- Opowiadanie: MPJ 78 - Kochanek ciemnej strony

Kochanek ciemnej strony

Mam nadzieję ze prorocze, co już mi się parę razy udało. No prawie

;)

Likwidacja generała Solejmaniego z Korpusu Strażników Rewolucji  Marzenie wojownika

Pożar Katedry Notre Dame no dobrze Ifryt na jej stopniach ;)  Iudicium Dei

Rozpętanie wojny przez Rosję by rozwiązać problemy dnia codziennego Jak wyleczyć syndrom mysiej utopii

 

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Biblioteka:

Finkla

Oceny

Kochanek ciemnej strony

 

Imperator Rusi był kochankiem ciemnej strony mocy, kochankiem czułym, oddanym niczym Potiomkin carycy Katarzynie. Ona zaś odwdzięczała mu się na swój mroczny sposób. Niczym namiętnymi pocałunkami pieściła wyciągami z pęczniejących od łapówek kont bankowych, niczym czułymi słówkami łechtała go okrzykami poparcia skretyniałych poddanych, nurzał się wraz z nią w strachu wrogów i podziwie użytecznych idiotów. Była dla niego wszystkim, życiem, prawdziwą miłością, władzą i siłą. Niestety nic nie trwa wiecznie, toteż kochanek ciemnej strony od jakiegoś czasu obserwował u siebie spadek mocy. Słabł, na razie nieznacznie, ale mimo jego starań był to proces nieodwracalny, konsekwencje były więc oczywiste. Po władzę powinien sięgnąć któryś z pretendentów. Dla dobra Rosji obecny car nie może oddać władzy tak po prostu, przecież tym krajem musi władać najpotężniejszy adept ciemnej strony mocy. Słabsi i głupsi powinni zostać wyeliminowani podczas walki o władzę. Niestety nic się nie działo. Brak zamachów na swoje życie Imperator odebrał wprost jako potwarz. Zwodzili go bliżsi i dalsi współpracownicy, którzy zamiast ostrzyć sztylety w cieniu, wypełniali z psim oddaniem wszystkie jego rozkazy. Zawiodła nawet wieloletnia kochanka i najbliższa uczennica, o olbrzymim potencjale ciemnej strony. Lin Kaba zamiast próbować walczyć na miecze świetlne, otruć, pchnąć sztyletem w plecy, udusić w trakcie upojnego seksu, uciekła do Szwajcarii. Pamiętał ich rozmowę z początków lutego, na dzień przed tym, nim zwiała.

– Lady Kabo, twoja moc jest równa mojej. – Delikatnie zasugerował, że już czas na przewrót.

– Kotku, jeszcze długo nikt nie dorówna tobie.

– Ale wiesz, że dla dobra Rusi tylko najpotężniejszy adept ciemnej strony może władać.

– Oczywiście kochanie i to ty nim jesteś – zapewniła z uśmiechem.

 

Ucieczka uczennicy i potencjalnej następczyni budziła w nim mieszane uczucia. Szanował perfekcję, z którą ominęła wszelkie posterunki klonów Czapajewa pilnujące Kremla. Jako oblubieniec ciemnej strony doceniał złamanie zasad rządzących Rusią. Jednak rozczarowało go, że nie rzuciła mu wyzwania. Co robić? Postanowił udać się na konsultacje.

 

W małej kapliczce wbudowanej w kremlowskie mury panował mrok. Zwykły zjadacz kartofli mógłby to uznać za składową niewielkiego okienka skierowanego na północ i zaledwie jednej płonącej świecy przed obrazem przedstawiającym świętych Borysa oraz Gleba Rurykowiczów mordowanych przez Jarosława Mądrego. Adepci ciemnej strony czuli jednak, że mrok w kaplicy jest tworem na swój sposób żywym i potężnym. Nie dziwiło ich to, wszak mieszkał tu duch najbardziej krwawego z carów, znanego im jako Darth Ferrus.

 

Imperator wszedł dumnie do przybytku i na ołtarzu zapalił świecę.

– Z czym przybywasz? – Duch Ferrusa zapytał, stając przed obecnym władcą Rosji.

– Mamy problem – rzekł krótko.

– Słyszałem to od setek głupców, których przysyłał tu Chruszczow aby zamienić moją kaplicę w magazyn.

– Tak? – Imperator zainteresował się, albowiem nie znał tej historii.

– Jak to mówią, jest człowiek, jest problem, nie ma człowieka, nie ma problemu. – Ferrus zaciągnął się dymem z widmowej fajki. – Jak osobiście wymordowałem z trzystu czy czterystu takich „magazynierów” Chruszczow zrozumiał przesłanie i problem się rozwiązał.

– No właśnie mój problem jest odwrotny, brak człowieka, który mnie zastąpi.

– A czy ty nie miałeś uczennicy?

– Uciekła nie rzucając mi wyzwania.

– Zdrada w zdradzie – Ferrus zdawał się być rozbawiony.

– Nie zmienia to faktu, że słabnę i czas by ktoś potężniejszy ciemną stroną odebrał mi władzę i budował potęgę naszego Imperium.

– Gotowość do poświęceń osłabia mroczną stronę – zauważył upiór.

– W przeciwieństwie do tych głupców. – Imperator wskazał obraz. – Nie zamierzam dać się zamordować jak baran w rzeźni, tylko eliminować niegodnych zaszczytu władania Rosją.

– To rozpętaj wojnę – odrzekł Ferrus kierując w stronę Imperatora ustnik fajki. – Niech ona wyłoni następcę.

– Chwila… – Imperator spojrzał czujnie na upiora – przecież tobie władzy nie odebrali marszałkowie.

– Durak z ciebie, oj durak – Duch Ferrusa uśmiechał się upiornie. – Wojna wyłoniła najpotężniejszego z mrocznych adeptów i on zgodnie z zasadami mnie zabił.

– Jakim cudem to utajnili? – Imperator się zdziwił.

– Nie utajnili, wszak wszystko jest proste i oczywiste. Tak jak za sołdatami stały oddziały zaporowe, tak za Żukowem i Koniewem stał Beria.

– Faktycznie – Imperator pokiwał głową. – Tyle, że ja wojny prowadzę cały czas.

– Ale takie mało spektakularne – Ferrus skrzywił się w sposób, który kiedyś u jego podwładnych wywoływał zawały serca. – Zrób taką by ginęły tysiące sołdatów, by krew lała się rzekami, a miasta płonęły jak pochodnie.

– To się da zrobić – odrzekł Imperator.

 

W sali konferencyjnej pałacu położonego nad Morzem Czarnym zebrana została elita generałów rosyjskiej armii. Prym wiodło czterech najważniejszych w stopniach generałów armii, czyli armgenów: Szajbu, Głupasimow, Złotogaciow, Denaturow. Gdyby ilość promili we krwi była proporcjonalna do poziomu ich biegłości w ciemnej stronie mocy, byliby to najpotężniejsi mroczni wojownicy na świecie. Niestety wysokie stężenie alkoholu w krwi, a w niektórych przypadkach krwi w alkoholu nie przekładało się na ciemną moc.

– Mam dla was zadanie – rozpoczął wykład.

– Jakie? – zainteresował się szef ministerstwa obrony armgen Szajbu.

– Zdobędziecie dla mnie Ukrainę.

– Najwyższy czas – wtórował mu szef sztabu armgen Gupiasimow.

– W pieriod! – krzyczał wódz Rosgwardii armgen Złotogaciow.

– Ile dywizji klonów dostaniemy? – Szajbu już przeliczał ile da się zarobić na tym interesie.

– Nie dostaniecie klonów, tylko dwieście tysięcy zwykłych sołdatów.

– Mało – zauważył Denaturow. – Dwieście tysięcy to ja w trymiga…

– Wszyscy razem dostaniecie te dwieście tysięcy, a nie każdy z osobna. – Imperator od razu sprostował błędy w myśleniu swego podkomendnego.

– Tylko pięćdziesiąt tysięcy? – Denaturow miał łzy w oczach. – Z czego ja będę żył.

– A dostaniemy nowe ordery? – Złotogaciow popatrzył na swój mundur, którego cały przód błyszczał od najróżniejszych odznaczeń.

– Oczywiście – zapewnił Imperator. – Dodatkowo ten z was, który spisze się najlepiej zostanie oficjalnie moim zastępca i następcą.

– Urrrraa!!! – krzyczeli naraz wszyscy zgromadzeni.

 

Kilku eurokratów z samiuśkiej Brukseli patrzyło z zachwytem na wnętrze pałacu Imperatora położonego nad Morzem Czarnym. Niektórzy z nich doceniali nie tylko kunszt artystów, którzy pokryli ściany freskami, bogactwo wyposażenia, ale też łapówkarstwa, z którego Imperator słynął. Oni sami, choć robili wiele w tym zakresie nie byli w stanie się z nim równać. Na razie. Car Rusi pozwolił aby atmosfera pałacu wsączyła się w ich dusze, po czym rzekł.

– Zamierzam rozpętać wojnę w Europie.

– Kiedy?

– Dlaczego?

– Będziemy musieli rozważyć wprowadzenia sankcji – mówili jeden przez drugiego.

– Nie będziecie rozważać, ale wprowadzicie sankcje – oświadczył.

– Co?

– Wprowadzicie sankcje. – Bawił się ich zaskoczeniem. – Bardzo surowe, przygotowałem nawet listę. – Podał im wydruki.

– Strasznie dużo tego. – Zauważył najbystrzejszy z eurokratów. – To zaszkodzi gospodarkom Rosji i naszym.

– Chcieliście wprowadzić „Fit for 55” – odrzekł car. – Sankcje przyspieszą cały proces i na dodatek sprawi, że niezadowolenie waszych wyborców skupi się na mnie, nie na was.

– A co ty z tego będziesz miał? – spytał podejrzliwie kolejny.

– Dobrze, że o tym wspomnieliście. Za moje poświęcenie oczekuję przelania głupiego miliarda euro na moje konto.

– Ale…

– Żadne ale, nie chcecie przecież by moje rakiety poleciały nie tam gdzie trzeba, a na światło dzienne wyszły nasze drobne kombinacje na gazie. Mnie one nie zaszkodzą, ale u was w wojennym czasie głowy mogą polecieć.

– To jaki jest numer tego konta? – zapytał najbystrzejszy.

 

Imperator bowiem co prawda zastosował radę mrocznego Ferrusa, ale uznał że zanim nowi adepci zyskają odpowiednią moc, minie ładnych parę lat, a on może co nieco jeszcze zarobić.

 

Wojna nazwana dla żartu specjalną operacją pokojową sprawiła, że związek Imperatora z ciemną stroną mocy przeżywał swój renesans. Ona pulsowała, szaleństwem, okrucieństwem, zniszczeniem, lejącą się krwią i chaosem, a on mógł delektować się poszczególnymi zderzeniami i narodzinami kolejnych mrocznych adeptów, z których niektórzy wreszcie zaczęli rzucać mu wyzwania. Nie miało większego znaczenia, że ginęli jeden po drugim. Ot choćby jak ten, którego ciało klony Czapajewa z gwardii kremlowskiej właśnie wlokły na dziedzińcu. Jeszcze półtora miesiąca temu był to zwykły poborowy. Po zajęciu jednej z ukraińskich wiosek, koledzy z plutonu wyrzucili go z transportera opancerzonego, by zrobić miejsce dla ukradzionych telewizorów, drukarek, odkurzaczy, i wiertarek. Pozostawiony samotnie na drodze, modlił się do wszystkich świętych i demonów o szansę przeżycia. Otrzymał wtedy znak. Za wsią Ukraińcy z Gwardii Narodowej zrobili zasadzkę, w której spalili transportery i wystrzelali do nogi jego niedawnych towarzyszy broni. On zaś czując wezwanie ciemnej strony przemykał przez linie wrogów i swoich. Jego celem był Kreml i zajęcie miejsca dotychczasowego oblubieńca mrocznych mocy. Kałasznikow nie miał jednak szans z mieczem świetlnym.

 

Generałowie byli ostrożniejsi, walcząc o pozycję ukochanego ciemnej strony. Imperator doglądał ich rozwoju troskliwie licząc, że może któryś z nich w końcu rzuci mu skuteczne wyzwanie. Dziś postanowił przeprowadzić wideokonferencję z Głupasimowem.

– Armgenie, jak tam postępy w przerzucie armii.

– Wasza imperatorskość, wszystko odbywa się planowo i moi bojcy będą gotowi do akcji w wyznaczonych terminach. – Głupasimow prężył się przy tym jak struna.

– Oczywiście. – Imperator uśmiechnął się do generała.

– Wasza imperatorskość, mogę prosić o uzupełnienie.

– Jeśli masz być moim zastępcą, powinieneś wiedzieć, że ciemna strona nie słucha próśb. Chcesz uzupełnień, to je sobie weź, ale nie proś.

– Tak jest wasza imperatorskość, zapamiętam wasze słowa.

– Uczniu mój, słyszałem, że masz pewne problemy z napromieniowanymi sołdatami.

– Drobiazg, wasza imperatorskość. Któryś lejtnant miał starą mapę i kompania okopała się w czarnobylskim czerwonym lesie. Odesłałem ich na leczenie.

– Przyjacielu, amerykańskie komiksy to nie jest źródło informacji naukowych, nie eksperymentuj więcej z mutantami popromiennymi.

– Ale…

– Milcz, mój niewolniku! – Imperator podniósł głos. – Wiem, że to ty kazałeś tej kompanii zająć najbardziej skażone miejsce na tej planecie, licząc, że jej żołnierze zamienią się w Hulków. Zaś swój plan oparłeś na kreskówce obejrzanej w telewizji

– To prawda wasza imperatorskość – Armgen Głupasimow wyraźnie posmutniał. – Coś nie wyszło, może amerykański uran inny od naszego?

– To tak nie działa. Ciesz się, że straciłeś tylko kompanię. Nasze dawne radzieckie jeszcze eksperymenty w tym zakresie pochłonęły życie dziesiątek tysięcy ludzi.

– I nie było ani jednego Hulka? – Głupasimow się odrobinę ożywił.

– Nie było. Potem zrozumieliśmy, że Amerykańce nas tymi komiksami oszukali.

– Aha, bo już się bałem, że może…

– Nie bój się eksperymentu. Adepci ciemnej strony mocy mogą się bać tylko mojego gniewu.

– Tak jest wasza imperatorskość.

 

Kolejne połączenie, tym razem to do imperatora wydzwaniał armgen Złotogaciow. Wódz ten nie był może najmniej perspektywiczny jako adept ciemnej strony mocy, za to niewątpliwie najbardziej przezorny.

– Jak postępy? – Imperator nie zamierzał tracić czasu.

– Niewielkie, ale za to wprowadziłem w moich oddziałach zasadę dwudziestu procent.

– No nie mów, że cofasz wojsko z powodu tak błahych strat jak jedna piąta stanu! – żachnął się władca Rusi.

– Ależ skąd mistrzu. Po prostu wszyscy moi żołnierze mają obowiązek oddać mi jedną piątą łupów.

– A informujesz mnie o tym bo…

– Połowę oddaje, tobie mój panie.

– Dobrze, bardzo dobrze.

 

Imperator uznał, że nie zaszkodzi jeszcze zarobić paru kopiejek na sołdackich łupach. Dotknięcie ciemnej strony było niczym pocałunek, ta drobna chciwość sprawiła, że pieściła ona swego wybranka. Pewnie dlatego nie zdołał odpowiednio szybko zareagować, gdy czerwona smuga przeniknęła drzwi gabinetu i przebiła władcę Rusi. Życie uchodziło z niego powoli i nieuchronnie, a cała potęga którą dysponował mogła jedynie nieznacznie opóźniać moment śmierci. Drzwi gabinetu otworzyły się i weszła mroczna lady Lin Kaba. Zgodnie z panującymi na Rusi zasadami to ona zabiła słabnącego władcę by zająć jego miejsce. Tygrys syberyjski, który czuwał w gabinecie by strzec Imperatora, pierwszy zaakceptował nową panią i teraz niczym kociak otarł się o jej nogi.

– Dlaczego wracasz dopiero teraz? – Imperator zapytał swą zabójczynię.

– Bo osłabłeś, pogubiłeś się i nie umiesz ani zwyciężyć, ani odpuścić. To osłabia Rosję. W rankingach mocarstw osuwamy się z ligi gdzie były Stany i Chiny, do tej, w której są Brazylia, Indie, Turcja, Iran – odrzekła.

– Dobij – wyszeptał.

– Ja to zrobię. – Duch Ferrusa zjawił się w gabinecie.

– Mistrzu – Lin Kaba uklękła przed min na jedno kolano, na znak oddania.

– Patrz, moja przyjaciółko jak to się robi.

 

Lekko zaciągnął się z widmowej fajki i pościł kółko dymu w stronę Imperatora. Dym ten owinął konającego władcę Rosji i począł rozszarpywać jego duszę. Mimo potwornego bólu kochanek ciemnej strony mocy umierał szczęśliwy. Duet tych dwojga utopi Rosję we krwi czystek i wszelkie oznaki słabości wypali żywym ogniem. Bieda i nędza, które po tym przyjdą sprawią, że choć dziś umiera, to wspomnienia ludu idealizującego jego czasy panowania ożywią ducha, tak jak to się stało z Ferrusem. Dołączy wtedy do panteonu nieśmiertelnych kochanków ciemnej strony obok Nerona, Kaliguli czy Adolfa, i będą już na zawsze razem z nią.

Koniec

Komentarze

Imperator Rusi był kochankiem ciemnej strony mocy, kochankiem czułym oddanym niczym Potomkin carycy Katarzynie.

To na pewno poprawna pisownia?

 

“czułym oddanym” – czule oddanym, albo przecinek?

 

Ona zaś odwdzięczała mu się na swój mroczny sposób.

W pierwszych dwóch zdaniach mam “ciemny” i “mroczny”, normalnie jak na Castle Party :)

 

Niestety nic nie trwa wiecznie, toteż kochanek ciemnej strony od jakiegoś czasu obserwował u siebie spadek moc. Słabł, na razie nieznacznie, ale mimo jego starań był to proces nieodwracalny, konsekwencje były więc oczywiste.

Z jednej strony długa narracja, z drugiej strony urywasz jego mroczne wyczyny, zanim mogę się w nie wczuć.

 

Po władzę powinien sięgnąć któryś z pretendentów. Oczywiście dla dobra Rosji obecny władca nie może oddać władzy tak po prostu, przecież tym krajem musi władać najpotężniejszy adept ciemnej strony mocy. Słabsi i głupsi powinni zostać wyeliminowani podczas walki o władzę. Niestety nic się nie działo.

 

Brak zamachów na swoje życie Imperator odebrał wprost jako potwarz.

To dobre :)

 

Lin Kaba zamiast próbować walczyć na miecze świetlne, otruć, pchnąć sztyletem w plecy, upuścić w trakcie upojnego seksu, uciekła do Szwajcarii.

?

 

Pamiętał ich rozmowę z początków lutego, na dzień nim zwiała.

To mała sprawa, ale “zanim” by nie brzmiało lepiej?

– Oczywiście kochanie PRZECINEK i to ty nim jesteś – zapewniła z uśmiechem.

 

Ucieczka uczennicy i potencjalnej następczyni budziła w nim mieszane uczucia. Z jednej strony doceniał perfekcję, z którą ominęła wszelkie posterunki klonów Czapajewa pilnujące Kremla, oraz jakby nie patrzeć złamanie zasad rządzących Rusią, z drugiej rozczarowało go, że nie rzuciła mu wyzwania.

To zdanie nieco się rozwlekło :)

 

W małej kapliczce NOT SURE IF PRZECINEK wbudowanej w kremlowskie mury panował mrok.

 

Zwykły człowiek mógłby to uznać, za wypadkową niewielkiego okienka skierowanego na północ ledwie jednej świecy przed obrazem przedstawiającym świętych Borysa i Gleba Rurykowiczów mordowanych przez Jarosława Mądrego.

Zdanie do przeredagowania.

 

Adepci ciemnej strony widzieli jednak, że mrok w kaplicy jest tworem na swój sposób żywym i potężnym.

“Widzieli” czy “wiedzieli”?

 

– W przeciwieństwie do tych tam – Imperator wskazał obraz.

Pierwsza myśl, o jakie tamy chodzi :)

 

W sali konferencyjnej pałacu położonego nad Morzem Czarnym zebrana został elita generałów rosyjskiej armii. Przym przewodziło czterech najważniejszych wszyscy w stopniach generałów armii, czyli armgenów: Szajbu, Głupasimow, Złotogaciow, Denaturow.

“Prym wiodło”?

 

– Oczywiście – zapewnił Imperator. – dodatkowo ten który z was spisze się najlepiej zostanie oficjalnie moim zastępca i następcą.

Duża litera.

 

Kilku eurokratów z samiuśkiej Brukseli patrzyło z zachwytem na wnętrze pałacu Imperatora położonego nad Morzem Czarnym. Niektórzy z nich doceniali nie tylko kunszt wyposażenia czy artystów którzy pokryli ściany freskami, ale też łapówkarstwa PRZECINEK z którego Imperator słynął.

Niefortunne.

 

– Chcieliście wprowadzić „Fit for 55”– odrzekł car. – Sankcje przyspieszą cały proces i na dodatek sprawi, że niezadowolenie waszych wyborców skupi się na mnie PRZECINEK nie na was.

– Armgenie PRZECINEK jak tam postępy w przerzucie armii.

– Wasza imperatorskość PRZECINEK mogę prosić o uzupełnienie.

 

Chyba lepiej “uzupełnienia”?

 

– Drobiazg PRZECINEK wasza imperatorskość.

 

Milcz mój niewolniku! – Imperator podniósł głos.

Tu nie przecinek?

Kolejne połączenie PRZECINEK tym razem to do imperatora wydzwaniał armgenem Złotogaciow.

– Połowę oddaje PRZECINEK tobie mój panie.

Tygrys syberyjski, który czuwał w gabinecie by strzec Imperatora PRZECINEK pierwszy zaakceptował nową panią i teraz niczym kociak otarł się o jej nogi.

– Patrz PRZECINEK moja przyjaciółko jak to się robi.

 ożywią ducha tak PRZECINEK jak to się stało z Ferrusem.

 

Dużo zabawnych momentów, ale też bywa czasem zbyt prawdziwie, by było zupełnie śmiesznie :)

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Mroczne i zabawne. :)

GreasySmooth dziękuję za pomoc, poprawki naniosłem 

smiley

 

kronos.maximus

Mrok wyszedł z tematu, a że lubię pisać z przymrużeniem oka laugh

Cześć :)

 

tekst śmieszny i aktualny, bardzo podobały mi się nazwy generałów :)

Niestety jest napisany bardzo niechlujnie, co mnie niesłychanie irytuje i przez to wielokrotnie miałam ochotę go porzucić. Sprawdzałam nawet, czy to opowiadanie nie kandyduje do konkursu Grafomania, ale widzę, że nie.

Początkowo zaczęłam łapać każdy błąd, potem jednak te ilości mnie przytłoczyły i zrezygnowałam:

 

Niestety nic nie trwa wiecznie, toteż kochanek ciemnej strony od jakiegoś czasu obserwował u siebie spadek mocy

“y” zostało zjedzone.

 

Słabł, na razie nieznacznie, ale mimo jego starań był to proces nieodwracalny, konsekwencje były więc oczywiste.

Był, były, by by by….

Może zamienić drugie “były” na “stały się”?

 

Dla dobra Rosji obecny władca nie może oddać władzy tak po prostu

Wrażenie powtarzalności. “Władcę” można zastąpić “rządzącym”.

 

Brak zamachów na swoje życie Imperator odebrał wprost jako potwarz.

→ Brak zamachów na swoje życie Imperator odbierał jako potwarz.

 

Pamiętał ich rozmowę z początków lutego, na dzień przed tym, nim zwiała.

Lady Kabo, twoja moc jest równa mojej.

Oczywiście, kochanie, i to ty nim jesteś

Duch Ferrusa zapytał, stając przed obecnym władcą Rosji.

Brakujące przecinki.

 

Szanował perfekcję, z którą ominęła wszelkie posterunki klonów Czapajewa pilnujące Kremla.

a nie z “jaką”?

 

Zwykły zjadacz kartofli mógłby to uznać, za składową niewielkiego okienka

Niepotrzebny przecinek.

 

 

Mój wewnętrzny interpunkcjometr wywaliło poza skalę. Tych brakujących przecinków jest tyle, że nie chciało mi się wszystkich wymieniać. Na Twoim miejscu zwróciłabym na to większą uwagę, bo takie bagatelizowanie interpunkcji niektórych mocno irytuje, na przykład mnie :)

 

– To zrób wojnę – odrzekł Ferrus

Dziwny dobór czasownika. Ja bym go zastąpiła “rozpętaj” albo “rozpocznij”.

 

– To zrób wojnę – odrzekł Ferrus kierując w stronę Imperatora ustnik fajki.

Ten drugi myślnik sugeruje kontynuację wypowiedzi Ferrusa, a nią nie jest. Zamiast drugiego myślnika powinien być przecinek.

 

– Chwila… – Imperator spojrzał czujnie na upiora, przecież tobie władzy nie odebrali marszałkowie.

Kurde, jestem skonfundowana. Z tego, co widzę, jesteś doświadczonym autorem, który niejedno opowiadanie miał w bibliotece. A jednak ilość baboli interpunkcyjnych mnie poraża. Zamiast przecinka powinien być myślnik, bo bohater kontynuuje wypowiedź. Na pewno nie wynika to z niewiedzy, raczej z niedbalstwa.

 

 

W sali konferencyjnej pałacu położonego nad Morzem Czarnym zebrana została elita generałów rosyjskiej armii.

Zjadłeś “a”.

 

Prym wiodło czterech najważniejszych wszyscy w stopniach generałów armii, czyli armgenów

Po co to “wszyscy”?

 

Imperator od razu sprostował błędny w myśleniu swego podkomendnego.

 

Nie wymieniałam już dalszych błędów, nie chciało mi się. Na przyszłość proponuję sprawdzić tekst chociażby w Wordzie pod względem interpunkcji – jest tam funkcja Redaktor.

 

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

HollyHell91 z interpunkcją i literówkami ma problemy od zawsze :(  Piszę w Apache Open Office i to co mi podkreśla na czerwono koryguję. Odpowiednika funkcji o której mówisz poszukam. 

 

Poprawki błędów ponanosiłem 

@MPJ 78, rozumiem, każdy w czymś kuleje :)

Możesz też czytając książki, bardziej skupić się na interpunkcji niż zwykle i zaobserwować, gdzie autorzy umieszczają przecinek, a gdzie myślnik, itd. Albo przed publikacją dać tekst do betowania: nawet ja bym chętnie pobetowała, bo mimo że jakimś mistrzem pisarskim nie jestem, to myślę, że umiem nieźle wyłapywać błędy interpunkcyjne.

Pozdrawiam serdecznie!

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

W moim przypadku to nie bardzo pomaga. 

 

pozdrawiam. 

 

Miś przeczytał i uśmiechał się. 

 

 Chochlikowe działania:

Głupasimow prężył się przy jak struna.

Potem zrozumieliśmy, że Amerykańce nasz tymi komiksami oszukali.

 

Lepiej by było Autorze, żebyś nie był wizjonerem odnośnie następcy.

No, tekst mógłby być proroczy. Oprócz wiecznie żywego Ferrousa, oczywiście.

Sympatycznie się czytało.

Na pohybel Wołodymirowi Adolfowiczowi.

Babska logika rządzi!

Koala 75 dziękuję za dobre słowo, chochlikowe psoty sprostowane 

 

smiley

 

Finkla dziękuję za dobre słowo

 

Na pohybel

laugh

 

Nie czytało się źle, miejscami było nawet zabawnie i tylko szkoda, że to taki śmiech przez łzy.

Wykonanie, niestety, do najlepszych nie należy.

 

ni­czym Po­tom­kin ca­ry­cy Ka­ta­rzy­nie. → …ni­czym Po­tiom­kin ca­ry­cy Ka­ta­rzy­nie.

 

– Tak… – Im­pe­ra­tor za­in­te­re­so­wał się, al­bo­wiem nie znał tej hi­sto­rii. → Skoro zainteresował się, postawiłabym pytajnik: – Tak…? – Im­pe­ra­tor za­in­te­re­so­wał się, al­bo­wiem nie znał tej hi­sto­rii.

 

– To się da zro­bić – od­rzekł zgod­nie Im­pe­ra­tor. → Odrzekł zgodnie z kim/ czym?

A może: – To się da zro­bić – od­rzekł Im­pe­ra­tor. Lub: – To się da zro­bić – zgod­ził się Im­pe­ra­tor.

 

– W pie­riod! – krzy­czał wódz Ros­gwar­dii arm­gen Zło­to­ga­ciow → Brak kropki po didaskaliach.

 

– Dwie­ście ty­się­cy to ja w try­mi­ga….Po wielokropku nie stawia się kropki!

 

– Chcie­li­ście wpro­wa­dzić „Fit for 55”– od­rzekł car. – Sank­cje przy­spie­szą cały pro­ces i na do­da­tek spra­wi, że… → Brak spacji po zamknięciu cudzysłowu. Literówka.

 

Mi one nie za­szko­dzą→ Mnie one nie za­szko­dzą

 

Jego celem był Krem i za­ję­cie miej­sca… → Literówka.

 

że jej żoł­nie­rze za­mie­nia się w Hul­ków. → Literówka.

 

po­chło­nę­ły życie dzie­siąt­ków ty­się­cy ludzi. → …po­chło­nę­ły życie dzie­siąt­ek ty­się­cy ludzi.

 

do im­pe­ra­to­ra wy­dzwa­niał arm­ge­nem Zło­to­ga­ciow. → Literówka.

 

Pew­nie dla tego nie zdo­łał… → Pew­nie dlatego nie zdo­łał

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg dziękuję za poprawki i przepraszam że naniosłem je dopiero teraz ale byłem jakiś czas na końcu świata gdzie internet nie był dostępny. 

 

Bardzo proszę, MPJ-cie. Mam nadzieję, że choć byłeś na końcu świata, nie doświadczyłeś końca świata. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Widziałem rzekę końca świata, przebywałem bagna, był śnieg w maju, białe niedźwiedzie maskujące się jak bobry, komary wielkości wróbli, i wiele tym podobnych atrakcji. 

:D

 

 

 

Teraz nie wiem, czy zazdrościć Ci tak szczególnych doświadczeń, czy cieszyć się, że to wszystko nie było moim udziałem. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Zależy co kto lubi :D

 

 

Lubię Koty. ฅ/ᐠ. ̫ .ᐟ\ฅ

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka