- Opowiadanie: Koala75 - Egzamin gajowego

Egzamin gajowego

Szortek, taki trochę dla dzieci pod choinkę, prawie bez fantastyki, ale mam nadzieję, że mi świątecznie wybaczycie

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Egzamin gajowego

–  Dziadku, dziadku, opowiedz nam coś z twoich wspomnień.

Emerytowany nadleśniczy wiedział, że wnuczęta nie odpuszczą.

Anna przywiozła Kasię i Tomka do ojca trochę wcześniej przed Świętami, bo potrzebowała spokoju, żeby skończyć i rozliczyć projekt, a przedszkole już zaczęło świąteczną przerwę. Dzieci uwielbiały pobyty w starej leśniczówce. Pod dom przychodziły sarny, zające, wiewiórki, borsuk, dziki i wilki. Przylatywały ptaki. Wszystkie, leczone kiedyś przez gospodarza, ufnie przychodziły w odwiedziny i zaakceptowały też Kasię i Tomka.

Wieczorem, przed spaniem, obowiązkowo Szymon musiał coś opowiedzieć, najlepiej ze swego życia, więc zaczął:

– Śnieżyca się skończyła. Wiatr przestał kręcić śniegiem, zapanowały cisza i spokój. Biało było dokoła, wszystko wyglądało podobnie. Zrozumiałem, że zgubiłem się w lesie. Głupio mi było, bo to przecież mój teren. Tu zostałem skierowany do pracy kilka miesięcy wcześniej jako gajowy. Byłem niemal pewny, że już poznałem swój las i kiedy leśniczy spytał, czy dam sobie radę z przedświąteczną inspekcją, odpowiedziałem, że oczywiście.

– Po co w lesie inspekcja? – wtrąciła pytanie dociekliwa Kasia.

– Patrolowanie było konieczne. Przed Bożym Narodzeniem nie tylko znikały jodły i świerki na choinki, ale pojawiały się też wnyki na zwierzęta…

– Nie przerywaj, opowiadaj – dwugłos nie pozwolił na zadumanie się.

– Właśnie znalazłem i zlikwidowałem trzy pętle z kolczastego drutu. Dotarłem do nich po śladach na śniegu, ale wzburzony nie zwracałem uwagi na kierunek marszu. Gdy zerwała się zamieć, śnieg zasypał ślady i nie miałem pojęcia, w którą pójść stronę. Mogłem przez walkie-talkie połączyć się z szefem.

– Nie miałeś zasięgu dla komórki – ze znawstwem w głosie wtrącił się Tomek.

– Głupi, wtedy nie było komórek. Nie przerywaj. – Kasia przywołała brata do porządku.

 – Wstyd mi było, że zachowałem się jak nowicjusz – kontynuował dziadek.

 – Kombinowałem co zrobić i nagle poczułem dym z fajki. Zobaczyłem smużkę dymu wijącą się między drzewami. Podążyłem za nią i po kilkunastu krokach wyszedłem na polankę zupełnie mi obcą. Jeszcze bardziej się zdziwiłem, gdy zobaczyłem na polanie wysokiego mężczyznę, to on palił fajkę. Ubrany był w mundur służby leśnej, podobny do mojego.

– Nie taki sam? – to znowu Tomek nie wytrzymał.

– Widać było, że jest sprzed lat  – odpowiedział dziadek i kontynuował:

– Nie kojarzyłem tego leśnika, ale wiedziałem, że jeszcze nie wszystkich w okręgu poznałem. W nieznajomym było coś, co wzbudzało szacunek, mimo braku oznaczeń na mundurze, informujących o randze. Widać było, że był to człowiek już stary, ale w znakomitej kondycji. Spojrzenie miał takie, że poczułem się jak dzieciak pytany przez ojca, co znowu przeskrobał. Zobaczył wnyki trzymane przeze mnie i w jego oczach ujrzałem coś, jakby aprobatę.

– Herbatę, w oczach?

– Nie, Tomku, aprobata to pochwała – wyjaśnił dziadek i podjął wspomnienia:

– Nie wiem, kiedy zacząłem opowiadać, jak poszedłem tropami kłusowników i jak zgubiłem drogę do domu. Starzec cierpliwie słuchał, pozwolił mi skończyć, następnie kazał spojrzeć do tyłu na śnieg i powiedział:

– Ponieważ myślałeś nie o sobie, ale o bezpieczeństwie moich zwierząt, pomogę ci. Idź po śladach zająca, a trafisz do leśniczówki.

 – Zobaczyłem na śniegu wyraźne ślady, których wcześniej nie było. Zdziwiony spojrzałem z powrotem w kierunku starca i jeszcze bardziej się zdumiałem. Stary leśnik zniknął.

 – Chyba miałem halucynacje, ale ślady są. Zobaczę dokąd mnie zaprowadzą – westchnąłem.

– Po niedługim marszu znalazłem się w domu szefa. Ten najpierw obsobaczył mnie z góry na dół, że nie wezwałem pomocy. Potem jednak, gdy opowiedziałem, co mi się przydarzyło, popatrzył na mnie i rzekł poważnie:

– Zdałeś egzamin. Sam Leszy ci pomógł, uznał, że będziesz dobrym leśnikiem.

– Byłeś dziadku, bo zwierzęta tak cię lubią – podsumowały opowieść dwa dziecięce głosy.

Starszy pan musiał wytrzeć oczy i wydmuchać nos, bo mu się trochę spociły od tych wspomnień.

Koniec

Komentarze

Świątecznie bardzo… w sam raz na Szczodre Gody;)

Lożanka bezprenumeratowa

Bardzo przyjemne świąteczne opowiadanie! Po całym dniu pracy + przygotowań świątecznych w sam raz.

ninedin.home.blog

Milutkie, cieplutkie, bardzo Misiowe.

 

I fantastyka jest, a jakże! Leszy!

http://altronapoleone.home.blog

Pełne zimowo-baśniowego czaru wspomnienie leśnika o początkach pracy w lesie. Wnuczęta z pewnością były zachwycone, a i dziadek też się wzruszył. ;)

W ostatnim zdaniu zbędna pauza przed przecinkiem.

Idę do klikarni. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dodaj jakieś tagi, bo zdaje się za moment szorciak wyląduje w biblio i szkoda, by nie wszedł na główną.

Cześć! Drobiazgi na początek:

Nie przerywaj – przywołała Kasia brata do porządku.

Proponuję: Nie przerywaj. – Kasia przywołała brata do porządku.

 

– Wstyd mi było, że zachowałem się jak nowicjusz – kontynuował dziadek.

 – Kombinowałem co zrobić i nagle poczułem dym z fajki.

Czemu osobny akapit?

I tu:

– Widać było, że jest z przed lat  – odpowiedział dziadek i kontynuował:

– Nie kojarzyłem tego leśnika, ale wiedziałem, że jeszcze nie wszystkich w okręgu poznałem.

– Nie, Tomku, aprobata to pochwała – wyjaśnił dziadek i podjął wspomnienia:

– Nie wiem, kiedy zacząłem opowiadać, jak poszedłem tropami kłusowników i jak zgubiłem drogę do domu.

 

No, bajka. Puchata i miła. Nie moje klimaty, ale przyjemna.

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Witaj, Koalo75. :)

Bardzo ciepłe i pouczające. :)

W mojej skromnej książce sprzed lat Leszy także ratuje z opresji głównego bohatera. :)

To fajny duch. :)

 

Techniczne:

– Widać było, że jest z przed lat  – odpowiedział dziadek i kontynuował: – razem

 

Pozdrawiam, kliczek. :)

 

 

Pecunia non olet

Do Wszystkich, wybaczcie, że razem, ale przedświąteczny czas jakoś szybciej biegnie. Usunąłem skutki chochlikowych działań i mojej nieporadności językowej. Zostawiłem akapity bez zmian, bo tak odczuwam niespieszne tempo opowieści dziadka. Jest mi bardzo miło, że uznaliście tekst za sympatyczny. Klikającym serdecznie dziękuję za decyzję, że taki tekst nadaje się do biblioteki. Wesołych Świąt.

Misiu, jak najmilszych Świąt dla Ciebie i Twoich Bliskich.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Wesołych, Zdrowych i Spokojnych, Koalo75. :)

Pecunia non olet

Sympatyczne.

Na tyle, że nawet nie mam chęci pastwić się nad technikaliami – które złe nie są, ale też można by je wyregulować.

Zdrowych i wesołych, misiowi i pozostałym.

Wszystkie, leczone kiedyś przez gospodarza, ufnie przychodziły w odwiedziny i Kasia z Tomkiem traktowane były jak dziadek.

Potknęłam się. Może: …i zaakceptowały też Kasię i Tomka.

 

A poza tym sympatyczne, cieplutko-świąteczne opko.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Irko & None, cieszę się, że znaleźliście czas na przeczytanie i tak oceniacie ten tekst. Zaakceptowałem Twoją radę, Irko, i wprowadziłem zmianę. Zobaczyłem, że dostałem od ciebie klika. Dziękuję :)

Przyjemne, Koalo, w sam raz przed dobranocką. :-)

 

Edytka następnego dnia.

Muszę jeszcze coś dopisać, ponieważ wczoraj, gdy przeczytałam twoje opowiadanie przyszdł mi pewien pomysł i musiałam szybko go spisać, aby nie uciekł.

Wracając do opka. Idealne moim zdaniem dla mniejszych dzieci przed snem. Płynne, o lesie. Jest element fantastyczny – Leszy, a jak wiesz lubię strażników lasu oraz ekologiczny – fajny leśniczy dbający o zwierzęta, las, a nie gospodarkę leśną sprowadzającą się do znaczenia drzew na deski i trociny. :-)

Dobrego, świątecznego czasu, Koalo! :-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Smokini, miło, że tak odczytałaś tę opowiastkę, bo pisząc ją, właśnie tak myślałem, że może być dla dzieci i nie będzie w niej wyraźnego smrodku dydaktycznego.

Ładne. Lubię historie o pomocnych duchach. Tutaj jeszcze dziadek opowiada ją wnukom, co tylko dodaje całości uroku.

Pozdrawiam!

Sympatyczne :)

Kosmos to bazgranina byle jakich wielokropków!

Hej. ;)

Zaczyna się jak bajka, zwłaszcza przy tym wymienianiu zwierząt, a że dziś taki świąteczny dzień, to mam wrażenie, że to bajka na święta. :)

(Edycja: pisałam komentarz w trakcie świąt, ale nie miałam jak wrzucić.)

 

wtrąciła pytanie dociekliwa Kasia.

Myślę, że skoro wtrąciła pytanie, to nie ma sensu podkreślać, że jest dociekliwa. Jako czytelnicy wiemy to po tym, że to pytanie zadała. ;)

 

Nie przerywaj. – Kasia przywołała brata do porządku.

Sam tekst Kasi pokazuje, że przywołała brata do porządku, więc nie trzeba tego podkreślać, myślę, że czytelnicy spokojnie zorientują się, że to mówi Kasia, ew. możesz trochę przerobić dialog, wprowadzić mimochodem opis, np.

 

– Głupi, wtedy nie było komórek. – Kasia sięgnęła pierniczka ze stołu. – I nie przerywaj.

 

Nie mówię, że ma być tak, super jak dodasz coś swojego, ale takie zdania pomiędzy dialogami, opisujące czynność, które nie nawiązują bezpośrednio do wypowiedzi, wzbogacają tekst, dają nam obraz sytuacji, a jednocześnie pokazują, kto daną kwestię głosił. ;)

 

– Wstyd mi było, że zachowałem się jak nowicjusz – kontynuował dziadek.

– Kombinowałem co zrobić i

 

Tutaj reszta dialogu musi być łącznie. ;) Może ten enter wydziela tekst i ma to jakiś sens, ale poprawnie dialog musi być łącznie.

 

po kilkunastu

Może lepiej „po chwili”? Chyba że liczył kroki.

 

– Nie taki sam? – to znowu Tomek nie wytrzymał.

Lżejsza wersja:

– Nie taki sam? – Nie wytrzymał Tomek.

 

 

odpowiedział dziadek i kontynuował:

Tutaj też dialog musi być obok siebie, a poza tym też warto dodać tu jakiś opis, np.

 

– Widać było, że jest sprzed lat – Dziadek potarł skroń. – Nie kojarzyłem tego leśnika

 

Albo:

 

– Widać było, że jest sprzed lat… Czekajcie, bo mi herbata stygnie.  – Dziadek napił się parującego napoju. W pokoju zapachniało cynamonem i goździkami. – Nie kojarzyłem tego leśnika

 

I znowu: nie mówię, że to wersja, którą masz wstawić do opowiadania, to takie przykłady, które byłyby uzupełnieniem warstwy opisowej, wprowadzone mimochodem, ale przyjemnie oddające atmosferę. Dziadek może pić grzane wino, podrapać się po nosie, a jeśli atmosfera ma być ciężka, zawsze może westchnąć albo wypić kilka łyków whisky. Wszystko zależy od Ciebie. :)

 

– Nie, Tomku, aprobata to pochwała – wyjaśnił dziadek i podjął wspomnienia:

Zapis dialogu do poprawy.

 

Przy okazji, bardzo fajny pomysł z tym, że Tomek nie wiedział, co to aprobata, czasami w opowiadaniach rozmowy z dziećmi toczą się na równi, dzieci wszystko rozumieją, a tutaj jest tak, jak w życiu, dlatego duży plus za dostrzeżenie tego.

 

Podsumowując, pomysł bardzo sympatyczny, taki lekki, świąteczny, z klimatem. :)

 

Co do całości to jak mój gust – trochę za krótkie to opowiadanie i może by tak więcej interakcji z Leszym? :) Chętnie bym przeczytała jeszcze jak dziadek pytał o coś Leszego albo może jego emocje, jak się zagubił, bo dość szybko to przebiega.

 

A poza tym, gdyby moja córka była starsza, to bym jej przeczytała. :)

 

Pozdrawiam,

Ananke

Jak miło, szkoda że nie mam malutkich dzieciaczków już – bo to idealne do poczytania, do poduszki.

Fajnie spisana historyjka.

Pozdrawiam

Minden & Adamie, dzięki, że zajrzeliście. Miło, że podobało się.

Ananke, podziwiam, że chciało Ci się tak analizować, taki tekst. Twoje uwagi i rady zapamiętam i dziękuję za nie. Może kiedyś córka sama to przeczyta.

Sympatyczna bajeczka na dobranoc. Ciepła, chociaż zimowa.

Zaskoczyło mnie, że sarny i zające odwiedzają to samo miejsce, co wilki. To jest możliwe?

Babska logika rządzi!

Melduje się drugi Adam. Czyni to, aby trochę Misia pokomplementować za ładny i miły tekst, świetnie wpasowujący się w świąteczną atmosferę. Nie jest za słodko – kłusownicy, zamieć – ale całościowo ciepło, po części dzięki przychylnemu nowemu leśnikowi Leszemu, bo na to “nowy” zasłużył.

Basiu, dopiero dzisiaj zobaczyłem Twój miły komentarz. Dziękuję. :)

Finklo, pod opieką Leszego wszystko jest możliwe, nawet miłe komentarze do tej bajeczki. :)

AdamieKB, starałem się i chyba się udało podtrzymać świąteczną atmosferę. :)

Misiu, a co znaczy “taki tekst”? Dla mnie każdy tekst, nawet krótki, zasługuje na pełny komentarz, a poza tym ja mam taką zasadę, że zawsze komentuję w swój własny sposób i może przez to mam tych komentarzy mniej, ale są takie, jakie chcę, żeby były. :) Jeśli rady się przydadzą, to tylko mnie to ucieszy, mam nadzieję, że nie uraziłam. ;)

Może się uda, że córka kiedyś przeczyta. Szkoda, że nie ma opcji zapisania tekstu na coś w rodzaju wirtualnej półki. Już wcześniej też nad tym ubolewałam, bo fajnie byłoby zapisywać sobie niektóre teksty jako te, do których chciałoby się wrócić.

Pozdrawiam. :)

Ananke, taki krótki i mało fantastyczny tekst skomentowałaś pracowicie. Rady zapamiętam. Dzięki.

Zdarza się, że zapisuję sobie link do tekstu, który chciałbym kiedyś sobie przypomnieć, po prostu w specjalnym pliku Worda.

Misiu, tekst był świąteczny i takiego też szukałam, chcąc złapać oddech od tych mroczniejszych tekstów. Tutaj klimat świąt i ten smaczek z Leszym były dla mnie bardzo przyjemne w odbiorze. I nie zawsze tekst musi mieć dużo fantastyki. ;)

Przy okazji – w wątku o portalu Avei i teraz ja zgłaszałyśmy pomysł dodawania ulubionych tekstów. ;)

Ananke, też miałem dosyć mroczniejszych i stąd taki. Cieszę się, że sprawił Ci przyjemność. Pomysł z ulubionymi tekstami popieram. :)

Bardzo miłe opowiadanie. Odświeża wspomnienia ostatnich świąt i jednocześnie przypomina o zbliżającym się dniu Dziadka ;) Przyjemnie się czytało, choć ten Leszy kawalarz miał sprowadzić bohatera do leśniczówki, a zaprowadził na dywanik…

Zanadro, co miał zrobić, gdy dywanik w leśniczówce?

Koala75

Ok, czyli szef i leśnik mieszkali razem w leśniczówce. Przepraszam za niezrozumienie Misiu, ale nie wiedziałam, jak to działa… Żyłam w przekonaniu, że to tylko biuro/schronienie dla leśniczych.

W obecnej sytuacji muszę przyznać, że opowiadanie pełni też funkcję edukacyjną :)

M.G.Z., po misiowemu leśniczówka jest leśniczego, a gajówka gajowego i leśniczy jest szefem gajowego. laugh Pozdrowienia

Mój błąd Misiu… Czyli jednak Leszy wysłał Gajowego na dywanik, choć ten chciał do domu. Nie obeszło się bez wstydu. Na szczęście nie przeszkodziło mu to w dalszej karierze ;) Pozdrawiam również :D

M.G.Z., życzmy sobie, obyśmy tylko takie ‘błędy’ popełniali. :)

Miła scenka.

MTF, cieszę się z Twojej opinii i tego, że trafiłeś do tego nie najnowszego tekstu.

Kolejka, kolego drogi, rzecz święta. Nawet po wielu, wielu miesiącach. Czasem latach.

MTF, u mnie ma dziwną tendencję do wydłużania się. :(

Nie przeczę. Lecz walkę trzeba toczyć.

MTF, walczę, ze zmiennym skutkiem. :D

Nowa Fantastyka