- Opowiadanie: rinos - Mieć Genesis

Mieć Genesis

Wampir Miecio jest postacią pożyczoną z Shortalu. Świetnie się z nim bawię!

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Biblioteka:

BasementKey

Oceny

Mieć Genesis

Stało się to, jakoś tak, między tworzeniem zwierząt i ludzi.

 

Wypowiadając Słowa, które powołały świat do istnienia, Bóg lekko się przejęzyczył. Zwróćcie uwagę, że nie pomylił się (jest bowiem nieomylny), tylko zwyczajnie przejęzyczył.

 

Wtedy zaklął szpetnie.

 

Tak oto powstał Mieczysław, istota przeklęta i Bóg widział, że jest to dobre. Może nie w sensie dobroci, ale na pewno tak, jak dowcip może być dobry. Wampir był już więc na miejscu, gdy przy dźwiękach boskiego: „he, he, he", stworzeni zostali ludzie.

 

Jakiś czas Miecio szwendał się po Edenie, nie wiedząc co jest co, i na dodatek, po co. Nie znał i nie rozumiał Boskiego Planu.

 

Pewnego dnia, podczas tych wędrówek, spotkał Ewę. Jego oczy ujrzały nagą kobietę, swobodnie stojącą pod jabłonią i dyskutującą z czymś długim, cętkowanym i krętym.

 

Wąż (a był to boa, dusiciel i kusiciel) przerwał dyskusję z dziewczyną i odezwał się do wampira:

– Cześć Mieciu.

 

Mieczysław poczuł ogromną wdzięczność za pierwsze usłyszane w życiu słowa. Opanował jednak emocje, i nie zwracając uwagi na węża, odezwał się do Ewy:

– Cześć mała.

Instynkt prawidłowo podpowiadał kim się zainteresować. Brakowało tylko finezji. Pierwsza kobieta, jako istota pozbawiona doświadczenia, zareagowała pozytywnie:

 

– Dzień dobry, panie Mieczysławie.

 

Rozejrzała się nieco onieśmielona. Nie znała zbyt wielu mężczyzn. Adam wydawał jej się ograniczony i ogólnie nudny.

Wąż odpełzł dyskretnie w chaszcze. Ponieważ był to duży boa, chwilę trwało nim koniuszek ogona zniknął pod krzakiem.

 

– Może skosztuje pan tego? – Ewa w końcu znalazła sposób by przyjąć gościa.

Sięgnęła po owoc rozpościerającej się nad nimi jabłoni. Zerwała i zaproponowała wampirowi.

 

Ten, wciąż nieświadom swej natury, wyciągnął rękę by przyjąć dar. Dotknął jabłka, dotknął palców Ewy i w tym momencie zrozumiał kim jest i jakie są jego instynkty. Jabłko upadło na dziewiczą ziemię Edenu, a Miecio wpił się łapczywie w szyję kobiety. Kiedy skończył zaspokajać pierwszy głód, odciągnął nieprzytomną w krzaki.

 

Po chwili, pogwizdując, na polanę wszedł Adam. Miał dobry dzień. Sarenka pozwoliła mu się pogłaskać, lis nie oszukiwał w kartach, a niedźwiedź pożyczył dychę. Pierwszy mężczyzna był całkowicie niewinny. Nie zdawał sobie sprawy, że miś połamie mu nogi, jeśli nie odda pożyczki z procentem. Nie przypuszczał też, że lis tylko go podpuszcza, a sarenka planuje złożyć pozew o molestowanie.

 

W tym momencie zauważył jabłko leżące na ziemi. Wiedział, że nie wolno mu tego jeść. Ewa zawsze powtarzała, że jabłka to sam cholesterol. Pierwszy mężczyzna schylił się, podniósł owoc i przyjrzał mu się łakomie. Owoc zakazany! Nie wolno, nie wolno, nie wolno…

Cholesterol – akurat… Wyjątkowo, jak na mężczyznę, miał rację. Świat był jeszcze młody i kobiety wiedziały niewiele o cholesterolu.

 

Z krzaków wyszedł Miecio. Nieco nerwowo poprawiał pelerynkę (wampiry przychodzą na świat w ubraniu, nie tak jak ludzie). Zobaczył Adama, zamyślonego nad trzymanym w dłoni jabłkiem.

– Cześć man – odezwał się niezręcznie. – Chcesz mnie poczęstować?

I Mieczysław rzucił się na tętnicę mężczyzny. Tym razem opił się tak, że zakręciło mu się w głowie. Padł nieprzytomny niedaleko swych ofiar.

 

Bóg przechadzał się po Edenie. Zatrzymał się na polanie pod Drzewem Wiadomości. Był wszechwiedzący, zatem wiedział kiedy zajrzeć pod jabłoń. Trójka pierwszych stworzeń inteligentnych, które wyszły spod Jego ręki odzyskiwała przytomność.

 

Stworzyciel stanął nad nimi, poczekał moment, aż całkiem się otrząsną i grzmiącym głosem oświadczył:

– Za karę, że NIE skosztowaliście owocu Dobra i Zła skazuję was na wygnanie z raju! Od tej pory będziecie się błąkać po Ziemi nie wiedząc co dobre, ani co złe. Co wybrać, a co zarzucić!

Koniec

Komentarze

Nie no, super tekst XD. Z dużym dystansem, ze smakiem, lekko napisany i jeszcze ta jakże wymowna puenta na koniec :D – będziecie się błąkać nie wiedząc co dobre, a co złe… to chyba bardziej prawdziwe niż oryginał…XD. Bardzo mi się podobało :).

Pewnego dnia, podczas tych wędrówek, spotkał Ewę. Jego oczy ujrzały nagą kobietę, swobodnie stojącą pod jabłonią i dyskutującą z czymś długim, cętkowanym i krętym.

Wydaje mi się, że kiedy używamy słowa spotkanie, nawiązujemy do osób, które widzą się nawzajem. Tu Ewa nie widziała Miecia więc może lepiej byłoby napotkał.

 

Kurde bateria mi pada. pa wrócę jutro:)

Przyjemne :)

Przynoszę radość :)

Zabawne, szczególnie postać beztroskiego Adama. ;)

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

Śmieszna i przyjemna lekturka!

Przerobienie historii pierwszych ludzi na historię pierwszych ludzi i wampira wyszło Ci fajnie.

 

Pozdrawiam!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

 Kolejna autorska wersja opisująca powód wypędzenia pierwszych ludzi z raju. Tu do Adama i Ewy dołączył niejaki Mieczysław, który z czasem, jak zapewniasz Rinosie, stał się towarzyszem Twoich zabaw. Życzę Wam jak najwięcej miło spędzonych chwil. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Elegancko:)

Dziękuję vrchamps za miłe słowo. Czami wydaje mi się, że to najlepsze opowiadanie jakie napisałem. Pomijając Pana Misia.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Mówisz, że zachęcasz?:)

Do Pana Misia? Jak najbardziej zachęcam. Z całą odpowiedzialnością.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Jestem po pierwszym dniu. Jutro drugi:) dam znać już tam, co i jak.

To opowiadanie bardziej udane od “mieć wygolone”, chociaż nie jest wolne od błędów – trochę przecinków brakuje:

 

– Może skosztuje pan tego? – Ewa w końcu znalazła sposób by przyjąć gościa.

Sięgnęła po owoc rozpościerającej się nad nimi jabłoni. Zerwała i zaproponowała wampirowi.

 

Ten, wciąż nieświadom swej natury, wyciągnął rękę by przyjąć dar. Dotknął jabłka, dotknął palców Ewy i w tym momencie zrozumiał kim jest i jakie są jego instynkty.

lub liter ;)

 

Stworzyciel stanął nad nimi, poczekał moment, aż całkiem się otrząsną i grzmiącym głosem oświadczył:

ale parę razy się uśmiechnęłam, muszę więc obczaić Pana Misia :) 

 

Pozdrawiam

OG

Cześć,

 

fajna historia, podoba mi się, aburdalny ten motwy stworzenia wampirów, beztroskiego Adama, czy wampirów, które się rodzą w ubraniach. Bardzo udany tekst :)

 

Klikam bibliotekę!

 

Pozdrawiam!

Che mi sento di morir

Dobry żart tynfa wart, albo dwa.

Czyli od początku mieliśmy przerąbane, niezależnie od tego, co byśmy zrobili? Cóż, życiowe.

Sympatyczny tekst, fajnie się czytało.

Acz z przecinkami faktycznie mogło być lepiej.

Po co Ci aż tyle enterów?

Babska logika rządzi!

Zabawne. Podobały mi się gry językowe, nawiązania (najlepsze to o czymś długim, cętkowanym, krętym), ironiczna i zdystansowana narracja. Pomysł na fabułę też masz zabawny, w sumie zamiast groźnej Lilith po Twoim raju pałęta się nieco bardziej swojski Miecio :). Przecinki do poprawy, ale tekst udany i pomysłowy.

ninedin.home.blog

Nowa Fantastyka