- Opowiadanie: AmonRa - List, młodzieniec i świąteczne majtki w renifery

List, młodzieniec i świąteczne majtki w renifery

Nie­chaj cie­pła, ro­dzin­na at­mos­fe­ra, po­dob­na do tej z opo­wia­da­nia, nie opusz­cza Was przez cały rok <3

Do góry no­ga­mi + nie­zręcz­ne py­ta­nie o chło­pa­ka.

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

List, młodzieniec i świąteczne majtki w renifery

Droga Jo­an­no,

Ob­ser­wo­wa­łem Cię uważ­nie przez cały rok i z za­do­wo­le­niem stwier­dzam, że byłaś bar­dzo grzecz­na. W skar­pe­cie zo­sta­wi­łem kilka dro­bia­zgów, aby osło­dzić Ci ten ważny dzień. Głę­bo­ko ufam, że za rok będę mógł uczy­nić to samo.

Z ser­decz­ny­mi po­zdro­wie­nia­mi,

Świę­ty Mi­ko­łaj

PS. Gdy śpisz, moje elfy za­kra­da­ją się do Two­jej sy­pial­ni i wą­cha­ją bie­li­znę.

 

Aśka nie mogła uwie­rzyć wła­snym oczom.

Ze­szłe­go wie­czo­ru jak co roku po­wie­si­ła na klam­ce grubą, weł­nia­ną skar­pe­tę. I jak co roku, ran­kiem szó­ste­go grud­nia od­na­la­zła w niej sło­dy­cze: cze­ko­la­do­we­go bał­wan­ka, pacz­kę ulu­bio­nych żelek, ba­to­ni­ki zbo­żo­we o ob­ni­żo­nej za­war­to­ści cukru, ciast­ka z ga­la­ret­ką i pier­nicz­ka. Gdy była mała, ro­dzi­ce za­rze­ka­li się, że nie mają z tym nic wspól­ne­go i de­li­cje przynosił Świę­ty Mi­ko­łaj. Nie do­wie­rza­ła, lecz po wy­jeź­dzie na stu­dia do War­sza­wy w po­zo­sta­wia­nej z przy­zwy­cza­je­nia skar­pe­cie dalej od­naj­dy­wa­ła ła­ko­cie.

Pro­blem po­le­gał na tym, że po raz pierw­szy do­łą­czo­no do nich li­ścik. O głę­bo­ko bul­wer­su­ją­cej tre­ści.

Aśka za­wsze sta­wia­ła pry­wat­ność na pierw­szym miej­scu. Myśl o el­fach, które do­bie­ra­ły się do jej wła­sno­ści bez wy­raź­ne­go upo­waż­nie­nia wy­wo­ła­ła głę­bo­ki nie­po­kój. Oczy­wi­ście wzię­ła pod uwagę, że li­ścik to może tylko głupi żart, ale szyb­ko od­rzu­ci­ła taką ewentualność. Sło­dy­cze od Mi­ko­ła­ja były praw­dzi­we, dla­cze­go więc wia­do­mość mia­ła­by nie być? Poza tym nikt oprócz niej nie mógł obec­nie do­stać się do miesz­ka­nia.

Po­sta­no­wi­ła zro­bić to, co zwy­kle ro­bi­ła w ta­kich sy­tu­acjach. Się­gnę­ła po te­le­fon i wy­bra­ła numer.

– Kamil?

– Aśka? O co cho­dzi? Je­stem w pracy.

– Przy­jedź, gdy tylko wyj­dziesz z biura. Mu­si­my po­roz­ma­wiać.

– Znowu? – Głos w słu­chaw­ce zdra­dzał naj­wyż­szy nie­po­kój. – Mó­wi­łem ci, że w tym klu­bie to tylko…

– Nie o to cho­dzi. Przy­jeż­dżaj jak naj­szyb­ciej. To nie roz­mo­wa na te­le­fon.

 

*

 

Kamil długo na­bie­rał pew­no­ści, że Aśka nie robi go w ba­lo­na.

Przy­zwy­cza­ił się już do dzi­wactw dziew­czy­ny, ale opi­sa­na sy­tu­acja brzmia­ła bar­dzo nie­wia­ry­god­nie, nawet jak na jej stan­dar­dy. Zły, że wy­szedł wcze­śniej z pracy z tak idio­tycz­ne­go po­wo­du, przez chwi­lę dumał, jak ła­god­nie ubrać myśli w słowa.

– Aśka, cie­bie już do resz­ty po­grza­ło – po­wie­dział w końcu. – Mi­ko­łaj zo­sta­wił li­ścik, że elfy do­bie­ra­ją się do two­jej bie­li­zny? Po­słu­chaj sama sie­bie.

– Po­wie­dzia­łam ci o sło­dy­czach. Są co roku – tłu­ma­czy­ła mu ze zło­ścią dziew­czy­na. – Czego nie ro­zu­miesz?

– Wszyst­kie­go? To jakaś bzdu­ra. Nie ma żad­ne­go Mi­ko­ła­ja, żad­nych elfów! Ktoś mu­siał pod­rzu­cić list do skar­pe­ty.

Aśka krą­ży­ła przez chwi­lę po po­ko­ju, wście­kła, że nie zna­la­zła zro­zu­mie­nia u swo­je­go uko­cha­ne­go. W końcu po­sta­no­wi­ła zmie­nić tak­ty­kę. Ob­ję­ła go czule i po­ca­ło­wa­ła tak, jak zwy­kle ca­łu­ją ko­bie­ty, gdy chcą coś osią­gnąć.

– Po­trze­bu­ję cię dzi­siaj – wy­mru­cza­ła. – Nie czuję się bez­piecz­nie i chcę za­po­lo­wać na te elfy. Trze­ba dać im so­lid­ną na­ucz­kę. Je­steś męż­czy­zną mo­je­go życia, moim sam­cem, ty­gry­sem, obroń­cą… Zo­stań ze mną na noc.

– I co miał­bym zro­bić? Cze­kać z wia­trów­ką na nie­ist­nie­ją­ce stwor­ki?

– Pomóc mi. Nigdy nie spo­tka­łam elfa.

– A ja spo­tka­łem?

Ka­mi­la ku­si­ło, aby od­mó­wić, ale Aśka coraz rza­dziej go do sie­bie za­pra­sza­ła, a żar, tak in­ten­syw­ny na po­cząt­ku zna­jo­mo­ści, po­wo­li gdzieś zni­kał. Po­szu­ki­wa­nia świą­tecz­nych elfów mogły oka­zać się wspa­nia­łą grą wstęp­ną. A przy­naj­mniej lep­szą niż żadną.

Na samą myśl o tym coś drgnę­ło w Ka­mi­lo­wych spodniach.

– Niech ci bę­dzie. Zo­sta­nę.

 

*

 

Skoń­czy­li przy­go­to­wa­nia póź­nym wie­czo­rem.

Na su­szar­ce w rogu po­ko­ju roz­wie­si­li bie­li­znę. Nikt nie był pewny, jaką świą­tecz­ne elfy lubią naj­bar­dziej, toteż wybór padł na wszyst­ko, co wpa­dło pod rękę: figi, strin­gi, bra­zy­lia­ny, bok­ser­ki, a nawet te obrzy­dli­we gacie wy­szczu­pla­ją­ce, któ­rych Kamil tak nie zno­sił. Im bardziej nieświeża i znoszona była bielizna, tym lepiej. W naj­bar­dziej wi­docz­nym miej­scu Aśka umie­ści­ła majt­ki w re­ni­fe­ry, które do­sta­ła na świę­ta w ubie­głym roku. Żelazna lo­gi­ka pod­po­wia­da­ła, że elfy mogły za­in­te­re­so­wać się nimi w pierw­szej ko­lej­no­ści.

Zje­dli skrom­ną ko­la­cję, wy­pi­li po kie­lisz­ku wina, po czym po­szli do łóżka.

– Właź pod koł­drę, elfy nie mogą wie­dzieć, że nie je­stem sama. Nie, co ty ro­bisz, zwa­rio­wa­łeś?! Trzy­maj te łapy przy sobie! Po pro­stu leż nie­ru­cho­mo.

W Ka­mi­lu za­czę­ła na­ra­stać iry­ta­cja. Pod koł­drą było dusz­no i nie­wy­god­nie.

Le­że­li tak nie wia­do­mo ile czasu. Chło­pak już miał wy­leźć z po­ście­li i ogło­sić Aśce, że nie in­te­re­su­ją go dłu­żej elfy i że idzie do domu, ale wła­śnie wtedy nocną ciszę prze­rwał od­głos dzwon­ków.

Ktoś wpadł w pro­wi­zo­rycz­ną pu­łap­kę.

Wy­sko­czy­li z łóżka w tym samym mo­men­cie. Kamil czuł na­ra­sta­ją­cą dumę, że nauki oj­ca-my­śli­we­go nie po­szły w las.

Aśka na­to­miast krzyk­nę­ła z obrzy­dze­nia.

Schwy­ta­ny elf oka­zał się naj­szka­rad­niej­szą isto­tą na świe­cie. Dyn­dał sobie do góry no­ga­mi, za­plą­ta­ny w świą­tecz­ne lamp­ki. Z głowy spa­dła mu bia­ło-czer­wo­na czap­ka, uka­zu­jąc łysy łeb, z któ­re­go wy­ra­sta­ło za­le­d­wie kilka wło­sków. Stwór miał zie­lo­ną, po­marsz­czo­ną skórę, a czer­wo­ne trze­wi­ki pa­so­wa­ły do resz­ty jak pięść do nosa.

– Kim je­steś i czego chcesz? – za­py­ta­ła zde­ner­wo­wa­na dziew­czy­na, od­ru­cho­wo się­ga­jąc po przy­go­to­wa­ny za­wcza­su tłu­czek do mięsa. – Jak masz na imię?

– Ehm… Je­stem świą­tecz­nym elfem. Na imię mi Hul­lu­ja Ku­tit­ta­jia Kel­ta­isel­la Lu­mel­la.

– Co?

– Hul­lu­ja Ku­tit­ta­jia Kel…

– Dość już! Co ro­bisz w moim domu?! Od­po­wia­daj na­tych­miast, bo nie ręczę za sie­bie!

Elf nie od­po­wie­dział. Za­miast tego wierz­gnął kilka razy, pró­bu­jąc wy­do­stać się z plą­ta­ni­ny lam­pek. Bez­sku­tecz­nie. Pu­łap­ka Ka­mi­la nie od­pu­ści­ła.

– Chcesz za­ro­bić tłucz­kiem?! Dla­cze­go wcho­dzisz do mo­je­go domu nie­pro­szo­ny? Co to za zwy­cza­je?!

– Je­stem tylko świą­tecz­nym elfem. Bied­ny Hul­lu­ja Ku­tit­ta­jia Kel­ta­isel­la Lu­mel­la wcho­dzi tylko tam, gdzie każe Świę­ty Mi­ko­łaj.

Aśka wy­glą­da­ła, jakby po­stra­da­ła zmy­sły. Sko­czy­ła ku el­fo­wi i nie­chyb­nie rąb­nę­ła­by go tłucz­kiem, ale po­wstrzy­mał ją Kamil, ła­piąc dziew­czy­nę w talii.

Kilka rze­czy wy­da­rzy­ło się w tym samym cza­sie. Od stro­ny drzwi do­biegł nie­spo­dzie­wa­nie od­głos prze­krę­ca­ne­go w zamku klu­cza, elf znik­nął z do­no­śnym trza­skiem, zaś Aśka i Kamil znie­ru­cho­mie­li.

W progu sta­nął męż­czy­zna z dwie­ma wa­liz­ka­mi. Zdę­biał. Nic dziw­ne­go. Uj­rzał wła­śnie swoją żonę w noc­nej ko­szu­li i z tłucz­kiem do mięsa w ręku, obej­mo­wa­ną przez nie­zna­jo­me­go w sa­mych tylko bok­ser­kach.

– Jo­an­no?

– Bar­tek? Co ty tu ro­bisz?

Twarz Aśki, i tak już czer­wo­na, przy­bra­ła bu­ra­cza­ną barwę.

– Od­wo­ła­li mi de­le­ga­cję. Chcia­łem zro­bić nie­spo­dzian­kę, ale widzę, że na brak atrak­cji nie na­rze­kasz. Kim jest ten facet?

– To nie tak, jak my­ślisz. My tylko po­lo­wa­li­śmy na elfa…

– Ja mu zaraz dam elfa.

Bar­tek, w któ­re­go oczach można było doj­rzeć je­dy­nie furię, po­sta­wił wa­liz­ki na pod­ło­dze i ru­szył w kie­run­ku Ka­mi­la.

 

*

 

– Udało się, sze­fie! Misja wy­ko­na­na!

W od­le­głej La­po­nii Świę­ty Mi­ko­łaj sie­dział w fo­te­lu i z naj­wyż­szą sa­tys­fak­cją przy­glą­dał się wy­da­rze­niom w Lo­do­wej Kuli. Roz­bi­ty nos, zła­ma­na ręka i wstrząs mózgu ko­chan­ka po­win­ny dać Jo­an­nie do my­śle­nia.

– Taka rola Mi­ko­ła­ja – rzekł sen­ten­cjo­nal­nie sta­rzec w czer­wo­nym szla­fro­ku. – Do­brym dzie­ciom wrę­czyć na­gro­dę, nie­grzecz­nym zaś rózgę.

– Prze­szedł szef sa­me­go sie­bie – stwier­dził przy­mil­nie Hul­lu­ja Ku­tit­ta­jia Kel­ta­isel­la Lu­mel­la. – Nie mogę się na­dzi­wić, skąd szef wie­dział, że Aśka za­pro­si Ka­mi­la? I ta syn­chro­ni­za­cja cza­so­wa…

– Mi­ko­łaj wie wszyst­ko o wszyst­kich. Ob­ser­wu­ję tę dziew­czy­nę od wielu, wielu lat i do­brze wiem, jak się za­cho­wa.

– Do­sko­na­le prze­my­śla­ny plan.

– Nie trać czasu, mój słod­ki elfie, ko­lej­ne nie­grzecz­ne dzie­ci cze­ka­ją na swoje rózgi! Mamy pełne ręce ro­bo­ty przed świę­ta­mi!

– Tak jest, sze­fie!

Elf, z głośnym trzaskiem, zde­ma­te­ria­li­zo­wał się po raz ko­lej­ny tego wie­czo­ru, zaś Mi­ko­łaj wy­dłu­bał coś dłu­gim pa­znok­ciem spo­mię­dzy zębów. Cho­ler­ne pier­nicz­ki.

– Ho, ho, ho! We­so­łych Świąt! – za­dud­nił sa­me­mu sobie, po czym wypił łyk bo­skie­go nek­ta­ru z bu­tel­ki opa­trzo­nej ety­kie­tą Co­ca-Co­li.

Koniec

Komentarze

O kurdę, kolega wrzucił chwilę po mnie!

 

Niesamowite, co za przypadek!

Hej hej. Na początek dwie uwagi:

Aśka zawsze stawiała swoją prywatność na pierwszym miejscu.

Potrzebne to?

 

Myśl o elfach, które dobierały się do jej własności bez wyraźnego upoważnienia wywołała w kobiecie głęboki niepokój.

I to. Wiadomo przecie w kim.

 

Kupiłeś mnie już PSem w liście od Mikołaja xD

Lekkie i dowcipne. Generalnie święta mnie nie jarają, a słodko-puchate opowiastki okołogwiazdkowe zwykle nudzą, więc z radością witam odrobinę przewrotności.

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Joasi też należała się rózga, myślę skrycie… A dostała pierniczki. Nie ma sprawiedliwości, nie było i nie będzie.  :-)

Z wielce szanownego Mikołaja niezły intrygant. Ładnie to tak burzyć konwencjonalny obraz prezentodawcy?

Podobało się. Nie dla powyższych, ale tak “we w ogólności”.

Jak mam sobie wytłumaczyć brak słodyczy?!

Śliczne imiona miał ten elf.

Podobało mi się i takie świąteczne inaczej;)

Lożanka bezprenumeratowa

Gravel, sugestie trafne. Bezzwłocznie zastosuję je w tekście i dziękuję :)

Fajnie, że szczypta przewrotności w tym konkursie znalazła uznanie! Bardzo dziękuję za lekturę i pozdrawiam!

 

AdamieKB, wyjątkową przyjemność sprawiło mi zburzenie typowego wyobrażenia o Świętym Mikołaju. Mój wewnętrzy diabełek jest bardzo ukontentowany :D

Fajnie, że przypadło do gustu i oczywiście stokrotne dzięki za wizytę.

 

PS. Gdy śpisz, moje elfy zakradają się do Twojej sypialni i wąchają bieliznę.

To fajne, ale skoro później wąchają prosto z suszarki, to raczej nie muszą się zakradać do sypialni.

Chociaż to może rozpętać dyskusję, gdzie kto trzyma suszarkę na ciuchy xD

 

W ogóle trochę to niekonsekwentne. Po co mają wąchać świeżą bieliznę? Kink na cudze majty zakłada, że są przepocone, a jak do tego jeszcze dojdzie nieco śluzu albo pas startowy (nie oceniam), to chyba jeszcze lepiej xD Mało kto trzyma brudne gacie w sypialni, raczej w łazience w koszu na pranie.

Ambush, pisałaś swoją opinię równolegle z moją odpowiedzią, dlatego musiałem czekać, aż skomentuje ktoś inny, żeby nie multipostować :P 

 

Jak mam sobie wytłumaczyć brak słodyczy?!

Może lepiej nie tłumaczyć, tylko odetchnąć z ulgą? Skoro w przypadku bohaterki opowiadania słodycze okazały się tylko wstępem do “prezentu” właściwego… :P

Bardzo mi miło, że się spodobało.

 

Mort!

 

To fajne, ale skoro później wąchają prosto z suszarki, to raczej nie muszą się zakradać do sypialni.

Nie zgodzę się. Mikołaj nie doprecyzował, skąd wąchają bieliznę – czy z kosza na brudne pranie, czy z szuflady, czy z suszarki. Poza tym w późniejszej części opowieści suszarka spełnia funkcję przynęty. Otoczono ją prowizorycznymi pułapkami, wywieszono na niej najróżniejsze rodzaje bielizny. 

Poza tym wszystkim, suszarka bardzo często stoi w sypialni, nie wyłączając mojego domu. Mam za mało miejsca w łazience, aby ją tam rozstawić :P I nie jestem wyjątkiem.

 

Po co mają wąchać świeżą bieliznę? Kink na cudze majty zakłada, że są przepocone,

A dasz sobie rękę uciąć, jaki kink mogą mieć świąteczne elfy? Może kręci je zapach proszku do prania i płynu do płukania? :P Bohaterowie nie mogli być tej sprawy pewni.

Ale uwaga bardziej zasadna niż ta pierwsza. Przemyślę ją, bo w razie czego wystarczy zmodyfikować w tekście tylko jedno zdanie xd

Pozdro! 

Ambush, pisałaś swoją opinię równolegle z moją odpowiedzią, dlatego musiałem czekać, aż skomentuje ktoś inny, żeby nie multipostować :P 

Można edytować komentarze

 

To fajne, ale skoro później wąchają prosto z suszarki, to raczej nie muszą się zakradać do sypialni.

Nie zgodzę się. Mikołaj nie doprecyzował, skąd wąchają bieliznę – czy z kosza na brudne pranie, czy z szuflady, czy z suszarki. Poza tym w późniejszej części opowieści suszarka spełnia funkcję przynęty. Otoczono ją prowizorycznymi pułapkami, wywieszono na niej najróżniejsze rodzaje bielizny. 

Poza tym wszystkim, suszarka bardzo często stoi w sypialni, nie wyłączając mojego domu. Mam za mało miejsca w łazience, aby ją tam rozstawić :P I nie jestem wyjątkiem.

W sumie możnaby zrobić krótką ankietę, gdzie zazwyczaj rozstawiona jest suszarka. To chyba zależy od układu i wielkości mieszkania bądź domu.

Ale mi się nie chce robić takiej ankiety

Po co mają wąchać świeżą bieliznę? Kink na cudze majty zakłada, że są przepocone,

A dasz sobie rękę uciąć, jaki kink mogą mieć świąteczne elfy? Może kręci je zapach proszku do prania i płynu do płukania? :P Bohaterowie nie mogli być tej sprawy pewni.

Ale uwaga bardziej zasadna niż ta pierwsza. Przemyślę ją, bo w razie czego wystarczy zmodyfikować w tekście tylko jedno zdanie xd

tak

Pozdro! 

pozdrawiam

Cudowna opowieść wigilijna, wciągająca, pełna humoru i z ponad czasowym przesłaniem!

P.S. Nie­chaj ciebie również, Amonie Ra, nie opuszcza przez cały rok cie­pła, ro­dzin­na at­mos­fe­ra, po­dob­na do tej z opo­wia­da­nia. <3

Bardzo dziękuję, Droga Ośmiornico, żeś tak pięknie i wzruszająco wskazała mocne strony mojej opowieści i zauważyła jej ponadczasowe przesłanie :D Dziękuję również za życzenia świąteczne, które sprawiły, że ukradkiem otarłem łzę. 

Witaj. :)

Świetny tekst! I, na dodatek, sponsorowany. ;) 

Humor wybitnie podany, brawa! :)

Pozdrawiam i klikam. ;)

Pecunia non olet

Litościwie oszczędzę Ci pytania, czym się inspirowałeś, tworząc pomysł na to opowiadanie. ;-)

Wiesz, parę lat temu była taka tradycja, że jak się pojawiał konkurs świąteczny, to niemal wszyscy pisali na niego jakieś smęty. Miło mi, że w tym roku najwyraźniej jest jednak inaczej.

A sam tekst? Bardzo ciekawy pomysł na problem, wokół którego zbudujesz opowiadanie. Przy okazji zaskoczyłeś mnie rozwiązaniem tej “zagadki”. Tego za diabła się nie spodziewałem. Przy okazji coś tak czuję, że ten początkowy PS stanie się mimowolną gwiazdą opowiadania. ;-)

Tekst ma też tę niewątpliwą zaletę, że skłania do rozważań. Poza wspomnianym już wcześniej źródłem inspiracji bardzo na przykład zastanawiało mnie, czy jesteś teraz w stanie napisać bez błędów imię tego Twojego elfa (bez zaglądania w tekst). ;-)

Dobra, to jeszcze krótko pod klika. Humor jest (co na portalu trzeba szczególnie docenić). Lekkość jest. Niekonwencjonalny początek jest. Zaskakujące zakończenie jest. Jak na szorta w zupełności wystarczy do zadowolenia. Nawet marudzić mi się nie chce. Pozrzędzę przy innej okazji. ;)

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

Świetny tekst! I, na dodatek, sponsorowany. ;) 

Bruce, przelew od CocaCola Company jeszcze nie dotarł, ale nie tracę nadziei! Trzymaj kciuki, będzie na imprezę sylwestrową :D

Bardzo się cieszę, że tekst przypadł Ci do gustu. Ślę świąteczne pozdrowienia!

 

CM,

Litościwie oszczędzę Ci pytania, czym się inspirowałeś, tworząc pomysł na to opowiadanie. ;-)

Tylko wielki mędrzec wie, że czasem lepiej nie pytać i w niektórych przypadkach wiedza nie prowadzi do niczego dobrego.

Imię elfa zapiszę bez spoglądania w tekst z palcem w nosie, rzecz jasna ;D

Cieszę się, że tekst znalazł Twoje uznanie i jak zwykle miło mi powitać Cię pod swoim opowiadaniem. Narzekania poproszę zostawić na okoliczność jakiejś dłuższej, poważniejszej historii, wtedy chętnie przyjmę na klatę wszystkie możliwe zarzuty.

Pozdrawiam ze słonecznego jak zawsze Egiptu!

laughyes

 

Dziękuję i wzajemnie. :)

Pecunia non olet

Zabawne. Główna bohaterka trochę papierowa, ale co tam. Przyjemny szorcik.

Pozdrawiam!

Hej, Chalbarczyk, dziękuję, że wpadłaś. W tak krótkim tekście nie miałem wielkiego pola do popisu, jeśli chodzi o charakter głównej bohaterki, też nie taki był mój cel, ale starałem się sprawić wrażenie, że jest paranoiczna, impulsywna, naiwna i nieznosząca sprzeciwu :P

Cieszę się, że szorcik przyjemny. Pozdrawiam, Wesołych Świąt :)

Rany, jak ona się uchowała z tą wiarę w Mikołaja? I że Mikołaj może tak kłamać! Ale dobra, cel uświęca środki.

No, zabawne to było, choć nieco absurdalne. Zakończenie kompletnie zaskoczyło. Słowem, fajny tekst :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Takie zakończenia lubię :) już myślałam, że to będzie szło w dość klasyczną stronę, a tu proszę wparował mąż. Napisane z humorem, choć dla mnie jednak nieco za dużo absurdu (dorosła Aśka wierzącą w Mikołaja), ale czytało się przyjemnie. No i ta Coca-Cola na końcu. W głowie miałam od razu sławną ciężarówkę :)

Irko,

I że Mikołaj może tak kłamać!

Nie wyobrażam sobie, że mógłby nie umieć kłamać! Nie zaufałbym nikomu, kto do kłamstwa nie jest zdolny, coś musiałoby być z taką osobą ostro nie tak :P

Bardzo mnie raduje, że opowiadanie zdołało zaskoczyć i rozbawić, mimo swojej absurdalności. 

Śliczną masz czapeczkę :D 

Pozdrawiam, dzięki za wizytę!

 

Shanti, przed coca-colą nie mogłem się powstrzymać, musiała być w tym opowiadaniu.

Bardzo mi miło, że przeczytałaś z przyjemnością :) Pozdrawiam, niedługo złożę Ci rewizytę!

Protestuję. 

Kamil był niewinny. Mikołaj chciał dać nauczkę Joannie, a na SORze skończył chłopak.

Tracę wiarę w Santa.

Nie polubiłam bohaterów, trzeba zawiesić niewiarę przy dwójce dorosłych wierzących w elfy, ale historia niczego sobie. Twist z mężem fajnie zmienia optykę tekstu. Z Mikołaja to niezły stalker ;) Czytało się lekko.

 

Gdy była mała, rodzice zarzekali się, że nie mają z tym nic wspólnego i delicje przyniósł Święty Mikołaj. – dałabym przynosił, bo to się działo przez lata

It's ok not to.

Hej, bardzo kinky historia z tym wąchaniem bielizny. Twistu się nie spodziewałem, ale czytało się przyjemnie. Moralność Mikołaja no taka do zastanowienia się. Mam nadzieję, że przynajmniej pił coca colę zero.

Dobry wieczór kolejnym Komentującym, wybaczcie, że odpisuję z opóźnieniem, ale pochłonęła mnie świąteczna i rodzinna atmosfera, której, co widać chociażby po tym tekście, jestem gorącym fanem. 

 

MTF, sprawiedliwości nie było i nie będzie na tym świecie, ale też dyskutowałbym, czy Kamil faktycznie jest taki niewinny :P Mógł być kompletnie nieświadomy faktu, że istnieje ktoś taki, jak Bartek, a mogło też być zupełnie odwrotnie! Może też trochę zasłużył na rózgę? :P

 

dogsdumpling, cieszę się, że mimo niechęci do bohaterów i potrzeby zawieszenia niewiary historia okazała się przyjemna i lekko przyswajalna :) Sugestia bardzo trafna i za moment naniosę poprawkę do tekstu (chyba żaden z jurorów jeszcze tu nie dotarł, więc może mogę).

 

WyrmKiller, myślę, że z taką moralnością mógł pić nawet tą okropną limonkową (tylko psychopaci taką piją).

 

Bardzo Wam dziękuję, żeście wpadli i przeczytali :D Postaram się odwdzięczyć. Pozdrawiam poświątecznie!

Niezłe, niezłe… Twist zaskoczył.

Aśce bym aż tak bardzo nie zazdrościła. To, że nie oberwała fizycznie, nie oznacza, że w domu zapanowała świąteczna atmosfera miłości i akceptacji.

Sama suszarkę trzymam w salonie. W łazience owszem, też by się zmieściła – w brodziku, pionowo, co jakby utrudniało rozwieszenie łachów. W sypialni już mogłabym ją rozstawić, ale skutecznie utrudniłaby dostęp do ciuchów, które raczyłam z niej zdjąć. A przed wyjściem do pracy bladym świtem to ma ogromne znaczenie.

Babska logika rządzi!

Fajne!

 

Wciągasz tym PS, który sugeruje ponure oklepane tematy molestowania (nawet jeśli od początku, choćby z powodu tytułu, nie wierzymy, że to pójdzie w tym kierunku), a potem twist za twistem. Naprawdę udana miniaturka.

http://altronapoleone.home.blog

Przewrotnie fajne. Ładnie tańczysz twista.

Finklo, możesz trzymać w sypialni, a przy okazji zastosować zasadę, z której korzysta wiele osób: ściągać z niej rzeczy, jeśli akurat planujesz coś założyć, aż do kolejnego prania, gdy suszarka będzie już na nie gotowa xd 

Zgadzam się co do Aśki. To, że nie oberwała fizycznie nie oznacza, że nie poniosła strat innego rodzaju.

Miło, że opowiastkę oceniłaś jako niezłą :) Pozdrawiam!

 

Drakaino, dziękuję za wizytę i docenienie historyjki. Dobrze wiedzieć, że PS spełnił swoją rolę ;)

 

Misiu, w rytm tego kawałka :D

 

Bardzo dziękuję za lekturę opka!

Wzbudzałabym lekką sensację, dopóki ostatnim praniem pozostawałyby dżinsy. ;-)

Edytka: A jeszcze większą po praniu ręczników albo pościeli. Ale z drugiej strony – toga z poszwy plus poszewka na poduszkę udrapowana na głowie – to może wyglądać jak ciekawa szata. I to ładnie dobrana do kompletu!

Babska logika rządzi!

Obawiam się, że mogłaś nie wpaść na ten pomysł jako pierwsza i modelki chodziły już tak po wybiegu u jakiegoś awangardowego projektanta xd

Niezłe, bo powrót męża to duże zaskoczenie dla czytelnika. Spodziewałam się, że opowieść pójdzie w zupełnie innym kierunku, w stronę jakiejś baśni, fantasy, a tu nagle mąż wraca z delegacji. Pomysłowa konstrukcja.

 

Pozdrawiam

Na początek wytropiona nieścisłość: 

Poza tym nikt oprócz niej nie mógł obecnie dostać się do mieszkania.

Aż tu nagle:

Od strony drzwi dobiegł niespodziewanie odgłos przekręcanego w zamku klucza

A jednak ktoś mógł, choć był delegacji.

 

Nie czytałem wcześniejszych komentarzy, ale z pewnością potknięcia słowne, składniowe i takie tam inne, wyłapane zostały.

Do brzegu: zaskoczyła mnie forma jaką przyjęła rózga, rodem z paradokumentów o życiu i pożyciu. Instruktaż jak coś zrobić rąk sobie nie brudząc i się nie narobić.

Amonie!

 

wstrząs mózgu

wstrząśnienie (tak gwoli ścisłości) ^^

 

Dobra, pomądrowane, to lecimy dalej. xD

 

Hulluja będący amantem z Gadu-Gadu, tego się nie spodziewałem. XD

Fajne opko, fajny twist, ogólnie satysfakcjonująca lektura. Męża się nie spodziewałem. A Joasia też powinna dostać rózgę, kurde. 

No, git! Pozdrawiam

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Sabino, wielkie dzięki, że przeczytałaś, skomentowałaś i uznałaś tekst za pomysłowy :)

 

PanKratzku, co do Twojej uwagi, pomyślałem o tym na etapie pisania i nieprzypadkowo użyłem zwrotu nikt nie mógł obecnie dostać się do mieszkania, bo mąż rzecz jasna miał klucze, ale jeśli był na delegacji, dajmy na to, we Frankfurcie nad Menem albo w Porto, wówczas nie miał prawa z nich skorzystać :P Zastanowię się nad tym jeszcze, ale na ten moment wydaje mi się, że raczej jest OK. 

Miło, że lektura doprowadziła do zaskoczenia, bo taki był cel ;) Bardzo dziękuję za wizytę!

 

Barbarzyńco, fajnie, że wpadłeś, przeczytałem Twój komentarz i teraz jest humor gitówa.

A z tym wstrząśnieniem – rozumiem, że to poprawny termin medyczny, tak? Nie wiem, czy trzeba zmieniać w tekście, ale SJP pokazuje wstrząs mózgu jako formę istniejącą i poprawną :P

Pozdro!

A z tym wstrząśnieniem – rozumiem, że to poprawny termin medyczny, tak?

Tak! Poczułem potrzebę doczepienia się, bo a nuż widelec komuś się to kiedyś przyda. xD

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Zabawne (choć PS nie w moim guście), a końcówki się nie spodziewałam :). Humor zawsze w cenie :).

Cześć, Boski :]

 

Jak ja lubię niebanalne plot twisty! Dobre, śmiechłem nie raz i to z satysfakcją.

Odnosząc się do wypowiedzi Przedpiśców – nie widzę nic zdrożnego w tym, że dorośli wierzą , że Święty Mikołaj istnieje. W końcu są tacy, co wierzą, że dostaną emeryturę z ZUSu a to przecież jest jeszcze mniej prawdopodobne. 

 

pozdro

M.

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Morderco, jesteś bez serca! Ja naprawdę wierzyłam w tę emeryturę. :(

Ależ odświeżające. Po milionach opowieści o prezentach i trylionach smutasów o nawróconych złoczyńcach, wreszcie ktoś dostał rózgę od Mikołaja. Cały pomysł zacny i satysfakcjonujący zarówno przewinienie, jak i rózga, oraz sposób jej wręczenia. No i twist z mężem zupełnie nieoczekiwany, więc podwójnie dobry.

 

Troszkę mógłbym pomarudzić na dialogi:

Kim jesteś i czego chcesz? 

Dość już! Co robisz w moim domu?! 

Chcesz zarobić tłuczkiem?! 

Te wypowiadane kwestie wydały mi się trochę sztuczne, teatralne, koturnowe. Jeśli taka była intencja, to niestety mi nie podeszło.

Kamil długo nabierał pewności, że Aśka nie robi go w balona. 

Jakiś dysonans czuję w tym zdaniu, ale nie potrafię go wskazać.

 

Poza tym takie uwagi pisałem na gorąco podczas czytania:

moje elfy zakradają się do Twojej sypialni i wąchają bieliznę. 

Oj, zapowiada się na 18+ laugh

Na samą myśl o tym coś drgnęło w Kamilowych spodniach. 

Tu coś drgnęło w kącikach mich ust.

 

Podobało się.

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

MordercoBezSerca, ale fajnie, że się spodobało ;) Dzięki!

Naiwność ludzka znacznie wykracza poza wspominany przypadek z emeryturą, ale już nie chce mi się pod takim lekkim i sympatycznym opowiadaniem poruszać tematów politycznych. 

 

Fizyku, dzień dobry!

Cieszę się, że pomysł uznałeś za świeży i zabawny. Po zastanowieniu stwierdzam, że masz rację co do dialogów i faktycznie momentami są przerysowane, a taki zabieg niekoniecznie musi służyć tekstowi. 

Bardzo dziękuję za krytyczną ocenę opowiadania i kłaniam się w pas ;)

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Cześć, Krokus, zgłosiłeś się właśnie na naświetlanie? :>

Pełna moc, łodyga wytrzyma!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

No mnie też zabrakło informacji, czy Kamil dostał omłot za niewinność. Jakoś bym się lepiej czuł, wiedząc, że mu się należało :) Ale pomysł na ostatni twist zacny. Lubieżnik i intrygant z tego Mikołaja. Trzeba jednak mieć perwersyjną wyobraźnię, żeby wymyślić coś takiego (mowa o Mikołaju). Przyjemna lektura.

Pozdrawiam!

Osobliwy Mikołaj, elf też nietypowy, jak i całe zdarzenie opisane jako historyjka ze świętami związana, bo poza Mikołajem, świąt tu tyle, co kot napłakał.

 

ła­piąc dziew­czy­nę w pasie.

Kilka rze­czy wy­da­rzy­ło się w tym samym cza­sie. → Czy to celowy rym?

Proponuję w pierwszym zdaniu: …ła­piąc dziew­czy­nę w talii. Albo w drugim: Kilka rze­czy wy­da­rzy­ło się w jednocześnie.

 

Elf zde­ma­te­ria­li­zo­wał się po raz ko­lej­ny tego wie­czo­ru z gło­śnym trza­skiem… → Na czym polega wieczór z głośnym trzaskiem?

A może miało być: Elf, z gło­śnym trza­skiem, zde­ma­te­ria­li­zo­wał się po raz ko­lej­ny tego wie­czo­ru

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Слава Україні!

Droga Reg, jak zwykle Twoja wizyta okazała się dla mnie źródłem radości, nawet jeśli historyjka nie dostarczyła satysfakcji. Tworząc przewrotne opowiadanie świąteczne, będące w opozycji wobec puchatych i uroczych historyjek, musiałem brać poprawkę na to, że nie wszystkim przypadnie do gustu :)

Dziękuję, jak zawsze, za czas poświęcony na wyłapanie usterek. Rym kompletnie umknął mojej uwadze, a wieczór z głośnym trzaskiem przywodzi mi na myśl kilka skojarzeń, lecz o żadnym z nich nie ośmielę się napisać :D Już ruszam do wprowadzania sugerowanych zmian.

Pozdrawiam!

 

Cześć, panie jurorze, jaka cudna grafika z gaciami w renifera! :D

Bardzo proszę, AmonieRa, miło mi, że mogłam się przydać. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Uśmiechnęło :) Zgrabne i przewrotne. Nie będę się rozpisywać, bo wszystko już zostało powiedziane.

Moje jedyne zastrzeżenie to ta Coca-Cola na końcu, taka wciśnięta na siłę, nic wspólnego z resztą nie ma.

Kosmos to bazgranina byle jakich wielokropków!

Przyjemnie się czytało :)

Przynoszę radość :)

Fajny tekst, po PS sam się zdziwiłem i poczułem jakbym musiał zawołać kogoś na pomoc.

 

Od momentu PS otworzyło się wiele możliwości. Tak naprawdę wybrałeś jedną z nich, dosyć bezpieczną (wiadomo, święta, nie przeginajmy), ale nie najgorszą. Ciekawi mnie, czy pomyślałeś przy okazji wieszania bielizny o brudzie nieco bardziej. Coś mi się wydaje, że chciałeś opisać jak bohaterowie ściągają swoją aktualną bieliznę (brudna została już wyprana), ale coś cię powstrzymało :). Istniała możliwość ostrego odlotu.

Tak czy inaczej, zapewne tutaj już działa wyobraźnia czytelnika i słusznie się stało, że tekst wygląda jak wygląda.

 

Podoba mi się, że sporo tekstów w konkursie uderza w zupełnie inne dzwony. Od patosu po moralne zepsucie.

Mindenamifaj, masz tak złożony nick, że za każdym razem muszę sprawdzać, czy aby na pewno nie popełniłem żadnego błędu, gdy odpisuję Ci na komentarz.

Bardzo miło, że opowiastka wywołała uśmiech. Coca-Cola faktycznie może się wydać królikiem z kapelusza, jednak w mojej wyobraźni skomercjalizowana wersja Mikołaja wybitnie dobrze pasowała do przewrotnego charakteru, którym obdarzyłem Santę w tym szorciku. No i zupełnie nie mogłem się powstrzymać :D

 

Anet, fajny komentarz :)

 

Coś mi się wydaje, że chciałeś opisać jak bohaterowie ściągają swoją aktualną bieliznę (brudna została już wyprana), ale coś cię powstrzymało :).

Oj nie, Vacterze, nie chciałem iść w takie klimaty, miało być tylko humorystycznie, przewrotnie i “do góry nogami” :P Może kiedyś jeszcze pobawię się tym tekstem i sprawię, żeby był bardziej sprośny.

Bardzo dziękuję za wyrażenie opinii o opowiastce, kłaniam się w pas :)

 

Pozdrawiam wszystkich!

Cześć Gruszel, śliczne majciochy :)

W pracy, w domu wszyscy zdrowi?

Hej, zdrowi, dzięki, że pytasz ;)

Hej, hej, hej!

Dziękuję Ci, Amonie, za udział w krokusie!

Poniższy komentarz jest pisany jeszcze przed wstawieniem obrazka jurorsko-konkursowego :)

Wiele treści w niewielkiej liczbie znaków – konkret, twisty i humor. Oj, fajne to było!

Dodając do listy ten akurat Motyw Świąteczny mieliśmy coś innego na myśli, ale liczyłem na kreatywne podejście do prezentów – tutaj plus. Za to motyw przewodni „do góry nogami” chyba mi umknął xP – tutaj lekki minus. Ostatecznie jednak zbierasz pozytywne oceny za „świąteczność” tekstu.

Zaczynasz od haczyka, by później wywrócić wszystko do góry nogami… Do góry… nogami… hmm… no, dobra – kasuję minusa za hasło przewodnie.

W każdym razie fajna fabuła w tej ilości znaków :)

No i czytało się dobrze, bez potknięć. Podoba mi się!

Pozdrówka!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Hej Amonie!

Początek tekstu mnie kupił, zaśmiałam się na głoś na tym PS’ie ;P Fajny miałeś pomysł, z twistem, nienachalny. Nie rozumiem tylko, czemu to Kamil oberwał za Aśkę? To nie ona powinna “dostać rózgą”?

Językowo nie mam się do czego przyczepić, czytało się naprawdę szybko.

Fajnie wykorzystałeś motyw “Niezręczne pytanie o chłopaka”, nie pomyślałabym, że zada je mąż xD

Podsumowując, dobry short, lekki i zabawny. Zakończenia się nie spodziewałam, początek wciągał ;)

Dziękuję za lekturę!

Krokusie, nie wiem, jak to się stało, że nie odpisałem Ci niedługo po Twoim komentarzu – byłem przekonany, że to zrobiłem. W każdym razie, za komentarz jurorski dziękuję teraz i cieszę się, że szorcik przypadł do gustu :) 

Gruszel, przewrotna wizja świętego Mikołaja, który wymierza sprawiedliwość niespecjalnie przejmując się tym, kto oberwie przy okazji jakoś wyjątkowo do mnie przemówiła i taką postanowiłem zaprezentować w opowiadanku. Życie, jak wiadomo, sprawiedliwe nie jest…

Bardzo ucieszyła mnie wiadomość, że praca przypadła do gustu. 

Dziękuję Wam, jurorzy, żeście taki fajny konkurs ogarnęli. Kłaniam się w pas!

Przepraszam, że tak długo, ale w końcu udało mi się dotrzeć i przeczytać (zawsze staram się wpaść z rewizytą do osób, które czytają i komentują moje teksty).

 

Co do samego opowiadania – ło matko, elfy fetyszyści i ta szczegółowość w wymienianiu rodzajów damskiej bielizny (założę się, że tego jest o wiele więcej, ale my mężczyźni rozróżniamy tylko te wymienione nazwy, więc chyba mogę założyć, że opierałeś się na własnej wiedzy, a nie na researchu :p). 

 

Ogólnie podejrzewam, że te fetyszowe wątki spersonalizowane były pod Krokusa :)

 

Ciekawe imię/imiona dla elfa. Przyznaj, że raz je napisałeś, a następnie używałeś magicznej, sekretnej techniki elfów zwanej kopiuj-wklej? :D

 

Końcówka zdecydowanie zaskoczyła. Ogólnie tekst mocno absurdalny, a Aśka oderwana od rzeczywistości (choć z kobietami nic nigdy nie wiadomo – mam nadzieję, że po takim czasie żadna tego nie przeczyta :p), ale czytając bawiłem się dobrze. Fajny motyw otrzymania rózgi w formie życiowej nauczki. Nie zabrakło także motywu Coca Coli, co także mi się podobało.

 

Pozdrawiam :)

 

 

Cześć, Mordocu :) Odpisuję Ci niestety z dużym poślizgiem, bo ostatnio nie narzekam na nadmiar wolnego czasu. Zawsze coś :P

Miło mi, że wpadłeś. Fetyszowe wątki nie były tworzone z myślą o Krokusie, nie wiedziałem, że takowe mogą spotkać się z jego zainteresowaniem, ale zapamiętam na przyszłość, może jeszcze pojawi się jakiś konkurs, w którym będzie jurorem :D Imienia elfa nie jestem w stanie powtórzyć, ale stworzyłem je przy pomocy kolegi z Finlandii, który przetłumaczył dla mnie idiotyczną frazę, którą z tej okazji wymyśliłem.

Najważniejsze, że końcówka zaskoczyła, bo taka idea przyświecała tej krótkiej historyjce. Cieszę się z Twoich pozytywnych wrażeń po lekturze :)

Z pozdrowieniami!

Nowa Fantastyka