- Opowiadanie: Vacter - Rodzinna sielanka #01996

Rodzinna sielanka #01996

Oceny

Rodzinna sielanka #01996

– Kochanie, wróciłem! – krzyknąłem w progu domu. Wyczułem pachnący obiad, przy stole rodzinka. Piękna żona, naturalna blondynka oraz trójka dzieci. Zasłony były wyprane, okna umyte. Na kominku leżały zeszyty z odrobionymi lekcjami. Uśmiechnąłem się, mrugnąłem do dzieci i palcem wskazującym pokazałem w tę stronę.

– Mam nadzieję, że w szkole dobrze – powiedziałem i usiadłem obok żony. Nazywałem ją Lily. Była dziś pochmurna, niezadowolona. Podszedłem do kominka. Otworzyłem zeszyt, był czysty. Wiedziałem…

– Lily, podejdź ze mną do kuchni, mam niespodziankę. – Przy lodówce złapałem ją za rękę i oznajmiłem:

– Nie jestem zadowolony, proszę o zwrot. – Przed oczami wyświetliło się potwierdzenie bankowe.

Zera się zgadzały. 

Koniec

Komentarze

No, można się tego domyślić – sielanka jest zbyt sielankowa. Ale drabelek daje radę.

Babska logika rządzi!

A ja nie rozumiem, choć przeczytałem parę razy. Wrócę później i spróbuję jeszce raz

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Pojąłęm chyba ideę. Lily to robocik. Nie pomógł dzieciakom w odrobieniu lekcji, więc robocik nie sprawdził się i facet prosi o zwrot pieniędzy. Tylko dlaczego mówi to robocikowi? Przecież robił mu tym przykrość. Chyba, że chodzi w tekście o coś innego – patrz P.S.2.

 

Mam drobne uwagi:

naturalna blondynka

Jeżeli to robot, to dziwnie brzmi “naturalna”, chyba, że to ironia.

Na kominku leżały zeszyty z odrobionymi lekcjami.

Może lepiej napisać “zeszyty dzieci”, albo “szkolne zeszyty”, tzn. bez słowa “z odrobionymi lekcjami”, bo przecież okazało się, że nie było tam tych lekcji?

Otworzyłem zeszyt, był czysty.

Który zeszyt? Leżało tam ich kilka. I czy na podstawie jednego mógł wyciągnąć tak daleko idące wnioski? Może gdyby przejrzał wszystkie trzy i byłby puste. Poza tym, w zeszycie szkolnym zwykle jest coś więcej niż tylko zadanie domowe.

Inna kwestia, to cyz w przyszłości też będą dzieciaki używały zeszytów? Już teraz używają iPadów itp. Ale to nie jest poważny zarzut, bo mogę sobie wyobrazić, że ludzie wrócą do “klasycznych” metod zapisu, reflektując się, że odręczne pisanie niesie ze sobą wiele zalet (ćwiczenie ręki, charakteru pisma, inny sposób myślenia, możliwość rysunków, diagramów, szkiców, itp.).

 

Poza tymi drobiazgami, podobało mi się.

 

P.S.: Przyszło mi do głowy – może w przyszłości powstaną “długopisy”, które po ruchach będą w stanie rozpoznać jakie słowo zostało napisane i czy jest ono napisane z błędem. Tusz mógłby być łatwo zmazywalny, żeby umożliwić opcję “undo”. wink

 

P.S.2.: Może być też inna interpretacja tekstu: facet prosi o zwrot dzieciaków… Może je kupili? Hmm… tekst przestaje być dla mnie taki jasny jak za pierwszym przeczytaniem. indecision

Misiowi przykro, bo nie zrozumiał, a lubi i ceni drabble, 

Czy Lily to żona, czy nie? (Nazywa ją Lily.)

Czy wyzerowała mu konto i dlatego była pochmurna i niezadowolona?

Czy on to zrobił wcześniej? 

Jakie ma znaczenie pusty jeden zeszyt?

 

 

Alexa, Siri, Lily?

http://altronapoleone.home.blog

Próbuję w tych drabblach napisać zrozumiale w 100 słowach, nie jest to proste, jeśli istnieje za dużo okoliczności ;).

 

Odpowiem na kilka wątpliwości, jak ja to widzę. Przede wszystkim spróbujmy usunąć z wyobrażenia roboty. Załóżmy, że w tym drabble ich nie ma. Wszyscy są ludźmi.

 

Poniżej dłuższe wytłumaczenie intencji, można powiedzieć [uwaga spoiler].

Bohater wchodzi do domku, żeby odegrać scenkę, za którą regularnie płaci. Możliwe, że raz na jakiś czas chce poczuć rodzaj ogniska domowego, którego z jakichś względów zwykle nie odczuwa. Według swoich możliwości wstępnie ocenia stan realizacji, jednak pracownica budynku nie bardzo daje radę tym razem odgrywać roli. To daje do myślenia bohaterowi, który tym razem traci cierpliwość i sprawdza, czy chociaż kobieta się postarała i przygotowała zadania domowe. Zeszyty okazały się niezapisane. To zdenerwowało bohatera, więc postanowił złożyć reklamację. Nie chciał jednak tego robić przy dzieciach (niezależnie od tego czy były sztuczne czy prawdziwe, miał jednak cząstkę człowieka w sobie). Zabrał więc kobietę do kuchni i dokonał reklamacji. Zwrot był natychmiastowy. Dlaczego? Może był klientem VIP? Na pewno wola kobiety w zwrocie była mało istotna i jej ciało zadziałało bardziej jak bankomat niż człowiek. Jej osoba była ważna tylko do poświadczenia, decyzja o zwrocie zapadła automatycznie.

 

To tylko moja interpretacja, jeżeli z tych 100 słów to nie wynika, to widocznie muszę się bardziej postarać, mniej myśleć, albo pisać więcej słów ;).

 

Zainspirowałem się trochę i zacząłem pisać coś dłuższego w tym temacie. Może uda mi się skończyć.

 

kronos.maximus:

Z tymi zeszytami jest faktycznie problem. Zeszyty były trzy, ale bohater po wzięciu jednego już stwierdził, że jest niedobrze i chce zwrotu.

 

drakaina:

Alexa, Siri, Lily?

Raczej fantazja bohatera. Może być tak jak piszesz, a jeśli dodamy roboty to jeszcze bardziej. W “bezrobociu” jest to zwykła fantazja bohatera zapewne i może być nawet Potter.

 

Finkla:

Dzięki. To już trzeci drabble, który próbowałem napisać. Myślę, że na razie się zatrzymam, zajmę się komentowaniem innych i wrzucę jakąś dłuższą formę po jakimś czasie.

 

Młody pisarz:

Napisałem małe wyjaśnienie powyżej, ale z racji, że to tylko 100 wyrazów, oznaczam to jako “propozycje podania” :)

 

Koala75:

Konto nie zostało wyzerowane. Zera na koncie zwykle oznaczają kwotę 1000000, a nie 000000. Może jest to w tej sytuacji mało klarowne, ale nie chodzi o wyzerowanie konta. To prędzej jej konto zostało wyzerowane, a jego “dozerowane” :). Zeszyty prawdopodobnie wszystkie są puste, ale nie wiedziałem jak to zgrabnie ugryźć, żeby bohater wziął tylko jeden.

 

 

 

Nie musisz od razu rezygnować z drabli. One są fajne, chociaż o wiele trudniejsze niż to się na pierwszy rzut oka wydaje.

Ja tam zrozumiałam, a nawet marudziłam, że przewidywalne. Wszystkim nie dogodzisz. :-)

Babska logika rządzi!

Vacter, dzięki za wyjaśnienie! Chyba bym jednak wolał więcej tego wyjaśnienia w tekście, bo zszedłem w interpretacji totalnie na manowce. wink

Pytanie czy facet czuł się dobrze, wiedząc, że to wszystko jest udawane? Może. Dzieciaki musiały być dobrymi aktorami. Jednak mimo wszystko łatwiej wyobrazić mi sobie w tej roli roboty. Aktor, lalka, robot… Hmm… Jakieś podobieństwo jest?

Finkla: To raczej nie rezygnacja, a twórcza przerwa na inne formy i przerobienie tematu w głowie :). Fakt jest taki, że pewnie będę pisał za każdym razem, jak coś mnie tknie.

 

kronos.maximus: Czy facet dobrze się czuł? Może próbował. W realnym życiu też czasem ludzie próbują. Podtrzymują iluzje jak kończące się sny. Zdarza się, że takie próby kończą się nagłym pęknięciem. Czy dzieci były dobrymi aktorami? Zależy od dzieci. Przypomnijmy sobie filmy z ich udziałem, jakieś seriale. Do pewnego wieku nawet średnio ogarniają, że w czymś grają. Wiek, w którym mamy już zeszyty z zadaniami to minimum 6-7 zapewne. Jak wtedy wygląda temat aktorstwa i ogarniania? Zależy co im powiedziano i jak odbierają całą sytuację (pamiętam, że pierwsze scenki odgrywałem mając 4-5 lat, więc dla mnie jest to jakiś punkt odniesienia, wiarygodność może zależeć od ładunku emocjonalnego i nastawienia). Ale to już dywagacja wymagająca opisu, a nie spekulacji :). Jedno dziecko dowie się bardzo szybko, że ten mikołaj jest podejrzany, a inne pociągnie temat wiary ile się da.

 

O robotach myślałem. Jak skończyłem pisać przypomniała mi się gra Detorit: Become Human. Tylko, że tam androidy są na tyle ludzkie, że granica się zaciera i tak naprawdę równie dobrze tematyką mógłby być jakiś transhumanizm. Jest jeszcze kilka innych rozwiązań, już dostępnych. Można się pokusić o te z klimatów cyberpunkowych. W temacie ciało-narzędzie, według mnie najwięcej cyberpunka znajdziemy w pewnym dyskoncie (nazwę sobie dopowiedzcie). Słuchaweczka to tylko stan chwilowy.

Końcówka trochę mało przejrzysta. Ogólnie okej, choć bez większych wrażeń ;-)

It's ok not to.

Jeśli Lily była robotem, to miała zaprogramowane niezadowolenie? :P Ja bym towaru z taką cechą nie kupił. Powinna świecić pracowitością i entuzjazmem…

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

Od samych słodyczy non stop to się człowiek porzyga i zęby mu szlak trafi…

Babska logika rządzi!

Niby tak, ale jak płacę, to wymagam.

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

W tekście żona była pochmurna i niezadowolona. Może prawdziwy samiec alfa lubi od czasu do czasu rozwiązać problemy swojej kobiety, wywołując tym jej ogromny zachwyt? A może któreś z dzieci było w szkole niegrzecznie, jutro tata ma spotkanie z nauczycielką i okazywanie radości wyglądałoby idiotycznie? Różnie może być.

Babska logika rządzi!

To wówczas powinna mieć system raportowania na bieżąco, aby samiec alfa nie musiał się domyślać, czego przecież nie lubi, a przede wszystkim nie potrafi. ;)

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

Próbuję w tych drabblach napisać zrozumiale w 100 słowach, nie jest to proste, jeśli istnieje za dużo okoliczności ;).

To niejako definicja drabbli :P dlatego je lubię, bo uczą pewnej zwięzłości i jasnego przekazywania myśli (chociaż akurat ja powinnam ćwiczyć rozwleeeeeekłe pisanie, bo dłuższe twory mi nie wychodzą).

 

Drabble ciekawe, chociaż zgadzam się z uwagami wyżej, nie wpadłabym na taką interpretację. 

Jeśli chciał namiastkę, to po co sprawdzał zeszyty? Gdzie robi się przelewy w tak szybkim tempie? Czemu mówi o niespodziance? – To najsmutniejsza część. Ja na to słowo mam oczy, jak talarki, a tu… pretensje!

Reklamacja nie powinna być uznana. Dzieci nie są idealne, matka ma za dużo na głowie! Okna, zasłony i co jeszcze? Niech się cieszy, że z obiadem zdążyła!

A to, że ją zabrał do kuchni jest seksistowskie!

 

;)

dogsdumpling: Miałem dużo dylematów z końcówką, ale kwestia wyrazów mnie skłoniła, żeby zostać przy zerach ;). Dodajmy tu nieco przyprawy i powiedzmy, że zera wróciły na konto (tam jakiś pewnie tysiąc), ale też zera się zgadzały, hmm. Co jeszcze jest zerem?

Sagitt: Zakładając, ze była robotem, nie musimy zakładać, że działa na zasadzie zrób/ nie zrób. Nawet pewne współczesne roboty mają dostać opcję… odmowy :)

Finkla: Kasia Kowalska śpiewała o życiu bez cukru. Mi tam pasuje, mam chyba 1 kilogram w szafce. Ja bohaterce się nie dziwię, że jest niezadowolona.

 

To niejako definicja drabbli :P dlatego je lubię, bo uczą pewnej zwięzłości i jasnego przekazywania myśli (chociaż akurat ja powinnam ćwiczyć rozwleeeeeekłe pisanie, bo dłuższe twory mi nie wychodzą).

 

Drabble ciekawe, chociaż zgadzam się z uwagami wyżej, nie wpadłabym na taką interpretację. 

