- Opowiadanie: Igor Przybył - Cudowna Kraina (Prolog)

Cudowna Kraina (Prolog)

Witam, oto pierwszy rozdział noweli, nad którą pracuję już od kilku tygodni.  Mam nadzieje, że spodoba się każdemu, kto to przeczyta. 

Oceny

Cudowna Kraina (Prolog)

Kasia obserwowała jak jej młodszy brat Tomek bawi się misiem. Uśmiechała się do niego kiedy przesuwał swojego czerwonego pluszaka po podłodze przewracając kolorowe klocki, następnie wydając z siebie zadowolony wrzask. Później chłopczyk podbiegł do jednej ze stojących w rogu pokoju szafek i wyciągnął z niej plastikowy miecz świetlny. Następnie, Tomek ścisnął  rękę swojego misia w taki sposób, żeby wyglądało to tak, jakby to zabawka trzymała miecz i kierując ręką pluszaka, zamachnął się na klocki. Te wyleciały w górę, rozsypując się po całym pokoju. Za wyjątkiem jednego z nich. Jeden klocek, jedynie podniósł się z podłogi i stanął pionowo. Na ten widok chłopiec zatrzymał zabawę, odwrócił się w stronę swojej siostry, szeroko rozdziawił usta i wybałuszył oczy. Później podbiegł do niej i przytulił się do dziewczynki, oboje zaczęli się śmiać.

Miły powrót do przeszłości, zanim to wszystko się zaczęło.

Kasia nie wiedziała do końca, jak i kiedy dokładnie to wszystko się zaczęło, sięgają pamięcią, Kasia pomyślała o pierwszym momencie kiedy zorientowała się, że coś jest nie tak. Któregoś dnia, podczas obiadu, tata zrobił jakąś uszczypliwą uwagę w stronę mamy, potem mama odezwała się do taty jeszcze gorzej, następnie oboje zaczęli na siebie krzyczeć. Krzyczeli na siebie długo, mama miała łzy w oczach, a tata cały czas używał bardzo ostrych i brzydkich słów, cały czas było bardzo głośno. W końcu tata, trzasnął pięścią w stół i powiedział coś bardzo, bardzo okropnego, ale Kasia nie potrafiła sobie przypomnieć, co właściwie powiedział. Pamiętał za to, że na te słowa mama wybiegła z kuchni zapłakana. Tata natomiast, usiadł na krześle i patrzył się przed siebie przez okno wychodzące z kuchni na ogród. Kiedy to wszystko się działo, rodzeństwo siedziało cały czas przy stole, gapiąc się na wybuch agresji, którego nie potrafili zrozumieć. Kasia, czuła strach, ale nie dawała tego po sobie poznać, jej brat siedzący obok niej, maił łzy w oczach, pociągał nosem i cały czas się trząsł. Musiała pokazać, że się nie boi, w przeciwnym razie Tomek zacznie płakać, a tego bardzo nie chciała. Po jakimś czasie, tata odwrócił się, w stronę swoich dzieci. W jego oczach odbijał się jakiś smutek.

-Idźcie pobawić się do pokoju. – Powiedział tata.

Rodzeństwo posłusznie, wstało od stołu i poszło do pokoju. Przechodząc obok łazienki, usłyszeli cichy płacz mamy.

Później, było już tylko gorzej. Czasami napięcie rosło, aby napięcie wybuchło w siarczystej kłótni, częściej jednak kłótnie wybuchały same z siebie, po prostu, mama, albo tata wchodzili do pokoju w którym siedziało to drugie i zaczynało krzyczeć, wystarczyło tylko, że coś jakiś drobiazg był nie tak aby rozpoczęła się długa i głośna kłótnia.

Z zamyślenia, wybudził dziewczynkę jaj brat, który coraz mocniej wbijał swoją ogoloną na jeża głowę w jej brzuch.

– Jestem głodny. – Powiedział chłopczyk, wystawiając głowę i wpatrując się w oczy siostry.

