- Opowiadanie: GeckoRage - Narodziny szamana

Narodziny szamana

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Narodziny szamana

Kiedy przyjechał do naszej wioski, od razu skierowano go do wodza. Wieść rozniosła się szybko i zaczęli schodzić mieszkańcy. Kolejno wysłuchiwał wszystkich problemów, po czy odpowiadał zaleceniami, a czasem wyciągał maść czy napar i instuował jak z nich korzystać. Mówił krótko, konkretnie, po czym gestem odprawiał. 

Pamiętam twarze ludzi, wypełnione nadzieją, ale i niepewnością, czy dzierżony w dłoni dar będzie wystarczający. “Ten garnek to najlepsze co mogę oddać, ale czym to jest dla niego, czy go to nie obrazi?” Odchodzili z nadzieją i ulgą.

Gdy wreszcie odprawił wszystkich, zapytał wodza o nierozwiązane sprawy. 

 – Bedą trzy tygodnie, jak syn naszego derewala zmarł we lesie. Nibo konarem przygnieciony, aluż dziwo straszne. Uczony dobrze, ociec jego temu wiary nie daje.

 – Prowadź na to miejsce. 

Poszli, a za nimi tłum ciekawskich, a wśród nich i ja, oczarowany przybyszem. Gdy dotarliśmy tam, przyłożył tylko rękę do drzewa. Rozejrzał się po zebranych, po czym zwrócił się do wodza.

 – Przyprowadź tu wszystskich. 

 – Całą wioskę?

 – Całą?

 – Kobiety też?

 – Zwłaszcza kobiety. 

Do czasu jak się zbierali, stał niemal nieruchomo. Zastanawiał się. Odważyłem się wtedy podejść.

 – Jak stać się szamanem?

 – Na wodzie połóż świeży liść, po czym skup się, by obrócić go własną wolą. To najważniejsze ćwiczenie, by zostać szamanem. 

Odprawił mnie gestem, po czym zamarł ponownie, aż wreszcie wioska się zebrała.

 – Alaneo! – powiedział w przestrzeń, a spojrzenia wszystkich zwróciły się na młodą dziewczynę – dwóch mężczyzn się w tobie kochało, a ty wybrać nie umiałaś.

Dziewczyna krzyknęła niemo, po czym zastygła z dłońmi zasłaniającymi usta. Szaman wzniósł rękę i wskazał palcem chłopca, który powoli wycofywał się wgłąb grupy.

 – Karorze. – Chłopak zastygł. – Warto było?

 – Nie wiem o czym…

 – Warto było!?

Zamilkł.

 – Warto było!?

 – Nie!

Cisza przeszyła wszystkich. Karor poczerwieniał cały, oczy jego zawilgotniały. Spojrzał na dziewczynę i przemówił drżącym głosem. 

 – Ja bym dla ciebie wszystko zrobił! Byłem dla ciebie zawsze, dawałem z siebie wszystko. Wodziłaś mnie, kusiłaś, zawsze był ktoś inny. A jak on umarł, to jeszcze kogo innego sobie znalazłaś. A ja? Jak mogłaś? 

 – Za… – jęknęła Alanea – zabiłeś go?

 – To dla ciebie, nie rozumiesz. Potwór to był, rozkochał cię podstępnie, ale pijak to był i brutal. A ja bym o ciebie zadbał!

 – Zabiłeś go? – twarz miała bladą jak ściana. 

 – Uderzenie kamieniem w głowę – szaman mówił głośno i zdecydowanie – a konar ułożony dla niepoznaki. 

W Karorze zaburzyła wściekłość. Wyjął nóż.

 – Ty… – powiedział i ruszył, ale nie mógł podnieść stóp. Spojrzał na nie i dostrzegł, że owinięte są korzeniami, które skutecznie go unieruchamiały. 

Szaman w oka mgnieniu pojawił się za nim, po czym wyjął mu nóż z dłoni. Niesamowita szybkość oniemiała zebranych. Wtedy odsunął się na bok oskarżonego i przemówił do zebranych. 

 – Ten człowiek jest mordercą, a świadkiem są drzewa i krzewy. Nie ma co do tego wątpliwości. Znamy prawo, za śmierć z zimną krwią karą jest śmierć. – Ostatnie słowo tak zaakcentował, że aż mnie ciarki przeszły. – Mogę jednak pomóc nam wszystkim tutaj. Wezmę go na służbę bogom. Sprawiedliwość się stanie, bo już nigdy nie będzie wolnym człowiekiem, a co zgrzeszył odpracuje dla bogów i ludzi. Przeżyje jednak i może nawet wyda potomstwo. Nie splami więc was jego śmierć. Jest to również dla niego najlepsza kara. Niewątpliwie lepsza od śmierci, ale także lepsza od świadomości bycia mordercą. Przechodząc na wieczną służbę, swoje zadośćuczyni. Zadecydujcie. 

Narady nie były długie. Była pełna zgoda. Szaman zamknął chłopca w wozie i odjechał. Nigdy nie zapomnę tamtej wizyty. Od tego jednak czasu codziennie zrywałem liść i kładłem go na wodzie. Pamiętam dzień, gdy po raz pierwszy udało mi się sprawić, że drgnął. Z czasem sprawiałem, że się obracał. Pamiętam euforię, gdy po raz pierwszy udało mi się go zawrócić. Z czasem potrafiłem nim dowolnie sterować, zacząłem nawet ruszać liśćmi na drzewach. Wtedy czułem się już gotowy. 

Kilka księżycy później zjawił się kolejny szaman. Schowałem się wtedy w skrzyni uczepionej u jego wozu. Poczułem jak wchodzi na wóz, siada, po czym pyta:

 – Czemu się chowasz?

Milczałem.

 – Czemu się chowasz w tej skrzyni, młody?

Czułem, że tak się to skończy. Szamanów nie da się oszukać. Wychyliłem się i powiedziałem:

 – Chcę zostać szamanem.

 – Rodzice wyrazili zgodę?

 – Nie mam rodziców.

Zrozumiał. Widział sieroty we wszystkich wioskach, wychowywane przez wszystkiuch i przez nikogo. 

 – Co o tym myślą ludzi?

 – Wszyscy wiedzą, że chcę zostać szamanem i wspierają mnie w tym.

Pokiwał głową.

 – Umiesz coś?

 – Obracam liściem na wodzie. 

Spokojnie nalał zimnego naparu do kubka, pochwycił w locie spadający liść. 

 – Pokaż.

Wprawiłęm liść w ruch, rozpędziłem go, po czym zawróciłem i ponownie rozpędziłem. Na koniec zacząłem zmieniać jego ruch raz w jedną, raz w drugą, jakby tańczył na wodzie. Na koniec wskazałem na liście nad nami i sprawiłem by zaszymiały. Szaman kiwał głową z aprobatą.

 – Znasz się na zołach?

 – Trochę, tyle co mogłem się dowiedzieć.

 – Na drzewach?

 – Tyle co nasi sadownicy i drwale wiedzą. 

 – Umiesz walczyć?

 – Nauczę się.

Uśmiechnął się, po czym wskazał na miejsce na ławie obok siebie.

 – Jeśli naprawdę chcesz zostać szamanem, to chodź ze mną, ale wiedz, że wtedy nie zostaniesz już nikim innym. 

Pamiętam radość, jaka mnie wtedy rozpierała. Chciałem skakać, chciałem go przytulić, chciałem krzyczeć. Posłusznie siadłem jednak tylko i pojechaliśmy. Wtedy nie wiedziałem co oznaczają jego słowa, że nikt bez tytułu szamana nie opuszcza akademii, a większość przyjezdnych umiera starając się o tytuł. Siedziałem pełen nadziei, nie wiedząc, że to dopiero początek. 

 

(tekst pisany jako początek książki, napiszcie proszę czy waszym zdaniem warto kontynuować)

Koniec

Komentarze

Hej GeckoRage

 

(tekst pisany jako początek książki, napiszcie proszę czy waszym zdaniem warto kontynuować)

Rzeczywiście widać, że jest to zaledwie początek. Kontynuować zawsze jest warto. Nauczysz się dużo, wszystko przyjdzie z czasem. Czy książka będzie dobra? – na to odpowiedzi nie mam. Za mały skrawek, żeby cokolwiek stwierdzić. Mogę powiedzieć tylko, że wszystko działało się trochę za szybko jak na początek książki, ale to może subiektywna opinia. Brakowało mi trochę opisów i czegoś więcej o świecie/bohaterach/szamanach.

 

Mała łapanka

po czym odpowiadał zaleceniami

jak syn naszego derewala zmarł we lesie – drwala?

– Alaneo! – powiedział w przestrzeń, a spojrzenia wszystkich zwróciły się na młodą dziewczynę.(+)Dwóch mężczyzn się w tobie kochało, a ty wybrać nie umiałaś. – to bardziej wygląda mi na dwa zdania.

– Zabiłeś go? – Twarz miała bladą jak ściana. 

Warto popracować nad zapisem dialogów. Miałem wrażenie, że nie wszędzie jest dobrze.

 

Ja bym dla ciebie wszystko zrobił! Byłem dla ciebie zawsze, dawałem z siebie wszystko. Wodziłaś mnie, kusiłaś, zawsze był ktoś inny. – powtórzenia

Potwór to był, rozkochał cię podstępnie, ale pijak to był i brutal. A ja bym o ciebie zadbał! – powtórzenia

– Znasz się na zołach? – ziołach?

 

Czytało się ciekawie i płynnie. Podobało mi się. Jest niedosyt, no ale wiadomo – jest to tylko fragment historii.

Pozdrawiam

 

 

Cześć!

 

Jeśli to początek powieści, to powinieneś oznaczyć tekst jako fragment, bo to nie jest opowiadanie, a jedynie rozpoczęcie historii. 

tekst pisany jako początek książki, napiszcie proszę czy waszym zdaniem warto kontynuować

Jeśli zobaczysz w komentarzach czytelników informację, że nie warto, to porzucisz ten pomysł? To tak nie działa, nikt na podstawie 5 tys. znaków nie powie Ci, czy warto kontynuować. To jest pytanie, na które tylko Ty możesz dopowiedzieć ;)

A teraz moje wrażenia po lekturze. Wykorzystujesz dość popularny motyw, czyli wybrańca, który jest obdarzony talentem i dołącza do pewnego rodzaju wyjątkowego stowarzyszenia, w tym przypadku szamanów. Miałam wrażenie, że wszystko dzieje się tu zbyt szybko, nie dajesz szansy czytelnikowi, aby się zżył z głównym bohaterem. Nie wiem, czemu chłopak schował się w skrzyni, skoro szaman tak łatwo się zgodził go zabrać. Poza tym wiedział, że szamanów nie można oszukać, a i tak próbował się ukryć. Trzeba by tu przemyśleć logikę działania postaci.

Ten fragment:

Odważyłem się wtedy podejść.

 – Jak stać się szamanem?

 – Na wodzie połóż świeży liść, po czym skup się, by obrócić go własną wolą. To najważniejsze ćwiczenie, by zostać szamanem. 

wychodzi trochę sztucznie, takie nagłe podejście do szamana i pytanie, na które bohater dostaje od razu odpowiedź. Do daje też takie odczucie, że opanowanie poruszania liśćmi przyszło bohaterowi bardzo łatwo. 

Widać, że starasz się dodać postaci szamana tajemniczości i na początku do wychodzi dobrze, ale potem się rozmywa, przez zbyt szybkie tempo wydarzeń i takie “teatralne” rozwiązanie zagadki morderstwa. Pomysł na rozmowę z drzewami jest fajny i można by mu poświęcić nieco więcej miejsca.

Masz w tekście sporo mankamentów technicznych i doradzałabym Ci zastanowienie się nad stylizacją języka w dialogach, bo teraz jest w tym spory chaos, zwłaszcza w wypowiedzi wodza nie wiadomo, co jest literówką, a co celowym zabiegiem.

Kolejno wysłuchiwał wszystkich problemów, po czy odpowiadał zaleceniami, a czasem wyciągał maść czy napar i instuował[+,] jak z nich korzystać.

instruował

“Ten garnek to najlepsze co mogę oddać, ale czym to jest dla niego, czy go to nie obrazi?”[+.] Odchodzili z nadzieją i ulgą.

 – Przyprowadź tu wszystskich

wszystkich

Do czasu jak się zbierali, stał niemal nieruchomo.

Do czasu aż się zebrali

Do czasu jak się zbierali, stał niemal nieruchomo. Zastanawiał się. Odważyłem się wtedy podejść.

Siękoza

Szaman wzniósł rękę i wskazał palcem chłopca, który powoli wycofywał się wgłąb grupy.

w głąb

 – Nie wiem[+,] o czym…

Cisza przeszyła wszystkich.

Trochę brawurowe.

Karor poczerwieniał cały, oczy jego zawilgotniały.

Wyszła rymowanka.

Imię Karor jest troszkę niefortunne, bo czytelnik odruchowo będzie czytał Karol. Trudno je też wymówić.

 – Zabiłeś go? – twarz miała bladą jak ściana. 

Twarz

Niesamowita szybkość oniemiała zebranych.

Raczej “wprawiła w osłupienie”.

Wtedy odsunął się na bok oskarżonego i przemówił do zebranych. 

stanął z boku oskarżonego

Znamy prawo, za śmierć z zimną krwią karą jest śmierć.

morderstwo

Pamiętam dzień, gdy po raz pierwszy udało mi się sprawić, że drgnął. Z czasem sprawiałem, że się obracał.

Powtórzenie

 – Znasz się na zołach?

ziołach

Posłuchaj życzliwych rad przedpiśców misia i próbuj kontynuować. Pozdrowienia.

Posłuchaj życzliwych rad przedpiśców misia i próbuj kontynuować. Pozdrowienia.

Spróbuj zastanowić się o czym to ma być. Napisz plan, zastanów się na fabułą, wymyśl bohaterów i świat przedstawiony. Rozpisz sceny, uwzględnij czas, pogodę, zmysły (zapach, dźwięk, wzrok). Popracuj nad emocjami oraz konfliktami – ścieranie się dobra i zła, wybory bohaterów.

 

Powodzenia!

Che mi sento di morir

Zdecydowanie za szybko toczy się akcja :( no i przez te mankamenty techniczno-redakcyjne ciężko się to czyta. 

To zaledwie scenka mówiąca o niejasnym zdarzeniu w pewnej wiosce, do której zawitał szaman i zdarzenie owo wyjaśnił, a jeden z młodych tubylców nabrał chęci by też zostać szamanem. To zbyt mało, by odpowiedzieć na Twoje pytanie.

Ponieważ zaprezentowany fragment jest napisany bardzo źle, sugeruję, abyś – nim przystąpisz do ewentualnej kontynuacji dzieła – bliżej poznał zasady rządzące językiem polskim. Szkoda też, że błędy wskazane palcem przez wcześniej komentujących do dziś nie doczekały się poprawienia, bowiem poprawiając, też się uczysz.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka