- Opowiadanie: krzkot1988 - Recall Center

Recall Center

Mój pierw­szy szor­cik, za­rów­no pod wzglę­dem ob­ję­to­ści, jak i na­kła­du pracy. In­ny­mi słowy, na­pi­sa­ny na ko­la­nie w pracy, gdy nie było co robić :-) Ot, taka drob­na sa­ty­ra. Jeśli wy­wo­ła uśmiech choć na jed­nej twa­rzy, to osią­gnie swój za­mie­rzo­ny cel :-)

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Recall Center

(BIIIIIIIIIIP, BIIIIIIIIIIP, BIIIIIIIIIIP, KLIK!)

– Tu twoja pocz­ta pa­mię­cio­wa. Wi­ta­my w Re­call Cen­ter. Ja na­zy­wam się Mer­ce­des Sol­da­do. W czym mogę pomóc?

– Cóż… Ja… No więc za­mó­wi­łem u was im­plant, przed ka­wa­ler­skim przy­szłe­go szwa­gra. I ten… chcia­łem zo­ba­czyć, co się dzia­ło.

– Oczy­wi­ście. Po­pro­szę je­dy­nie o po­da­nie pana god­no­ści, kraju re­je­stra­cji i nu­me­ru za­mó­wie­nia.

– Tak, Bo­ży­dar Brzę­czysz­czy­kie­wicz z Pol­ski. B-O-Ż, takie z kro­pecz­ką…

– Wy­star­czy numer za­mó­wie­nia, spi­szę sobie z pana da­nych. Przy oka­zji pra­gnę po­dzię­ko­wać za wzię­cie udzia­łu w be­ta­te­ście na­szej usłu­gi na te­re­nie pana kraju. Jest pan pierw­szym klien­tem z Pol­ski, któ­re­go ob­słu­gu­je nasze biuro out­so­ur­cin­go­we w sło­necz­nym pań­stwie–mie­ście Mek­sy­k.

– Yyy tak. OK. Nie ma spra­wy. Numer za­mó­wie­nia to bę­dzie 19243789.

– Dzię­ku­ję uprzej­mie, pro­szę o chwi­lę cier­pli­wo­ści.

– Jasne, jasne… To… wi­dzia­ła pani już dużo dziw­nych rze­czy, praw­da? Pew­nie nie­wie­le jest w sta­nie panią za­sko­czyć?

– Wszel­kie prze­ży­cia i dane oso­bo­we na­szych klien­tów znaj­du­ją się pod ści­słą ochro­ną praw­ną i Re­call Cen­ter w żad­nym wy­pad­ku ich nie roz­po­wszech­nia. Ale tak, praw­do­po­dob­nie wi­dzia­łam już wszyst­ko, więc pro­szę się nie mar­twić.

– (WES­TCHNIE­NIE ULGI)

– Zde­cy­do­wał się pan na nasz pa­kiet Pre­mium? Czy chciał­by pan ulep­szyć swój plan do wer­sji PRO, z moż­li­wo­ścią ścią­gnię­cia wspo­mnień bez­po­śred­nio na im­plant?

– Nie, dzię­ku­ję, po­zo­sta­nę przy Pre­mium.

– Ro­zu­miem. W takim razie po­pro­szę pana o uru­cho­mie­nie ekra­nu i za chwi­lę po­pro­wa­dzę pana przez bra­ku­ją­ce wspo­mnie­nia. Jakie wy­da­rze­nie jest ostat­nim, które pan pa­mię­ta?

– No więc wsze­dłem do busa, któ­re­go wy­na­jął brat szwa­gra. Wie pani, ta­kie­go za­byt­ko­we­go, jesz­cze z ko­ła­mi. A potem…

– Tak? Pro­szę kon­ty­nu­ować.

– (CISZA)

– To wszyst­ko co pan pa­mię­ta?

– Nie! Do­kład­nie pa­mię­tam jesz­cze, jak kum­pel ze stu­diów mojej sio­stry wy­cią­gnął pierw­szą flasz­kę. Miał taką fajną lo­dó­wecz­kę, co chło­dzi za­trzy­mu­jąc atomy w polu ma­gne­tycz­nym. Ci mło­dzi to teraz lubią takie ga­dże­ty. Zmro­ził wó­decz­kę kurde ide­al­nie na gra­ni­cę za­ma­rza­nia, ciut po­wy­żej -27 stop­ni. Gęsta i ostra jak ja­la­pe­nio. To wasze pa­prycz­ki, nie? Jak ta wó­dzia wcho­dzi­ła… to jesz­cze pa­mię­tam. I po­my­śla­łem wtedy, że do­brze zro­bi­łem in­we­stu­jąc w re­ge­ne­ro­wal­ną wą­tro­bę parę lat wcze­śniej.

– Zga­dza się. Już widzę tę scenę. Dla spraw­dze­nia ka­li­bra­cji im­plan­tu za­py­tam jesz­cze o kolor wło­sów ko­le­gi z ple­ca­kiem oraz o markę wódki.

– Był rudy jak mar­che­wa, a wó­decz­ka to rzecz jasna du­duw­ka. Naj­lep­sza na rynku, po na­szym wiel­kim pre­zy­den­cie na­zwa­li.

– Bar­dzo dzię­ku­ję, wszyst­ko się zga­dza. Czy jesz­cze coś przy­cho­dzi panu do głowy?

– Chyba nie. Ma­gne­tycz­na taca zro­bi­ła kó­łecz­ko z drugą ko­lej­ką, a potem ciem­ność! Widzę ciem­ność! (ŚMIECH)

– Co pro­szę?

– Nie­waż­ne. Nie zro­zu­mia­ła­by pani.

– Do­brze, idźmy więc dalej. Po dro­dze za­bie­ra­ją pa­no­wie jesz­cze kilku męż­czyzn. Każdy z nich ma ple­cak z pro­wian­tem.

– Tak, tak. Or­ga­ni­za­tor prze­strze­gał, żeby być przy­go­to­wa­nym na każdą ewen­tu­al­ność.

– Bar­dzo roz­sąd­nie. O, teraz wła­śnie spraw­dza­ją pa­no­wie za­war­tość ple­ca­ków. Widzę… Madre de dios…

– No ja wiem. Jak teraz na to pa­trzę, to na ośmiu chło­pa tro­chę mało. Ale jak znam życie, to przed Ma­zu­ra­mi za­sko­czy­li­śmy jesz­cze na le­wi­tu­ją­cą sta­cję OR­LEN-BIE­DRON­KA. To taki nasz naj­więk­szy cze­bol w kraju. Ja mam zniż­kę z PPP.

– PPP?

– Pasz­port Praw­dzi­we­go Po­la­ka. Za­świad­cza, że nie je­stem ele­men­tem re­ak­cyj­nym, to jest że gło­so­wa­łem pra­wi­dło­wo, nie pra­cu­ję od co naj­mniej pię­ciu lat i płacę abo­na­ment Ho­lo-RTVP.

– Widzę, że wy­jeż­dża­ją pa­no­wie z War­sza­wy. Taca ma­gne­tycz­na z trun­ka­mi krąży mię­dzy wami, póki jeden z panów nie spró­bo­wał na niej sur­fo­wać. Potem, jak pan widzi, za­czę­ły się śpie­wy i tańce.

– Jolka, Jolka, pa­mię­tasz lato ze snów…

– Czy Jolka to żeń­skie imię? Nie widzę na razie w busie żad­nej ko­bie­ty.

– To pio­sen­ka. Czę­sto śpie­wa­na u nas przy po­dob­nych oka­zjach.

– Och, ro­zu­miem. Co mamy dalej… Jeden z męż­czyzn ude­rzył tego z ru­dy­mi wło­sa­mi pię­ścią w twarz. Ale ten mu nie oddał. Ro­zu­mie pan coś z tego? Nie­ste­ty nie mówię po pol­sku.

– Tak jak prze­wi­dy­wa­łem. Wódka się skoń­czy­ła.

– Ale dla­cze­go po­bi­li chło­pa­ka z lo­dów­ką?

– Rudy jest za­wsze winny. O, za­jeż­dża­my do cen­trum han­dlo­we­go. Wow, ale żeśmy za­sza­le­li!

– Pa­no­wie… Pa­no­wie to wszyst­ko wy­pi­li pod­czas week­en­du?

– Nie no, co pani. To na drogę. Domek nad je­zio­rem był już ponoć wy­po­sa­żo­ny pod korek.

– Zdaje się, że do­je­cha­li panowie na miej­sce. Co to za urzą­dze­nie? To jakiś pry­mi­tyw­ny sil­nik pa­ro­wy?

– To ko­cha­na pani, jest grill. U nas w kraju jest nie­mal czczo­ny. Ma nawet swoje wła­sne świę­to, 4 maja. Od 2077 wid­nie­je także na na­szym godle pań­stwo­wym. Biały orzeł trzy­ma w nim w szpo­nach dwie kieł­ba­ski, a pod nim skwier­czy roz­grza­ny grill.

– Znowu do­szło do bójki. O co po­szło tym razem?

– Stara jak świat walka o do­mi­na­cję. O bycie sam­cem alfa. Star­szy gril­lo­wy może być tylko jeden.

– Roz­legł się alarm, a pa­no­wie nie re­agu­ją. Co on ozna­cza?

– To tylko alert smo­go­wy. Unia Eu­ro­ru­ska ka­za­ła nam je wszę­dzie po­in­sta­lo­wać. W Świę­to Gril­la wyją w całym kraju ni­czym fan­fa­ry!

– W końcu wszy­scy po­ło­ży­li się spać. Prze­sko­czę do rana… Co?!? Po ta­kiej ilo­ści al­ko­ho­lu piwo na śnia­da­nie?

– Ro­zu­miem pani zdzi­wie­nie. Ale dzień trze­ba za­cząć lekko. Piwko jest na roz­ruch naj­lep­sze. Dla­te­go za­wsze biorę ze sobą czte­ro­pak kacz­te­la­na.

– O, na­resz­cie spo­koj­niej­szy mo­ment. Węd­ko­wa­nie w je­zio­rze, roz­mo­wy o życiu, cie­pła her­ba­ta w ter­mo­sie. Wy­glą­da bar­dzo przy­jem­nie. Widzę, że bar­dzo za­przy­jaź­nił się pan z przy­szłym szwa­grem.

– Na­praw­dę? To cie­ka­we. Przed wy­jaz­dem my­śla­łem, że jest dup­kiem, który zdra­dza moją sio­strę na prawo i lewo. Cóż, wódka zbli­ża ludzi. Pew­nie her­bat­ka też była z prą­dem. Teraz mówi, że za­pla­no­wał na wie­czór ja­kieś atrak­cje. Pro­szę prze­wi­nąć.

– Rze­czy­wi­ście, przy­szły ja­kieś ko­bie­ty. To tan­cer­ki, praw­da? Miło, że szwa­gier za­pew­nił też jakąś kul­tu­ral­ną roz­ryw­kę. O czym bę­dzie per­for­man­ce?

– Cóż… Można to i tak ująć. Na­to­miast nie wiem, czy spodo­ba się pani to, na czym dziew­czę­ta tań­czą.

– Czy to są… pro­sty­tut­ki? Czy to le­gal­ne? I czy pana szwa­gier znowu zdra­dza pana sio­strę?

– Le­gal­ne. Ale dziw­ki w na­szym kraju nie mają lekko. Muszą pro­wa­dzić JDG, pła­cić po­da­tek do­cho­do­wy, po­dwój­ną skład­kę ZU­S-ow­ską… Dla­te­go wspie­ra­my dziew­czy­ny, kiedy tylko mo­że­my. No i z pro­sty­tut­ką to nie zdra­da. Mamy to za­pi­sa­ne w kon­sty­tu­cji. Ale ładną blon­dy­nę wy­bra­łem! Szko­da kurde, że tego nie pa­mię­tam… Może trze­ba było rzu­cić się na to PRO…

– Cały plik wideo zo­sta­nie oczy­wi­ście panu udo­stęp­nio­ny po za­koń­cze­niu roz­mo­wy, więc może mo­gła­bym… Prze­wi­nąć dalej?

– Ale z pani cnot­ka! No do­brze, obej­rzę potem sam. Pro­szę prze­wi­jać.

– Dzię­ku­ję. Nocna ką­piel w je­zio­rze… Po­go­to­wie do to­ną­ce­go… Jed­nak nie uto­nął tylko po­szedł do mo­no­po­lo­we­go… Bójka z lo­kal­ny­mi miesz­kań­ca­mi… Wspól­ne picie z lo­kal­ny­mi miesz­kań­ca­mi…

– Wie pani, ostat­ni wie­czór, trze­ba było się wy­sza­leć. W nie­dzie­lę to już pew­nie bę­dzie spo­koj­niut­ko. Ja­kieś piwko, obia­dek w knaj­pie i do domu…

– Jest tak, jak pan mówi. Rze­czy­wi­ście nie­dzie­la wy­glą­da spo­koj­nie. Zro­bi­li­ście nie­spo­dzian­kę panu mło­de­mu i ku­pi­li­ście kom­plet mi­nira­kiet z an­ty­ma­te­rią, żeby na­ro­bić tro­chę huku. Mam na­dzie­ję, że wie­dzie­li pa­no­wie, jak się nimi ob­słu­gi­wać?

– Oj, chyba nie…

– Tra­fi­li­ście sa­mo­lot?!?

– Tak… I to nasz na­ro­do­wy PLM – Pol­skie Linie Ma­ćA­IRe­wicz. Ale spo­koj­nie, wy­po­sa­żo­ny był w tar­czę an­ty­kry­zy­so­wą.

– Jesz­cze jedna zbłą­ka­na ra­kie­ta. O nie, leci w kie­run­ku mia­stecz­ka! Co to za sze­ścien­ny bu­dy­nek? Dios mio, ale wy­buch! Czy byli tam lu­dzie?

– Na szczę­ście nie. Ale było tam coś znacz­nie cen­niej­sze­go…

– Co ta­kie­go?

– Punkt prze­cię­cia sieci ogrom­ne­go na­ro­do­we­go su­per­kom­pu­te­ra GLAP-1N5K1. To naj­po­tęż­niej­szy kom­pu­ter kwan­to­wy na świe­cie, sieć roz­cią­ga się pod całym kra­jem. Na­pra­wa zaj­mie ty­go­dnie, może mie­sią­ce.

– Przy­kro mi. Za­pew­ne re­ali­zo­wał wła­śnie jakiś nie­zwy­kle ważny pro­jekt.

– Nawet nie wie pani jak bar­dzo – ob­li­czał po­ziom in­fla­cji w przy­szłym roku.

– Jesz­cze raz, bar­dzo mi przy­kro.

– Mnie rów­nież. Nie­ste­ty muszę koń­czyć. Po­li­cja po­zwo­li­ła mi na wy­ko­na­nie tylko jed­ne­go ho­lo­po­łą­cze­nia. Dzię­ku­ję ser­decz­nie, dzię­ki pani wresz­cie wiem, jak bar­dzo mam prze­sra­ne.

Koniec

Komentarze

Dobre! I zabawne do tego. Piękny Ci wyszedł paszkwil na nasze narodowe przywary, kołtuństwo, nawet niechęć do rudych wepchnąłeś, grillowanie na majówkę i dobrze dopasowane nazwisku kilku rządowych *****. Tylko lewitująca stacja Orlen-Biedra mi się nie podobała, ale cała reszta jak najbardziej tak :) Oczywiście mało to subtelne, mocno przerysowane i z przytupem, ale czasem lubię poczytać coś dosadnego, tak na poprawę humoru :)

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Drogi autorze, jestem zadowolony z tego, co przeczytałem. Jak na tekst napisany na kolanie jest dopieszczony lepiej niż niektóre magnum opus. Lektura była wybitnie lekka od początku do końca.

 

Rozmowa niezmiennie zachowywała ton właściwy dla tych z infolinii mimo natłoku kolejnych dowcipów. Żarty, mimo że proste i nierzadko nawet oklepane, wciąż bawiły dzięki dobremu rozegraniu. Trafiały do mnie nawet te puenty, które widziałem już z daleka. Gdybym miał spośród nich wybierać, to wskazałbym moment, w którym Bożydar bez zbędnych wyjaśnień zmienia temat zaraz po oznajmieniu winy rudego. Nie powinno mnie to rozbawić tak, jak rozbawiło. Zakończenie mnie zaskoczyło i z powodzeniem zmieniło kontekst całej rozmowy.

 

Dobra robota! Polecam! Przeczytałbym jeszcze raz.

Dobre przed śniadaniem. Będzie fajna sobota z bananem na pysku. Więcej takich miś prosi. Za pomysł gwiazdki.

Dzięki Outta Sewer. Rzekłbym “dobre, bo polskie”. Zarówno pisząc, jak i czytając, w pierwszym momencie wszystko się wydaje humorystycznie przerysowane, do momentu kiedy nam się przypomni ta jedna historia, którą szwagier opowiadał, jak to w wojsku…

Tylko lewitująca stacja Orlen-Biedra mi się nie podobała

Masz rację. Za bardzo przypomina “lewicującą stację”, a na to w tej wizji przyszłości nie ma miejsca.

 

P3rshing cieszę się, że się podobało.

Lektura była wybitnie lekka od początku do końca.

Nareszcie udało mi się stworzyć pozornie niemożliwą mieszankę ciężkiego humoru w lekkiej lekturze! To największy paradoks od czasów słynnego “rzadko, ale często”.

Nie powinno mnie to rozbawić tak, jak rozbawiło.

Nie powinno, tylko jeśli jesteś rudy.

 

Koalo, cieszę się, że nakarmiłem cię rano bananem. Banany są smaczne i zdrowe. Będzie w przyszłości więcej bananów.

Lekki, zabawny tekst. Puenta miodna. PPP też niezłe – warunki zrobiły na mnie wrażenie.

Oby, kurde, to nie było proroctwo.

Babska logika rządzi!

Dobra, końcówka idealnie doprawiła szorta. :D

Podobało mi się, parodia spekulatywnej przyszłości w Polsce z otoczką Black Mirror. Czytało się bardzo przyjemnie.

 

Udało Ci się wywołać uśmiech na mojej twarzy. :3

Daję klika do Biblio!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Cześć!

 

Pomysł na usługę odczytu pamięci jest interesujący, ale potem opowiadanie przerodziło się w wyliczankę o zabarwieniu polityczno-społecznym, więc już niestety nie byłam w stanie wykrzesać z siebie zainteresowania tym tekstem. Humor zdecydowanie nie w moim stylu, ale opowiadanie jest napisane dość sprawnie, więc nie czytało się źle.

Hej Barbarzyńska Katarakto! Cieszę się, że szort był przyprawiony pod twój smak. Każdy uśmiech jest na wagę złota. Podobnie jak kliki do biblioteki, tym bardziej że wciąż walczę o swój biblioteczny debiut. Także będę zachłanny i zauważę, że obiecałeś klika, a klika nie ma :-P

 

Alicella, prawdę mówiąc, to na bazie tego pomysłu miał powstać zupełnie poważny, trochę cyberpunkowy tekst. Ale piątkowy nastrój był, jaki był, więc poszedłem w tę stronę :-) W przyszłości być może wrócę do tej koncepcji w innej odsłonie.

Już tłumaczę – jako użytkownik, który nie ma ani piórka ani nie jest lożaninem, ale

ma 3 miesięczny staż i 50 skomentowanych opowiadań nie mogę dawać bezpośrednio klików.

 

Mogę za to zgłosić opowiadanie pod postem Biblioteka-Nominacje w HydeParku, a specjalne konto portalowe da tego klika za mnie (z reguły raz na tydzień są rozdawane te kliki). :3 

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Krzkocie, nie wszyscy mogą bibliotekować bezpośrednio. A nawet rzadko kto może. Ludzie bez piór zgłaszają teksty w odpowiednim wątku i czekają, aż Użytkownicy je hurtem poklikają.

Babska logika rządzi!

Dzięki za wytłumaczenie. Ewryfing iz klir nał, jak mawiają amerykańskie pogodynki w słoneczny dzień :-)

Biedne dziewczyny, muszą prowadzić JDG. Dużo humoru (PPP, linie PLM xd), a jednak wyszła dystopia. Mam nadzieję, że opowiadanie było wyłącznie fantastyką, nie przepowiednią przyszłości. 

Co to za urządzenie? To jakiś prymitywny silnik parowy?

– To kochana pani, jest grill. U nas w kraju jest niemal czczony. Ma nawet swoje własne święto, 4 maja.

Piękne.

Interesujący twist na koniec i nieśmiertelny abonament TV. Zgłaszam opowiadanie do wątku bibliotecznego.

 

Cześć, Krzkot!

 

To ja, Twój piatkowy dyżurny! 

Czytałem z miną dość dwuznaczną, bo i to śmieszne i smutne – chyba chciałeś się trochę wyżyć, co i ja chętnie bym zrobił ;) mam nadzieję, że takie czasy miną, zanim zdążą nadejść i PLM nigdy nie wzbiją się w powietrze, a superkomputer wysiądzie, bo tak! 

Lekkie, do kawy! 

 

Pozdrawiam! 

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Niezły tekst, kilka razy szeroko się uśmiechnąłem (a po ostatnim zdaniu głośno zaśmiałem), ale nie mogłem oprzeć się przykremu (i strasznemu) odczuciu, że jesteśmy na prostym kursie do realizacji kilku z Twoich przewidywań :).  

Krokusie, prawdę rzeczesz, że i śmieszno i straszno. Więc tekst trochę ku przestrodze, dla tych, którzy mają jeszcze WYBÓR. Mnie pozostał już tylko WIBOR :-)

 

Hej, Zige! Cieszę się, że w twoim wypadku też osiągnąłem naczelny cel tekstu, czyli zaśmiać się teraz i zastanowić później :-D

Fajne , z gustem i raczej mało kto by się z tego nie uśmiał . Pozdrawiam serdecznie ????

 

Dzięki sysiawnerwisia88! Miło było wywołać uśmiech na twojej twarzy. Pozdrawiam :-)

Uśmiechnęło mi się, fajna satra. Podobało mi się nowe godło. PPP też niezłe :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Dzięki Irka! Gdybym pobierał wynagrodzenie w uśmiechach, to bym się nieźle obłowił na tym opowiadaniu ;-)

Satyra ostra, choć prosta; chichotałam, czytając. Wizja śmieszna, ale i straszna, że mentalność pewnego typu polskiego mężczyzny mogłaby się naprawdę okazać aż tak odporna na zmiany, jak się to czasem wydaje. I Jolka, Jolka już zawsze będzie rozbrzmiewać po nocach…

„Jak mogła się zamknąć z tym draństwem, a teraz nie chce się otworzyć?! Kto to w ogóle kupił?! Czy ktoś tego używa?!”

Dzięki za przeczytanie Anoia. Niestety do elementów mentalności tego typu mężczyzny należy też fakt, że im większy nacisk, tym większy opór, więc tak łatwo nie wymrą :-P A Jolka, Jolka to już w ogóle będzie nieśmiertelna. Za tysiąc lat będą ją śpiewać w barach karaoke w całej galaktyce, przekąszając Jumbo Kosmokebaba :-D

Pomysłowe i zabawnie napisane, choć, dziury w pamięci po wieczorze kawalerskim to, moim zdaniem, sprawa dość banalna.

Trochę widać, że pisane na kolanie.

 

w sło­necz­nym pań­stwie–mie­ście Mek­sy­ku. → …w sło­necz­nym pań­stwie-mie­ście Mek­sy­k.

W tego typu połączenia używamy dywizu, nie półpauzy.

 

a wó­decz­ka to rzecz jasna Du­duw­ka. → …a wó­decz­ka to rzecz jasna du­dów­ka/ dudawka.

Nazwy trunków piszemy małą literą.

 

– Zdaje się, że do­je­cha­li pań­stwo na miej­sce. → Tam byli sami mężczyźni, więc: – Zdaje się, że do­je­cha­li panowie na miej­sce.

 

Dla­te­go za­wsze biorę ze sobą czte­ro­pak Kacz­te­la­na. → Dla­te­go za­wsze biorę ze sobą czte­ro­pak kacz­te­la­na.

 

po­dwój­ną skład­kę ZU­Sow­ską → …po­dwój­ną skład­kę ZU­S-ow­ską

 

ku­pi­li­ście kom­plet mi­ni-ra­kiet z an­ty­ma­te­rią… → …ku­pi­li­ście kom­plet mi­nira­kiet z an­ty­ma­te­rią

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dzięki za poprawki regulatorzy i za, jakże cenne, miłe słowo :-)

 

Trochę widać, że pisane na kolanie.

Tak też było, momentami całkiem dosłownie xD

Bardzo proszę, Krzkocie. Miło mi, że mogłam się przydać. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Szort powoli się rozkręca, ale dobrze buduje napięcie, finalnie doprowadzając do wyśmienitej puenty. Uderza tam, gdzie powinna i sprawia, że na treść patrzy się inaczej.

Bardzo dobry koncercik fajerwerków! :)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Dzięki za odwiedziny NoWhereMan, cieszę się, że pokaz się spodobał!

Cześć krzkocie ;)

 

Bardzo dobrze się bawiłam, kilka razy uśmiechnęłam szeroko, misja spełniona! Świetny obraz Polszy, i orzełek nad grillem i tarcza antykryzysowa ;)

 

Dziękuję za lekturę!

Dzięki Gruszel! Wspaniale, że udało się umilić twój dzień :-) 

P.S. Słyszałem, że podczas uroczystej procesji 4 maja, niesione są nie tylko flagi z orzełkiem nad grillem, ale także kolorowe sztandary z hasłem “Bułka, Chlebek, Dziczyzna” oraz biało-czerwone wstęgi, utworzone z białej i wędzonej kiełbasy :-D

Innymi słowy, napisany na kolanie w pracy, gdy nie było co robić :-)

Znam ten ból XD Tekst czytam w pracy, kiedy nie ma co robić

Yyy tak

Yyy, tak.

Pewnie niewiele jest w stanie panią zaskoczyć?

Troszkę nienaturalne.

znajdują się pod ścisłą ochroną prawną

W zasadzie nie jest to dobra polszczyzna, ale jest korpolalia. A na korpolalię stylizujesz, wiec tylko zaznaczam, żeby ktoś nie pomyślał, że odpuszczam ;)

Zdecydował się pan na nasz pakiet Premium?

Trochę to mylące, pomyślałam, że w tym zdaniu wciska facetowi promocję, a nie w następnym :)

pan ulepszyć swój plan

Rym.

poproszę pana o uruchomienie ekranu i za chwilę poprowadzę pana

Pierwsze "pana" wycięłabym. Powtórzenie. Choć z drugiej strony – korpolalia…

No więc wszedłem do busa

No, więc wsiadłem do busa.

To wszystko co pan pamięta?

To wszystko, co pan pamięta?

chłodzi zatrzymując

To bym rozdzieliła przecinkiem.

Ci młodzi to teraz lubią takie gadżety.

Tu narrator wygląda na faceta po pięćdziesiątce. Tak jest?

Zmroził wódeczkę kurde idealnie na granicę zamarzania

Wtrącenie: Zmroził wódeczkę, kurde, idealnie do granicy zamarzania. Dokładna granica zależy od tego, ile ta wódeczka ma procentów :)

zrobiłem inwestując

Tu powinien być przecinek.

Dla sprawdzenia kalibracji

Korpolalia. Ale może być też: w celu sprawdzenia. Poprawniej, a nie mniej korporacyjnie.

wódeczka to rzecz jasna duduwka

Wtrącenie: wódeczka to, rzecz jasna, duduwka. Mam nieodpartą chęć napisania tego przez "ó".

Co proszę?

Co, proszę?

przestrzegał, żeby być przygotowanym

Fonetycznie ciut nie ten tego.

No ja wiem

No, ja wiem.

zaskoczyliśmy jeszcze na lewitującą stację

Tak się teraz mówi?

to jest że głosowałem prawidłowo

To jest, że głosowałem prawidłowo.

trunkami krąży między wami, póki jeden z panów nie spróbował na niej surfować

Rym, bezzasadna zmiana czasu.

Często śpiewana u nas przy podobnych okazjach.

Trochę nienaturalne.

Niestety nie mówię po polsku.

Niestety, nie mówię po polsku. Przed chwilą jej tłumaczył, tak?

Tak jak przewidywałem.

Tak, jak przewidywałem.

To kochana pani, jest grill.

To, kochana pani, jest grill. Wiesz, nie obraź się, ale powoli opuszczamy kraj żenady i zbliżamy się do bagien żenady jeszcze większej. Recenzencki obowiązek nie pozwala mi się wycofać, zwłaszcza, że już jeden tekst dziś porzuciłam. Ale pozwala mi wklejać gify i cytaty z Hydrozagadki.

Stara jak świat walka o dominację.

O czym będzie performance?

A skąd on ma wiedzieć? https://sjp.pwn.pl/szukaj/performance.html

Szkoda kurde, że tego nie pamiętam…

Kolejne wtrącenie.

Ale z pani cnotka!

jak się nimi obsługiwać?

Misiu słodki, "obsługiwać się" to możesz po dwudziestej drugiej wyrobami gumowymi. Dowolną maszyną możesz się posługiwać lub ją obsługiwać. I jest to jeden z tych błędów, które mają szczególne miejsce w moim lochu zagłady.

Punkt przecięcia sieci ogromnego narodowego superkomputera

To chyba żargon.

Nawet nie wie pani jak bardzo

Nawet pani nie wie, jak bardzo.

Jeszcze raz, bardzo mi przykro.

Tu bez przecinka.

Niestety muszę kończyć.

Niestety, muszę kończyć.

Policja pozwoliła mi na wykonanie tylko jednego holopołączenia

Policja pozwoliła mi tylko na jedno holopołączenie.

 

Kac Mazowsze 2077. Ewentualnie kabaret. Ble.

Piękny Ci wyszedł paszkwil na nasze narodowe przywary

Nie, nie wyszedł. Przepraszam bardzo, ale satyra wymaga od satyryka odrobiny wysiłku. A tu go nie zauważyłam. To nawet nie jest pójście po linii najmniejszego oporu – to pójście po linii bez oporu. Wymieniłeś parę nazwisk ludzi, których nie lubisz, sypnąłeś nieśmiesznymi sytuacjami, pociągnąłeś lakierem SF. I ja mam się z tego śmiać?

Fajne , z gustem i raczej mało kto by się z tego nie uśmiał .

… Ta uprzejmość jest podejrzana. (Ha, udało się wcisnąć ten cytat z Hydrozagadki! Ale niesmak pozostał.)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Yyy PRZECINEK tak. Wystarczyło napisać PRZECINEK że się nie spodobało ;-) A poważnie, Tarnino, to za przecinki serdecznie dziękuję. Za arbitralną ocenę co jest, a co nie jest śmieszne oraz szczerości innych komentarzy, już nieszczególnie ;-) Pozdrawiam gorąco.

Wiesz, może to przeoczyłeś, ale Twój tekst na Grafomanię szczerze mnie rozbawił…

Można absurdalnie i śmiesznie? I bez wyrazów? I bez wulgarności, ochlaju oraz ogranych chwytów “politycznych”?

Można: https://www.youtube.com/watch?v=PrQPboVg1Uk

Albo tak: https://www.youtube.com/watch?v=VgRZ-tKYGKk

A nawet tak: https://www.youtube.com/watch?v=We2KO2Bi72s

I naprawdę myślałam, że Ty tak potrafisz… i lubisz… i ogólnie liczyłam na rozwój philia.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Droga Tarnino :-) Całkowicie rozumiem, że pewna prostackość i wulgarność tego tekstu mogła Ci się nie spodobać. Ba! Sądzę, że to dobrze o Tobie świadczy. Wydaje mi się bowiem, że śmieją się głównie ci, którzy w postawie głównego bohatera odnajdują jakąś cząstkę siebie. W tym gronie, niestety, jestem też ja. Właściwie, to naczelnym celem opka było nie rozśmieszenie, tylko wywołanie gogolowskiej refleksji: "Z czego się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie." Jeśli się nie udało, to bardzo mi przykro :-(

W Twoim komentarzu nie spodobało mi się odniesienie do pozytywnych, całkowicie subiektywnych, refleksji innych, na zasadzie “nie macie racji, że wam się podobało”. Mają rację. I Ty masz rację. I żadna racja nie jest mojsza :-) Z tego też powodu się lekko zacietrzewiłem w poprzednim wpisie, za co składam gorące przeprosiny. Przytulas na zgodę? ;-)

 

Hug.gif GIF by Streamlabs | Gfycat

 

W Twoim komentarzu nie spodobało mi się odniesienie do pozytywnych, całkowicie subiektywnych, refleksji innych, na zasadzie “nie macie racji, że wam się podobało”.

Zasadniczo cytat z Hydrozagadki był żartem… Ale przyznaję – popularność kabaretów (tych nowych) budzi moje głębokie zdumienie. Może mam wciśnięty śmiechoguzik?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Zasadniczo cytat z Hydrozagadki był żartem…

A Hydrozagadkę zawsze szanujemy, szczególnie teraz, gdy żar leje się z nieba. Także co złego, to nie ja, tylko Doktor Plama :-)

Słuchaj, przywiążemy balony do lodówek…

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Przyjemne :)

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka