- Opowiadanie: n8n8 - O wędrowcu, który chodził wstecz

O wędrowcu, który chodził wstecz

Cześć,

to moje pierwsze opowiadanie. Liczę na wszystkie uwagi i opinie. Będą one dla mnie bardzo cenne.

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

O wędrowcu, który chodził wstecz

Dookoła było cicho, ciemno i zimno. Stał sam pośrodku niczego. Nerwowo łykał powietrze, które stawało mu w gardle jak ość. Setki myśli kłębiły się w jego obolałej głowie. Pierwszy raz zastanawiał się, co by było gdyby… Gdyby parę sekund temu podjął inna decyzję. Gdyby poszedł w drugą stronę.. Gdyby…

Gdyby rano ktoś powiedział mu, że kawałek miedzianej blaszki wpłynie tak znacząco na jego życie, puknąłby palcem w czoło i z szyderczym uśmiechem burknąłby ironiczne słowa pożegnania.

A teraz został zupełnie sam. Wyszedł ze skarbca, w którym połyskiwały miliony monet i nie miał dokąd pójść. Jeszcze przed chwilą miał cudowną dziewczynę, kilkoro przyjaciół i psa. Przegrał, rzucając monetą. Ściskał ją teraz nerwowo w dłoni i rozważał, czy może coś jeszcze zrobić. Nie mógł. Wiatr ciągle wiał mu w oczy, a po policzkach spływały łzy. Stał teraz bezbronny wobec swojej nieprzeciętności, powtarzając jak mantrę słowa: „Ale to już było, ale to już było…”

Tego ranka nie wstał ani wcześniej, ani później niż zwykle. Nie wypił ani mniej, ani więcej kawy niż zwykle. Nie założył ani mniej, ani bardziej pogniecionej koszuli niż zwykle. Wsiadł do swojego nowiutkiego porsche ani mniej, ani bardziej poirytowany banalnością i niedoskonałością świata niż zwykle… W zasadzie wszystko było jak zwykle. Idealnie dopracowany plan dnia, przestrzegany rzetelnie w każdym punkcie. Brak miejsca na nieścisłości, niedopracowanie, gram szaleństwa, nowości. "Bo przecież jeśli chcesz osiągnąć sukces, musisz nauczyć się samodyscypliny! Nie możesz pozwolić sobie na najmniejsze odstępstwo od „regulaminu”! Chcesz być kimś, trzymaj się schematu!"

A więc pobudka 6:03. Szczotkowanie zębów 6:06. Szybki prysznic 6:09. Poranna kawa 6:12. Potem śniadanie. Jajecznica z 3, średniej wielkości jaj, 3 kawałki, idealnie kwadratowego, razowego chleba, 3 łyki świeżo wyciskanego soku, z 3 idealnie okrągłych pomarańczy. Wszystko po to, by punktualnie o godzinie 6:43 wybiec z mieszkania, dojechać do firmy, nakrzyczeć na 3 sekretarki za 3 minuty spóźnienia, usiąść wygodnie za biurkiem, odebrać 3 telefony, przejrzeć 3 sterty dokumentów, zarobić 3 tysiące euro, wyjść z biura na 3 minuty przed jego zamknięciem, przejechać przez 3 skrzyżowania i zniknąć w 3. uliczce, w 3. domu, na 3. piętrze u swojej 3. dziewczyny…

Zawsze rozmawiali o tym samym, poruszając 3 tematy, przez 3 godziny. Nie więcej. Potem żegnali się 3 całusami w policzek. I rozstawali się do następnego dnia.

Wydawać by się mogło, że dziwaczny System Trójkowy warunkował jego życie. Podporządkowywał mu każdą decyzję, irracjonalnie wierząc, że to cyfra perfekcji, zapewniająca spełnienie założeń. Jednakże byłaby to błędna hipoteza. System był jedynie przykrywką dla chorobliwej chęci uporządkowania wszystkiego. Poukładania, posegregowania, uschematyzowania – katowania się, by osiągnąć doskonałość.

Trudnym zadaniem było życie z nim – życiem, wymagającym bezwzględnej dyscypliny, pozbycia się pragnienia fantazji, albo odmienności. Ona jednak długo znosiła to cierpliwie.

Dziś jednak po 3 latach i 333 dniach, 3 godzinach, 33 minutach i 33 sekundach jej cierpliwość się wyczerpała. Zapragnęła odejść od modelu. I kiedy wszedł do jej mieszkania, powiedziała tylko:  

"Chodź … Pokażę Ci mój świat… Zapraszam Cię na spacer po bezbrzeżnym oceanie moich myśli, po szerokiej plaży uczuć, po zielonej łące radości i marzeń, po cienistym obszarze moich małych smutków…. Uprzedzam jednak, wędrówka będzie długa, a szeroka gama barw tęczy, pojawiającej się regularnie na moim niebie pragnień i marzeń, może zawrócić w głowie. Ale po przebyciu drogi, doznasz orzeźwienia przy wodopoju nadziei wspierającej. Nad głową, gwieździsty firmament nieba będzie ochraniał Cię, dopóki nie odpoczniesz…"

Po tym dotknęła jego dłoni i wyprowadziła zszokowanego z mieszkania. Poszli do parku. Do małej groty. Miejscowe dzieci wierzyły, że kiedyś był ukryty w niej wielki skarb. Znalezienie go gwarantowało całkowitą odmianę życia.

Weszli do środka. Wokół było ciemno. Długo szli wąskim korytarzem, zanim doszli do rozdroża. Przed nimi pojawiło się troje drzwi. Monstrualne, zapraszające jednak i w tajemniczy sposób obiecujące coś niezwykłego. Na wszystkich drzwiach wisiały białe karteczki z krótkimi zapisami:

– Pierwszy – „Ona ”

– Drugi– „ Bogactwo”

– Trzeci– „ Doskonałość”

Pod spodem uwaga : „Możesz otworzyć tylko jedne drzwi”.

Nie zastanawiając się długo, wybrał drzwi nr 3. Liczył na niezawodność systemu. Poza tym „ją" i "bogactwo” już miał. Zależało mu tylko na doskonałości.

Wszedł do środka i oślepił go blask. Ogromna sala, a w niej błyszczące, złote monety. Równo poukładane obok dziwnych map i schematów. Po trzy.

Na środku stolik, a na nim kawałek miedzianej blaszki– moneta z informacją „rzuć”, a osiągniesz to, na czym ci zależy." Bez wahania ujął ją w palce i podrzucił do góry. I w tym momencie wszystko zniknęło.

Dookoła było cicho, ciemno i zimno. Stał sam pośrodku niczego. Nerwowo łykał powietrze, które stawało mu w gardle jak ość. W powietrzu unosiła się jedynie mała karteczka z napisem:

"Od tej pory będziesz oglądał wszystko z drugiej strony. Od końca do początku. Od efektu do planu. Tylko przeżycie pewnych rzeczy, pozwoli Ci uniknąć błędów – zagwarantuje doskonałość".

Nie pomyślał jednak, że w ten sposób traci radość życia. Zyskuje nieumiejętność czerpania z chwili. Pragnienie doskonałości zostało zaspokojone, budząc jednak szereg innych pragnień.

Samotność i bezradność, których teraz doświadczał,  były efektem jego życia. Miał je teraz oglądać już zawsze. Po wielokroć.

Biegł teraz do tyłu. Zjadał własny krzyk. Ginęły odciski jego stóp. Stał się niewolnikiem swojego pragnienia. Wędrowcem wstecz chodzącym po Świecie Myśli Doskonałej…

Koniec

Komentarze

Dookoła było cicho, ciemno i zimno. Stał sam pośrodku niczego.

Otwarcie klimatyczne, ale nieco prosto napisane.

 

Nerwowo łykał powietrze, które stawało mu w gardle jak ość.

Trochę niefortunne to powietrze jak ość. Potem jest drugi raz.

 

i z szyderczym uśmiechem burknąłby ironiczne słowa pożegnania.

Trochę nadmiar, szczególnie burknięcie nie kojarzy mi się z ironią.

 

A teraz został zupełnie sam. Wyszedł ze skarbca, w którym połyskiwały miliony monet PRZECINEK i nie miał dokąd pójść.

 

Stał teraz bezbronny wobec swojej nieprzeciętności, powtarzając jak mantrę słowa: „Ale to już było, ale to już było…”

Say what?

 

Tego ranka nie wstał ani wcześniej, ani później PRZECINEK niż zwykle.

 

Nie wypił ani mniej, ani więcej kawy CHIBA PRZECINEK niż zwykle.

Chcesz być kimś, trzymaj się schematu!" CHYBA KROPKA

 

System był jedynie przykrywką dla chorobliwej chęci uporządkowania wszystkiego. Poukładania, posegregowania, uschematyzowania – katowania się, by osiągnąć doskonałość.

 

Strasznie wprost to powiedziane. W ogóle opis jego kompulsji, choć ma w sobie szczyptę absurdu, pod koniec nieco mnie znużył.

 

"Chodź … Pokażę Ci mój świat… Zapraszam Cię na spacer po bezbrzeżnym oceanie moich myśli, po szerokiej plaży uczuć, po zielonej łące radości i marzeń, po cienistym obszarze moich małych smutków…. Uprzedzam jednak, wędrówka będzie długa, a szeroka gama barw tęczy, pojawiającej się regularnie na moim niebie pragnień i marzeń, może zawrócić w głowie. Ale po przebyciu drogi, doznasz orzeźwienia przy wodopoju nadziei wspierającej. Nad głową, gwieździsty firmament nieba będzie ochraniał Cię, dopóki nie odpoczniesz…"

…Jam jest czterysta czterdzieści i cztery… Ten monolog nawet ładnie się zaczyna, ale pod koniec trudno zrozumiały i napuszony.

 

Tylko przeżycie pewnych rzeczy, pozwoli Ci uniknąć błędów – zagwarantuje doskonałość".

 

 

Samotność i bezradność, których teraz doświadczał,  były efektem jego życia.

 

“Były efektem jego życia” jakoś mi zgrzyta.

 

Ok, w tym jest jakaś szalona myśl, którą nie do końca chyba łapię – on zrozumie, jak wykonać doskonały plan, widząc odwrócony rozwój wypadków swojego życia, ale przez to też nie będzie nigdy w stanie już go wdrożyć w życie? Doceniam nieco baśniowy element z jaskinią i opowieścią dziewczyny, oraz absurdalny, z jego rutyną życia.

 

Słabością tekstu jest podawanie wszystkiego bardzo wprost i przerysowanie.

 

 

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Pomysł ciekawy i ciekawie podany. Jak to debiut, to miś trochę zazdrości. 

Trochę pesymistyczne ale fajne. Żal mi dziewczyny, bo próbowała coś ratować. 

Zastanawia mnie dlaczego czasem daje kropki po cyfrach. To trochę mylące. 

Ale ogółem podobało mi się. 

Hej @n8n8,

 

jak na debiut, tekst jest naprawdę super :) Przyjemnie się czytało. Tekst bardzo schludnie napisany, co zachęca do czytania.

 

Długo szli wąskim korytarzem, zanim doszli do rozdroża.

Może “doszli” zastąpić “dotarli”?

 

Tylko przeżycie pewnych rzeczy, pozwoli Ci uniknąć błędów

Zbędny przecinek.

 

 

Te zdania mi się bardzo podobają:

Zyskuje nieumiejętność czerpania z chwili. Pragnienie doskonałości zostało zaspokojone, budząc jednak szereg innych pragnień.

Kojarzy mi się z filozofią buddyzmu, w której ostatnio dużo siedzę. Bardzo to prawdziwe.

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Gdyby poszedł w drugą stronę.. Gdyby…

Jedna kropka się zgubiła.

 

Jednakże byłaby to błędna hipoteza.

To chyba była błędna decyzja. W trybie orzekającym. Tryb warunkowy, w którym napisałaś to zdanie sugeruje, że jednak niekoniecznie była błędna. Byłaby, gdyby zaistniały właściwe ku temu warunki. Tymczasem system trójkowy warunkował jego życie i fakt, że był przy tym przykrywką dla choroby niczego tu nie zmienia.

 

Jajecznica z 3, średniej wielkości jaj, 3 kawałki, idealnie kwadratowego, razowego chleba, 3 łyki świeżo wyciskanego soku, z 3 idealnie okrągłych pomarańczy.

Liczebniki w opkach piszemy słownie. Domyślam się, co chciałaś osiągnąć, ale myślę, że ze słownym zapisem też by się udało.

 

"Chodź … Pokażę Ci mój świat… Zapraszam Cię na spacer po bezbrzeżnym oceanie moich myśli, po szerokiej plaży uczuć, po zielonej łące radości i marzeń, po cienistym obszarze moich małych smutków…. Uprzedzam jednak, wędrówka będzie długa, a szeroka gama barw tęczy, pojawiającej się regularnie na moim niebie pragnień i marzeń, może zawrócić w głowie. Ale po przebyciu drogi, doznasz orzeźwienia przy wodopoju nadziei wspierającej. Nad głową, gwieździsty firmament nieba będzie ochraniał Cię, dopóki nie odpoczniesz…"

Ona (kimkolwiek jest) to powiedziała, więc zapisz to jak dialog.

 

Hmm, trochę tu fabuły brakuje. Skąd mu się te trójki wzięły? Skąd to pragnienie uporządkowania świata? Kim jest ona? I czy rzeczywiście chciała mu pomóc? Chciał doskonałości, więc czemu skarbiec? Właściwie to, co go spotkało, wygląda na karę – za co?

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

 co by było gdyby

Co by było, gdyby.

Gdyby parę sekund temu podjął inna decyzję.

Inną, ale ważniejsze jest co innego – otóż Twój bohater dopiero co podjął tę decyzję. Dlaczego miałby jej już wcześniej żałować?

kawałek miedzianej blaszki wpłynie tak znacząco na jego życie

Zmieniłabym szyk: kawałek miedzianej blaszki tak znacząco wpłynie na jego życie. Trochę przesadzasz z patosem.

puknąłby palcem w czoło

Puknąłby się palcem w czoło.

Przegrał, rzucając monetą.

Stąd wynika, że przegrana była jednym aktem z rzutem monetą. Tak było? Cały akapit trochę przedłużony, męczący – rozumiem, że próbujesz sprawić, że czytelnik się wczuje w bohatera, ale przedobrzasz.

przestrzegany rzetelnie

Nie brzmi mi to najlepiej.

nieścisłości, niedopracowanie, gram szaleństwa, nowości

Rym.

Nie możesz pozwolić sobie

Nie możesz sobie pozwolić.

odstępstwo od „regulaminu”

Cudzysłów wskazuje na ironię. Co ona tu robi?

Chcesz być kimś, trzymaj się schematu!

Dygresja: a chcesz?

Jajecznica z 3, średniej wielkości jaj, 3 kawałki, idealnie kwadratowego, razowego chleba, 3 łyki świeżo wyciskanego soku, z 3 idealnie okrągłych pomarańczy

Liczebniki piszemy słownie. Przecinki przytnij. I chleb jako substancja nie jest kwadratowy – kwadratowe mogą być kawałki: Jajecznica z trzech średniej wielkości jaj, trzy idealnie kwadratowe kromki razowego chleba, trzy łyki świeżo wyciskanego soku z trzech idealnie okrągłych pomarańczy.

zniknąć w 3. uliczce, w 3. domu, na 3. piętrze u swojej 3. dziewczyny

Liczebniki słownie, przecinki zbędne. Cały akapit ładnie pokazuje rutynę życia bohatera, która jest tak nienaturalna (odhaczyliśmy już dwa tematy rozmowy, pora na trzeci!), że jakiś realizm magiczny musi stąd wyskoczyć.

Wydawać by się mogło, że dziwaczny System Trójkowy warunkował jego życie.

Warunkuje (w polszczyźnie nie cofamy czasów), ale jesteś pewien tego słowa? Nie lepsze by było "określa"? "Wyznacza kierunek"?

irracjonalnie wierząc

Czyli wiedział, że ma OCD?

cyfra perfekcji, zapewniająca spełnienie założeń

Co to znaczy? Co to są założenia?

Jednakże byłaby to błędna hipoteza.

Kto tu stawia jakieś hipotezy? Chłopak ma natręctwo na liczbę/cyfrę trzy, i tyle. Ludzie z OCD wiedzą, że ich postępowanie jest irracjonalne, ale nie mogą przestać. Nie widzę, żeby tak było z Twoim bohaterem.

System był jedynie przykrywką dla chorobliwej chęci uporządkowania wszystkiego.

Na pewno przykrywką? Kamuflaż brzmiałby lepiej, ale i tak nie jestem pewna…

życiem, wymagającym

Tu bez przecinka.

pozbycia się pragnienia fantazji, albo odmienności

Jeśli tu jest przecinek, to wychodzi, że życie z nim wymagało odmienności. Bez niego byłoby, że wymagało pozbycia się pragnienia odmienności. Co ma być?

Zapragnęła odejść od modelu.

Od schematu, ale nie od modelu.

Pokażę Ci mój świat

Zaimki piszemy dużą literą tylko w korespondencji, albo kiedy odnoszą się do Boga. W dialogach zawsze małą.

po przebyciu drogi, doznasz orzeźwienia

Tu bez przecinka.

Nad głową, gwieździsty firmament

Bez przecinka.

kiedyś był ukryty w niej wielki skarb

Szyk: kiedyś był w niej ukryty wielki skarb.

Znalezienie go gwarantowało całkowitą odmianę życia.

Smutne, telewizyjne zdanie. Nie ma w nim magii, a tym punkcie zdecydowanie powinna być.

zanim doszli do rozdroża. Przed nimi pojawiło się troje drzwi

Rozdroże kojarzy się raczej z otwartą przestrzenią, zresztą korytarz właściwie się nie rozwidla (prawda?) tylko kończy trojgiem drzwi.

Monstrualne, zapraszające jednak

Oksymoron – zapraszający potwór. Tak ma być?

w tajemniczy sposób obiecujące coś niezwykłego

Czyli?

krótkimi zapisami

Napisami. Każdy zapis jest napisem, ale nie każdy napis jest zapisem. Format wyliczenia ciut dziwny.

nr 3

Bez skrótów: numer trzy.

błyszczące, złote monety

Może być bez przecinka.

obok dziwnych map i schematów

Przecież oślepił go blask – skąd wie, że tam leżą mapy, a tym bardziej dziwne?

kawałek miedzianej blaszki– moneta

Kawałek miedzianej blaszki – moneta.

moneta z informacją

Czyli? To jest napis na monecie, kartka na stole, co? Daj mi odrobinę konkretu.

ujął ją

Niezręczne fonetycznie.

przeżycie pewnych rzeczy, pozwoli

Tu bez przecinka – podmiotu i orzeczenia nie rozdzielamy.

Zyskuje nieumiejętność czerpania z chwili.

A miał tę umiejętność?

Pragnienie doskonałości zostało zaspokojone, budząc jednak szereg innych pragnień.

Przecież to nie pragnienie zbudziło inne pragnienia – prawda?

Samotność i bezradność, których teraz doświadczał, były efektem jego życia.

Oj, łopata trochę.

Wędrowcem wstecz chodzącym po Świecie Myśli Doskonałej…

Dlaczego właściwie?

 

 

Hmm. Masz coś do powiedzenia, chyba – tylko co właściwie? Że doskonałość jest nieosiągalna? Że nie warto do niej dążyć? Że ten sposób dążenia do niej jest niewłaściwy? Nie wiem. Może to nie szkodzi. Wykonanie, jak na początkującego, przeciętne – uważaj na purpurowe, patetyczne pustosłowie (wkradło się go trochę) i postaraj się więcej pokazywać, a mniej tłumaczyć, co czuje bohater.

Zastanawia mnie dlaczego czasem daje kropki po cyfrach. To trochę mylące.

Kropki po cyfrach oznaczają liczebnik porządkowy, ale w tekście literackim należy pisać liczebniki słownie.

To chyba była błędna decyzja.

"Hipotezą" miało tu być chyba centralne wierzenie bohatera, ale jak już mówiłam wyżej, wierzenia są raczej asercjami, nie hipotezami. Nawet te obsesyjne – nie dam głowy, czy są asercjami, ale hipotezami na pewno nie. Hipotezę stawiamy, żeby mieć kierunek dla badań, np. gdybyś chciała zbadać, czy ropuchy kumkają głośniej, czy ciszej po zjedzeniu komara, postawiłabyś hipotezę "po zjedzeniu komara ropucha kumka głośniej".

Domyślam się, co chciałaś osiągnąć, ale myślę, że ze słownym zapisem też by się udało.

Na pewno by się udało. To kwestia powtórzeń – one czasami są potrzebne!

Właściwie to, co go spotkało, wygląda na karę – za co?

Za nierozsądne pragnienia? Taki motyw pojawia się w baśniach.

 

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tekst wydaje się dość pompatyczny, a symbolika trójki zalewa czytelnika z każdej strony. Zabrakło mi fabuły, zabrakło mi czegoś, przez co zapamiętałbym tekst zdecydowanie na dłużej.

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

Nowa Fantastyka