- Opowiadanie: buburmusz - Piekarnia

Piekarnia

Każdy marzy o swoim miejscu.

Oceny

Piekarnia

Kołatka w kształcie kociej łapki błyszczała na potężnych, antycznych drzwiach prowadzących do piekarni. Łkające zawiasy ustąpiły niechętnie kiedy pociągnął za klamkę. Jego oczom ukazało się duże pomieszczenie, zatopione w ciepłym świetle zachodzącego słońca, którego promienie przedzierały się przez ogromne okno i tańczyły między drobinkami mąki unoszącymi się w powietrzu. Powoli poszedł dalej, stanął za ladą, zamknął oczy i uśmiechnął się wciągając w nozdrza zapach historii.

 

Z kieszeni obszernego płaszcza wyjął zawiniątko i położył je na blacie.

 

„Witaj w swoim nowym domu” powiedział rozwiązując sznurek i pozwalając tkaninie opaść.

 

Sprzątał nieśpiesznie, a wszystkiemu przyglądał się cierpliwie, z wnętrza słoja, sfermentowany kot.

Koniec

Komentarze

Takie sobie. Ani zaskakujące, ani wnikliwe, jedyna reakcja po przeczytaniu to lekkie “fuj”. Chyba że czegoś nie zrozumiałam?

Zgaduję, że kocia kołatka na początku ma jakieś znaczenie i jakos wiąże się z tym kotem w słoiku…?

Kosmos to bazgranina byle jakich wielokropków!

Sfermentowany kot?

Obawiam się, że nie zrozumiałam. Nie widzę też związku między piekarnią a przyniesionym do niej pakunkiem – bo chyba nie chodzi o zakwas do wyrobu pieczywa… :(

 

„Witaj w swoim nowym domu” po­wie­dział… ->  – Witaj w swoim nowym domu – po­wie­dział

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dużo niejasności jak na drabble. Przybiłbym Ci piątkę, ale mam dwie ręce na klawiaturze. Jeżeli ów kot jest jakimś zwrotem akcji, który ma zmienić spojrzenie na dotychczasową sytuację, to wydaje mi się, że muszą istnieć jakieś odniesienia drabblowe poza samym drabblem.

 

Niezależnie czy kot był w opakowaniu, czy stał już na półce, to niezbyt jasno wiąże się z całą opisaną historią. Realia sobie odbudowałem w wyobraźni, ale podejrzewam, że nie było celem drabbla wyłącznie tworzenie nowej świątyni w głowie czytelnika ;)

 

Sprzątał nieśpiesznie, a wszystkiemu przyglądał się cierpliwie, z wnętrza słoja, sfermentowany kot.

Nagle wydaje się, jakby ucięto kawał akcji. To zdanie przy odrobinie złośliwości można rozumieć tak, że nie wiadomo co robi kot, a co osoba (jeśli odbieremy je za karkołoną konstrukcję poetycką):

Sprzątał nieśpiesznie, a przyglądał się cierpliwie

Z wnętrza słoja

Sfermentowany kot

 

Tekst pewnie pociąga kilkoma obrazkami (pył mączny, kocie elementy, słoik), ale te obrazki choć budują estetyczną mozaikę, to nie przemawiają treścią na tyle, by zrozumieć przebieg sytuacji.

 

 

W sumie nic ciekawego nie wynikło z tego drabble.

 

Facet wszedł do (swojej? dopiero co nabytej?) piekarni i przyniósł sfermentowanego kota w słoiku, oznajmił mu, że to jego nowy dom, a później kot patrzył jak bohater niespiesznie sprząta.

 

Zbyt mało informacji, za to za długi opis z początku.

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Nie pozostaje nic innego, jak zwrócić się do szanownej Autorki z pokorną prośbą o egzegezę…

Cześć Bubur – nie znamy się, więc Dobry Wieczór.

Za przestrzenno-powabnie pachnących pierwszych sześć linijek poematu, jestem w tobie zakochany!

I na tym raczej zakończę, pozostając w bardzo miłym nastroju.

‘Oczywiście, jako ‘zapytaniec, poproszę (jeśli zechcesz) – dlaczego takie, a nie inne ostatnie zdanie?

Nie sądzę, żeby ta, która potrafi tak miękko i barwnie przekazać nam to, co na wstępie – za wszelką cenę chciałaby zrobić aż taki zakręt (czy tylko w moich) wnętrznościach? Szok ponad wszystko? Tak ciebie jako człowieka twórcę nie czytam, więc? Baaardzo proszę, odsłoń choć trochę zasłonę.

Czekając pozdrawiam

LabinnaH

Masz tu kilka ciekawych elementów, tylko że sprawiają wrażenie przypadkowo zestawionych. Czytelnik dostaje urywek historii, z którego niewiele wynika.

It's ok not to.

Widzę, że tym razem nie trafiłam. Cóż, bywa i tak :) Już wyjaśniam. Ten tekścik powstał właściwie jako odpowiedź na 'inside joke', który żyje między mną a moim kolegą, piekarzem, który fermentuje wszystko co się da, robiąc z tego właśnie zakwas na chleb. Nie chodziło o szokowanie, miało to być raczej humorystyczne :) Najwidoczniej nie broni się bez kontekstu :) Ale to nic. Cieszę się, że chociaż pierwsze sześć linijek wywołały miłe uczucia :) @ LabinnaH To zawsze miłe czytać słowa miłości <3 Za wszelkie wewnętrzne odczucia związane z fujką przepraszam. Moja kulpa.

I have loved the stars too fondly to be fearful of the night

Hmmm. Ja też nie zrozumiałam tego inside joke.

Tak się zastanawiam – jeśli kot sfermentował, to czy może się przyglądać? I nie mam na myśli oczywistej oczywistości, że kot nie żyje, tylko nie wiem, czy proces fermentacji nie uszkodził oczu.

Babska logika rządzi!

Po przeczytaniu tekstu i komentarzy dowiedziałem się, że nie tylko ja nie zrozumiałem ‘żartu’ i ulżyło mi.

Nowa Fantastyka