- Opowiadanie: bruce - Niespodzianka dla Wróżki

Niespodzianka dla Wróżki

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Biblioteka:

Finkla, Użytkownicy

Oceny

Niespodzianka dla Wróżki

– Zofio, proszę… – Spojrzałem błagalnym wzrokiem. – Tylko jeszcze ten jeden, jedyny raz.

– Nie mam ochoty tulić się do niego. Jest obleśny, a w dodatku flirtuje z moją ciocią.

– To raczej ona z nim – sprostowałem z pobłażliwym uśmiechem.

– Nie widziałam, aby nadto się wzbraniał. Aha, do tego jeszcze jest synem księdza! – Dziewczyna próbowała wszelkich możliwych argumentów.

– Wiem, wiem, ma sporo wad, ale musisz przyznać, że w mundurze mu do twarzy.

Zofia nie odpowiedziała.

– A tak właściwie, coś ty jej zrobiła tam w lesie? – zapytałem podejrzliwie.

– Ja? Nic takiego… – Odwróciła twarz, abym nie dostrzegł szatańskiego uśmiechu.

– Zofio! Przecież to przyjaciółka twojej zmarłej matki.

– Oj, tam, trochę pokąsały ją Mrówki, wielkie mi halo!

– Skąd je wzięłaś?

– No w końcu władam światem całej Przyrody, prawda?! Rozkazałam im, więc ją tu i ówdzie pogryzły – zachichotała złośliwie.

– Czemu zaczarowałaś również Rośliny? – zapytałem z wyrzutem.

– Nie wiem, o czym mówisz… – Jak na znakomitą aktorkę-amatorkę przystało, wspaniale udała zaskoczoną.

– Pozmieniałaś im barwy!

– Aaa, o tym. No, to skoryguj tekst, kolorując je inaczej. I tak nikt się nie połapie, a całe pokolenia będą wkuwać na pamięć to, co napiszesz.

– Tobie łatwo wprowadzać zmiany w scenariuszu, zależnie od huśtawek nastroju, a ja teraz muszę kilka strof dopisywać: że Telimena pogryziona, a Świerzop jest bursztynowym, zaś Gryka – śnieżnobiałą, aby akcja zgadzała się z oryginałem! – Udawałem oburzenie.

– Dasz radę, Adamie. Taki wieszcz! – Mrugnęła, uśmiechając się zalotnie.

– Nie kuś, nie kuś, Zosia miała być czysta, jak kryształ! – Pogroziłem jej palcem. – A tu nie dość, że Trzystuletnia Wróżka Leśna, matka całej Przyrody, to jeszcze zalotnica, jakich mało.

– Dobrze, idę zatem do tego drętwego gościa, ale zgodzę się na zbliżenie do jego nędznej postaci jedynie podczas tańca. Pocałunków stanowczo odmawiam!

– Tańca? – Byłem szczerze zaskoczony tą propozycją.

– Jankiel rzępoli jeszcze?

– Nie, cymbały mu Krasnoludki zwędziły, ale on i tak w kółko o tej Targowicy…

– A Wojski?

– Hreczecha tylko sygnał rogiem, kiedy na Smoko-Niedźwiedzie wyruszali. Innych nut nie zna.

– Dobra, niech stracę. Miejmy to za sobą, bo pewnie też chcesz już odpocząć od swojej roli. – Zofia niechętnie wskazała sufit. – Nie mamy innego wyjścia, poproszę Skrzaty i Koboldy z poddasza, aby rozpoczęły muzykowanie. Tylko co tu wybrać? – Zamyśliła się. – Disco polo raczej nie przejdzie. Średniowieczni trudaburzy, mimo podróży w czasie do XX wieku, już dawno się rozpadli, więc nie odstąpią nam tantiem do swoich piosenek. A szkoda, bo marszowe „Przyjedź, mamo, na przysięgę” było całkiem znośne. „Płynie Wisła, płynie” oburzy Litwinów i kolejny zajazd gotowy, a tamten przecież był już ostatni. Z kolei „Jak dobrze nam zdobywać góry” za mocno trąca komuną. „To nie ja byłam Ewą” rozsierdzi Węże, które właśnie uspokoiłam jajkami z kurnika Sędziego. Może coś bez podejrzanego tekstu, najlepiej z klasyki?

– W sensie walc albo krakowiak? A może tango? Salsa? Cha-cha? Samba? – Dwoiłem się, podsuwając nowe pomysły.

– Nie, tam partnerzy stoją zbyt blisko siebie! – Potrząsnęła głową. – Już wiem! Wołaj Podkomorzego, niech wzywa wszystkich. To będzie polonez. Wpisz go do Epilogu.

Zofia wybiegła z pokoju, zamykając za sobą drzwi.

– Może powinieneś powiedzieć, że wybrany taniec ma rozpocząć jej wesele z Tadeuszem? – zapytał mój wizerunek z portretu, wiszącego na ścianie.

– Nieee, skąd?! – Roześmiałem się bezczelnie. – To będzie taka mała niespodzianka dla Wróżki-Zosi.

 

 

Koniec

Komentarze

Anonimie, tekst liczący nieco ponad trzy i pół tysiąca znaków to jeszcze nie opowiadanie. Bądź uprzejmy zmienić oznaczenie na SZORT.

Na tym portalu opowiadania zaczynają się od dziesięciu tysięcy znaków.

 

edycja

Nie ma to jak sięgnąć do klasyki i znaleźć w niej natchnienie. ;)

 

Aha, do tego jesz­cze jest

synem księ­dza! → Zbędny enter.

 

 – No w końcu wła­dam świa­tem całej Przy­ro­dy, praw­da?! Roz­ka­za­łam im, więc ją tu i ów­dzie po­gry­zły. – Za­chi­cho­ta­ła zło­śli­wie. → Zbędna kropka po wypowiedzi. Didaskalia małą literą.

– No w końcu wła­dam świa­tem całej Przy­ro­dy, praw­da?! Roz­ka­za­łam im, więc ją tu i ów­dzie po­gry­zły – za­chi­cho­ta­ła zło­śli­wie.

 

Śre­dnio­wiecz­ni Tru­da­bu­rzy… → Literówka.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Anonim

“Nie ma to, jak sięgnąć do klasyki i znaleźć w niej natchnienie” – och, tak.

Ustawienie w języku polskim słów i zdań – poprawne, jednak, co dalej?

Nie wiem, co było…PRZED pisaniem, wiem, iż PO – zabrakło pomysłu, sensu, akcji i narracji. Przepraszam – pomysł był. Ach, pamiętam coś z lekturki z podstawówki, to powrzucam, zamieszam i jest – kto chce, to ma.

Panie Anonim, rozumiem, że namiętność wy-twórcza codziennie nakazuje – “Napisz coś, podaj im, stwórz, ‘zmień, na rozmień’, już, teraz, zaraz – jednak czy musimy się jej tak bezwzględnie słuchać, a potem na-wrzucać…? Wiem, wiem, musimy… 

LabinnaH

Witam serdecznie Pierwszych Czytelników.heart

Regulatorzy, przepraszam, to jest chyba mocniejsze ode mnie blush, zawsze podczas publikacji przekonana jestem, że dopięłam na ostatni guzik, a tu takie sprawy… 

Serdecznie Ci dziękuję i pozdrawiam. heart

 

 

LabinnaH, dziękuję za odwiedziny oraz komentarz. Pomysł pojawił się dawno temu. Tekst w swoim zamierzeniu miał być krótki i dlatego zamieściłam tylko taki urywek rozmowy bohaterów. :)

Pozdrawiam serdecznie. smiley

 

Pecunia non olet

Bardzo proszę, Bruce.

 

…przekonana jestem, że dopięłam na ostatni guzik, a tu takie sprawy… 

Chyba się powtórzę, Bruce: Chochliki… Chochliki… Chochliki… ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Bruce, niedobra jesteś, łagodnie to ujmę, na “Chochliki” nie chciałaś nic napisać, a taki fajny tekst wrzuciłaś. Nie dziw się teraz, gdy chochliki będą Cię prześladować. Czego Ci jednak nie życzę. :)

Podobało mi się! Zgrabne wykorzystanie istniejących już bohaterów, zabawa starym tekstem dodaje mu świeżości, a że wszyscy właściwie znają, chociaż trochę, oryginał, to i bawić się mogą wszyscy. Gratulacje i pozdrowienia. :)

Zgrabne i zabawne.

Zastanawia mnie czemu Gryka, Świerzop i Mrówki z wielkiej litery?

Kosmos to bazgranina byle jakich wielokropków!

