- Opowiadanie: Vacter - Pety w barszczu [18+ bo smutek, beznadzieja i obrzydzenie]

Pety w barszczu [18+ bo smutek, beznadzieja i obrzydzenie]

Tekst jest absurdalny, podobnie jak nałóg, o którym opowiada. Jest też dość upadlający i okropny. Czy istnieje potrzeba coś takiego pisać lub nawet... przeczytać?

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Pety w barszczu [18+ bo smutek, beznadzieja i obrzydzenie]

Barszcz dostałem na obiad, został podsunięty pod nos od matki czy ojca, czy wujka, czy ciotki, czy babki. Barszcz stanął w talerzu na stole, a ja peta miałem w mordzie jak żul lub urzędnik. I nie dopaliwszy, przygasiłem go nagle w barszczu i lekko zachlapałem obrus biały, czym mocno zdenerwowałem wyżej wymienionych ludzi na całym świecie… Wy kurwy. Rzekłem takie słowo, wulgarne, aż w gardle mnie zagryzło. Od słowa, bo od petów już nic nie czułem, ani smaku, ani sensu, ani życia nie czułem pewnie. Wstałem od stołu, żeby wyjść przez drzwi i na klatce stała w połowie drogi popielniczka, bo gnój jakiś palił nam na korytarzu. Wybrałem peta, który jeszcze mi się w oczach wydawał ciepły i doniosłem go do barszczu w domu. Wyszedłem znowu, na dwór. Pod kioskiem, takim warzywnym, stała nowa młoda ekspedientka. Stres jej wymagał palenia, bo stresowała się zawsze jak ktoś próbował kupić buraki. Bo były one sprowadzane z dziwnego miejsca i ona o tym wiedziała. Bała się, że te buraki zobaczy urzędnik, bo urzędnik umie rozpoznać szemrane buraki. Może umie, może nie. Paliła. Mówię, że piękna jest i że nie ma co się denerwować, bo życie krótkie. Odcedziła peta, cmoknęła go i wbiła w las petów w słoiku, który już miał tam górę Giewont ułożoną. Wybrałem ciepłego peta, zaraz po tym jak kobieta weszła do kiosku, i go zawinąłem w chusteczkę (był dogaszony, zwróciłem na to uwagę). Poszedłem dalej i zbierałem pety z ziemi, z popielnic, z donic. Jak ktoś dopalał, to czekałem aż pójdzie i wkładałem peta do chusteczki.

 

Wróciłem do domu tego, gdzie barszcz stał i do dwóch petów ułożyłem cały zestaw peciarstwa. W to właśnie wsadziłem łeb i jak na poduszce zasnąłem. Żyłem tam we śnie marzeniami. W nich śpiewałem pieśni, na scenie stałem, a tłum wiwatował. Nie miałem znajomych, rodziny, tylko wyznawców, z których każdy w razie potrzeby stać się mógł przyjacielem, kochanką czy powiernikiem najgłębszych tajemnic, bez ryzyka przekazania dalej. To było szczęście. Gdy obudziłem się… nie będę jednak wspominał. Wystarczy, że obudziłem się – tak jak my wszyscy palacze budzimy się czasem.

Koniec

Komentarze

Szorcik lepszy niż zdjęcie pokiereszowanego palacza na paczce fajek, całkiem sugestywny. Czytało się przyjemnie, choć z lekkim obrzydzenia (barszczyku trochę szkoda).

Widać, że był tu jakiś zamysł i nawet to się komponuje. Nie jestem pewien, czy wulgaryzm był konieczny. Można było bardziej polecieć z tą grafomanią, bo czuję lekki niedosyt. No ale zdecydowanie pięknie pokazana ta ohyda papierosów i marazm palącego. Ubolewam nad barszczem. Tak pyszna zupa nie powinna cierpieć w otoczeniu petów. 

