- Opowiadanie: BarbarianCataphract - Wierzchowcem i Ostrzem

Wierzchowcem i Ostrzem

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Wierzchowcem i Ostrzem

Jeremus wstał rano i sie przeciągnął. Jeremus był dobrym mnichem, co ze swoim kosturem jeździł po Calradii i bił nim bandytów po łbach. Przy okazji też leczył ludzi bo był wykształcony. Znał się na ziołolecznictwie lepiej, niż jakikolwiek inny cwaniak na Kontynencie.

– O Boże, atakują Praven! – Krzyknął ktoś na zewnątrz. Raban, rozlegający się na zewnątrz dotarł do uszu Jeremusa i wybudził go z ostatnich resztek snu. – Bandyci atakują!

,,Kurdebele” pomyślał Jeremus, ,,Czas na mnie”. Wstał z łóżka, ubrał habit, zrobił porannego fikołka, chwycił kostur i wyszedł na ulice.

– Dzień dobry. – Powiedział jeden z przechodniów, przebiegający obok. – Praven atakują, stolicę Swadian chcą nam zniszczyć!

– Wiem. – Odrzekł Jeremus. – Ale nie na mojej warcie!

Jeremus chwycił mocniej kostur i poszedł w kierunku bramy. Ludzie biegali, krzyczeli, jakieś stragany płonęły no i ogólnie było słabo. Tam ktoś umarł, jeszcze gdzieś indziej ktoś walczył z kimś innym, krew się lała a ludność miasta się zesrała. Czuć było smród śmierdzi śmierci, ale to wojowników nie zrażało, bo oni też śmierdzieli.

Wtem Jeremus ujrzał wojownika w lśniącej płóciennej koszuli, trzymającego pordzewiały miecz w prawej ręce. Na plecach wisiała mu kusza. Włosy jego blond opadały faliście na ramiona, przykrywając skórzany naramiennik. Owijane jakimś materiałem buciory stąpały po zalanym krwią błocie, gdy ten nawalał piruety, walcząc z bandziorem. Ciachał napastnika jak moja mama chleb na śniadanie, a flaki latały na około niczym okruchy bochenka.

Wbił mu miecz w brzuch, przejechał w bok i w górę a trzewia bandyty wylały się na ziemię. Wojownik tryumfalnie włożył miecz do pochwy, po czym od razu go wyciągnął znowu. Potem wojownik tryumfalnie stanął na głowie bandyty i wbił ją w błoto.

– Kim jesteś, wojowniku? – zapytał Jeremus, próbując dowiedzieć się kim był ten wojownik.

– Wojownikiem Światła. – Odpowiedział wojownik, przeczesując swoje przepiękne złote włosy. – Przybywam z dalekich ziem za Calradią w poszukiwaniu złota i przygód.

– Uważaj! – krzyknął mnich, gdy ujrzał, że od strony bramy jakiś bandzior biegł na nich.

Chwycił mocniej kostur i rzucił się w kierunku napastnika. Przyłożył mu pałką w łeb i bandzior wyłożył się na błocie jak długi.

– Dziękuję. A jak masz na imię? – zapytał Wojownik Światła, wdzięczny za pomoc.

– Jeremus. A ty?

– Eliceus Eliceusson.

Walczyli tak z bandytami jeszcze trochę. Strażnicy padali, cywile też, ale ta dwójka wciąż dzielnie odpierała kolejne ataki bandziorów. Kolejne trzewia atakujących zalewały ziemię Praven, a posoka i jucha z krwią płynęły zagłębieniami i ulicami, barwiąc ziemię na czerwono. Widok był zaiście przerażający.

W końcu ktoś walnął Eliceusa w głowę, a Eliceus Eliceusson stracił przytomność. Jeremus postarał się obronić leżącego Wojownika, po czym gdy już cała wrzawa ustała wyciągnął go stamtąd i zaniósł do swojego domu.

W końcu po jakiejś godzinie Eliceus się obudził. Przekrwione białko oczu wyglądało przerażająco, ale Jeremus się nie zraził, bowiem widział gorsze rzeczy, jak na przykład twojom matke.

– Mocno oberwałeś. – Powiedział Jeremus do Eliceusa. – Na szczęście odeprzeliśmy atak bandytów.

– To chyba nie byli zwykli bandyci. – Powiedział Eliceus. – Myślę, że to mogli być agenci króla Vaegirów, Yarogleka.

Jeremus słyszał o Vaegirach, w końcu był wiele razy w ich miastach, lecząc lokalnych ludzi. Wiedział, że Swadianie i Vaegirowie mieli na pieńku, ale nie sądził, że ktoś posunie Swadian posunie się do tego, żeby zrobić sabotaż w stolicy. Był to duży ruch, bardzo duży nawet.

– Naprawdę? A po czym wnioskujesz, że to Vaegirowie? – zapytał Jeremusz, nie mogąc uwierzyć Wojownikowi Światła.

– Śmier dzieli.

Faktycznie. Vaegirowie odznaczali się charakterystycznym smrodem śnieżnych nomadów. Tak, jak Swadianie poznali sztukę mycia się w rzekach, to dla Vaegirów było to wciąż czymś dalekim.

– A no możliwe. A jeszcze coś wskazuje na to, że to mogą być Vaegirowie? Bo leśni bandyci też śmierdzą.

– Nie wiem, ale się dowiem. Jestem nowy na tych ziemiach, ale już czuję powiązanie z narodem Swadian. Czuję obowiązek w żyłach. Muszę odkryć spisek i ochronić króla Harlausa, naszego władcy!

Eliceus wstał z łóżka. Jego umięśnione ciało błyszczało w świetle świec. Jeremus nigdy nie widział piękniejszego ciała, niż to, należące do Eliceusa. W końcu był Wojownikiem Światła, więc światło było dla niego błogosławieństwem. Jeremus wolał kobiety, ale w Eliceusie było coś takiego, co powodowało, że o tym zapominał.

Wojownik poszedł do skrzyni w rogu pomieszczenia. Znajdowały się tam jego ubrania i uzbrojenie. Założył na siebie swój strój, który wydawał się być całkiem tanim jak na zbroję Wojownika Światła.

– Eliceusie, dlaczego nie masz bogatej zbroi i broni? – zapytał Jeremus, nie mogąc się domyślić, dlaczego Eliceus wyglądał na pospolitego pierdzibąka.

Eliceus odwrócił się a w jego oczach zagościł smutek.

– Moja rodzina została zamordowana, Jeremusie. I domyślam się, że to mogli być Vaegirowie. Okradli też mnie, dlatego zostałem jedynie z tym, co mam.

– Vaegirowie na innym kontynencie???

– Możliwe. Ten smród poznałbym wszędzie. Szukam zemsty. Dołączysz do mnie, Jeremusie?

– Eliceusie, czy wyruszasz w podróż tylko dlatego, że szukasz zemsty?

Jeremus był człowiekiem z natury spokojnym. Jego celem życiowym było pomaganie innym, nie chciał czynić zła. Kiedyś został zatrudniony przez najemnika, ale gdy tylko najechali pierwszą wioskę, to się wycofał.

– Nie, Jeremusie. Chcę także pomagać bogu ducha winnym wieśniakom, zasiadającym we wioskach całej Calradii. Wiem, że są traktowani niesprawiedliwie, więc czuję, że musze im pomóc.

Jeremusa ucieszyły słowa Eliceusa. Uspokoiło go trochę, że Wojownik Światła nie był tylko mściwym wojownikiem, a chciał także pomagać innym.

– Dobrze, pomogę ci.

– Dziękuję, Jeremusie. Przydadzą mi się twoje umiejętności lecznicze. – Eliceus zawahał się na moment, po czym kontynuował.

– Musimy zebrać drużynę. Przydadzą nam się dobzi wojownicy, którzy będą walczyć u naszego boku. Staniemy się największą ekipą w Karladii.

– Musimy. A tobie też się przyda lepsze wyposażenie. W końcu będziemy musieli pokonać wielu przeciwników, by dostać się do króla Yarogleka. – Jeremus przejął się Elicusem, bojąc się, żeby nic mu się nie stało.

– Wpierw zrobimy rozeznanie, czy ktoś nie potrzebuje naszej pomocy w okolicy. – Powiedział Eliceus, zapinając sobie Jeremusa pochwę z mieczem na pasku skórzanym.

– Znam takiego jednego kupca. Pono jego brat zaginął, możliwe, że go bandyci porwali. Będzie potrzebował naszej pomocy.

– Dobry pomysł.

Dwójka wojaków wyszła z domu Jeremusa i wyszła na spokojne już ulice Praven. Przeszli błotnymi uliczkami do domu kupca. Kupiec był bardzo zestresowany, smutny, łzy spływały po jego policzkach i kapały na drewnianą podłogę jego skromnego przybytku.

– Mój… młodszy brat… zabrali go…

– Pomożemy ci. Oczywiście za zapłatą. To może być ciężki orzech do zjedzenia. – powiedział Eliceus.

Jeremusa trochę zabolało, że Eliceus wymagał od kupca pieniędzy, ale w końcu potrzebowali środków na wzmocnienie siebie i swojego oddziału najemników. Jeremus miał też nadzieje, że będzie mógł odwiedzić sarranidzkie dz*wki.

– Dobrze. Otrzymacie ode mnie denary. Słyszałem, że w okolicy miasta kręci się szajka bandytów, która napada na pobliskie karawany. Możliwe, że wiedzą coś na temat mojego brata. – odrzekł kupiec.

Jeremus i Eliceus wyszli z powrotem na ulice miasta i poszli w kierunku stajni, gdzie Eliceus zostawił swojego konia. Wyjechali przez bramę i niczym najlepsi przyjaciele wyjechali na niziny Swadii.

– Jak ich znajdziemy, Eliceusie? Tych bandytów. – zapytał Jeremus, lekko skonsternowany.

– Po smrodzie, Jeremusie. Po smrodzie.

I tak rozpoczęła się przygoda dwójki przyjaciół najemników, która odmieniła losy Calradii na kolejne setki lat!

Koniec

Komentarze

Poprawiłem pare rzeczy, sory

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Fanfik Mount&Blade! A więc mogę umierać*. 

 

* Nie, bo najpierw przeczytam i skomentuję ten tekst, ale to jakos poźniej. Sie grało w M&B swego czasu naprawdę SPORO. 

*komentarz Out Of Character xD*

 

Fanfik Mount&Blade! A więc mogę umierać*. 

 

* Nie, bo najpierw przeczytam i skomentuję ten tekst, ale to jakos poźniej. Sie grało w M&B swego czasu naprawdę SPORO. 

Właśnie zastanawiałem się, czy natknie się na ten tekst ktoś, kto tak samo jak ja spędził niezliczone ilości godzin w grach serii M&B. Cieszy mnie to <3

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Bardzo dobrze osnułeś tę opowieść wokół smrodu bandytów, to niełatwe, żeby tak dobrze osnuć. Do tego bardzo to przejmująca jest opowieść o przyjaźni. To bardzo doskonały początek książki.

Powiem tyle:

kawałek porządnej literatury.

Dziękuję za lekturę!

Alicello, dziękuje ze docenilas moje snucie <3 

barsDzo sie cieszę ze przyjaźń ci sie spodobała i ze uważasz to za dobry początek książki! 

Gruszel

dziekuje i proszę :)

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Jakbym tam był! Wspaniała imersja i świetna grafika, lepsze niż w grze! 

Dziękuję Łososiu!!

Starałem sie oddac klimat prawen żeby czytelnik mógł sie poczuć jalby tam był! 

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Zabiłeś mnie tekstem o "mojej matce". Parsknąłem śmiechem z usttak gromko, że się wystarszyli moi synowie się wystraszyli, nawet chyba jeden się zesrał, a smród pozwolił mi na wienkszom perwersje, znaczy imersje czy coś, bo poczułem smród tych smrodlwich Waligórów śmierdzoncych, co zabili wieśniaków i ich zabili na śmierć. Zacne okop, bakłażyńco, zaiste

Known some call is air am

Dziekuje ZeŚcieku :DD

 

Bardzo sie ciesze ze teksty w tekscie ci sie spodobaly i ze miales mocna awersje w sensie immersje czytajac tekst bo smrud ci pomogl!

O to wlasnie chodzi w zyciu zeby miec dobre zaangarzowanie w to co sie robi pisze czyta i wogule no nie?

Dziekuje Sewerze jeszcze raz i zycze milego dzionka!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Historia smrodem pisana. Oplułam monitor przy czytaniu. Nie mogę się zdecydować która postać lepsza – mnicha czy wojownika, ale chyba jednak Eliceus Eliceusson był słodszy. Fajny opis walki i bohaterów. Piękne, malownicze metafory, jak ta:

Ciachał napastnika jak moja mama chleb na śniadanie, a flaki latały na około niczym okruchy bochenka.

Dziękuję, Ando xD

 

Cieszę się, że oplułaś monitor (gorzej, jak zostaną ślady) <3

To wyznacznik tego, że cel tego opka został osiągnięty!

 

Nie mogę się zdecydować która postać lepsza – mnicha czy wojownika, ale chyba jednak Eliceus Eliceusson był słodszy.

#teamjeremus

Ale rozumiem stronnictwo Eliceusowe <3

 

 Fajny opis walki i bohaterów. Piękne, malownicze metafory, jak ta:

A dziękuję, starałem się. Chciałem, żeby fragmenty były niczym z życia wzięte.

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Barbarzyńco, jeżeli to jest fragment, to racz zmienić jego oznaczenie na fragment.

Слава Україні!

nie

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Cześć Barabara(hehe)janCAtphrakt!

Też coś napisze to wpadnij wtedy………… hehehe…….. ciekawe jak walczyli umiesz opisywac walki………… hehehe rewelka………. Wojownik światła był świetlany i doskonale mówił z głową wbita w złoto…………… hehehe świetnie przedstawiona droga bohatera……… wpadnij do mnie jak cos napisze też jestem pisażem

 

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Dziękuje Koksie!!

 

Dziekuje ze wpadłeś ja tez wpadnę do cb jak nadarzy się okazja bo chetnie przeczytam co tam skrobiesz sobie Koksie.

bardzo fajnie ze doceniłeś drogę bohatera przedstawionom w opowiadaniu bo się starałem żeby to pokazać dobrze mysle

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Cos mi tu smierdzi. Skoro w sredniowieczu wszedzie smierdziało, to jak bardzo smierdzieli bandyci, ze bohaterowie mogli odszukac ich po smrodzie?

Piekna historia o początku pradziwej meskiej przyjazni!

 

Jeremus wolał kobiety, ale w Eliceusie było coś takiego, co powodowało, że o tym zapominał.

XD

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Bardzo mocno śmierdzieli i to charakterystycznie. Wojownicy swiatla maja bardzo wyczulone nosy ma punkcie zapachu bandytów! 

ps: cieszę się ze zwróciłeś uwagę na ten fragment XDD

 

 

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Dzień doberek, Barber. 

Ja tam przyznam się, że growy nie jestem, mało gram. Ale całe szczęście nie wymagało to znajomości do Twojego dzieła. To jedno z tych opowiadań dla prawdziwych mężczyzn, bo twardziele demolujący barbarzyńców, o zapachu śmierdzącym to coś na co z pewnością czekać będę. Zabrakło tylko dobrej imprezy i to upatruję sobie za tutejszy minus. Ale masz czas na to, młody jesteś i całe życie przed Tobą. 

Podsumowując wszystkie aspekty kwintesencji tematu, dochodzę więc do fundamentalnej konkluzji – fajne. 

Do góry głowa, co by się nie działo, wiedz, że każdą walkę możesz wygrać tu przez K.O - Chada

PrzyŚmierciu szanowny!

Cieszę się, że się Tobie spodobało i uznajesz, jak to słynna Anet powiedziała, że opowiadanie jest ,,Fajne :)”!

Smród, walka, krew i barbarzyńcy to naprawdę męskie tematy, których brakowało mi w opowiadaniach na portalu, dlatego chciałem uzupełnić te braki.

Dziękuję za lekturę i recenzję <3

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Barbarzyńco,

jestem pełen podziwu nazw i oryginalnych bohaterów, których zawarłeś w swoim fragmencie, a także motywu śmierdzenia, dzięki czemu odnosisz się do innych zmysłów niż wzrok. Jednakowoż muszę stwierdzić, że wykonanie pozostawia wiele do życzenia.

 

W końcu ktoś walnął Eliceusa w głowę, a ten stracił przytomność.

Kiedy piszesz “ten” nie wiadomo o kogo chodzi. Powinieneś napisać:

“W końcu ktoś walnął Eliceusa Eliceussona w głowę, a Eliceus Eliceusson stracił przytomność.”

Warto byłoby też zaznaczyć na czyją rzecz stracił tą przytomność.

– Śmierdzieli.

Śmierć dzieli.

– Dziękuję, Jeremusie. Przydadzą mi się twoje umiejętności lecznicze. – Eliceus zawahał się na moment, po czym kontynuował. – Musimy zebrać drużynę. Przydadzą nam się dobzi wojownicy, którzy będą walczyć u naszego boku. Staniemy się największą ekipą w Karladii.

Nowe dialogi powinieneś zaczynać od nowej linijki. Poprawnie byłoby:

“– Dziękuję, Jeremusie. Przydadzą mi się twoje umiejętności lecznicze. – Eliceus Eliceusson zawahał się na moment, po czym kontynuował.

– Musimy zebrać drużynę. Przydadzą nam się dobzi wojownicy, którzy będą walczyć u naszego boku. Staniemy się największą ekipą w Karladii.”

 

Poza tym brakowało mi też długiego wstępu z opisem krain, bo trochę się gubiłem w tych wszystkich nazwach.

Слава Україні!

o ja ale super kolejny umięśniony sexi wojownik i tym razem z blond włosami <333333333 

ogulnie mondry tekst i mnie się podobau 

to było najleprze: 

– Kim jesteś, wojowniku? – zapytał Jeremus, próbując dowiedzieć się kim był ten wojownik. 

– Wojownikiem Światła. – Odpowiedział wojownik 

pozdrawiam 

Odeprzałam napaść Twego opowiadania na mój mózg. I ta matka, która jest straszniejsza niż przekrwione oko;) I dodam, że rymowany tytuł trzyma poziom.

Lożanka bezprenumeratowa

Somanto, dziękuje ze ci się podobało bo na prawdę myśle ze wyszło mądrze i fajnie wogle

 

dziekuje ze ten fragment się ci podobał pozdrawiam

 

krzaku,

niby odeprzałaś a jednak obległas ofensywie!!

nom to jest mega straszne uwiesz mi

 

a i dziękuje starałem się z tytułem pozdrawiam 

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Masz racje Golodhu, twoja racja napawa mnie racjom i poprawie błędy, żebys mógł wybrać sie

do biblioteki klikarni.

 

pozdrUwka

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Owszem, Barbarzyńco, żywię szczerą nadzieję, że poprawisz błędy i będę mógł udać się do klikarni.

Слава Україні!

Molodhu,

 

poprawiłem błendy

 

 z wyrazami szacunku

Bakłarzan

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

 Ludzie biegali, krzyczeli, jakieś stragany płonęły no i ogólnie było słabo. Tam ktoś umarł, jeszcze gdzieś indziej ktoś walczył z kimś innym, krew się lała a ludność miasta się zesrała

 

Fabuła niczym scenariusz do serialu fantasy netflixa :-P Tylko że oni tak na poważnie. Od razu widać, że byłeś bardzo skupiony tworząc ten tekst. Na pewno okupiles to wieloma wyrzeczeniami. Kto wie, może uda ci się przekupić jurorów. Bo mi tu pachnie zwycięstwem :-)

 

 

AUtfórco, dlaczeguj nie tforzysz tak ładniej nacodzień! Nie skrywaj talętu. Portal potrzebowuje fakich.

Krzkocie, dziekuje, moze uda mi sie zekranizowac te powiesc bo mysle zse fajnie wyjsc moze to.

 

Koalo, postaram sie pisac 2 opowiadania dziennie niedlugo mysle ze ci sie spodoba to ok???

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Bardzo epickie. Mam nadzieję, że powstaje już trylogia, albo lepiej jeszcze piecioksiąg? 

Dziekuje kałamarenico, planuje napisać dekaksiąg w przyszłości wiec mysle ze sie nie zawiedziesz :)

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Skoro będzie dekaksiąg, to mam nadzieję, że ci się ukroi 20 deka za dużo :-)

Podejmując się analizy tego wielkopomnego dzieła uwążam, że głównym bohaterem opowiadania jest smród, który pełni zaiste mnogość ról:

  1. umożliwia identyfikację napastników
  2. wprowadza klimat średniowiecznej osady
  3. stanowi punkt łączący rozmowę obu protagonistów, przez co mają o czym gadać
  4. tworzy klimat dosłownie i w przenośni

Dobrze, że zostawiłeś skreślone fragmenty, bo pozwalają mi spojrzeć na cenny obraz mapy myśli twoich i postęp, jaki dokonał się w tym opowiadaniu. Nie każdy ma taką odwagę, by wyjść naprzeciw czytelnikom.

Zdrówka i pozdrówka

Zanaisie!

 

Dziękuję za szczegółową analizę mego opowiadania. Bardzo się cieszę, że zauważyłeś i doceniłeś wagę smrodu, który w opowiadaniu jest niemalże osobnym bohaterem.

 

Pozostawienie skreślonych fragmentów miało na celu umożliwić czytelnikom ujrzenie procesu twórczego, aby mogli lepiej się identyfikować z twórcą i tekstem samym w sobie.

 

Dziękuję jeszcze raz, życzę smacznej niedzieli, miłej kawusi i pozdrawiam!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Nie wiem, jak Ci to powiedzieć, BarbarianieC, bo nie wiem czy to do Ciebie dotrze taka prawda, ale musisz wiedzieć, że nie zdarzyło mi się nawet otrzeć o tę grę, co ci się tak wryła do pamięci, że na jej podstawie aż napisałeś to opowiadanie. Jest ono krwiste i pełne treści wewnętrznych zabitych, rozpierzchniętych po terenie walki i śmierdzi tam fetorem śmierci, ale tak już przecie jest, że jak dochodzi do walki, to jeden musi zaginąć żeby drugi mógł żyć. A tu nawet więcej wyżyło, bo dwóch i nawet mają teraz ambitne plany na przyszłość, żeby się odmieniły  losy Cal­ra­dii.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Regolatorze.

Wybaczam Ci nieznajomość gry, o której wspomniałem. W końcu wszyscy jesteśmy ludźmi, powinniśmy zapominać o błędach bliźnich…

Ale bardzo doceniam Twoje dalsze słowa, uznające piękno zobrazowania najazdu bandziorów na Praven. Włożyłem w to całe swoje serce, wszedłem na wyżyny intelektualności, aby być w stanie opisać to całe zajście najlepiej, jak potrafię.

 

<3

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Zatroskałam się Twoim wyznaniem, Barbarianie, bo nie wiem jak sobie teraz poradzisz żyć bez serca, co je całe włożyłeś do opowiadania. Czyżby to był Twój łabędzi śpiew z wyżyny intelektualnej poszedł w świat i na tym koniec???

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Tak, teraz niestety umarłem… *nie żyje*

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

BarbaraKatarakta – czemu zmieniłes obrazek avatarovy ze dzwoneczka z piotrósia pana na pana z z długim i zakrenocnym pinisem i jeszcze ujerzdrza jakiegos wstawonoga?

Known some call is air am

bo penisy są fajne to taki gwiazdozbiur jest wenżownika wiesz??? i on fsjny jest dlatego go ustaiwlem

 

aha ale ten to moge byc dla ciebie dzwoneczkiem nie ma sprawy

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Dobra, jusz rozumie, porpostu sie nie znam na horeografii, no :)

Known some call is air am

PRAWDZIWE OPKO. Tylko że się bohaterowie całkiem nie zakochali, to szkoda.

ninedin.home.blog

Dziękuję ninedin za prawdziwą opinię. Cieszę się, że opko uznałaś za prawdziwe. <3

 

Hehe, kto wie, może Eliceus Eliceusson odwzajemni uczucia Jeremusa blush

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Ale co do tyutułu, to chyba pisze sie OSZCZEM, co nie?

ninedin.home.blog

Bejbarjanie, Captratchanie!

Tru story: Twe epickie story przeczytałem już kilka dni temu.

Dalsza część story: wielowątkowość i wielopłaszczyznowość fabuły, kazała mi zamknąć się w bunkrze i zastanowić nad życiem, zanim napiszę komentarz.

 

No i przemyślałem: też chciałbym naumieć się fikoły, co by robić fikoły. Ale nie ranne, bo od krwi mdleję.

Iście przepełniona smrodem bandytów histeria.

Bravissimo!

 

Ale co do tyutułu, to chyba pisze sie OSZCZEM, co nie?

Ano możliwe, nigdy nie byłem orłem z ortografiiji.

 

Shamriri!

 

O kurde ale mi miło że musiałęś się dłużej zastanowic bo to oznacza ze napisalem bardzo geste opowiadanie.

Wsrto umiec fikoly tak jak Jeremus, bo jeremus to role model.

Dziekuje ze doceniles smrod histerii tez.

 

Dziemkuje <3

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

O rety, co za piękny tekst o przyjaźni dwojga mężczyzn. Mam nadzieję, że to początek ich wielkiej drogi pełnej przygód.

Zygfrydzie de Lowe!

 

Miło zobaczyć krzyżackiego zakonnika w komentarzach. Dziękuję za skomentowanie i przeczytanie. Też tak sądzę – czeka ich rozwinięcie pięknej męskiej przyjaźni i życie pełne przygód <3

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Podobao mi sie to śjeszne opko, tak czy maj

Pozdrawiam

 

 

 

 

 

 

 

Pozdrawiam

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

dziekuje fallout!

 

pozdriawma

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Byłem pewny, że skomentowałem, ale musiałem czytać późno i iść od razu spać :P Nie grałem w M&B (niespełnione marzenie z gimbazjum), ale opowiadanie pachnie koniem i mieczem. Wyczuwam też silną moc grafomaństwa – jak dla mnie dobry balans śmieszków i podszywania się pod początkującego twórcę. ;)

Timonie!

 

Dzięki za lekturę tego pięknego dzieła. xD

M&B było i wciąż jest jedną z moich ulubionych serii gier, więc postanowiłem uwiecznić mą miłość (nawet w tak głupkowaty sposób :D).

Dziekuję za uznanie mojej grafomańskości. <3

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Fajne opko. Wciągnęło.

Dziemki :3

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Super histeria. A ekipa micha i rycerza świata jest epicka. Mam nadzieje że ich męska przyjaźń jeż cze zamieni się w męską miłość, bo ten blondas to wyglonda na nie złe ciacho.

Babska logika rządzi!

dzienkuje finko :)

 

meska przyjazn i menska milosc majom bardzo cienka granice ktora hehe moze pokonajom :3

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Duszo zależy, czy w twoim świcie są prysznice.

Babska logika rządzi!

som wanny na pewno

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Hejka!

 

Super, że lubisz grę i książkę, fajnie poczytać kogoś, kto lubi gry i książki. :)

 

Krzyknął ktoś na zewnątrz. Raban, rozlegający się na zewnątrz dotarł do uszu Jeremusa i wybudził go z ostatnich resztek snu

Super, zaczyna się świetnie. :D I jak dużo czasu poświęconego na te przyziemne czynności, w końcu czytelnik musi dowiedzieć się, że bohater spał, wstał, przeciągnął się, a potem znowu wstał i obudził z resztek snu. XD

 

– Dzień dobry. – Powiedział jeden

Doceniam dbałość o szczegóły, błędy są pięknie naturalne. :D

 

jakieś stragany płonęły no i ogólnie było słabo. Tam ktoś umarł, jeszcze gdzieś indziej ktoś walczył z kimś innym, krew się lała a ludność miasta się zesrała.

Początek dobry grafomańsko, ale koniec bardziej jak parodia. XD

 

gdy ten nawalał piruety, walcząc z bandziorem.

Cudowne. :D

 

Ciachał napastnika jak moja mama chleb na śniadanie, a flaki latały na około niczym okruchy bochenka.

Świetne, ale bardziej jak parodia. :D

 

Strażnicy padali, cywile też, ale ta dwójka wciąż dzielnie odpierała kolejne ataki bandziorów.

No i super, tak trzymaj!

 

bowiem widział gorsze rzeczy, jak na przykład twojom matke.

XD

 

Na szczęście odeprzeliśmy atak bandytów.

Świetne. :D

 

Czuję obowiązek w żyłach. Muszę odkryć spisek i ochronić króla Harlausa, naszego władcy!

Taaak! Obowiązek i to w żyłach xd. No to teraz będzie tajemniczy spisek. XD

 

Jeremus wolał kobiety, ale w Eliceusie było coś takiego, co powodowało, że o tym zapominał.

I jeszcze to błyszczące ciało. XD

 

No i dobrze, że współpracujalą, to będzie pinkna pżygoda. (Wczówam się w konkórs xd).

 

Opis kupca mnie rozwalił :D

 

Ej, ale że jak to koniec? A gdzie przygoda, w dodatku taka męska przygoda?! Jestem zawiedziona, że nie ma dalszej części. :(

 

PozdrWian

Bananke

 

Muszem to rozwinąć, ma potencjał xDDD

 

Nie wierzę, że to oparłem na swoim opowiadaniu z gimnazjum (bardzo, yyy, luźno oparłem, nie było aż tak źle :D postać Eliceusa mi zamajaczyła na granicy pamięci).

 

Dzięki za odwiedziny <333

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Rozwijaj, rozwijaj, potencjał jest. XD

Nowa Fantastyka