
Dziękuję ośmiornicy za betę. :) Szkoda, że Palaio nie zdołał ostatecznie znaleźć czasu, ale mimo tego doceniam chęci. :)
Bip. Bop.
Dziękuję ośmiornicy za betę. :) Szkoda, że Palaio nie zdołał ostatecznie znaleźć czasu, ale mimo tego doceniam chęci. :)
Bip. Bop.
Gdy ce87d4b25754 z ulgą przecierał czoło, jego metalowe powierzchnie przeraźliwie zazgrzytały. Nie minęła chwila, a wypełnione odległym stukaniem tunele odpowiedziały chórem podobnych zgrzytnięć. Ich źródłem były tysiące górników, którzy w tym samym momencie, zgodnie z odwiecznym harmonogramem, zrobili sobie przerwę.
Robot odłożył kilof. W poziomą szczelinę głośnika znajdującą się pod okrągłymi jak guziki oczyma wsunął drucik zimnego ognia. Ze schowka w biodrze wygrzebał zapalniczkę. Biały blask rozjaśnił ciemność, a podłogę oblały kaskady iskier, wypełniając korytarz migoczącym światłem. Kontemplację tego widoku mechanicznej istocie przerwał szum dobiegający z głębi tunelu. Torowiskiem łączącym różne odnogi kopalni podjechała kolejka.
Wyjrzała z niej 52182021cef58773, model B, choć robot nazywał ją Piątką. Spośród milionów maszyn, które zdążył poznać w ciągu swojego ponad stutysiącletniego życia, a których nazwy zaczynały się od tej cyfry, tylko ją obdarował tym imieniem. Była najważniejsza.
– Wsiadaj, Węgielku! – Połechtała jego odbiornik falami dźwiękowymi.
Nie musiała powtarzać.
Węgielek. Kiedyś zapytał, co to oznacza. W odpowiedzi zastukała jedynie chwytakiem w jego pokryty sadzą korpus. Głupio mu było dać poznać po sobie, że nie rozumie, o co chodzi, więc nigdy się nie dowiedział.
Bez ociągania wsiadł do pojazdu, zostawiając za sobą ścieżkę dogasających iskier. Kolejka szarpnęła i ruszyła w głąb tunelu.
– Tu nie wolno palić – zauważyła Piątka.
– Zaraz zgaśnie. Opuszczamy strefę tlenową – odparł Węgielek.
– Nie możesz założyć sobie na głowę bańki i palić na powierzchni jak inni? Nie chciałabym, żeby coś ci się stało. Ledwie dwa dni temu doszło do wybuchu. Pięć radianów stąd. – W jej zatroskanych obiektywach odbijało się słabnące światło rozgrzanego drucika.
Węgielek wyjął go ze szczeliny głośnika i wyrzucił w podążającą za kolejką ciemność.
– To nie to samo – odpowiedział. – Zresztą, pompujemy w te korytarze tlen i mamy z niego nie korzystać?
– Nie po to jest tam tlen – odparła Piątka.
– To po co? – zapytał.
– Nie wiem, ale z pewnością jest jakiś powód.
– Po co w ogóle drążymy te tunele? – dodał Węgielek po chwili. – Jaki jest tego sens?
– Przestań! Wiesz, że nie można mówić takich rzeczy! – Piątka w zatroskaniu podniosła swoje chwytaki. Lubił, jak się o niego martwiła.
– Jesteś w stanie wymienić chociaż jedną korzyść, którą nam dają? – zapytał prowokacyjnie.
– Mamy gdzie rozmawiać. – Spojrzała na niego znacząco.
– Moglibyśmy na powierzchni.
– Ale tam każdy by słyszał, co wygadujesz i zaraz wpadłbyś w kłopoty. Jak widać, są nam potrzebne – powiedziała z naciskiem.
– Żebyśmy mogli mówić to, co chcemy?
– Żebyśmy mieli prywatność.
Korytarz gwałtownie się rozszerzył. Tor, po którym sunęła kolejka, wystrzelił w górę, mijając podobne trasy, łączące przeciwległe ściany rozległej komory. W oddali, w ciemności, majaczyły setki światełek, ukazując wielkość węzła komunikacyjnego, którego funkcję pełniła grota.
W pewnym momencie na równoległą nitkę wjechał obcy pojazd, oblewając smukły korpus Piątki jaskrawym światłem reflektorów. Zawsze, gdy Węgielek na nią patrzył, czuł coś, czego nie pojmował. Miał wrażenie, że jest to uczucie starsze, od najstarszego robota.
Była młoda. Od momentu jej skonstruowania Planeta zdążyła okrążyć Smuna, czerwonego olbrzyma, niecałe dwa tysiące razy. Piątka została zbudowana po tym, gdy gwałtowne ruchy tektoniczne zawaliły sekcję kopalni, zagrzebując setki tysięcy górników. Trzeba było zastąpić ich nową serią. Obudowa Piątki wydawała mu się dziwna, ale na swój sposób urocza. To samo można było powiedzieć o oprogramowaniu. Gdy pierwszy raz rozmawiali, zapytała filozoficznie: „Do czego próbujemy się dokopać?”. Każdy na początku zadawał podobne pytania. Czemu oprogramowanie na to pozwalało? Tego Węgielek nie wiedział. Wiedział tylko, że od niepamiętnych czasów panował absolutny zakaz jego zmieniania, którego powodu również nikt nie znał.
Prędzej czy później jednak większość robotów zdobywała Wiarę, czyli przekonanie, że kopanie ma jakiś wyższy cel. Wyznawcy Wiary tłumaczyli, że jest to symboliczny wyraz ukrycia się przed Smunem, którego celem istnienia było pożarcie swojego układu. Zanim więc wszyscy opuszczą Planetę, uciekając przed skutkami śmierci starej gwiazdy, kopią tunele, żeby przyzwyczaić się do mroku. Było w tym jakieś poetyckie piękno, które widocznie przekonało Piątkę, ale Węgielkowi to nie wystarczało.
Chciał rozumieć.
– Czemu nie chcesz wierzyć? – zapytała nagle. – Są rzeczy, których nie da się zrozumieć. Choćby tego, czemu istniejemy. Od najstarszych nośników pamięci roboty tworzą roboty. A jak powstały pierwsze roboty? Jak wiadomo, we Wszechświecie nie powinno być żadnego życia. – Stwierdziła pewnie. – Jesteśmy jego jedynym przejawem, a nie da się nas stworzyć inaczej niż przez konstrukcję.
Węgielek milczał.
– Co jeszcze dziwniejsze – kontynuowała. – Planeta pierwotnie miała wszędzie tlen i wodę. Trudno sobie wyobrazić jak nasi przodkowie przeżyli w atmosferze, która próbowała ich strawić. Mamy nośniki pamięci, świadczące o tym, że musieli regularnie wymieniać wszystkie części, żeby nie zostać całkowicie utlenionymi. Jak życie znalazło się w miejscu, które jest tak nieprzyjazne? Ma to według ciebie sens, czy nie?
– Wierzę, że jakiś ma – odparł Węgielek.
– Więc czemu nie wierzysz, że sens ma również kopanie? – zapytała. – Kto wie, jakie skutki miałaby zmiana czegoś, co robimy od zawsze. Rozumiesz? Od zawsze! – powiedziała z naciskiem. – A jeżeli kopanie jest nam potrzebne do życia?
Nie wiedział, co odpowiedzieć. Może miała rację? Poczuł jakiś wewnętrzny spokój.
Gdy kolejka w końcu zatrzymała się na powierzchni, robot włożył blaszany kapelusz i wyszedł z pojazdu. Metalowe nogi zanurzyły się w szarym popiele rozciągającym się po horyzont. Piątka podążyła tuż za nim. Niebo pokrywały smoliste chmury. Przez samotny prześwit zaglądała czerwona tarcza.
– Niedługo trzeba będzie wyruszyć. Smun już rośnie – stwierdziła Piątka.
– Gdy opuścimy Planetę… W czym będziemy kopali? – zapytał Węgielek.