Zapraszam na mój kanał YouTube

Ciekawie napisane, choć absurd dostrzegam jedynie we wrażeniu wycyzelowanej grafomanii, zbyt dobrze zrobionej, by mogła być brakiem umiejętności autora. Nie potrafię też odnieść zakończenia do nałogu, nie rozumiem jak się budzą czasem palacze… Chyba, że chodzi o to, że narrator “budzeniem się” określa rzucenie palenia, jednak nie przemawia za tym użycie “jak zwykle” w tym kontekście. Poza tym, czy w ostatnim zdaniu nie kłócą się ze sobą sformułowania:

 

Obudziliśmy się jak zwykle – tak jak my wszyscy palacze się budzimy czasem.

?

Mam wrażenie, że to zdanie miało być takim efekciarskim zakończeniem, otwartym na interpretację, ale tak naprawdę niczego nie mówiącym.

Po lekturze mam wrażenie, że zostałem oszukany, że autor chciał mi coś pokazać, poprowadził gdzieś, wreszcie przystanął i na koniec zapytał: widziałeś? A potem sobie poszedł, zostawiając mnie rozglądającego się po okolicy i zastanawiającego: czy widziałem co?

Co do petów w barszczu i palenia przy stole, to powiem tylko, że palenie również wymaga kultury :)

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Witaj.

Takie w sumie przygnębiające. “Zestaw peciarstwa” jako oryginalne określenie bardzo mi się podoba. :) 

Na szczęście opowieść w realu nigdy mi nie groziła, przez całe życie nie wypaliłam ani jednego. :)

Osobne brawa za uprzedzenie o wulgaryzmach. ;)

Pozdrawiam, Anonimie. :)

Pecunia non olet

Bardzo dobrze napisane. Ciekawe. Drugi akapit (jak dla mnie) trochę słabszy, jakby mniej przemawiający. Zakończenie (chyba!) rozumiem, jako wybudzenie z ułudy papierosowego szczęścia (odpowiadając O. Sewerowi).

W każdym razie fajno.

 

Ukłony

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Och, szanowni Państwo. Niezwykle się cieszę, że tak oryginalne postaci u mnie zawitały. Każdy nick i avatar są materiałami na odrębną historię. To oczywiście komplement. Ponieważ nie tylko palenie może wymagać kultury, ale także przywitanie gości!

 

ośmiornica:

Jestem otwarty na jakiś kontrakt. Czasem tekst bardziej pobudza odmęty wyobraźni niż prosty obrazek.

Nikodem_Podstawski:

Wulgaryzmy zawsze można zlikwidować. Moim zdaniem tutaj buduje wulgaryzm pewną bezsensowną pretensję do świata, ale zupełnie bez mocy faktycznej. Człowiek upadły może sobie nawet najbliższą rodzinę wyzywać, ale uzyska w najlepszym wypadku nieco współczucia. Jednak alternatywnie można by to napisać tak (nie wprowadziłem do pełnego tekstu na ten moment):

 

I nie dopaliwszy, przygasiłem go nagle w barszczu i lekko zachlapałem obrus biały, czym mocno zdenerwowałem wyżej wymienionych ludzi na całym świecie. Rzekłem pewne słowo, wulgarne, aż w gardle mnie zagryzło. Wydobywało się z ciała jak zbłąkany świst powietrza, uciekający z tonącego okrętu ludzkiego. Szczurowaty szmer, obrzydliwy. Od słowa mnie tak potarło w ciele, bo od petów już nic nie czułem, ani smaku, ani sensu, ani życia nie czułem pewnie.

 

Uważam to za wersję możliwą.

 

Outta Sewer:

Ach, po co oszukiwać czytelnika. Powinien on dostać taki zestaw słów, by sam siebie oszukał, a potem w to uwierzył. Tutaj uczciwie zmieniłem końcówkę, by nieco rozjaśnić sprawę. Widzę, że TYRANOTYTAN 3000 zauważył dobry sens zakończenia. Połączyłem więc Wasze uwagi w jednej edycji! Masz całkowitą rację co do zakończenia, był to problem tego tekstu i próbowałem to zakończenie reanimować wcześniej. Oto nowsza wersja:

To było szczęście. Gdy obudziłem się… nie będę jednak wspominał. Wystarczy, że obudziłem się – tak jak my wszyscy palacze się budzimy czasem. 

Klarowne jak pusta paczka po kiepach. Teraz przynajmniej.

 

bruce:

Zestaw peciarstwa idealny dla najpiękniejszej Petunii w mieście :)

Ale Bruce to nie kiep, więc nie takie podarki bym wysuwał. Szczególnie, że nie było palone, co jest bardzo dobre dla zdrowia!

 

TYRANOTYTAN 3000:

Dziękuję. Zakończenie zostało podreperowane zgodnie z sugestią czytelnika Outta Sewer, ale też dzięki obserwacji z Twojego komentarza. Poprzednia wersja dawała pewien rozkrok, który zakładał wielość nóg rozkraczającego się. Ze cztery przynajmniej.

 

Mam nadzieję, że zrobiłem na was dobre wrażenie. Nie tylko palenie na naszym świecie jest warte opisania. Chociaż innym tematom również zdarza się leżeć na ulicy.

 

Dziękuję za wizytę jeszcze raz! Tekst powstał podczas frustracji związanej z rzucaniem palenia.

 

Pozdrawiam

Kiep Anonim

 

Och, szanowni Państwo. Niezwykle się cieszę, że tak oryginalne postaci u mnie zawitały. Każdy nick i avatar są materiałami na odrębną historię. To oczywiście komplement. Ponieważ nie tylko palenie może wymagać kultury, ale także przywitanie gości!

bruce:

Zestaw peciarstwa idealny dla najpiękniejszej Petunii w mieście :)

Ale Bruce to nie kiep, więc nie takie podarki bym wysuwał. Szczególnie, że nie było palone, co jest bardzo dobre dla zdrowia!

 

Hmmm… Szanowny Anonimie, bo zaczynam Cię podejrzewać o bycie Tym, Kim – mam nadzieję – nie jesteś… surprise

A wspomniany kiep z wiersza Brzechwy o pieprzeniu Pietra pieprzem – miodzio. laugh

 

Pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

Kim jestem zatem bruce? Włos jeży mi się na głowie, aż musiałem grzebienia poszukać i zaczesać.

Palaczem niekoniecznie, to tak w ramach pocieszenia ;)

Szanownym Anonimem, Szanowny Anonimie, oczywiście. :))

Pecunia non olet

Szorcik jest w sumie zgrabnie zrobiony, stylizacja konsekwentna – to pomieszanie niskiego rejestru języka z szykiem zdań, który sugeruje patos, jakąś podniosłość, wręcz biblijność. Jest tu też absurd, skrzywione spojrzenie na rzeczywistość, nałogowa obsesyjność i marzenie o wielkości majaczące w oparach dymu. Nie czytało mi się tego dobrze, inwersja mnie męczyła. Doceniam wykonanie, jednak nie są to moje klimaty.

 

Wy kurwy – brakuje przecinka.

It's ok not to.

Szanowny Anonimie, ktoryś jest Anonimem bezdyskusyjnie i – jak mniemam – nie bezzasadnie, teraz rzeczywiście jest lepiej. Rację miał kolega TT3000, zakończenie jasnym się po zmianach stało.

Pozdro

Q

Known some call is air am

Fantastyczne.

Świetnie oddaje mój nastrój. Wczorajszy. Przedwczorajszy. I dzisiejszy też.

Choć sam nie palę.

Ale palę się by powiedzieć: jeszcze!

Give me moooooore.

 

entropia nigdy nie maleje

Za oknem widzę już słońce, jest to znak, że czas coś napisać:

 

dogsdumpling:

 

Szorcik jest w sumie zgrabnie zrobiony, stylizacja konsekwentna – to pomieszanie niskiego rejestru języka z szykiem zdań, który sugeruje patos, jakąś podniosłość, wręcz biblijność. Jest tu też absurd, skrzywione spojrzenie na rzeczywistość, nałogowa obsesyjność i marzenie o wielkości majaczące w oparach dymu. Nie czytało mi się tego dobrze, inwersja mnie męczyła. Doceniam wykonanie, jednak nie są to moje klimaty.

 

Wy kurwy – brakuje przecinka.

Twój komentarz zasługuje na wyróżnienie. Jest piękniejszy niż sam szort, a przy tym go wychwala. Jest to też dużym walorem… i ta biblijność, ach… Ambicje człowiekowi rosną jak przebiśniegi. Oby nie jak “przebipety” po przepalonej zimie.

 

Z końcową uwagą jak najbardziej się zgadzam. Jest to słuszna skarga prawdopodobnie. Mam jednak taką wątpliwość, czy po wstawieniu przecinka między wamikurwą nie zyskamy nieco innego wydźwięku. Coś jak w zdaniu “Ach, wy artyści” w skrócie “Wy artyści… wam to zawsze więcej wolno” vs “Wy, artyści! Szybko mi tutaj proszę opłacić czynsz za poprzedni miesiąc”.

 

To jest moja intuicja, a może to jest jakieś zaburzenie językopoznawcze. Ale odczuwam drobną różnicę, między brakiem przecinka, a obecnością przecinka. Nawet bym się pokusił o zapis Wykurwy…

Wyprowadź mnie z błędu, jeżeli błądzę. Bardzo proszę :). Chętnie to poprawię, jeżeli zbłądziłem.

 

Outta Sewer:

 

Człowiek bywa bardziej anonimowy każdego dnia, kiedy mija niezaciekawione twarze odchodzące w pośpiechu. To już temat na jakiś zapis. Tutaj widać niezwykłą kulturę ciekawości i wiedzy. Aż człowiek się boi źle kiwnąć głową.

 

Jim:

To raduje, że słowa nie trafiają w próżnię, a osadzają się między kołami rozmyślań ludzkich. Na pewno będzie więcej, bo lubię w taki sposób czasem pisać. Kiedyś tylko tak pisałem, szukając dziur w chodnikach i witrażach.

 

 

Dziękuję za przybycie kolejnym osobom, zapraszam. Fascynuje mnie potencjał dyskusji, aż marzy się wieczór literacki. Na to przyjdzie kiedyś czas, może dla kogoś z nas?

Okej no więc ostatnio rzuciłem palenie i ten tekst w jakiś sposób mnie poruszył i uświadomił , że dobrze zrobiłem. Co do samego tekstu to podoba mi się ten absurd, który aż kipi z każdego zdania. Zdecydowanie chcę więcej. Z własnego doświadczenia wiem, że te ukojenie, które dają papierosy jest tak naprawdę fałszywe i nieprawdziwe. Bardzo dobrze ująłeś to co czuje palacz.

Przepraszam, ale nie zachwyciło. Właściwie to nawet nie porwało. Zajrzałam, bo tytuł przyciągnął wzrok, ale niestety, nie jestem targetem takich tekstów, są dla mnie męczące i po lekturze zastanawiam się tylko, co autor chciał przekazać.

 

Wystarczy, że obudziłem się – tak jak my wszyscy palacze się budzimy czasem. 

Zbędna spacja po kropce. I szyk bym zmieniła: Wystarczy, że obudziłem się – tak jak my wszyscy palacze budzimy się czasem.

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Przeczytałam z obrzydzeniem, albowiem nie cierpię papierosów, a smród petów był wyczuwalny. :(

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Aż człowiek się boi źle kiwnąć głową.

Kiwnąć źle głową chyba się nie da, aczkolwiek da się kiwnąć głową w złym momencie, miejscu i czasie. To kwestia kontekstu :)

Known some call is air am

I tylko barszczu mi żal! Metalowy blaszak wypełniała ambrozja. Aby nie odpadło przerdzewiałe dno uniosłem ostrożnie i wychyliłem duszkiem. Smak wieczności rozpalił me trzewia i zgasł.

 

Dopracowane, zręcznie napisany szort. :-) Marzenia, złudzenia, iluzje. Grzyby, nie grzyby i tylko pereł żal. Matowieją nie noszone. ;-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Wieczór już w pełni, więc zaglądam.

 

v123:

 

Palenie jest złożonym zjawiskiem, ludzie na zewnątrz widzą tylko smrodzenie, kozactwo lub nonszalancję. Za każdym wyciągniętym papierosem z paczki ciągnie się myśl jak z “myślodsiweni” (Harry Potter), której fragmenty uchodzą z dymem. 

 

Gravel:

 

Nie każdy jest gotowy na kontemplację słoika petów. To dobrze, że forma nie jest zbyt atrakcyjna. Starałem się ostrzec w tytule, ale widocznie on sam był atrakcyjny jak Kowboj i Wielbłąd.

Się – poprawione ;)

 

regulatorzy:

 

Znaczy tekst udany, tak jak bardzo udane może być stanowisko palacza po wykonanej dziennej robocie :)

 

Outta Sewer:

 

Masz rację. Chociaż czasem kiwnięcie głową może zakończyć się długim urlopem, na którym niejedna paczka spłonie :)

 

Asylum:

 

Witam, witam. Potrawa specyficzna została zaserwowana, taka to już jest restauracja. Bardzo dziękuję za opinię i wyczucie smaku :)

 

Zastanawiam się, czy kiedyś powinienem ściągnąć maskę.

 

Nadworny Kiep Anonim.

Nie wiem, zabawnie jest czytać Anonimów. I żaden z kiep! :-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Tak, my widzimy, my piszemy, my rzeczywistości nie wybaczamy. Czytelników szanujemy. Always write, never surrender.

Never Surrender tutu

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Dobrze, że nie tu ;)

Known some call is air am

Na szybko, może, Q, to

choć nie jest tym o czym myślę, za słodkie,  kurcze, późno. Zmykam. :-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Chrońmy barszcz, naszą atmosferę. Nie mieszajmy dymu z perfumami.

 

Barszcz po Pet Shop Boysku.

Pet Shop Barszczs? A może Simon & Gar barszczu "Hello, barszczyk, my old friend" :) 

Known some call is air am

Another One Bites The Borscht.

Z końcową uwagą jak najbardziej się zgadzam. Jest to słuszna skarga prawdopodobnie. Mam jednak taką wątpliwość, czy po wstawieniu przecinka między wamikurwą nie zyskamy nieco innego wydźwięku. Coś jak w zdaniu “Ach, wy artyści” w skrócie “Wy artyści… wam to zawsze więcej wolno” vs “Wy, artyści! Szybko mi tutaj proszę opłacić czynsz za poprzedni miesiąc”.

 

Obawiam się, że więcej informacji niesie w pierwszym przypadku “Ach”, a w drugim wykrzyknik niż sam przecinek, tudzież jego brak.

 

To jest moja intuicja, a może to jest jakieś zaburzenie językopoznawcze. Ale odczuwam drobną różnicę, między brakiem przecinka, a obecnością przecinka. Nawet bym się pokusił o zapis Wykurwy…

Wyprowadź mnie z błędu, jeżeli błądzę. Bardzo proszę :). Chętnie to poprawię, jeżeli zbłądziłem.

Zgodziłabym się, tylko że wykurwy brzmi jak zupełnie nowy wyraz i może nie być czytelne, że jest to zbitka (przy większej liczbie słów byłoby to bardziej klarowne, może też gdyby nie było w języku podobnych złożeń typu, ekhem, wypierdki, a samo wy– nie byłoby przedrostkiem).

Tak czy siak i abstrahując od językoznawczych dylematów, decyzja i tak należy do Ciebie. Tekst jest specyficzny, więc może i Wy kurwy da się wy bronić ;)

It's ok not to.

dogsdumpling:

 

Sprawa jest szemrana. Co powiesz na to, że Ci zaufam? Rano wstanę i powitam dzień od sprawdzenia jak tam się mają “wy, kurwy”. Możliwe, że to nawet lepiej zabrzmi.

 

Przecinek został wprowadzony, jak oskarżony na salę ;)

Witam ponownie!

 

Myślałem nad tym wyrazem, o którym rozmawialiśmy dogsdumpling. Mimo wszystko czytając różne kulturalne dzieła, takie jak napisy na tablicy przystanku autobusowego (napisali co teraz powinno się “kochać”), uznałem, że przecinek usunę. Dla równowagi doprowadziłem dróżkę z trzech kropek, aby przygotować czytelnika na pewien interpunkcyjny skok wiary. Jeżeli uzbieram wystarczająco dużo siana, to może czytelnik nie spadnie na łeb, a po wybudzeniu z szoku odkryje czasy, w których tradycyjnie do barszczyku wypala się ostatnią fajkę.