OldGuard: Również lubię takie gry. Ograniczenia potrafią rozbudzić umysł. Pierwotnie pisałem teksty na poziomie kilku tysięcy znaków maks, ale raz się zamachnąłem i miałem wyciek twórczy, który próbuję wciąż ułożyć w jakimś korycie. Zgłębię temat drabblowania. Podejrzewam, że przy pisaniu setki tworzy mi się gdzieś z tyłu głowy tysiące słów, których w tekście brakuje. Te słowa powinny pojawić się u czytelnika (a jeszcze lepiej, obrazy, dźwięki, wspomnienia).

 

M.G.Zanadra: Może jestem “specjalnym” człowiekiem, ale spędziłem w kuchniach kawał życia i wiele rozmów tam przeprowadziłem. W kuchni prowadziłem nawet rozmowy o teorii muzyki, ale też wiele innych rzeczy przeżyłem (czasem ledwo) w kuchni. Z tego co wiem, współczesne mieszkalnictwo nie pozwala nawet z kuchni wyjść przez cały dzień. Myślę, ze akurat bohater w kuchniach bywał rzadko ;). (Mam taki hint, że lodówka miała ustawionego hot spota i było to jedyne miejsce z konkretnym zasięgiem niestety (z racji regulaminu), a bohaterka nie miała prawdopodobnie zbyt dobrego systemu płatności w chipie czy innym robactwie. To już gruba spekulacja.)

 

Namiastka może tak, ale tym razem gość chciał sprawdzić. Mówi o niespodziance, bo nieporadnie próbuje pominąć dzieci w sytuacji.

Reklamację uznano natychmiast, tak niestety bywa :(.

 

Miałem wieczorem komentować teksty innych, ale zobaczyłem tyle komentarzy, że nie mogłem się powstrzymać.

 

 

 

Vacter

A to, że ją zabrał do kuchni jest seksistowskie!

 

;) → klucz do komentarza

Tekst fajny!

M.G.Zanadra: Ja wiem, odczytałem klucz. Po prostu tak lubię kuchnie, że musiałem się pochwalić. Zwąchałem okazję.

Ufff… To dobrze. To ja nie ogarnęłam XD

Mężczyźni podobno mają więcej kubków smakowych, przez co są lepszymi kucharzami.

Dzień doberek. 

No, nie jestem zadowolony ;) 

Wiele poruszono przed moim przybyciem. Gość ma “żonko robota”, że tak to ujmę. Jak widać w pokoju nienaganny porządek. Gość bierze jeden zeszyt (wiem, męczono Cię już o to, ale to nie powód bym nie wspomniał) – i na tej podstawie chce reklamacji. Ta “żonka” siedzi razem z nimi, czy ten typ nie pomyślał, że może jeszcze nie zdążyła zabrać się za ten ostatni i wysnuł tak pochopny wniosek? Odczytuję bohatera jako niezłego creepa. Gdybyś celował w horror, mógłbym go zaplusować delikatnie pod tym względem, tak – nope. 

Dla mnie niezbyt. 

Na kominku leżały zeszyty z odrobionymi lekcjami.

→ To w końcu jak to było, nie wiedział czy odrobione, co pokazuje, że wziął losowy i był pusty? 

EDIT: Drabble w czasie przeszłym, więc to mi się gryzie. W teraźniejszym – jeszcze bym zrozumiał, że tak sobie myśli. Tak więc, ten… Jakbyś napisał o samych zeszytach to inna sprawa, tak – kompletnie mi to nie pasuje. 

Vacterze, nie zrozumiałam. :(

Po przeczytaniu Twojego wyjaśnienia coś jakby błysnęło, ale nie był to błysk olśnienia.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

M.G.Zanadra: Wiele kubków, aż padną słowa “od dziś każdy ma swój jeden i go myje” :D.

 

Near-Death: Teraz już wieczorek, a jutro wtorek.

Byłem przekonany, że zeszyty zwrócą na siebie uwagę i jestem właściwie szczęśliwy, że tak się stało. Znaczy, że moja intuicja nie zawodzi. Zasadniczo logiczny błąd tu nie powstaje. Bohater mógł nawet wrzucić książki do pieca jakby chciał (a kto mu zabroni?) w stu słowach nie wyjaśnimy całej jego psychologii i czytelnik prawdopodobnie musi sobie sam interpretować. Natomiast na pewno trzy zeszyty będą rodzić pytania za każdym razem. Po co są trzy, skoro sięga po jedną i tak dalej. I to normalne, też sobie takie pytanie zadałem i pewnie jakbym miał jeszcze słowa, to bym to opisał bardziej.

 

Natomiast:

Ta “żonka” siedzi razem z nimi, czy ten typ nie pomyślał, że może jeszcze nie zdążyła zabrać się za ten ostatni i wysnuł tak pochopny wniosek? Odczytuję bohatera jako niezłego creepa. Gdybyś celował w horror, mógłbym go zaplusować delikatnie pod tym względem, tak – nope. 

No cóż, trudno. Co mogę ci powiedzieć. Z zeszytami jest jak jest. Było troje dzieci (jeden zeszyt na każde dziecko), typ widział, że kobieta nie odgrywa dobrze roli z jakichś względów, więc poszedł sprawdzić element dekoracji, który miał mieć funkcję (zadanie do sprawdzenia każdego z dzieciaków). Nie było tego w pierwszym, więc sprawa jest zrujnowana w całości. Poza tym zrobił to dopiero jak zobaczył brak zadowolonej “żony", jakby w celu potwierdzenia swoich przypuszczeń, że jednak jest źle. Może do tej pory był wyrozumiały na niedociągnięcia?

Gość jest ciągle w tle świadomy, że to scenka. Prawdziwym creepem by był, jakby o tym zapomniał. Zamiast tam wszystkich pozabijać, idzie po prostu wycofać kasę i tyle. Na mój gust i tak opanowany nieźle :).

 

Na kominku leżały z odrobionymi lekcjami, bo takie sprawiały wrażenie. Może podchodzę zbyt “odważnie” do kierowania taką narracją. Wymagam od czytelników bardzo dużo i może nie mam nawet racji. Zobaczymy kolejny raz. W Drabble raczej będę celował w większą konsekwencję (ograniczanie ilości zeszytów :D) niż w prostotę przekazu. Co innego z dłuższymi tekstami, tam będę dążył do większego porozumienia.

 

Regulatorzy:

Vacterze, nie zrozumiałam. :(

Po przeczytaniu Twojego wyjaśnienia coś jakby błysnęło, ale nie był to błysk olśnienia.

To było powolne zapalanie świateł. Oczy się przyzwyczaiły. Może powinienem skorzystać z lampy detektywa? :)

 

Vacterze, jednakowoż wolałabym abyś korzystał z tego, co mnie olśni, nie kalecząc oczu. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Sympatyczne, nawet przed piątą rano ;)

Known some call is air am

Przed piątą to zawsze ważna pora, szczególnie jak oczy otwarte. Doceniam :)

Heh, żeby tak zawsze można było poprosić o zwrot, kiedy sielanka się nie spina :P

Ośmiornica: W realnej sielance faktycznie jest trudno.

Przepraszam, ale zmęczyło mnie odgrywanie mojej roli społecznej wobec ciebie.

 

Z drugiej strony klientom VIP zawsze łatwiej otrzymać pełne cofnięcie konsekwencji ;)

Piękna żona, naturalna blondynka oraz trójka dzieci.

 

Tutaj to tak wygląda, jakby obok żony siedziała jakaś druga kobieta określana jako naturalna blondynka xd. Tak, wiem, znowu czepiam się podobnej rzeczy…

 

W sumie przez ten szczegół opowiadanie skojarzyło mi się z serialem „Lepsi niż my”, też z blond robotem wyglądającym jak człowiek i zajmującym się dzieckiem. Cóż, tutaj nie ma robota, tylko człowiek, a to z kolei nasunęło mi skojarzenie z Japończykami, co sobie wynajmują rodziny na chwilę. 

 

Temat ciekawy, choć drabble takie dość… Nie wiem, napisane zbyt zwyczajnie? Może trochę styl nie do końca mi pasuje przy kombinacjach, jakie tworzysz. ;)

 

Ja bym wynajmował. Ale tylko na sobotę i niedzielę. Nie umiałbym jednak złożyć reklamacji w taki sposób jak to zrobił bohater.

Jak na razie w Polsce przebija się tylko wynajmowanie partnerów na studniówkę lub wesele. ;)

Kiedyś odmówiłem komuś studniówki. Tak naprawdę to ze wstydu własnego, bałem się reklamacji. Dzisiaj może trochę żałuję.

A w którym roku odmówiłeś, bo mojej koleżance tak odmówił pewien chłopak… Czy to nie byłeś Ty? XD

Cóż, pewnie w wielu opowieściach byłem “pewnym chłopakiem”. Choć nikt nie podejrzewał mojej niepewności :D

Czyli się wydało. :D Było przyjść, wypiłbyś z nami smaczne eksperymenty. :D

Z pewnością wiele rzeczy wyszłoby inaczej, jak przy każdym, zapalonym lub nie, papierosie.

 

Mimo to nie przyznam się, bo nawet jeśli to prawda, to każda komórka ciała zdążyła się już podmienić. Jestem tylko kopią, wersją.

Nowa Fantastyka