- Opowiadanie: bjkpsrz - Wyprawa (The Travel)

Wyprawa (The Travel)

Cześć, oto moje nowe opko fantasy, które mam nadzieje bardzo Wam się spodona. Dajcie proszę koniecznie znać, czy Wam się podoba, bo jat odniesie sukces, to może pajdę z tym do jakiejś księgarni, żeby zrobić z tego książkę (a może nawet całą trylogię, bo mam już plany na kolejne cztery tomy!). Proszę o gwiazdki i komki.

 

!WAŻNE!ZANIM.PRZECZYTASZ!WAŻNE!

1. Jeśli Ci się spodobało, zostaw gwiazdki (dużo gwiazdek) i kom. To dla mnie ważne, a jak będę miał czas po lekcjach to wpadnę do cEibie i też coś zostawię ;)

2. Jeśli zauważycie jakieś błędy graficzne, to nie piszcie mi o tym w komahc – wiem, że je popełniam, bo mam dyslekcję.

3.Zachęcam do zostawienia komentarza, ale wszyscy “analizatorzy” proszeni są o darowanie sobie tych swoich analiz (czy jak wy to nazywanie “wyłapanek”), bo to żadna “ppomoc” tylko zwykły hejt, a kopiowanie mojego tekstu i wstawianie go w komie to ukradnięcie mi moich praw autorskich dfo tekstu i będziemy musieli spotkać się w sądzie.

 

ŻYCZĘ MIŁEJ LEKTURY!!

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Wyprawa (The Travel)

 Zrazu żył sobie w maleńkiej wiosce zwanej County niski (172cm) i chudy (50kg) chłopak, który chociażby był pastuchem, to marzył, żeby być rycerzem. Wieśniacy z wioski nazywali go Bajkopisarz (ale to nie ja, po prostu się tak samo nazywał jak ja mam nick). Nazywali go tak, iż lubił pisać różne opowiadania o tym jak jest rycerzem.

Nie mógł jednak zostać rycerzem, bo jak to już zostało przecież wcześniej wspomniane, był pastuchem i pasł owce. Tak naprawdę jego ojciec był królem, który oddał go pod opiekę wieśniakom, żeby go ukryć (ale on o tym nie wiedział, ale to będzie w innej części, więc teraz to nie ważne).

Pewnego dnia w okolicy doszlusował tajemniczy mężczyzna, który był wielce zaintrygowały osobą Bajkopisarza. Okazało się jednak, że ów człowiek nie był takim zwykłym człowiekiem, tylko czarodziejem z dalekich stron.

Warto dodać, że ubierał się (ten czarodziej, nie Bajkopisarz, on (w sensie Bajkopisarz) ubierał się inaczej) w długą, czarną szatę przypominającą sukienkę, tylko dla mężczyzn oraz wysoki kapelusz, jednakowoż czarny. Ponad to miał długą, siwą brodę.

Tak więc czarodziej przybył tego wieczora do chatki Bajkopisarza, podpierając się o swoją starą laskę swoją starą dłonią, którą zdobył podczas swojego magicznego szkolenia.

– Dzień dobry, Bajkopisarzu – oznajmił chłopcu czarodziej, gdy ów otworzył mu drzwi swojej chatki.

– Dzień dobry – odrzekł mu Bajkopisarz. – Co cię sprowadza do mojej chatki, czarodzieju? Ja jestem tylko biednym pastuchem, nie wiem, jak mógłbym ci pomóc. A w ogóle to skąd wiesz jak się nazywam, hm?

– Wiem to mój drogi – odgadnął czarodziej – ponieważ znam się na czarach. Wybacz, ja też powinienem się przedstawić. Nazywam się Veneficus.

– Miło mi cię poznać – powiedział z uśmiechem chłopiec.

– Przybyłem do ciebie, gdyż jesteś bohaterem, o którym mówi Przepowiednia – mówił Veneficus, popijając kawę, którą zrobił mu chłopiec, bo weszli już do środka. – Musisz udać się na górę zwaną Mons i stoczyć walkę z Mrocznym Panem, który pragnie zniszczyć cały świat!!

– Ale jak mam go pokonać. Jestem tylko zwykłym pastuchem! – orzekłem.

– Spokojnie – uspokoił go Veneficus. – Nie będziesz sam, przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę, dlatego u celu będą na ciebie czekać twoi przyjaciele i pomogą ci w tej walce. Poza tym – uśmiechnął się niezwykle tajemniczo czarodziej – mam dla Ciebie coś jeszcze.

Veneficus uśmiechnął się i podał Bajkopisarzowi mały woreczek.

– Co to ma być? – zdziwił się Bajkopisarz, patrząc na swoją dłoń, w której trzymał woreczek.

– To jest magiczny woreczek zwany Sacculum. W środku znajdziesz to, co jest ci najbardziej nie zbędne do pokonania perturbacji.

Bajkopisarz włożył swoją dłoń, tą, którą nie trzymał woreczka, do woreczka i wyciągnął z niego miecz, czyli rodzaj broni białej, charakteryzującej się prostą, obosieczną[a] głownią, otwartą rękojeścią oraz najczęściej krzyżowym jelcem. Używany od epoki brązu do XVI w. Szczególną popularnością cieszył się w średniowieczu[2][3][4][1]. Jest bronią sieczno-kolną, umożliwiającą zadawanie zarówno cięć, jak i pchnięć.

– Łał! – okrzyknął chłopiec. – To miecz, zawsze o takim marzyłem odkąd byłem mały!

– Jak nazwiesz ten miecz – spytał się go Veneficus.

– Gladius – stwierdził natychmiast chłopiec.

– Dobrze, teraz wyrusz na daleką wyprawę, spotkamy się ja, ty i reszta drużyny pod górą Mons.

– Dobrze.

Bajkopisarz wyruszył więc w drogę. Na swojej drodze spotkał olbrzyma i go pokonał. Potem spotkał smoka i go również pokonał. Potem spotkał Emilię Clarke, w której się zakochał, a ona zakochała się w nim z wzajemnością, ale nie był jeszcze gotowy na miłość, więc ją pokonał.

Potem niemniej jednak wspominał ich gorące spotkania. Gdy leżał z przywiązanymi swoimi rękoma i nogami na łóżku, a ona dotykała go swoim ciepłym ciałem. Pamiętał doskonale jej piersi, ubrane w stanik, ale widoczne trochę z góry. Pamiętał dotyk jej ślicznych, delikatnych dłoni, uwielbiał smukłą talię przeradzającą się w wyżynę bioder, która potem stawała się równinami smukłych nóg zwieńczonymi zgrabnymi stópkami, a teraz jednak była jedynie depresją, która pozostała, gdy wspominał ich namiętne pocałunki w usta, czasem nawet z języczkiem.

Długo wspominał to wszystko, lecz nie miał czasu na rozpamiętywanie. Wiedział jednak, iż ona tęskni za nim tak sam jak on za nią. Jeśli uda mu się wypełnić swoją misję, swój cel, swój obowiązek, swoje posłannictwo, swoje zadanie, to powróci do niej i znów będzie mógł smakować jej krwistoczerwonych warg swoimi.

Przeszedłszy całą krainę i usiadłszy na kamieniu, począł się jednak zastanawiać, czy uda mu się wypełnić swój cel życia, swój święty obowiązek, swoją rację bytu i istnienia. Wszystko do tych czas szło dobrze, ale przecież już wiele razy mógł zaginąć. Co, jeśli w końcu ktoś okaże się od niego lepszy i zwycięży, a on zawiedzie i nie zdoła nawet dotrzeć na spotkanie z drużyną, z czarodziejem Veneficusem i wszystkimi swoimi przyjaciółmi, których miał poznać.

Chłopiec… nie, już nie chłopiec. Jego wyprawa uczyniła z niego mężczyzną. Więc wstał i zaczął krążyć wokół kamienia, rozważając nad sensem swojej wyprawie, nad sensem istnienia, lub jak to mawiali mędrcy – nad sensu stricte.

W końcu zdecydował, że skoro Przeznaczenie chce, żeby pokonał Mrocznego Pana, to musi to zrobić. Wznowił swój marsz i już po kilku godzinach znalazł się nieopodal złowieszczej góry Mons.

Tam, zgodnie z zapowiedzią czarodzieja, spotkał pozostałych członków (no homo) swojej wyprawy. Byli to, poza czarodziejem Veneficusem, cztery elfy, czworo krasnoludów i dwóch ludzi, z których jeden okazał się być kobietą. Nazywali się Ahen, Barry, Cahan, Daire, Eadoin, Fergal, Gaeth, Hagan, Ibor oraz Julianne.

Wszyscy się przywitali i polubili, a już na pierwszy rzut oka pomiędzy Bajkopisarzem a Julianne coś zaiskrzyło. Nagle pojawili się wojownicy Mrocznego Pana, którzy zaatakowali drużynę z zaskoczenia. Było ich 1000, a naszych bohaterów jedynie 11 (wiem, że źle policzyłem, ale już mi się nie chce zmieniać, więc okazało się, że Ibor zginął, bo spadł z konia na głupi łeb i się zabił – i tak stał tylko na przeszkodzie miłości Bajkopisarza i Julianne).

Pomimo przewagi liczebnej wrogów naszych bohaterów udało im się zwyciężyć. Wznowili swą wędrówkę ponownie i dotarli do góry Mons. Tam czarodziej otworzył im tajemne przejście, przez które przeszli.

Aby iść dalej, musieli przebrnąć przez most zbudowany nad przepaścią z lawą, ale nagle na wejściu z drugiej strony pojawił się jego strażnik – ogromny potwór zrobiony z ognia, który ryknął przeraźliwie głośno swoją paszczą.

– Nie przejdziecie! – zaskowytał.

– Jak mamy z nim walczyć? – zdziwił się Bajkopisarz. Chwycił więc swój oręż, potężny, magiczny Kieł (nazwę zmienił, bo stara mu się znudziła) i postanowił się poświęcić, aby inni mogli żyć.

Nagle jednak nadspodziewanie z grupy wyłonił się naprzód Veneficus, który nakazał im się odsunąć.

– Odsuńcie się! – nakazał im, wrzeszcząc.

Wyciągnął swoją dłoń uzbrojoną jedynie w jego laskę i podszedł do potwora z wyciągniętą dłonią. Ten zaś zaśmiał się szyderczo, obdarzył go płomiennym uśmiechem i zaatakował. Z jego rąk, ust i rogów wystrzeliły potężne płomienie, które trafiły w czarodzieja. Ten jednak zrobił szybki unik, a potem zablokował atak swoją laską, zaabsorbowawszy całą energię ataku przeciwnika. Ten, rozwścieczony, ryknąwszy powtórnie i zamienił się w kulę ognia, która skierowała się w stronę Veneficusa. Ten nie zdołał wchłonąć całej energii, a siła uderzenia odrzuciła go mocno do tyłu, tak że spadł aż spadł w dół z mostu i poleciał przepaściom prosto w lawę na dnie. Wszyscy patrzyli na to, oszołomieni.

– Poświęcił się – odezwał się z niedowierzaniem Cahan.

Wszyscy wyglądali na lekko załamanych, iż czarodziej był ich najpotężniejszym i najmądrzejszym sojusznikiem w walce z Mrocznym Panem. Teraz, bez niego, ich szanse znacznie zmalały.

– Tak – zaniepokoił cmentarną ciszę Bajkopisarz. – Poświęcił się. Zrobił to dla nas! – zaczął aż krzyczeć. – Zrobił to, byśmy mogli przejść przez ten cholerny most i pokonać Mrocznego Pana. Nie zmarnujmy jego poświęcenia. Nie zmarnujmy tego co dla nas zrobił, ani też naszych wysiłków, które włożyliśmy, żeby się tu dostać.

– TAAAK! – krzyknęli wszyscy głośno.

Bajkopisarz uniósł wysoko miecz. Światło bijące od lawy zatańczyły sambę na ostrzu jego miecza, o on sam zaczął biec przed siebie, pokonując most. Reszta drużyny pobiegła za nim.

 

PS:

Następna część będzie jak wbijecie pod tę 100 komentarzy albo 150 gwiazdek w górę. Liczę na Was, a Wy możecie z całym przekonaniem liczyć, że będzie się działo!!!1!

 

 

PS2:

Albo dobra xD Miałem we(ł)nę to wrzucam jeszcze jedną część, ale na następną to już musicie wbić te komy i starsy. Cmok!

 

Bajkopisarz i jego przyjaciele przeszli przez most, a następnie zaczęli błądzić. Niejednokrotnie objawiła się im konieczność cofnięcia się o kilka kroków wstecz, aby móc w następstwie dokonać jeszcze większej ilości poruszeń nogami wprzód, ale to ich tylko wzmocniło.

W końcu dotarli do głównej bazy Mrocznego Pana, który stał na samym środku. Wszędzie panował półmrok, a on sam był oświetlony jedynym promieniem słońca, który wylatywał z małej dziury w suficie i oświetlał jego całe ciało. Nie widać było jednak żadnych szczegółów jego fizjonomii ani twarzy, gdyż był ukryty cały pod wielką białą szatą, która zakrywała wszystko.

– Skoro to Mroczny Pan, to dlaczego ma białą szatę? – zaintrygował się Fergal.

Mroczny Pan, jakby odpowiedziawszy na jego pytanie, zrzucił z siebie szatę i ich oczom ukazało się jego oblicze. Jakiekolwiek było ich zdumienie, gdy okazało się, iż w rzeczywistości jest to…

– Veneficus! – wykrzyknął w niedowierzaniu Bajkopisarz.

– Tak, to ja! – odkrzyknął Veneficus. – Zwabiłem cię tu, żeby cię zniszczyć, Bajkopisarzu!

– Jak to? – zdumiał się mężczyzna. – To dlaczego nie zaatakowałeś mnie zanim dałeś mi miecz i wysłałeś na wyprawę, w trakcie której zdobyłem doświadczenie i spotkałem nowych przyjaciół?

Veneficus ściągnął swoje wargi w wyrazie jakiegoś obrzydzenia… a może jednak zdziwienia??

– Mój drogi, głupiutki Bajkopisarzu. Naprawdę nie rozumiesz? Tak naprawdę cię oszukałem! Nie chodziło mi o to, żeby cię zniszczyć. To ty musisz zniszczyć mnie!

Bajkopisarz ponownie był w szoku.

– Ale dlaczego?

– Albowiem Przepowiednia mówi, że wtedy uratujesz świat przed moją mocą. Istnieje jednak druga Przepowiednia, która mówi, że gdy mnie zniszczysz, moja dusza opanuje twoje ciało i będę mógł stać się jeszcze potężniejszy!

– Zaufałem ci! – wyrzucił za siebie mężczyzna. – A ty mnie oszukałeś?

– Tak – krzyknął czarodziej i wystrzelił w jego stronę swoimi magicznymi pociskami.

– W takim razie nie będę z tobą walczył – oznajmił Bajkopisarz. Ten plan okazał się doskonały, ponieważ wtedy Veneficus krzyknął przerażony. Jego pioruny mocy trafiły w ciało mężczyzny nie wyrządziwszy mu krzywdy, zaś sam czarnoksiężnik po chwili krzyknął i rozpadł się na malutkie kawałki.

Po tym wszystkim Ahen, Barry, Cahan, Daire, Eadoin, Fergal, Gaeth, Hagan powrócili do swoich królestw (które były naówczas pod kontrolą Mrocznego Pana, ale zostały uwolnione, gdy mężny bohater pokonał złoczyńcę). Bajkopisarz natomiast wraz z Julianne’ą wyruszył z powrotem do County. Po drodze spotkali też Emilię Clarke, która bardzo polubiła się z Julianną i obie zostały żonami Bajkopisarza. Niegdyś chłopiec, a obecnie mężczyzna, wiódł spokojne życie u boku swoich seksownych kobiet przez wiele wieków. Nie wiedział jednak, iż już niedługo dowie się, że jest synem króla i ciąży na nim stara Przepowiednia… Koniec tomu pierwszego.

Koniec

Komentarze

Idealne, epickie fantasy te wszystkie Tolkieny i Sandersony powinny się uczyć od ciebie. Jest akcja, jest seks, jest przepowiednia i smoki. I wszystko szybko i sprawnie i nie muszę psuć oczu z latarką pod pierzynką. Normalnie brak mi słów, żeby opisać swój zachwyt, ale jakiś poszukam i go opiszę. Jestem zachwycona.

Bardzo dizękuję! Piękny komentarz, aż aobie wydrukuję i powieszę na ścianie, żeby znajomym pokazywaj jak kiedyś ktoś do mnie przyjdzie. Dla takich czytelników warto było rozpoacząć pisarską karierę!

To kiedy next?

Piękne fantasy. Podpisuję się obiema rękami pod komentarzem Ośmiornicy. Niezwykle oryginalny wątek Mrocznego Pana i czarodzieja, który chce rządzić światem. Super, że bohater go pokonał. 

Dziękuję ponownież za wszystkie opinie! Wiel to dla mnie znaczy naprawdę. Aż chce się napisać tego nexta! Nie mogę jeszcze zdradzić premiery datty, bo nie zaczołem nawet pisać, ale możecie być pewni że jak wyjdzie to będzie epicko i dfajnie!1

Wow. EPIK.

Najbardziej to się mi podobało, jak się okazało, że ten Venecośtam jednak zły jest. Zaskoczenie niezłe, taki twist

Gwiazdki *********************************************************************************

***************************************************************************************** masz,zebyś nsapisał Tom II

ninedin.home.blog

Cześć, Bkjrzps!

Super opowiadanie……………. heheheh…………. epickie wręcz bo masz dużo bohaterów wielką przygodę i bardzo dużo walk…………………. hehehe………… no i ta przemowa BAJkopisarza! Aż miałem gęsią wiórkę!……………… hehehehe……………. widać że jesteś świetnym pisażem……………. ja też jestem chociaż jeszcze nic nie piszę……………………… hehehehe………………. jak napiszę to wpadnij……………… tutaj świetne było że dałeś dużo interesujących faktów autentycznych………… informacje o mieczu bardzo mnie wciągnęły……………..hehehhe………………… dam CI oczywiście gwiazdki no i jest komentarz ale napisz coś proszę bardzo proszę………….. może tym razem trochę więcej o tych kobietach bo one są seksowne hihihihihi…………………. pozdro600

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Dzięki wszystkim za komki i gwiazdki! Next is on the way! W takim tępie to będę musiał nie lada dzień się zabrać za pisanie, tak szybko to wszystko wbijacie! Jesteście kochani! 

Też daję gwiazdki (********), bo tak epicka opowieść nie ma prawa pozostać bez konkluzji. Win-cyj, win-cyj!

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

Rety, dzięki wielkie! Nawet nie wieszile to dla minei znaczy/oznacza!!1

Urwanie tej pasjonującej akcji zrobiłeś w kulminacyjnym, by nie rzec ekstremalnym momencie, i byłbyś pozostawił czytelników nieświadomych dalszego ciąga, bo nie wydaje mi się, żeby każdy na własnej ręce dopowiadał sobie zakończenie marszobiegu przez most nad lawą. Ale zmitygowałeś się w porę i uprzejmie użyłeś zakończenia, przy okazji objawiając niesamowite ponowne spotkanie z czarodziejem, który wcześniej jeno mamił Bajkopisarza. Finał tej półpowiesci okazał się taki, jak czytelnik sobie chyba życzy, czyli jest fajnie, ale jak będzie trzeba, to będzie jeszcze drugie zakończenie, po jeszcze jednych, innych przygodach naszych bohaterów.

I jeszcze garść gwiazdek mobilizujących: ************************************************************

*****************************************************************************************************

****************************************************************************************************

Jak chcesz, to mogę Ci zostawić gwiazdek jeszcze więcej.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Bardzo Ci dziękuję uprzejmie za gwiazki. Muszę policzyć ile już dostałem i potem dam znać czy jeszcze potrzebuję do nexta, bo miało być 150 przecież. Bardzo dobrze odczytałaś sens tej histerii – właśnie chciałem, żeby była mitygowana i epicka i najwyraźniej mi się udało ,bo same pozytywistyczne opinie tutaj widzę! Dziękuję jeszcze raz Tobie i wszystkim pozostałym czytelnikom. Dzięki Wam czuję, że moja kariera dopiero nabiera rozpędu!!!!!

Elo! No, mnie tez sie podobiło. Superkowa histeria, czytał am z wypiekiem. Dobra kocówka.

A że tez jestem cie kawa dalszego ciąga, to daję gwizdki. ***********************************************************************************************************************

Babska logika rządzi!

Dzięx. Superowo, że si,ę podbało. POZXAIWM.

*************************************************************************************************

Sypnęłam gwiazdami dla obu Bajkopisarzy. Opowieść tę wciągającą i nasuwającą mi wspomnienia wielu bet równocześnie, postrzegam jako Twą autobiografię i bardzo Ci zazdroszczę. Respect normalnie!

No to jeszcze kilka bo czarodziej też mnie rozczulił i myślę, że nawet Tolkien byłby wzruszony.

*************** ** *******************

Lożanka bezprenumeratowa

Jyryry Tolkien był dla mnie właśnie inspiracją do napisana tego tekstu. Tylko mi nie skromnie mówiąc wyszło trochę lepiej niż jemu ;)

Cieszę się, że się podobało. PZODRAWIAM

Kochani dobre wieści! Podliczyłem gwiazdki i się okazało, że zebraliśmy już wystarczającą ilość!!!!!@!+ next już się robi, spodziewajcie się go w niedługim czasie!!! PS. Ale nadal proszę o gwiazdki tutaj, żeby nie było.

Wow, no podobało mi się. Takie to mądre, zwłaszcza te szczegóły o miecz na przykład, widać, że taką dużą wiedzę masz w niniejszym temacie. To jeszcze mnie urzekło, że postać Bajkopisarza tak wplotłeś jakby to coś miało z nickiem wspólnego, ale nie wiem co. Zrzucenie szaty to bardzo emocjonujący moment był. No i książę, który jest pastuchem to tego jeszcze nie było. Daję dużo gwiazdek.

Dzienks. Fajnie, że docenilas te kluczowenmomenty którym, poświęciłem dużo czasu i energii myślowej. Starałem się żeby to było dopracowane i bardzo długo to pisałem i robiłem risercz. POZDAWIMA

Żeczywiście widać wypracowanie myśli muzgu i riserek. Znakomity świst skaczący z czarownikiem. 

*************************************************************************************************

Z kompy nie będę, moge dać wincyj ***************

Widzę, ż ebarzo dobrze zrozumiałeś przekaz tej historrii. Dzięki za gwiazkasdi. PZODRIAMW

Cześć, po pierwszym akapicie (no gdyby odjąć parę cm) poczułem się jakby to było o mnie, a po ostatnim to już zupełnie.

Świetna opowieść i ten plot świst na koniec, aż nie wiem, co na pisać. ********************************************************************************************************

Ps: ten skopiowany opis gladiusa z encyklopedii przypomniał mi stare, no, nie aż tak bardzo, dobre, no, też tak średnio bym powiedział, czasy. Aż się wzruszyłem ze śmiechu. :)

„Pisałem wiele, ale co uważałem za niedoskonałe, rzucałem w ogień, bo ten najlepiej poprawia”. Owidiusz

Tak, dzięki, naperwdę się starałem. Miło mi ,z e moje staranne nie poszły na marne. A stare czasy to jak wiadomo – zawsze lepsze i warto jest wspominać, bo kiedyś to było, a teraz to nie ma. PZODRAIWM

Dobra, komentarz out of character, bo mnie rozwaliłeś. xD

 

Wikipediowy opis miecza mnie zmiótł z planszy, a doprawiłeś wszystko Emilią Clarke, która ostatecznie przyszpiliła mnie do podłogi.

spadł z konia na głupi łeb i się zabił

xDD

 

powrót do postaci grafomana

 

epickie.

super swietna powiesc fantasy dorastajonca nawet Tolkienowi i jan pawel rowling. Veneficus tak sprankowal wszystkich ze sprankowal nawet siebie i wzial i umarl. Swietnie poprowadzona historia, opisy bogate, a postaci wyraziste niczym biodra Emilii Clarke.

 

pzodiraiwam

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Pzerpaszam ż,e nie odpisałem szybciej, ale byłem zajętgy bardzo ważkimi rzeczami!!! Dziękuuj e za konetarz i ciesżę się, zę ci się podoba. Mega!! POZDRAIWMA 

Świetne jak lody w upał, wciągające jak wentylator, powalające na kształt halnego. Dobijam komcia do setki, pisz, nie trzymaj nas w niepewności.

Dzienkuwa. Już nexta pisze, bo gwiazdek było dośyc dużo, ale jak jeszcze komcie by wlecialy to narmalnie bym musiał dwie części i napisać!!! Ale to nie szkodzi, bo mam już pomysły na 8 i 0,5 części. Dzięki i po,ddOskm

Hejka!

 

Wstęp masz boski.

 

to nie piszcie mi o tym w komahc – wiem, że je popełniam, bo mam dyslekcję.

heart

 

bo to żadna “ppomoc” tylko zwykły hejt, a kopiowanie mojego tekstu i wstawianie go w komie to ukradnięcie mi moich praw autorskich dfo tekstu i będziemy musieli spotkać się w sądzie.

Wygrałeś XD

Wszystko wygrałeś heart

 

A, jeszcze ten tytuł w dwóch językach, no podziwiam, że znasz te dwa języki, że to przrtłumaczyłeś sam, a to było pewnie tak trudne. I wogloe to super, no opowiadanie robi się takie światowe !

 

O, no proszę, chłopak i chce być rycerzem, już to gdzieś czytałam… Ale nie, tamten nie ważył chyba 50 kilo…

 

Przypiski w nawiasach wskazują bardziej na parodię, a nie grafomanię, ale okej. :D

 

Połączenie HP i LOTRa, no fajnie, fajnie. :D

 

ale nie był jeszcze gotowy na miłość, więc ją pokonał.

Piękna parodia. :D

 

Za to opis Emilii już grafomański, także jestem zadowolona. :D

 

– Odsuńcie się! – nakazał im, wrzeszcząc.

No po prostu cudowny przykład grafomaństwa. :D

 

Przerywniki PS zacne. :)

 

Veneficus, który się poświęcił, a jednak przeżył i jest Mrocznym Panem, a to wszystko ze względu na Przepowidnię i dlatego, że tak być musi, taka historia, no to dla mnie piękna parodia. <3

 

Dzięki za historię,

Pozdrowiona,

Bananke

Miło wpaść raz na jakiś czas i zobaczyć nowy komentarz. Dziękuję za opinię ;)

Nowa Fantastyka