- Opowiadanie: Manau456 - ZIGARETTEN NACH BERLIN

ZIGARETTEN NACH BERLIN

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

ZIGARETTEN NACH BERLIN

Byłam paczką papierosów wyprodukowanych w ZSRR. Nazywam się biełomory i dzielnie walczyłam na wojnie. Mój opiekun Dima, szanował mnie bardzo, dbał, bym była zawsze przy nim i niczego nie przeoczyła. Byłam świadkiem jak pada, trafiony serią z kaemu. Nim się obejrzałam na bezkres ukraińskiego stepu, już jakiś Niemiec pakował mnie pod koszulę i znów pchał się ze mną tam, skąd przyszłam. W głąb kraju brudnego, biednego i w trwodze.

Po co? - krzyczałam jak umiałam głośno, ale krzyk mój nie docierał do niczyich uszu. -Po co Tam się pchacie za cenę krwi i tylu istnień? Tam nic nie ma! Wiem, bo byłam! Wracajcie, skąd przyszliście, bo smutek i rozczarowanie to jedyne co was tam czeka! W imię, czego? Ambicji jakiegoś małego kaprala? Ludzie to głupcy!

Nim zdążyłam przekonać swego nowego właściciela do ogromu błędu, jaki popełnia, znów parłam na zachód. Mój czołgista zginął, dusząc się oparami ropy po trafieniu z naszego T-34. Przejął mnie jakiś chłopiec w mundurze. Dzieciak miał może szesnaście lat. Znów opanowała mnie zgroza: –Jak można posyłać dzieci na front? To nie jest miejsce dla nich. Świat powinny poznawać, bawiąc się z rówieśnikami, a nie skacząc z okopu do okopu i pędząc przed siebie poganiane krzykiem jakiegoś komisarza! Co za podłość i okrucieństwo. Mijały tygodnie, leżałam wraz z moim młodzieńcem pod drzewem, kontemplując piękno lata. Chłopiec nie żył, zginął podczas natarcia trafiony odłamkiem granatu. Machina szła dalej.

Po kilku dniach znów podniósł mnie Niemiec, przynajmniej taki miał mundur, chociaż ja czułam jak płynie w nim jakaś słowiańska krew. Zrozumiałam, że Ślązak. Bakaj mnie, dość mam tych zmian! Doma wracaj to nie twoja wojna. Powinieneś być jak Polak i z Niemcem bić się, a nie w jego łachach wojować. Tak mu wołałam, ale on był głuchy. Trochę wyszło na moje, mój Gustaw został ranny i wywieziony za front. Tam o mnie zapomniał, kurzył lepsze ode mnie juno i ecksteiny, swoją drogą całkiem sympatyczne paczki, ale za grosz nie miały szacunku do mnie plebejuszki. Gustaw oddał mnie jakiemuś Amerykaninowi, gdy ci weszli do miasta. Dobrze, good, good niech ktoś w końcu zrobi porządek, dość już tej wojny, tej krwi rozlanej i zniszczeń. Widziałam zrujnowane miasta, bezsensowne akty gwałtu i ludobójstwa, widziałam głód tak straszny, że nie do opisania. Bezsensowność tej wojny przerażała mnie. Mnie prostą paczkę radzieckich Biełomorów. Dlaczego ja mogłam to rozumieć, a człowiek, jako inteligentny stwór tego nie pojmował?

 Byłam w Berlinie znów ze swoimi, aliant zapalił mnie raz i oddał za puszkę kawy pierwszemu napotkanemu czerwonoarmiście. Nie uszanował, odepchnął, potraktował jak gorszy sort. Ci jankesi, ich duma i przeświadczenie, że wszystko, co ich jest najlepsze, a co nasze to złe i paskudne. Jeszcze chwila, jeszcze trochę! Zaraz będzie po wszystkim! – krzyczałam rozentuzjazmowana, prąc wraz z moim dzielnym kamandirem przez ruiny stolicy rzeszy. Wiedziałam, że to już nie potrwa długo. Entuzjazm, z jakim szliśmy naprzód, był aż nadto odczuwalny. Weszłam na Reichstag! Zawiesili flagę i wyciągnęli mnie, bym mogła napawać się widokiem triumfu. Ostatnie dwa zapalili właśnie w tym momencie.

Dotarłam do końca, do dnia zwycięstwa! Zmięli moją paczkę, pognietli mnie i wyrzucili. Z dachu Reichstagu wprost do rynsztoka! Z bohaterki stałam się śmieciem. Taki sam los spotkał wielu z tych, co triumfowali tam na górze i jeszcze więcej tych, którzy ponieśli porażkę. Wyrzuceni jak ja, na margines i na śmietnisko życia.

W imię, czego? Na pewno nie Ojca i Syna i Ducha Świętego śmierć i pożoga, AMEN!

Koniec

Komentarze

Cześć Manau, pomysł z uczynieniem z paczki papierosów podmiotu opowiadania całkiem ciekawy. Przekaz może nieco toporny i oczywisty, ale jest i ta historia ma sens. Chętnie przeczytam coś dłuższego w twoim wykonaniu. 

No i muszę niestety wskazać, a bardziej doświadczeni ode mnie zapewne wypunktują ci to konkretniej, że interpunkcja leży i kwiczy ;-)

 Cześć, dziękuję! Co do tej nieszczęsnej interpunkcji, pracuję nad tym i wiem jak jeszcze długa droga przede mną :) Będę pracował. Co do dłuższych tekstów to są w trakcie, jednak poświęcę wiecej czasu na korektę :P

Rozumiem Twój przekaz, Manau456, ale do mnie taka forma nie trafia. Mało fantastyczna jest dla mnie świadoma paczka papierosów uczyniona bohaterką szorta. Chyba że fantastyką będzie to, że paczka papierosów, przechodząc z rąk do rąk, przetrwała cały szlak bojowy i dotarła do Berlina.

Poza tym nie znoszę papierosów.

Wykonanie, niestety, nie należy do najlepszych.

 

Byłam pacz­ką pa­pie­ro­sów wy­pro­du­ko­wa­nych w Rosji. → Byłam pacz­ką pa­pie­ro­sów wy­pro­du­ko­wa­nych w Związku Radzieckim.

 

Po co? - krzy­cza­łam jak umia­łam gło­śno, ale krzyk mój nie do­cie­rał do ni­czy­ich uszu. → – Po co? – krzy­cza­łam  jak umia­łam głosno, ale krzyk mój nie do­cie­rał do ni­czy­ich uszu.

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi.

 

Dzie­ciak miał może 16 lat.Dzie­ciak miał może szesnaście lat.

Liczebniki zapisujemy słownie.

 

cho­ciaż ja czu­łam jak bije w nim jakaś sło­wiań­ska krew. → …cho­ciaż ja czu­łam, że płynie w nim jakaś sło­wiań­ska krew.

 

ku­rzył lep­sze ode mnie JunoEck­ste­iny… → …ku­rzył lep­sze ode mnie junoeck­ste­iny

Nazwy papierosów piszemy małą literą. http://www.rjp.pan.pl/index.php?view=article&id=745

 

oddał mnie ja­kie­muś Ame­ry­ka­ni­no­wi, gdy Ci we­szli do mia­sta. …oddał mnie ja­kie­muś Ame­ry­ka­ni­no­wi, gdy ci we­szli do mia­sta.

Zaimki piszemy wielką literą, kiedy zwracamy się do kogoś listownie.

 

Mnie pro­stą pacz­kę ra­dziec­kich Bie­ło­mo­rów.Mnie, pro­stą pacz­kę ra­dziec­kich bie­ło­mo­rów.

 

bym mogła na­pa­jać się wi­do­kiem trium­fu. → …bym mogła na­pawać się wi­do­kiem trium­fu.

Sprawdź znaczenie słów napajać sięnapawać się.

 

Ostat­nie dwa pod­pa­li­li wła­śnie w tym mo­men­cie. → Raczej:  Ostat­nie dwa za­pa­li­li wła­śnie w tym mo­men­cie.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dziękuję regulatorzy, wprowadzam sugerowane poprawki. Co do treści to oczywiście każdy lubi coś innego i to jest w tym wszystkim piękne.

 

Bardzo proszę, Manau456. Cieszę się, że uznałeś uwagi za przydatne.

Mam nadzieję, że Twoje przyszłe opowiadania będą bardziej satysfakcjonujące.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Hejka,

 

podoba mi się obserwacja wojny z nieoczywistego punktu widzenia i podmiotu, jakim jest paczka papierosów :)

Należy jednak pamiętać, że oprócz ciekawego pomysłu trzeba też zadbać o dobór słownictwa, stylistykę i interpunkcję. Gdyby tekst był schludniejszy, czytałoby mi się to o wiele przyjemniej.

Przeczytaj poradnik dla początkujących: znajdziesz tam wszystko, co jest potrzebne żółtodziobom. Ja też nim jestem i niedawno go przeczytałam; muszę przyznać, że jest bardzo pomocny. Mam go nawet zapisanego w zakładkach, by móc do niego sięgnąć w każdym momencie :)

Absolutnie się nie zniechęcaj, bo mimo tego, że pomysł na opowiadanie/książkę to nie wszystko, jest jednak bardzo ważnym czynnikiem, decydującym o tym, czy czytelnik zostanie z nami do końca, czy też nie. Szlifuj warsztat, bo ja jestem bardzo ciekawa innych Twoich pomysłów.

Pozdrawiam serdecznie :)

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Cześć,

 

powtórzę opinię większości – opowiadanie z perspektywy paczki papierosów jest interesującym pomysłem, ale wykonanie troszkę kuleję. Poza tym jest jeszcze kwestia, którą wskazała Reg – swoista długowieczność tej paczki.

 

W każdym razie, chętnie zajrzę do kolejnych tekstów :)

Manau, myślę, że gdybyś zamienił paczkę papierosów na papierośnicę (może kradzioną) nie utraciłbyś dramatycznego klimatu tekstu, a mógłbyś zyskać na wiarygodności “postaci”, jeśli można tak powiedzieć, ze względu na trwałość materiałów paczka papierosów vs papierośnica.

Oj, ta paczka papierosów skończyłaby się bardzo szybko. Nie wyobrażam sobie, żeby zdołała przejść tak długą drogę. Trochę brakuje fantastyki, bo spojrzenie z perspektywy paczki fajek (mimo że fajne) to jeszcze nie fantastyka. I trochę łopatologiczny to przekaz.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Ja tu jednak widzę trochę fantastyki, a nawet klasycznego fantasy w klimacie D&D. W końcu utwór opisuje przygody potężnego, samoświadomego artefaktu zwanego Paczką Nieskończonych Szlugów (+2 Inteligencja, +2 Charyzma, –3 Kondycja).

Przekaz antywojenny opowiadania jest bardzo jasny. Podoba mi się sam fakt eksperymentu z perspektywą paczki papierosów. Efekt jest dość łapotologiczny. Czy fantastyka? Niekoniecznie. Eksperyment literacki? Chyba bardziej w ten deseń. Szanuję za taki wybór, ale pod kątem samego tekstu – jestem na nie. Takie trochę nachalne moralizowanie jednak nie jest w stanie dotknąć czułej struny.

Nowa Fantastyka