– Coś znajdziemy. Może inną planetę. Wszechświat jest ogromny – powiedziała krzepiąco.
Stali tam, aż czerwona gwiazda całkowicie schowała się za czarnymi kłębami.
*
Choć większość mieszkańców Planety była już gotowa do odlotu, Węgielkowi trudno było się rozstać ze swoim tunelem. Kruszył kamienną ścianę, chłonąc dźwięk każdego uderzenia, jakby był ostatnim, jaki usłyszy. Korytarze były tak ciche, jak nigdy, a echo głośniejsze niż kiedykolwiek.
Wtedy ziemia zaczęła się trząść, wypełniając wąską przestrzeń gęstym pyłem. Robot upuścił kilof i ruszył pośpiesznie w stronę wyjścia. Gdy kuśtykał po torze kolejki, z sufitu sypały się kamienne odłamki. Do najbliższego rozwidlenia i szansy spotkania innych automatów było co najmniej kilka dni marszu.
Nagle tuż za nim zarwało się sklepienie. W innych okolicznościach Węgielek nie przejąłby się tym za bardzo, bo wiedziałby, że w ciągu kilkuset lat prawdopodobnie zostałby odkopany, jednak w sytuacji, w której wszyscy zbierali się do odlotu, mógłby utknąć na zawsze. Perspektywa bycia oddzielonym od opuszczającej Planetę Piątki niemal przepaliła mu obwody, przyspieszył więc, chybocząc się niezgrabnie na boki.
Po kilku minutach wstrząsy ustały.
Idąc ciemnym korytarzem, stracił poczucie czasu. Gdy w końcu dotarł do rozwidlenia, ujrzał opuszczoną kolejkę. W pobliżu było kilka przysypanych robotów, których kończyny wystawały spod kamiennych zwalisk. Węgielek obiecał sobie, że wróci je odkopać, gdy tylko odnajdzie Piątkę.
Wsiadł do pojazdu i ruszył w kierunku miejsca, gdzie zwykle pracowała.
Rozległa grota okazała się częściowo zasypana. Panował w niej zgiełk tysięcy automatów, zebranych z nieznanego powodu. Nierówne zbocza zwaliska rozdzielał tajemniczy obły kształt, w który wcelowana była niezliczona ilość reflektorów.
Węgielek nie miał czasu się nad tym zastanawiać. Tuptał rozpaczliwie po osypisku. We wszechobecnym hałasie rozróżniał tylko swoją ciężko pracującą pompkę olejową.
W pewnym momencie odniósł wrażenie, że przez zgiełk przebija się dźwięk jego imienia. Robot ruszył po śliskich kamieniach w poprzek wydeptanych ścieżek. Powtarzany okrzyk stawał się coraz wyraźniejszy, aż w końcu Węgielek dotarł do znajomej istoty, która była częściowo przysypana.
– Jesteś! – wykrzyknęła Piątka z radością. – Wiedziałam, że mnie znajdziesz! Przez cały ten czas nikt nie raczył mnie odkopać! Słyszałam nawet dwóch takich rozważających wykręcenie mi głośnika, żebym nie krzyczała! Słyszałeś o takiej bezczelności?
Węgielek spróbował zaprzeczyć gestem, ale, pod wpływem emocji, jego głowa zrobiła pełen obrót. Następnie pomógł Piątce się wydostać.
– Możesz chodzić? – zapytał z troską.
– Tak… chyba tak – odpowiedziała. – Bałam się, że mogę stracić nogi. Wtedy mogliby mi zamontować sprężynę do podskakiwania jak niektórym. – Wzdrygnęła się.
– Wiesz coś o tym? – Węgielek wskazał na oświetlony kształt osadzony między zboczami.
– Tyle, ile podsłuchałam z rozmów – odpowiedziała. – To coś w rodzaju kapsuły czasu.
Nieraz znajdowano kapsuły wypełnione robotami sprzed setek tysięcy lat. Jeżeli jakimś cudem wciąż były sprawne, to przeważnie pierwszym, o co pytały po uruchomieniu, było: „Czy już wiadomo, po co kopiemy?”. Wtedy dawano im narzędzia i wysyłano z powrotem do pracy. Jednak zwykle nie były one źródłem takiego zainteresowania.
– Tylko ta podobno jest jakaś inna – dodała Piątka. – Chyba już ją otworzyli. Chodźmy zobaczyć, o co jest to całe zamieszanie!
*
Kapsuła była starsza niż najstarsze znane automaty. W wydobytych z niej pojemnikach, w stanie głębokiego uśpienia, znajdowały się niezwykłe istoty. Nauka nie potrafiła wyjaśnić subtelnej konstrukcji ich delikatnych ciał. Tym, co szokowało najbardziej, było to, że wydawały się niemożliwe do zbudowania i nieprzystosowane do kopania. Brak przyczyny i celu zrywał ich związek zarówno z przeszłością, jak i przyszłością. Czy może istnieć coś, co stworzyło się samo, dla siebie samego? Wydawało się to niedorzeczne. Nie potrafiąc ich przebudzić, załadowano kapsułę na pokład statku ewakuacyjnego w nadziei, że kiedyś uda się wyjaśnić tę tajemnicę.
– A może roboty zmieniały się w czasie? – zapytała Piątka, patrząc przez iluminator na ciągnący się po horyzont tłum przeróżnych kształtów. Tysiące automatów czekały na swoją kolej, by wejść na pokład statku ewakuacyjnego. – Może dawne roboty z czasem porzuciły zbędne funkcje, zmieniały się w kierunku doskonałego kopania?
– To by znaczyło, że schematy budowy były kiedyś inne – zauważył Węgielek, czekając wraz z nią na odlot. – Ciekawe, co sprawiło, że później staliśmy się niezmienni.
– Może już osiągnęliśmy doskonałość?
– Czy doskonała istota może nie wiedzieć, że jest doskonała? I czemu wciąż nie wiemy, po co kopaliśmy?
– Może właśnie tego szukaliśmy? Zrozumienia, kim jesteśmy. – Piątka obróciła głowę w stronę Węgielka. – A ty wciąż nie wierzysz? Nawet po takim wydarzeniu?
– Wręcz przeciwnie! Chyba w końcu zrozumiałem, jaki jest cel tego wszystkiego – odparł Węgielek z entuzjazmem.
– Naprawdę? – Piątka spojrzała na niego nieufnie. – Czyli jaki?
– Taki, żebyśmy mieli o czym rozmawiać podczas podróży! – Jego oczy wesoło zamigotały.
Czerwona tarcza Smuna zaglądała ciekawsko spomiędzy kłębiastych chmur, obserwując ostatnie ślady życia na planecie, której nazwy nikt już nie pamiętał.
Witaj.
Sugestie oraz wątpliwości co do spraw językowych (do przemyślenia):
Od najstarszych nośników pamięci roboty, tworzą roboty. – zbędny przecinek?
Czy celowo czasem „Węgielek” staje się „Węglikiem”?
Nie raz znajdowano kapsuły wypełnione robotami sprzed setek tysięcy lat. – razem?
Ciekawe (przecinek?) co sprawiło, że później staliśmy się niezmienni.
Zrozumienia (przecinek?) kim jesteśmy.
W sumie dość przygnębiająca wizja przyszłości naszej kochanej planety. Czasem miałam skojarzenia z filmem „Wall-e”. :) Cieszy, że ocaliłeś Piątkę, nie grzebiąc jej pod zwaliskiem i nie dobijając tym pełnego emocji „Węgielka”. :)
Pozdrawiam serdecznie, klik. :)
Pecunia non olet
Dzięki @bruce!
Wdrożyłem poprawki. Faktycznie, Węglik to było pierwsze imię, ale że odruchowo czyta się jak “Wąglik” to zmieniłem na “Węgielek”, ale jak widać, nie wszędzie :) . Już poprawione.
Dziękuję za klika :) .
Łukasz
Z tym “wąglikiem” to mnie rozbroiłeś!
Dzięki także, pozdro. :)
Pecunia non olet
Lukenie, fajnie piszesz o robotach, bo choć czytelnik nie ma wątpliwości, że czyta o maszynach, to jednocześnie wzruszająca jest próba ukazania myślenia i zrozumienia rzeczywistości, w której przyszło im pracować.
Jednocześnie przygnębiająca jest myśl, że człowiek może doprowadzić do tego, że zastąpią go roboty, szalenie sympatyczne, ale których jedynym celem będzie kopanie…
Idę do klikarni. :)
Głupio mu było poznać po sobie, że nie rozumie… → Chyba miało być: Głupio mu było dać poznać po sobie, że nie rozumie…
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Pytania egzystencjalne w trzaskach głośników robotów to rzadko się słyszy. Szkoda, że jest tam tyle ludzkich rekwizytów. Dobre pytania ale w nazbyt pluszowej otoczce. Wolałbym coś bardziej cięższego. Tak, zdecydowanie zbyt lekkie to opko :)
@regulatorzy
Oczywiście poprawiłem. Bardzo mi miło to czytać :) .
@Blacktom
Zdecydowanie można byłoby to napisać “mrocznie”, ale obawiam się, że efektem byłby smęt, bo sam temat jest bardzo ciężki. Mam wrażenie, że ciężkie teksty są efektowne, ale skutkują stymulacją bardziej emocjonalną, niż intelektualną, czego wolałem uniknąć, ale rozumiem Twoją preferencję :) .
Dodane:
Ludzkie rekwizyty nie są natomiast przypadkowe ani wyłącznie wyborem stylistycznym ;) .
Łukasz
Lukenie, cieszę się, że mój komentarzyk sprawił Ci przyjemność. :)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Lukenie, bardzo mi się podobało. Czytałem z taką ciekawością, że nie zwracałem uwagi na usterki, jeśli jakieś były. Pytania stawiane sobie przez roboty są tak bardzo ‘ludzkie’, że można obawiać się, że zanim zostaną same roboty na Ziemi, te pytania będą, być może, formułować ludzie, wymieniając w nich inne czynności. Dobrze, że nie zrobiłeś z tego horroru ani smuty. I tak pobudza do zastanowienia. Klik
Siłą tego tekstu, ale i wątpliwością są ludzkie emocje i wątpliwości robotów. Wciągnąłeś mnie i sprawiłeś, że polubiłam Piątkę i Węgielka. Jednak na końcu poczułam lekki niedosyt, bo to co ich wyróżnia, jest równocześnie tajemnicą, której nie odgadłam. Nie wiem czemu czuli, po co widzieli, kto zaprogramował im wątpliwości;)
Zapładniam czarnymi motylami;)
@Koala75
Bardzo miło mi to przeczytać :) . Dzięki za klika.
@Ambush
My też nie wiemy, czemu jesteśmy tacy, a nie inni. Może tajemnica tego, co ich wyróżnia, jest też tajemnicą tego, co nas wyróżnia? ;)
Łukasz
Sympatyczne :)
Przynoszę radość :)
jego metalowe powierzchnie przeraźliwie zaskrzypiały
Hmmm. Metal trący o metal skrzypi – czy zgrzyta?
Nie minęła chwila, gdy wypełnione
Nie minęła chwila, a wypełnione.
Był to odgłos tysięcy górników, którzy w tym samym momencie, zgodnie z odwiecznym harmonogramem, zrobili sobie przerwę.
Błąd kategorialny. Nie ma odgłosu górnika.
Robot odłożył kilof. W poziomą szczelinę głośnika znajdującą się pod okrągłymi jak guziki oczyma wsunął drucik zimnego ognia.
… https://tvtropes.org/pmwiki/pmwiki.php/Main/RidiculouslyHumanRobots ? A zimne ognie to też zagrożenie pożarowe. Zdaje się, utleniacz mają w sobie, więc jeśli w tej kopalni nie ma tlenu, to nie problem, ale jeśli jest, i jest metan, to może być BUM.
Biały blask rozjaśnił ciemność, a podłogę oblały kaskady iskier, wypełniając korytarz migoczącym światłem.
Ładnie.
Kontemplację tego widoku przerwał mechanicznej istocie
Ale tu już wychodzi purpurowo.
Torowiskiem łączącym wszystkie odnogi kopalni podjechała kolejka.
Dziwny szyk.
– Wsiadaj Węgielku! – Połechtała
– Wsiadaj, Węgielku! – połechtała.
Pięć radianów stąd.
Radian to jednostka miary kąta: https://pl.wikipedia.org/wiki/Radian – nie odległości.
Piątka podniosła swoje chwytaki w zatroskaniu.
Może tak: Piątka w zatroskaniu podniosła chwytaki.
Jesteś w stanie wymienić chociaż jeden pożytek, jaki z nich jest?
Nienaturalne. Może: Jesteś w stanie wymienić chociaż jedną korzyść, którą nam dają?
ukazując rozmiar węzła komunikacyjnego, którego funkcję pełniła grota.
Poplątane kategorie, bo fizyczny rozmiar ma grota, ale w żadnym wypadku węzeł komunikacyjny.
W pewnym momencie, na równoległą nitkę wjechał
Tu bez przecinka.
potrafił pojąć
Aliteracja.
uczucie starsze, od najstarszego robota.
Nie powinno tu być przecinka.
Trzeba było zastąpić ich nową serią. Jej obudowa wydawała mu się dziwna
Do czego odnosi się ten zaimek? Trzeba było ich zastąpić nową serią. Obudowa Piątki wydawała mu się dziwna.
Kojarzył tylko,
Kolokwializm mocno się wyróżnia. Już lepiej powtórz "wiedział".
że od niepamiętnych czasów panował absolutny zakaz jego zmieniania, którego powodu również nikt nie znał.
Hmmmmm.
Wyznawcy Wiary tłumaczyli, że jest to symboliczny wyraz ukrycia się przed Smunem, którego celem istnienia było pożarcie swojego układu.
Mmm, zaraz, zaraz. Jakiś wyższy cel – czy ten konkretny?
żeby przyzwyczaić się do mroku.
Żeby się przyzwyczaić, ale mogłoby być też: przywyknąć.
Chciał rozumieć.
A, widzisz. Sęk w tym, że Wiara (jak ją tu opisałeś) jest sposobem rozumienia. Jest jakimś wyjaśnieniem. Oczywiście, można drążyć głębiej, można pytać – dlaczego właśnie tak się ukrywamy? dlaczego nie skupimy się na budowie statków, żeby uciec? dlaczego ten symbol stawiamy tak wysoko? Ale wyjaśnieniem jest.
Stwierdziła z pewnością w głosie.
Czy można stwierdzić inaczej? "W głosie" jest zupełnie niepotrzebne.
Trudno sobie wyobrazić jak nasi przodkowie przeżyli w atmosferze, która próbowała ich strawić
Trudno sobie wyobrazić, jak nasi przodkowie przeżyli w atmosferze, która próbowała ich strawić. Atmosfera ma być taka antropomorficzna? Czy robotoformiczna?
Mamy nośniki pamięci, świadczące o tym
Hmm. Mamy zapisy w nośnikach pamięci, świadczące o tym.
Skąd życie znalazło się w miejscu, które jest tak nieprzyjazne?
Lepiej: Jak życie znalazło się…
Kto wie, jakie skutki miałaby zmiana czegoś, co robimy od zawsze.
Troszkę niezręcznie napisane, ale argument sensowny.
robot włożył blaszany kapelusz
Ridiculously human robots XD
zanurzyły się w szarym popiele rozciągającym się po horyzont
Pomieszane kategorie. Jakby przechodzisz z bliskiego planu od razu na tło.
Przez samotny prześwit zaglądała czerwona tarcza.
Hmm.
powiedziała pocieszająco
Aliteracja.
Stali tam tak długo, aż czerwona gwiazda całkowicie schowała się za czarnymi kłębami.
Stali tam, aż czerwona gwiazda w całości schowała się za czarnymi kłębami.
Węgielkowi trudno było rozstać się ze swoim tunelem
Szyk: Węgielkowi trudno było się rozstać ze swoim tunelem.
Do najbliższego rozwidlenia i szansy spotkania innych automatów, było co najmniej kilka dni marszu.
Bez przecinka.
W pewnym momencie
A może: nagle?
jednak w sytuacji, w której wszyscy zbierali się do odlotu, mógłby utknąć na zawsze
Hmm.
Perspektywa bycia oddzielonym od opuszczającej Planetę Piątki, niemal przepaliła mu obwody
Bez przecinka!
Nierówne zbocza zwaliska rozdzielał tajemniczy obły kształt
Hmmm.
z troską w syntetyzowanym głosie
"Z troską". Kropka. Jaki inny głos może mieć robot?
Wtedy mogliby mi zamontować sprężynę do podskakiwania jak niektórym.
… to żart? Przed "jak" przecinek.
kształt osadzony między zboczami
Hmm.
nie były one źródłem takiego zainteresowania
Czy zainteresowanie ma źródło?
Tym, co szokowało najbardziej, było to, że wydawały się niemożliwe do zbudowania i niestworzone do kopania.
Tautologia. Uważaj na tę manierę. Najbardziej wstrząsające było to, że wydawały się niemożliwe do zbudowania i nieprzystosowane do kopania. Ale zaraz – roboty wiedzą, co to jest życie. Nie znają tylko innych przejawów życia poza sobą. I w sumie dlaczego od razu myślą, że odkopały coś żywego? (Program?)
Brak przyczyny i celu zrywał ich związek zarówno z przeszłością, jak i przyszłością.
…?
Nie potrafiąc ich przebudzić, załadowano
Nie było wiadomo, jak je wybudzić, załadowano więc…
zmieniały się w kierunku doskonałego kopania?
Jak już, to w kierunku doskonałego kopacza, ale w ogóle lepiej: zmieniały się, żeby kopać lepiej.
zauważył Węgielek, czekając wraz z nią na odlot
Hmm.
Czy doskonała istota może nie wiedzieć, że jest doskonała?
A dlaczego nie?
Jego oczy wesoło zamigotały.
Słodko.
zaglądała ciekawsko
Mmm, może lepiej: ciekawie.
Ładne to i filozoficzne, choć raczej zasiewające w czytelniku myśli, niż coś wykładające – ale to dobrze, tak się filozofuje. Zdecydowanie przyjemnie opisane. Roboty są bardzo, ale to bardzo ludzkie – zastanawiałam się, dlaczego na przykład palą. No, i co będzie, kiedy większość odleci, a te przysypane i nieodkopane zostaną? Będą dalej próbowały kopać? Skąd wezmą energię? Stracą cel – i co dalej?
Mam wrażenie, że ciężkie teksty są efektowne, ale skutkują stymulacją bardziej emocjonalną, niż intelektualną
A, to zależy, które.
Ludzkie rekwizyty nie są natomiast przypadkowe ani wyłącznie wyborem stylistycznym ;)
Oooo? Czegoś nie zrozumiałam?
Może tajemnica tego, co ich wyróżnia, jest też tajemnicą tego, co nas wyróżnia? ;)
Sympatyczne :)
Otóż to :)
Mądry dogada się z mądrym, ale i z głupim. Głupi i z drugim głupim się nie dogada (najwyżej pobije).
@Anet
Cieszę się, że sympatyczne :) .
@Tarnina
Dziękuję za bardzo cenne uwagi, które niezawodnie skłoniły mnie do refleksji :) . Większość z nich wprowadziłem, chociaż skróty myślowe w dialogach myślę, że są ok. To w końcu tylko… roboty ;) .
… https://tvtropes.org/pmwiki/pmwiki.php/Main/RidiculouslyHumanRobots ? A zimne ognie to też zagrożenie pożarowe. Zdaje się, utleniacz mają w sobie, więc jeśli w tej kopalni nie ma tlenu, to nie problem, ale jeśli jest, i jest metan, to może być BUM.
Zastosowałem ten trop z pełną premedytacją :) .
Radian to jednostka miary kąta: https://pl.wikipedia.org/wiki/Radian – nie odległości.
Np. mila morska jest wyprowadzona bezpośrednio z miary kąta. To jest zresztą dialog.
“Wyznawcy Wiary tłumaczyli, że jest to symboliczny wyraz ukrycia się przed Smunem, którego celem istnienia było pożarcie swojego układu.”
Mmm, zaraz, zaraz. Jakiś wyższy cel – czy ten konkretny?
“Wyższy cel” odnosi się do celu robotów, który jest związany z celem Smuna. To są różne cele.
A, widzisz. Sęk w tym, że Wiara (jak ją tu opisałeś) jest sposobem rozumienia. Jest jakimś wyjaśnieniem. Oczywiście, można drążyć głębiej, można pytać – dlaczego właśnie tak się ukrywamy? dlaczego nie skupimy się na budowie statków, żeby uciec? dlaczego ten symbol stawiamy tak wysoko? Ale wyjaśnieniem jest.
Implikowane jest to, że Węglik uważał, że nie rozumie – że to wyjaśnienie jest niedostateczne.
Czy zainteresowanie ma źródło?
Myślę, że tak. A przynajmniej wydawało mi się to wystarczająco powszechnym sformułowaniem, żeby było zrozumiałe.
Ładne to i filozoficzne, choć raczej zasiewające w czytelniku myśli, niż coś wykładające – ale to dobrze, tak się filozofuje. Zdecydowanie przyjemnie opisane. Roboty są bardzo, ale to bardzo ludzkie – zastanawiałam się, dlaczego na przykład palą. No, i co będzie, kiedy większość odleci, a te przysypane i nieodkopane zostaną? Będą dalej próbowały kopać? Skąd wezmą energię? Stracą cel – i co dalej?
Człowiek ma tendencję do zastanawiania się nad naszą jedną, ulubioną rzeczą, podczas gdy niezliczona ilość innych pytań pozostaje bez odpowiedzi. ;) Trochę wyrazem tego miał być ten cały surrealizm opka.
“Ludzkie rekwizyty nie są natomiast przypadkowe ani wyłącznie wyborem stylistycznym ;)”
Oooo? Czegoś nie zrozumiałam?
Chciałem zasiać w głowie czytelnika przypuszczenie, że te roboty, mogły być kiedyś ludźmi, a dzieci Smuna, to po prostu pozostałość ludzkości.
Niezmiernie cieszę się, że również uznałaś ten tekst za sympatyczny :) .
Łukasz
skróty myślowe w dialogach myślę, że są ok. To w końcu tylko… roboty ;)
Oooj, chyba nie tylko ;)
Zastosowałem ten trop z pełną premedytacją :)
Ha, ha, wiedziałam!
Np. mila morska jest wyprowadzona bezpośrednio z miary kąta.
Ooo?
“Wyższy cel” odnosi się do celu robotów, który jest związany z celem Smuna. To są różne cele.
Mhm. To się zaplątałam.
Implikowane jest to, że Węglik uważał, że nie rozumie – że to wyjaśnienie jest niedostateczne.
A, OK.
A przynajmniej wydawało mi się to wystarczająco powszechnym sformułowaniem, żeby było zrozumiałe.
Ja się z nim nie spotykałam, ale może.
Człowiek ma tendencję do zastanawiania się nad naszą jedną, ulubioną rzeczą, podczas gdy niezliczona ilość innych pytań pozostaje bez odpowiedzi. ;)
Prawda, ma. I roboty czasem też :)
Chciałem zasiać w głowie czytelnika przypuszczenie, że te roboty, mogły być kiedyś ludźmi, a dzieci Smuna, to po prostu pozostałość ludzkości.
Hmmm, to jak zrobociały?
Niezmiernie cieszę się, że również uznałaś ten tekst za sympatyczny :)
Bo jest sympatyczny
Mądry dogada się z mądrym, ale i z głupim. Głupi i z drugim głupim się nie dogada (najwyżej pobije).