- Opowiadanie: Ewa Homa - Wolunrie

Wolunrie

Opis jednego elementu ze świata Dunhalo.

Oceny

Wolunrie

Wolunrie 

Plugastwa zasłynęły po pojawieniu się jednej która wyniosła się ponad inne. Niech przeklęty będzie jej gatunek, wszystkie jej podobne. Starzy magowie bowiem przed odejściem potępili je i uczynili jałowymi za ich brud. Ale to nie położyło kresu istnieniu wolunri, wiedźm. Szkoliły one bowiem swe “córki”, ludzkie dziewczynki, w których wyczuły zbyt dalekich przodków magicznych by te stały się czarodziejkami, ale na tyle bliskich by były zdolne kontrolować mirr. 

Mirr, którzy prości ludzie nazywają magią, choć w rzeczywistością nią nie jest, służy czarownicą do osiągania swych własnych celów. 

Jednak wszelkie rozsławienie tym plugawym praktyką przyniosła dziewczyna z Dakler, Walinr. Od jej to właśnie imienia nazwano wszystkie do niej podobne. Nikt nie wie, jak dotarła do podnóża gór Mundagardu. Nie sposób się tego dowiedzieć, wcześniej nikt o niej nie słyszał, a ona dbała by jej przeszłość była niczym, pustką. Ale osiadła u dołu gór Galadair. Tam też wytworzyła swoje królestwo, które niebezpieczeństwo odsłoniło, gdy było już za późno. Na jałowej, skalistej ziemi wyrósł las. Stał się schronieniem Walinr, ale także jej pułapką. Jeśli tylko zapragnęła każdy, choćby z końca świata przekraczał granicę drzew. A ten kto raz tam wszedł nie wychodził bez jej zgody. Liście najwyższych dębów odcinały zupełnie słońce tak, że nieszczęśnik nie znał pory dnia czy nocy. Ścieżki gubiły się i plątały prowadząc wciąż i wciąż pod drzwi wiedzmy. W lesie wszystko było trujące, nie było tu zwierzyny. Malutkie potoki pachniały zgnilizną, a woda powodowała gorączki. Tak więc prędzej czy później każdy był zmuszony zapukać do drzwi samotnie stojącej chaty. I nikt już nie wracał, nikt z tych których tu ściągnęła. 

Ale byli też tacy, którzy sami do niej przychodzili. Ludzie pragną rzeczy prostych, które wiedzmy mogą dać, a o które nie dbają, pieniądze, władza, miłość. Oczywiście nie robiły nic za darmo, a za zmarnowanie swojego czasu kazały sobie słono płacić, szczególnie Walinr. Ona nie pragnęła złota, biżuterii czy kryształów. Ona często żądała rzeczy dziwnych i nietypowych, takich jak prawa dłoń. I może gdyby ktoś wiedział do czego ich używała opamiętałby się i zawrócił, póki był czas. Walinr uważała się za równą lub nawet potężniejszą od magów i czarodziejek, oni wszak z własnej woli ograniczali się kodeksem Słońca i Morza, ona tego nie robiła. Księgi pozostawionej przez ich wspólnych przodków zawierały liczne nakazy i zakazy, ale jeden był główny, a za jego złamanie każdy napotkany miał prawo uśmiercić tego, który je złamał. Było to wszelkie kontaktowanie się z Labell. 

Labell był Czernią, skutkiem ubocznym mirru. Powstawał, gdy ktoś obdarzony magicznymi zdolnościami wykorzystywał ich ponad swoje siły bądź tworzył w gniewie. Wówczas jako odpadek wytwarzała się Czerń, która z czasem zaczęła wykształcać własne osobowości. Główną był właśnie Labell, a stworzyli go starzy magowie. Oni to widząc co stworzyli i wiedząc, że będą to dalej robić wybudowali więzienie z kryształu Kaliss. Tworzywa najczystszego, utkanego z elfich łez. Zamknęli tam Labella, który pragnął zła i zniszczenia, Uwięzili go i poprzysięgli sobie nawzajem, że nigdy nie zwrócą się do niego by ten nie zmamił ich potęgą. Tak też było, póki nie upłynęły trzy wieki, a na ziemi zaczęły pojawiać się wiedźmy, daleko, za daleko spokrewnione ze starymi magami by stać się czarodziejkami. Żyjące w cieniu trudniły się sprzedawaniem drobnych uroków, to Walinr położyła temu kres. Lata prowadziła badania i odkryła, jak zyskać moc, której pragnęła. Lebell ofiarowywał jej ją w zamian za mirr. Ale ona, za słaba by karmić go swoim własnym, miała go niewiele, nauczyła się destylować go z ludzi. Dlatego właśnie ściągała ich do lasu. Dlatego nagle, z dnia na dzień ubogi rybak ginął z końca kontynentu i śpieszył do niej.

Wielu przybywało do niej z życzeniami, które spełniała. Jednak pewnego dnia próżność doprowadziła ją do zguby. Przybył do niej posłaniec królowej zjednoczonych królestw Sharadu, Sean pięknolicej wraz z córką Falią ostry ząb. Posłaniec żądał by wiedźma odczarowała królewnę z klątwy, którą na potomków króla Farduliona rzuciła babka dziewczyny. Walinr powiedziała, że może to zrobić. Jednak cena będzie wysoka. Mężczyzna zapytał czego żąda, wówczas ona odpowiedziała, że pragnie oczu królewny. Taka umowa nie była możliwa, dziewczyna miała zostać królową, a w kraju pustyni paktowanie z wiedźmą było hańbą i kamienowano za to. Wyłupione oczy byłyby przyczyną by ludzie zaczęli gadać i prędzej czy później odkryli prawdę. Posłaniec nie zgodził się, próbował negocjować, ale wiedźma obstawała przy swoim. On widząc to chciał odejść, nie mógł. Zmarnował jej czas, umowa nie doszła do skutku. Ostatecznie zyskała tylko jedno oko. Półślepą królewnę wyrzuciła na skraj swego leśnego królestwa, mężczyzna nigdy nie powrócił do swej królowej. Dotarła sama Falia i zdała matce raport z dokładnością żołnierza. Sean wpadła w szał. Kazała spalić las, choćby za cenę życia milionów. Straszna była bitwa pod Galadair, ale królowa piasków dopięła swego. Ziemia na powrót wyjałowiła się oczyszczona ogniem nienawiści.

Od tego czasu minęło dwadzieścia pięć lat, ale nikt nie wierzył by Walinr faktycznie zginęła. Posłano za nią skrytobójców. Bezskutecznie. 

Koniec

Komentarze

Ewo, nie chcę Cię zniechęcać do pisania, ale zastanawia mnie, jaki jest cel wrzucania takiego tekstu. Pod poprzednim fragmentem dostałaś sporo komentarzy mówiących, że fragmenty nie są tu popularne. W tym na dodatek nie ma nawet kawałka akcji, tylko w zasadzie infodump o jakimś całkowicie nieczytelnym dla kogokolwiek poza Tobą wycinku Twojego świata.

Na dodatek napisany niechlujnie, jak szkic autorskich notatek mających pomóc w pisaniu. Brakuje przecinków w miejscach oczywistych itp., ale ponieważ to są ewidentnie Twoje notatki do świata, to nawet nie ma sensu robić łapanki, choć pomyśl, że nawyk poprawnego stawiania przecinków warto sobie wyrobić ;)

 

Sugeruję, żebyś – skoro tworzysz jakiś swój świat fantasy – napisała w tym świecie pełnokrwiste opowiadanie z fabułą i bohaterami. Z opowiedzianą historią, która zdoła wciągnąć czytelnika i zainteresować go światem. Informacje o tym świecie wpleć subtelnie w akcję, zamiast przedstawiać je w poszarpanych kawałkach notatek. Naprawdę myślisz, że ktokolwiek to zapamięta w jakimś nieokreślonym celu, że może nam kiedyś coś fabularnego opowiesz, skoro nie tylko mamy własne życie i twórczość, ale również czytamy mnóstwo opowiadań na portalu?

Osobiście przeskanowałam ten tekst, stwierdziłam, że to nawet nie fabularny fragment – i tyle. Komentarz napisałam, żeby spróbować Cię przekonać do przyjęcia innej strategii na portalu. Nie wiem, gdzie wcześniej pokazywałaś swoje próby, ale np. NaNoWriMo czy Wattpad funkcjonują zupełnie inaczej niż portal NF.

 

Asylum pod wcześniejszym tekstem podrzuciła Ci ten poradnik – Portal dla żółtodziobów – wrzucam jeszcze raz, bo może doczytasz o komentarzach, fragmentach, itd. Powodzenia!

http://altronapoleone.home.blog

Miś zobaczył, że jest coś nowego, ale zobaczył też, że jest to fragment i zrezygnował z czytania.

Nowa Fantastyka