- Opowiadanie: Krokus - Kamienica

Kamienica

Przez trudy do... Nokturnów.

Serdecznie dziękuję betującym: BarbarianCataphract, Shanti i Sonata.

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Kamienica

– Rubin? Żyjesz! On cię przeniesie. Wpuszczę cię do środka, opatrzę. Na strychu. Najlepiej będzie na strychu, inaczej Oni się nie zgodzą. Przynosisz mi nadzieję, wiesz? To ironiczne, ale przecież wyjdziesz z tego, opowiesz co u… co na froncie. Ja już nie wytrzymuję, nie ruszam się z mieszkania. Nawet z łóżka. Nie ma we mnie życia, Rubin! Proszę, wejdź, zobacz. Proszę, pomóż mi. Pomóż!

 

***

 

Szorstkie palce delikatnie muskały mnie po czole i skroniach, by chwilę później chwycić głowę, unieść tuż nad poduszkę, odłożyć i powtórzyć rytuał. Tą niemal pieszczotą wyrwano mnie z ciemności do mroku; z niebytu w tępy ból pod czaszką.

Szeleścił materiał poduszki, ale w tle słyszałem wybuchy. Zatem nie umarłem. Zresztą tak nie może wyglądać ani niebo, ani piekło.

Z oddali dobiegał dźwięk dzwonu. Przymknąłem na moment oczy. Ten sam rytm, ten sam fałsz, co przez ostatni miesiąc, od wyszczerbienia wrogim pociskiem. Katedra wciąż stała, mimo ostrzału wrogiej artylerii.

 

 

 

 

Pełna wersja tekstu pojawi się w drugim tomie antologii “Nokturnalia”.

Koniec

Komentarze

Kogutusie!

 

Jako że betowałem to opko, to powtórzę co nieco z bety, a co nieco dodam nowego.

Dobra, oblężenie Sarajewa, ciekawe podejście do sprawy, podoba mi się. ^^

Wykorzystanie motywu "nawiedzonego zamku" – bardzo fajne, że to ta kamienica podczas wojny w latach 90'. :3

Sama kwestia tej "biegunowości" postaci też ciekawa. W sumie to wychodzi na to, że z czasem zagubiony bohater zaczyna sobie zdawać sprawę z tego, że to on może być tą "demoniczną" postacią, a Blanka jest tą "niewinną dziewicą". Dlatego też pojawia się pewien konflikt, jakoby mieszkańcy kamienicy i Oni próbowali uratować Blankę przed złym Rubinem.

Ciekawy tekst, oczywiście kojarzy się trochę z serią gier Amnesia (bo to też w sumie nawiązanie do powieści gotyckiej). ^^

Podobało mi się, klikam!

I pozdrawiam :3

 

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Cześć, Barb!

 

Wciąż podziwiam, że odgadłeś iż właśnie oblężenie Sarajewa było inspiracją do tekstu.

Może inaczej interpretujesz postacie, niż zamierzałem, ale co dla mnie ważne – interpretujesz na swój sposób, a to jest w pisaniu mega fajne!

Gier nie znam :(

Fajnie, że podeszło!

 

Dzięki za błyskawiczną betę, komentarz i kliczka!

Pozdrówka!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Witaj.

 

Z technicznych – sugestie:

Na całym ciele poczułem dreszcze, jakbym stał nago przed całym plutonem. – powtórzenie

Dwie wieże wystawały ponad dachy okolicznych budynków, doskonale widoczne z okolicznych wzgórz – też

Wyrwałem się ze snu, spocony, drżąc na całym ciele. Ból w głowie i nodze promieniował na całe ciało. – i tu

Z okna mieszkania przyjaciół rozpościerała się piękna panorama miasta z wieżami katedry, klatka schodowa tętniła kolorami mozaiki na ułożonej na posadzce i barwami farby olejnej na ścianach. – powtórzenia – zdecydowanie za dużo „na”

… pedantycznie czystego, bez choćby grama kurzu na parkiecie. Szepty, choć teraz dźwięczały w całej głowie, nie wzmocniły się i wciąż nie mogłem wychwycić nawet słowa. – powtórzenie

– Dziękuję, uratowałeś mnie. – literówka (uratowałaś?)

 

Rewelacyjnie pokazałeś centrum wojennego koszmaru. Oryginalny tekst na konkurs nokturnowy. Czytałam z przejęciem oraz niesłabnącym zaciekawieniem. :)

Dobra charakterystyka postaci, świetny pomysł na owe szepty zmarłych. Pseudonimy obu przyjaciół również niebanalne. :)

 

Pozdrawiam serdecznie, klik. ;)

Pecunia non olet

Interesujący tekst, dobry klimat udało ci się zbudować. Jest tu trochę grozy realnej, trochę nadnaturalnej.

To chyba nostalgia, jedna wielka tęsknota za tamtymi czasami, tamtą modą, muzyką, stylem, życiem...

Cześć,

 

Nieźle się czytało. Jest to na pewno oryginalny i nietypowy tekst, dobrze oddający klimat wojenny i do tego wpleciony wątek fantastyczny/nadnaturalny. Dopiero po jakimś czasie zorientowałem się, że owe postacie nie są realne. To na pewno ci się udało. Ta trochę skrywana tajemnica i cała otoczka. Natomiast grozy, a już tym bardziej gotyckiej “gotyckiej” praktycznie tu nie ma.

 

Pozdrawiam

Cześć, Bruce!

 

Bardzo dziękuję za uwagi techniczne – paskudnie wyglądały, ale już poprawione ;)

 

Bardzo się cieszę, że tekst zaciekawił :) z tymi postaciami, tym bardziej się cieszę, bo chyba jeszcze nie potrafię ich tworzyć dobrze, a jednocześnie świadomie.

 

Dzięki za wizytę, komentarz i klika!

 

Cześć, Fanthomasie!

 

Powitać Jurora! Cieszę się z takiego odbioru!

 

Dzięki za wizytę i komentarz, życzę wytrwałości w pracy Jurka!

 

Cześć, JPolsky!

 

Bardzo mi miło :) Natomiast co do tego:

Natomiast grozy, a już tym bardziej gotyckiej “gotyckiej” praktycznie tu nie ma.

To muszę uwierzyć na słowo, bo się nie znam na horrorach, a już tym bardziej na gotyckich xP

 

Dziękuję za wizytę i komentarz!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

To ja dziękuję. Tworzysz bardzo dobrze. :)

Pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

Przejmujący tekst. W odróżnieniu od horrorków, mi właśnie to trudno się czyta. Łatwiej łyknąć mi zjawę i wampira, a trudniej aleję snajperów.

Czytało się świetnie, choć boleśnie.

Lożanka bezprenumeratowa

Cześć Krokusie

 

Szedłem w stronę dziury w podłodze, w której było więcej światła niż tu. Zobaczyłem schody.

Podszedłem do ziejącej w podłodze dziury.

Coś się chyba kopiuj-wklejnęło ;]

 

Kondygnacja poniżej była dobrze oświetlona, ale kolejne poziomy coraz bardziej zatracały się w ciemności, jakbym patrzył w głąb tunelu oświetlonego na początku prześwitem w sklepieniu.

powtórek

 

Bardzo sugestywnie zbudowałeś klimat. Te wszystkie szepty, szurnięcia, skrzypnięcia w połączeniu z dość oszczędną narracją zrobiły robotę ;]. Czuć zagubienie i emocje targające głównym bohaterem. Fajnie wyszły opisy kamienicy. 

 

pozdro

M.

 

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Cześć, Ambush!

 

Cóż, faktycznie w wampiry i zjawy nie celowałem, choć też chciałem dać trochę nadnaturalnego zagrożenia. Rozumiem jednak, że ten bardziej realny strach uderza mocniej. Cóż, nie są to rzeczy odległe (choć, jak już Barb zauważył, tekst jest inspirowany historią Sarajewa, a nie obecnymi wydarzeniami).

 

Dziękuję za wizytę, komentarz i kliczka!

 

Cześć, Morderco!

 

Aj, paskudne babolki – dziękuję za wskazanie :)

Fajnie czytać taki komentarz, dobrze, że wskazane przez Ciebie rzeczy zagrały :)

 

Dzięki za wizytę i komentarz!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Przeczytawszy.

Opowiadanie stoi klimatem, który ładnie łączy gotyckie nawiązania z weirdem i gęstym wojennym tłem. Historia sam w sobie wciąga mimo licznych niedopowiedzeń. Problemem jest fakt, że tekst językowo wymagałby większego dopieszczenia. Są liczne powtórzenia (patrz łapanki wyżej) oraz spora ilość mało szczęśliwych sformułowań jak np. Ciemna szpara wiała chłodem. – proponowałabym: Z ciemnej szpary wiało chłodem. Ogólnie jeśli chodzi o warstwę pomysłu i odwołań jest solidnie, niestety wykonanie pozostawia trochę do życzenia.

Cześć, Oidrin!

 

Bardzo dziękuję za wizytę! Cieszę się, że klimat dało się odczuć i dałem radę wpasować się w ramy konkursu, bo po jego ogłoszeniu musiałem googlać, co to ta groza gotycka xP

Co do niezręczności, to oczywiście nie mam co dyskutować – pisałem na ostatnią chwilę i z pewnością zostało jeszcze sporo mniejszych lub większych babolków…

 

Dziękuję za wizytę i komentarz no i… za mega szybkie wyniki! Jesteście zdecydowanie najszybszymi jurkami na portalu! Szacun!

 

Pozdrówka!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Hmmm. Nie zrozumiałam. I nie widzę fantastyki. No, może poza tymi szeptami, ale nie wydały mi się one satysfakcjonujące.

Odebrałam wszystko dosłownie. Nie znam się na strzelaniu, więc nawet nie wiem, czy ta tablica faktycznie jest potrzebna przy tym moździerzu.

Babska logika rządzi!

Przeczytałem. Dołujące, jak wszystko o wojnie, teraz zwłaszcza.

Cześć, Finklo!

 

Niestety już na etapie bety widziałem, że trudno będzie wychwycić o co dokładnie chodzi, ale czas był nieubłagany :-| szepty miały swoją istotną rolę, ale są faktycznie tym jedynym elementem fantastycznym.

Moździerze są różne – są takie, które przenosić może pojedynczy żołnierz, ale też takie, gdzie płyta oporowa jest osobnym, ciężkim i niezbędnym elementem.

 

Dziękuję za wizytę i komentarz!

 

Cześć, Misiu!

 

Choć to inna wojna, to niestety nic pozytywnego ze sobą nie niesie :( 

 

Dziękuję za wizytę i komentarz!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

No i udało się mimo późnej już godziny. Mało czasu na czytanie, ale do krokusa musiałem zajrzeć. Obrazy trochę jak z pianisty. Miło się czytało, choć tak jak Finkla zauważyła – mało fantastyki. Mimo to przyjemne uczucie niepokoju zwraca wszystko. Dobranoc.

Cześć, Vr!

 

Podziwiam za samozaparcie, by czytać o takiej godzinie xP O, Pianisty nie brałem pod uwagę, ale może być w tym sporo racji :) No i cieszę się z uczucia niepokoju, bo ja w grozy nie czuję zupełnie.

 

Dzięki za wizytę i komentarz!

Pozdrówka!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Jestem wreszcie z komentarzem. No więc bardzo mi się podobało to połączenie dziwności z okrutną, bezlitosną atmosferą wojny. Najbardziej zaintrygowali mnie Oni – tajemniczy, weirdowi, brutalni. Ujęły mnie też szepty, które wprowadziły naprawdę porządną nutkę niepokoju. Mimo pewnego niezrozumienia sytuacji w kamienicy, tekst naprawdę przypadł mi do gustu. Stworzyłeś gęsty, niepokojący horror, który chwyta za serce, idę zatem dać klika ;) 

Witaj, Osatanie!

 

Jeszcze raz dziękuję za błyskawiczną betę! Cieszę się, że udało się umieścić horror w horrorze, bo żaden ze mnie specjalista w tej kwestii :)

 

Dziękuję za ponowną wizytę, komentarz i klika!

Pozdrówka!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Krokusie, w czasie lektury czułam się zagubiona nie mniej niż Rubin. Pokazałeś kamienicę i jej mieszkańców w taki sposób, że już nie wiedziałam, kto jest żywy, a kto szepcze z zaświatów. Klimat wojny jest wszechobecny, szalenie dojmujący i siłą rzeczy zdominował całe opowiadanie.

Wiem, że dokonasz poprawek, więc mogę udać się do klikarni

 

Pró­bo­wa­łem skon­cen­tro­wać na niej wzrok.

– Gdzie… – pró­bo­wa­łem po­wie­dzieć… → Czy to celowe powtórzenie?

 

Zo­ba­czy­łem syl­wet­kę ko­bie­ty, wy­cho­dzą­cą spod pod­ło­gi… → Zo­ba­czy­łem syl­wet­kę ko­bie­ty wy­cho­dzą­cej spod pod­ło­gi

Spod podłogi wychodziła sylwetka czy kobieta?

 

wciąż trzy­ma­ła wy­so­ko pod­nie­sio­nę głowę. → Literówka.

 

Chwy­ci­li za ubra­nia i za­czę­li cią­gnąć do wyj­ścia.Chwy­ci­li za ubra­nie i za­czę­li cią­gnąć do wyj­ścia.

Odzież, którą ktoś ma na sobie to ubranie.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Witaj, Reg!

 

Wybacz, ale najpierw przeoczyłem Twój komentarz, a potem nie mogłem się zabrać za poprawki. Na szczęście chyba wyszedłem już na prostą i nie będę już tak zaniedbywał czytelników :(

Tak jak piszesz, wojna zdominowała tekst, co jest niezamierzone, aczkolwiek zagubienie co do tego, kto jest kim i skąd, to już rzecz, która gdzieś tam mi przyświecała przy pisaniu, choć nie wiem, czy wyszło tak, jak miało – ot, uroki pisania tekstów na ostatnią chwilę ;)

Oczywiście poprawiłem wskazane przez Ciebie babolki, a za ich wskazanie jestem niezmiernie wdzięczny! To ubranie/ubrania jest moją zmorą, ale już kilka błędów udało Ci się u mnie wyplewić, więc dołożę starań, by i ten już się nie powtórzył.

 

Bardzo Ci dziękuję za wizytę, komentarz i klika!

Pozdrawiam!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Krokusie, bardzo się cieszę, że uznałeś uwagi za przydatne, a jeszcze bardziej, że – jak powiedziałeś – kilka „zmór” udało się wyplewić. Mam nadzieję, że zostały wyeliminowane z korzeniami i na zawsze. ;)

Powodzenia w dalszej pracy twórczej!

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dziękuję! :)

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Ładne, klimatyczne, wciągające. Podobało mi się. Fajne :)

Przynoszę radość :)

Cześć, Anet!

 

Dziękuję za komentarz, będący kolażem Twoich komentarzy ;) Bardzo mi miło :)

 

Pozdrówka!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Nowa Fantastyka