- Opowiadanie: JPolsky - Tajemnica Blue Lake

Tajemnica Blue Lake

Witam,

 

Krótka wprawka z klasycznego motywu, ale nieco odświeżonego i z lekkim dystansem. W formie pamiętnika prowadzonego przez narratora. Mam nadzieję, że przypadnie do gustu niektórym czytelnikom i z góry dziękuję za wszelkie opinie.

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Tajemnica Blue Lake

15 maja 2022 – Sprawa rozwodowa to już przeszłość. Wprowadzam się wraz z synem Adrianem do nowego domu, położonego z dala od miasta i zamierzam rozpocząć nowy etap w życiu. Warunki mam ku temu doskonałe. Okolica jest piękna, a praca przy redagowaniu lokalnej prasy może i nie jest szczytem moich ambicji zawodowych, to jednak zapewniać będzie mi zestaw nowych, codziennych wyzwań. Postanowiłem, że będę pisał pamiętnik, aby udokumentować tę radykalną zmianę trybu życia.

 

17 maja 2022 – Podczas spaceru natrafiłem na niewielkie jezioro, charakteryzujące się wyjątkowo przejrzystą wodą. Położone w malowniczej okolicy, wydawałoby się idealnym miejscem letnich kąpieli, gdyby nie wkopane u jego brzegu ostrzegawcze tabliczki. „Zakaz kąpieli!”, „Zakaz zbliżania się do wody!”, jasno sygnalizują, że ktoś nie życzy sobie, aby z niego korzystać. Dziwna sprawa trochę. Spróbuję dowiedzieć się z czego to wynika.

 

18 maja 2022 – W biurze redakcji wspomniałem o jeziorze, ale nikt nie chciał udzielić mi szczegółowych informacji. Dostałem tylko lakoniczne wyjaśnienie, iż jest niebezpieczne, że niejeden się tam utopił i lokalne władze zabraniają wchodzenia do niego. Odniosłem wrażenie, że to temat tabu i panuje tu coś w rodzaju „zmowy milczenia”.

 

19 maja 2022 – Poznałem jednego z nowych sąsiadów. Jest nim Allen, około siedemdziesięcioletni mężczyzna, bardzo sympatyczny i rozmowny. Zaprosił mnie na kolację do siebie i żony. Początkowo byłem niechętny, ale stwierdziłem, że przyda mi się rozmowa z sąsiadem, więc zabrałem Adriana i przyszedłem. Nie omieszkałem wykorzystać okazji i zapytałem o jezioro. Mina Allena wyrażała wiele, ale nie odmówił i częściowo zaspokoił moją ciekawość. Powiedział, że jezioro ma dziwną aurę, a miejscowi nazywają je po prostu „Blue Lake”… lub „jeziorem topielców” w wersji nieoficjalnej. Nie jest zbyt głębokie i nie ma niebezpiecznego dna, jednak tylko w ciągu ostatnich dziesięciu lat utopiło się w nim osiem osób, a trop trzech, uznanych za zaginione, kończył się właśnie tam. Na koniec stwierdził, że to przeklęte jezioro i nie należy pod żadnym względem zbliżać się do niego. Gdy miejscowe władze podjęły się skomplikowanej i kosztownej akcji odpompowania wody oraz zasypania jeziora, dziwne wypadki wydarzyły się w tym czasie. Maszyny odmawiały posłuszeństwa, a wynajęci robotnicy nie przychodzili do pracy i ostatecznie pomysł ten porzucono. Rewelacje Allena nie zrobiły na mnie wrażenia, gdyż potraktowałem to jako ciekawostkę i całkiem dobry pomysł na artykuł zamieszczony w jakimś czasopiśmie lub portalu internetowym o szerokim zasięgu. Mimo to, po powrocie do domu, porozmawiałem z młodym i kategorycznie zabroniłem mu zbliżania się do jeziora.

 

23 maja 2022 – Zabrałem się za jogging, gdyż lata lekceważącego podejścia do sportu zrobiły swoje i moja forma fizyczna jest beznadziejna. Pobiegłem w stronę jeziora i kiedy umierałem ze zmęczenia, zatrzymałem się u jego brzegu. Patrzyłem na krystalicznie czystą wodę i zastanawiałem się, co takiego jest w tej sadzawce, że ludzie tak bardzo się jej obawiają i niechętnie o tym wspominają. Dziennikarska wnikliwość nakazuje mi drążyć temat.

 

28 maja – Jeden ze znajomych doniósł mi, że widział jak Adrian wraz z nowymi kolegami ze szkoły, kręcił się przy jeziorze. Dawno już tak się nie zdenerwowałem, chociażby z tego powodu, że zupełnie zlekceważył wszystko, o co go prosiłem. Potraktowałem go bardzo surowo podczas naszej szczerej rozmowy, po czym obiecał mi, że już nigdy więcej się tam nie zbliży.

 

3 czerwca 2022 – Do kalendarzowego lata jeszcze daleko, ale dzień był tak upalny i duszny, że na masce mojego samochodu można byłoby usmażyć jajka. Pomimo lejącego się z nieba żaru, wieczorem i tak konsekwentnie wybrałem się pobiegać. Znowu zapędziłem się w stronę jeziora. Pod wpływem impulsu, dla ochłody, a przede wszystkim z ciekawości, wskoczyłem do niego. Woda była przyjemnie letnia i przez około kwadrans pływało mi się znakomicie. Po powrocie do domu miałem do siebie pretensje, że zignorowałem znaki zakazujące wstępu do jeziora i jestem hipokrytą, bo zrobiłem dokładnie to, czego zabroniłem synowi!

 

16 czerwca 2022 – Życie i praca z dala od zgiełku wielkiego miasta wyraźnie mi służą. Poprawił mi się humor, nieco schudłem, a relacje z synem wydają mi się najlepsze od lat. Przez blisko dwa tygodnie nie zbliżałem się też do jeziora i na jakiś czas wyparował mi z głowy pomysł napisania o nim artykułu. Jednak tego dnia, po raz drugi wykąpałem się w nim nielegalnie. Znowu mi się podobało i znowu miałem wyrzuty sumienia…

 

20 czerwca 2022 – Adrian opowiedział mi przedziwną historię, którą usłyszał od kolegi ze szkoły. Mniej więcej pięć lat temu, będący w stanie upojenia alkoholowego, ojciec jednego z uczniów, wskoczył do jeziora i już nigdy z niego nie wypłynął. Wezwany na drugi dzień w celu znalezienia zwłok płetwonurek, miał nieoczekiwane problemy z butlą tlenową i ledwo uszedł z życiem. Ciała tego pierwszego nigdy nie odnaleziono. Nie wiem na ile to prawda, a na ile bujda, bo nie znalazłem żadnego wiarygodnego źródła potwierdzającego tę informację.

 

24 czerwca 2022 – Rozpoczęła się szkolna przerwa wakacyjna i cieszyłem się na myśl, że będę mógł jeszcze więcej czasu spędzić z młodym. Mamy sporo do nadrobienia. Niedługo też jedziemy na kilkudniową wycieczkę. Po raz pierwszy bez jego matki. Z drugiej strony trochę martwiłem się, że będzie teraz zostawał w domu sam na dłużej i nie będę mógł przypilnować, czy na pewno nie chodzi w okolice jeziora. Wierzyłem, że jest jednak odpowiedzialny i szanuje moje zdanie. Sobie ufałem coraz mniej. Wieczorem wykąpałem się w jeziorze i obiecałem sobie, że to już ostatni raz.

 

30 czerwca 2022 – Jedziemy na długo wyczekiwany, wakacyjny wypad w góry. Tylko ja, mój syn, dzika natura i brak jakichkolwiek zmartwień. Dawno nie czułem się tak dobrze. Cały stres związany z nieudanym małżeństwem, przeprowadzką i godzeniem się na rzeczy, na które wewnętrznie nie miałem najmniejszej ochoty to już historia. Adrian sprawia wrażenie zadowolonego i dumnego z ojca. Już nigdy nie dam mu powodu, aby mógł myśleć inaczej!

 

3 lipca 2022 – Wędrujemy po szlakach, zdobywany szczyty i niczego nam nie brakuje. Nie myślę ani o przeszłości, ani o przyszłości. Cieszę się obecną chwilą. Podczas odpoczynku przy niewielkim górskim stawie o krystalicznie czystej wodzie, na myśl przychodzi mi „nasze” niechlubne jezioro. Szybko jednak o nim zapominam.

 

8 lipca 2022 – Wracamy do domu. Szkoda, że już po wycieczce, ale kończy mi się urlop, a młody jest już trochę zmęczony wysiłkiem i przebywaniem z ojcem przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. Teraz będzie już tylko lepiej w naszym życiu.

 

13 lipca 2022 – W naszej niewielkiej miejscowości zorganizowano festyn, na który przyszło sporo ludzi. Znajomi przedstawili mi Irenę, trzydziestokilkuletnią rozwódkę z dwójką dzieci, która od razu przypadła mi do gustu. Z wzajemnością zapewne, bo przegadaliśmy w miłej atmosferze kilka godzin. Młody powiedział, że dla niego ona też jest okej, a ja niedługo będę miał randkę.

 

15 lipca 2022 – Spotkałem się z Ireną. Wypiliśmy kilka drinków w miejscowym barze i postanowiłem odprowadzić ją do domu. Po drodze nieco zboczyliśmy z kursu i znaleźliśmy się przy jeziorze. Nie wiem co mi odbiło, czy chciałem jej czymś zaimponować, czy się popisać, ale na chwilę wskoczyłem do wody. Irena posmutniała i prosiła, abym jak najszybciej wyszedł na brzeg, a mnie przypomniała się zasłyszana historia o pijanym ojcu, którego ciała nigdy nie odnaleziono i szukającym go płetwonurku. Przeprosiłem i obiecałem, że to nigdy się nie powtórzy.

 

21 lipca 2022 – Moje życie na prowincji stało się rutyną, ale jest to przyjemna rutyna. Wymarzony dom, syn i najlepszy przyjaciel w jednej osobie, wcale nie taka monotonna praca i piękna kobieta, u której mam duże szanse. Jedno tylko nie daje mi spokoju. Mimo, że obiecywałem sobie już przynajmniej dwa razy, iż tego nie zrobię, znowu wskoczyłem do jeziora. Nie potrafię wyjaśnić swojego zachowania. Zawsze byłem uparty, nie wierzę w zabobony, czy niepotwierdzone faktami historie, a dodatkowo lubię pływać, więc pewnie dlatego mnie tam ciągnie.

 

27 lipca 2022 – Nie wydarzyło się nic godnego uwagi, ani dzisiaj, ani w ciągu ostatnich kilku dni. No może poza tym, że regularnie widuje się z Ireną oraz ponownie wszedłem do jeziora i już nawet przestałem obiecywać sobie, iż nie będę tego robił.

 

31 lipca 2022 – Znajomość z Ireną ewoluowała i można powiedzieć, że już oficjalnie jesteśmy w związku. Nawet nasze dzieci szybko się polubiły. Jestem szczęśliwym człowiekiem. Ponownie wykąpałem się w jeziorze. Tym razem czułem się jednak jakoś inaczej niż dotychczas. Byłem dziwnie podniecony i pływałem dłużej niż zazwyczaj. Wmówiłem sobie, że to przez ogólną, idylliczną wręcz sytuację, jaką mam teraz w życiu.

 

2 sierpnia 2022 – W redakcji trochę wrze z mojego powodu, gdyż ktoś widział jak kąpałem się w jeziorze. Poprosiłem o rozmowę z szefem i przyznając się do swojego lekkomyślnego zachowania, zapytałem czy można jakoś wyciszyć sprawę, gdyż zależało mi, aby Adrian o niczym się nie dowiedział, nawet przez przypadek. Powiedział, że zobaczy co da się zrobić, a ja spojrzałem na swoje odbicie w lustrze zawieszonym na ścianie ubikacji i powiedziałem do siebie: „ostatni raz, gamoniu!”.

 

6 sierpnia 2022 – Na wspólnym obiedzie u Ireny poznałem jej rodziców. Matka wydaje się w porządku, z ojcem będzie trzeba się dotrzeć. Tego dnia przebiegałem obok jeziora, ale nawet się nie zatrzymałem. Jest dobrze!

 

10 sierpnia 2022 – Jednak, aż tak dobrze nie jest. Słupek rtęci w ciągu dnia przekroczył trzydzieści stopni Celsjusza i gdy znalazłem się w pobliżu jeziora, nie powstrzymałem się przed wejściem do wody. Podobnie jak za ostatnim razem, czułem coś w rodzaju silnego podniecenia i dzikiej satysfakcji. Wróciłem do domu i zacząłem oskarżać sam siebie o głupotę.

 

11 sierpnia 2022 – W pracy nie było zbyt wiele roboty, więc mogłem się poobijać. Siedziałem przy biurku, wpatrzony w niebo za oknem, gdy doznałem oświecenia. To nie ja jestem uparty jak ten przysłowiowy osioł i zawsze chcę robić to, na co mam ochotę. To te cholerne jezioro chce mnie omotać i zwabia do siebie za każdym razem. Po raz pierwszy odkąd przybyłem w te strony, z lękiem myślałem o jeziorze i zakwestionowałem swój zdrowy rozsądek oraz brak wiary w rzeczy paranormalne.

 

13 sierpnia 2022 – Wyszedłem nieco wcześniej z pracy i postanowiłem zrobić gruntowny research wszystkich wiarygodnych informacji na temat jeziora. Chciałem dokopać się do ludzi, których ostatnie ślady urywają przy zbiorniku, czy znaleźć osoby, które cokolwiek miały z nimi wspólnego. Zmusiłem znajomych po fachu do odpowiedzi na niektóre pytania, odwiedziłem miejscową bibliotekę, przeszukałem cały internet i nagabywałem sąsiadów. Informacje, które do mnie dotarły, były szokujące, a wiele z nich wykazywało zadziwiającą prawidłowość. Jezioro ma długą i niechlubną historię. Większość spraw z nim związanych nie została wyjaśniona, a wszelkie tropy dziwnym trafem urywały się.

Już w XVIII i XIX wieku zbiornik cieszył się złą sławą, a próby jego zarybienia kończyły się fiaskiem. Ryby i inne żywe organizmy zdychały, mimo że żadne chemiczne i fizyczne właściwości wody nie były tego powodem. Przypadki utonięcia zdarzały się cyklicznie, odkąd tylko zaczęto je datować. Niemal zawsze byli to ludzie przyjezdni, goście lub osoby niedawno osiedlone w okolicy. W trakcie drugiej wojny światowej, podczas niemieckiej okupacji, miejscowa ludność ukryła na dnie jeziora swoje kosztowności i najcenniejsze skarby. Niemcy dowiedzieli się o tym i podejmowali próby wydobycia skrzyni z wartościowymi przedmiotami, jednak kilku żołnierzy utonęło lub zniknęło w niejasnych okolicznościach. Dziwne wydarzenia, jakie miały miejsce podczas próby zasypania jeziora, o których wspomniał Allen, również znalazły swoje potwierdzenie w źródłach, a w tamtym czasie szeroko omawiano je nawet w lokalnych mediach.

Coś niedobrego jest w tym jeziorze i wychodzi na to, że każdy obcy „przybysz”, próbujący wejść do wody jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Wcześniej wyśmiałbym sam siebie myśląc w taki sposób, ale teraz wcale nie było mi do śmiechu.

Wieczorem do domu wrócił młody, po tym jak cały dzień wałęsał się ze znajomymi. Na butach miał mokry piasek, takiego samego koloru, jaki znajduje się przy brzegu jeziora. Zapytałem gdzie był i czy na pewno nie chodzi w jego pobliże. Przysięgał, że stosuje się do mojej prośby. Nie jestem w stanie stwierdzić, czy kłamie, czy mówi prawdę…

 

16 sierpnia 2022 – Poszedłem na kolację do Ireny i od razu zauważyłem, że jest jakaś niespokojna oraz rozkojarzona. Myślałem z początku, że jej nastrój związany jest tylko i wyłącznie z kobiecymi sprawami. Po jedzeniu nalegać zaczęła jednak na poważną rozmowę w cztery oczy, a ja nie miałem nic przeciwko. Byłem totalnie skonfundowany jej rezultatem. Irena rozpłakała się i powiedziała, że to wszystko nie ma przyszłości, że jestem cudownym facetem, ale lepiej będzie, gdy jak najszybciej opuszczę to miejsce. Próbowałem ją uspokoić i zapewniałem, że jeśli jej obawy związane są z tym przeklętym jeziorem, to może spać spokojnie, bo nic mi nie grozi. Ona jednak nie dawała za wygraną, zezłościła się i wyrzuciła mnie za drzwi. Zdenerwowany wracałem pieszo do domu, a ponieważ najkrótsza droga prowadziła w niewielkiej odległości od jeziora, znowu znalazłem się pod jego wpływem. Opierałem się mu tak długo, jak tylko potrafiłem… Odwracałem wzrok w przeciwną stronę, ale nogi i tak prowadziły mnie w kierunku wody! Gdy znalazłem się już przy brzegu, stałem przez jakiś czas zupełnie znieruchomiały, gimnastykując się z własnym rozumem. Rozebrałem się i wszedłem do wody… Znowu poczułem doskonale znane mi już emocje i podniecenie. Pływałem i nurkowałem na przemian. Podczas jednej z prób, tak długo pozostawałem pod powierzchnią wody, że niewiele zabrakło… a nie starczyłoby mi powietrza i doszłoby do tragedii! Otrzeźwiony, pospiesznie wyszedłem z jeziora i odszedłem kilkanaście metrów od brzegu. Położyłem się przerażony na ziemi i po raz pierwszy, gdy patrzyłem na ten cholerny zbiornik wodny, czułem autentyczny strach… Wróciłem do domu. Zamknąłem drzwi na oba zamki i obiecałem sobie, że przynajmniej przemyślę wyprowadzkę z tego miejsca. Spróbuję też przekonać do tego Irenę.

 

17 sierpnia 2022 – Nie poszedłem do pracy i zabarykadowałem się w domu. Nie chciałem nawet zbliżać się w okolice jeziora i musiałem poważnie porozmawiać z młodym. Adrian nie mógł zrozumieć tego, co się ze mną dzieje i dlaczego nie pozwalam mu wyjść. Patrzył na mnie jak na wariata. Gdy wspomniałem o możliwej przeprowadzce, wygarnął mi, że dopiero co zaaklimatyzował się w nowym miejscu, a ja ponownie chcę wszystko popsuć. Przez cały dzień bezskutecznie próbowałem dodzwonić się do Ireny. Kompletnie nie wiem, co mam dalej robić…

 

18 sierpnia 2022 – Długo nie mogłem w nocy zasnąć, przez co obudziłem się około południa. Adriana nie było w domu, a jego telefon pozostawał nieaktywny. Przeczekałem kilka godzin w nadziei, że wróci lub pierwszy się odezwie. Czas dłużył się niemiłosiernie. Późnym popołudniem zacząłem obdzwaniać znajomych i rodziców jego kumpli, ale nikt nic nie wiedział! Wsiadłem w samochód i pojechałem do Ireny. Tam również go nie było… Wróciłem do domu… Jestem zdesperowany i cholernie się martwię! Nie mogę tak bezczynnie siedzieć! Muszę odnaleźć syna i już wiem, gdzie pójdę szukać w pierwszej kolejności…

 

(Koniec pamiętnika).

Koniec

Komentarze

Tak na szybko, jeszcze przed lekturą: w większości tekstu masz poprawny zapis z dopełniaczem w nazwie miesiąca, a gdzieniegdzie jednak błędny. Nie sądzę, żeby to był celowy zabieg, a ponieważ pojawia się m.in. na początku (maj zamiast maja), to robi złe wrażenie. Sugeruję, żebyś to wyedytował, zanim przyjdą komentatorzy ;)

http://altronapoleone.home.blog

Hej!

Na początek kilka sugestii zmian:

Gdy miejscowe władze podjęły się skomplikowanej i kosztownej akcji odpompowania wody oraz zasypania jeziora, dziwne wypadki w tym czasie się wydarzyły.

To nie pierwsze miejsce, w którym stosujesz dość toporny szyk, ale w tym chyba jest to tak ewidentne. Czemu nie “dziwne wypadki wydarzyły się w tym czasie”? Albo “w tym czasie wydarzyły się dziwne wypadki”? Tak – moim zdaniem – brzmi lepiej.

W naszej, niewielkiej miejscowości organizowany jest festyn, na który [w tym roku] przyszło sporo ludzi.

Najpierw piszesz o festynie ogólnie, a potem nagle przeskakujesz do konkretnego festynu w tym roku, co może rodzić pewien zamęt myślowy. Choć zazwyczaj dopowiedzenia nie są potrzebne, to, które sugeruję, wydaje mi się poprawiać tekst.

W pracy nie było zbyt wiele roboty, więc mogłem się poobijać. Siedziałem przy biurku, wpatrzony w niebo za oknem, gdy doznałem umysłowego oświecenia.

Tutaj z kolei dopowiedzenie jest niepotrzebne. Czy oświecenie może być nieumysłowe? Cielesne? Jeśli tak, to ja nigdy o czymś takim nie słyszałem.

Ogólnie rzecz biorąc, podobał mi się Twój tekst. Bardzo sprawnie konstruowałeś napięcie, które narastało stopniowo, aż do finalnego (zawieszonego w domyśle) zwrotu akcji. Jak widać, nie potrzeba do tego wiele: jeden motyw i zwyczajna codzienność, która stopniowo zostaje przezeń zaburzona. Jestem też zadowolony, że finalnie nie wyjaśniłeś tajemnicy tego jeziora, co dodaje jeszcze tekstowi, nomen omen, głębi. Zazwyczaj w literaturze tajemnice wyjaśniają się, ale ja jestem zwolennikiem poglądu, że nie zawsze muszą. Dlatego też popieram decyzję, by nie ujawniać istoty sprawy.

W tym miejscu przychodzi mi do głowy paradoksalna myśl: kto wie, może tak naprawdę tajemnica została ujawniona? Może tak naprawdę są nią sami mieszkańcy, którzy wierzą w to, że jezioro jest przeklęte? I potem, na zasadzie samospełniającej się przepowiedni, przyjezdni (nieświadomie) ulegają temu wpływowi, co doprowadza ich do zguby? Jeśli tak jest i od początku było to Twoim zamiarem, to tym bardziej chapeau bas – zrobiłeś to naprawdę wyjątkowo sprawnie.

Twój język jest momentami trochę niezręczny, co wyraża się w szyku, o czym pisałem wyżej. Ogólnie jednak – poprzez pamiętnikarską konwencję – świetnie kreujesz dzięki niemu bohatera. Oczywiście to typowy bohater horroru – który nie wierzy w realność sił nadprzyrodzonych – ale dzięki relacjom, w które wchodzi z innymi postaciami, ten ograny motyw rzeczywiście nabiera więcej świeżości.

Pozdrawiam,

Maldi

Hej, hej

 

Okolica jest piękna, a praca przy redagowaniu lokalnej prasy może i nie jest szczytem moich ambicji zawodowych, to jednak zapewniać będzie mi zestaw nowych, codziennych wyzwań.

Tu bym wygładził. 

Okolica jest piękna, a praca przy redagowaniu lokalnej prasy może i nie jest szczytem moich ambicji zawodowych, jednak codziennie zapewni mi zestaw nowych wyzwań.

że będę pisał pamiętnik, aby udokumentować radykalną zmianę trybu życia

Tę.

Położone w malowniczej okolicy, wydawałoby się idealnym miejscem letnich kąpieli, gdyby nie ostrzegawcze tabliczki, jakie wkopane są u jego brzegu

Nie lepiej: gdyby nie wkopane u jego brzegu ostrzegawcze tabliczki. ?

Gdy miejscowe władze podjęły się skomplikowanej i kosztownej akcji odpompowania wody oraz zasypania jeziora, dziwne wypadki w tym czasie się wydarzyły

Czasownik lepiej przesunąć z końca zdania.

Maszyny odmawiały posłuszeństwa, a ludzie nie przychodzili do pracy i ostatecznie pomysł ten porzucono

Ludzie nieprzychodzący do pracy nie wydają się “dziwnym wypadkiem”. Zależy, dlaczego nie przychodzili.

Patrzyłem na krystalicznie czystą wodę i zastanawiałem się, co takiego jest w tej sadzawce, że ludzie tak bardzo się jej obawiają i nie chcą nawet o tym miejscu wspominać.

Hm, Allen jakoś wspominał. I to cztery dni po przeprowadzce. Więc nie wydaje się, aby to była aż taka tajemnica. Rozumiem, że sąsiad był potrzebny dla fabuły, aby przedstawić pewne fakty, ale zwracam uwagę, że wypada to trochę nienaturalnie. 

Dziennikarska wnikliwość nie pozwala mi o tym nie myśleć i nie drążyć tematu.

Dużo nie. A może: Dziennikarska wnikliwość nie pozwoliła mi odpuścić. Dziennikarska wnikliwość kazała mi drążyć temat (lub: dowiedzieć się więcej).

Potraktowany został bardzo surowo podczas naszej szczerej rozmowy, po czym obiecał mi, że już nigdy więcej się tam nie zbliży.

Potraktowałem go – brzmi lepiej. A dlaczego wciąż nie znamy imienia syna? W pamiętniku pisałby syn zamiast na przykład Adam?

Przestałem nawet wspominać byłą żonę.

To też suche. On pisze pamiętnik, czy relację sportową? Dżesika przestała mi już chodzić po głowie; W końcu udało mi się nie myśleć o Gertrudzie; Czuję się lepiej. Prawie zapomniałem Andżelikę.

Na razie nie bardzo mnie przekonuje ta forma prowadzenia pamiętnika. Już nie będę wypisywał “synów” itd, ale dla mnie styl jest zbyt formalny.

Własnej osobie ufałem coraz mniej.

Sobie ufałem coraz mniej.

na myśl przychodzi mi „nasze”, niechlubne jezioro.

Zbędny przecinek.

ostatni raz gamoniu”

ostatni raz, gamoniu

 

Dobra, zaciekawiłeś mnie tajemniczym jeziorem. Pomijając formalny ton pamiętnika, czytało się całkiem nieźle. Chętnie doczytałem do końca, ale wyjaśnień się nie doczekałem. Jestem w stanie to zrozumieć, bo uważam, że pewnych rzeczy lepiej nie tłumaczyć, lecz trochę pytań się nazbierało.

Nie bardzo przemówiła do mnie społeczność. Skoro “nowi” giną w jeziorze, to po co sąsiad zaprasza bohatera, po co Irena zaczyna z nim chodzić, skąd syn ma kolegów, skoro też wiedzą, że niedługo się utopi, i tak dalej? Czemu mieszkańcy nie chcą nic z tym zrobić? Nie przychodzą do pracy, bo…? Wolą, aby jezioro topiło przyjezdnych? To po co tabliczki ostrzegawcze?

Pozdrawiam

 

Czuje się nieco rozczarowana brakiem wyjaśnienia tajemnicy. Nieco przeszkadzają w czytaniu wytknięte już niezręczności, ale na to najlepszą radą jest betowanie. Za to pomysł na opowiadanie intrygujący i fabularnie sobie poradziłeś.

Lożanka bezprenumeratowa

Cześć Wszystkim,

 

Dzięki za wytknięcie błędów, ten nieszczęsny zapis miesięcy i większość, na które zwróciliście mi uwagę już poprawione. 

Fajnie, ze opinie są różne i na to czekałem:)

 

A teraz wyjaśniam swoje intencje (Maldi, Zanais, Ambush pozwolicie, że zrobię to grupowo) i dlaczego tak, a nie inaczej (nie)rozwiązałem zagadkę, czyli SPOILER dla następnych, ewentualnych czytających:

 

Pamiętnik się urywa, więc to co stało się z narratorem jest oczywiste, a brak wyjaśnienia tajemnicy jeziora wynika z tego, że od początku nie miałem nawet takiego zamiaru, gdyż:

– uważam, że w tego typu literaturze grozy, podanie wyjaśnienia na tacy nie jest konieczne i pozwala na szeroką interpretację, a jakiś banalny (czyli prawie każdy) powód byłby sztampowy i spłyciłby odbiór tekstu

– drugi powód jest dokładnie taki, jak świetnie zinterpretował to Maldi i odczytał moje intencje, tzn. jezioro wcale nie musi być przeklęte, a przez to, że nie dało się go zarybić i duża liczba osób się tam utopiła, mieszkańcy zaczęli wierzyć że tak jest i (do końca nieświadomie) sugerować to przybyszom, którzy ulegali temu “urokowi” i sami, na własne życzenie wpadali w tarapaty… tym bardziej wyjaśnienie jest nie potrzebne.

Jeżeli jednak jezioro jest przeklęte i ma jakieś “magiczne” moce to zachowanie mieszkańców (przynajmniej dla mnie) nie przeczy logice bo:

– Potrzebują kontaktu z innymi ludźmi i jest on konieczny, a przyzwyczaili się, że co jakiś czas ktoś się tam utopi. Przecież nie są źli, nie robią nic przeciwko nim, wiedzą że jezioro ma na “obcych” zły wpływ, więc są tabliczki ostrzegawcze, informują żeby się nie zbliżać (Allen), próbowali nawet je zasypać (Zanais – nie było napisane, że to oni robili te roboty, czyli raczej ludzie z zewnątrz i to ich dotyczyły te dziwne wypadki). Przykładem jest Irena, samotna kobieta, która szuka mężczyzny (ma ograniczony wybór) i gdy zaczyna mieć wyrzuty sumienia i wie, że coś niedobrego może się stać z narratorem, chce go zmusić do wyjazdu.

 

Tak sobie to ułożyłem w głowie. Imienia syna nigdy nie podałem, bo skoro narrator jest bezimienny, to przyjąłem, że w swoim pamiętniku będzie nazywał go pieszczotliwie “młodym”.

 

Zdaje sobie sprawę, że tekst, który nie wyjaśnia zagadki wprost i daje bardzo szeroką interpretację (dowolność) już w trakcie fabuły, nie jest łatwy i nie każdemu przypada do gustu. Ale dla mnie osobiście to esencja literatury grozy. Oczywiście trochę jeszcze muszę popracować.

 

Pozdrawiam

 

 

Czytając, miałam wrażenie, że narrator cierpi na jakieś zaburzenie, ewentualnie jest cyborgiem. Szkoda, że nie wykorzystałeś możliwości, jakie daje ci narracja pierwszoosobowa i w tekście zupełnie nie czuć emocji. Nawet w zakończeniu nie spróbowałeś przekazać ich chociażby krótkimi, urywanymi zdaniami lub mocniejszymi zwrotami nacechowanymi emocjonalnie. Jestem zdenerwowany i cholernie się martwię brzmi cholernie nieprzekonująco. Podoba mi się przy tym pomysł i wybór narracji, wiec trzymam kciuki, gdybyś zdecydował się jeszcze popracować nad tym opowiadaniem

Ech, JPolsky, zaintrygowałeś mnie jeziorem o szczególnych właściwościach, pokazałeś wycinek życia miasteczka, opisałeś prowokujące zachowanie bohatera, a na koniec zniknięcie jego syna. Brak dalszego ciągu pamiętnika sugeruje, że chłopak chyba nie będzie jedynym zaginionym.

Nieźle się to czytało, choć czuję niedosyt – zapowiedziana tagiem groza ledwie musnęła opowiadanie, a s.f. w ogóle nie dostrzegłam.

Wykonanie pozostawia nieco do życzenia.

 

że nie jeden się tam uto­pił… → …że niejeden się tam uto­pił

 

uto­pi­ło się w nim osiem osób, a trop trzech, uzna­nych za za­gi­nio­nych, koń­czył… → Piszesz o osobach, które są rodzaju żeńskiego, więc: …uto­pi­ło się w nim osiem osób, a trop trzech, uzna­nych za za­gi­nio­ne, koń­czył

 

Jeden z po­zna­nych zna­jo­mych do­niósł mi… → Zbędne dookreślenie – gdyby go mnie poznał, nie byłby znajomym.

Proponuję: Jeden ze zna­jo­mych do­niósł mi

 

po­twier­dza­ją­ce­go in­for­ma­cję. → …po­twier­dza­ją­ce­go in­for­ma­cję.

 

W na­szej, nie­wiel­kiej miej­sco­wo­ści or­ga­ni­zo­wa­ny jest fe­styn, na który przy­szło sporo ludzi. → Skoro festyn jest w trakcie organizacji, to ludzie chyba dopiero na niego przyjdą.

Proponuję: W na­szej nie­wiel­kiej miej­sco­wo­ści zor­ga­ni­zo­wa­no fe­styn, na który przy­szło sporo ludzi.

 

In­for­ma­cje, które do mnie do­tar­ły, były szo­ku­ją­ce, a wiele z nich wy­ka­zy­wa­ły za­dzi­wia­ją­cą pra­wi­dło­wość.…a wiele z nich wy­ka­zy­wa­ło za­dzi­wia­ją­cą pra­wi­dło­wość.

 

ale moje nogi i tak po­py­cha­ły mnie w kie­run­ku wody. → Zbędny zaimek – czy szedłby tam za sprawą cudzych nóg? Nogi raczej nie popychają idącego.

Proponuję: …ale nogi i tak prowadziły mnie w kie­run­ku wody.

 

wy­sze­dłem z je­zio­ra i od­da­li­łem się na od­le­głość kil­ku­na­stu me­trów od brze­gu. → Skoro się oddalił, to zrozumiałe, że na pewną odległość.  

Proponuję: …wy­sze­dłem z je­zio­ra i odszedłem kil­kanaście me­trów od brze­gu.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Hej,

 

Regulatorzy, dzięki za wypomnienie wszystkich błędów, większość już poprawiona. Ze trzy razy zawsze przeczytam tekst zanim zostanie upubliczniony, ale i tak coś będzie nie tak. Muszę pomyśleć nad betowaniem. 

Chyba rzeczywiście źle oznaczyłem jako s-f i tej grozy jest niewiele, ale pozostanę przy swoim i koncepcją nie ujawniania tajemnicy. 

 

Ośmiornica, dzięki za zwrócenie uwagi na to, że trochę zabrakło emocji u narratora. Popracuje nad tym, a już na pewno uwzględnię przy kolejnych tekstach.

 

Pozdrawiam

Podobało mi się. Dobrze, że wybrałeś takie zakończenie.

Regulatorzy, dzięki za wypomnienie wszystkich błędów, większość już poprawiona.

Bardzo proszę, JPolsky. Miło mi, ze mogłam się przydać, jednak nie ośmieliłabym się powiedzieć, że wyłapałam wszystko. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Witam Koala 75,

 

Dzięki za opinię. Cieszę się, że Ci się spodobało, a tym bardziej, że przychylasz się do mojej koncepcji zakończenia opowiadania.

 

Pozdrawiam 

Hej!

 

Za dużo nie łapankowałem, ale coś tam wyłapałem:

 

W naszej, niewielkiej miejscowości zorganizowano festyn, na który przyszło sporo ludzi.

Niepotrzebny przecinek.

 

Zgodzę się, że wyjaśnianie tajemnicy nie jest konieczne w tym typie tworu. Warto czasem zostawić nieco niedopowiedzeń, żeby każdy czytelnik mógł się pogłowić co, jak i czemu. To Ci na pewno wyszło dobrze – cała tajemnicza otoczka. :3

Natomiast to samo, co zauważyli inni – jest troszkę sztywno. I przyznaję się, że sam nie jestem mistrzem narracji pierwszoosobowej, więc rozumiem to. :P

Z pewnością jest pole do pracy, ale wierzę, że dasz radę to ogarnąć. Betowanie na pewno może bardzo pomóc, jednocześnie doraźnie tekstowi, a też nauczy Cię nowych umiejętności i poprawi stare.

Powodzenia!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Wydaje mi się, że cały problem z tym opkiem polega na formie, którą wybrałeś. Nie jestem pewna, czy pamiętnik, w przypadku grozy, jest tym najszczęśliwszym wyborem. Przeżywamy w konkretnym momencie, po fakcie racjonalizujemy. I właśnie przeżyć tu brakuje, strachu, przymusu kąpieli, samotności w nowym miejscu, niezrozumienia, co się dzieje. O wszystkim tym bohater informuje nas nijako po fakcie, kiedy ma chwilkę, żeby ochłonąć, dojść do ładu z własną psychiką i zracjonalizować to, co się dzieje. I wychodzi trochę sztywno, trochę sprawozdawczo, jak to w pamiętniku.

Sama historia jest ciekawa, zakończenie i brak wyjaśnienia tajemnicy właściwie mi nie przeszkadza, choć przyznam, że IMO lepiej by to wybrzmiało w zwykłej pierwszoosobowej narracji.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Hej,

 

BarbarianCataphract – dzięki za przeczytanie i kolejną uwagę, że tekst jest trochę za “sztywny”. Dodałem trochę wykrzykników i niedokończonych zdań, ale trzeba byłoby jeszcze trochę popracować nad tym.

 

Irka_Luz – Zdaje sobie sprawę, iż sama konwencja pamiętnika jest powodem, że opowiadanie jest bardziej suchą relacją niż emocjonalnymi wyznaniami narratora. Chciałem jednak spróbować tej formy, wszak kilku klasyków grozy z powodzeniem pisało w takiej formule, więc na przyszłość trzeba popracować jeszcze nad tym, jak wydobyć więcej tych “emocji” i “wygładzić” odbiór tekstu.

 

Pozdrawiam

Hej,

 

przychylam się do opinii, że nieco brakuje emocji, tym bardziej, że to narracja 1 os i pamiętnik.

Dodam, że można by pewnie jeszcze zgłębić tę formę pamiętnika i zastosować kilka innych trików – urwane zdania, notatka zapisana na szybko. W niektórych historiach tego typu, np. u Lovecrafta pojawia się również motyw czytelnika pamiętnika, kogoś, kto np. znajduje pamiętnik na strychu nowo zakupionego domu. Takie dodatkowe warstwy fabuły mogę korzystanie wpływać na atrakcyjność tekstu oraz korespondować z narastającą poprzez lata grozą, budować napięcie pomiędzy wiarą i niewiarą, tym co kiedyś straszyło wieśniaków, a czasami współczesnymi. Do przemyślenia :)

 

Pozdrawiam serdecznie!

Che mi sento di morir

Hej,

 

Postarałem się poprawić jeszcze kilka wypomnianych błędów i dodać nieco emocji.

 

Dzięki za wszystkie komentarze.

Nowa Fantastyka