

szyb­ko od­su­nął się od luf­ci­ku… → …szyb­ko od­su­nął się od luf­ci­ka

 

nagle roz­le­gło się z ra­dio­wę­zów… → Literówka.

 

Ni­ko­go jedn­ka na nim nie spo­tkaw­szy. sta­nął w drzwiach… → Ni­ko­go jedn­ak na nim nie spo­tkaw­szy, sta­nął w drzwiach

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Pracujący może być człowiek albo wół. No dobrze, niech będzie pracujący silnik albo mózg. Ale dzień może być jedynie wolny od pracy lub roboczy.

Nowa Fantastyka