 

Natomiast niekoniecznie w ostatnią niedzielę, a w pierwszą godzinę poniedziałku.

 

Z racji, że na razie mamy tutaj możliwość różnych anonimozji… Napiszę prawdziwe brzydkie słowa: “no rejczel”, “srogo”, “pizza z a***”.

 

Pozdrawiam

Kiep AInonim

 

Dużo czynicie dla prawdziwej sztuki i należą się wam ciężkie ordery. Do nałożenia w trakcie lektury, byście się nie mogli jeszcze bardziej oderwać!

 

 

Z racji, że na razie mamy tutaj możliwość różnych anonimozji… Napiszę prawdziwe brzydkie słowa: “no rejczel”, “srogo”, “pizza z a***”.

Z tą pizzą z aNANASEM to już przesadziłeś Anonimie. Do barszczu?!

It's ok not to.

I do rosołu yes

 

Mówiłem, że to brzydkie słowa. Uruchomiłem je, żeby wygodniej rozłożyć ciężar tematu.

Biedna Pani sklepowa! Barszcz już podają, a ona dalej w robocie!

Ciekawe czy szemrane buraki i szumowiny z rosołu się znają?

Jeżeli się nie znają, to zbliżą się jak zacznie być gorąco w jednym garze. Wtedy może zdążą wymienić smakowite spojrzenia.

 

Ściągam maskę, nudzi mnie anonim!

 

Jak ktoś jeszcze nie wie lub zgadnąć nie chciał.

Tekst pochodzi z kiepownika Vactera.

Kurtyna!

 

Była to moja walka z cieniem, bo też wydałem tekst “bezpojedynkowo”.

Natomiast nie było to planowane na pojedynek, na to mam inny tekst.

Ale zaskoczenie! :)

Pecunia non olet

No witam! Jak wschód słońca o 5:15!

:) Wschody coraz wcześniejsze, dzionek coraz dłuższy, wiosna nareszcie idzie. :)

Pecunia non olet

Niech z rana tylko słońce nam się pali, po przebudzeniu i pierwszej kawie!

… czego życzymy całemu Portalowi. :)

Pecunia non olet

Wymyśliłem nową nazwę dla barszczu z opka:

 

Barszcz a’la Petrol Oil.

 

Dla tych co potrzebują chlebka/bułki: PetRoll Oil.

laugh

Nazwa powinna się szybko przyjąć i zagościć w każdym restauracyjnym MENU. :)

Pecunia non olet

Ale żeby kiepować w barszczu? Jak tak można? Chociaż, z dwojga złego lepiej spaskudzić zupę niż płuca…

No, niezły początek absurdziku. Niezły, bo zabrakło mi fabuły z prawdziwego zdarzenia. To może bardziej impresja czy manifest.

Babska logika rządzi!

Finklo, ten tekst pochodzi z folderu “Kryzys” z ogólnym tytułem dla serii: “Kryzysowe pesymizmy, może nic nie mające się do prawdziwych tragedii “. Jest jeszcze kilka podobnych. Na przykład taki fragmencik:

 

Widzi mnie ktoś i niejeden raz się to zdarza, że następuje zbiorowy omam wzrokowy. To znaczy, powiem naukowo, że postać się moja ze światła wyrysowuje w oczach różnych mijanych i zastanych. I czasem jest, że oni omawiają ten widok, choć każdemu jest inny. Po tych rozmowach, ktoś mi w głowie swojej nos zmniejsza, umysł kształtuje na inną modłę, twarz odmładza lub postarza. I oni, tacy malarze z głuchego telefonu, potem spluną na mnie lub powiedzą dzień dobry.

 

Jeśli miało być brzydko, śmierdząco i odpychająco – a miało, jak się domyślam – to tekst spełnił te warunki. Przyjemności z czytania nie zaznałem, choć nie wiem, czy w ogóle powinienem jej oczekiwać.

Zygfryd89: To jest przyjemność koneserska. Jeżeli tekst ci jej nie sprawia, to znaczy, że może jesteś wystarczająco szczęśliwym człowiekiem :)

Realistyczne. O ile jestem antyfanem narracji pierwszoglosowej, szorcik mi się podoba. Szczególnie kawałek z ekspedientką, czytając który czuję, że nie tylko bohater boryka się z problemami, a każdy. Równouprawniony realizm, trochę magii w pięknym barszowym śnie, o tłumie wielbicieli widzianym jakby przez ciemnoczerwone okulary. (barszczowo-czerwone). I potem powrót ro realizmu.

Aeaeaether:

 

Dziękuję za komentarz. Właściwie to co zostało napisane jest możliwe. Nie stoi zbyt wiele na przeszkodzie, by taką wizję zrealizować. Najpewniej niekoniecznie w formie życiowej (bo jest to niepraktyczne i wymagałoby pewnych umiejętności), ale już potrafię sobie wyobrazić akt artystyczny typu performance.

 

Z drugiej strony, może właśnie przed taką ekspresją chronią nas wyłącznie normy społeczne i stąd wynika absurd. My tak się nie zachowujemy zwykle.

 

Podoba mi się to na co zwróciłeś uwagę:

Szczególnie kawałek z ekspedientką, czytając który czuję, że nie tylko bohater boryka się z problemami, a każdy.

Nie zwróciłem na to uwagi pisząc, ale masz rację. Problemy mają wszyscy dookoła, a czasem w podobnych tekstach (nazwijmy ulicznych) wyłącznie bohater czuje i rozumie. Fajnie, że to zauważyłeś, bo sam nie zwróciłem na to uwagi, a faktycznie tak wynika z tekstu. Pewnie wydawało mi się to na tyle naturalnie, że nie myślałem o tym.

Nie siadło, Vacterze. Kącik ust nie drgnął, serce nie zabiło, tylko brwi trochę się uniosły ze zdziwienia, cóż to ja właśnie czytam. Myślałem, że coś tu odniosę do siebie, wszak miałem wątpliwą przyjemność bycia palaczem, ale nie odnalazłem żadnych poszlak, które by mnie poprowadziły do jakiejś sensownej (bądź bezsensownej) konkluzji.

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

Hej,

 

jest tutaj potencjał na bardziej rozbudowaną historię (a może histerię). Miejscami jest nawet lirycznie, pozwolilem sobie na taką małą przeróbkę:

 

Barszcz dostałem na obiad, został podsunięty pod nos od matki

Czy ojca, czy wujka, czy ciotki, czy babki.

Barszcz stanął w talerzu na stole, a ja peta miałem w mordzie jak żul lub urzędnik.

I nie dopaliwszy, przygasiłem go nagle w barszczu i lekko zachlapałem biały bieżnik,

Czym mocno zdenerwowałem wyżej wymienionych ludzi na całym świecie…

Wy smiecie.

Rzekłem takie słowo, wulgarne, co w barszcz prysło

a mnie aż w gardle zagryzło

 

Bardzo mi się też spodobała poduszka z petów oraz sny o wyznawcach. Taki wyznawca to dobra rzecz :) Tylko, że za krótko, Panie, za krótko – to mój największy zarzut.

 

Pozdrawiam!

 

Che mi sento di morir

Dobry wieczór, zapraszam wszystkich. Barszcz już stygnie!

 

fmsduval: Ja bym to ujął tak, że szczęśliwi petów nie liczą. Legalne narkotyki wchodzą w nas z różną głębią (legalnymi uszczerbkami). Nie wiem czy akurat Ty osiągnąłeś nałogowy Everest, Rów Mariański czy Krupówki. Jednak powiedziałbym, że w temacie kiepownika nie można od ludzi wymagać, by to smakowali jak sery i wina.

 

BasementKey: Odkryta poezja w moim tekście, doprawiona wprawną ręką uniosła mnie nieco nad ziemię. Dla takich tekstów można być lekko uniesionym, ale nie wyleciałym w kosmiczne rejony Alfa Centauri. Myślę, że ta poezja uniosła mnie w sposób adekwatny. Dziękuję.