Droga Regulatorzy, dziękuję bardzo. :) Kiedyś pamiętam, że przezabawna książeczka dla dzieci wyjaśniała to jako “samo-się-stało”. laugh Pozdrawiam serdecznie. :)

 

Koalo75, przepraszam ponownie, ale naprawdę te wrzucane teraz (zbyt nawet pospiesznie blush) teksty kiełkowały w mojej wyobraźni od dawna. A na konkurs, to bym się musiała przymierzać, próbować, znowu przemierzać i wstrzelić w gusta Szacownego Jury. wink Pozdrawiam serdecznie. :)

 

JolkaK, dziękuję, bo faktycznie tylko o zabawę mi chodziło, i pozdrawiam serdecznie. :)

 

Mindenamifaj, miło mi i dziękuję. Postanowiłam, dokonując kilkakrotnie zmian, wpisać ostatecznie wielkimi literami wszystkie “elementy” przyrody (włącznie z nią samą), którymi rządziła tytułowa Wróżka.smiley Pozdrawiam serdecznie. :)

 

 

Pecunia non olet

Bruce, w książeczkach dla dzieci mieści się mnóstwo mądrości. I tylko z czasem, kiedy czytelnicy stają się dorośli, te prawdy jakoś im umykają. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Bruce, w książeczkach dla dzieci mieści się mnóstwo mądrości. I tylko z czasem, kiedy czytelnicy stają się dorośli, te prawdy jakoś im umykają.

Rzeczywiście, tak jest. Droga Regulatorzysmiley

Np. pamiętam popularną niegdyś serię “Poczytaj mi, mamo”. smiley

Wydaje mi się, że idealnym cytatem na poparcie Twoich słów jest mój ulubiony “Mały Książę” i wszystkie zawarte w nim mądrości. smiley

Pozdrawiam serdecznie. heart

Pecunia non olet

Czy trudaburzy więcej wspólnego mają z trudami, czy z burzami? :-)

Zosieńka w nowej odsłonie… Bardzo misię.

I ja darzę sentymentem wspomnianą przez Ciebie serię. Natomiast Małego Księcia przeczytałam, kiedy byłam już całkiem dorosła i muszę wyznać, że zmogłam go z największym trudem.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Cześć, AdamKB, z tymi trubadurami to nigdy nie wiadomo. laugh Pozdrawiam. :)

 

O, tak, Regulatorzy, seria była naprawdę wyjątkowa. :) Pamiętam jak przez mgłę kolorowe okładki z logo. smiley

“Małego Księcia” czytałam po raz pierwszy w LO i nieprzerwanie wracam, mając wykute na pamięć niektóre fragmenty. :) Wspominana przeze mnie już wielokrotnie na tym Portalu “Filipinka”, czytana w latach 80-tych i 90-tych pasjami, zacytowała kiedyś niezwykle smutny dialog bohatera tytułowego z Pijakiem i zachęciła mnie do poznania tej książki. smiley

Pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

Nie wiem, jak dawno czytałaś “Małego Księcia”, ale zaryzykuję, że tak około trzydziestki. To faktycznie już “całkowita dorosłość”. Dlatego ośmielę się zaproponować, żebyś przeczytała jeszcze raz. Jako bajkę i jako traktat filozoficzny jednocześnie.

Bruce, z Filipinką miałam krótki romans jeszcze w czasach średnioszkolnych, potem zapałałam wielką miłością do Przekroju i to uczucie pozostało ze mną po kres istnienia tygodnika. ;)

 

Adamie, choć ryzykowałeś, to trafnie obstawiłeś mój ówczesny wiek. Jednakowoż, skoro polecasz, spróbuję kolejnego podejścia do Małego Księcia. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

AdamKB, zgadzam się, to lektura dobra zawsze i… na wszystko. :)

 

Regulatorzy, rzeczywiście “Przekrój” też miał swoje wspaniałe strony, w tym wiele naukowych artykułów, Kojarzę szczególnie Pana Filutka, a także wiersze Ludwika Jerzego Kerna i “Poczet cesarzy rzymskich”. :)

 

Pozdrawiam Was serdecznie. ;)

Pecunia non olet

Bohater rysowany przez Zbigniewa Legrena na ostatniej stronie tygodnika, poza tym że był niewątpliwie panem, to Prof. Filutek. Wiersze L. J. Kerna często zabawnie odzwierciedlały ówczesną rzeczywistość, a prof. Aleksander Krawczuk niezwykle zajmująco prezentował rzeczony poczet.

