- Opowiadanie: dawidiq150 - Obietnica dana Tutanchanonowi

Obietnica dana Tutanchanonowi

Młody Pisarz jestem ci bardzo wdzięczny za betę!!!

 

Tekst napisany po dłuższej przerwie.

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Biblioteka:

Łosiot

Oceny

Obietnica dana Tutanchanonowi

pałac faraona, starożytny Egipt rok 1330 p.n.e.

 

Panowała noc. Władca Egiptu Tutanchanon spał jak zabity w sypialnej komnacie swojego wielkiego pałacu. Zmęczyła go trwająca wiele godzin huczna uczta, z okazji ukończenia dwudziestego roku życia, na której się wytańczył, objadł i opił wina.

Nagle przez okno wleciał olbrzymi czarny ptak. Usiadł na podłodze i zaczął przybierać formę człowieka. Po chwili przed łożem faraona stał mierzący prawie trzy metry nagi, bardzo przystojny i wręcz idealnie zbudowany mężczyzna.

Wniknął do umysłu śpiącego;

– Obudź się! – nakazał.

Tutanchanon zerwał się lekko przestraszony, a widząc nienaturalnie wysokiego gościa, bezwiednie krzyknął, otworzył szeroko oczy i szepnął:

– Kim jesteś?

– Nie lękaj się – odparł przybysz – Nie mam złych zamiarów. Przybyłem do ciebie z pewną propozycją; powiedz, czy chciałbyś żyć wiecznie i panować nad całym światem?

Zdezorientowany władca, sądząc, że to tylko sen przytaknął.

– W takim razie posłuchaj… Jestem emisariuszem potężnych istot, które narodziły się bardzo daleko, w innym wymiarze. Byty te mają niewyobrażalne dla was ludzi moce. Od pewnego czasu znajdują się blisko tego świata. Pragną one odprawienia pewnego rytuału. Ale potrzeba do niego wiele ludzkich ofiar.

Tajemniczy gość przez pewien czas opowiadał Tutachanonowi o szczegółach ceremonii. Rozbudzony już król przeląkł się tego, co miało się z nim stać, jaką ofiarę musiał sam ponieść. Dlatego postanowił, że starszy o trzy lata kuzyn zajmie jego miejsce. Tak więc ostatecznie zrzekł się panowania nad światem na rzecz kuzyna. Wystarczyło mu wieczne życie u jego boku, bo to obiecał w tej sytuacji tajemniczy przybysz.

Gdy wszystko zostało uzgodnione, emisariusz ponownie przemienił się w ptaka i opuścił pałacową sypialnię króla.

 

&&&

 

Na rozkaz Tutanchanona wybudowano grobowiec, na tyle wielki, że pomieścił sto ciał, ułożonych obok siebie i trumnę, w której miał zostać pochowany jego kuzyn.

Nadszedł dzień przerażającej, bluźnierczej ceremonii. Gdy tylko wzeszło słońce, rozpoczęto obrzędy.

Sto dziewic w wieku od szesnastu do dwudziestu jeden lat po kolei poddawano torturom tak okropnym, że z bólu traciły przytomność, następnie podrzynano im gardła i mumifikowano. Ich cierpienia były jednak dużo lżejsze od tych, które zadano kuzynowi Tutanchanona Bezrinowi. Najpierw wyłupiono mu oczy, następnie oskórowano. Potem zanurzono we wrzącej smole wlanej do sarkofagu. Ostatecznie na wpół żywego zmumifikowano i pochowano.

Sam Tutanchanon żył jeszcze długo i po śmierci został pochowany w piramidzie.

 

&&&

 

Nieposiadające ciała potworne istoty pożywiły się cierpieniem męczenników, gdyż łaknęły tego tak samo, jak żywe stworzenia łakną pokarmu. Odeszły w poszukiwaniu innych światów, jednak z zamiarem powrotu za kilka tysięcy lat, by dotrzymać słowa danego Tutanchanonowi.

 

&&&

 

W roku 1930 nowej ery bezcielesne potwory powróciły do świata ludzi, by wypełnić swoją obietnicę. Stało się jednak tak, że istota, która stworzyła ziemski świat, zwana Bogiem, stanęła w obronie ludzi.

 

&&&

 

Mumie zamordowanych podczas rytuału w 1330 r. p.n.e. dziewic, a także Bezrina, znajdowały się w Brooklyn Museum w Nowym Jorku.

Był zwyczajny dzień, kiedy na oczach zwiedzających to muzeum ludzi zabalsamowane zwłoki ożyły. Następnie rosły i przechodziły przemianę, aż stały się wielkimi potwornymi bestiami rodem z najgorszego koszmaru. Jedne miały czworo rąk zakończonych ociekającymi jadem pazurami. Inne były podobne do ludzi, jednak o wzroście dochodzącym czterech metrów i twardej zrogowaciałej skórze, na ich głowach znajdowały się ostre rogi, te były niezwykle muskularne i miały wielką siłę fizyczną.

Niektóre przypominały owady; pająki, modliszki i ważki. Te ostatnie umiały latać i pluły kwasem. Wreszcie były też najbardziej osobliwe, w których głowie znajdowało się jedno duże oko i setki małych rozmieszczonych nieregularnie, a także otwór gębowy z tysiącem ostrych zębów o kształcie kłów. Poruszały się na ośmiu nogach, a z odwłoku wystawał im olbrzymi dwumetrowy kolec jadowy.

Ludzie zaczęli uciekać w panice. Ci, którym się nie udało, zostali zmasakrowani.

Potwory rozpierzchły się po mieście.

Chwilę później budynek muzeum zaczął się trząść i walić. Szyby pękały, aż budowla została rozerwana niczym przez eksplozję. Po chwili z ograniczającego widzenie kurzu wyłoniła się olbrzymia, licząca niemal trzydzieści metrów bestia.

Potwór był opasły, lecz posiadał dwadzieścia muskularnych odnóży, które bez trudu unosiły cielsko ważące ponad sto ton. Jego ręce upodobniały go nieco do małpy, były niezwykle muskularne tak samo jak odnóża i długie.

Na łysej głowie o zrogowaciałej skórze, znajdowało się troje oczu i otwór gębowy tak szkaradny, że patrzenie na niego wywoływało przerażenie. Jakby stwórca tej istoty był sadystą.

W mieście dokonywała się rzeź. A Bezrin, który został wskrzeszony i posiadał teraz to wielkie i potworne ciało, poruszał się niezwykle szybko mimo olbrzymiej wagi.

Potwory zachowywały się bardzo brutalnie, patrząc z perspektywy, że były to kiedyś młode dziewczyny. Winę za to ponosiły istoty, które zawarły pakt z Tutanchanonem, pomieszały im bowiem zmysły.

I wtedy zainterweniował stwórca ludzkiego świata. Błękitne niebo rozwarło się ukazując niezwykłą jasność. Na ziemię przy akompaniamencie tysiąca rogów, zstąpiło kilkunastu archaniołów. Mieli oni sylwetki niezwykle urodziwych mężczyzn o blond włosach, niebieskich oczach i jasnej skórze. Każdy wysoki na blisko dwa i pół metra. W dłoniach dzierżyli ciężkie dwuręczne miecze, a ubrani byli w jasnoniebieską zbroję, która mieniła się niczym klejnot.

Rozpoczęła się walka.

Archaniołowie byli doskonałymi wojownikami, bestie jednak miały dużą przewagę liczebną. Trwała więc mordercza bitwa, w której nikt nie miał wyraźnej przewagi.

 

&&&

 

męski klasztor braci Paulinów, około czterdzieści kilometrów od Nowego Jorku

 

Przeor zakonu, ojciec Michał jak zawsze o tej porze modlił się w kaplicy. Był to liczący osiemdziesiąt dwa lata staruszek, oddany całkowicie swojemu Bogu. Od bardzo dawna ten człowiek nie popełnił choćby najlżejszego grzechu.

Nagle, w czasie modłów usłyszał w głowie głos. Natychmiast zrozumiał, że to przemówił do niego Bóg, którego czcił niemal całe życie.

„Bardzo cię teraz potrzebuję. Wsiądź do samochodu i jedź do Nowego Jorku, pospiesz się”.

Zakonnik z radością w sercu, że wreszcie pod koniec życia doznał cudu, bez zwłoki pobiegł do swojej starej Toyoty, zapalił silnik i ruszył. Chwilę później, gdy zastanawiał się, czego też Bóg od niego chce, spłynęła na niebo boska łaska, w ułamku sekundy posiadł wiedzę, co stało się ponad trzy tysiące lat temu w Egipcie i co działo się teraz w pobliskim mieście. Wiedział już też, jaka jest jego rola.

Będąc w okolicach celu, zauważył uciekających w panice ludzi i nieco dalej siejącego zniszczenie trzydziestometrowego potwora. Wysiadł z samochodu i krzyknął: „Boże jestem do twych usług!” i zaczął błyskawicznie rosnąć, a ubranie pękło na jego ciele. Po chwili zakonnik podobnie jak Bezrin miał blisko trzydzieści metrów wzrostu. Na ciele, którego nie powstydziłby się kulturysta, widać było plamy wątrobowe.

Przeor zakonu urodził się w znaku barana, tak więc walka była jego żywiołem. Z radością w sercu rzucił się do bitwy, która toczyła się między archaniołami a szkaradnymi bestiami.

Chwycił jedną kreaturę przypominającą pająka i w potężnych dłoniach zmiażdżył jego głowę. Wtedy został zauważony przez innych, toczących zajadłą bitwę. Także przez samego Bezrina, który wydał przeraźliwy pisk i wskazał ręką na niego. Momentalnie dziesięć potworów rzuciło się na zakonnika. Bezrin przypatrywał się wrogowi, próbując oszacować swoje szanse na wygraną, bądź przegraną.

Zakonnik poczuł ból w nodze. To któryś stwór wbił swój kolec jadowy w jego łydkę. Zaczęła momentalnie puchnąć. Ojciec Michał podniósł nogę i tupnął, miażdżąc swojego wroga. Następnie ruszył biegiem w stronę Bezrina. Rozpędzony wyrzucił obie nogi do przodu i kopniakiem powalił opasłego stwora. Usiadł na nim i zaczął okładać pięściami.

Część pomniejszych bestii porzuciła walkę z boskimi zastępami i wspięła się na kolosalną sylwetkę zakonnika. Kąsały go i dźgały kolcami jadowymi. On jednak nic sobie z tego nie robił, bił ile tylko miał sił w potworną głowę tego, który myślał, że będzie panował nad światem. Twarz powalonego kolosa napuchła i zaczęła krwawić.

Nagle dało się słyszeć strzały z broni palnej, to na arenę walki przybyło wojsko. I znowu łaska Boga, który stworzył Ziemię i człowieka, spłynęła na ludzi. Pojęli oni kto jest ich wrogiem, a kto sojusznikiem.

Teraz już szala zwycięstwa przegięła na stronę ludzi. Karabiny maszynowe, w które wyposażeni byli amerykańscy żołnierze, okazały się niezwykle skuteczne. Bitwa trwała jeszcze blisko godzinę, aż agresorzy co do jednego polegli.

Nowy Jork spłynął krwią. Na ulicach miasta walały się zwłoki zarówno potworów, jak i ludzi, a także archaniołów.

Blisko olbrzymiego ciała Bezrina leżał bez życia nagi człowiek. Było to zakonnik, ojciec Michał. Jego otwarte oczy wpatrywały się w niebo, a na twarzy gościł uśmiech radości.

 

&&&

 

Siły zła poniosły klęskę i uciekły od świata ludzi, najdalej jak to tylko było możliwe, ogarnęło ich bowiem uczucie, jakiego jeszcze nigdy nie zaznały, był to strach. Zlękły się, gdyż pojęły, że po tym wszystkim, co się stało nieodwracalnie, straciły znaczną część swoich mocy.

Koniec

Komentarze

Hej

Władca Egiptu Tutanchanon

Tutanchaton zerwał się lekko przestraszony

Dwa różne imiona, rozumiem, że to literówka. Jednak czy na pewno chciałeś napisać Tutanchanon, czy może Tutanchamon lub Tutanchaton?

Najpierw wyłupiono mu oczy, następnie oskórowano. Potem zanurzono we wrzącej smole wlanej do sarkofagu. Ostatecznie na wpół żywego zmumifikowano i pochowano.

Bez oczu i skóry jeszcze bym zrozumiał, ale po zanurzeniu we wrzącej smole, to nie wiem, jak ten koleś jeszcze żył, no i na pewno nadawał się do mumifikacji?

Tak więc ostatecznie zrzekł się panowania nad światem na rzecz kuzyna. Wystarczyło mu wieczne życie u jego boku, bo to obiecał w tej sytuacji tajemniczy przybysz.

Ale później w tekście nie ma wzmianki o Tutanchanonie, więc o jakim wiecznym życiu mówimy?

 

Opowiadanie zaczyna się od 10k znaków, na razie masz szorta ;)

Niestety, nie podobało mi się. Brak tu jakiegokolwiek bohatera, całość stanowi relację pozbawioną emocji czy napięcia. Zaczynasz jeszcze w porządku – wizyta bóstwa i zawarcie paktu mają pewien potencjał, ale zaraz porzucasz bohaterów i przenosisz czas akcji daleko w przyszłość. I co dostajemy? Długi, niepotrzebny opis potworów i walkę między aniołami a egipskimi demonami, do której później dołącza przeor i wojsko. Moim zdaniem – z którym możesz się nie zgadzać, oczywiście – horror to nie opisanie potwora czy tortur, tylko strach przed czymś, co może, lecz nie musi nastąpić. Najlepiej strach o główną postać w opowieści. Podajesz wszystko kawa na ławę: cierpią jakieś nieokreślone dziewice, potwory zjawiają się ot tak, a potem już przechodzisz do zadymy.

Motyw ukrytych istot, które mają plany co do śmiertelników, można wykorzystać na wiele sposobów, nie ograniczaj się tylko do wielkiej rozróby.

Pozdrawiam

Cześć Zanais !!!

 

Dzięki za wyłapanie błędów. No i oczywiście za przeczytanie i ocenę. Wiesz ja jestem jak disco polo samemu sobie się podobam :) Gdybym widział, że jest tragedia to bym nie publikował opowiadania. Ale masz rację, nie mam jeszcze wprawy w dobrym pisaniu. Gdybyś widział jak ten tekst wyglądał przed betą :))) Młody Pisarz bardzo mi pomógł.

 

Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuję.

 

PS.

Wiesz jak było z tym disco polo? Zespół wystąpił w “Mam talent” tak ich tam zje***i aż miło było oglądać. :)))))

Jestem niepełnosprawny...

Zgadzam się z Zanaisem, że brakuje tutaj jakiegoś bohatera, którego moglibyśmy chociaż trochę bliżej poznać i z którego perspektywy widzielibyśmy opisywane zdarzenia. A z powodu braku bohatera brakuje też emocji.

 

W roku 1930 nowej ery bezcielesne potwory powróciły do świata ludzi, by wypełnić swoją obietnicę. Stało się jednak tak, że istota, która stworzyła ziemski świat, zwana Bogiem, stanęła w obronie ludzi.

Ten fragment moim zdaniem zupełnie niepotrzebnie zdradza, co będzie się działo w dalszej części opowiadania.

 

prędko bez zwłoki

Powtarzasz to samo, wystarczy “prędko” albo “bez zwłoki”, ale oba to nadmiar.

 

Nowy Jork spłyną krwią.

Literóweczka: spłynął.

Kosmos to bazgranina byle jakich wielokropków!

Widać, że miałeś pomysł. Realizacja niestety nie jest najlepsza. Pozbawiona emocji relacja w drugiej części tekstu to też jest jakaś forma, niestety nie bardzo to się spina z częścią pierwszą. W tytule podajesz imię bohatera, który gubi się w całej historii. W części pierwszej trochę za mało egipskiego klimatu jest. Przykładowo:

Zmęczyła go trwająca wiele godzin huczna uczta, z okazji ukończenia dwudziestego roku życia, na której się wytańczył, objadł i opił wina.

Żaden wysoko urodzony Egipcjanin w czasach faraonów nie tańczyłby publicznie.

Sto dziewic w wieku od szesnastu do dwudziestu jeden lat po kolei poddawano torturom tak okropnym, że z bólu traciły przytomność, następnie podrzynano im gardła i mumifikowano.

Proces mumifikacji wymagał czasu. Tego się nie dało zrobić w jeden dzień.

Itd.

 

Pozdrawiam!

 

mindenamifaj

 

dzięki za przeczytanie i komentarz! Będę miał na uwadze by inaczej pisać.

 

MaLeeNa

 

bardzo dziękuję. Przypomniał mi się taki dowcip; umarł facet o którym nie można było powiedzieć kompletnie nic dobrego, mieli więc problem na pogrzebie…. nie pamiętam jak było dalej :) Ale chodzi mi o to jednak moje opowiadanie nie jest do końca złe :)

 

Również pozdrawiam!

Jestem niepełnosprawny...

Dejwidzie!

 

Przyznam, że trochę się momentami pogubiłam i np. nie za bardzo skumałam co się finalnie stało z Tutanchamonem. Walka Bezrina i ojca Michała przypomniała mi transformersów (i troszkę Kapitana Bombę) :-D No grubo pojechałeś :-)

Tekst składa się z części pierwszej, która coś zapowiada, ale zdecydowanie nie to, co dzieje się w części drugiej. Zaskoczenie było wielkie – muszę przyznać. Zrobiło się groteskowo. Poza generalną chęcią przedstawienia jatki, nie wyczułam większej idei za zdarzeniami z pierwszej części. Ale może nie wyłapałam wskazówek, które zostawiłeś w tekście?

Zabrakło mi na koniec tego Tutanchamona. Gdyby się wywinął i zyskał coś na całej tej masakrze – byłoby przewidywalnie, lecz mimo wszystko miałabym więcej satysfakcji. 

 

Pozdrowienia,

eM

Cześć emlisien !!!

 

Widzę, że dałem ciała z tym tekstem :) Następnym razem postaram się bardziej.

 

Dziękuję za przeczytanie i komentarz.

Pozdrawiam!!!

Jestem niepełnosprawny...

Cóż, vintage to to nie jest.

 

Ale jako taki horror absurdalno-komiksowy – zarąbiste. 

 

Początek ma potencjał na dość mroczny horror. Potem jednak idzie w zupełnie innym kierunku.

 

Dobrze by było w takiej historii opisać konkretną postać, która nie jest herosem, ale zwykłym śmiertelnikiem, uciekającym / kryjącym się przed złem. To czyni zagrożenie bardziej namacalnym. Tak samo opisy zniszczeń – niech to będą jakieś konkretne miejsca, budynki, bo inaczej to jest abstrakcyjne.

 

Widać postęp w pisaniu. Warto zastanowić się nad rozwinięciem, bo tak czasem mam wrażenie, że czytam scenariusz, a nie historię. Sama walka jest wspomniana, a nie opisana.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Witam GreasySmooth !!!

 

Powiem bardzo szczerze, że niezwykle cieszy mnie twój komentarz!!!

 

Wiesz, ja tak naprawdę chcę łamać konwencje, dlatego nie stosuję się do niektórych rad :) Stawiam ponad wszystko, żeby dobrze się czytało. No, ale jednak konwencje to zapewniają. A moje pomysły nie zawsze wywierają pożądany efekt. Będę starał się to połączyć, łamanie konwencji i szablonów przy jednoczesnym stosowaniu uznanych zasad pisania opowiadań. Pewnie nie od razu mi się uda…

 

Dzięki, serdecznie pozdrawiam!!!

Jestem niepełnosprawny...

Hmmm. Bogowie się pobili. Nie bezpośrednio, tylko wystawili swoich zawodników.

Po raz kolejny ludzie w Twoim opowiadaniu nie mają nic do gadania, są wyłącznie obserwatorami albo pionkami w rękach większych potęg (bogowie, kosmici, różnie to bywa).

Bóg chrześcijański wystawił prawie świętego mnicha. OK, miał prawo. Tylko czy lepszym wyborem nie byłby ktoś przyzwyczajony do walki? Bokser, zapaśnik, karateka? Bo przeor nie miał żadnych przydatnych odruchów, instynktów… No, dla mnie wojownik, który nie zauważa, że coś jadowitego się do niego podkradło i dziabnęło w łydkę, to ciamajda, a nie wojownik. Na swój sposób to wygląda na nepotyzm – do trudnego zadania nie zatrudniamy fachowca, tylko swojaka, który od dawna starał się nam przypodobać. Dlaczego on właściwie nie dostał żadnej broni i musiał naparzać wroga pięściami?

Babska logika rządzi!

Hej Finkla !!!

 

:) Cóż, ja sobie tak pomyślałem, że zwykły człowiek może nie uwierzyłby, że to przemawia do niego Bóg. Prędzej uznałby, że coś nie tak z jego głową… Uważam dalej, że przeor nadawał się do walki, był inteligentny (wyszedłem z założenia, że ludzie na wysokich stanowiskach są bardzo inteligentni) i spod znaku barana. Natomiast druga kwestia to, że bronią mnicha była siła fizyczna.

 

:)))

 

Pozdrawiam!

Jestem niepełnosprawny...

(wyszedłem z założenia, że ludzie na wysokich stanowiskach są bardzo inteligentni)

Z reguły jest odwrotnie xD

i spod znaku barana

Co ma znak do walki? Zresztą wiara w zodiakalne znaki kłóci się z naukami Kościoła.

 

Dawidzie, inteligencja to jeszcze nie wszystko.

Wyobraź sobie dwóch bokserów o porównywalnej inteligencji i wadze. Jeden ma za sobą tysiące godzin treningów i dziesiątki stoczonych walk, a drugi zaczął uprawiać boks w zeszłym tygodniu. Na którego postawisz?

Babska logika rządzi!

Hej

Dawidzie, spróbuj napisać coś nie w takiej sprawozdawczej formie. Wybierz sobie jakąś postać i opowiedz, jak ona przeżywa dane wydarzenia. Na pewno wyjdzie bardziej emocjonująco.

Potyczka aniołów z demonami to dosyć apokaliptyczny temat i zabrakło tu odpowiedniego wprowadzenia, zbudowania napięcia.

Najbardziej podobała mi się pierwsza scena z Tutenchamonem. W coś takiego idź – na spokojnie przemyśl zachowanie postaci i co może się im przydarzyć. Nie szukaj wielkich scen, bo zauważyłem, że je lubisz. Czasem trzeba kameralności ;)

Pozdrawiam

Cześć! 

Pojechałeś, podobało mi się. Świetny, wykręcony pomysł, w którym wychodząc ze starożytnego Egiptu, skonczyłeś w NY w konwencji jakiejś Godzilli albo innych Power Rangers.

Widziałem te gumowe skafandry potworów, druciane pzury, łby z masy papierowej i poprzewracane budynki z kartonu. 

 

Fajnie to napisałeś – dziwacznie, bo trochę sucho, jakbym oglądał reportaż w TV (i znowu – spojne z konwencją Godzilli). Ogólnie – czytało się nieźle.

 

Ale – proponuję kombinację klawiszy Ctrl+F i wpisać tam słowo – “niezwykły”. Jestem ciekaw, czy zauważysz to, co ja?

 

 

Hej Zanais !!!!

 

Dzięki, super rady.

 

Witaj Łosiot !!!!

 

Miłe, budujące słowa :)

Jestem niepełnosprawny...

Hej, dawidiq150

Przeczytałem. Zawsze podobały mi się Twoje pomysły. Tutaj też. Szczególnie sam początek ma tak duży potencjał, że chciałem czytać dalej.

Muszę się równocześnie zgodzić z innymi czytelnikami. Dobrze byłoby mieć tutaj jakiegoś bohatera i więcej emocji. Właśnie na początku wydawało się, że tak będzie. Spróbuj trochę poeksperymentować z pisaniem i skupić się więcej na bohaterach.

 

Pozdrawiam

Zgodzę się z poprzednikami. To nie jest jeszcze ciągle dobre OPOWIADANIE, w sensie – streszczasz, a nie wciągasz, nie masz głównej postaci, narracja też prowadzona w najprostszy możliwy sposób. Co za to masz, to pomysły – ten tekst stoi na efektownym, dobrym koncepcie. Jak ubierzesz ten pomysł w godną go formę, wyjdzie ci coś naprawdę fajnego.

ninedin.home.blog

Dzięki Ramshiri !!!

 

Dzięki ninedin !!!

 

Super i fajowo :)

Jestem niepełnosprawny...

Cześć Dawidzie!

Opowiadanie było dla mnie mimowolnie zabawne, ponieważ na tak małej przestrzeni zmieściłeś tyle różniastych postaci, potworów, faraonów, amerykańskie wojsko i mnichów :) Całkowicie zaskoczyła mnie walka aniołów z kosmitami! A zestawienie Stwórcy z obcymi – wielce pomysłowe. Fakt, brakuje bohatera, ale przygody fajne.

Pozdrawiam!

 

Sorry, ale mi nie podeszło. Taki komiks, a tych nie trawię.

Czego jak czego, ale wyobraźni Ci nie brakuje ;)

Przynoszę radość :)

Przeczytałem i mam z tym opowiadaniem problem mentalny: nie umiem podzielić go na sceny i sobie rozpisać (w głowie) akcji. To nie krytyka, ale moja słabość.

Szczegółowo, w 1330 pne panował Tutenchamon, co znaczy "żywy obraz Amona", z urodzenia nazywał się Tutenchaton. Nie ma tagu alt-hist, wolno mi.

Po co aż archaniołowie zostali użyci przez Najwyższego i to w sile kilkunastu? Wystarczy prosty anioł do zniszczenia całego świata i nosi imię Abaddon (łac. Exterminans).

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

W sumie to jest raczej pomysł albo streszczenie niż opowiadanie, plus Tutanchamon (z urodzenia istotnie Tutanchaton, jak tu zwracano uwagę, ale szybko porzucił to imię, kiedy wrócił do tradycyjnej religii po epizodzie amarneńskim) jest tu raczej pretekstowy, ot, bardzo znany, z powodów wyłącznie archeologicznych, faraon. No i nie został pochowany w piramidzie, bo piramidy budowano dużo wcześniej ;)

Myślę, że spokojnie mógłbyś tu mieć jakiegoś niekoniecznie faraona, ale zwykłego żądnego nieśmiertelności człowieka, byłoby chyba ciekawiej. I bez zbytecznych kombinowań z oddawaniem władzy.

Przydałoby Ci się nauczyć lepiej pisać postacie, może gdybyś poeksperymentował z narracją pierwszoosobową wyszłoby lepiej? Bo bohaterów w tym opowiadaniu nie ma – jest relacja o wydarzeniach, a to trochę mało.

Ale ogólnie dość poprawnie, z pewnością robisz pisarskie postępy :)

 

http://altronapoleone.home.blog

Nowa Fantastyka