- Opowiadanie: Irka_Luz - Po prostu koci świat

Po prostu koci świat

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Po prostu koci świat

W drugim pokoju coś huknęło, a Marta poderwała się z łóżka.

– Cholera, koty, ja chcę spać! – zawołała.

Któryś, chyba Czorcik, miauknął uspakajająco.

“Ledwo co przybyły, a już się rządzą” – pomyślała, opadając z powrotem na poduszkę i przez chwilę pożałowała, że dała się namówić na wzięcie futrzaków.

Zmęczenie pokonało irytację i Marta zapadła w niespokojny sen. Śniła oczywiście o kotach. Czorcik i Morcik, ubrani w czarne ogrodniczki, z kaskami na głowach i kielniami w łapkach, budowali coś zawzięcie. Warstwa skalnych bloków, zaprawa i kolejna warstwa. Tajemnicza konstrukcja rosła. Czasami coś wypadało im z pozbawionych kciuków łapek i waliło o ziemię. A wtedy Marta budziła się nagle, nasłuchiwała chwilę, a ponieważ w mieszkaniu było cicho, zasypiała ponownie. I wpadała w sen, w którym koty oddychały z wyraźną ulgą, poprawiały szelki ogrodniczek, łapały kielnie i brały się do roboty. I tak przez całą noc.

Terkot budzika przywitała niemal z ulgą. Wstała i nie zapalając światła poczłapała do kuchni. Przed drzwiami stanęła zdumiona i potrząsnęła głową, bo drogę zagradzał jej niewysoki portal z kartonów, które poprzedniego dnia przyniosła w prezencie dla nowych domowników. Przez chwilę myślała, że jeszcze śpi, a to, co widzi, to dalszy ciąg nocnych mar. Potrząsnęła głową jeszcze raz, przetarła oczy, ale portal nie znikał. A po jego drugiej stronie zabłysły kocie oczy.

– Jak one to zrobiły?! – mruknęła zdumiona.

Koty siedziały wyprostowane, niczym egipskie posągi i wpatrywały się w nią intensywnie. Nastroszona sierść skrzyła, a ogony uderzały niecierpliwie w podłogę.

– No, chodź, chodź – prosiły.

Marta mogła zburzyć budowlę, ale nie potrafiła. Czorcik i Morcik musiały włożyć w nią sporo pracy i żal było niszczyć. Schyliła się więc i niezgrabnie przelazła pod pudełkami. O coś jednak musiała zahaczyć, bo konstrukcja rozsypała się nagle.

– Sorry, koty – szepnęła zawstydzona.

Futrzaki nie przejęły się, przeciwnie, tańczyły ucieszone.

– Nasza, nasza, nasza – powtarzały kręcąc ósemki wokół nóg Marty. – Już nie zdoła wrócić. Nasza!

Marta zdała sobie sprawę, że rozumie, co mówią koty. Jeszcze nie otrząsnęła się ze zdziwienia, gdy dotarło do niej, że znalazła się w innym świecie. Niby wszystko wyglądało tak samo, ale nie miała wątpliwości, że to nie jest jej uniwersum. Koty zbudowały portal, który przeniósł ją w inny wymiar.

Kolejne godziny utwierdzały ją w tym przekonaniu. Różnice były subtelne, ale wyczuwalne. W tym nowym świecie też trwała wojna, złowrogi wirus mutował, szalały ceny i kryzys pukał do drzwi, ale słońce grzało jakoś jaśniej, jednocześnie delikatniej pieszcząc skórę, ludzie bardziej się lubili i częściej uśmiechali, a piękne rzeczy same wpadały w oczy, jakby nagle ich przybyło. Życie wydawało się spokojniejsze i radośniejsze. Praca nie była taka ciężka, a dom taki pusty.

– Dzięki, koty. Tu podoba mi się bardziej – powiedziała, gdy wróciła do domu, a na progu przywitali ją Czorcik i Morcik.