Ech, łza się w oku kręci… ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Aaa… widzisz, już zapomniałam. Tak, to Profesor Filutek, jasne! blush

Zgadzam się, “Przekrój” potrafił zainteresować każdego czytelnika. :)

 

Pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

A mi się Mały Książę bardzo podobał :) te wywody Liska, relacje Księcia z Różą i rozmowa z pijakiem, którą muszę teraz wszystkim przypomnieć:

 

“Następną planetę zajmował Pijak. Te odwiedziny trwały bardzo krótko, pogrążyły jednak Małego Księcia w głębokim smutku.

– Co ty tu robisz? – spytał Pijaka, którego zastał siedzącego w milczeniu przed baterią butelek pełnych i bateria butelek pustych.

– Piję – odpowiedział ponuro Pijak.

– Dlaczego pijesz? – spytał Mały Książę.

– Aby zapomnieć – odpowiedział Pijak.

– O czym zapomnieć? – zaniepokoił się Mały Książę, który już zaczął mu współczuć.

– Aby zapomnieć, że się wstydzę – stwierdził Pijak, schylając głowę.

– Czego się wstydzisz? – dopytywał się Mały Książę, chcąc mu pomóc.

– Że piję! – zakończył Pijak rozmowę i pogrążył się w milczeniu.”

 

Zabawne i smutne zarazem. Jak można nie lubić tej książki? :)

 

Ale, ale, zboczyłam z tematu. Szorcik miło zaskakuje, aczkolwiek musiałam przeczytać go potem jeszcze raz, żeby w pełni zrozumieć, o kim jest mowa. Nie rozumiem tylko, czemu Zofia miała władzę nad Przyrodą? Choć Pana Tadeusza czytałam dość dawno, nie wydaje mi się, by była w epopei jakąś Wróżką. Czegoś nie zrozumiałam jak zwykle?

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

HollyHell91, nade wszystko serdeczne podziękowania, bo ten fragment “Małego Księcia” bardzo lubię. heart

Myślę, że co do każdej książki można mieć zastrzeżenia. Ja np. nie bardzo lubiłam Prusa, za to Orzeszkową czy Sienkiewicza uwielbiałam. A już Żeromskiego naprawdę trudno mi było ogarnąć. wink

 

Co do Przyrody i Zosi, wspomnianych w tekście, oczywiście, że masz rację – nie była ona w epopei żadną wróżką, tak, jak i Wojski nie wzywał głosem rogu na polowania na Smoko-Niedźwiedzie. :) To takie moje luźne dywagacje na temat. Tutaj mamy aktorkę-amatorkę o tym samym imieniu, w dodatku nie cierpiącą zbytnio Tadeusza (o zakochaniu to już w ogóle nie ma mowy!). Niemniej w epopei Zosia kochała przyrodę, Mickiewicz często ukazywał ją w otoczeniu przyrody. Kojarzę też fragment, kiedy poważnie rozgniewała się za zabicie ptactwa z kurnika, które codziennie doglądała i karmiła je. smiley

 

Pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

Sympatyczne nawiązanie do pracy wieszcza. A może to fanfik?

Podobało mi się odczucie satysfakcji, kiedy się zorientowałam, o jakim dziele piszesz.

Babska logika rządzi!

Ogromnie mi miło, Finklo, pozdrawiam i dziękuję. :)

Pecunia non olet

No, no, a niby taka nieśmiała ta Zosieńka ;) Fajne. Na długo w głowie nie zostanie, ale czytało się dobrze, i nawet mi się uśmiechnęło ;)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Cieszę się, Irko_Luz, dziękuję i pozdrawiam Cię serdecznie. :)

Pecunia non olet

Świetny tekst, który z Pana Tadeusza robi zacne fantasy. Konflikt Zosia-Telimena nabiera rumieńców, jak nie przymierzając gryka.

Do tej pory naprawdę myślałem, że gryka zwyczajna jest “jak śnieg biała”, a nie różowa kiedy kwitnie. Dodatkowy punkt chciałbym polecić za węże, które nie lubią piosenki “To nie ja byłam Ewą” jako reptilofobicznej w podtekście.

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Radku, ale mnie zaskoczyłeś swoim klikiem, serdeczne dzięki. Jak widzisz, to moje kolejne próby eksperymentowania z tekstami wszelakimi. :)

Pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

Nowa Fantastyka