 

Pisałem ten tekst w pewnym specyficznym momencie. Byłem już jakiś czas po rzuceniu palenia, starałem się coś robić i miałem przy tym wrażenie, że nie ma ani jednej osoby, którą by to obchodziło. Wytoczyła mi się jak literacka armata fantazja o paleniu, ale nie pean (który mi się już zdarzyło wygrafomanić). Nie wiem, czy zapaliłem kiedyś bez refleksji. Może to były moje notatki.

 

Jest duża szansa, że będę pisał dłuższe teksty. Obecnie pracuję nad kilkoma, w tym nad jednym, który przebije moją życiową barierę znakową. Podobne do tego tutaj na pewno powstaną. Istnieje też spore archiwum, taka zamrażarka z tematami i próbkami. Dam szansę zastygłym słowom. Notatki i próby zawsze robiłem z jakąś intencją, wiarą, że będę bardziej umiał później :)

 

Cytując Jima czwartkowego (nie z tego czwartku, ale z początku stycznia):

 

Give me moooooore.

 

A mówiąc bardziej po piątkowemu:

gdzie dalszy (wy-, po-, prze-)ciąg...?

 

pozdrawiam,

 

Jim

entropia nigdy nie maleje

Powiem wam krótko. To jest ocean. Z niego coś się teraz wyłoniło, to jest crazy.

crazy-no-zaur

entropia nigdy nie maleje

Z tą długością to zabawna sprawa, chyba trzeba jakoś umieć zagęszczać. Sam nie wiem… Wbrew pozorom długie teksty powinno być łatwiej pisać, bo można więcej przekazać.

Czy w tym tekście przekazałeś to, co chciałeś? To jest zasadnicze pytanie.

Pozdro!

Che mi sento di morir

Przyznam się, że ostatnio skończyłem pisać coś dłuższego. Zacząłem na taką nutę jak wyżej, ale wszystko poszło w niespodziewanym kierunku i nie jest dokładnie ani petem, ani barszczem. Choć jeżeli uznamy pewne rzeczy za piękniejsze, a inne za mniej piękne, to wtedy można szukać bardzo odległego podobieństwa. Muszę jeszcze poprawki wprowadzić i zaryzykuję wrzucenie tego nowego tekstu.

 

W tym tekście tutaj formę zakończyłem, ale sądzę, że mógłbym pociągnąć wiele stron. Przychodzi mi jedna dość absurdalna opcja rozwoju. Gdyby ktoś chciał czytać takie wywody jakie lubiłbym wymyślać, to wtedy bym tylko to robił ;).

BasementKey: W tym fragmencie uważam, że zmieściłem się pod względem formy i treści. Jest w sam raz. Jednak dałoby się to rozpisać, ale sądzę, że ten fragment jest takim syropem do rozcieńczania. Przekaz, patrząc po komentarzach, udało się odzyskać z peto-barszczu. Więc – tak.

 

 

W tym fragmencie uważam, że zmieściłem się pod względem formy i treści. Jest w sam raz. Jednak dałoby się to rozpisać, ale sądzę, że ten fragment jest takim syropem do rozcieńczania. Przekaz, patrząc po komentarzach, udało się odzyskać z peto-barszczu. Więc – tak.

To najważniejsze, to świetnie :)

 

Che mi sento di morir

Wydaje mi się, że ludzie uważają takie teksty za coś niemożliwego. A ja uważam, że wielu ludzi przed takim “performatywnym” życiem chroni opresyjna rutyna. Trzeba wykarmić siebie, przeżyć, utrzymać tych co są na naszym utrzymaniu. Dać się utrzymać przez tych, którzy nas utrzymują. A każdy być może ma w sobie nienazwaną miłość i nienazwaną nienawiść, stan ruchu, który by się uzewnętrznił, ale wiara w potrzebę utrzymania pionu zniechęca nas do ekspresji. Czasem ktoś na kogoś burknie, wygnie się trochę inaczej niż zwykle w kolejce po pączki w tłusty czwartek lub do gastrologa w mniej tłusty piątek. Realizmy magiczne w pisaniu to nasze realia, które czasem blokuje społeczna przyzwoitość, nawet nie prawa fizyki czy brak wyobraźni. To jest słuszne, bo po co innych w tzw. “commute time” stresować swoją potencjalną ekspresją. Można więc pisać.

Nowa Fantastyka