Koniec

Komentarze

Cześć, Irka. Jak zobaczyłem tytuł to od razu kliknąłem, wiedziałem, że muszę to przeczytać. Miałaś bardzo ciekawy pomysł, przedstawiłaś koty w dość nietypowy sposób. Na szczęście nie chciały podbić świata. Całość sprawnie napisana. Lektura była przyjemnością. Pozdrawiam!

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Optymistyczne. Należałoby sobie sprawić, to znaczy zaprosić do domu, dwa koty i namówić, żeby wykorzystały takie swoje talenty. Może zechciałyby przyjąć takie fajne imiona? Może od tego zależą ich możliwości? Chcę więcej takich opowiadań na jesienne wieczory.

Hej, Młody pisarzu, cieszę się, że się spodobało :)

Na szczęście nie chciały podbić świata.

A po co miałyby to robić, przecież już nim rządzą ;)

 

Witaj, misiu, tak liczyłam na to, że Ci się spodoba :) Koty wystarczy zaprosić, a one już postarają się o resztę :) Fajnie, że imiona się spodobały :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Witaj.

 

Koty to najmądrzejsze stworzenia świata – zawsze tak uważałam. Przeczytawszy o uderzaniu ogonami o podłogę, już wiedziałam, w jakim są nastroju. :) Dowcipna, pełna ciepła oraz uroku opowieść, gratuluję. 

 

W tym nowym świecie też trwała wojna, złowrogi wirus mutował, szalały ceny i kryzys pukał do drzwi, ale słońce grzało jakoś jaśniej, jednocześnie delikatniej pieszcząc skórę, ludzie bardziej się lubili i częściej uśmiechali, a piękne rzeczy same wpadały w oczy, jakby nagle ich przybyło. Życie wydawało się spokojniejsze i radośniejsze. Praca nie była taka ciężka, a dom taki pusty. – ten fragment napawa mnie natomiast niewymownym smutkiem.

 

Pozdrawiam. 

 

Pecunia non olet

Kot zmienia punkt widzenia. A już dwa koty…

Przyjemne i kocie, choć w końcówce liczyłem na dłuższa wymianę zdań z futrzakami.

 

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Kocia historia. Eh, te koty znają przeróżne sztuczki i potrafią robić rzeczy najprawdziwsze. Bohaterka jest już ich, bez wątpienia. :-) 

 

Skarżypytuję. :-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Irka i koty?

No co Ty!

:)

Zależy mi na dobrej opinii u tych ludzi, o których mam dobrą opinię

Kurczę, a ja jestem rozdarta. Bo z jednej strony – początek super, od razu zapowiada coś ciekawego (ale jakże mogłoby być inaczej, skoro to tekst o kotach), i mniej więcej do momentu przejścia przez portal dorównuje oczekiwaniom. Szkoda, że od tych dwóch zdań

Niby wszystko wyglądało tak samo, ale nie miała wątpliwości, że to nie jest jej uniwersum. Koty zbudowały portal, który przeniósł ją w inny wymiar.

zaczynasz opowiadać, zamiast pokazywać, a cała historia urywa się w momencie, w którym tak naprawdę zaczyna się robić ciekawie. Wszystko kończysz szybko i pośpiesznie, wręcz, przykro mi to mówić, byle jak.

Rozumiem, że chciałaś napisać szybki szorcik, ale nie musiałabyś wcale rozwijać tego opka do rozmiarów kompletnej Pieśni Lodu i Ognia. Po prostu dużo chętniej przeczytałabym opis jednej, ale konkretnie opisanej “anomalii”, niż tę wyliczankę:

Różnice były subtelne, ale wyczuwalne. W tym nowym świecie też trwała wojna, złowrogi wirus mutował, szalały ceny i kryzys pukał do drzwi, ale słońce grzało jakoś jaśniej, jednocześnie delikatniej pieszcząc skórę, ludzie bardziej się lubili i częściej uśmiechali, a piękne rzeczy same wpadały w oczy, jakby nagle ich przybyło. Życie wydawało się spokojniejsze i radośniejsze. Praca nie była taka ciężka, a dom taki pusty.

Zamiast tego jeszcze trochę pociągnąć suspens, rzucić kilka sugestii, niech się Marta pogłowi. Pomysł ma potencjał, grzech go nie wykorzystać.

No i generalnie odczuwam niedosyt i chciałabym więcej Czorcika i Morcika :(

 

(Ciekawy zbieg okoliczności z tymi imionami, bo mój młodociany, trzymiesięczny koci lokator bywa nazywany Czorcikiem-diablikiem ^^)

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Zapowiadało się groźnie, ale skończyło sielankowo. Tak właściwie… Czy aby na pewno potrzebujemy kotów do wprowadzenia takich zmian w naszym świecie?

Babska logika rządzi!

Cześć, Irko!

Kocio-optymistycznie, szybko i prosto. Może nie co za szybko, rzekłbym, bo ledwo się rozkręciło, a już skończyło :/ faktycznie tego świata mogłaś więcej pokazać, bo zrobiła się wyliczanka. Przez myśl mi przeszło nawet, że w drugiej części opowiadania lepiej pod tym kątem zdałaby się narracja pierwszoosobowa, ale to oczywiście wybór Autorki :) Jest natomiast konkretny zamysł zmieszczony na minimalnej ilości znaków, co na pewno jest na plus :)

Pozdrówka!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Hej, tytuł mnie przyciągnął, przeczytałam z przyjemnością. Pierwsza część jest super, dobrze zbudowany nastrój, świetnie połączony sen z rzeczywistością. Zgodzę się z przedmówcami (przedpiścami?), że końcówkę można poprawić. Ostatnie zdanie przeczytałam pięć razy, zastanawiając się, gdzie podoba jej się bardziej – w tym świecie, czy w tamtym. Być może całkiem subiektywnie, ale jednak bym to bardziej rozpisała. 

Całość jednak bardzo dobra, 

pozdrawiam! 

Cześć,

Pomysłowo poprowadzone. Początek – intryguje i zachęca do dalszego czytania. Koniec troszkę się rozmył, a spowodował to chyba brak opisu konkretnych wydarzeń, choćby w jedno – dwu zdaniowej formie, w myśl stwierdzenia, że czasem “lepiej coś pokazać, niż opisywać”.

Niemniej, całość bardzo sympatyczna w odbiorze.

Pozdrawiam,

 

 

 

 

O, jakie fajne.

 

Już myślałem, że koty coś tam spuszczały na podłogę i bohaterka się rano zasmuci bałaganem. A tu proszę – portal do innego świata.

Drugie zaskoczenie – skoro “nasza, nasza”, to myślałem, że zostanie dla kotów kimś w rodzaju przynajmniej saszetowej niewolnicy :)

Optymistyczne, ładne :)

 

Pozdrawiam!

Che mi sento di morir

Wow, ale się czytelników nazbierało :)

 

Witaj, bruce :)

Koty to najmądrzejsze stworzenia świata – zawsze tak uważałam

To mamy coś wspólnego :)

Dowcipna, pełna ciepła oraz uroku opowieść, gratuluję.

Dziękuję :)

ten fragment napawa mnie natomiast niewymownym smutkiem.

A czemu?

 

Hej, krar, dzięki za przeczytanie i cieszę się, że się spodobało :) Jeśli tych konkretnych kotów było Ci za mało, to może jeszcze wrócą :)

 

Asylum, no, koty potrafią :) Przede wszystkim humor poprawić :) Fajnie, że się spodobało :)

 

Tsole, miło Cię widzieć :)

Irka i koty?

No, ba :)

 

Cześć, Gravelko

zaczynasz opowiadać, zamiast pokazywać, a cała historia urywa się w momencie, w którym tak naprawdę zaczyna się robić ciekawie.

Możesz mieć rację ;) Jak przeczytałam Twój komentarz, to pomyślałam, że faktycznie powinnam ją wysłać do pracy i kazać tę zmianę przeżyć. Może się pospieszyłam z wrzucenie, ale z drugiej strony, chyba trochę tam mam, że lubię sobie na koniec pofilozofować.

 

No i generalnie odczuwam niedosyt i chciałabym więcej Czorcika i Morcika :(

Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, ja też ;)

 

Hej, Finklo, fajnie, że wpadłaś :)

Czy aby na pewno potrzebujemy kotów do wprowadzenia takich zmian w naszym świecie?

Hmm, teoretycznie nie, ale… cóż, jesteśmy tylko głupimi ludźmi.

 

Witaj, Krokusie :)

Może nie co za szybko, rzekłbym, bo ledwo się rozkręciło, a już skończyło :/

Następnym razem obiecuję poprawę ;)

 

Hej, Jolu, cieszę się, że Cię widzę pod moim opkiem. To chyba pierwsze spotkanie :) Tym bardziej mi miło, że się spodobało :) Druga część faktycznie mogła być lepiej zrobiona.

 

Basiu, miło Cię tu widzieć, bo też nasze pierwsze spotkanie i chyba w ogóle pierwsze opko na portalu, które skomentowałaś. Cieszę się, że się spodobało i jeszcze raz biję się w pierś za końcówkę ;)

 

Cześć, BK,

Już myślałem, że koty coś tam spuszczały na podłogę i bohaterka się rano zasmuci bałaganem.

Nie, no, na to koty są za mądre :)

 

Drugie zaskoczenie – skoro “nasza, nasza”, to myślałem, że zostanie dla kotów kimś w rodzaju przynajmniej saszetowej niewolnicy

Niewątpliwie została, choć pewnie nie saszetkową, a przynajmniej sardynkową ;)

 

 

 

 

 

 

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Dwie rzeczy mnie zaskoczyły. Po pierwsze, tytuł sugerował coś w stylu psiego nieba z ,,Akademii Pana Kleksa”. Po drugie, w pierwszej chwili pomyślałem, że koty budują… piramidę. Bo cóż innego może znaczyć:

Warstwa skalnych bloków, zaprawa i kolejna warstwa.

A jeszcze we fragmencie reprezentacyjnym było porównanie zwierzaków do egipskich posągów, no i moje myśli powędrowały w zupełnie innym kierunku. Z drugiej strony, fajnie, że w końcu mruczki czynią świat przyjemniejszym miejscem. Nie wyobrażam sobie życia bez nich. :)

Ale… Faktycznie, te tutejsze są jakieś podejrzanie dobroduszne… ;)

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

Urocze i w sam raz do porannej kawy :)

Przydałby mi się w domu taki Czorcik i Morcik.

Kosmos to bazgranina byle jakich wielokropków!

Bardzo miło się to czytało. Idealne opowiadanie na jesienne wieczory, z ciepłym słońcem i pozytywnym przesłaniem. 

:)

 

How cute :)

Bardzo podoba mi się warsztat, który tutaj pokazałaś – czyta się lekko, przyjemnie, tak się robi człowiekowi w środku miło i – jeśli o mnie chodzi – puenta spełnia moje oczekiwania. Tutaj fantastyka jest tylko pozorna, taka jak z historii dla dzieci, które czytam synowi, bo głównie chodzi o przekaz i jego umagicznienie w historii, uatrakcyjnienie go dla odbiorcy zbudowanym z sympatycznych niesamowitości tłem fabularnym. I ja też lubię koty :)

Podobało się

Q

Known some call is air am

Hej, SNDWLKR, fajnie, że mruczki się spodobały :)

Po pierwsze, tytuł sugerował coś w stylu psiego nieba z ,,Akademii Pana Kleksa”.

Tytuł jest z piosenki z telewizyjnej bajki o kotach – Filemonie i Bonifacym. Jedna z ulubionych dobranocek mojego dzieciństwa :)

 

A jeszcze we fragmencie reprezentacyjnym było porównanie zwierzaków do egipskich posągów

A bo tam je nie tylko lubili, ale doceniali :)

Jestem jednak przekonana, że z piramidą też by sobie poradziły. Zresztą portal do innego świata jest chyba trudniejszy :)

 

Mindenamifaj, dziękuję :)

Przydałby mi się w domu taki Czorcik i Morcik.

Myślę, że jak się rozejrzysz, to je znajdziesz. A jak zaprosisz do siebie, to też zbudują Ci portal :)

 

Hej, MPJ, dziękuję :) Chciałam napisać coś optymistycznego i fajnie, że się udało :)

 

Cześć, Outta, cieszę się, że się podobało :) A jeszcze bardziej się cieszę, że puenta spałniła oczekiwania, bo chyba jesteś w mniejszości :)

Tutaj fantastyka jest tylko pozorna, taka jak z historii dla dzieci, które czytam synowi, bo głównie chodzi o przekaz i jego umagicznienie w historii, uatrakcyjnienie go dla odbiorcy zbudowanym z sympatycznych niesamowitości tłem fabularnym.

Celowałam w realizm magiczny i, sądząc po Twoim komentarzu, chyba mi się udało :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Ja także uwielbiałam bajkę o Filemonie. heart Nietypową, wyjątkową, przeciekawą. Tytuł Twojego opowiadania, przyznam, przyciągnął mnie właśnie tym skojarzeniem.smiley

Pecunia non olet

:D

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Bardzo Ci dziękuje, Irka_Luz; bezinteresowność i niespodziewana pomoc to obecnie nadzwyczaj rzadkie zjawiska. heart

Wiedząc już, jak – zgłaszam. heartsmiley

Pecunia non olet

Początek obiecujący. Zapowiada coś ciekawego (może nie jakoś szczególnie odkrywczego, ale czekałem z zaciekawieniem, do czego to doprowadzi). Nie przeciągałaś też tekstu i nie próbowałaś w nazbyt rozlazły sposób prowadzić do “kulminacyjnego” momentu. Tylko ta końcówka… jakaś taka “na słowo honoru”. ;-)

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

Cześć, CMie, kurczę, mam wrażenie, że strasznie długo Cię tu nie było, więc tym bardziej się cieszę, że wpadłeś :)

Końcówka mało komu się podoba, więc po raz kolejny biję się w pierś i obiecuję poprawę. ;) Dobrze, że przynajmniej początek przypadł do gustu ;) Mam nadzieję, że przynajmniej cieplutko na serduszku Ci się zrobiło po przeczytaniu ;)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Fajny pomysł i urocza realizacja. Szkoda tylko ludzi, którzy pozostali po tamtej stronie portalu.

Lucernam olet – czuć smród wszem i wobec...

A nawet pisałem w komentarzu o realizmie magicznym, ale potem coś go zjadło i napisałem od nowa, gdzie uz nie wspomniałem tego :)

Known some call is air am

Hej, mcraptorking, fajnie, że się podobało :) A ludzie z tamtej strony zawsze mogą dać dom kotom ;)

 

Outta, :D

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Mam nadzieję, że przynajmniej cieplutko na serduszku Ci się zrobiło po przeczytaniu ;)

Zrobiło. Co miało nie zrobić. :-)

A co Ty się ostatnio na same króciaki uparłaś? ;)

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

A co Ty się ostatnio na same króciaki uparłaś? ;)

Ech, dołka mam, i problemy ze skończeniem tekstów. To się króciakami ratuję ;)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Sen o kotkach w ogrodniczkach, budujących portal… Irko, mogłabym mieć takie sny co noc. ;D

 

ła­pa­ły za kiel­nie i brały się do ro­bo­ty. → …ła­pa­ły kiel­nie i brały się do ro­bo­ty.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dziękuję, Reg :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Bardzo proszę. ;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Całkiem sympatyczne, choć fabuły tyle, co, hehe, kot napłakał.

To mi się podoba! O to chodzi! Te kocie ruchy… :-D

 

Bardzo to było sympatyczne, choć jako właściciel dwóch kotów wydaje mi się, że prędzej zagoniłyby człowieka do budowy portalu (oczywiście dla jego dobra), niż same bawiły w murarkę :-P A twist na koniec słodki jak poduszka na kociej łapce :-)

 

Marta mogła zburzyć budowlę, ale nie potrafiła.

