- Opowiadanie: Sonata - historia wiedźryba Biwrysia oraz innych Bohaterów zaczynających się na B

historia wiedźryba Biwrysia oraz innych Bohaterów zaczynających się na B

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

historia wiedźryba Biwrysia oraz innych Bohaterów zaczynających się na B

Gdy nadszedł czas wilczych wiatrów, nagości ńcu zjawił się jeździec. Był on ciemny, na plecy miał ubrane dwa miecze, a twarz kryła się w sekrecie jego kaptura. Wierny klacz o imieniu Płocka rżnął cicho, wtedy oddech rozwiewał się mu w czarnym powietrzu nocy. 

– Ależ piździ – wyznał jeździec. 

Wyskoczył z siodła po to, by stanąć na ziemi. Okazało się, iż był to wiedźryb Biwryś, który był teraz spłukany jak spłuczka. Potrzebował zalecenia. 

Na podwórku Koło karczmy na rozstroju dróg widniała tablica. Wiedźryb doszedł. Była ona wypełniona zdartymi karteczkami. Na ich większej połowie nie było niestety żadnego ciekawego. Wiedźryb jednak miał fart. Jedno z ogłoszeń obciągnęło jego uwagę. Pisało na nim: 

 

WiEdŹrYb PoSzUkIwAnY 

poszukuje wiedźryba ktury zajmie sie potforem na szlagu ktury napada na podrurznych  

karczmasz 

 

Wtedy Biwryś ucieszył się z radości, iż będzie mógł zarobić. 

Pozostawił Płock w stojącej stajni Koło karczmy na rozstroju dróg. Zabrał głęboki wydech. Wszedł drzwiami do karczmy i spuścił się wzrokiem. Wszyscy, którzy byli tam zgromadzeni, łypnęli na niego złowróżbnie oczami. Pociągali spojrzenia po jego dwóch ubranych mieczach oraz metalicznej zbroi z łusek ryby wyrastającej pod płaszczem.

Jeździec porzucił kaptur, a wtedy głosy w karczmie ściszyły się, a niektóre zerwały się z wrzaskiem. Ponieważ okazało się, iż pod powierzchnią kaptura ukrywała się nieludzka głowa. Mogła ona być jednym z członków ryby, ale na pewno nie koniczyną człowieka.

Karczmarz uścisnął szmatę, którą wycierał kubki. Miał na imię Bravincjusz, orzechowe oczy i blond włosy. 

– Uszanowanko – wysilał się na uspokojony ton, lecz głos mu drgał jak drąg. 

– Nie bujajcie się, karczmarzu – wyznał przybysz. – Jestem wiedźryb Biwryś i doszedłem w sprawie ogłoszenia zwisającego na tablicy. 

– Och – zreprodukował się Bravincjusz. 

Jeszcze przez minutę udawał, że przybycie przybysza go nie zadowala, ale i tak nie dało się nie móc nie zauważyć szczęśliwego blasku świecącego się w jego oczach. 

– Zlecę ci kłesta dla ciebie – powiedział Bravincjusz. – Na szlagu grasuje potwora i napada na wędrownych. Za jej pobicie otrzymasz ode mnie słoną nagrodę. 

– Jak wygląda? – powiedział Biwryś. 

– Nagrodę ujrzysz oczami dopiero po zaliczeniu kłesta – powiedział Bravincjusz. 

– Nie spytałem o to – powiedział Biwryś. 

– Jestem debilem! – wykrzyczał głos Bravincjusz. – Potwora… ona ma głowę ociekającą brzydotą bardzo brzydką, lecz ciało ma przystojne. 

Wyruszył więc wiedźryb Biwryś na szlag jasny od słońca, ponieważ podczas jego przebywania w karczmie pogoda się zrobiła urodziwa i niebo się pogodziło. Płocka wiodła go w siodle, a on obserwował przesuwający się zboku las. Przed dojściem do spotkania z potworą Biwryś musiał się ugotować. Podjechał koniem na skraj klifu wystającego daleko ponad może. Sterczał tam długi i wąski kamień, który jarał wielkim światłem. 

– To Miejsce Moczu – oznajmił Biwryś sam do siebie, bo nikogo nie było w żadnym pobliżu. 

Biwryś wyszedł z konia i stanął przy świetlistym kamieniu. Ogarnął go pokój i go medytował, zupełnie tak samo jak uczył Bailout. Bo przed każdą walką musiała być wystarczająca liczba komplementowania kamienia w spokoju. 

Potem wiedźryb odlał się i wrócił z powrotem na wierzch konia, zostawiając za sobą Miejsce Moczu. 

Długo galopował przez leśne rozstępy. Potem z jakiegoś niewyjaśnionego powodu koń mu stanął, a wiedźryb rozejrzał się nieśmiało.

Po chwili z krzaka wyskoczyła potwora i wyjaśniło się, dlaczego koń stanął. Miała seksi ciało ubrane tylko w majtki, lecz łeb potwory był tak odrażająco odrażający, iż wiedźrybowi zbierało się na wymiociny.

Wiedźryb zwalił się z konia ze strachu. Szybko się jednak zapamiętał i sięgnął do swojej pochwy, by wyjąć miecz srebrzysty na potwory, wywinął nim wiatrak, który poruszył się z wielkim okrzykiem, wiercąc się w zbroi łuskowej. Potem prędko i szybko wsunął ostrze w sam środek seksownego pępka potwory. 

Potwora poruszyła się szybko i wydała odgłos pochodzący z wnętrza jej piersi, ale to nie był odgłos cierpienia, to był odgłos rozkoszy.

To nie zaspokoiło Biwrysia i pragnął wsunąć miecz w jeszcze większe głębiny. Lecz nagle utknęło go jakieś nieokreślone uczucie. Wypuścił dłoń do przodu i szarpnął za łyse włosy nad odtrącającą twarzą bestii. A wtedy okazała się zaskakująca rzecz. Spod maski poczwary wychynęły bowiem orzechowe włosy i blond oczy. To był bowiem karczmarz Bravincjusz, ten sam który zlecił zlecenie. 

– To ty! – zawołał z afazją Biwryś. – Dlaczego ubrałeś się za potworę? 

– Zrozum – wykrzyknął Bravincjusz. 

I Biwryś nie zrozumiał. 

– Ubrałem się za potworę – Bravincjusz ciągnął – ponieważ lubię sady masy. Pragnąłem, by ktoś traktował mnie swoim wielkim, długim i twardym mieczem. 

– Zdradziłeś mnie! – zapłakał Bailout. 

Biwryś, którego wielki miecz wciąż był wsunięty do pępka Bravincjusza, skoczył w górę ze zdziwienia. 

– To nie tak jak myślisz, kotku – stwierdził. 

Twarz Bailouta przybrała odcień źle dobranego kolorystycznie i błyszczącego jak wielka gwiazda nad szarym niebem. 

– Wcale nie zdradziłem cię – przytaknął Biwryś. 

– Tak, zdradziłeś mnie – zaprzeczył Bailout. 

– Nie, nie zdradziłem cię – przyznał Biwryś. 

– Szysko widziałem! – obciął Bailout. 

Bailout rozkraczył nogi i wypuścił na boki obie ręce, dłonie kierował w góry.

– Wsunąłeś swój wielki miecz do pępka Bravincjusza, chodź miałeś na uwadze, iż on lubi sady masy! 

– Gdyż byłem całkowicie pewien, iż jest on potworą, której trzeba ściąć członki! 

– Biwryś, kłamiesz jak z nuty. Dzwonię po milicję – oświadczył się Bailout. 

Wyciągnął smartfon, który był w kieszeni i stukał numer. Biwryś wtedy wiedział, iż zarówno on, jaki karczmarz Bravincjusz, który zlecił zlecenie, jest zagubiony. 

 

***

 

Areszt był ciasny i ciemny, przelewały się w nim śpiące oddechy więźniów. Biwryś siedział ze speszoną głową, a tuż obok niej siedział karczmarz Bravincjusz. Potem siedział Bailout, gdyż on co prawda nie dopuścił się zbrodni i jednocześnie grzechu cudzołożenia, a przynajmniej milicjanci go na tym nie przyłapali i nie odkryli, lecz okazało się, iż Bailout kupił samochodu od Beryla, używając podrabianych pieniędzy. 

– Ty oszukisto – wyjawił Beryl siedzący naprzeciwko zmartwionego wyrazu twarzy Bailouta. On też był we wnętrzu aresztu, bowiem okazało się, że ten samochód i tak był kradziony. 

– Bailout wybacz mnie – prosił się Biwryś. 

– Nje, bowiem sprawiłeś mi wzwód – zajęczał Bailout. 

– Jak my się stąd uciekniemy – laminował Bravincjusz. 

– Zamknijcie mordę – uznał Basement Key. 

Basement Key był klawiszem o szlachetnym przyrodzeniu i jednocześnie ich kluczem do otwarcia aresztu. Lecz nie chciał im otworzyć go. 

– Basement Key, otwórz nam drzwi – błagali się jego. 

– Nie – odpowiadał ostrą odpowiedź. 

– No weś – mówili. 

Lecz nie był zgięty. Wtedy Bailout wpadł na super świetny pomysł.

– Utniemy Biwrysiowi członka – zajaśniał Bailout. – Wtedy będą musieli wysłać tu lekarza, aby Biwryś się nie wykrwawił, a wtedy otworzą drzwi i zawiejemy, super plan, co nie??? 

– Chyba kipisz – zdenerwował Biwryś. – Nie pozwolę na to, żeby odciąć swojego członka. 

– I tak ci to zrobią z powodu twojego dopuszczenia się zbrodni cudzołożenia! 

Wtedy Biwryś westchnął i uświęcił się. Basement Key, którego za alarmował ogromny krzyk wiedźryba, zajrzał do celi. 

– Ojej – stwierdził. 

Potem posłał do lekarza. Po czterech gigantycznie długich godzinach i dwudziestu ośmiu minutach spędzonych w pełnej rybich wrzasków ciszy lekarz przyjechał w końcu. Nazywał się dr Brightside, posiadał długie kurczowo czarne włosy i miał włożony na siebie niebieski fartuch, pod którego spodem nie miał nic. A wtedy Basement Key otworzył drzwi celi swoim błyszczącym i lekko wilgotnym kluczem, by wpuścić tam lekarza. 

Dr Brightside został wprowadzony do celi przez Basement Keya. A wtedy Bailout na tych miast rzucił się chęcią ucieczki. Ale Basement Key był sprytniejszy, a przynajmniej tak mu się wydało. Zatrzasnął drzwi celi i teraz w środku celi był Beryl, Bravincjusz, Biwryś, Bailout, dr Brightside i Basement Key, natomiast na jej zewnątrz nie było nikogo. 

W dodatku dostrzegli się, że wilgotny klucz Basement Keya spoczywał teraz jakimś cudem trzy i pół metrów od drzwi celi i nie mogli oni go dosięgnąć. 

– O nie – powiedział Basement Key. 

– O nie – powiedział dr Brightside. 

– O nie – powiedział Biwryś. 

– O nie – powiedział Beryl. 

– O nie – powiedział Bailout. 

– O tak – powiedział Bravincjusz. 

Wszyscy zobaczyli na niego w dużym zdziwieniu. A wtedy Bravincjusz wywołał wesoło: 

– Zostaniemy tu na zawsze, nie mamy nic, żeby to zjeść i pić, nie mamy też kobiet, by nas uspokoiły, wobec dlatego co nam zostało? Nic. Posiadamy tylko siebie na wzajem! 

W tym miejscu mrugnął fiuternie i zaczął rozpinać spodnie. 

– O nie – powiedział Basement Key. 

– O nie – powiedział dr Brightside. 

– O nie – powiedział Biwryś. 

– O nie – powiedział Beryl. 

– O nie – powiedział Bailout. 

– :> – powiedziała Bellatrix. 

Koniec

Komentarze

O nie D:

 

Bardzo mi się podobało. Liczne nawiązania do growego wiedźmina szczególnie przypadły mi do gustu. Trochę zmniejszyłbym ilość przekręconych wyrazów, ale oprócz tego super grafomania. ;D

dzienkuje wam za odwiedziny pozdrawiam

Powiem niewiele, ale to będzie bardzo ważne.

Realistycznie pokazane postacie, z głównym bohaterem naczelne. Aż chciałoby się, żeby istniały naprawdę i to w jednym lochu.

No i ta gra słów, bo wiecie, ciemny areszt, pewnie w piwnicy, a tam BASEMENT co ma klucz, wiecie, KEY. Mistrzostwo malowania słowem!

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

wiem to było mistrzowskie dziemkuje za komentarz

pozdrawiam

Opowiadanie bez wątpienia obciągnęło moją uwagę.

Sadomasonato, prawie zbrązowiłem gacie podczas zajęć, za co jestem ci niewdzięcznie zmierny.

 

Wiedźryb doszedł

Zaiście wzruszył mnom ten moment.

 

piekny fanfik dobre walki i niezla intryga 

 

XD

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

witam kolejnych odwiedzających i pozdrawiam

Sadomasonato

iks de

pozdrawiam

Слава Україні!

pozdrawiam

Zapomniałem o pozdrowieniach!!1!

 

pozdrawiam

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

co

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

Ale skisłem XDDD 

 

A najbardziej zrozpaczony byłem wzwodem Bailouta i figlarnością podstępnego Bravincjusza, który to wie jak przyprawić dzióbek Bellatrix!

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

dzień dobry witam szanownych Bohaterów i ciesze sie że tu przybyli

 

pozdrawiam wszystkim

jes to muj faworyd

i morze nawet niemuwie temu dlatego, że to jedyne opko jakieczy tałem

Sonata przesza dugo drogę od pisania treści ulotek dla Lerła Merlę korabolanta do napisania takiego dzieła na którym śmiałem, jestem w posiadaniu podziwu i szacuję ten tekst dużo

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

dzienkuje bail ciesze sie że śmiałeś i że moje wiekowe działo ci sprawiło podziw pozdrawiam

Sonato, czytałam z wypiekami na twarzy, jestem pod mega wrażeniem. Uroczy wiedźmin i klacz Placka i stylowy twister na koniec z otwartym zakończeniem.

dziemkuje ando pozdrawiam

pozdrawiam

Слава Україні!

p

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

ozdrawiam 

pozdrawiam

Слава Україні!

pozdrawiam byczq

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

te tagi, chryste, te tagi

obruszyłem się do łez

Misia uciszył i rozwabił ten B=opek.

witam kolejnych gości i dziemkuje za wizyte tagi so świetne bo dugo nad nimi pracowalam pozdrawiam

O tak :>

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

:>

 

pozdrawiam

pozdrawiam

Слава Україні!

Niełatwo miały te postaci na B w tej wspaniałej przygodzie. Zakończenie takie subtelne i niedopowiedziane, to robi wrażenie. Podobało mnie się jeszcze, że w opisach tak dokładnie wyjaśniasz co z czego wynika, żeby czytelnik się nie zgubił. No i dialogi bardzo eleganckie, takie pełne treści, zwłaszcza w końcówce. Bardzo dobre dzieło. 

dziemkuje alicello za przecenienie mojego dzieua pozdrawiam

Bześć Bonato!

Bardzo bogata bajęda! Bodobało bmi bsię :D………………

zaskakujące zakończenie……… pełne uczuć pożądanych chociaż mówili O NIE!………………… hehehe………… potwora miała przystojne ciało a to był przecież BRAVincjusz…………. hehehe……………….. musiał mieć dobre przebranie………….. nie wiem czy potrafię tak super napisać opowiadanie jak TY……………………. heheh……………… bo ja też jestem pisażem…………… bardzo mi się podobało!!!!!!!!!!!!1……………… hehehehe………….. dużo postaci i się gubiłem ale to u mnie normalne…………….. heheheheh………………. te postacie w ogóle dziwnie znajome się wydają……………… heheheh…………. chyba kojarzę z gier……………… wpadnij do mnie jak już coś napiszę…………………. buźka!……………………. hehehehe

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

czejść krokus dziemkuje ciesze sie że podobało tak to z gier na których podstawie piszo ksiomżki……………… pozdrawiam

Historia, którą czytało się niezmiernie, choć niektóre postaci trochę mało wiarygodne, bo wszystkie ich imiona zaczynają się na “B”. 

Winszuję utworu.

Zajefajny test! Aż żyłuję, że nie mam nic ku na b i sienie załapałam.

Twoje boga tery majom bardzo fajne pomysły. A Bravincjusz to jeż wogle. Postacie głębokie. Zwła szcza Bravincjusz. Miejsce Moczy też piękne.

No, szacun. Musze kiedyś giernąć w tom gre.

Babska logika rządzi!

A, zapomniałam – pozdrawiam wszy stkich.

Babska logika rządzi!

Ja bym to szystko zrozu miał i nawet to co nie zrozumiał bym, gdybym był poza dicopolordem, to mie sie nie zadaje, o nie. Chistoria jest exetera, te pojawiajonce sie postaci, szyskie na b, wyskakujonce jak kuna z cylindra motoru Matiza mojej mamy, pojawiajomce sie jak Filip z kanapy, one som szyskie super. I pszygoda jest super, ta potwora to hyba wyglondała troche jak siostra kolegi, takiego mojego jedynego, podeśle ci fonografie i mi powierz czy ona tak wyglondała, ale sie nie pszeraś bo wyglonda źle jak niewiemco. Bardzo mnie ubarwiła tfoja opowieńść, pszeczytał żem jom nawet mojemu dziadkowi i on umrzył ze śmiehu przez to, no i tera jezd mi smutno trohe ale pszynajmij jego aparaturom KGB sie moge bawić razem z moim nowym wenżem pulhniutkiem. Jak to muwiom, szysko sie kiedyś zakańcza, uzdrawiam cie ser grzecznie, pa!

Known some call is air am

witam łosiotę i finkla

dziemkuje za odwiedziny

tag bravincjusz jeż wogule i taki głęboki

pozdrawiam

witem też outę servera

dziemkuje za dugi i motoryczny komętasz

mam nadzieje że matiz mamy nie bemdzie genderował kosztów

i pamietaj że dziadek bemdzie zawsze przy tobie

pozdrawiam

Nie ma za coś Sotynato

Dziadka nosze w sercu i w tomnistrze raz tesz, kiedy wziołem uryne z prohami do pszeczkola na przetstawiennictwo z okazi dnia dziadka

Known some call is air am

dziadeg jest pewnie zruszony

No cuuudowne. Uśmiałam się i dokazywałam!

Nawet gdybym była mężczyzną, to Twój tekst nie sprawiłby mi wzwodu.

Czy właśnie by sprawił? Hmmm… blush

dziemkuje żywy jaszczomp ciesze sie że tekst nie sprawił ci wzwodu pozdrawiam

Kiedy tylko się skończyło, pomyślałm o nie, bo już się skończyło. Autorko, jak możesz zostawiać nas w takiej niepewności co do dalszych losów tych wszystkich bohaterów na B?

Co na to, trochę tu wysiadłam, bo nie będę tajać w sobie, że troszku się pogubiwszy w bujnej akcji i obfitości postaci tak głównych jak i pobocznych, że o koniu-klaczy z Płucka nie wspomnę.

Sytuacja w zamkniętym więzieniu okazała się kluczowa dla opowieści i trudna do rozwikłania i tak sobie myślę, że to dobrze, że pozostawiłaś czytelnika samego z jego osobistymi domysłami, jak to się mogło skończyć, zakładając, że się jakoś skończyło, bo nie można wykluczyć, że ciągle trwa…

Tu mi chyba wypada napisać, że pozdrawiam, więc piszę: Pozdrawiam!

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

witam nowych gości i dzienkuje za wizyte

ośmiornico bo wszystko co dobre kiedyź sie kończy

regulatoryż bo to jest otfarte zakończenie 

mimo iż cela zamknienta

pozdrawiam wszystkich

No właśnie, takie snułam domysły, że taki miałaś cel w zamyśle zakońca.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Niektóre postacie takie jakby znajome… Duża żartów bardzo śmiesznych, bo mnie rozbawiły, a nawet odważyłbym się powiedzieć, że lekko dwuznacznych. Zakończenie otwarte dodaje pikanterii, w przeciwieństwie do drzwi celi, które zostały zamknięte, co też dodaje pikanterii.

dziemkuje za komentarz

fajnie że śmieszne żarty były śmieszne i rozbawiły

pozdrawiam

Popłakałam się kilkakrotnie. Mój ulubiony fragment to ten o klaczu Placku;)

Lożanka bezprenumeratowa

Sonyato, a co Ty na to , że za drugą razą też bałwan na pysiu misia laugh ?

dzienkuje ciesze sie że klacz Plock zadowolił oraz że za drugą razą też przyszedł bałwan na twarz

pozdrawiam

Hejka!

 

Widzę, że obrałaś wiedźmina na cel, no zobaczymy co z tego wyjdzie…

Hm, trochę te wyrazy wyglądają na przerobione już po fakcie, żeby rozbawić grą słów. Jakoś ciężko mi się wczuć w klimat, coś mi tutaj zgrzyta i nie za bardzo wiem co. Te wyrazy… hm, chyba chodzi o to, że jest spore nagromadzenie pomyłek, które nie wyglądają jak przypadkowe pomyłki, ale jak celowe zabiegi. :)

Miała seksi ciało ubrane tylko w majtki, lecz łeb potwory był tak odrażająco odrażający, iż wiedźrybowi zbierało się na wymiociny.

Tu już trochę lepiej. :D

 

Dalej nie wiem, co tam się dzieje. XD

 

– Wsunąłeś swój wielki miecz do pępka Bravincjusza, chodź miałeś na uwadze, iż on lubi sady masy!

Cooo?! XD

 

– Biwryś, kłamiesz jak z nuty. Dzwonię po milicję – oświadczył się Bailout.

Wyciągnął smartfon, który był w kieszeni i stukał numer.

A to jak z parodii, parsknęłam. XD

 

– Basement Key, otwórz nam drzwi – błagali się jego.

– Nie – odpowiadał ostrą odpowiedź.

– No weś – mówili.

Co Ty tworzysz? XD Haha, o matko, to jak parodia. :D Nie wiem, czemu na początku ten klimat był taki toporny, ale im dalej w las tym bardziej szaleńcza wyobraźnia działa widzę. XD

 

O matko, forumowe mokre sny i to jeszcze wszyscy na B XD.

 

Końcówka rzeczywiście skrada serce. :D

 

Pozdrowionka,

Bananke

cześć bananku i dzienkuje za komentarz oraz za pszypomnienie mi mojego arcy działa

wyobraźnia szalała potwierdzam

miło że końcufka skradła serce

pozdrawiam

pozdrawiam

Слава Україні!

Wyobraznia jest tu jak cudowne piekno i wiecej takich szalenstw, ach, serce mam skradzione… chyba nie odzyskam go…

 

pozdrawiam Golodhona i Autorkę !!!

 

P.S. Ktoś mnie pozdowil i to nie Autorka łał!!! Jestem znana w sieci!!!

pozdrawiam

Слава Україні!

pozdrawiam!!!!!!!1!!!11

pozdrawiam!!!!! x2

Nowa Fantastyka