- Opowiadanie: dawidiq150 - Geniusze w historii ludzkości

Geniusze w historii ludzkości

Takiego sobie miałem pomysła :) Czytajcie!!

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Geniusze w historii ludzkości

Dawid, tak jak zawsze, gdy miał ważną sprawę energicznie otworzył drzwi gabinetu dyrektora redakcji „Timesa”, w której pracował następnie bez ceregieli stanowczo oświadczył:

– Marku, odchodzę na emeryturę.

Siedzący za biurkiem szef spojrzał na niego zdziwiony.

– Chyba żartujesz. – żachnął się, a potem zapytał – Dlaczego? Jesteś w środku wspaniałej kariery.

– Przed chwilą byłem w szpitalu i dowiedziałem się, że Magda urodzi trojaczki. Poza tym haruję od kilku lat bez przerwy. Tylko raz wziąłem tygodniowy urlop. Lubię swoją pracę, ale jestem bogaty, mogę sobie pozwolić na odpoczynek.

– Mówisz odpoczynek. Czyli planujesz kiedyś wrócić?

– Tak, może za jakieś dziesięć lat.

Właściciel gazety wiedział, że traci kurę znoszącą złote jaja. Ale rozumiał Dawida. Trojaczki… W jego sytuacji pewnie każdy postąpił by tak samo – pomyślał.

– Dobrze, więc życzę ci żeby dzieci urodziły się zdrowe i odziedziczyły talent po ojcu. – powiedział serdecznie się uśmiechając.

– Dzięki, ja również życzę ci wszystkiego dobrego.

Uścisnęli sobie dłonie i Dawid wyszedł.

 

&&&

 

Dawid był bardzo zdolnym i utalentowanym dziennikarzem, który osiągnął ogromny życiowy sukces. Przez sześć lat piął się po szczeblach kariery, aż stał się jednym z najlepiej opłacanych redaktorów gazety w Stanach Zjednoczonych.

Posiadał też inne źródło dochodu. Odziedziczył po zmarłym wujku ośmioprocentowy udział w niedużej, ale dobrze prosperującej firmie produkującej kosmetyki. Na jego konto, co miesiąc wpływała – jeśli wziąć pod uwagę oba źródła zarobku, dość pokaźna kwota.

W wieku dwudziestu trzech lat wziął ślub z młodszą o dwa lata studentką medycyny, która miała na imię Magda. Urodziła mu do tej pory dwójkę dzieci. Teraz miała za jednym razem urodzić jeszcze trójkę.

W zaistniałej sytuacji bardzo chciał zrobić żonie i dzieciom wielką niespodziankę. Zaplanował wakacje, na jednej z malutkich greckich wysp. I dopiero, gdy się tam znaleźli, gdy byli sami na wielkiej, wspaniałej plaży oświadczył:

– Cała wyspa jest nasza! Kupiłem ją!

Dzieci nie mogły w to uwierzyć, a Magda uściskała i ucałowała męża.

– Jestem z tobą taka szczęśliwa – powiedziała.

 

&&&

 

Na wyspie znajdowało się kilka domków. W tym, w którym mieszkali, była chłodnia zaopatrzona w mnóstwo żywności. W razie jakiejś potrzeby z zewnątrz, mieli motorówkę a nawet helikopter, którym dziennikarz potrafił latać.

Czuli się wspaniale. Drugiego dnia wypoczynku, w czasie śniadania Dawid oznajmił szczęśliwy:

– Na wyspie znajduje się sieć jaskiń, mam zamiar je zwiedzić. Podobno nikt do nich jeszcze nie wchodził. Są całkowicie dziewicze.

– Nie boisz się tato? – zapytała starsza córka, która miała osiem lat – przecież tam może mieszkać jakieś zwierzę.

– Niedźwiedź? – teraz spytała jej pięć lat młodsza siostra, a wszyscy z wyjątkiem małej zaczęli się śmiać.

– Jedyne zwierzę jakiego się obawiam to jadowity wąż. A na węże trzeba uważać nawet tu w domu. – odpowiedział Dawid.

Po posiłku poszli na plażę. Ciężarna Magda położyła się na leżaku w cieniu palm, natomiast Dawid pluskał się z dziewczynkami w morzu.

Gdy mieli dość, wrócili do domku, by pograć trochę w gry planszowe, których mieli sporo, bo aż dwanaście. Ostatnimi czasy weszła moda na planszówki i cieszyły się one ogromną popularnością. Czas mijał tak szybko, że ani się obejrzeli jak zgłodnieli i przyszła pora na obiad. Zjedli, a potem wszyscy prócz Dawida, udali się na drzemkę natomiast on sam oświadczył, że idzie eksplorować jaskinię. Wziął latarkę i aparat fotograficzny, następnie opuścił dom.

 

&&&

 

Był już zorientowany, w którą stronę ma iść. Obszedł niewielki las i po kilkunastu minutach drogi znalazł się przed wejściem do groty. Okazało się szerokie ale niezbyt wysokie, jednak na tyle że nawet bardzo wysoki człowiek mógł bez problemu wejść. Nie zastanawiając się długo, włączył latarkę i ruszył do środka.

Wewnątrz było przyjemnie chłodno. Świecił po ścianach i przypatrywał się im. Gdzieniegdzie zauważył rosnące w skupiskach porosty. Jaskinia ciągnęła się dość ostro w dół. Chwilę później, przejście zrobiło się dużo bardziej rozległe. Natrafił na kałuże krystalicznie czystej wody, która skapywała ze stropu. Tutaj ujrzał pierwsze stalagmity i stalaktyty. Nim dalej wchodził tym było ich więcej.

W pewnym momencie zauważył coś, co go jednocześnie zaskoczyło i przestraszyło, a także wywołało wiele innych emocji. Na jednej ze ścian ujrzał wielkie mrugające oko. Widział je wyraźnie, czarna źrenica o kształcie rozgwiazdy była wielkości piłki do tenisa ziemnego. Gałka oczna miała jasnożółty kolor, a jej średnica musiała mieć kilkadziesiąt centymetrów. Natomiast poruszająca się powieka posiadająca liczne wypustki, była koloru zielonego.

Oko wpatrywało się w niego, lecz po chwili zniknęło wewnątrz ściany. Zafascynowany Dawid podszedł by się przyjrzeć z bliska. W miejscu wielkiego oka zionęła bezdenna dziura. Ciekawość wygrała ze strachem, ruszył dalej wzdłuż ściany szukając niezwykłego okazu fauny bądź flory. W myślach już rozważał możliwość napisania artykułu o nieodkrytych do tej pory organizmach, żyjących w jaskini na wyspie.

Kilka minut później światło latarki ponownie natrafiło na oko, tym razem dwukrotnie większe. Gdy podszedł ukryło się tak jak poprzednio. Podniecony szedł dalej, tracąc rachubę czasu.

Nagle usłyszał za sobą hałas. Odwrócił się i zamarł. W korytarzu, którym przyszedł teraz znajdował się wielki potwór tarasujący przejście. Na jego galaretowatym ciele znajdowały się znane mu już pojedyncze oczy wyglądające identycznie, lecz różniące się rozmiarem. Monstrum przypominało olbrzymią grudę pomarańczowego budyniu. Obok największego oka miało aparat gębowy, gdy powiedziało: „witaj Dawidzie” otwarło go tak, że zobaczył mokry od śliny, niebieski język i równe żółte zęby.

Dawid poczuł mocz spływający mu po nodze. A potwór odezwał się ponownie:

– Nie bój się nic ci nie zrobię.

– Czym ty jesteś? – wydukał dziennikarz.

Dziwoląg początkowo zignorował pytanie:

– Nawet nie wiesz jak cudownie znowu spotkać rozumną istotę. Siedzę tu samotnie od tysięcy lat, mam obserwować inteligentne istoty i zapamiętywać ich zachowanie. Zadanie, które mi przydzielono będzie pewnie jeszcze długo trwać; dziesięć, sto tysięcy lat może więcej. Nawet nie podejrzewasz jak cudownie się czuję widząc człowieka z takiego bliska i mogę słyszeć jego głos.

Dawid po tym co usłyszał przestał się tak bardzo bać, ale nie był pewny czy jest o zdrowych zmysłach.

– Jakim sposobem możesz kogokolwiek obserwować siedząc tu w tej jaskini?

– Zwyczajnie mam taką zdolność, ale to bez znaczenia. Natomiast jeśli tylko będziesz mnie odwiedzał, mogę opowiedzieć ci o ludziach, którzy urodzili się z niemożliwym wręcz do ogarnięcia geniuszem. Takim, że współczesny Terrence Tao przy nich wypada szaro. Ich żywoty są niezwykle interesujące i warte opowiedzenia.

Dawid ponownie chciał zapytać kim jest potwór i jak się tu znalazł. Lecz ten odczytując jego myśli odpowiedział na nie zanim ten je wypowiedział:

– Niech cię to nie interesuje, ta wiedza nie jest przeznaczona dla ciebie i tak złamałem zasady rozmawiając z tobą. Natomiast tak jak ci powiedziałem mogę opowiedzieć ci o najmądrzejszych ludziach jacy chodzili po Ziemi.

– Czyli wypuścisz mnie stąd? A co jak rozgłoszę o spotkaniu z tobą?

– Nie rób tego, jeśli to zrobisz sprawię, że zachorujesz i resztę życia spędzisz w szpitalu psychiatrycznym. Natomiast pod pseudonimem możesz napisać książkę o tym co ci opowiem. Wykreujesz się na wizjonera, takie coś z pewnością świetnie się sprzeda.

W głowie dziennikarza kotłowały się przeróżne myśli. Nie wiedział co ma zrobić i co powiedzieć.

– Dobrze, więc opowiedz mi.

– Może usiądziesz, tu na tym kamieniu obok ciebie. – zaproponował potwór. Następnie rozpoczął opowieść.

– Zacznę oryginalnie od najinteligentniejszej małpy jaka kiedykolwiek żyła. To było jakieś dziewięć tysięcy lat przed nową erą. Na potrzebę opowieści będę nazywał tego szympansa „Adam”.

Gdyby Adam żył w naszych czasach i przeprowadzono na nim test inteligencji, osiągnąłby wynik przeciętnego człowieka. Źle się czuł w towarzystwie innych małp, które miały inteligencję co najmniej czterokrotnie niższą i już w młodości odłączył się od swojego klanu by żyć samotnie. Jednak kochał swoją matkę i doglądał jej. Co kilka dni przychodził by z nią trochę pobyć. Ten małpi geniusz rozumiał mechanizmy, które dla innych jego krewnych były tylko instynktami. Pewnego razu gdyby nie on, klan w którym się urodził musiałby zawalczyć o swoje terytorium z liczniejszą grupą szympansów. Adam, niczym anioł stróż przewidział atak kilka dni zanim on nastąpił i przygotował pułapki, nazywane teraz „wilczymi dołami”. Było to pracochłonne ale nie trudne. Od dawna bowiem posługiwał się narzędziami takimi prymitywna łopata zbudowana z kija sprytnie zamocowanego w kawałku miednicowej kości a także nóż, którym była także kość ale o oszlifowanej krawędzi. Sam rozumiesz, że Adam radził sobie świetnie, a pamiętaj, że był tylko zwykłą małpą. Klan Adama nie musiał szukać innego żerowiska, nawet nie zdając sobie sprawy z zaistniałych wydarzeń. One natomiast przedstawiały się tak, że wrogie małpy powpadały do przykrytych gałęziami dołów i nabiły się na zaostrzone kije.

Później mieszkał samotnie w szałasie na niewielkiej polanie w pobliżu rzeki, mając świadomość, że jest jakimś dziwnym wyrzutkiem. Pewnego razu, gdy poszedł na polowanie, przez tamto miejsce przechodziła, wędrowna grupa ludzi. Weszli do szałasu i po obejrzeniu go pomyśleli, że mieszka tu człowiek. Ludzie ci byli dzikusami bez zasad etycznych, zaczaili się więc by zabić właściciela. Po pewnym czasie z lasu wyłoniła się małpa zachowująca się w bardzo inteligentny sposób. Od tej pory ci ludzie mieli błędne mniemanie o tych zwierzętach. Zaatakowali, ale Adamowi udało się uciec. Spotkanie z ludźmi przypieczętowało jego nieszczęsny los. Doprowadziło do postępującej depresji i ostatecznie samobójczej śmierci. Adam żałował, że nie urodził się człowiekiem. „gdybym tylko nie posiadał tego cholernego futra” myślał, gdy rzucał się do rzeki pełnej krokodyli. Tak oto kończy się moja pierwsza historia.

Dawid był zafascynowany opowieścią.

– To wszystko jest nie do pomyślenia – powiedział i wstał, następnie zaczął rozmasowywać sobie ścierpnięty tyłek. – ale czy to naprawdę się zdarzyło?

– Tak samo się zdarzyło, jak to, że spotkałeś mnie – monstrum było urażone.

Dziennikarz podświetlił tarczę zegarka, była godzina osiemnasta dwadzieścia cztery spędził w jaskini ponad trzy i pół godziny.

– Muszę wracać – powiedział. – żona i dzieci pewnie bardzo się martwią.

– Przyjdziesz do mnie jutro? – zapytał stwór – opowiem ci dużo ciekawszą historię.

– Przyjdę, twoja historia była niezwykle interesująca.

– Będę cię oczekiwał – dziwoląg wniknął w szczeliny w ścianie i Dawid mógł ruszyć w drogę powrotną, ku wyjściu z jaskini.

 

&&&

 

Magda i córki faktycznie martwiły się, że tak długo nie wracał.

– Co cię tak długo zatrzymało? – spytała żona patrząc na niego szklistymi oczami.

– Oj przepraszam skarbie, tam w środku rośnie wiele ciekawych roślin i żyją różne zwierzątka. Straciłem rachubę czasu. Obiecuję, że to się już nie powtórzy.

Dawid postanowił sobie, że faktycznie drugi raz nie dopuści by się martwiła z powodu jego roztargnienia.

 

&&&

 

Nadszedł kolejny dzień i kolejna wizyta Dawida w jaskini.

Nie musiał iść daleko w głąb, bo jej mieszkaniec szybko się pojawił.

– Dziękuję, że przyszedłeś – powiedział potwór – chciałbym dzisiaj opowiedzieć ci o socjopacie, który lubował się w mordowaniu ludzi. Chcesz posłuchać tej szokującej historii?

– Bardzo chcę – potwierdził zaintrygowany Dawid, siadając tak jak poprzednio na skale – zamieniam się w słuch.

– Dobrze. Ten człowiek miał na imię Marek i urodził się we wschodniej Azji. To był dwunasty wiek przed nową erą. Marek urodził się siódmym dzieckiem bogatego kupca. Nie można powiedzieć by był zdrowy, choć jego ciało nie miało żadnych defektów, a umysł pracował prawidłowo. Jego czyny natomiast świadczyły o nienormalności i zboczeniu. Lubował się w sadystycznym zabijaniu różnych zwierząt, od much rozpoczynając na krowach kończąc. Tak to ukrywał, że wiedziałem o tym tylko ja. Gdy dorósł i osiągnął dojrzałe silne ciało, zamordował rodziców i rodzeństwo. Następnie ukrył ich zwłoki w takim miejscu, że nikt ich nie znalazł. W ciągu siedemdziesięciu dwóch lat swojego życia zamordował cztery tysiące dwieście czternastu ludzi. Udało mu się to bo w doskonały sposób ukrywał i pozbywał się ciał. Wyobraź sobie, że tego geniusza nikt nigdy nawet nie podejrzewał o morderstwo. On sam bardzo się o to starał.

Był średniego wzrostu lekkim grubaskiem o wiecznie różowych policzkach i jasnych włosach do tego bardzo dużo się uśmiechał. Jako genialny aktor stworzył sylwetkę, jakże różną od prawdziwego niego. Nie do pomyślenia jak musiał się starać przez każdą chwilę obcowania z ludźmi.

Ten człowiek o budzącym grozę wnętrzu, potrafił manipulować ludźmi jak marionetkami. Rozkochał w sobie pewną dziewczynę należącą do bogatej rodziny i wziął z nią ślub. Na jeden rok zaprzestał zabijania. W tym czasie zajął się badaniami organizmu ludzkiego, a także roślinami. Gdyby podzielił się wynikami swoich badań z innymi naukowcami żyjącymi w tamtym czasie, miałby ogromny wpływ na historię medycyny.

Osiągnął w badaniach to co chciał. Wynalazł całą serię trucizn, które działały w różny sposób; jedne zabijały natychmiast, inne przed uśmierceniem powodowały straszne cierpienia.

Ten rok przerwy był trochę jak ładowanie akumulatorów. Gdy minął, zaczął zabijać z jeszcze większą częstotliwością.

Ponownie zaczął, gdy gościł na wielkiej uczcie weselnej. Zatruł całą żywność. W ciągu kilku godzin zmarło ponad dwieście osób.

Potem zostawił wszystko, wsiadł na konia i ruszył w inne strony. Przez cztery miesiące zamordował trucizną wiele osób, które spotkał na swojej drodze. W pewnym momencie zapragnął mieć wspólników, zdobycie ich nie było wielkim problemem. Wykupił z więzienia pięciu morderców, którzy najbardziej mu się spodobali. Marek odznaczał się charyzmą i miał na nich ogromny wpływ. Sterował nimi jak chciał, a oni widzieli w nim geniusza jakim w stu procentach był. Od tej pory udawali grupę cyrkową. Chodząc po wsiach zachęcali młodych chłopców i dziewczyny do dołączenia do nich, obiecując pieniądze i życie pełne przygód. Potem więzili ich, często gwałcili i ostatecznie mordowali.

Ten morderczy rajd po całym kraju trwał jedenaście lat. Niezwykłe, że dopiero wtedy zaczęto ich ścigać. Marek powiedział swoim druhom, że trzeba się rozstać. To był jedyny raz kiedy zachował się po ludzku. Rozeszli się więc na wszystkie strony świata i już nigdy się nie spotkali.

Zmarł nagle na zawał serca, zanim jednak to się stało zatruł wiele ujęć wodnych, studni i jezior. Włamywał się też do spichlerzy i podrzucał truciznę do żywności. Przez niego umierały całe wioski a miasta były dziesiątkowane.

Tak kończy się ta historia, mordercy, potwora bez uczuć, który urodził się z niebywałym geniuszem.

 

&&&

 

Dawid przez tydzień, każdego dnia przychodził do jaskini i wysłuchiwał niezwykłych opowieści o największych geniuszach jacy chodzili po Ziemi. Posiadający niewyobrażalnie obszerną wiedzę stwór, stał mu się bliski. Wtedy Dawid powiedział do niego:

– Ja i moja żona, do tej pory nie mieliśmy przed sobą tajemnic. Chcę jej o tobie powiedzieć. Ufam jej bezgranicznie, nie powie nikomu. Razem napiszemy książkę, w której zawrzemy twoje historie. Tak będzie dużo łatwiej, inaczej naprawdę nie mogę.

Stwór zgodził się, nawet był z tego powodu szczęśliwy. Dawid zaprowadził Magdę do przedziwnego mieszkańca jaskini. Musiała go zobaczyć na własne oczy i naprawdę usłyszeć w innym przypadku dziennikarz wątpił by w to wszystko uwierzyła.

Tym sposobem Magda została wtajemniczona. Od tej pory małżonkowie słuchali opowieści razem, jednocześnie nagrywając je dyktafonem. Nad książką mieli pracować we dwoje.

Oto najciekawsze historie które chcieli umieścić w swojej książce:

 

Romuald – szpieg i doradca króla pewnego plemienia, żyjący w dwudziestym trzecim wieku przed nową erą.

Był taki okres w historii, kiedy na południu Europy zaciekle walczyły ze sobą pewne osiadłe plemiona. Romuald przyszedł na świat dwanaście lat przed rozpoczęciem tych krwawych starć. Gdy miał dziewięć wódz, który był człowiekiem mądrym, odkrył talent dziecka i jego niezwykłe zdolności. Romuald przez rok czasu, gdy liczono się już z jego zdaniem, opracował kilka niezwykle ważnych wynalazków. Dzięki nim ulepszono konstrukcje chat, palisad i umocnień, a także łatwiej było je budować. Udoskonalił aparat władzy co przełożyło się na lepsze zarządzanie i szczęście ludzi, a także podniesienie morale wojsk. Potem, gdy wybuchły wojny pomiędzy klanami, Romuald stał się wojskowym doradcą. Dzięki niemu zaczęto w walce stosować oswojone niedźwiedzie. Ale zgodnie z tym, co doradzał królowi wojska nie atakowały, jedynie broniły się. Dzięki geniuszowi w doskonały sposób. Gdy raz za razem miasto było atakowane agresorzy otrzymywali olbrzymie straty w ludziach, których liczba była przecież bardzo ograniczona. Po roku czasu, gdy wojownicy jego miasta zgodnie z zaleceniem Romualda nieustannie trenowali, a ćwiczenia te były naprawdę ciężkie, dodając do tego genialnie zaprojektowane zbroje i broń, stali się prawdziwym zagrożeniem nawet dla dużo liczniejszego wojska.

I wtedy po roku czasu defensywy, będąc jedenastolatkiem Romuald zgłosił się na szpiegowską misję. Zinfiltrował wroga, nikt nie podejrzewał o to dziecka. Dokonał sabotażu, podpalił obronne konstrukcję. Dzięki temu można było przypuścić skuteczny atak. Klęska wroga była całkowita.

 

Michał – osierocony i strasznie okaleczony.

Historia tego geniusza działa się w dużym europejskim mieście w dziesiątym wieku nowej ery. Gdy Michał miał siedem lat, podczas wojny, jego dom rodzinny napadli żołnierze. Zaczęli mordować rodziców i wszystkie dorosłe także bliskie mu osoby. Zdając sobie z wszystkiego sprawę siedmiolatek rozniecił ogień i uciekł.

Gdy samotnie zmierzał do najbliższego miasta, wojska od których roiło się w okolicach pochwyciły go. Miał strasznego pecha, jeden z morderców jego bliskich, żołnierz który leczył rozległe oparzenia ciała rozpoznał go, następnie rozpowiedział o tym. Wszyscy poparzeni domagali się śmierci chłopca. Ostatecznie obcięto mu dłonie i oślepiono. Następnie puszczono wolno.

Wojna toczyła się dalej i te tereny zostały szybko odbite. Ostatecznie Michał został żebrakiem w mieście. Mieszkańcy nie dopuścili by umarł z głodu, gdyż przepowiadał im przyszłość. Przepowiednie te wyglądały tak, że najpierw długo rozmawiał z klientami i bynajmniej nie dzięki jakimś specjalnym mocom, tylko przy pomocy czystej logiki mówił im co się przydarzy.

Któregoś dnia zlitował się nad nim pewien bogaty handlarz, który przyjechał do miasta w interesach. Geniusz miał wtedy piętnaście lat. Był niezwykle wdzięczny bo jego los został bardzo odmieniony. Kilka dni później powiedział do swojego wybawcy takie słowa:

– Jeśli będziesz robił dokładnie to co ci powiem oboje staniemy się sławni i bogaci.

– Niby w jaki sposób? – odparł mu handlarz. – Ja już jestem bogaty.

– Wyobraź sobie, że nie potrafię przepowiadać przyszłości, tak jak myślą wszyscy. To co mówię ludziom polega na dedukcji, na logicznym myśleniu. Uwierz mi jeśli będziesz robił to co ci powiem pomnożysz tysiąckrotnie swój majątek.

– Mów dalej.

– Wynajmij aktorów, potrzebuję cztery kobiety i pięciu mężczyzn… – Michał zaczął wymieniać kogo i czego potrzebuje, był w tym bardzo konkretny.

Następnie podyktował scenariusz sztuki. Handlarz widząc, że to ma sens robił wszystko dokładnie według wskazówek. Po dwóch tygodniach wszystko było gotowe.

Komedia wystawiona w małym mieście odniosła olbrzymi sukces. Grupa teatralna w ciągu zaledwie roku stała się sławna. Obietnica złożona kupcowi przez okaleczonego chłopca została w stu procentach spełniona.

Michał dożył sędziwego wieku, założył rodzinę i miał dzieci.

 

Jezus Chrystus – największy prorok.

Chyba każdy dorosły człowiek słyszał o tym geniuszu. Podobno był on jednocześnie człowiekiem i bogiem. Faktycznie robił niezwykłe rzeczy, takie jak uzdrawianie czy chodzenie po wodzie. Nie każdy w to wierzy, ja natomiast wiem, że tak rzeczywiście było. Natomiast to największy geniusz w historii ludzkości. Jego historia jest niezwykła. Niektórzy uważali, że był szaleńcem, kto dąży do własnej męczeńskiej śmierci? I to jest najsilniejszy argument, że posiadał genialną inteligencję. Nie można po prostu go zrozumieć.

Jego nauki były niesamowite, porwał nimi tłumy. Stworzył zasady etyki które przetrwały do naszych czasów. Ten geniusz tak naprawdę jest niedoceniany, gdyż dzięki niemu życie wielu ludzi nabrało sensu. Wykreował boga, który kocha każdego człowieka, od tego czasu każdy pokrzywdzony przez los mógł mieć nadzieję, że życie to tylko przejściowy kłopot. Żaden geniusz nie wywarł takiego wpływu na dzieje ludzkości.

Koniec

Komentarze

Hmmm. Opowieść mnie nie przekonała.

Zgrzyta mi w wielu miejscach. Na emeryturę odchodzą ludzie w określonym wieku. W różnych zawodach bywa różnie, ale dziennikarstwo chyba traktowane jest jak większość. To w Polsce, w Stanach jest inaczej, ale raczej nie tak, że można odejść na emeryturę, kiedy o dwa lata młodsza żona jeszcze może mieć dzieci.

Bohater jest milionerem, skoro stać go na zakup wyspy, helikoptera i jeszcze paru drobiazgów. Rzadko się zdarza, że milioner pracuje jako prosty dziennikarz (a nie właściciel gazety, stacji telewizyjnej itd.), ale nie jest to niemożliwe. Kto zabroni bogatemu?

Rodzice chodzili sobie do jaskini rozmawiać ze stworem. Kto w tym czasie opiekował się dziećmi?

W opowieści o Marku przedstawiasz życie współczesne, a nie w Azji w XII w. przed naszą erą. Zakładasz, że ścigano wtedy morderców (pewnie tak, ale nie wierzę, że sprawnie), że istniały więzienia (bardzo możliwe) i kraje (nie wydaje mi się)…

Babska logika rządzi!

Dzięki Finkla

 

Na pewno następnym razem bardziej się UDA :) Masz duże zastrzeżenia właściwie to rzeczy, które nie były dla mnie ważne i pewnie dlatego potraktowałem je po macoszemu… Główny wątek to życie różnych geniuszy, bałem się, że to jest nudne. Ale ty nic nie piszesz, że była nuda więc chyba nie muszę się tym akurat przejmować. (Miałem jedno opowiadanie gdzie zarzucono m nudę dlatego się obawiałem)

 

AAAA w sumie to jeszcze nie wiem co sądzić o mim tekście jakby nie było to dopiero jeden komentarz. Ale bardzo dziękuję za poświęcony czas i pozdrawiam :)))

Jestem niepełnosprawny...

Cześć, Dawid! 

Finka słusznie wypunktowała kilka zgrzytów, pod którymi się również podpisuję. 

To co mi się natomiast podobało, to jak rozważnie pokazałeś, że geniusz nie zawsze niesie ze sobą coś dobrego, że objawia się na różne sposoby i niesie ze sobą najróżniejsze konsekwencje – w kontekście tego, że wiem, jaka uwagę zwracasz na inteligencję, uważam że musiałeś wyjść tu nieco że swojej strefy komfortu – to bardzo na plus. 

W opowiadaniu brakuje mi jednak jakiegoś celu dla bohatera, czegoś do czego by dążył i przy okazji napotykał jakieś poważne trudności. Wtedy mógłbym mu kibicować i zżyć się z nim. Wtedy oczywiście trudniejsze byłoby wplecenie opowieści o geniuszach, także decyzja zawsze należy do Ciebie. 

 

Pozdrawiam! 

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Dzięki!

 

Sory , że tak późno odpowiadam ale musiałem się czegoś napić. :) A na serio to miałem gości.

Niezmiernie się cieszę, że są plusy. Że zauważyłeś jakieś pozytywne aspekty. Bez betowania też się da :)

 

Dziękuję jeszcze raz, że poświęciłeś swój czas przeczytałeś i skomentowałeś. Pozdrawiam!

 

I jeszcze raz dzięki :)

Jestem niepełnosprawny...

Miś odniósł wrażenie i przyniósł z powrotem, że opowiadanie miało być na pewien konkurs, ale skromność autorowi na to nie pozwoliła. Jest całkiem, całkiem (opowiadanie i skromność). Autor mruga okami do czytających.

Zgadzam się z opiniami FinkliKrokusa. Zwróć uwagę na infodumpy, czyli informacje o bohaterach podawane bezpośrednio przez narratora. Lepiej tego unikać. To powinno wynikać z fabuły, np. bohater coś widział, czytał o tym, ktoś mu powiedział.

Myślę, że za wiele chciałeś zawrzeć w jednym tekście (też tak mam): opowieść o rodzinie, portret psychopaty, ciekawostki historyczne. Może warto skupić się na jednej rzeczy, łatwiej będzie zebrać potrzebne dane. 

W porównaniu z wcześniejszymi opowiadaniami widzę progress w warsztacie. Cieszy mnie, że jesteś wytrwały. Powodzenia na dalszej drodze pisarskiej.

Koala75

 

Dziękuję !!! W zamian ugotowałem pyszną zupę z Eukaliptusa.

 

ANDO

 

Nie przejemy wszystkiego. Zapraszam do stołu.

Jestem niepełnosprawny...

Nowa Fantastyka