- Opowiadanie: MPJ 78 - Ciężki Przydział

Ciężki Przydział

Coś lżejszego na trudne czasy. 

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Biblioteka:

Finkla

Oceny

Ciężki Przydział

 

Co można robić w piątek po północy? Wiele rzeczy, z których ja wybrałem akurat spanie. Sen trafił mi się bez szału, coś jak streszczenie horrorów „klasy B” z początku lat 90. Nagle te wszystkie mordercze pomidory, zombi, kosmiczne potwory zdmuchnął silny wiatr. Przede mną stanął mężczyzna w białym garniturze. Sześć skrzydeł, kpiący wyraz twarzy, pozwoliły mi zidentyfikować mojego anioła stróża Manianiela.

– Zostawić cię tylko na chwilę…– Lekko skinął ręką, a pełznąca w jego stronę mordercza galaretka znikła.

– Nie moja wina – odparłem strzelając z obrzyna do jakiegoś Impa. – Wiesz jak jest, gdy rozum śpi, budzą się upiory.

– Nie ściemniaj. – Anioł stróż pogroził mi palcem. – Obaj wiemy, że umiesz kontrolować swoje sny.

– No może odrobinkę. – Strzelba w moich rękach zamieniła się w karabin plazmowy z którego podziurawiłem ksenomorfa.

– Pobawisz się potem – rzekł twardo. – Teraz sprawa jest.

– Jaka? – zdziwiłem się.

– Mój kumpel ma ciężki przydział i potrzebuje odrobiny relaksu, a że jest akurat niedaleko…

– A co ja mam z tym wspólnego?

– No wiesz gdybyś tak w tym śnie zrobił mały grill dla znajomych…

– A co będę z tego miał?

– Dobry uczynek dla bliźnich zawsze jest miły sercu syna Pana Zastępów.

– A coś konkretniej?

– Na sądzie ostatecznym znajomość z kilkoma aniołami jeszcze nikomu nie zaszkodziła – kusił Manianiel.

– Wolałbym więcej szczęścia jeszcze na tym łez padole.

– Da się załatwić – Anioł wyciągnął rękę w moja stronę.

– Jak tak, to pomogę. – Przypieczętowałem układ uściskiem dłoni.

 

Lekko skoncentrowałem się, a zamienione w pobojowisko amerykańskie miasteczko na prowincji znikło. Zamiast tego pojawił się drewniany dom, porządny kamienny grill, na którym właśnie dochodziły szaszłyki i kiełbaska, stół, ławki, chleb, napoje, sałatki, ogólnie wszystko co potrzeba. Manianiel z zadowoleniem skinął głową, a ja poczułem kolejne powiewy wiatru. Gdy wzniosłem głowę dostrzegłem nadlatujących gości. Jednym z nich był anioł o jednej parze skrzydeł. Nie wiem czy to kwestia statusu, ale w przeciwieństwie do mojego stróża był w szeleszczącym białym dresie i takiż adidaskach od nike. Obok niego nadlatywał ktoś podobny, tyle, że ubrany na złoto, oraz ku mojemu zdumieniu jakiś czarnoskrzydły.

– Co jest? – spytałem Manianiela?

– Wziął resztę.

– Jaką resztę? – zdziwiłem się.

– Zaraz się dowiesz.

– Witam, jestem Araichiel. – Dwuskrzydły anioł podał mi rękę.

– Salam – Złoty przywitał się ze mną – Zwą mnie Algazali.

– Cześć, nazywają mnie Baralbarbialel, po waszemu będzie to tyle, co Bartek. – Czarnoskrzydły w takimże garniturze i kapeluszu mafiozo z lat trzydziestych dokonał swej prezentacji.

– I wy wszyscy jesteście aniołami?

– No mniej więcej – odezwał się za nich Manianiel.

 

Początkowo ta informacja mi w zupełności wystarczyła. Zresztą miałem co innego na głowie. Jako gospodarz imprezy pełniłem jednocześnie funkcje głównego grillowego – kiełbaski i szaszłyki nie chciały opiekać się same, oraz podczaszego – polewałem wszystkim napoje wysokoprocentowe. Zdaje się, że mój anioł stróż zastosował siłę sugestii, bo czułem dumę z z faktu, że taką fuchę miał swego czasu ojciec króla Jana III Sobieskiego. Z drugiej strony alkohol, jedzenie, ciekawe towarzystwo, czegóż chcieć od życia więcej?

 

– Mistrzu – zwrócił się do mnie anioł w czerni. – Może byś jakieś foczki zorganizował?

– Stek z foki, czy basen z fokami robiącymi sztuczki? – zapytałem w przypływie napadu skretynienia.

– Girlsy maestro, girlsy please…

– Nie słuchaj go, on jest z tych upadłych. – Araichiel patrzył na czarnoskrzydłego z wyrzutem.

– Kazali się zbuntować, to się zbuntowałem. – Bartek odpowiedział cytatem z generała Żeligowskiego.

– Skoro wy w bieli jesteście aniołami, ten w czerni to diabeł, to kim jest Algazali? – zapytałem.

– On jest od wyznawców proroka – wyjaśnił Manianiel.

– Dla konkurencji robi? – zdziwiłem się.

– To nie tak – odparł Algazali. – Szefa to my mamy akurat jednego.

– Nie rozumiem – odparłem.

– Widzisz, czasem On dochodzi do wniosku, że jego owieczki robią się leniwe, a powinny być gorliwe. Wtedy sam podkręca konkurencję.

– Czyli niezależnie co się wyznaje, to jest dobrze.

– A czy gdy Pepsi bije rekordy sprzedaży, to w Coca Coli dostają nagrody? – odpowiedział pytaniem.

– Wodzu, to jak będzie z tymi białogłowymi? – pytał Bartek.

– Pamiętaj o przykazaniu „Nie pożądaj żony bliźniego swego”. – Manianiel wzniósł go góry palec.

– Nie muszą być żony, mogą być panny. – Diabeł szybko zasugerował rozwiązanie.

– Samotnym kobietom nie wolno przebywać w towarzystwie mężczyzn – zauważył Algazali.

– Maruda. – Skrzywił się Bartek. – Ok, niech to będą elfki o zielonych oczach, smukłych nogach, falujących biustach, spiczastych uszach i miłym usposobieniu.

– Ale…

– Żadne ale. Ani Biblia ani Koran nie zabraniają im przebywania w naszej obecności.

– W sumie on ma rację zauważył – Manianiel.

– Rozumiem, że klasyfikacja ich miłego usposobienia ma być zgodna z wykładnią niejakiego Jaskra, bohatera sagi wiedźmińskiej? – zapytałem.

– Ależ oczywiście – potwierdził Bartek.

 

Wystarczyła odrobinka koncentracji i oto wyłoniły się one, elfki jak z marzeń napalonego niczym piec hutniczy fana cosplayu. Ślicznotki ubrane w biżuterię, koronkową bieliznę, sandałki z obcasem na koturnie, ruszające się z kocim wdziękiem. Araichiel spoglądał na nie w zachwycie, aż w końcu z płaczem wyjąkał, do Manianiela.

– Serafinie ty to masz fart, co do podopiecznego.

– Nie tylko on – wtrącił się Bartek. – Pamiętaj, że to ja jestem jego diabłem stróżem i beze mnie nie umiałby sobie wyobrazić takich piękności.

– Nie doceniasz go – odrzekł Manianiel.

– Chwila moment! – przerwałem im rozmowę. – To ludzie mają diabła stróża?

– No, mają – potwierdził mój anioł.

– To dlaczego nikt o tym nie mówi?

– Kwestia gorszego marketingu. – Bartek mówiąc to przytulił złotowłosą elfkę.

– Albo dlatego, że tak jest im łatwiej – odrzekł Manianiel.

– Może… – Diabeł, całował chichocząca dziewczynę w szyję.

 

Ponieważ jedna z elfek w uroczy sposób poprosiła o kiełbaskę na chwilę straciłem wątek anielskich dysput. Potem obsługiwałem ją przy stole, a na koniec ona w ramach rewanżu usiadła mi na kolanach i zaczęła dzielić się posiłkiem. Jakoś tak przy okazji wszyscy wypili kilka toastów sugerowanych przez Manianiela i Bartka. Zirael, bo tak się nazywała elfka, właśnie szeptała mi, co mi zrobi i nie powiem było to interesujące, choć miałem problemy, by wszystko dokładnie usłyszeć, albowiem przy stole głośno płakał Araichiel.

– A temu co? – spytałem Manianiela.

– Przechodzi katharsis.

– Znaczy się?

– Oczyszczenie, które pozwoli mu dalej sumiennie pełnić służbę.

– Fajnie. – Już miałem skoncentrować się na elfce, gdy coś mnie tknęło.

– A co z diabłem stróżem jego podopiecznego?

– Nic – wtrącił Algazali.

– Ale dlaczego?

– Rokitowski jest na urlopie wypoczynkowym w ośrodku dla zasłużonych diabłów. – Oświecił mnie Bartek.

– Czegoś nie rozumiem.

– Człowieku nawet nie wiesz jaki mam niefart. – Araichiel pociągnął bimbru z butelki. – Dostałem jako przydział oszusta.

– Tu muszę zaprotestować, albowiem zgodnie z Koranem mój klient wykorzystuje prawo takijji, jest więc zupełnie w porządku.

– To wy dwaj nim się zajmujecie? – zdziwiłem się.

– W sumie, licząc diabła, to ma on czterech opiekunów. Mnie, diabła i dwóch aniołów od proroka.

– To konwertyta, że aż dwóch islamskich pierzastych go obstawia? – zgadywałem.

– To nie tak. – Algazali przerwał obściskiwanie jednej z elfek. – Każdy wyznawca proroka ma dwóch aniołów stróżów.

– I tak naraz mu podpowiadacie?

– My nie podpowiadamy, tylko notujemy czy jego czyny są zgodne z Koranem, a notatki te posłużą do wydania wyroku na sądzie ostatecznym. W sumie, w tym przypadku, robimy to od jego narodzin. Nawet w tej chwili Abdulzaliel spisuje ile godzin nasz podopieczny śpi i o czym śni.

– Czekaj, to skąd on ma naszego anioła stróża?

– Bo menda jedna, się ochrzcił w Niemczech. – Araichiel znowu zalał się łzami.

– A ci od proroka nie mają z tym problemu bo…

– Nasz podopieczny zastosował zapisy Koranu, pozwalające mu oszukać wroga co do prawdziwego wyznania. Dzięki czemu może kontynuować swój dżihad.

– To brzmi jak kłopoty – zauważyłem.

– Żadne kłopoty! – oburzył się Algazali. – Męczeńska śmierć na świętej wojnie zapewnia natychmiastowe zbawienie bez potrzeby dodatkowego osądzenia. Ma to też niezaprzeczalną zaletę związaną z faktem, że w takiej sytuacji nasze notatki są niepotrzebne.

– Teraz rozumiesz jak mam przerąbane. – Araichiel patrzył na mnie smutno. – I jeszcze on teraz jedzie pod Białoruską granicę, po kolejnych amatorów rozpętania w Niemczech dżihadu.

– Faktycznie przydział masz ciężki, ale coś się wymyśli, tylko załatwimy rzeczy pilniejsze. – Popatrzyłem na opięte koronkami piersi Zirael.

 

Niestety, chyba znowu mój anioł stróż, postanowił sobie ze mnie zażartować, bo ani ja z nic z elfką nie teges, ani aniołowi nic nie podpowiedziałem, albowiem nagle zadzwonił budzik i się obudziłem. Manianiel siedział na krześle niedaleko mojego łóżka.

– No i nie pomogłem twojemu kumplowi – zauważyłem.

– Było ok.

– Ale…

– Pamiętaj, że Pan ma poczucie humoru – odrzekł i znikł.

 

Stwierdzenie Manianiela tłumaczyło wiele w temacie trudnego przydziału jego kolegi, pozostawało jednak pytanie kto mi ustawił budzik w sobotę na czwartą trzydzieści cztery i dlaczego choć nic wysokoprocentowego przed snem nie piłem to miałem kaca?

 

Koniec

Komentarze

Dowcipny tekst nawiązujący do religijnego zamieszania współczesnego świata. Całość utrzymana w chilloutowym klimacie.

 

– Wodzu, to jak będzie z tymi białogłowymi? – pytał Bartek.

– Pamiętaj o przykazaniu „Nie pożądaj żony bliźniego swego”. – Manianiel wzniósł go góry palec.

– Nie muszą być żony, mogą być panny. – Diabeł szybko zasugerował rozwiązanie.

– Samotnym kobietom nie wolno przebywać w towarzystwie mężczyzn – zauważył Algazali.

– Maruda. – Skrzywił się Bartek. – Ok, niech to będą elfki o zielonych oczach, smukłych nogach, falujących biustach, spiczastych uszach i miłym usposobieniu.

Genialne rozwiązanie. :D

 

Zdaje się, że mój anioł struż zastosował siłę sugestii

Wdarł się błąd.

Wesolutko wredne, prześmiewcze, kpiące! A jaka inspirująca różnorodność anielskiej braci! Tu komplementy: (…, …, …, … .) Wstaw dowolne, ale dobierz takie, żeby w pełni oddały poziom mojej satysfakcji i rozbawienia. Wysoki poziom!

 

że mój anioł struż

Coka Coli

Błędy jakie są, każdy widzi!

 

sandałki z obcasem na koturnie

A tu z przyjemnością komentarz nieco rozwinę. Otóż, szanowny mężczyzno MPJ 78, całe życie tuptający w butach o nieciekawych, płaskich podeszwach bez wyrazu, bo tylko takie facetom się proponuje  – koturn to jest rodzaj obcasa! Co prawda rzadko takie noszę, bo mam sto siedemdziesiąt trzy wzrostu i to mi wystarcza, ale w kwestii damskiego obuwia jestem nieźle obcykana! Tak więc koturn to obcas! Sandałków z obcasem na obcasie absolutnie bym nie kupiła! Ba! Nawet za darmo bym ich nie przytuliła! No!

 

Nie tylko on, – wtrąci się Bartek.

Brakuje „ł” i według mnie przecinek zbędny.

 

Albo dla tego, że tak jest im łatwiej

Podkreśliłam. Połącz.

 

– Bo menda jedna, się ochrzcił w Niemczech. – Araichiel znowu zalał się łzami.

Wooooow! Menda, faktycznie! I szuja pokrętna! Pewnie jeszcze piwskiem kiełbasę wieprzową popijał  podczas tajnych wakacji w Bawarii:'D :'D :'D :'D

 

– Nasz podopieczny zastosował zapisy Korany pozwalające mu oszukać wroga, co prawdziwego wyznania.

Wiadomo o co chodzi. Dodatkowo – po “Koranie” przecinek, a drugi do likwidacji.

– Nie moja wina. – odparłem strzelając z obrzyna do jakiegoś Impa.

Jeżeli po kwestii dialogowej następują didaskalia “mówione”, zapisujemy ją bez kropki (ale z wykrzyknikiem lub znakiem zapytania, jeśli jest taka konieczność).

Zdaje się, że mój anioł struż

napalonego niczym piec hutniczy

Można napalić w piecu, ale czy sam piec może być napalony?

– Nie tylko on, –

Bez przecinka.

Zapis ogólnie jest największym wrogiem tego tekstu, wymaga uporządkowania.

Lekkie, ale też strasznie przegadane – mało tu treści, dużo wypełniacza. Wypełniacz w założeniach miał być zapewne śmieszny, ale nie zawsze się to udało. Miałem też problem ze śledzeniem, kto jest kto, a zapis intrygi sprawił, że trudno mi się było zorientować, jaki problem tak w zasadzie ma ów anioł o trudnym przydziale. Co do samego humoru – sam koncept anielskiej popijawy ciekawy, ale gagi jakoś do mnie nie trafiały. Po przeczytaniu nie potrafię w zasadzie wymienić choćby jednego, który wywołałby u mnie jakąś reakcję.

Podsumowując – sympatyczne, ale nieco nijakie. No i wymaga odchwaszczenia.

Trochę prześmiewcze. Humor nie nachalny, powodujący uśmiech, a nie chichot lub rżenie. Podobało się misiowi. 

 

Dziękuje za dobre słowo. Wskazane błędy popoprawiam po południu 

Wskazane błędy poprawiłem 

w_baskerville co do kwestii koturnów i obcasów. Zawsze wydawało mi się że koturn to po prostu bardzo gruba podeszwa 

 

np Sandały Na Platformie Z Plecionką Beżowe Crazy In Love – Damskie Sandały Damskie – Butosklep.pl

zaś sandałki o które mi chodziło to gruba podeszwa plus obcas. Bo ten ostatni sprawia, że kobieca noga wygląda o wiele seksowniej niż na płaskim, choć nie bardzo wiem jak to działa, to zarówno mój anioł stróż jak i diabeł kiwają zgodnie głowami że tak jest. 

 

Sandały na koturnie – eleganckie i wygodne buty na lato

A co do piwska i kiełbasy wieprzowej, to wyznawca proroka takie grzechy ma z automatu odpuszczone i wszystkie inne też o ile zginie na świętej wojnie lub weźmie w niej choćby udział. Z tego co pamiętam w tym ostatnim przypadku odpuszczeniu ulegają tylko te grzechy sprzed świętej wojny. 

 

Ajajaj! Materiał ilustracyjny nr 1 – sandały na platformie! Nawet niezłe. Nr 2 – sandały na koturnie. Te akurat mi się absolutnie nie podobają. I tak to z facetami właśnie jest! Wiedzą czym się różnią bieżniki opon zimowych od letnich, a gubią się w takich banałach jak platforma versus koturn. “Gruba podeszwa plus obcas” – nooo, pojechałeś! ;D ;D

 

w_baskerville wkręcasz mnie. Przecież w obydwu wersjach nawet podeszwy są oklejone takim samym sznurkiem. Serio to coś innego? 

 

Z oponami jest łatwiej bo letnie mają odprowadzać wodę a zimowe zapewniać przyczepność na śniegu i no i tu bardzo ważna uwaga!!! Producenci prawidłowo oznaczają swój produkt, a z boku podeszwy nie pisze platforma albo koturn :D

w_baskerville wkręcasz mnie.

A gdzieżbym śmiała! Porządnego faceta, co to powołał do życia chór anielski, który daje czadu, a nie leci wątłym, świątecznym  falsetem? W życiu! Tym bardziej, że w końcu zajarzyłam, jakąż to pokrętną i niedzisiejszą drogą wędrowały twoje obuwnicze skojarzenia. Do starożytno-mityczno-dionizyjsko-grecko-teatralnych koturnów dokleiły ci się dodatkowe obcasy, czyli pokaźnych rozmiarów słupki! Zaznaczam – słupki, NIE szpilki, bo to nie to samo!

I nie kłóć się ze mną, bo zamknę się w sobie albo gorzej – zawezmę i znajdę w twoim opku brak przecinka albo i dwóch! (I pitolić, że nie da się „znaleźć braku”!) 

Producenci prawidłowo oznaczają swój produkt

Żartujesz, prawda? Oznaczenia opon absolutnie nie można uznać za możliwe do rozróżnienia intuicyjnego, w przeciwieństwie do podeszw damskich butów! 

Z tymi Grekami to też prawda, ale w sklepach obuwniczych nie mają już takich sandałów to nie da się skołować z nimi zdjęć do ilustracji. No i w greckich teatrach grali sami faceci a męskie nogi wyglądają dużo gorzej od damskich. 

 

 

Z oponami jakoś się nie mylę, toteż podtrzymuje twierdzenie o prawidłowym oznaczeniu :D

Hmmm. Trochę jestem rozdarta. Z jednej strony, czytało się sympatycznie. Z drugiej strony, nienawidzę zakończenia z serii “to był tylko sen”. I znalezienie po przebudzeniu artefaktów lub świeżych obrażeń ciała wcale nie zmniejsza stopnia oklepania tego zabiegu. Z trzeciej strony, uprzedzasz wcześniej, że to sen, a to trochę wybija mi broń z ręki.

No, niech Ci będzie, jest przewaga plusów.

Ale dlaczego nie mogłeś w ogóle zrezygnować z tego snu? Nie można sobie zrobić imprezki ze stróżem na jawie?

Babska logika rządzi!

Toż ja biedny nie planowałem tego grilla, a na dodatek tak mam że budzik mnie budzi :D

 

 

Bardzo przyjemny tekst. Szkoda, że nie pojawili się Belzeboob i Penistofeles, oni to podobno potrafią rozkręcić imprezę ;-)

A na poważnie, ciekawa koncepcja. Warto by ją kiedyś rozwinąć.

@MPJ 78 Ciekawi mnie “grafomania kontrolowana” w twoim wykonaniu. KIEDY premiera? Bo planujesz ją, oczywiście?

Cóż, przeczytałam bez przykrości, ale też nie mogę mówić o satysfakcji. Po prostu nie gustuję w opisach libacyjek, nawet z udziałem tak osobliwych uczestników, w których panie pojawiają się tylko po to, by je obściskiwać, a cała rzecz kończy się równo z dzwonkiem budzika.

 

– Zo­sta­wić cię tylko na chwi­lę…– Lekko ski­nął ręką… → Brak spacji po wielokropku.

 

grill, na któ­rym wła­śnie do­cho­dzi­ły szasz­ły­ki i kieł­ba­ska… → Jedna kiełbaska?

 

w sze­lesz­czą­cym bia­łym dre­sie i takiż adi­da­skach od nike. → …w sze­lesz­czą­cym bia­łym dre­sie i takichże adi­da­skach od Nike.

Za SJP PWN: takiż daw. «taki sam»

Nike to nazwa firmy.

 

bo czu­łem dumę z z faktu… → Dwa grzybki w barszczyku.

 

Ma­nia­niel wzniósł go góry palec. → Masło maślane – czy mógł wznieść palec do dołu?

 

Jakoś tak przy oka­zji wszy­scy wy­pi­li kilka to­a­stów su­ge­ro­wa­nych przez Ma­nia­nie­la i Bart­ka. Toastu się nie pije, toast można wygłosić, a potem, zgodnie z tradycją, wypić kieliszek alkoholu.

 

– Było ok. → – Było OK.

Za SJP PWN: OK (= okay, okej)  ok. (= około)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Lekkie i przegadane, choć zauważyłem, że dialogi potem zaczęły mi się dłużyć.

Mam natomiast uczucia podobne do Finkli – nie lubię zakończeń, w których wytłumaczeniem akcji jest sen lub kaco-sen, bo przekreśla to wszelkie motywy opowiadania.

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

Nowa Fantastyka