(BIIIIIIIIIIP, BIIIIIIIIIIP, BIIIIIIIIIIP, KLIK!)
– Tu twoja poczta pamięciowa. Witamy w Recall Center. Ja nazywam się Mercedes Soldado. W czym mogę pomóc?
– Cóż… Ja… No więc zamówiłem u was implant, przed kawalerskim przyszłego szwagra. I ten… chciałem zobaczyć, co się działo.
– Oczywiście. Poproszę jedynie o podanie pana godności, kraju rejestracji i numeru zamówienia.
– Tak, Bożydar Brzęczyszczykiewicz z Polski. B-O-Ż, takie z kropeczką…
– Wystarczy numer zamówienia, spiszę sobie z pana danych. Przy okazji pragnę podziękować za wzięcie udziału w betateście naszej usługi na terenie pana kraju. Jest pan pierwszym klientem z Polski, którego obsługuje nasze biuro outsourcingowe w słonecznym państwie–mieście Meksyk.
– Yyy tak. OK. Nie ma sprawy. Numer zamówienia to będzie 19243789.
– Dziękuję uprzejmie, proszę o chwilę cierpliwości.
– Jasne, jasne… To… widziała pani już dużo dziwnych rzeczy, prawda? Pewnie niewiele jest w stanie panią zaskoczyć?
– Wszelkie przeżycia i dane osobowe naszych klientów znajdują się pod ścisłą ochroną prawną i Recall Center w żadnym wypadku ich nie rozpowszechnia. Ale tak, prawdopodobnie widziałam już wszystko, więc proszę się nie martwić.
– (WESTCHNIENIE ULGI)
– Zdecydował się pan na nasz pakiet Premium? Czy chciałby pan ulepszyć swój plan do wersji PRO, z możliwością ściągnięcia wspomnień bezpośrednio na implant?
– Nie, dziękuję, pozostanę przy Premium.
– Rozumiem. W takim razie poproszę pana o uruchomienie ekranu i za chwilę poprowadzę pana przez brakujące wspomnienia. Jakie wydarzenie jest ostatnim, które pan pamięta?
– No więc wszedłem do busa, którego wynajął brat szwagra. Wie pani, takiego zabytkowego, jeszcze z kołami. A potem…
– Tak? Proszę kontynuować.
– (CISZA)
– To wszystko co pan pamięta?
– Nie! Dokładnie pamiętam jeszcze, jak kumpel ze studiów mojej siostry wyciągnął pierwszą flaszkę. Miał taką fajną lodóweczkę, co chłodzi zatrzymując atomy w polu magnetycznym. Ci młodzi to teraz lubią takie gadżety. Zmroził wódeczkę kurde idealnie na granicę zamarzania, ciut powyżej -27 stopni. Gęsta i ostra jak jalapenio. To wasze papryczki, nie? Jak ta wódzia wchodziła… to jeszcze pamiętam. I pomyślałem wtedy, że dobrze zrobiłem inwestując w regenerowalną wątrobę parę lat wcześniej.
– Zgadza się. Już widzę tę scenę. Dla sprawdzenia kalibracji implantu zapytam jeszcze o kolor włosów kolegi z plecakiem oraz o markę wódki.
– Był rudy jak marchewa, a wódeczka to rzecz jasna duduwka. Najlepsza na rynku, po naszym wielkim prezydencie nazwali.
– Bardzo dziękuję, wszystko się zgadza. Czy jeszcze coś przychodzi panu do głowy?
– Chyba nie. Magnetyczna taca zrobiła kółeczko z drugą kolejką, a potem ciemność! Widzę ciemność! (ŚMIECH)
– Co proszę?
– Nieważne. Nie zrozumiałaby pani.
– Dobrze, idźmy więc dalej. Po drodze zabierają panowie jeszcze kilku mężczyzn. Każdy z nich ma plecak z prowiantem.
– Tak, tak. Organizator przestrzegał, żeby być przygotowanym na każdą ewentualność.
– Bardzo rozsądnie. O, teraz właśnie sprawdzają panowie zawartość plecaków. Widzę… Madre de dios…
– No ja wiem. Jak teraz na to patrzę, to na ośmiu chłopa trochę mało. Ale jak znam życie, to przed Mazurami zaskoczyliśmy jeszcze na lewitującą stację ORLEN-BIEDRONKA. To taki nasz największy czebol w kraju. Ja mam zniżkę z PPP.
– PPP?
– Paszport Prawdziwego Polaka. Zaświadcza, że nie jestem elementem reakcyjnym, to jest że głosowałem prawidłowo, nie pracuję od co najmniej pięciu lat i płacę abonament Holo-RTVP.
– Widzę, że wyjeżdżają panowie z Warszawy. Taca magnetyczna z trunkami krąży między wami, póki jeden z panów nie spróbował na niej surfować. Potem, jak pan widzi, zaczęły się śpiewy i tańce.
– Jolka, Jolka, pamiętasz lato ze snów…
– Czy Jolka to żeńskie imię? Nie widzę na razie w busie żadnej kobiety.
– To piosenka. Często śpiewana u nas przy podobnych okazjach.
– Och, rozumiem. Co mamy dalej… Jeden z mężczyzn uderzył tego z rudymi włosami pięścią w twarz. Ale ten mu nie oddał. Rozumie pan coś z tego? Niestety nie mówię po polsku.
– Tak jak przewidywałem. Wódka się skończyła.
– Ale dlaczego pobili chłopaka z lodówką?
– Rudy jest zawsze winny. O, zajeżdżamy do centrum handlowego. Wow, ale żeśmy zaszaleli!
– Panowie… Panowie to wszystko wypili podczas weekendu?
– Nie no, co pani. To na drogę. Domek nad jeziorem był już ponoć wyposażony pod korek.
– Zdaje się, że dojechali panowie na miejsce. Co to za urządzenie? To jakiś prymitywny silnik parowy?
– To kochana pani, jest grill. U nas w kraju jest niemal czczony. Ma nawet swoje własne święto, 4 maja. Od 2077 widnieje także na naszym godle państwowym. Biały orzeł trzyma w nim w szponach dwie kiełbaski, a pod nim skwierczy rozgrzany grill.
– Znowu doszło do bójki. O co poszło tym razem?
– Stara jak świat walka o dominację. O bycie samcem alfa. Starszy grillowy może być tylko jeden.
– Rozległ się alarm, a panowie nie reagują. Co on oznacza?
– To tylko alert smogowy. Unia Euroruska kazała nam je wszędzie poinstalować. W Święto Grilla wyją w całym kraju niczym fanfary!
– W końcu wszyscy położyli się spać. Przeskoczę do rana… Co?!? Po takiej ilości alkoholu piwo na śniadanie?
– Rozumiem pani zdziwienie. Ale dzień trzeba zacząć lekko. Piwko jest na rozruch najlepsze. Dlatego zawsze biorę ze sobą czteropak kacztelana.
– O, nareszcie spokojniejszy moment. Wędkowanie w jeziorze, rozmowy o życiu, ciepła herbata w termosie. Wygląda bardzo przyjemnie. Widzę, że bardzo zaprzyjaźnił się pan z przyszłym szwagrem.
– Naprawdę? To ciekawe. Przed wyjazdem myślałem, że jest dupkiem, który zdradza moją siostrę na prawo i lewo. Cóż, wódka zbliża ludzi. Pewnie herbatka też była z prądem. Teraz mówi, że zaplanował na wieczór jakieś atrakcje. Proszę przewinąć.
– Rzeczywiście, przyszły jakieś kobiety. To tancerki, prawda? Miło, że szwagier zapewnił też jakąś kulturalną rozrywkę. O czym będzie performance?
– Cóż… Można to i tak ująć. Natomiast nie wiem, czy spodoba się pani to, na czym dziewczęta tańczą.
– Czy to są… prostytutki? Czy to legalne? I czy pana szwagier znowu zdradza pana siostrę?
– Legalne. Ale dziwki w naszym kraju nie mają lekko. Muszą prowadzić JDG, płacić podatek dochodowy, podwójną składkę ZUS-owską… Dlatego wspieramy dziewczyny, kiedy tylko możemy. No i z prostytutką to nie zdrada. Mamy to zapisane w konstytucji. Ale ładną blondynę wybrałem! Szkoda kurde, że tego nie pamiętam… Może trzeba było rzucić się na to PRO…
– Cały plik wideo zostanie oczywiście panu udostępniony po zakończeniu rozmowy, więc może mogłabym… Przewinąć dalej?
– Ale z pani cnotka! No dobrze, obejrzę potem sam. Proszę przewijać.
– Dziękuję. Nocna kąpiel w jeziorze… Pogotowie do tonącego… Jednak nie utonął tylko poszedł do monopolowego… Bójka z lokalnymi mieszkańcami… Wspólne picie z lokalnymi mieszkańcami…
– Wie pani, ostatni wieczór, trzeba było się wyszaleć. W niedzielę to już pewnie będzie spokojniutko. Jakieś piwko, obiadek w knajpie i do domu…
– Jest tak, jak pan mówi. Rzeczywiście niedziela wygląda spokojnie. Zrobiliście niespodziankę panu młodemu i kupiliście komplet minirakiet z antymaterią, żeby narobić trochę huku. Mam nadzieję, że wiedzieli panowie, jak się nimi obsługiwać?
– Oj, chyba nie…
– Trafiliście samolot?!?
– Tak… I to nasz narodowy PLM – Polskie Linie MaćAIRewicz. Ale spokojnie, wyposażony był w tarczę antykryzysową.
– Jeszcze jedna zbłąkana rakieta. O nie, leci w kierunku miasteczka! Co to za sześcienny budynek? Dios mio, ale wybuch! Czy byli tam ludzie?
– Na szczęście nie. Ale było tam coś znacznie cenniejszego…
– Co takiego?
– Punkt przecięcia sieci ogromnego narodowego superkomputera GLAP-1N5K1. To najpotężniejszy komputer kwantowy na świecie, sieć rozciąga się pod całym krajem. Naprawa zajmie tygodnie, może miesiące.
– Przykro mi. Zapewne realizował właśnie jakiś niezwykle ważny projekt.
– Nawet nie wie pani jak bardzo – obliczał poziom inflacji w przyszłym roku.
– Jeszcze raz, bardzo mi przykro.
– Mnie również. Niestety muszę kończyć. Policja pozwoliła mi na wykonanie tylko jednego holopołączenia. Dziękuję serdecznie, dzięki pani wreszcie wiem, jak bardzo mam przesrane.