- Opowiadanie: Koala75 - Refleksje wierszopiśca

Refleksje wierszopiśca

Miś nic nie ma do Eryków.

Rymu wina, ot przyczyna.

I po krzyku.

Dyżurni:

brak

Oceny

Refleksje wierszopiśca

Dnia pewnego jeden Eryk

chciał ułożyć swój limeryk.

Bardzo męczył się od rana,

mowa winna być wiązana.

I wieczorem miast Eryka

mieliśmy już histeryka.

Taki morał stąd wynika:

Nie układaj limeryka.

 

Skoro już rymować musisz,

bo inaczej się udusisz,

to na przymus nie ma rady.

Rymuj, nie patrz na zasady.

Gdy nie zechcesz publikować,

możesz do szuflady schować.

 

Jeśli w dziele będą smoki,

trochę więcej fantastyki,

i nie bojąc się krytyki

w znany portal wiersz wpakujesz,

wnet zobaczą, że raczkujesz.

Rad udzielą ci bez liku,

z łagodnością, żadnych krzyków.

Wkrótce język swój poprawisz.

Z czasem może też rozbawisz

twoich wierszy czytelników.

 

Jakże komuś dawać można

delikatnie i z ostrożna

pouczenia, jak napisać

po raz pierwszy wiersza wersy,

kiedy ma się problem szerszy.

Limit drabbla już skończony,

autor trochę jest zmartwiony.

Może droubbla stworzyć dzisiaj?

Ale skąd wziąć rymy, słowa,

 i do setki dojść od nowa?

 

Został prawie limit z dribbla.

Słów pięćdziesiąt znajdzie chyba,

kiedy zajrzy do szuflady.

Przecież kryją się tam rady

dawno temu pochowane,

wcale nie wykorzystane.

Już wie! Magii musi użyć,

czytelników by nie wkurzyć.

Wszak to portal fantastyczny,

więc wiersz może nawet śliczny,

jeśli nie ma fantastyki,

mierne będzie mieć wyniki.

 

Trudny problem dla poety

zmieścić się w limitów ramy.

Nie da skończyć się, niestety,

kiedy wena ciągle mami.

Przekroczony limit droubbla,

więc napisał autor bubla.

Może magia niewidoczna,

z wiersza zrobi wkrótce szorta

i go jednak przyjmie portal.

 

Autor więcej nie napisze,

bo z wysiłku ledwie dyszy.

Chyba rację miał ten Eryk,

w końcu krótszy jest limeryk.

 

Koniec

Komentarze

Fajne!

 

Mała sugestia: dla uniknięcia nieładnej transakcentacji zmieniłabym:

 

Jeżeli rymować musisz,

→ np. Skoro już rymować musisz

 

Do paru miejsc, np. wymiennie stosowanych rymów dokładnych oraz asonansów, też bym się przyczepiła, oraz do smoki/fantastyki, ale jednak ta transakcentacja razi mnie bardziej.

 

 

 

http://altronapoleone.home.blog

Drakaino, miś chyli z podziwem głowę i biegnie poprawić tę transakcentację (cokolwiek to znaczy :) ), bo Twoja propozycja rzeczywiście lepiej brzmi.

Zmienione.

A teraz misia czekają dzisiaj: aliteracje i asonanse, transakcentacje i dysonanse. Może powiedzieć, że wstyd nie wiedzieć, kiedy się wiersze składać zachciewa i jednak zasad nie chce olewać. blush

To zasadniczo właśnie znaczy, że źle brzmi ;) Masz przesunięty akcent wiersza – wynikający z rytmu – wobec naturalnego. Ponieważ na dodatek polski ma akcent stały, to transakcentacje bardziej rażą.

 

Skądinąd jedną z najkoszmarniejszych transakcentacji w czymś publikowanym popełnił Barańczak (który imho był fatalnym tłumaczem poezji) w cudownym (i mocno fantastycznym) wierszu Keatsa “La belle dame sans merci”. Nie wiem, czy Barańczak nie miał żadnego pojęcia o francuskim, trochę mi się w to nie chce wierzyć, czy też słoń mu całkiem na ucho nadepnął, ale u niego jest tak w jednej ze strof. Podkreślam, co jest w tym tym rytmie musi być akcentowane i jak czytane, kompletnie niezgodnie z akcentem i wymową francuskimi:

 

Strzeż się – La Belle Dam(e) Sans Merci

W jasyr cię bierze!

 

Podrzucam też swój (również publikowany) przekład tego kawałka, bo to się da tak umieścić w wersie, żeby wymowa była poprawna:

 

La Bel(le) Dam(e) Sans Merci – wołali –

Czarem cię pęta!

 

Dobra, zamierzałam się wdać w dywagacje o francuskiej prozodii i wersyfikacji, ale już sobie idę ;)

 

 

http://altronapoleone.home.blog

Czy mi się zdaje, że Francuzi w swych piosenkach potrafili ‘naginać’ akcenty zależnie od potrzeb?

O, Koalo, Ty z limerykami, ja walczę z pomysłami na opowiadania, znaczy przepędzam je. Za dużo ich i nie wiadomo na co się zdecydować. Brak decyzji jest decyzją, jak kiedyś uczono. Teraz myślę, że to „zależy”, że impuls musi przekroczyć pewien punkt krytyczny i, że nie muszę się z niczym spieszyć.

Ostatnio byłam szybkim przejazdem w Łodzi i zabrano mnie do przepięknego cmentarza żydowskiego. Weszliśmy przez boczną furtkę, niepozorną, taką jak ta z „Tajemniczego ogrodu” i na jednej z płyt zobaczyłam napis: „ Był przyzwoitym człowiekiem”. Piękne i zazdraszczam. Byliśmy tam jedynymi gośćmi, na tym cmentarzu, jakie tam są piękne stare drzewa, dąb, a jak ptaki śpiewają.

 

Limeryk misię! Jest pisarski, zręczny. :-) 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Smokini, nie walcz z pomysłami. Chowaj do szuflady, niech dojrzewają w spokoju i cieple. Czasem do nich zajrzyj i zapytaj, jak się mają i czego im potrzeba. Odpłacą dobrem. 

To epitafium w Łodzi… Takiego można sobie życzyć.

:D. 

Dzisiaj byłam w raju – Słajszewo. Błądziliśmy po lasach i plaży w kroplach deszczu. Siąpiło zupełnie wbrew prognozom godzinowym. To potencjalna lokalizacja elektrowni. Za samą elektrownią na północy jestem całym sercem, ale wycięcie 700 hektarów drzewostanu – nie wiem, czy jest optymalną decyzją. Naprawdę piękny teren, stary drzewostan. Cudne sosny, śpiew wilg, skrzeczące żurawie, mnóstwo ptaków. Usłyszałam historię o jakichś złożach pod jeziorem żarnowieckim i czy to  bujda, czy prawda też nie wiem. Nie znam też innych lokalizacji. W każdym razie nietransparentne decyzje i brak argumentów budzą we mnie sprzeciw, jak ten nadużywany, racjonalny argument o chłodzeniu. 

Koalo, serdeczności. :-) A pomysły niech dojrzewają, albo i nie. Gdy osiągną właściwy stopień prawdopodobieństwa może powstaną. 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Jak piszesz “Smokini”, to zawsze mam wrażenie, że to do mnie, bo “drakaina” to smoczyca lub wężyca (smokini, wężyni…) ;)

 

Natomiast co do naginania, to musiałabym posłuchać, natomiast to, co wiem na pewno, to że w poezji, a więc zapewne i w piosence, wykorzystuje się czasem nieme “e” jakby było wymawiane, ale to dość skomplikowane do wyjaśnienia w porządnej terminologii, a ja zbyt daleko odeszłam od filologii.

http://altronapoleone.home.blog

O, masz rację, Drakaino! Słabo utożsamiam się ze Smokinią, bardziej ze Smokiem lub z pewną jego warstwą, lecz Koala mnie tak nazwał, więc reaguję, choć musi mylić. Czeskie „drak” jest prawdziwym smokiem. ;-) W wielu językach mamy ten rdzeń:: łacina - . dracō, zapożyczenie ze stg. δράκων drákōn, dosł. „bystrooki”; ang.. dragon;  bułg. . дракон drákon; niem.  Drache. 

Ja raczej zajmuję miejsce izolantki, nie mylić z izolacją, bo kofam ludzi, choć nie chce nic im ułatwiać. ;-)

 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Drakaino & Asylum, miś jest prosty zwierzak. Nie miał pojęcia, że drakaina może znaczyć smoczyca lub wężyca. Jedno i drugie nieładnie brzmi. Bardziej podoba misię Bystrooka, zwłaszcza po pierwszym komentarzu do tego wierszyka i kilku innych do wcześniejszych tekstów. Smokini wzięło się stąd, że ilekroć widzę awatara Asylum, to korci mnie odniesienie się do niego, taki fajny. Dla misia będziecie “Bystrooka” & “Smokini”. Ewentualne veto uwzględni.

Misiek, nie histeryzuj ;) tych refleksji toś miał już tyle, że jakbyś dobrze poskładał, to byś dostał klasyczny komentarz od Reg:

Koalo75, opowiadanie liczące ponad 80000 znaków, nie wchodzi do grafiku dyżurnych, więc ci nie mają obowiązku go czytać. Tak długie opowiadanie, choćby było świetne i doskonale napisane, nie może też liczyć na nominację do piórka.

Pisz panie! ;)

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Krokusie, miś nie będzie histeryzować, lubi sobie zażartować. Nie zawsze jest to ładne, choć się stara, żeby było składne. Bo fajna to sprawa, taka słowami zabawa.

Dla mnie jak najbardziej może być, Koalo. :D Rzeźbę tego konkretnego smoka niezmiernie lubię przez przyjemne wspomnienie z pewnego zamku, którego pilnuje. Ma stałe miejsce na zielonym trawniku, lekko w cieniu, co i dobrze.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

A gdzie ten zamek?

http://altronapoleone.home.blog

Smokini, ten smok, miś go postrzega jako smoczątko, jest uroczy, a Ty się kojarzysz misiowi jak jego opiekunka/władczyni.

W Polsce, Drakaino, w pewnej zapadłej dziurze w Sudetach. Kurcze, z ludźmi widuję przedziwne miejsca. ;-)

Zamek zrujnowany, zostały tylko mury – cześciowo, wieża z mnogością komarów, może tych gryzących muszek, bo zjadliwe, ale ograniczyła się do wyżyn. Ich liczba była niewyobrażalna. Zeszłam pokąsana, a odganiałam się jak diabli. Na dole było niewiarygodnie spokojnie, zero owadów i muzyka – kto ją zapodawał – nie dowiedziałam się, i ławki. Ludzi niewiele. Kilkoro. Pan z dziewczynką, zakochana para (ona narzekała na buty) i nasza gromadka. Pięć osób.. Ja – na ławce, kumpel nurkował w lochach, dwie koleżanki obchodziły dookoła i trzaskały zdjęcia, przyjaciel skoncentrował się na niewiarygodnych pnączu, ale on tak ma. Roślina była niezwykłe. Zarosła tak dużą powierzchnię, niewiarygodne. Gdy mi tak “nadawał” – sprawdziłam. Kurcze, z jednego pędu, korzenia. Kiedyś już widziałam coś takiego na domu, ale dom to nie zamek i mury “do nieba”. Poza tym tamten pęd był nawadniany, zadbany, a ten nie. Ten był dziki, korzystał z tego, co miał  w zasięgu ręki. 

Spokój na dole w kontraście do kąsających owadów na górze był niezwykły. I wtedy mój wzrok padł na pobliski trawnik. Nieusłuchany, niezadbany (kasy na rekultywację bark, co może i dobrze, bo kiedy czytam o pomysłach na odnowienie, to drżę i modlę się do wszystkich bogów, aby nie zniszczyli; wyciąć, wykarczować i zasadzić), a tam siedział smok. Próbowałam zasięgnąć języka, skąd się tam wziął, bezskutecznie. “Był tam od początku” – usłyszałam. 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

W zabawne strofy ująłeś, Misiu, swoje refleksje. Miło się czytało. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Asylum, zdradź gdzie… Uwielbiam takie miejsca.

http://altronapoleone.home.blog

Reg, taki komentarz od Ciebie, to dla misia miodek z domieszką eukaliptusa, albo odwrotnie. Smakowity. Miś będzie miał piękne sny.

Misiu, życze Ci jak najpiękniejszych. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, Twoje życzenia się spełniły. Były sny piękne i nawet fantastyczne.

Misiu, cieszę się, ze jesteś zadowolony z prześnionej nocy. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Płyną rymy, strumień wartki, 

Tu nie trzeba nawet kartki,

stuka cicho klawiatura,

Za ten przepis hip hip hura 

:) 

MPJ 78

Twój komentarz rymowany

jest przez misia odebrany,

jak słoiczek pełen miodu.

Uwierz, proszę, bez dowodu.

No, niełatwe jest życie poety. Zwłaszcza na portalu. I jeszcze podobno, skubaniec, wszystko pamięta…

Babska logika rządzi!

Finklo, miś ma pytania: Czy wszystko pamięta poeta, czy portal? Podobno, czy na pewno?

Poeta pamięta. Podobno, bo tak twierdził jeden z nich, a ja im coś nie wierzę.

Babska logika rządzi!

Finklo, to raczej nie poeta, skoro taki pamiętliwy. Oni chyba chodzą z głowami w chmurach, albo z chmurami w głowach.

No właśnie, właśnie… ;-)

Babska logika rządzi!

Finklo, w komentarzu do Ślimakowego "Limeryki fantastyczne – wiosna 2022" wstawiłem wierszyk, który pozwolę sobie tu powtórzyć.

Pytanie pierwsze:

Dlaczego wierszy

 na portalu mało?

Drugie pytanie:

Czyżby pisanie

kojarzono z chwałą,

której nie dostaniesz

gdy napiszesz mało?

Wiersze są krótsze,

bo myślimy prozą

i do rymu trudno

czasem dobrać słowo.

Czy słowem zabawa

to zbyt trudna sprawa?

Koalo, już go tam czytałam. Nie twierdzę, że pisanie wierszy jest proste.

Babska logika rządzi!

Finklo, ciekawe, że sporo użyszkodników potrafi rymować, a taka “Bitwa na rymy” padła. Miś spodziewał się, że będzie więcej fraszek. a jednak…

Misiu, zdaje się, że tam nie było reguł – nie wiadomo, kto wygrywa w bitwie itp. Co za zabawa, jeśli nie masz szans na sławę i chwałę?

Babska logika rządzi!

Zabawa słowem nie wystarczy?

Koniecznie z tarczą, lub na tarczy?

Czytało się przyjemnie, zdrowa dawka humoru i autoironii. Trochę trudno byłoby mi oceniać ten wierszyk pod kątem formalnym, dostałeś już zresztą wiele cennych porad. Doskonale rozumiem trudności twórcze związane z wyborem formy. Zwróciłem może uwagę na to:

Przekroczony limit droubbla,

więc napisał autor bubla.

Nieprawda! – droubble to dopiero dwieście słów – kilkadziesiąt wersów – dobre wiersze nieraz bywają dłuższe. Słyszałem, że czasem mówi się o limicie stu wersów (Statek pijany), ale przecież w polskiej twórczości przekraczały ten limit arcydzieła takie, jak Duma o Wacławie Rzewuskim, Noc pod Wysoką czy Epitafium dla Włodzimierza Wysockiego. A potem dochodzimy do jakichś 400–700 wersów i mamy już minipoemat…

A nie próbowałeś kiedy wydłużyć miary? Przekonałbyś się, że zwłaszcza początkującemu dużo łatwiej pisać i zawrzeć zamierzony sens w jedenasto– lub trzynastozgłoskowcu, gdy nie ma pilnej potrzeby ciągłego odszukiwania nowych rymów, bo już się linijka kończy.

 

Komentarze przywiodły mi na myśl jeszcze kilka uwag i pytań…

Do paru miejsc, np. wymiennie stosowanych rymów dokładnych oraz asonansów, też bym się przyczepiła

To ciekawe – rzeczywiście jest takie zalecenie formalne? Na przykład w Kwiatach polskich, o ile sobie przypominam, rymy dokładne i asonanse były ustawicznie przemieszane.

Dobra, zamierzałam się wdać w dywagacje o francuskiej prozodii i wersyfikacji, ale już sobie idę

Francuskiego nie znam niemal wcale, ale i tak bym z przyjemnością poczytał…

Jak piszesz “Smokini”, to zawsze mam wrażenie, że to do mnie, bo “drakaina” to smoczyca lub wężyca (smokini, wężyni…)

Tak, pobrzmiewa w tym ta etymologia, wibruje… Córka Króla Wężów?

Słabo utożsamiam się ze Smokinią, bardziej ze Smokiem lub z pewną jego warstwą, lecz Koala mnie tak nazwał, więc reaguję, choć musi mylić.

Miło jest wyobrażać Was sobie jako dwie wspaniałe, cierpliwe smoczyce sprawujące pieczę nad tekstami.

w pewnej zapadłej dziurze w Sudetach. Kurcze, z ludźmi widuję przedziwne miejsca. ;-)

Zamek zrujnowany, zostały tylko mury – częściowo, wieża z mnogością komarów

Przyłączam się do prośby – gdybyś mogła powiedzieć, gdzie się ta ruina znajduje?… Przemknął mi przez myśl Zamek Leśna na Szczytniku, ale to oczywiście nie to…

Poeta pamięta. Podobno, bo tak twierdził jeden z nich, a ja im coś nie wierzę.

Ależ uwierz. Poeta musi pamiętać, bo skądże by czerpał inspirację?

Córą pamięci jesteś, wiem ja,

a tyle wierszy się pamięta,

że krzykną zaraz mądre gremia,

która skąd fraza jest ściągnięta…

A czy poeta pamięta lepiej niż prozaik? ;-p

A w wyszukiwaniu ściągniętych cytatów to raczej wujek Google bije na głowę mądre gremia. I raczej nie uznałabym wujka za poetę.

Babska logika rządzi!

Czy lepiej? – nie wiem, to chyba trudno ocenić. Jeżeli chce się pamiętać słowo w słowo, wiersze łatwiej niż prozę.

A w tym cytacie, moim zdaniem, nie chodzi o dosłowne plagiaty, tylko raczej o powracanie do pewnych wzorców, metod obrazowania. Owe “mądre gremia” to nie są koniecznie poeci, lecz krytycy literaccy, którzy zaraz Ci wytkną, że – powiedzmy – opisujesz staw górski całkiem jak Tetmajer.

Miś się cieszy i uczy czytając Wasze komentarze. Nie będzie nigdy pretendował do bycia poetą, co najwyżej wierszopiścem. Czasem lubi się pobawić słowami i częstochowskimi rymami. Może dlatego, że szkolne lata spędził w Częstochowie. ;) Dziękuje Wam za odwiedziny i wypowiedzi.

O, Drakaino, Ślimaku, nie zauważyłam Waszego pytania. ;-)

Żadna tajemnica, to karkonoski zamek na Chojniku (ten z legendy o Kunegundzie; wspomniany też przez Sapkowskiego w trylogii Husyckiej). Najlepiej przynajmniej w jedną stronę iść czarnym szlakiem, ponieważ jest malowniczy, a z powrotem mieszanką żółtego i zielonego, lub zrobić to na odwrót. ;-)

Dla mnie spora część Polski jest terra incognita, a w Sudetach i w ogóle południu to w ogóle.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Przeczytałem. Wiersz ładnie brzmi, nie przejmuj się drobiazgami.

Nowa Fantastyka