- Opowiadanie: SNDWLKR - Horąży Duży Dżek w kosmosie (PEGI 18, bo nieocenzurowane)

Horąży Duży Dżek w kosmosie (PEGI 18, bo nieocenzurowane)

Z wielką dumą mam przyjemność zaprezentować państwom kolejną odsłonę przygód Dużego Dżeka (który w międzyczasie awansował i jest już horążym). Zgodnie ze złotym przepisem na sequel mamy z grubsza to samo, tylko bardziej.

No i jest trójkąt z udziałem mackowatej kosmitki, więc najważniejszy punkt odhaczony.

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Horąży Duży Dżek w kosmosie (PEGI 18, bo nieocenzurowane)

Horąży Duży Dżek mknął z ponadświetlną prędkością przez przestrzeń kosmiczną na swym gwiezdnym ścigaczu odstrzeliwując wraże siły Międzygalaktycznego Imperium Reptilian X’rrszs wzmocnione siłami Międzygalaktycznej Gildii Zabójców z Yallayalla II i kosmicznych korsarzy na usługach Federacji Handlowej B’ungha B’ungha. Jego celem była Gwiezdna Fregata Międzygalaktycznego Imperium Reptilian X’rrszs, na której król Reptilian X’rrszs uwięził księżniczkę pokojowo nastawionej planety Bay’lan-do, którą Duży Dżek musiał uratować.

Aktualnie na jego ogonie (Dużego Dżeka znaczy się) siedziała grupa kosmicznych korsarzy na usługach Federacji Handlowej B’ungha B’ungha na swych opływowych gwiezdnych motocyklach. Znani ze swych obcisłych lateksowych kombinezonów i OLBRZYMICH sterczących giwer gwiezdni piraci wyglądali groźnie, ale Duży Dżek nie był z tych, co łatwo się boją. Poprowadził swój gwiezdny ścigacz prosto na nadciągający z naprzeciwka Szturmowy Okręt I Klasy Międzygalaktycznego Imperium Reptilian X’rrszs i w ostatniej chwili wykonał imponujący nawrót do góry nogami, tak że znalazł się za kosmicznymi korsarzami na usługach Federacji Handlowej B’ungha B’ungha, którzy z wrzaskiem władowali się na burtę okrętu, który eksplodował z hukiem fontanną ognia, która pochłonęła przy okazji resztę wrogich statków. Ale nie gwiezdny ścigacz Dużego Dżeka, który był już daleko.

– Astalabasta, bejbis – użył Duży Dżek nieco zmodyfikowanej wersji swojego ulubionego tekstu, który chyba ukradli mu twórcy jakiegoś filmu, ale nie był pewien na 100%. Zresztą nie miał czasu tego teraz roztrząsać, bo od Gwiezdnej Fregaty Międzygalaktycznego Imperium Reptilian X’rrszs dzieliła go już tylko jedna jednostka Federacji Handlowej B’ungha B’ungha. Zeskoczył na nią ze swojego gwiezdnego ścigacza i stanął oko w oko w narząd wzroku typowy dla rasy B’ungha B’ungha z jednym z przywódców Federacji Handlowej B’ungha B’ungha, czyli prezesem Kompanii Wschodniowszechświatowej panem Sham-ba’la’lą.

– Twoja podróż kończy się tutaj, Duży Dżeku! – zawołał złowieszczo pan Sham-ba’la’la. – Jeśli chcesz ocalić księżniczkę Bay’lan-do, musisz pokonać moich przeklętych korsarzy ożywionych mocą nekromancji! A to ci się nigdy nie uda! Muahahahaha!

Zza jego pleców wynurzyli się jego przeklęci korsarze ożywieni mocą nekromancji, ale Duży Dżek zachował zimną krew jak zwykle.

– Ani ty ani twoje umarlaki nas nie powstrzymają, panie Sham-ba’la’lo – powiedział.

– Was? – zmarszczył brwi wyrażającą emocje część twarzy typową dla rasy B’ungha B’ungha pan Sham-ba’la’la.

– Tak, nas – przytaknął Duży Dżek. – Mnie i Loli.

Wyciągnął jedyną kobietę, która była mu wierna, odkąd Nadobna Białogłowa zostawiła go dla Connora Barbarzyńcy (o którym może kiedyś opowiem), czyli spluwę zwaną Lola, która transformowała się w inne bronie, ale ta funkcja nie była w tej chwili potrzebna, więc Duży Dżek ograniczył się do władowania po hedszocie każdemu z pana Sham-ba’la’li przeklętych korsarzy ożywionych mocą nekromancji. OLABOGA, CI JEDNAK NIE PADLI!!!

– Cha cha! – zaśmiał się pan Sham-ba’la’la. – Moich przeklętych korsarzy ożywionych mocą nekromancji można pokonać tylko w promieniach księżycowego światła. A najbliższy księżyc jest dwieście lat świetlnych stąd. Muahahahaha!

– To nie stanowi dla nas problemu, prawda mała? – Duży Dżek zwrócił się do Loli i zmienionym głosem odpowiedział za nią:

– W ogóle horąży Duży Dżeku!

– No właśnie – przytaknął Duży Dżek i przełączył Lolę na tryb strzelania księżycowymi promieniami, bo był przygotowany na wszystko. Ponownie wpakował po hedszocie każdemu z pana Sham-ba’la’li przeklętych korsarzy ożywionych mocą nekromancji, którzy teraz zostali już zabici na śmierć.

– Nieee!!! – zawołał pan Sham-ba’la’la i to była ostatnia rzecz jaką zrobił, zanim Duży Dżek i jemu odstrzelił głowę. Lazurowa posoka trysnęła na wszystkie strony.

– Odpowiedziałeś za swe zbrodnie panie Sham-ba’la’lo – oznajmił Duży Dżek i użył swoich dizajnerskich turbobutów, żeby przeskoczyć na Gwiezdną Fregatę Międzygalaktycznego Imperium Reptilian X’rrszs. Potem jednym tupnięciem obutej w nie muskulanrej stopy wybił dziurę w jej pancerzu i wskoczył przez nią do środka.

Znalazł się w pustym pomieszczeniu pełnym zabójców z Yallayalla II. Wszyscy jak przystało na zabójców z Yallayalla II nosili czarne stroje nindż i wielkie miecze.

– Może i wasze miecze są wielkie – oznajmił nonszalancko Duży Dżek – ale mój jest jeszcze większy. – Przeprogramował Lolę, tak że zmieniła się w trzymetrową katanę. Duży Dżek przystąpił do eksterminacji zabójców z Yallayalla II. Ach cóż to była za walka! Kończyny latały w powietrzu, krew w barwach purpury i oranżu sikała na wszystkie strony, ale kosmiczny kombinezon Dużego Dżeka pozostał niesplamiony dzięki unikalnej technologii BloodProof (zamów już dziś, aby twoje super-rajtuzy już nigdy nie uległy plamom!).

Gdy Duży Dżek pokonał już wszystkich, na placu boju pozostał jeszcze jeden wojownik.

– Konfuzjusz rzecze: sake należy pić z umiarem, bo nie wiadomo, kiedy koledzy przyniosą następną – powiedział i rzucił się z kataną na Dużego Dżeka. Duży Dżek jednak pobierał nauki karate, kung-fu i ikebany od samego Tysiącletniego Mistrza Oolong z Góry Pu-erh, więc wiedział, że Konfuzjusz rzecze również: jest czas picia, ale niekiedy również czas abstynencji. Duży Dżek rozumiejąc przesłanie ukryte w tych słowach mądrości uchylił się i błyskawicznym ruchem ciął zabójcę z Yallayalla II kataną ucinając mu obie ręce.

– O nie! – krzyknął zabójca z Yallayalla II padając na kolana. – Zhańbiłem swój ród i swoją planetę zostając pokonanym. Zabij mnie horąży Duży Dżeku, bo nie zniosę tego upokorzenia!

Duży Dżek odpowiedział jednak:

– Walczyłeś z honorem. Nie zabiję cię, ale powiedz, gdzie jest księżniczka Bay’lan-do?

– Idź prosto tym korytarzem – powiedział zabójca z Yallayalla II. – Ale uważaj, bo do jej celi udał się przed chwilą król Reptilian X’rrszs z zamiarem skonsumowania związku.

– Jeśli to zrobi, zostanie władcą całego znanego i nieznanego wszechświata! – zakrzyknął Duży Dżek. – Muszę powstrzymać tę konsumpcję!

Pobiegł korytarzem i znalazł się przed celą księżniczki Bay’lan-do. Księżniczka Bay’lan-do należała oczywiście do rasy Bay’lan-do i jak wszyscy jej przedstawiciele od pasa w dół była czymś na kształt ośmiornicy.

– Och czy przybywasz mi na ratunek? – zapytała księżniczka Bay’lan-do.

– Nie obawiaj się – powiedział Duży Dżek – albowiem tak jest w istocie, przybyłem wyrwać cię z łap podłych Reptilian X’rrszs!

– Mój bohaterze! Jakże ci się odwdzięczę?

Pytanie było retoryczne, bo oboje dobrze wiedzieli, czego od siebie oczekują, ale dzieliły ich kraty. Duży Dżek zatem przemienił Lolę w miecz laserowy i usunął tę przeszkodę. Księżniczka Bay’lan-do rzuciła mu się w ramiona przysysając się do jego boskich, megamęskich, ale jednocześnie aksamitnych ust niczym Kraken do burty „Czarnej Perły”, ale w tej samej chwili automatyczne drzwi otworzyły się automatycznie z sykiem i wkroczył przez nie król Reptilian X’rrszs.

– Co tu się dzieje? – zapytał z konsternacją król Reptilian X’rrszs. – Stra… Ghh!…

Duży Dżek dokonał jego dekapitacji zanim zdołał zawołać strażników (bo to właśnie ich miał na myśli zaczynając mówić „stra”) i dobrze mu tak było, bo to był zboczeniec i porywacz pięknych kobiet, które zmuszał do małżeństwa i tak właśnie powstało Międzygalaktyczne Imperium Reptilian X’rrszs, ale to jest historia, a historia jest nudna, a przynajmniej tak wszyscy mówią. Zatem kiedy król Reptilian X’rrszs został już zdekapitowany, Duży Dżek razem z księżniczką Bay’lan-do zrzucili ciuchy i oddali się ludzko-bay’lan-dzkiej miłości, a wiedzieć trzeba, że kobiety Bay’lan-do w całym wszechświecie słyną jako niezrównane kochanki, zapewne za sprawą swoich licznych macek i dziesięciu piersi. A kiedy Duży Dżek był zajęty dolnym flerminem księżniczki Bay’lan-do, pojawił się zabójca z Yallayalla II, który poszedł ich szukać, bo zaniepokoiła go długa nieobecność Dużego Dżeka. I on dołączył do odbywającego się na Gwiezdnej Fregacie X’rrszs festiwalu uniesień, bo choć nie miał już rąk, to z nogami potrafił robić takie rzeczy, że głowa mała.

Bo jak rzecze Konfuzjusz: każdy ma jakiś ukryty talent, a jeśli nie ma, to nie wypił wystarczająco dużo, żeby się ujawnił.

KONIEC

 

Koniec

Komentarze

Opowiadanie o wielu zaskakujących wątkach. Horąży Duży Dżek wydaje się jeszcze większy i przystojniejszy niż w poprzedniej części. Jego wrogowie wydają się paskudni, pomimo lazurowej posoki w żyłach. Trójkąt z kosmitką zaskakujący, lecz opisany z pazurem, zwłaszcza po dołączeniu trzeciego zainteresowanego.

Pięknego, pouczającego morała umieściłeś na koniec.

Cześć, SDLKNWR!

Ależ tu się działo…………… hehehehhe……………. i widać że jesteś bardzo mądry bo jest tu dużo ciekawych wątków………………. hehehhe……………….. honor i męstwo………….. hehehehe no i macki i aż 10!!!!!!!!!!!!!!! cycków!!!!!!!!!!!!!!!!!! hiihihihihih…………………. nawet z tym drugim to jest po 5 na głowę……………… hehehhehehehe…………………. ale jazda!!!!!………………. podziwiam za to jak wielu bohaterów stworzyłeś a potem zabiłeś……………………… nie można z TObą zadzierać…………….. i z HORążym dUżym DŻEkiem również……………. hehehehhehehe pozdro600!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

ANDO, niezwykle mi miło, że tak polubiłaś postać Dużego Dżeka, jak i również, że morała miszcza Konfuzjusza do ciebie trafiła. ;)

Krokus, dziękuję za docenienie niezwykłego fabularnego skomplikowania tego tekstu. Zdradzę, że rozpisywałem go na kartce, żeby się nie zgubić.

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

Fajny ten horąży, i fajnie walczy ze wszystkimi. Seks na końcu też fajny, bo różnorodny.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Poczułam się głęboko skonfuzjowana i oszyłomiona zarówno heroiczną postawą herosa, jak i księżniczką, że o dekapitacji nie wspomnę.

 

Lożanka bezprenumeratowa

Dużo walek i patyczek tu opisałeś i aż mi się troszku pomerdało kto z kim i o co się pobił, ale na koniec się wyjaśniło, że jak już wyawansowany na Horążego Duży Dżek poucinał przeciwnikom i rywalom ręce albo głowy, a przeklętych korsarzy ożywionych mocą nekromancji unicestwił Lolą z trybem księżycowego światła, co mu się bardzo dobrze powiodło i pomknął nieustraszenie z ponadświetlaną prędkością ratować księżniczkę żeby jej inny rywal nie zjadł (bo chyba to miałeś na myśli, kiedy napisałeś o konsumpcji, albo może czegoś nie zrozumiałam…) i wszystko dobrze się skończyło, choć tym razem trójkątnie.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie przepadam za star warsami, ale to mi się podobało. Może dlatego, że jest bardziej dorosłe. No i Lola jest dużo lepsza od gwiezdnych mieczy, no bo sama nim przecież może być. Pisz dalej i nie przejmuj się hejterami, bo widać, że naprawdę masz głowę pełnom pomysłów.

„Pisałem wiele, ale co uważałem za niedoskonałe, rzucałem w ogień, bo ten najlepiej poprawia”. Owidiusz

O, chyba długo mnie nie było. ;)

Irka_Luz, fajnie, że uważasz postać Dużego Dżeka za fajną i że różnorodność też, bo chyba wszyscy się zgadzamy, że jak jest różnorodnie, to jest fajnie, a jak nie, to nie jest.

Ambush, to dobrze, bo dobra literatura ma właśnie konfuzjować. ;)

regulatorzy, kiedy pisałem, nie docierał do mnie jeszcze rozmach tej superprodukcji. Dziękuję tobie i Krokusowi za uświadomienie mi go, bo do tej pory nie zdawałem sobie sprawy z mojej zdolności tworzenia tak ambitnych treści.

Atreju, dzięki za miłe słowa. Ja lubię Gwiezdne Wojny, ale najnowsza trylogia tak mnie zniesmaczyła, że rozważam napisanie fanfika, w którym Duży Dżek uratuje galaktykę tak, jak trzeba.

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

Ech, nie ma o czym mówić.

Ale jeśli uważasz, że właśnie zostałeś uświadomiony w sprawie własnej potencji twórczej, to wykorzystaj przed chwilą odkryte, a do tej pory drzemiące w Tobie moce i pisz, pisz ile tylko Ci sił starczy!

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

…jak rzecze Konfuzjusz: każdy ma jakiś ukryty talent,…

I ma rację na całe życie, a nie na jeden posiłek. Twój talent widać w tym utworze. Aspiruje do podium w konkursie (utwór nie talent), choć nie zmieniasz znaczeń wyrazów i nie przekręcasz, jak kota ogonem. I jeżeli Reg ujrzała Twoją potencję, to wykorzystaj ją, znaczy potencję.

Misiu, dziękuję. Naprawdę nie spodziewałem się zobaczyć szczerych pochwał pod tekstem napisanym dla jaj w przeciągu godziny. Dodajecie mi skrzydeł! :D

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

Jestem pod wrażeniem dużej prawdy płynącej z Konfuzońskiej mądrości. Jeśli autor pozwoli, przepiszę sobie te cytaty i będę kontemplować (zwłaszcza ostatni). Muszę przyznać, że historia wycisnęła łzę z mojego aparatu widzenia, kiedy wreszcie pojawił się ktoś z mego ludu! Jak to mawiają na Bay’lan-do: Gaizki hasten dena ondo bukatzen da sexua badago.

ośmiornico, autor pozwala i cieszy się, że słowa mądrości znajdują słuchaczy.

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

Piraci z Karaibów i Gwiezdne Wojny w jednym. Porwało mnie. Grafomania zrobiła mi dzień.

BlackSnow, gdybym mógł, to bym tam upchnął jeszcze więcej, ale, jak każdy szanujący się grafoman, tworzyłem na fali natchnienia, która w pewnej chwili musiała się wyczerpać. ;)

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

No, napisała bym, że fajowe, ale jak byś nie ukradł kobiety z 10 pirsami od mojego opka co je wstawiłam na poprze dnia Grafomanie. Bo po za tym to jest w porzo, ale minie wkurzyłeś tymi cyckami. Nie mogłeś dać 8 albo 12? To by było orginalne, a nie splajtowane od e mnie. I jeż szczę u mnie scena sexu była o wiele lepsiejsza.

Babska logika rządzi!

Finklo, zajrzałem do tego opowiadania i tam wcale nie ma dziesięciu piersi, tylko pięć par. ;P

I to przecież oczywiste, że moja scena seksu jest lepsiejsza.

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

OMG, ale cienas z matmy! 5 x 2 = 10. Czego was w szkole uczczą?

Babska logika rządzi!

Ja na humanie byłem… ;)

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

Chyba na mleku. ;-)

Babska logika rządzi!

smiley Komentarze nie ustępują tekstowi… Duże brawa i tak dzierżyć!

Jednego się obawiam. Bay’lan-doanka może mi się przyśnić. smiley

AdamKB, jeśli we śnie będzie równie sympatyczna i pokojowo nastawiona jak w opowiadaniu, to chyba nie ma się o co martwić? :)

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

Tiełłorieticznie tak, nie ma się o co martwić, ale potem mogą być trudności z wyplątaniem się. :-)

Hejka!

Trochę długi wstęp, w dodatku bardziej rozwleczony niż grafomański, ale im dalej, tym lepiej. :)

 

w ostatniej chwili wykonał imponujący nawrót do góry nogami, tak że znalazł się za kosmicznymi korsarzami

XD

 

 

– Astalabasta, bejbis – użył Duży Dżek nieco zmodyfikowanej wersji swojego ulubionego tekstu

Tu chyba nie trzeba tłumaczyć, że nieco zmodyfikowanej. :D

 

przełączył Lolę na tryb strzelania księżycowymi promieniami, bo był przygotowany na wszystko.

Dobre. :D Fajnie pokazane, jak superbohaterowie zawsze wszystko potrafią.

 

zostali już zabici na śmierć.

Klasyk <3

 

Kończyny latały w powietrzu, krew w barwach purpury i oranżu sikała na wszystkie strony, ale kosmiczny kombinezon Dużego Dżeka pozostał niesplamiony dzięki unikalnej technologii BloodProof

Świetne. :D

 

Ale to:

(zamów już dziś, aby twoje super-rajtuzy już nigdy nie uległy plamom!).

bardziej nadaje się do parodii niż grafomaństwa.

 

Trochę momentami balansujesz na granicy grafomaństwa a dobrej parodii, co ciężko jest oczywiście odróżnić, a pod koniec znowu mamy (jak na początku) nagromadzenie scen.

 

Pozdrowionka,

Bananke

 

Widzę, że wesoło spędziłaś wieczór. :)

Nooo, jak potwierdza casus Gwiezdnych Warsów, sequele są zwykle gorsze niż oryginały, ale zauważ, że tu nie ma cenzury. ;)

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

Tak, dzięki za umilenie wieczoru. :D

 

Ja polecam komiksy ze świata Warsów, tam sequele są cudne i Anakin ma charakter, cała droga staczania się na ciemną stronę pięknie ukazana, przy braku reakcji ze strony Jedi (no bo takie czasy…).

Nowa Fantastyka