- Opowiadanie: WyrmKiller - Wystarczy łyk wina

Wystarczy łyk wina

W końcu udało mi się coś napisać i opublikować (po dosyć dłuuuugiej przerwie). To było moje pierwsze zetknięcie z gothic horrorem, ale dosyć przyjemne. Edgar Allan Poe umilił parę wieczorów albo zrobił je o wiele gorszymi, zależy jak patrzeć.

 

Dziękuje za betę, łapankę, właściwe uwagi i miłe słowa,

Much Love!

 

Pełna wersja opowiadania ukaże się w antologii “Nokturnalia” wydawnictwa Planeta Czytelnika

 

Edit: Poprawy, popraweczki.

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Biblioteka:

gravel, Użytkownicy II, Finkla

Oceny

Wystarczy łyk wina

– Przyrzeknij, że wrócisz – zażądała Melody.

– O niczym innym nie marzę.

– Proszę, musisz mi obiecać, że wrócisz cały i zdrowy.

Edward wstał z łóżka i stając na baczność, przycisnął prawą dłoń do piersi.

– Obiecuję, że wrócę do ciebie, droga Melody, a przy tym przyniosę chwałę i bogactwo.

Rozbawiona dziewczyna czule go pocałowała.

 

 

Pełna wersja opowiadania ukaże się w drugim tomie antologii “Nokturnalia” wydawnictwa Planeta Czytelnika

Koniec

Komentarze

Witaj.

Ja tu pytam, czy jeszcze betujemy, a widzę, że Ty już opublikowałeś. ;)

Jak zatem pisałam podczas betowania – świetny klimat, sporo trupów, bohaterowie nakreśleni ciekawie; omamienie i uzależnienie wyczuwalne doskonale dzięki realistycznym opisom. No i miłość do Melody. :)

Pozdrawiam i klikam. :)

Pecunia non olet

Cześć! Na początek uwagi:

Przedzierał się przez krzątaninę drzew, których gałęzie starały się wymierzyć mu należytą karę.

Na pewno? https://sjp.pl/krz%C4%85tanina

 

Niespodziewanie usłyszał melodyjny głos, należący do otulonej w mrok postaci.

Otulonej mrokiem.

 

– Hrabia to jedynie pseudonim, z wiekiem parę ich zdobywasz.

Trochę nazbyt współcześnie mi to brzmi. Przydomek? Miano?

 

Żadnego nie zdążył zadać, gdyż padł zmęczony na łoże przykryte aksamitnym kocem i czym prędzej zasnął.

Czym prędzej sugeruje, że świadomie zrobił coś jak najszybciej, co moim zdaniem, w tym kontekście, nie pasuje. Może po prostu: błyskawicznie/szybko/natychmiast?

 

Edward złapał Hrabiego za kościste, wręcz anorektyczne ręce.

Tu podobnie jak przy pseudonimie: zbyt współcześnie.

 

Skąd więc Hrabia posiadał tę wiedzę?

Nie jestem pewna, czy można posiadać wiedzę…

 

Zszedł tajemną ścieżką wzdłuż klifu i zanurzył się w wodzie.

Niezbyt tajemna, skoro typ, który pierwszy raz przebywa w posiadłości, od razu na nią trafił ;)

 

Nie po to uciekał z wojny, ryzykując życie swoje i całej rodziny, by teraz towarzyszyć samotnemu szaleńcy w igraszkach.

Szaleńcowi.

 

Będziesz kroczył razem z nami, Edwardzie – rzekła Hrabina – chociaż powinnyśmy pomyśleć nad imieniem.

Taak, połączenie Edward + wampiry bywa triggerujące xD

 

W jednej scenie – kiedy rozmawiają o obrazie – robisz headhopping z perspektywy Edwarda do perspektywy Hrabiego. Osobiście takich zagrywek nie lubię, wolę się trzymać jednej postaci, ale to tylko moje zdanie.

 

Poza tymi potknięciami czytało się nieźle. Potrafisz tworzyć klimat i zaciekawić czytelnika, powoli dawkując informacje i to i ówdzie sugerując, że coś jest nie tak. Twój tekst to taka klasyczna opowieść o wampirach, która raczej niczym nie zaskoczy, ale czyta się przyjemnie. Podobały mi się zdawkowo, ale wyraźnie nakreślone postaci, szczególnie Hrabina.

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Przeczytałem, mimo że horror, bo tekst konkursowy.

Fajnie napisana opowiastka, choć o wampirach. Chętnie bym przeczytała coś Twojego autorstwa, ale z oryginalniejszym pomysłem. Tych wampirów jest już taka ilość w literaturze, że ich motyw staje się banalny.

Jednak wykonanie, podkreślam, jest moim zdaniem bardzo dobre. Potrafisz przykuć uwagę czytelnika do końca, a to jest najważniejsze.

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Witam ponownie, Bruce! Jeszcze raz dziękuję za wnikliwą betę i słowa otuchy. Niezmiernie się cieszę, że opowiadanie Ci się podobało. 

 

Hej, gravel!

Dziękuję za uwagi i pędzę poprawić opowiadanie.

 

Niezbyt tajemna, skoro typ, który pierwszy raz przebywa w posiadłości, od razu na nią trafił ;)

Hrabia musiał mu najwidoczniej zdradzić lokalizację tej tajemnej ścieżki.

 

Taak, połączenie Edward + wampiry bywa triggerujące xD

Gdy tylko zacząłem pisać opowiadanie, imię Edward od razu utkwiło mi w głowie i nie mogłem się powstrzymać, by tak nie nazwać bohatera, chociaż wiem, jak się kojarzy xD. Ale cóż mogę zrobić, że Edward to najbardziej wampirze imię na świecie.

 

W jednej scenie – kiedy rozmawiają o obrazie – robisz headhopping z perspektywy Edwarda do perspektywy Hrabiego. Osobiście takich zagrywek nie lubię, wolę się trzymać jednej postaci, ale to tylko moje zdanie.

No ja dosyć lubię, gdy historia jest opowiedziana z paru perspektyw, ale prawdą jest, że w tak krótkim opowiadaniu może być to dosyć wybijające. W książce, gdzie jest czas i miejsce na więcej rzeczy, takie zagrywki pewnie mogą przejść bezboleśnie. Będę musiał zapamiętać na przyszłość, żeby trzymać się tego jednego bohatera, skoro już zdecydowałem się dręczyć jego psychikę, to nie będę mieszać w to reszty bezradnych duszyczek.

 

 Poza tymi potknięciami czytało się nieźle. Potrafisz tworzyć klimat i zaciekawić czytelnika, powoli dawkując informacje i to i ówdzie sugerując, że coś jest nie tak. Twój tekst to taka klasyczna opowieść o wampirach, która raczej niczym nie zaskoczy, ale czyta się przyjemnie.

Miło mi, że dobrze się czytało (no pomijając potknięcia, ale kto nie uczy się na błędach, ten nie uczy się wcale). Gdy tylko zobaczyłem temat konkursu, od razu wskoczyły mi do głowy wampiry i tak już zostało.

 

Podobały mi się zdawkowo, ale wyraźnie nakreślone postaci, szczególnie Hrabina.

Hrabina była zdecydowanie moją ulubioną postacią do pisania, świetnie się przy tym bawiłem.

 

 

Dziękuję, Koalo75, za przeczytanie tekstu, mimo że tematyka niezbyt Tobie przypadła do gustu.

 

Witam, HollyHell91!

Również i Tobie dziękuję za przeczytanie tekstu i komentarz. Jeżeli psychika pozwoli, coś może zdołam opublikować bardziej oryginalnego, bo szalonych pomysłów w mojej głowie to jest pełno.

Tych wampirów jest już taka ilość w literaturze, że ich motyw staje się banalny.

To prawda, ale osobiście uwielbiam wampiry i nigdy mi ich mało, zwłaszcza, gdy są dekadenckimi, popijającymi wino wariatami, dyskutującymi na bzdurne tematy i próbujący coś tam dla siebie ugrać.

 

Jednak wykonanie, podkreślam, jest moim zdaniem bardzo dobre. Potrafisz przykuć uwagę czytelnika do końca, a to jest najważniejsze.

Niezmiernie mnie cieszy, że zdołałem przykuć uwagę czytelnika. 

 

 

Jeszcze raz dziękuję wszystkim za komentarze, uwagi i miłe słowa. Bardzo dużo dla mnie znaczą!

To ja dziękuję. Taka lektura to czysta przyjemność. :)

Pozdrawiam. ;)

Pecunia non olet

No właśnie, trochę mało zaskakujące, od początku wiadomo, że chodzi o wampiry, więc brakuje tu jakiejś tajemnicy, czy zwrotu akcji, klimat za to jest wyrazisty i gotycki.

To chyba nostalgia, jedna wielka tęsknota za tamtymi czasami, tamtą modą, muzyką, stylem, życiem...

Hej, fanthomas!

Dziękuję za komentarz i cieszę się, że klimat był wyrazisty i gotycki.

Ale jeżeli chodzi o zaskoczenia, to pisząc ten tekst, nie miałem zamiaru zbytnio tworzyć tajemnicy i niezwykłej niespodzianki, a skupić się na przeżyciach bohatera i jego zmianie. Jednak w pełni rozumiem poszukiwanie tajemnic, zawsze przyjemnie jest czymś się zaskoczyć.

 

Pozdrawiam!

Przeczytawszy.

Dobra klasyka nie jest zła, jednak czy tym razem wystarczy? Pochwalę najpierw przemyślaną konstrukcję, bo od początku budujesz to, co wybrzmiewa w ostatniej linijce. Językowo niestety pojawiają się kwiatki, głównie lekkie niezręczności i słowa mało pasujące do epoki (wypunktowane wyżej, więc nie będę powtarzać po przedpiścach, jednak polecam gorąco Twojej uwadze ich komentarze). W rozwinięciu akcji zabrakło mi też jakiegoś nowatorskiego, przewrotnego akcentu. Czy psuje mi to odbiór całości? Odrobinę, więc zwróć uwagę na to jak konstruujesz fabułę między drugim a trzecim aktem – czytelnik chce być w tedy odrobinkę wiedziony za nos, aż do kulminacji. Klimat klasyczny, gęsty, w punkt.

Hej, oidrin!

Dziękuję za wnikliwy komentarz. Jeżeli chodzi o język, jest to wciąż coś, z czym mam spory problem. Zdania często brzmią nienaturalnie, mam sporo potknięć i brakuje mi często słów. Gdyby nie betujący, byłoby jeszcze więcej nieprzyjemnych kwiatków. Będę się starać poprawić w tym aspekcie i jeszcze więcej czytać książek.

Na przyszłość też przyjrzę się bardziej konstrukcji fabularnej. Czytając po raz pięćdziesiąty swoje opowiadanie nie widziałem zbytnich zgrzytów, dlatego też cieszę się z takich komentarzy, gdyż pokazują rzeczy, których sam nigdy bym nie wyłapał.

I fajnie, że podobał się klimat.

Pozdrawiam!

Od chwili kiedy Edward natknął się na chatkę, wnętrze której nie świadczyło, że to chatka, a jej gospodarz unikał słońca, było jasne, z kim i z czym mamy do czynienia. Tak więc dalszy rozwój wypadków nie zaskoczył mnie niczym, nie dowiedziałam się o wampirach niczego nowego.

Muszę przyznać, że było dość mrocznie i odpowiednio ponuro, ale cóż… Wiele błędów, usterek i nie zawsze czytelnie napisanych zdań sprawiło, że nie mogę powiedzieć, aby to była satysfakcjonująca lektura.

 

krę­cą­ce się w za­ro­ślach dziki nagle znik­nę­ły, a rude wie­wiór­ki po­cho­wa­ły w dziu­plach. → Co wiewiórki pochowały w dziuplach?

Proponuję: …buchtujace w za­ro­ślach dziki nagle znik­nę­ły, a rude wie­wiór­ki po­cho­wa­ły się w dziu­plach.

 

Opadł na ścia­nę, cięż­ko dy­sząc. → Czy można opaść na pionową ścianę?

Proponuję: Oparł się o ścia­nę, cięż­ko dy­sząc.

 

Gdy mówił, usta mu prak­tycz­nie się nie ru­sza­ły. → A może: Gdy mówił, niemal/ prawie nie poru­sza­ł ustami.

 

Go­spo­darz wy­glą­dał młodo, ni­czym na­sto­la­tek… → Nastolatek nie ma racji bytu w tym opowiadaniu, albowiem to słowo pojawiło się w użyciu dopiero w drugiej połowie XX wieku.

 

Zbyt wiele pytań kłę­bi­ło się w małej gło­wie Edwar­da. → Co to znaczy, że Edward miał małą głowę?

 

padł zmę­czo­ny na łoże przy­kry­te ak­sa­mit­nym kocem… → Koce nie bywają aksamitne.

Proponuję: …padł zmę­czo­ny na łoże przy­kry­te ak­sa­mit­ną narzutą

 

przy­po­mi­nał o ży­ciach, które ode­brał… → Życie nie ma liczby mnogiej.

https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Zycie;20113.html

Proponuję: …przy­po­mi­nał, ilu osobom ode­brał życie

 

Rzu­cił nim czym prę­dzej w kąt.Rzu­cił go czym prę­dzej w kąt.

 

znisz­czył na­dzie­je na lep­szą przy­szłość. → Literówka.

 

Zanim wsta­nie Słoń­ce, bę­dzie pod twoim oknem.Zanim wsta­nie słoń­ce, bę­dzie pod twoim oknem.

Słońce piszemy wielką literą, kiedy myślimy o ciele niebieskim, gwieździe. Natomiast o tarczy świecącej w pogodny dzień, o słonku na niebie, piszemy małą literą.

 

po­sa­dzą go przed sądem woj­sko­wym… → Raczej: …postawią go przed sądem woj­sko­wym

Posiedzi potem, o ile go nie stracą.

 

Edward po­chwy­cił za­krwa­wio­ny­mi dłoń­mi mię­si­ste abo­mi­na­cje i ro­ze­rwał je bez li­to­ści. → W jaki sposób chwyta się i rozrywa abominacje?

 

 Nie prze­pa­dam za Słoń­cem… → Nie prze­pa­dam za słoń­cem

 

po czym wziął gryz upie­czo­nej ryby. → Gryzów nie bierze się.

Proponuję: …po czym ugryzł kawałek upie­czo­nej ryby.

 

Sta­nął po­środ­ku piw­ni­cy wy­peł­nio­nej pół­ka­mi peł­ny­mi le­ża­ku­ją­ce­go wina. → Nie brzmi to najlepiej.

Proponuję: Zatrzymał się po­środ­ku piw­ni­cy zastawionej regałami peł­ny­mi le­ża­ku­ją­ce­go wina.

 

Wszyst­kie prze­peł­nio­ne słod­kim na­po­jem.Wszyst­kie na­peł­nio­ne słod­kim na­po­jem.

Obawiam się, że butelek nie można przepełnić – można je tylko napełnić.

 

męż­czy­znę po­grą­żo­ne­go w my­ślach.

Edward ob­wi­niał o wszyst­ko za­mczy­sko, ten dia­bel­ski twór po­grą­ża­ją­cy umysł… → Czy to celowe powtórzenie?

 

Zgu­bił ubra­nia, gdyby mógł, roz­two­rzył­by pierś… → Zgu­bił ubra­nie, gdyby mógł, o­two­rzył­by pierś

Ubrania wiszą w szafie, leżą na półkach i w szufladach. Odzież, która mamy na sobie to ubranie.

 

Nie wie­dział, gdy mi­nę­ła noc.Nie wie­dział, kiedy mi­nę­ła noc.

 

Pa­lą­ce skórę Słoń­ce obu­dzi­ło Edwar­da.Pa­lą­ce skórę słoń­ce obu­dzi­ło Edwar­da.

 

Stół przy­ozdo­bio­no, za­ło­żo­no ak­sa­mit­ny obrus, srebr­ne sztuć­ce uło­żo­no… → Obawiam się, że aksamit nie jest materiałem na obrusy używane w czasie przyjęcia. Obrusów nie zakłada się na stół. Prawie powtórzenie.

Proponuję: Na stole rozścielono damaszkowy obrus, srebr­ne sztuć­ce uło­żo­no… Lub: Stół zasłano adamaszkowym obrusem, srebrne sztućce ułożono

 

Kie­lisz­ki za­la­no winem po brze­gi. → Kieliszków nie zalewa się winem. Wino nalewa się do kieliszków. Napełnianie kieliszków winem po brzegi jest bardzo nieeleganckie.

Tak jak nie nakłada się potraw na talerze gości, nim ci nie zasiądą przy stole, tak wcześniej nie nalewa się wina do ich kielichów.

 

Bu­tel­ki usta­wio­no jedna obok dru­giej, by w trak­cie uczty ni­ko­mu nie za­bra­kło am­bro­zji. → Czy gdyby butelki ustawiono w pewnych odstępach, wina mogło zabraknąć? Dlaczego ustawienie butelek w ścisłym szeregu gwarantowało dostatek trunku?

 

Głos Hra­bie­go roz­cho­dził się po za­mczy­sku. → A może: Głos Hra­bie­go rozlegał się w za­mczy­sku.

 

Długa ko­bie­ta o wę­żo­wych oczach… → Na czym polegała długość kobiety?

