- Opowiadanie: Radek - Zanim nadejdą zbiory [Golodh vs Radek]

Zanim nadejdą zbiory [Golodh vs Radek]

Uczestnicy pojedynku: Radek, Golodh

Temat: Reptilianie

Czas głosowania: 14 sierpnia

Sposób głosowania: Oceny opowiadania w skali 1-6 (nad opowiadaniem)

 

Zapraszam do czytania i głosowania, polecam drugie opowiadanie:  Dziedzictwo Dzibanu

Żeby zachować anonimowość mogę na razie skrótowo odpowiadać na komentarze, ale na wszystkie odpowiem po głosowaniu.

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Zanim nadejdą zbiory [Golodh vs Radek]

Nazywam się Henri Hogarth, tak samo jak ty i jeśli to czytasz, pewnie nie żyję, a ty jesteś mną. Z pewnością teraz masz wrażenie, że wpadł Ci w ręce kiepski, bo nieśmieszny żart, ale przeczytaj do końca. Od tego może zależeć los ludzkości, jeśli już nie jest za późno.

Jesteś władcą świata. Oczywiście nie ma takiego stanowiska, ale odkąd zostałem prezydentem Stanów Zjednoczonych, Europy, Chin i kilku innych krajów, wszystko stało się prostsze. Pewnie masz to w pamięci, dziwnym byłoby, gdyby nie. Odkąd Odmienieni zostali elitą polityczną większości krajów, użycie siły okazało się potrzebne tylko w bardzo nielicznych przypadkach. Dalej masz problem z Wietnamem?

Nie wiem, czy pamiętasz, ale technologii transformacji wybranych w Odmienionych nie wymyśliłeś sam, ja też nie, ani żaden z ludzi. Dostałem ją od pana R. Spotykasz się z nim? Widziałeś go na własne oczy? Ja też nie.

Za bardzo wyprzedzam, ale chciałem Ci udowodnić, że jesteś mną. Masz takie samo ciało i moje wspomnienia, choć pewnie nie wszystkie. Inaczej nie miałoby to żadnego sensu i nadal bym żył.

Rząd Światowy nie może mieć stolicy, dlatego poruszam się na wysokości dziesięciu kilometrów nad powierzchnią Ziemi. Jesteś mną, więc siedzisz w sterowcu, którego powłoki wypełnione nie są ani wodorem, ani helem, ale próżnią. Nie brzmi to dla Ciebie głupio? A powinno! Pamiętasz, skąd wzięła się technologia materiałów wytrzymujących ciśnienie atmosferyczne? Ja też nie i nigdzie nie potrafię tego znaleźć. Pan R. tu też wydaje się dobrą podpowiedzią.

Nikt nie chciał Rządu Światowego, dlatego zamiast ministerstw musiały powstać Komisje Pokoju, Dostatku i Zdrowia. Pewnie nic się nie zmieniło, odkąd napisałem ten list. Twoi komisarze podróżują w takich samych sterowcach jak twój, zawsze w pobliżu. Niczego im w życiu nie brakuje, tak samo jak Tobie. Dalej oficjalnie jesteś tylko przewodniczącym Roboczej Rady Komisarzy, prawda?

Kiedy to piszę, właśnie przelatujemy nad wrakiem statku Mystical Cruises, gdzie to się wszystko zaczęło. Leży spokojnie na dnie. Były czasy, kiedy ci, którym się nie podobały zmiany, mieli jeszcze coś do powiedzenia.

Odmienieni zostali tak zaprogramowani, żeby nie pamiętać ani Twojego imienia, ani nazwiska, ale bez trudności je rozpoznawać, żeby precyzyjnie wykonywać polecenia. Sprawdź to. Wezwij sekretarza albo kogokolwiek z twojego haremu.

– Jak się nazywam? – pytam czasami, nie przejmuj się, tego testu też nie są w stanie zapamiętać.

Wybierałem niegłupich współpracowników, ale inteligencja nie jest w stanie przekroczyć ograniczeń narzuconych przez wszczep w mózgu. Dlatego obserwowanie, co są w stanie wymyślić, kiedy zapomnieli, może stanowić rozrywkę. Nazywamy się, ty i ja, Henri Hogarth, a jak ma na imię pan R.? Nie pamiętasz! Napiszę ci później, bo wiem.

Na razie, jeśli trochę zaczynasz mi wierzyć, chcę, żebyś przygotował podobną wiadomość dla tego, kto Ciebie zastąpi, kto będzie następnym mną, a właściwie następnym tobą. Czas jest bliski.

Pan R. powiedział, że ludzi wyhodowali już tyle, że pora na zbiory i znowu będą się mogli wygrzewać w słońcu na kamieniach, co lubią tak bardzo. Tego na pewno nie pamiętasz, ale po kolei. W czasie jednej rozmowy wideokonferencyjnej zaskoczyło mnie, że pan R. przez chwilę nie potrafił utrzymać formy. Z początku myślałem, że to kwestia wieku, w końcu ma ponad milion lat.

Od tego momentu zacząłem nagrywać nasze rozmowy z panem, nie rób tego. Pamiętałem je zupełnie inaczej. Rozdwojony język i ostre zęby nie pozwalają mu wypowiadać ludzkiej mowy. Mimo tego widzimy go jako pana o miłej aparycji i rozumiemy, co mówi. Na nagraniach zawsze miał gadzią postać i jego słowa na zrozumiały język tłumaczyła jakaś maszyna działająca w tle.

Milion lat, to wcale nie jest dużo dla jego gatunku. Skąd to wiem? Powiedział mi to, miał nadzieję, że nie zapamiętam i miał rację. Jak pan R. ma na imię? Wiem, bo nauczyłem się robić notatki ze spotkań z nim, w taki sposób, że tego nie zauważał. Z pewnością tego nie pamiętasz.

Najpierw dostał imię gadzie, kiedy wykluł się z jajka i był tylko jaszczurką wesoło polującą na owady w ich podziemnych korytarzach i komorach. Powiedział mi je, ale nie umiem powtórzyć, brzmi jak syczenie. Gdy skończył tysiąc lat, jego ciało stało się wystarczająco rozwinięte, żeby wstąpiła w nie dusza. Wtedy dostał imię smocze, imię jego duszy. Nie wyjawia go nikomu, gady mają takie religijne tabu. Gdy wyznaczono go do kontaktów z ludźmi, z Tobą i ze mną, z tymi którzy byli przed nami, obrał sobie imię człowiecze: Raptor. Dlatego myślimy o nim pan R., to znaczy drapieżnik. Nawet uczciwie, bo ta cecha charakteryzuje ich gatunek.

Co skłoniło mnie do tego, żeby napisać do Ciebie? Widziałem klony. Kiedy pan R. tracił formę, przez mgnienie oka, dostrzegłem za nim siebie w wielu egzemplarzach. Chociaż może powinienem powiedzieć, że moje nowe ciała. Na nagraniach często widziałem je wyraźnie. Pewnie wśród nich znajdowałeś się również Ty. Przewidział, że mogę się wymknąć spod kontroli i będzie mnie trzeba zastąpić, nie raz.

Zobaczyłem, że to, co zapamiętuje, ma bardzo niewiele wspólnego z tym, co naprawdę mówił na nagraniach. Nabrałem przekonania, że nie jestem pierwszym Henri Hogarthem, a jeśli to czytasz, również nie ostatnim. Dlatego zacząłem sporządzać notatki i napisałem ten list.

Jesteś w końcu mną. Liczę na to, że będziesz kontynuował moje dzieło powstrzymania pana R. i jego pobratymców, zanim dojdzie do tego, co nazywają zbiorami. Pamiętaj, że czas jest bliski. Ludzi jest wielu i rozpoczęli podnoszenie temperatury planety. Gady lubią ciepło.

Koniec

Komentarze

Cześć, Golodhu/Radku!

 

Wyszła trochę taka ekspozycja z eko przesłaniem na koniec – ja jednak wolałbym coś z fabułą, choć przyznam, że końcówka dobrze zamknęła cały tekst :)

Cóż – daję punkcik więcej “Dziedzictwu…” ;)

 

Pozdrówka!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Komentuję na bieżąco.

Początek nietypowy, zaintrygował mnie.

 

Widzę jednak, że narrator trochę gubi się w tym, co wymyślił. Twierdzi, że ten, kto to czyta, jest nim, a on już nie żyje. Skoro tak, to czytający powinien wspomnienia mieć, a teoria, że „nie ma wszystkich” jest naciągana tak jakby na potrzeby opowiadania. Trochę poplątane te formy, tzn. jak dla mnie ciągłe przypominanie, że czytający list jest tym piszącym, spowalnia historię.

 

– Jak się nazywam?– pytam czasami,

Brak przecinka po znaku zapytania.

 

Hm, doczytałam do końca, chodzi o klony, okej. Pomysł typowy, choć akurat na niego nie wpadłam, bo liczyłam na coś dziwniejszego. I powiem tak: przez ten intrygujący początek, klony wydają mi się zbyt standardowe. Z drugiej strony, ta poplątana narracja zaburza odbiór tekstu, na siłę starając się udawać coś, czym nie jest. Zasadnicze pytanie brzmi: czemu klon piszący list nie powiedział od razu, o co chodzi, tylko bawił się w zgadywanki? Czemu stosował dziwne formy zamiast napisać wprost: jesteś klonem. I jak dostarczył list? Był w notatkach? Chyba tak, to najbardziej logiczne.

Końcówka niezła, gady lubią ciepło. Tylko że jak tak pomyśleć, to trochę mało emocji w tym liście, w tej świadomości, że jest się klonem, że ludzi zastępują gady.

 

Komentarz porównujący oba opowiadania (uwaga, są spoilery do drugiego opowiadania), wklejony do obu tekstów:

Ciężki wybór, bo żadne opowiadanie nie zachwyciło mnie ani szczególnie nie odrzuciło. Oba napisane poprawnie, w każdym autor miał swój pomysł, a pomysły są zupełnie różne, co tym bardziej sprawia, że ciężko mi się zdecydować. W „Dziedzictwie Dzibanu” początek był słabszy, później też nie czułam klimatu, w miarę czytania historia zdążyła mnie wciągnąć i końcówka na pewno do uśmiechu. W „Zanim nadejdą zbiory” początek mnie zaintrygował i od razu przyciągnął do tekstu, dając powody do rozmyślań. Ale czytając dalej, nie znalazłam nic odkrywczego poza końcówką z klonami.

Myślę, że oba teksty są na podobnym poziomie, nie będę wybierać zwycięzcy, bo jak dla mnie żaden nie jest gorszy czy lepszy.

Pozdrawiam,

Ananke

Oj ciężko mi wybrać, który tekst lepszy. Oba mają swoje mocne i słabe strony, a przy tym w bardzo odmienny sposób podchodzą do tematu.

Jeśli dobrze rozumiem ideę pojedynku to oba teksty były pisane raczej na szybko. W "Dziedzictwie Dzibanu" to widać w drobnych, ale jednak kłujących mnie w oczy usterkach. W "Zanim nadejdą zbiory" na niczym takim się nie potknęłam (punkt dla "Zanim…").

 

Od strony fabuły w "Dziedzictwie Dzibanu" zdecydowanie więcej się dzieje, trochę wolno się rozkręca, ale kończy z przytupem. Natomiast w "Zanim nadejdą zbiory" fabuły prawie nie ma, jest właściwie sama ekspozycja. Ciekawa, ale ekspozycja. (punkt dla "Dziedzictwa Dzibanu").

 

W obu opowiadaniach są rzeczy nie do końca spójne albo jasne, co znowu pewnie wynika z ogarniczeń czasowych i objętościowych.

 

Ostatecznie rozstrzygnę ten remis kryterium całkowicie subiektywnym pt "podobało mi się". U mnie zwycięża "Zanim nadejdą zbiory", bo klimat spisku i tajemnicy bardziej mnie zaintrygował.

 

*ten sam komentarz wrzcam pod oboma opowiadaniami

Kosmos to bazgranina byle jakich wielokropków!

Twój jaszczur siadł mi dużo bardziej. Nie znam założeń, dlatego u konkurenta jaszczur mi nie pasował. Żniwa brzmią okropnie. 

Nie zawiodę Cię, będę kontynuować! To znaczy zrobiło wrażenie;)

Lożanka bezprenumeratowa

Pomysł fajny, wykonanie takie sobie, ale najbardziej mi nie siedzi tutaj forma, w jakiej podałeś to danie. Forma listu bywa fajna, ale odzierasz w ten sposób tekst z emocji, których nie ma tutaj wcale. I właśnie ten brak emocji powoduje, że rewelacje z zakończenia są płaskie, sprawozdawcze, spinają się z tytułem i pasują do tematu, ale mam takie odczucie, że dostałem nieźle wyglądające danie, obiecujące dobre walory smakowe, a tak naprawdę niedoprawione, pozostawiające mnie głodnym jakiegoś smaku, który by je wyróżnił. Niestety Twój konkurent, którego tekst też nie jest pozbawiony wad, wygrywa w tym pojedynku, bo dał mi choć trochę emocji.

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Miś przeczytał i ocenił.

Poziom obydwu tekstów pojedynkowych wydaje mi się bardzo wyrównany, choć poszliście całkiem innymi drogami. Jedno opowiadanie stawia na teorie spiskowe, snuje opowieść o świecie, choć nie przedstawia nam wiele fabuły. Drugie to humorystyczna przejażdżka spod znaku szalonej wyobraźni.

Każde opowiadanie ma swoje mocne strony. W Zbiorach jest to przede wszystkim świetnie opisany motyw manipulacji pamięcią od strony manipulowanego. W Dzibanie jest to końcowy twist, taki trochę czarny humor. Obydwa mają też swoje braki, ale ze względu na to, że teksty pochodzą z pojedynków, więc czasu mieliście mało, nie będę się rozwodzić na ich temat.

Koniec końców bardziej jednak podobały mi się Zbiory, więc oceniłem je punkcik wyżej.

"Odpowiedz najpierw na jedno ważne pytanie: czy umysł istnieje?" - Golodh, "Najlepsze teksty na podryw, edycja 2023"

Obawiam się, że nie pojęłam, czym są tytułowe zbiory, a tekst-list wydał mi się instrukcją od klona dla klona, jednak nie udało mi się zorientować, czemu ma służyć.

 

– Jak się na­zy­wam?– pytam cza­sa­mi… → Brak spacji po pytajniku.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Jak się nazywam?– pytam czasami, nie przejmuj się, tego testu też nie są w stanie zapamiętać.

Dlaczego główny bohater pamięta? Bo robi notatki? Łatwiej byłoby przeszukać go, zabrać notatki i znów wyczyścić pamięć, niż robić klona po klonie… Chyba, że nie zrozumiałam?

Ciekawe, ale muszę jeszcze zapoznać się z tekstem rywala przed oceną. Wrócę tu jeszcze.

 

*edit

Pomimo powyższego powątpiewania, tekst mi się podobał. Motyw manipulacji śledzi się z ciekawością. Przechodzę do ocen, które będą się najbardziej opierać na osobistych preferencjach, co do fabuły, bo poziom podobny.

Cóż za matematyczny tytuł!

Prawie jak "Drzewa całkowe" ;)

Known some call is air am

Podoba mi się pomysł, forma listu jednak mocno ogranicza.

Przynoszę radość :)

Anonimie,

zapowiadało się dobrze, ale niestety wraz z kolejnymi akapitami pojawiło się rozczarowanie. 

Pomysł miałeś bardzo fajny. Szkoda, że nie udało Ci się go zbytnio rozwinąć i spora część listu (bardzo chaotyczna też swoją drogą) nie wnosiła do fabuły tyle ile mogła. 

Mam spory niedosyt (co swoją drogą też jest dobre, bo mnie zaciekawiłeś), bo mam poczucie, że można by zawrzeć tutaj więcej. Albo po prostu rozwinąć o te 2-3k znaków i zostawić coś więcej niż okruchy fabuły i niedopowiedzenia. Mamy Pana Raptora i chyba smoki władające ziemią i żerujące na ludziach? Na plus forma listu, choć ma swoje wady. 

 

 

 

Generalnie oba teksty są dość porównywalne jeśli chodzi o ocenę i mam dylemat, który powinien wygrać. Wydaje się, że “Zbiory” jednak oceniłbym ciut wyżej… Ale dosłownie o włos.

Widać, że oba teksty nie przeleżały swojego czasu w szufladzie, ostatecznie więc “wyszło jak wyszło”.

Dziś pozwolę sobie na nieco krytyki, liczę, że autorzy nie będą mieli mi tego za złe.

***

Powyższy tekst jest napisany cięższym językiem niż “Dziedzictwo Dzibanu”. Czytało się po prostu gorzej i mimo, że short jest prawie o połowę krótszy niż u przeciwnika, nie odczułem tego, a wręcz przeciwnie – balansowaliśmy tu na krawędzi, gdzie lektura stałaby się nużąca.

Okej – co tu mamy? Można się domyślić, że jaszczury prowadzą jakąś hodowlę na Ziemi. Sugestia z ociepleniem klimatu, którego jesteśmy świadkami w rzeczywistym świecie, ma za zadanie urealnić tekst i sprawić, że zaczniemy się zastanawiać, czy faktycznie coś nie jest na rzeczy.

Obawiam się jednak, że tego typu manipulacja rozwiniętą cywilizacją technologiczną byłaby zwyczajnie bezsensowna.

Po pierwsze – nie istnieje najmniejsza potrzeba utrzymywania “brakującego ogniwa” w postaci klona zarządzającego Ziemią. Przy tak wysokiej technologii, jaszczury mogłyby udawać Ziemian samemu, bez większego ryzyka demaskacji. I tak zresztą wygląda obecnie funkcjonująca teoria spiskowa. Postać Hogharta nie jest realnie potrzebna, całe to skomplikowane zamieszanie z klonami, manipulacją pamięcią itd jest nieekonomicznym mnożeniem bytów nad potrzebę. Co więcej – jest to “single point of failure”, co dodatkowo podważa racjonalność i zasadność takiej konstrukcji fabularnej.

Po drugie – gdyby ludzie mieli być obiektem “zbiorów” (jakiś rodzaj hodowli/polowania?) to utrzymywanie skomplikowanej technologii i danie im wolnej ręki byłoby strzałem we własną stopę. Wydaje się o wiele bardziej logicznym, by Reptilianie utrzymywali ludzi na poziomie technologicznym kamienia łupanego i tylko dostarczali żywność / rozwiązania technologiczne, czyniąc ludzi totalnie zależnymi. Wręcz – mogliby hodować ludzi jak obecnie trzyma się zwierzęta hodowlane, usuwając z ludzkiej cywilizacji mowę i przekazywanie wiedzy. Człowiek nie nauczony mówić i karmiony, niewiele niestety różniłby się w zachowaniach od małp człekokształtnych. Jeśli miałby być zjedzony, czy hodowany na mięso i krew, to cała ta skomplikowana historia, która stanowi oś shorta jest najzwyczajniej w świecie ZBYTECZNA. 

Na plus:

Ogólny klimat paranoi i spisku wyszedł bardziej niż dobrze. Pomysł z modyfikowaniem pamięci jest fajny i dodaje historii smaczków, które bardzo lubię. 

Chociaż mój wpis wygląda na popis czepialstwa (mam nadzieję, że nie aż tak ostrego?), to ostatecznie powiedziałbym, że to opowiadanie wypadło lepiej niż napisane przez przeciwnika.

Generalnie obu tekstom zabrakło czasu na “dojrzewanie”, dobrze by im zrobiła szuflada i rzut okiem po pewnym czasie, ale rozumiem naturę pojedynku :)

Cześć!

 

Świetny pomysł (przynajmniej na 5), którego jednak nie wykorzystałeś imho (albo zwyczajnie nie rozpoznałem, do czego nawiązujesz: Wietnam, statek Mystical Cruises i dlatego jakoś nie przemówiło). List od poprzednika – świetnie, od początku przyciąga uwagę, ale za dużo tu opisu a za mało obrazu sytuacji. Jak na tak krótką formę zabrakło informacji istotnych i atmosfery niepewności (lęku o własne życie, paranoi co jest prawdą a co fałszem), a załapało się nieco technikaliów, które – jak rozumiem – nie są tu sednem sprawy, a bardzo osłabiają odbiór.

Obraz nieco poprawia zakończenie, w którym część wątków zaczyna się zbiegać, ale nadal mam wrażenie, że zabrakło ledwie kilku zdań więcej, by wybrzmiało to znacznie mocniej.

Tyle ode mnie. Aha, stawiam, że autorem jest: Radek

 

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Nie, Panie Krar! To opowiadanie z pewnością napisał Golodh!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Nie, Panie Krar! To opowiadanie z pewnością napisał Golodh!

Też tak uważam.

"Odpowiedz najpierw na jedno ważne pytanie: czy umysł istnieje?" - Golodh, "Najlepsze teksty na podryw, edycja 2023"

Na początek może powiem, że oba opka mi się podobają, bo poruszają temat, który jest dla mnie całkiem interesujący. No, ale trzeba wybrać lepsze, więc niech przemówią gwiazdki.

(Taki sam komentarz jest pod drugim tekstem.)

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

Moim zdaniem to opowiadanie napisał Anonim… To drugie również. Czyli mamy pojedynek dwóch Anonimów. Nie dziękujcie za wyjaśnienie zagadki, podpowiedź była czystą przyjemnością XD

Hm hmmm. Mam mieszane uczucia dotyczące tekstu.

Z jednej strony jest ciekawe zaczepienie uwagi czytelnika, poprzez bezpośrednie zwroty i próby ujednoliczenia fikcji i rzeczywistości, jednak potem się to rozjeżdża. Wydaje mi się, że nawet zwrot w stylu "czytasz to w bezpiecznym miejscu, ale to tylko ułuda" pasowałoby bardziej do emocji czy stanu czytelnika, niż bycie prezydentem państw. 

Potem jest lekki chaos i nagromadzenie dziwności co sprawiło, że byłem zdezorientowany. Ogólnie ta dziwność jest dobra na swój sposób, bo dzięki niej wchodzi tajemniczość, brakuje mi tu czegoś w stylu konsekwencji i planowania przyczynowo-skutkowego.

Ogólnie to trudny wybór, ale w rywalizacji daję 4/6 punktów i wydaje mi się, że autorem jest Golodh. 

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

Przeczytałam oba opka i w obu przypadkach widać pośpiech i momentami szwankuje logika.

Tutaj zastanawiam się, co było pierwsze – ludzka głupota i chciwość, czy reptilianie, bo wygląda na to, że to Ci drudzy są odpowiedzialni za ocieplenie planety. I trochę wyskakują jak diabeł z pudełka. Bo, dobra rozumiem rząd światowy, i całą resztę, ale pochodzenia pana R. dociec nie potrafię. Podobał mi się pomysł z klonami i wpływaniem na ludzkie umysły, a także widomość zostawiona przez bohatera dla jego nostępcy. I za te wątki oceniam punkcik wyżej.

A swoją drogą czemu taki dziwny tryb głosowanie? Chcieliście się odróżnić od reszty pojedynkowiczów? ;)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Ten tekst podoba mi się bardziej.

Na kolana nie padłam – list momentami wydaje się sztuczny; trochę infodumpów. Kurczę, trudno pisać do siebie o czymś nowym. Ja pewnie byłabym bardziej konkretna (na co uważać, z czym się nigdy nie zdradzać itp.), ale jeszcze nigdy nie widziałam własnego klona, więc mogę się mylić.

Ciepła puenta mnie urzekła. To by wyjaśniało, dlaczego tak głupio się zachowujemy. No, dobra, wiem, że dylemat więźnia i reszta teorii gier wyjaśnia to o wiele lepiej.

Obstawiam Golodha.

Babska logika rządzi!

Fajne, podobał mi się pomysł, taki misz-masz właściwie wielu fabuł ;) Co mogłoby też być zarzutem, ale chyba nieźle zagrało.

Minusem jest krótkość, wszystko jakby ścisnięte, ale chyba tego się nie uniknie…

Pozdro!

Che mi sento di morir

Podoba mi się koncepcja listu. Z wykonaniem trochę gorzej. Nawet jeżeli chaos w wypowiedzi autora listu potraktuję jako odzwierciedlenia stanu jego umysłu – piękny pokaz paranoi, oczywiście uzasadnionej. Końcówka wydaje się być mocno przyspieszona, więc wyszedł z tego bardziej infodump. Z drugiej strony tego typu list powinien być infodumpem, skoro jest to ostrzeżeniem dla następcy i powinien zawierać jak najwięcej użytecznych informacji. W trakcie czytania czułam się dość zdezorientowana, żadne z moich przypuszczeń “o co chodzi” się nie potwierdziło, ale przyjmuję, że to problem po mojej stronie.

Pozdrawiam :)

Dzień doberek. 

Ciekawa narracja, niby forma listu, ale czemu nie zapisana kursywą? Nie wiem, jakoś bardziej by mi to pasowało. Zwraca się niby do czytelnika, stąd wielkie litery, ale nie ma w tym konsekwencji: 

Twoi komisarze podróżują w takich samych sterowcach jak twój, zawsze w pobliżu. Niczego im w życiu nie brakuje, tak samo jak Tobie.

Sprawdź to. Wezwij sekretarza albo kogokolwiek z twojego haremu.

→ Raz z dużej raz z małej, jak leci. 

 

Hmmm, no jak wspominałem wcześniej – trudno mnie kupić zadanym tematem. 

Golodohu ( w mojej opinii) – motyw jaszczura niezły, ale w podanej formie takie po prostu średniawe. Daję remis, żaden tekst mi dupska nie urwał, ani nawet łba ;) 

Ten tekst jest moim faworytem, bo ma fajny nastrój, no i bardziej klasycznie odnosi się do reptiliańskiej teorii spiskowej :)

http://altronapoleone.home.blog

Pomysł bardzo w dechę, zapewne całość spodobałaby mi się bardziej, gdybym nie przeczytała dosłownie wczoraj, na tym portalu, opowiadania opartego na tym samym pomyśle :P No i ostatnie dwa zdania super. Wrzucam cztery gwiazdeczki, mój faworyt w pojedynku.

 

EDIT: Po namyśle zmieniam jednak na pięć gwiazdek, bo czemu tekst ma cierpieć za moje wczorajsze wybory czytelnicze.

deviantart.com/sil-vah

całość spodobałaby mi się bardziej, gdybym nie przeczytała dosłownie wczoraj, na tym portalu, opowiadania opartego na tym samym pomyśle

Ciekawe, czy myślisz o Lotharze Cobolda? Bo mi się z tym trochę skojarzyło.

http://altronapoleone.home.blog

Tak, drakaino, właśnie ten tekst :) A czytałam z polecajki (mimochodem, co prawda, ale jednak) marasa pod nominowanym opowiadaniem Corrina.

deviantart.com/sil-vah

Pojedynek wyrównany, w tym opku – myśli. Stawiasz na nie, nie budując fabuły, a jeśli już, zdaje się hermetyczna, bo trochę grzybów wrzuciłeś do tego barszczu. 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Narzuciliśmy sobie ograniczenie, żeby maskować autorstwo nie tylko przez wrzucanie tekstów anonimowo, ale również treścią. To był zasadniczy powód, dla którego postanowiłem napisać opowiadanie pozbawione akcji i w formie (z mojego punktu widzenia) eksperymentu, bo listu do samego siebie (w nowej odsłonie).

Aż cud, że wygrałem, ale cieszę się bardziej niż głosujący myślą.

 

@Krokus:

Też nie lubię w literaturze eksperymentów formalnych. Fajnie byłoby zacząć w stylu:

“Budzę się, ale pod łóżkiem, we wklęśnięciu kształtki z włókna węglowego, wymacałem list. Przeczytałem go, ale to jakiś żart.” Jednak wpadłbyś, że ja to ja, a nie on.

Na końcu nie miało być przesłania ekologicznego, ale nawiązanie do reptiformowania Ziemi (przez analogię do terraformowania Marsa).

 

@Ananke:

Zasadnicze pytanie brzmi: czemu klon piszący list nie powiedział od razu, o co chodzi, tylko bawił się w zgadywanki?

Musiał najpierw przekonać swojego czytelnika, że to prawda, uwiarygodnić się. List ma trzy części: uwiarygodnienie autora, przekaz informacji połączony ze “skąd to wiem”, ostrzeżenie.

Czemu stosował dziwne formy zamiast napisać wprost: jesteś klonem. I jak dostarczył list?

Jakbyś się zachowała, jeśli komputer pokazałby Ci komunikat: “jesteś klonem”? Na przykład ja bym nie uwierzył i nawet nie czytał dalej. Potraktowałbym to jako nieśmieszny żart (zwany bezbekiem). Sposobu dostarczenia listu nie ma, ale to samo w sobie jest pomysłem na opowiadanie. Henri uważa, że reptilianie potrafią mu czytać pamięć przy okazji kopiowania świadomości na innego klona. Dlatego musiałby dostarczyć list następcy, nie pamiętając później, jak to zrobił.

– Jak się nazywam?– pytam czasami,

Brak przecinka po znaku zapytania.

Pytałem dwóch polonistów (irl), trzeci uciekł, ale obaj twierdzili, że nie. Spacja/odstęp to tak.

Myślę, że oba teksty są na podobnym poziomie, nie będę wybierać zwycięzcy, bo jak dla mnie żaden nie jest gorszy czy lepszy.

Dziękuję za przeczytanie, uwagi i ocenę.

 

@mindenamifaj:

Dziękuję za punkt, szczególnie mnie cieszy, że subiektywny. A gdzie mam w tym tekście niespójność? Bo tajemnica jest. Henri nie wie, jakie są słabe strony reptilian, ale coś sugeruje.

 

@Ambush:

Twój jaszczur siadł mi dużo bardziej.

Dziękuję :-)

 

@Outta Sewer:

Rozumiem, ale zazdroszczę stalowych nerwów.

 

@Koala75:

Dziękuję misiowi.

 

@Gekikara:

Dziękuję, ale nie mam wewnętrznego przekonania, że tekst byłby lepszy, jeśli dałbym sobie więcej czasu. Niby były na to dwa tygodnie, ale pisałem godzinę (mniej) i godzinę poprawiałem.

 

@regulatorzy:

 tekst-list wydał mi się instrukcją od klona dla klona, jednak nie udało mi się zorientować, czemu ma służyć.

Zgadza się. W sumie to są ich wewnętrzne sprawy, co sami sobie chcą przekazać, ale niektórzy czytelnicy się zorientowali. Treść miała służyć ocaleniu ludzkości, więc w sumie niczemu istotnemu.

 

Spacja przed myślnikiem (półpauza = n-dash) – dodana.

 

@M.G.Zanadra:

Dlaczego główny bohater pamięta? Bo robi notatki? Łatwiej byłoby przeszukać go, zabrać notatki i znów wyczyścić pamięć, niż robić klona po klonie… Chyba, że nie zrozumiałam?

Zrozumiałaś idealnie! Tak właśnie robią. A czyszczą wybiórczo pamięć przy kopiowaniu świadomości z klona na klona. Wtedy niszczą notatki.

List służy przekazaniu wiedzy nowemu egzemplarzowi, który nie ma kompletnej pamięci ani notatek poprzednika.

 

@wilk-zimowy:

Cóż za matematyczny tytuł!

A miało być rolnictwo.

 

@Anet:

Podoba mi się pomysł, forma listu jednak mocno ogranicza.

Na pewno!

 

@Shanti:

Mamy Pana Raptora i chyba smoki władające ziemią i żerujące na ludziach? Na plus forma listu, choć ma swoje wady. 

Dziękuję za przeczytanie i tak o tym jest :-)

Na razie władają przez wyznaczonych przedstawicieli.

 

@silver_advent:

Dziękuję za ocenienie tego tekstu ciut wyżej.

Po pierwsze – nie istnieje najmniejsza potrzeba utrzymywania “brakującego ogniwa” w postaci klona zarządzającego Ziemią. Przy tak wysokiej technologii, jaszczury mogłyby udawać Ziemian samemu, bez większego ryzyka demaskacji.

Jaszczury z opowiadania nie są w stanie mówić po ludzku. Nie zmieniają wyglądu inaczej niż przez symulacje w głowach wybranych (zmodyfikowanych) ludzi.

Po drugie – gdyby ludzie mieli być obiektem “zbiorów” (jakiś rodzaj hodowli/polowania?) to utrzymywanie skomplikowanej technologii i danie im wolnej ręki byłoby strzałem we własną stopę.

Tak, ale jaszczury (te z opowiadania) rozmnażają się powoli i żyją bardzo długo. Co więcej, przez 1000 lat osobnik jest nieświadomy i nawet nie nadaje się do nauki. Nasz rozwój technologiczny mógł im umknąć, ale jak go zauważyły, to wpadły na pomysł, żeby użyć ludzi do przystosowania planety do “wielkiego wyjścia” z podziemi.

Jeśli miałby być zjedzony, czy hodowany na mięso i krew, to cała ta skomplikowana historia, która stanowi oś shorta jest najzwyczajniej w świecie ZBYTECZNA. 

A jeśli hodowani na mięso, skóry i przy okazji jako bydło robocze? Gady nie najlepiej znoszą zmiany temperatur. Dla niech wyjście z podziemi też byłoby rewolucją kulturową. Musieliby eksploatować ludzi, a nie przyjazne i smaczne owady.

Generalnie obu tekstom zabrakło czasu na “dojrzewanie”, dobrze by im zrobiła szuflada i rzut okiem po pewnym czasie, ale rozumiem naturę pojedynku :)

Dziękuję, ale się nie zgadzam. Ta forma u mnie nie żre.

 

@krar85:

Miało się zbiegać na koniec, bo list miał trzy fazy: przekonanie samego siebie, że to nie żart, strzępy zebranych informacji i ostrzeżenie.

A zgadłeś, że ja to ja, bo znałeś jeden szczegół :-P

 

@SNDWLKR:

Gwiazdki przemówiły :-)

(astrologia?)

 

@Sagitt:

"czytasz to w bezpiecznym miejscu, ale to tylko ułuda" pasowałoby bardziej do emocji czy stanu czytelnika, niż bycie prezydentem państw. 

Tak, ale ideą tego listu jest to, że nikt inny oprócz wybranego “prezydenta wszystkiego” nawet nie wie o istnieniu pana Raptora i jaszczurów. Nowy klon też nie wie.

Choć "czytasz to w bezpiecznym miejscu, ale to tylko ułuda" jest fajnym sformułowaniem.

 

@Irka_Luz:

momentami szwankuje logika

A gdzie?

A swoją drogą czemu taki dziwny tryb głosowanie? Chcieliście się odróżnić od reszty pojedynkowiczów? ;)

Chcieliśmy być łaskawi dla czytelników. Jeśli ktoś przeczyta jedno opowiadanie, załamie się i nie będzie mógł przeczytać drugiego – dalej może zagłosować.

 

@Finkla:

Na kolana nie padłam

Czyli oprócz poziomu zaimkozy mamy kolejne kryterium oceny tekstu – moc obalającą (zanotuję!) :-)

Ja pewnie byłabym bardziej konkretna (na co uważać, z czym się nigdy nie zdradzać itp.),

Trochę takich uwag jest: nie rób notatek, nie nagrywaj…

 

@BasementKey:

Fajne, podobał mi się pomysł, taki misz-masz właściwie wielu fabuł ;) Co mogłoby też być zarzutem, ale chyba nieźle zagrało.

Dziękuję :-)

 

@MaLeeNa:

W trakcie czytania czułam się dość zdezorientowana, żadne z moich przypuszczeń “o co chodzi” się nie potwierdziło, ale przyjmuję, że to problem po mojej stronie.

A może jest źle napisane…

 

@Near-Death:

Też nie wiedziałem, czy powinno być “twój” czy “Twój”. W końcu wyszło mieszanie i nie ujednoliciłem.

Tylko nie mów na mnie Golodh, bo potem mam problemy z tożsamościa: czy ja to ja, czy on…

 

@drakaina:

Dziękuję :-)

 

@Silva:

Pomysł bardzo w dechę, zapewne całość spodobałaby mi się bardziej, gdybym nie przeczytała dosłownie wczoraj, na tym portalu, opowiadania opartego na tym samym pomyśle :P

Które to?

Lothar Cobolda? Przeczytam!

 

@Asylum:

Stawiasz na nie, nie budując fabuły,

Tak, bałem się zdemaskowania, że ja to ja, a nie anonim.

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Gratki. :-)

Babska logika rządzi!

Hej, wybacz za zwłokę (czytałem od razu, tylko z komentarzem tak zwlekałem), ale w końcu jestem!

 

Tak więc: pomysł był fajny, skojarzył mi się z świetnym odcinkiem Doctora Who – Heaven Sent, jeśli nie widziałeś, to obejrzyj koniecznie! :P

Wplątanie w to globalne ocieplenie też fajne.

Mimo wszystko trochę taki fragment z tego wyszedł:P Brakowało mi nieco puenty tego spisku pana R. i listu. Znaczy w tej formie niby nie jest potrzebne, ale jakbyś jeszcze coś do tego wymyślił i dodał, to jest to miejsce, gdzie tekst mógłby zyskać imho.

Слава Україні!

Przeczytałem, głosowałem, a skomentować zapomniałem. Podepnę się pod Golodha – mnie też brakło puenty i walczyłem z poczuciem, że to raczej fragment niż samodzielny szorciak. Nużyło mnie też nieco tempo akcji, chociaż językowo podobało mi się bardziej niż opko adwersarza.

Finalnie przeważyła jednak płynność akcji i humor, co dla mnie dziwne, bo według swojego optymalnego gustu winienem był wybrać Twoje, wznioślejsze i poważniejsze opko (niespecjalnie lubię teksty w konwencji żartobliwej). Cóż, życie to pasmo niespodzianek :)

 

Z pozdrowieniami,

fmsduval

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

Bardzo dziękuję za komentarze. Starałem się utrzymać atmosferę osaczenia i dodanie akcji (jakieś jaszczurcze komando? walka z dysydentami? nawiedzona sekta anty-smokowców?) obniżyłoby dla mnie emocję. Maskowanie tożsamości autora również nie było bez znaczenia.

Oczywiście dalszy ciąg też mam wymyślony :-)

 

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Hej,

 

Nazywam się Henri Hogarth, tak samo jak ty i jeśli to czytasz, pewnie nie żyję, a ty jesteś mną.

to ten moment, kiedy pierwsze zdanie musisz przeczytać ze trzy razy, żeby upewnić się, czy na pewno dobrze je zrozumiałaś XD

 

Wybierałem niegłupich współpracowników, ale inteligencja nie jest w stanie przekroczyć ograniczeń narzuconych przez wszczep w mózgu.

nieźle to wymyśliłeś 

 

miał gadzią postać

kiedyś, za młodych lat czytałam opowiadanie sf o “gadach”, które stworzyły cywilizacje techniczną. Pamiętam, że zrobiło na mnie spore wrażenie – jak ten fragment…

 

Koniec mnie powalił na ziemię. Świetne! Jedna z lepszych rzeczy, jakie ostatnio czytałam. Jestem pod ogromnym wrażeniem pomysłu i wykonania! Pozdrowionka :)

 

Hej, BaśkoSzczepanowska! Dziękuję za przeczytanie i komentarz, cieszę się.

kiedyś, za młodych lat czytałam opowiadanie sf o “gadach”, które stworzyły cywilizacje techniczną. Pamiętam, że zrobiło na mnie spore wrażenie – jak ten fragment…

Miło mi. Gady są wdzięcznym obiektem, bo mamy przed nimi wbudowany lęk.

Dzięki!

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Nowa Fantastyka