Dziewczynka spojrzała na zegar, następnie uśmiechnęła się do swojego brata.

– Za chwilę będzie obiad. Musimy iść do kuchni. Ok?

Tomek natychmiast spoważniał. Wydał z siebie tylko, ciche „uchum”, wydostał się z objęć siostry i wstał. Poszedł w stronę drzwi, ale nie wyszedł z pokoju. Stał przed wyjściem z pokoju, zwrócił swój wzrok w stronę siostry i czekał. Kasia westchnęła i sama wyszła z pokoju, brat poszedł za nią.

Poszli do kuchni, ciemnym drewnianym korytarzem. Kiedy do niej weszli, dzieci zobaczyły w niej swoją mamę. Ubrana w dżinsy i sweter, stała przed oknem, popijając herbatę, zdawał się być zamyślona i nieobecna. Nie zauważyła kiedy jej dzieci weszły do pomieszczenia, była obrócona do nich plecami. Kasia poczuła jak Tomek łapie ją za rękę i nieco się do niej przybliża. Czekał, aż to ona zrobi pierwszy krok. Dziewczynka, popatrzyła się na swojego brata, zrobiła głęboki wdech i już chciała coś powiedzieć, ale wtedy matka obróciła swoją głowę w stronę dzieci. Na jej smukłych, wąskich ustach, widać było uśmiech, ale dzieci czuły, że był to uśmiech fałszywy. Zarówno tata, jak i mama, często puszczali w ich stronę ten sam uśmiech, Kasia i Tomek już dawno temu nauczyli się, co ten uśmiech tak naprawdę oznacza…

 Kasia spojrzała w oczy swojej matki. Jeżeli niewprawiona osoba, nie zrozumiała by uśmiechu, tak oczy zdradzały wszystko. Oczy mamy były skupione na Kasi, jej wzrok zdawały się przeszywać ją całą, ale z pewnej odległość którą ciężko było sprecyzować. Dziewczynka miała wrażenie, że to jakiś snajper, wpatruje się w nią, przez lunetę swojej broni.

– Mamo…kiedy obiad? – Zapytała dziewczynka.

Mama wydawała się zaskoczona, rozejrzała się po kuchni w której, mimo pory obiadowej nie było nic do jedzenia. Następnie mama, znów popatrzyła się na swoje pociechy. Uśmiechnęła się do niech ponownie.

– Dzisiaj odgrzewka. – odpowiedziała swoim dzieciom mama. Następnie, podeszła do lodówki i wyciągnęła z nich, kilka schabowych.

– Pomożecie mamusi? – Zapytała mam. – Możecie poustawiać talerze?

Mama zajęła się odgrzewaniem mięsa, dzieci układały na stole sztućce. Wszystko szło świetnie, dopóki Tomek nie upuścił szklanki.

Kiedy chłopiec, próbował położyć szklankę na stół ta wyślizgnęła mu się z ręki i rozbiła się na podłodze. Dźwięk rozbitego naczynia, natychmiast dobiegł do uszu mamy. Ta odwróciła się, od odsmarzanych kotletów, skierowała swój wzrok prosto na Tomka. Patrzyła się w stronę swojego dziecka z zimną wrogością i niechęciom, jej dziecko zastygło w bezruchu. Przypominał sarnę, która zastyga na widok nadjeżdżającego samochodu. Dzieci miały wrażenie, że mama zaraz wybuchnie, nakrzyczy na nie, a następnie karze im się wynieść z kuchni. Zamiast tego mama odezwała się do swoich dzieci, zimnym, jednak spokojnym głosem.

– Kasiu, idź po miotłę, ale ostrożnie. – Powiedziała mama. – Tomeczku, usiądź się już, przy stole.

Kasia kiwnęła głową i poszła po miotłę i szufelkę.

– Mamo, ja…– Tomek, próbował przeprosić mamę.

– Siadaj! – Przerwała mu mam, ni to krzykiem ni to zwykłą mową.