Jakoś mi to zgrzyta. Może mogłaby zburzyć budowlę, ale nie potrafiła się zmusić?

Ponieważ przyznałaś, szanowna Autorko, rację wszystkim kręcącym nosami nad końcówką, ja te kwestie przemilczę, zaakcentuję natomiast zadowolenie z intrygującego i zapowiadające, zdawałoby się, jakieś straszne skutki kocich prac. No i te ubranka futrzastych murarzy…

Fajne było.

Sympatyczne wprawka literacka, chyba warta rozwinięcia.

Pozdrówka.

Hej, Zygfrydzie, dzięki :) Fabuły przyznaję faktycznie malutko.

 

Witaj, Krzkocie, cieszę się, że się spodobało :)

wydaje mi się, że prędzej zagoniłyby człowieka do budowy portalu (oczywiście dla jego dobra), niż same bawiły w murarkę :-P

Hmm, coś w tym jest, choć z drugiej strony koty lubią pudełka i różne rzeczy z nimi wyczyniają ;)

 

Cześć, Adamie, fajnie, że fajne :)

 

Rogerze, dziękuję :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Sympatyczne :)

Przynoszę radość :)

Dziękuję, Anet :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Cześć, Irko, tu Twój wtorkowy dyżurny :)

 

Szorcik ciepły, przyjemny, na swój sposób urokliwy, mimo że do kotów miłością pałam raczej umiarkowaną. Ale przyznam, że tytuł odkurzył odległe wspomnienia (nie)słusznie minionych czasów.

Babolców żadnych nie wychwyciłem.

Cieszę się, Irko, że piszesz, i czekam na coś rangi “Ewy komedii”.

 

Z pozdrowieniami,

fmsduval

 

Dla jasności – to profil zapasowy względem tego

 

 

 

Hej, fmsduvalu, widziałam, że przemykasz przez portal niczym duszek, cóż się stało z Twoim prawdziwym ja? ;) Mam nadzieję, że je odzyskasz.

Szorcik ciepły, przyjemny, na swój sposób urokliwy

Dziękuję :)

przyznam, że tytuł odkurzył odległe wspomnienia

No :) Fajne były te dwa kacury :)

 

do kotów miłością pałam raczej umiarkowaną

Nie, no, z tym coś musimy zrobić ;)

Cieszę się, Irko, że piszesz, i czekam na coś rangi “Ewy komedii”.

Ech, ja też. Coś mi to w tym roku nie szło :(

 

 

 

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

przemykasz przez portal niczym duszek, cóż się stało z Twoim prawdziwym ja? ;)

Beryl zepsuł, proszę nasłać na niego Czorcika i Morcika :(

A na poważnie – coś portal z gmailem nie rezonuje i hasła odzyskać nie mogę. Ale ponoć to kwestia chwili i wrócę z własną twarzyczką :)

 

Ech, ja też. Coś mi to w tym roku nie szło :(

Może bez lożowego chomąta będzie Ci lżej i siekniesz wkrótce nowe magnum opus (oczywiście trzymam kciuki).

coś portal z gmailem nie rezonuje

Oj, czyli muszę uważać, i nie zapomnieć, bo też gmaila mam.

Może bez lożowego chomąta będzie Ci lżej i siekniesz wkrótce nowe magnum opus

Tak po cichutku na to liczę :)

 

 

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

No, koty, zawsze wszystko wiedzą lepiej, a Tobie udało się uchwycić, kiedy to lepiej nie tylko dla nich, ale i opiekunki.

Moja kotka po nocach nie szalała. Przycupała przy mojej głowie, by pilnować snów.

Ładne opowiadanie.

Rzeczka nieduża i niegłęboka, choć przebyć ją łatwo, bo tu wszędzie same płycizny, to most na niej. A na moście mytnik z kilkoma zbrojnymi pomocnikami.

Jastek, dziękuję :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Nowa Fantastyka