Wyobraź sobie historię groszku. Siedzisz w puszce. Zaklinowany. Nie możesz się ruszyć. Może nawet nie chcesz. Odliczasz minuty, godziny samotności pośród innych groszków. Pogrążasz się. Tracisz sens. Aż nagle lekkie drgania, później trochę silniejsze. I jest, lot w przestworza. Potem delikatne lądowanie. Od emocji pęka ci wszystko, co tam masz w środku zielonego. Oczekujesz. Wyczekujesz. I jest oto jasność, pojawia się. Spada na ciebie niespodziewanie, a jednak trochę jakbyś przeczuwał, że w końcu się spotkacie. Ty i ogromna jasność. Czujesz radość. Czy to Bóg do ciebie zawitał? Czy może coś o wiele piękniejszego się dzieje… tyle wrażeń. Unosisz się, jest tak miło. Ale co to? Jasność zamieniła się nagle w mrok. Takiej karuzeli sobie nie wyobrażałeś. Takiego Boga śmierdzącego. To, gdzie trafiłeś, to może być piekło. To musi być piekło. Zdecydowanie. I tylko się zastanawiasz, dlaczego. Dlaczego ty? Za co? Za jakie grzechy. Ugniata. Boli. Koszmar. I nagle dryfujesz na spokojnym morzu w ciemnościach, by po chwili znowu ujrzeć światło. Z nadzieją, że jednak niebo gdzieś tam jest. I widzisz różowe. To chyba niebo, zimne. Lecisz w przestworzach, by po chwili skończyć znowu w nieznanym oceanie, gdzie ciemno i śmierdzi. Ale ciebie już nie ma. Wyobraź sobie.
No, i to jest dramat.
Witaj.
Osobliwy szort. :)
Mnóstwo skrajnych emocji i skrajnych zdarzeń; za bardzo nie wiadomo, dokąd ostatecznie trafiał biedny główny bohater, przeżywający swój podróżniczy dramat.
Skrajnie negatywne określenie Boga mocno mnie zszokowało, ale pewnie taki był cel.
Z technicznych moje sugestie:
Od emocji pęka ci wszystko (przecinek) co tam masz w środku zielonego.
Czy może coś o wiele piękniejszego się dzieje…(spacja) tyle wrażeń.
To (przecinek) gdzie trafiłeś, to może być piekło.
I tylko się zastanawiasz (przecinek) dlaczego.
Lecisz w przestworzach (przecinek) by po chwili skończyć znowu w nieznanym oceanie, gdzie ciemno i śmierdzi.
Ale cebie (literówka) już nie ma.
No (przecinek) i to jest dramat.
Pozdrawiam.
Pecunia non olet
Witaj,
dziękuję za wnikliwy komentarz:)
Pozdrawiam
W sumie w puszcze groszek nie był samotny. Było się do kogo przytulić, był kuzyn i ciocia;)
A potem, cóż…zeżarli.
Lożanka bezprenumeratowa
Cóż samo życie… ale ciocia nigdy nie kochała, tak naprawdę
Początek fajny, trochę jak z reklamy Bonduella, a potem zrobiło się mniej fajnie i dość banalnie. Nie moja bajka ;)
It's ok not to.
Życie to nie reklama niestety Pozdrawiam
Hej!
Groszek jak to groszek, jaki jest każdy widzi, ale tutaj dla odmiany wyrasta on nam niemal na metaforę ludzkiego życia i dzieli z ludźmi niepokoje co do życia-po-śmierci. Przynajmniej ja tak interpretuję ten tekst. W innym wypadku nie za bardzo wiem, co mógłbym o nim powiedzieć.
W każdym razie, nawet jeśli to tylko literacki eksperyment, to można się nad nim chwilę zatrzymać z zaciekawieniem.
Pozdrawiam,
Maldi
Przyznaję, groszek mnie dzisiaj nastroił filozoficznie:) dziękuję za komentarz, pozdrawiam:)
SadButTrue – „Wyobraź sobie” – nareszcie coś zaśmierdziało!!
No, cóż, właściwie można pisać o wszystkim i o niczym – autor, ma dobrze… niestety, tym razem, raczej to drugie.
Dla refleksji i refleksu czytających, kilka wrażeń śmigo-świetlnych, stanowiących o niezwykłości tekstu „Wyobraź sobie”!
1.ciemność w puszce – zaklinowany – popsuty – śmierdzący?
2.Nie wytrzymasz jak coś „tuż obok” śmierdzi – wyskakujesz!
Pod wpływem lekkich, a później TROCHĘ silniejszych drgań – pojawia się jasność, która jeszcze NIESPODZIEWANIE na ciebie spada – więc „wlot, wiesz”, że lot będzie ciężki – lubisz taką nie-spodzie-waność.
3.Aż tu – co, jest? – jasno, a ciemno? – jak na zasranej, śmierdzącej karuzeli? – i sam nie wiesz, czy to ty śmierdzisz, czy jakaś znowu jasność… – „Dlaczego ty? Za co? Za jakie grzechy?” – za twoje (po tygodniu niemycia) śmierdzenie?
4.Kolejny strzał 'jasność + ciemność + jasność' – dobrze, że w wodach-kipieli – zimnych, to normalne – ale różowych?
5.Już prawie udało ci się popływać w różanym morzu ciemności, aż tu nagle – ocalenie – nie, nie, to kolejny „za jakie grzechy (…) ból-koszmar” – więc chlup do – tym razem – nieznanego oceanu, bo to poprzednie morze, to znane ci z wycieczki szkolnej nad Bałtyk (wtedy mamusia cię myła, więc nie śmierdziałeś) – a tam, latem, nawet nasze polskie – zapchane tłumem władysławowskim, morze – śmierdzi!
6.Dobrze, że ciebie już nie ma – GROSZKU… – literatura światowa zaleje się łzami szczęścia. A czego nie ma… to nie śmierdzi!
Oto mój ESEJ O GROSZKU, który, bez powodu, sensu i podstawowej kultury, 'ni z tego ni z owego' – ośmielił się obrazić…
Na razie bez pozdrowienia.
LabinnaH
Cóż, pozostaje mi bez pozdrowienia podziękować serdecznie, ale świat wówczas będzie tylko gorszy… zatem pozdrawiam serdecznie i w miarę słonecznie:) i dziękuję za wysiłek włożony i kreatywność, robi wrażenie że cuchnie wszędzie
Cóż, SadButTrue, moja wyobraźnia wysiadła.
Bo nie przypuszczam, że Twoim zamiarem było zwrócenie uwagi czytelnika na zielony groszek, który po wyjęciu z puszki został zjedzony, strawiony i wydalony…
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Trzeba ruszyć wyobraźnią, wcale to nie trudne i po chwili przyjdzie puenta proszę się zrelaksować najpierw
Jako dyżurny powiem, że umm.
facebook.com/tadzisiejszamlodziez
heh
Szort niezły, ale mi zepsóła go informacja z początku o groszku. Zakończenie więc nie zaskoczyło, a puenta nie miałą takiej mocy, jaką mogłaby mieć, gdyby było to trochę dłużej tajone. Ale tym niemniej czytało się osobliwie :D
Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?
@NoWhereMan miło mi bardzo, dziękuję za komentarz
Wyobraź sobie historię groszku. ← dałbym: groszka, bo odbieram to jako historię jednego
Chyba nie będę jadł od tej pory groszku, a nawet mi smakował. :(
@Koala75 myślę, że gdy przestaniemy go jeść, jego życie stanie sie jeszcze bardziej przygnębiające… zatem warto jeść gorszek:)
Zwrot ‘groszku’ jest użyty celowo, łatwiej wejść w skórę groszka