Chłopiec wykonał polecenie mamy, usiadł przy stole, spuściła głowę i bezradnie wpatrywał się w talerz. Po chwili, do kuchni wróciła Kasia z miotła w rękach. Mam podeszła do niej i wyrwała przedmiot z ręki dziecka. Zaczęła zamiatać, Kasia usiadła się przy stole, tuż obok Tomka, obserwowała jak mama zamiata podłogę i jak jej brat usilnie stara się nie rozpłakać. Podał mu rękę pod stołem. Ten ścisnął ją mocno i popatrzył się, na swoją siostrę zasmuconymi oczami.

– Zjemy jak tata wróci. – Powiedziała mam, kiedy wyrzucała rozbite szkło do kosza na śmieci. Następnie wzięła do ręki talerz ze świeżo odgrzanymi schabowymi i położyła go na stole.

To co powiedziała mam, dzieciom wydawało się bardzo dziwne. Co prawda była już pora obiadowa, ale tata, zawsze przyjeżdżał do domu, dwie czasem trzy godziny później. Czy mama chciała, żeby czekali przy stole, przez całe trzy godziny?

Na szczęście, już po kilku minutach, dzieci usłyszały znajomy dźwięk opon, zatrzymujących się na żwirowej nawierzchni. Następnie usłyszeli kroki. Później dźwięk otwieranych drzwi. Po chwili do pokoju wszedł tata, głowa rodziny. Na sobie nosił białą koszulę z długim rękawem, czarne spodnie i polerowane eleganckie buty. Tata bez słowa podszedł do jednego z wolnych krzeseł i usiadł przy stole. Położył złączone ręce na stole i obserwował swoją rodzinę. Następnie uśmiechnął się pod nosem, chwycił za widelec i nałożył sobie schabowego.

Mama odwróciła głowę w jego stronę.

– A tobie co tak wesoło? – Zapytała.

– A co? Nie wolno już człowiekowi być szczęśliwym?– Odpowiedział ojciec. – Smakuje wam?– Zapytał się dzieci.

Kasia i Tomek, spojrzeli na tatę, oboje odpowiedzieli mu kiwnięciem głowy. Następnie wzięli się za jedzenie swoich kotletów.

– Tak bez ziemniaków? – Zapytał tata.

– Nie miałam czasu. – Odburknęła matka.

– Ty na nic nigdy nie miałaś czasu. – Powiedział, półszeptem tata.

– Co powiedziałeś?

– Ty na nic nigdy nie miałaś czasu! – Krzyknął.

Mama wstała, krzesło na którym siedziała, upadła na podłogę. Kobieta wyciągnęła palec w stronę swojego męża.

– Ty nie wiesz jak to jest! Nie wiesz! – Wrzasnęła matka.

Tata, skrzyżował ręce na brzuchu, zaczął się śmiać.

Kasia poczuła jak Tomek przytula się, do niej. Dziewczynka spojrzała na swojego brata. Popatrzyła głęboko w jego oczy, w których widać było strach i smutek. W między czasie, rodzice zaczęli obrzucać się, ostrzejszymi słowami. Mniej więcej w tym samym momencie, tata odwrócił się do swoich dzieci.

– Do pokoju!- Krzyknął mężczyzna.

Dzieci natychmiast pobiegły do siebie.

Kiedy Kasia zamknęła drzwi, Tomek rzucił się na łóżko i zaczął płakać. Dziewczynka usiadła na łóżku i zaczęła łagodnie gładzić włosy swojego brata. Chłopczyk przytulił się do niej, powoli jego płacz, zamienił się w ciche pochlipywanie. Po jakimś czasie, chłopiec przestał już płakać, leżał tylko u boku siostry i oddychał ciężko, pociągając nosem. Kasia, siedziała na pościeli, doglądając chłopca. Za drzwi pokoju wciąż dochodziły krzyki i przekleństwa.

Dziewczynka westchnęła. Spojrzała w sufit i zaczęła się zastanawiać, nad tym co mogła by zrobić, ale nic nie przychodziło jej do głowy. Upadła na łóżko i zamknęła oczy. Czuła jak koło niej, śpi jej mały braciszek. Uśmiechnęła się, chciała żeby ta chwila trwała wiecznie.

Nagle, Kasia usłyszała jak mała skrzynka na zabawki zaczyna powoli telepać i trajkotać. Dziewczynka obróciła głowę w stronę skrzynki. Wybudzony ze snu Tomek również odwrócił się w stronę dźwięku. Dzieci oglądały trzepoczącą skrzynkę z zaciekawieniem. Po jakimś czasie, skrzynka przestała się trząść. Zamiast tego, ze skrzynki zaczęły się wydostawać dźwięki kroków. Zaciekawione dzieci, usiadły na łóżku po turecku, przyglądając się niezwykłemu zjawisku. Następnie, dzieci zobaczyły jak drzwiczki skrzynki, otwierają się. Po chwili, z jej wnętrza zaczęła wynurzać się postać. Istota która wydostała się ze skrzynki, wyglądała trochę jak człowiek, ale bez trudu dało się zauważyć, że człowiekiem nie jest. Postać ubrana była, w strój klauna, ale nie takiego zabawnego cyrkowego artysty, przypominał bardziej średniowiecznego błazna, miał na sobie czerwoną kamizelkę, pod nią białą koszulę, nosił długie bufiaste czerwone spodnie, oraz czarne buty z długimi, zakręconymi do tyłu czubkami. Jego twarz, zakryta była maską od czoła do nosa, czubek maski był spiczasty, przypominał ptasi dziób. Dzieci uśmiechnęły się do nowoprzybyłego kiedy tylko go zobaczyły, mimo swojej dziwności, zdawał się być przyjazny. Kiedy jego ciało wynurzyło się ze skrzynki, wyglądała trochę jak marionetka. Ręce stwora, były uniesione w górę, głowa zwisała mu luźno na ramieniu. Po krótkiej chwili, głowa istoty podniosła się, patrzył teraz na dzieci z uśmiechem. Dzieci odwzajemniły uśmiech. Stwór powoli zbliżył się do łóżka na którym siedziały dzieci. Istota podeszła do krawędzi łóżka, następnie wyciągnął rękę w stronę dzieci. Kasia i Tomek, natychmiast ją chwyciły.

***

Ksawery siedział na kanapie w salonie, zakrywał dłonie rękoma, jego żona Weronika, siedział na jednym z dwóch foteli, maiła skrzyżowane na brzuchu ręce, wpatrywała się w ścianę, z niemym wyrazem na twarzy. Mąż zerknął w stronę Weroniki, chciał jej jeszcze coś powiedzieć, ale nie mógł. Czół się wypalony, najchętniej poszedł by do łóżka i spał przez resztę dnia. Zastanawiał się, czy jego żona czuje się tak samo. Po jakimś czasie, poczuł, że musi wstać i zrobić coś… cokolwiek. Kiedy tylko wstał, poczuł jak jego mięśnie robią się ciężkie, a grawitacja wokół niego, zmusza go do powrotu na kanapę. Mimo wielkiej chęci powrotu na miejsce spoczynku, zdecydował się wstać. Obrócił głowę w stronę żony.

-Idę sprawdzić co u małych. – Powiedział Ksawery.

Jego żona, jedynie kiwnęła głową. Ksawery wyszedł z pokoju i skierował się do pokoju dzieci. Otworzył drzwi, ale nikogo tam nie znalazł. Jego dzieci zniknęły.

Koniec

Komentarze

Witam, oto pierwszy rozdział noweli, nad którą pracuję już od kilku tygodni.

Igorze, skoro to tylko pierwszy rozdział, a nie skończone opowiadanie, bądź uprzejmy zmienić oznaczenie na FRAGMENT.

A ponieważ źle zapisujesz dialogi, podrzucam stosowny poradnik, w którym znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Polecałabym również przeczytanie testu, bo jest w nim od groma literówek, co znacząco utrudnia czytanie.

Lożanka bezprenumeratowa

Nowa Fantastyka