A może miało być: Wysoka ko­bie­ta o wę­żo­wych oczach

 

Naj­niż­szy z obec­nych na uczcie nie pi­snął ani sło­wem. → Zbędne dookreślenie – wszak wiadomo, że trwa uczta.

Proponuję: Naj­niż­szy z obecnych nie pi­snął ani sło­wa. Lub: Naj­niż­szy z obec­nych nie odezwał się ani sło­wem.

 

Się­gał głową do pasa, ale nad­ra­biał zwin­no­ścią. → Do czyjego pasa sięgał? Czy wszyscy mieli talię na tej samej wysokości?

 

Je­steś żoną Hra­bie­go? – za­py­tał, nie pusz­cza­jąc szpo­nia­stej dłoni. → Skoro Hrabina nosiła skórzane rękawiczki to skąd wiedział, że miała szponiaste dłonie?

 

Nie od­ry­wał wzro­ku od Edwar­da, sta­ra­jąc się mu coś nim po­wie­dzieć. → Czy dobrze rozumiem, że wpatrzony w Edwarda, starł się powiedzieć Edwardowi coś o Edwardzie?

 

Ponad trzy dni drogi stąd, w do­li­nie, gdzie koń­czy się las, a za­czy­na cy­wi­li­za­cja. → Czego dotyczy to samotne zdanie?

 

Ol­brzym z umo­ru­sa­nym krwią far­tu­chem w końcu do­łą­czył do stołu. → Czy fartuch był towarzyszem olbrzyma?

Proponuję: Ol­brzym w umo­ru­sa­nym krwią far­tu­chu w końcu do­łą­czył do ucztujących.

 

Świe­ce oświe­tla­ły po­zba­wio­ne wy­ra­zu, wpa­tru­ją­ce się w za­war­tość ta­le­rza lico Edwar­da. → Czy na pewno w talerz wpatrywało się lico, a nie Edward?

Proponuję: Świe­ce oświe­tla­ły po­zba­wio­ne wy­ra­zu lico Edwarda, wpa­tru­ją­cego się w za­war­tość ta­le­rza.

 

w do­dat­ku nie­ab­so­lut­nej. → …w do­dat­ku nie­ ab­so­lut­nej.

 

Mięso, tym się tylko sta­łeś, rzekł do sie­bie. → Skoro rzekł, powinn być to zapisana jako wypowiedź dialogowa: – Mięso, tym się tylko sta­łeś – rzekł do sie­bie. A jeśli Edward to pomyślał, proponuję: „Mięso, tym się tylko sta­łeś” – pomyślał.

Tu znajdziesz wskazówki, jak można zapisywać myśli bohaterów.

 

o czym cięż­ko mi do końca mówić… → …o czym trudno mi do końca mówić

 

Edward chwy­cił za świecz­nik.Edward chwy­cił świecz­nik.

Gdy chcemy wziąć jakiś przedmiot, chwytamy go, nie chwytamy za niego.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Witam, regulatorzy!

Dziękuję za wnikliwy komentarz i właściwe uwagi. Jeszcze wiele rzeczy mam do poprawy i będę pracować nad językową stroną opowiadań, bo to dosyć mocno kuleje. Ale jak się nie potknę, to się nie nauczę.

Pozdrawiam gorąco!

Bardzo proszę, WyrmKillerze. Niezmiernie się cieszę, że uznałeś uwagi za przydatne.

Życzę skutecznej pracy nad poprawą warsztatu i jak najmniej potknięć w przyszłości. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

 Na początek bohater. W ogóle mu nie współczułem. Nie dlatego, że jestem pozbawionym emocji hejterem, ale dlatego, że mnie nie przekonał adekwatnością działań do sytuacji.

Oczywiście może mi się tylko tak wydawać, bo wbrew temu, co o sobie myślę, przez innych jednak jestem hejterem. :-)

Mam nadzieję, że w dalszej części komentarza uda mi się wyjaśnić w czym rzecz.

 

– Przyrzeknij, że wrócisz – zażądała Melody.

Idziesz, drogi Autorze, na łatwiznę. Wypowiedziane słowa przez Melody są same w sobie oczekiwaniem/żądaniem. Uważam że korzystniejszy efekt osiągnąłbyś pokazując Melody w działaniu. By słowa wsparły gesty, mowa ciała.

 

 

posadzą go przed sądem wojskowym

Raczej postawią, posadzą później w więzieniu albo ustawią przed plutonem egzekucyjnym

 

Przyjrzyj się dwóm poniższym cytatom. Widzisz różnicę?

 

Miał ochotę paść na kolana i dziękować gospodarzowi, ale zabrakło mu sił. Opadł na ścianę, ciężko dysząc.

vs.

Dłoń gospodarza spoczęła na ramieniu gościa i pozostała tak przez chwilę, wędrując opuszkami palców po skórze. Edward złapał Hrabiego za kościste ręce.

 

W pierwszym przypadku opisałeś, w drugim pokazałeś. I ten drugi mówi znacznie więcej o emocjach, niż pierwszy.

 

To moi jedyni towarzysze w niedoli.

Nie sprawiał wrażenia pogrążonego w niedoli.

Słowa mają w sobie zarówno ładunek znaczeniowy, jak i emocjonalny. Przy czym jedno jest nierozerwalne z drugim.

 

nabił rybę na pogrzebacz i zaczął ją opiekać.

Warto taką rybkę wpierw wypatroszyć.

 

Cóż za chamstwo, arogancja, nieposkromiona buńczuczność. Nie po to uciekał z wojny, ryzykując życie swoje i całej rodziny, by teraz towarzyszyć samotnemu szaleńcowi w igraszkach. Nie czekając na dalsze słowa, powinien wyjść z zamczyska, trzasnąć za sobą drzwiami i krzyknąć, że nie jest żadną zabawką, że u progu wojna, ludzie tracą życie, a bogaci urządzają uczty.

 

A chwilę potem…

Wolał nie rozzłościć gospodarza, który zapewniał mu wszystkie wygody.

W tym miejscu całkowicie straciłem ufność w autentyczność bohatera.

W głębi serca wiedział, że nie ma usprawiedliwiania, gdyż powód ucieczki nie istniał. Uczynił to, gdyż tego pragnął.

Został natchniony Duchem Świętym. To możliwe, ale warto o tym powiedzieć czytelnikowi. Wydaje mi się jednak, że ducha tam nie było, a powód musiał istnieć. Skoszarowany żołnierz, który już sporo widział nie wychodzi z obozu po fajki i ot sobie nie wraca. Za tą decyzją musiały stać przemyślenia i emocje.

Schody ugięły się pod wolą pana i pozwoliły gościowi zwiedzić najskrytsze zakątki zamczyska.

A gdyby się nie ugięły, to co by się wydarzyło?

 

Edwarda zdoła okraść dzieło z resztek artyzmu.

Resztki sugerują, że coś już wcześniej brakowało rysunkowi, o czym nie wspominasz.

Przepiękna Melody o bezkształtnej twarzy

???

 

 

Z dużym prawdopodobieństwem poczułeś się skrzywdzony moją opinią. Ale niestety musisz przywyknąć i nauczyć się z tym żyć. Bo będzie ci to towarzyszyć nawet wówczas, gdy nadejdą sukcesy.

Wszystkim nie dogodzisz. Do wszystkich nie trafisz.

 

P.S.

Nie pamiętam dlaczego dodałem ten tekst do kolejki. Z dużym prawdopodobieństwem powodem była wizyta gravel i jej klik do biblioteki.

Wiedz zatem, że ona nie rozdaje łatwo klików.

(W tajemnicy napiszę Ci, że moich tekstów nie klikała do biblio laugh)

Głowa do góry i do boju!

 

Hej, ManeTekelFares!

Dziękuję za przeczytanie tekstu i komentarz. Nie odebrałem komentarza jako hejt, żadna krzywda też mi się nie stała. Każdy ma prawo do opinii, każdemu podoba się co innego, a sztuka jest na tyle subiektywnym terenem, że co człowiek to inna opinia.

Chciałem, żeby działania bohatera były niezrozumiałe i pełne niespójności. Na jego działania wpłynął też zamek, którego magiczne właściwości ostro mieszały w głowie. Poza tym lubię, gdy bohater jest na tyle zniszczony (a wojna raczej potrafi ostro zniszczyć), że robi rzeczy, które mogą dziwić. Na pewno mogłem to lepiej zaakcentować, pokazać to szaleństwo w umyśle jakoś inaczej, ale wyszło tak, jak wyszło.

Jadę dalej i się nie poddaję.

Pozdrawiam.

 

Sympatyczne :)

Przynoszę radość :)

Dużo znanych elementów (a co pozostało nowego w wampirach?), ale przyjmijmy, że końcówka przełamuje schematy. Kobieta niczemu nie winna, ale co zrobić…

Czytało się dość przyjemnie.

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka