- Opowiadanie: Asylum - PELiB

PELiB

Morduję się z sympatycznym opkiem na wakacje i nie mogę sobie z nim poradzić. Słowa, słowa, konstrukcje. Muszę je odpuścić, trudne. Wyrazem mojej frustracji jest drabbel. 

Oceny

PELiB

Rej coraz częściej porównywał się z innymi. W pracy, w domu, na ulicy, przy podrywaniu. Wyniki były niezadowalające, więc łykał ćwierć tabletki, połowę, całą, dwie, pięć. Reglamentacja sprawiła, że przystopował, by poszukać ekwiwalentów na czarnym rynku. Oszukali go. Nie były skuteczne, znowu przegrywał.

Gdy się budził, widział szeregi bioudoskonalonych spieszących do pracy. Nienagannie ubranych, szczęśliwych. Przeklinał pierwszy szereg domów przy głównej arterii, ale były tańsze, więc cóż. Zaciemniające żaluzje nie pomagały, gdyż oczyma wyobraźni widział lepszych na właściwym kursie, aby się wykazać. Kiedyś był jednym z nich, dzisiaj nie dawał rady. Pozostało tylko przeformatowanie się na bio. 

Jeszcze im pokaże.

Koniec

Komentarze

Ładny drabble. Rej wydaje się być mi dziwnie bliski ;)

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Zacny niepokojacy drabbelek.

 

Gdy się budził[+,] widział szeregi bioudoskonalonych spieszących do pracy.

http://altronapoleone.home.blog

Interesujący, acz zdecydowanie za krótki tekst. Zastanawiam się czy bioudoskonalenie niesie ze sobą jakieś wyrzeczenie, dyskomfort, niebezpieczeństwo itp. Bo dlaczego właściwie bohater wstrzymywał się z bioudoskonaleniem? No i nie wiem czemu łykał tabletki – porównywanie z lepszymi dołowało go, czy coś jeszcze było na rzeczy? Tytułu nie potrafię rozgryźć (…iB – i bioudoskonaleni?)

W każdym razie inspirujące, bo już w głowie mam pomysły na opowiadanie. :)

 

EDIT: Wygooglowałem “pelib” – biblioteka C++. laugh

Akcja niby z przyszłości, a jednak jest tak aktualna. Można odnieść wrażenie, śledząc różne profile na portalach, że jest się właśnie takim Rejem (i to nie Mikołajem).

Z drugiej strony, mimo że fabuła jest zupełnie odmienna, twój drabble przypomniał mi osławione

“Weź pigułkę” ;)

Dobrze napisane, ciekawe, a mimo że krótkie, to i tak skłoniło do przemyśleń i przywołało wspomnienie ze starego, polskiego filmu. To wszystko można podsumować jednym – świetne!

Smokini, nikt Ci jeszcze nie zwrócił uwagi: – Gdzie tu fantastyka, Autorko? Toż to sama rzeczywistość. To nie na ten portal!

Pewnie przybici strzałem w dziesiątkę.

 

Próbuję rozgryźć tytuł, kojarzy mi się tylko z informatyką, z biblioteką plików i wymianą kodu. Bio atakuje zewsząd, kto wie, gdzie jeszcze zawędrują modyfikacje.

Świetnie napisany tekst, z celnymi spostrzeżeniami dotyczącymi współczesnego człowieka i presji bycia doskonałym. Wiele rozgrywa się w głowie jednostki, ona sama tworzy sobie nakazy.

 

Rej coraz częściej porównywał się z innymi. W pracy, w domu, na ulicy, przy podrywaniu.

Jeszcze im pokaże.

Tu ujęłaś ważne problemy naszych czasów, ciągłe porównywanie się z innymi oraz budowanie własnej wartości na podstawie opinii innych ludzi.

Hmmm. Nie kumam tytułu. Definicja PeLip podsunięta przez wujka Google niewiele pomogła.

Zapewne tekst zyskałby na rozwinięciu. Na jasności – z dużym prawdopodobieństwem.

Babska logika rządzi!

Dziękuję Wam serdecznie za przeczytanie drabbla! :-)) I tym samym za zacne towarzystwo przy zmaganiu się z innym niesfornym tekstem, którego bohater wywija fikołki, gdy tylko powezmę myśl o uładzeniu go, przycięciu, aby szedł moją ścieżką. Nie chce, nie dam rady go przymusić, gdyż schodzi z ekranu i znika. ;-)

Za niedostatek wesołości, sorry. Za to Wy daliście mi sporo radości! :-)) Miło mi, że rodziły się pytania i się spodobało choć trochę. :-)

Sam PELiB jest akronimem Parametr Efektywności Ludzi i Bio (choć troszki racji masz, kronosie). Jest to czas, być może nie tak odległy (Koalo), gdy wiele rzeczy będzie już podlegało parametryzacji. 

Wielu, młody pisarzu. Czas i mi wydaje się bliski. 

Przecinek postawiony, Drakaino, i tak, taka przyszłość niepokoi. 

Dlaczego, kronosie, nie chciał się udoskonalić, hmm? Może dlatego że chciał pozostać człowiekiem i nie podkręcać siebie. Dziwne, prawda, ale często stawiamy sobie jakieś granice, które z zewnątrz (obserwacji) zdają się absurdalne bądź pozbawione znaczenia. Może chciał się sprawdzić, może walczył o przegrane. Z tego świata mam, a raczej miałam kilka zapisanych fragmentów. Pewnie zanihiluje naprawa lapka.

MGZ, po przeczytaniu Twojego komentarza przypomniała mi się „Serotonina” Houellebecq’a (nie wiem, nie jestem pewna jak to odmienić po polskiemu, z nazwiskami mam spory kłopot). Dzięki, a skojarzenie z Rejem tkwiło chyba w mojej podświadomości. Zdecydowanie niedoceniany protestant, wielbiciel języka polskiego, żaden prostaczek, choć porywczy i jowialny moralizujący protestant. Chyba pierwszy świadomy pisarz? Nie wiem, nie znam się, choć jego bardziej polubiłam niźli Kochanowskiego.

Dobrze, że miś zwrócił słuszną uwagę! xd Niniejszym nakazuję sobie, przypilnować się bez zbędnej zwłoki, aby poruszać się w wysokiej fantastyce, wyłączając baśnie, ożywianie innych istot i materii. Poza tym, skrycie się przyznam, że marzę o pogrążeniu się w świecie fantasy. Poważnie. ;-)

Ando, ano, tak. Wszystko rozgrywa się w głowie. Kilka dni temu pewna wymiana zdań uderzyła mnie w głowę jak młot Hefajstosa. Chodzi mi o mediatyzację doświadczeń, przeżywania. Dwa przykłady:

„Kilka dni temu wyjechałam do rodziny na wsi. Wstałam rankiem. Ubrałam się prześlicznie. Białe tenisówki, rozkloszowana spódniczka, biały top i granatowy pulower zarzucony na ramiona. Wzięłam rower wujka i pojechałam po bułki do wiejskiego sklepu. Przeżywałam to, jakbym grała w teledysku”.

„A wiesz, że Z. jest w związku ze starszym facetem? Ona przeżywa siebie jak heroinę romansu. Ciągle jeszcze tabu przy różnicy chyba ze trzydzieści lat. Wyglądali jak z serialu, tacy  szczęśliwi, mówię ci”.

Poczucie autentyczności daje dopiero wpasowanie się we wzorce medialne, podkręcenie, dopalenie doświadczenia. Zwykłe przeżycie nie wystarcza. Idziemy do lasu, przytulamy się do drzewa, słuchamy śpiewu ptaków i start – włączamy filtry insty, tik-toka, fejsa, gdyż osobiste doświadczenie jest chłodne, byle jakie, gorsze. Świat nie dostaje do medialnych wyznaczników. Niby zawsze tak było, weźmy choćby Anię z Zielonego wzgórza czy Zielonych szczytów, albo W. Benjamin, oni też multiplikowali swoje doświadczenia, aby przeżywać mocniej, jednak zawsze był to mix. Jest moment doświadczeń i wyobrażania sobie. Te teksty, które usłyszałam były przeżywaniem swojej obserwacji, tak jakbym oglądała film, uczestniczyła w koncercie i miast przeżywać, krzyczeć, obserwowała samą siebie i zgrywała  to na taśmę. Eh, przyjaciółka opowiedziała mi jeszcze inny case. Była na spektaklu Lupy, tym ostatnim, w Toruniu (nawiasem mówiąc, jednak pójdę nań pomimo długości, która zwykle mnie odstręcza, bo genialny). Facet, siedzący przed nią, non stop coś pisał na komórce, może notatki (?), a może właśnie relacjonował, że jest na boskim spektaku, a ekranu nie miał zaciemionego, więc błyskało.

Finklo, pewnie że zyskałby na rozwinięciu. Chyba nie potrafię tak dogłębnie wyjaśnić na samym początku, o co mi chodzi. Tak od A do Z. Projektuję swoje teksty, lecz potem one wybierają drogę, nie zawsze przeze mnie zaplanowaną. Mogę poprawiać tekst: słowa, konstrukcję, przecinki, skracać, ale w pewnym momencie bohaterowie opka/szorta/drabbla odmawiają współpracy. Szlaban. Pewnie w tym momencie brzmię idiotycznie i – co więcej – podzielam zdanie, lecz co z tego, gdy nie mogę napisać ani słowa, nawet, gdy bardzo się uprę. Próbowałam, zawsze kończy się kasowaniem następnego dnia. Tak pokrótce wygląda moja pisanina. ;-) PELiB – wyjaśniłam ciut wyżej. Zajrzyj.

pzd

a

 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Asylum

Przeceniasz mnie… Miałam na myśli to:

 

Unifikacja i udoskonalenie…

I, tam, nie przeceniam. A film super? Oglądałam. <3

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Lekko napisane. Przyjemnie się czytało. Nie zrozumiałam tytułu.

It's ok not to.

Zrozumienie nie chciało się włączyć. :(

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Sam PELiB jest akronimem Parametr Efektywności Ludzi i Bio

Hmmm. Nie bardzo mi pasi. Ludzie i bio mogą mieć swój parametr efektywności i z tekstu wynika, że one będą wypadać w różnych przedziałach, więc wspólny nie ma sensu. Chyba żeby zrobić z tego jakiś iloraz jak przy IQ. Albo ustalić, że 100 to średnia, a jak jesteś poniżej, to masz przerąbane.

Babska logika rządzi!

Asylum, masz rację z tymi wzorcami medialnymi.

dd, dzięki, za lekkość.  :-) Tytuł jest akronimem: Parametr Efektywności Ludzi i Bio.

reg, może przez ten upał zrozumienie nie chciało się włączyć? Nadzieja? Nic tutaj nie kombinowałam. Była tylko nieodparta chęć porównywania się z Innymi, nawet udoskonalonymi Bio i bezwzględny świat, w którym wartyś tyle, ile parametry stworzone przez kogoś bez wyobraźni  i w imię czegoś wielce enigmatycznego, w zasadzie dla łatwości posługiwania się nimi, układania świata na miarę swojego zysku i oczadzenia ludzi. Manipulacja. Strasznie pogubiło nas to ostatnie trzydzieści lat. 

Finklo, mi też nie pasi. Nie pasi parametryzacja , ale ona jest, istnieje. Dyktat powszechnie obowiązujący. Mądre parametry trudno stworzyć, zresztą nigdy nie będą to parametry, a najłatwiejsza jest jednoznaczność. W tę lub we wtę. Linia, odcięcie, dobre, złe. Ups, już samo PKB jako parametr jedyny było do kitu. Pomyśleć, że orientacyjny parametr  zrobił taką karierę i na nim zbudowano „naukową” ekonomię, która ze swej istoty jest społeczna. 

Sensu nie ma, ale jeśli jest i decyduje – co począć? Masz przerąbane, prawda.

Ando, długo nie mogłam tego zrozumieć, boksowałam się z różnymi wyjaśnieniami, teoretyzowałam od brzegu do brzegu,  lecz ciagle sens mi umykał. Dopiero te wymiany zdań, przymusiły mnie do wysłuchania tego, co usłyszałam. Były bardzo wprost, uderzyły we mnie. Czasami tak jest. Zjawisko jest powszechne, przyczyny złożone, remedium trudne do zastosowania z różnych względów.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Asylum, ale mi chodzi o to, że jeden wspólny parametr dla ludzi i bio nie ma sensu. To tak, jakbyśmy próbowali mierzyć stan gospodarki sumą temp wzrostu PKB i deficytu budżetowego. Można je porównywać, można twierdzić, że to powinno wynosić x, a tamto y, ale po co je dodawać, żeby dostać jeden wskaźnik?

Babska logika rządzi!

Niestety, właśnie oto chodzi. Porównujemy gruszki z jabłkami, a stan gospodarki – iii, tak się mierzy, co byśmy, o tym nie myśleli, no, dodaje się jeszcze kilka „mądrych zależności” i ubiera we wzorki, o i tak sprowadza się do niczego.  Głupio – tak.  Ja tam się wszystkimi mackami podpisuję pod tym, co napisałaś. 

Kłopot polega, że staje się wyznacznikiem. Czego? Czy można się dyktatowi nie poddać? Hmmm. Zobaczymy.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Asylum, dziękuję za wyjaśnienie.

Może to rzeczywiście upał, a może żyję nie w Twoim świecie…

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Może tak jest, reg. Nie wiem. W każdym razie parametryzacja jest nieuprawnioną drogą na skróty,  najłatwiejszą, lecz prowadzi w chaszcze. :-(

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

(…) gdyż oczyma wyobraźni widział lepszych na właściwym kursie, aby się wykazać.

Trochę nieładne to zdanie, jak na mój gust.

Ale drabbelek się podobał. Ech, i nie wiem, co tu jeszcze mądrego dopisać, więc może tak: podobało mi się, jest zastanawiające, zrozumiałe, dobrze ujęte.

deviantart.com/sil-vah

Cieszę się, że drabbelek zrozumiały i się podobał. :-) 

Zdanie jest niezręczne, pomyślę. Zamysł był taki, aby wtrynić jego słowa w narrację, nie jako mpz. ;-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Myślę, że każdego łapią czasami takie myśli jak te Reja, przez co tekst w sumie wydaje się bardzo bliski, ale też trochę smutny. Bardzo zgrabny drabbelek – zwięzły i z energią.

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

Zrozumiałem trochę, ale po przeczytaniu komentarzy troche więcej ;) Pozdro – Q

Known some call is air am

Miałem kłopot ze zmajstrowaniem sensownego komentarza, ale na jakimś poziomie trafił do mnie ten drabble – pewnie dlatego, że znam smak rywalizacji z ludźmi, może jeszcze bez bioudoskonaleń, ale bezwzględnie ukierunkowanych na sukces przez ten czy inny system, pozbawianych odwracaczy uwagi. Z zastrzeżeniem, że jakoś te dzieciaki nigdy nie wydawały się szczęśliwe, nie chciałem być jak one – a jak może cieszyć rzadkie zwycięstwo!

W końcu więc wyrywa się z tekstu morał: nieszczęśliwy, kto potrafi mierzyć swoją wartość tylko w stosunku do mistrzów świata. Może to i nierzadki błąd poznawczy, więc morał cenny. A dopiero kapitalną pomyłką jest czynienie takich porównań… przy podrywaniu. Jak miała powiedzieć Maryna od Toporów magnatowi Sieniawskiemu, gdy chciał ją obsypać prezentami:

Albo ja komu nic nie warta – albo cały świat.

Jest tu fajne zagęszczenie treści, o którym wspominałem przed chwilą pod tekstem Outty, ale… nie złapałem w czym rzecz. Za pierwszym razem. Za kolejnym coś tam zaczęło się po głowie błąkać, niemniej stawiasz dużo pytań podsuwając niewiele odpowiedzi, tak że ten tekst przypomina puzzle, które, zamiast obrazka, wręczasz czytelnikowi. Bez brania odpowiedzialności za to, co można z nich ułożyć. 

Nawet żebym mógł to odczytać na poziomie symbolicznym ta opowieść jest zbyt rachityczna, mglista, niedopowiedziana, aby do mnie przemówić. I nie mam tu na myśli zbyt małej ilości znaków, o nie. Chyba po prostu wolę konkret.

Niemniej od strony technicznej jest to bardzo dobre.

O:o, dopiero teraz zauważyłam nowe komentarze.

Pięknie dziękuję i kłaniam się nisko za przeczytanie: Verus, Q, Ślimaku, Michale. :-)

Ano, znowu większość osób zgubiłam po drodze. Wizję miałam jasną i prostą, ale „znowu mi nie wyszło”.  Spróbuję rozbudować w trochę inny sposób i napisać nie w formie drabbla.  Zobaczymy, co z tego wyjdzie.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Nowa Fantastyka