- Opowiadanie: O_Rety - Spojrzała na mnie z politowaniem

Spojrzała na mnie z politowaniem

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Spojrzała na mnie z politowaniem

Szła pod rękę z rosłym oficerem. Mężczyzna mówił o czymś głośno i żywo gestykulował. Ona co raz wybuchała śmiechem. Siedziałam w cieniu na schodach drewnianego mostku, a oni szli w moją stronę, niemal płynęli parkową alejką z jednej plamy światła w drugą. Wyglądali jak z obrazka: ona była smukła i zgrabna, on – wysoki i barczysty. Wzory weteranów, wciąż w gotowości do służby, wciąż w formie, jeszcze bez dzieci. I tak sobie spacerowali. Nie widzieli mnie. 

Od dawna wieczorami okupowałam to miejsce. W czasie zjazdu wolałam usiąść w jakimś ładnym miejscu, zamiast w czterech szarych ścianach Ośrodka. Euforia mijała, a wracała świadomość czasu i zaczynałam odczuwać w nogach przebyte kilometry stu ulic miasta. Rozumiałam wtedy, że na dzisiaj to koniec, że rzeczywistość blednie. Serce jednak nadal waliło, oblewały mnie zimne poty, a po plecach wciąż pełzał dreszcz osaczenia. Kiedy byłam w takim stanie, ośrodek mnie dobijał. Pajęczyny w kątach, obsrane i obrzygane kible, korytarz wyłożony jaskrawożółtym linoleum, słowa obwieszczeń płynące z głośników w świetlicy – to wszystko drażniło każdy mój nerw. Najgorsze wkurwienie ogarniało mnie na widok moich współlokatorek, rozłożonych na piętrowych łóżkach jak zwłoki pod prześcieradłami. Wychudłe, z podkrążonymi oczami, z szaro-żółtą skórą, ze strąkami włosów wokół zapadłych twarzy. Nie mogłam na nie patrzeć, przede wszystkim dlatego że wyglądałam tak samo. I to ich seplenienie. Przypominało mi, że ja też zaraz będę tracić zęby. 

Dlatego po kilku tygodniach od zarejestrowania się jako niezdolna do służby zaczęłam wracać do ośrodka dopiero, gdy wszyscy spali. W zależności od pory roku zjazd przeczekiwałam w różnych miejscach. Jesienią znalazłam ten most a dzisiaj – pierwszego dnia wiosny – ochoczo do niego wróciłam. Rzeka, nad którą przechodziła kładka, była granicą między miejskim parkiem a rozległym lasem. Światło gwiazd, księżyca parkowych lamp pełzało między liśćmi i zatrzymywało się na marszczeniach wody. Szum drzew i pohukiwania sów działały kojąco na moje niespokojne myśli. Para pięknych ludzi pasowała tu jak ulał.

Kiedy zbliżyli się do mnie na kilka metrów, ona wzdrygnęła się przestraszona.

– Co jest? – zapytał on. Czubkiem brody wskazała w moim kierunku. Jego reakcji nie widziałam. Ale gdy ona otrząsnęła się z zaskoczenia tym, że ktoś kuli się w cieniu na schodku, gdy dotarło do niej, że siedzę potulnie i nie zrobię im krzywdy, tylko po prostu patrzę na nich zaćpanym wzrokiem…

Spojrzała na mnie z politowaniem. Już wolałabym kopa z czuba w nerkę, takiego jak sprzedawał mi czasem ojciec, zanim wywalił mnie z domu. W kopie z czuba nie było poczucia wyższości. Była prośba “zejdź mi z oczu, bo przypominasz mi jak bardzo nawaliłem”. Były tam wyrzuty sumienia. Była złość na cały świat. Uczucia które nie były mi obce, które rozumiałam.

Spojrzała na mnie z politowaniem i ostentacyjnie zmarszczyła nos. Sama też poczułam wtedy swój smród. 

Kiedy mnie minęli, usłyszałam szept

– Chyba skoczyłabym z tego mostu, gdybym się tak stoczyła.

– A znasz ją?

– Tak, należała do tego samego…

Odeszli za daleko i nie usłyszałam już do czego. Batalionu? Pułku?

Bo chyba nie plutonu. Ja zupełnie jej nie kojarzyłam. Czy ćpanie już tak wyżarło mi mózg? Obserwowałam ich znacznie dłużej niż oni mnie. Należała pewnie do Zasłużonych i za wzorową służbę dostała kilka operacji. Z założenia operacje miały zniwelować skutki ran poniesionych w czasie kampanii. Ale ci, którzy wsławili się szczególną skutecznością, mogli poprawić nieco więcej, czasem wszystko. Stawali się modelami sukcesu polityki kraju. Zdrowi i bohaterscy, piękni i niebezpieczni, silni i niezwyciężeni, niestrudzenie dążący do celu.

Spojrzała na mnie z politowaniem. Burzyłam porządek, jej wizję świata, obrzydzałam jej to miejsce. Żółć podeszła mi do gardła i nie wiedziałam czy to gniew, czy zejście, czy jedno i drugie. Pewnie nigdy nie przeszło jej przez myśl, że nie wszyscy chcieli wykonywać rozkazy bez mrugnięcia okiem, że niektórzy mieli skrupuły? Ilu zabiła z czystym sercem? Kto dał jej prawo by mnie oceniać? Zasłużona. Suka a nie zasłużona. Dla niektórych zabić to jak splunąć i za to są oklaskiwani. Inni kulą się w cieniu, bo widzą twarze za każdym razem, gdy zamkną oczy. 

I zrozumiałam, że jej twarz dołączy do tych, które odliczam zanim przyjdzie sen.

 

Koniec

Komentarze

ośrodek mnie dobijał

Ośrodek wcześniej był z dużej litery.

 

Rzeka, nad którą przechodziła kładka, była granicą między miejskim parkiem a rozległym lasem. Światło gwiazd, księżyca parkowych lamp pełzało między liśćmi i zatrzymywało się na marszczeniach wody. Szum drzew i pohukiwania sów działały kojąco na moje niespokojne myśli.

Brakuje przecinka między” księżyca”, a “parkowych”, albo chodzi o “księżyc lamp”. Poza tym fragment bardzo mi się podoba, działa na wyobraźnię.

 

ona się wzdrygnęła się przestraszona.

 

Rozumiałam wtedy, że na dzisiaj to koniec, że rzeczywistość blednie.

Fajnie ujęte, lubię jak rzeczywistość blednie.

 

 

Podobał mi się ten tekst!

 

 

Siemaneczko,

 

klimatyczny tekścik, taka właściwie scenka, ale niezła. Jest trochę gorzkich żali, bohaterka na dnie, dom wariatów i obserwacja innych – “pięknych i odnoszących sukcesy”. A w tle wojna i narkotyki.

Trochę mi zabrakło fantastyki, wrzuciłbym nieco więcej informacji o świecie przedstawionym, być może jest to jakaś alternatywna rzeczywistość, albo niewesoła przyszłość – świat pogrążony w wojnie na skraju apokalipsy lub już po niej.

No i fabuła w zasadzie szczątkowa, co nie przeszkadza mocno, ale zostawia pewien niedosyt. Zadałbym sobie pytanie co jest celem tej historii? Jeżeli takie rozpisanie się i zderzenie z opiniami na portalu, okej :) Warto pójść dalej i zaciekawić czytelnika “pełnoprawną” historią.

 

Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Che mi sento di morir

Maleńka scenka bez fantastyki, za to wzbogacona przemyśleniami bohaterki. Czytało się dobrze, ale nie bardzo wiem, O_Rety, co miałaś nadzieję opowiedzieć.

 

tylko po pro­stu pa­trzę na nich za­ćpa­nym wzor­kiem… → Śliczna literówka – istotnie, tylko ktoś naćpany może patrzeć wzorkiem. ;)

 

Czy ćpa­nie już tak wy­żar­ło mi już mózg? → Dwa grzybki w barszczyku.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dziękuję bardzo za komentarze. 

Nad pytaniem “co chciałaś powiedzieć?” muszę się poważnie zastanowić, bo jest to uwaga, którą przeczytałam nie tylko na NF, ale i w innych miejscach a propos innych tekstów.

Jeśli chodzi o brak fantastyki… Świat przedstawiony w zamyśle miał być postapokaliptyczny. Nie chciałam przesycać nim tekstu, starałam się przedstawić tylko to, co rzeczywiście mogłoby pojawić się w myślach narratorki.

A ogólnie wszystko sprowadza się do tego, że nie lubię pisać do szuflady, wolę do kogoś, więc nawet takie wprawki staram się gdzieś wrzucać.

A ogólnie wszystko sprowadza się do tego, że nie lubię pisać do szuflady, wolę do kogoś, więc nawet takie wprawki staram się gdzieś wrzucać.

O_Rety, ale trafiłaś na portal fantastyczny, więc chyba nie jesteś zdziwiona, że spodziewamy się opowiadań, w których znajdziemy fantastykę.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

regulatorzy nie jestem zdziwiona i rozumiem przekaz

OK. W takim razie pozostaję z nadzieją, że Twoje przyszłe opowiadania będą w pełni satysfakcjonujące. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Czy będą satysfakcjonujące to nie wiem, ale na pewno fantastyczne :D

Hej O_Rety

Ciekawy tekst, dobrze się czytało. Spodziewałem się właśnie jakiegoś postapo w związku z wojskiem. Dopiero teraz z komentarzach wyczytałem, że fantastyki nie będzie.

Mimo wszystko, ciekawy szort.

Pozdrawiam

Fajne, dobrze napisane, choć te pretensje narratorki na samym początku uważam za ciut przeciągnięte. Mimo to, czytało się dobrze. Niestety, dopiero z komentarzy dowiedziałem się, że świat jest postapo, bo w tekście w żaden sposób nie da się tego odnaleźć.

 

Pozdrawiam serdecznie :)

Q

Known some call is air am

Cześć O_Rety,

 

Samym literówek i potknięć nie będę wyciągać, bo zrobili to już wyżej, a w tekście nie zostały od tego czasu poprawione (w większości), ale też nie ma ich jakoś wybitnie dużo, żeby wpływało to na odbiór.

 

Sam tekst ciężki i chociaż czytało się dobrze, to od połowy szukałam fantastyki, której do końca nie znalazłam. 

 

pozdrawiam i czekam na fantastyczne teksty :)

 Ona co raz wybuchała śmiechem.

Nie znam tego idiomu?

Wzory weteranów, wciąż w gotowości do służby, wciąż w formie, jeszcze bez dzieci.

Sekundeczkę, on może być weteranem (oficer), ale ona? W przenośni chyba? Ponadto: tutaj “wzór weteranów”, bo to metafora. Albo, lepiej: “wzorcowi weterani”.

Od dawna wieczorami okupowałam to miejsce.

Hmmm. "Okupowałam" ma określoną konotację, jesteś pewna? I "miejsce" się powtarza w następnym zdaniu.

usiąść (…) zamiast w czterech szarych ścianach Ośrodka.

Nie siada się w ścianach.

zaczynałam odczuwać w nogach przebyte kilometry stu ulic miasta

Trochę to niezręczne, jakbyś próbowała za dużo upchać w jedno zdanie.

a po plecach wciąż pełzał dreszcz osaczenia

Purpurowe do granic niezrozumiałości.

prześcieradłami. Wychudłe, z podkrążonymi oczami

Rym.

dlatego że

Dlatego, że.

Jesienią znalazłam ten most a dzisiaj

Jesienią znalazłam ten most, a dzisiaj.

gwiazd, księżyca parkowych lamp

Wyliczenie: gwiazd, księżyca, parkowych lamp.

na marszczeniach wody

Co sugeruje pewną sztuczność – woda marszczona jak tkanina. Nic w tym złego, nie jestem tylko pewna, czy o to Ci chodziło.

działały kojąco na moje niespokojne myśli

Przycięłabym: koiły moje niespokojne myśli. A może jakieś inne myśli?

ona wzdrygnęła się przestraszona

Zaraz, ale przed chwilą powiedziałaś, że tutaj wszyscy wojskowi? Może być zaskoczona, oczywiście, ale przestraszona? Jak pensjonarka?

z zaskoczenia tym

No, nie wiem.

przypominasz mi jak bardzo

Przypominasz mi, jak bardzo.

Uczucia które

Uczucia, które.

Sama też poczułam wtedy swój smród.

Skróciłabym i wzmocniła: Sama też poczułam własny smród. Albo: poczułam, jak śmierdzę.

usłyszałam szept

Tu dwukropek.

nie usłyszałam już do czego

Nie usłyszałam już, do czego.

operacje miały zniwelować skutki ran

Uch, okropnie telewizyjne. A tak dobrze Ci szło.

nie wiedziałam czy to gniew

Nie wiedziałam, czy to gniew.

że nie wszyscy chcieli wykonywać rozkazy bez mrugnięcia okiem, że niektórzy mieli skrupuły?

Nie wszyscy chcą i niektórzy mają. W polszczyźnie nie cofamy czasów. I skąd właściwie taka dychotomia: albo gieroj, albo żul? Conscientious objectors już nie istnieją?

Kto dał jej prawo by mnie oceniać?

Kto jej dał prawo mnie oceniać?

Suka a nie zasłużona.

Suka, a nie zasłużona.

zabić to jak splunąć

Zabić, to jak splunąć.

I zrozumiałam, że jej twarz dołączy do tych, które odliczam zanim przyjdzie sen.

I zrozumiałam, że jej twarz dołączy do tych, które odliczam, zanim przyjdzie sen. Dlaczego, u Boga Ojca, Twoja bohaterka chce "odliczać" (?) twarz tamtej? Zamierza ją zabić? Czemu? Jak? Uważa ją za martwą, zabitą (na duszy) przez system? Ale przecież to nie wina Twojej bohaterki? Pogubiłam się.

 

 

Zgrabna i bez łopaty scenka rodzajowa, aż do końca, kiedy łopata jednak się pojawia. I to jest łopata z lat sześćdziesiątych. Naprawdę myślisz, że wojny są skutkiem jakieś ludzkiej krwiożerczości? Są wojny obronne, w których żołnierz walczy nie dlatego, że nienawidzi tego, co ma przed sobą, ale dlatego, że kocha to, co ma za sobą (Chesterton) i wojny zaczepne, o wodę, ziemię, złoto i baby. Trzeba wiedzieć, po co jest wojna, zanim się zacznie ją oceniać. A tutaj – nie wiemy, o co ta wojna się toczy (i czy w ogóle, bo może to jakiś "Rok 1984" czy inna 'Prawda półostateczna" i wojny nie ma, tylko się ją wmawia ludności), więc zostaje tylko abstrakcyjne wrażenie, że wojna jest be.

Świat przedstawiony w zamyśle miał być postapokaliptyczny. Nie chciałam przesycać nim tekstu, starałam się przedstawić tylko to, co rzeczywiście mogłoby pojawić się w myślach narratorki.

To akurat zauważyłam i za sposób wprowadzenia tej postapokaliptyczności muszę Cię pochwalić – jest subtelny. Chyba dla niektórych aż za bardzo ;) Sęk w tym, że scenka wygląda na początek czegoś. Narysowałaś kilka kresek, a do obrazu jeszcze ho-ho brakuje.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Hmmm. Nie dostrzegłam postapo, więc trochę mi brakowało fantastyki.

I rozwinięcia fabuły – na razie to tylko scenka, z dwuznacznym zakończeniem. Nie wiem, czy narratorka zamierza zabić dziewczynę (ale trochę się to nie klei, że pacyfistka zabija kogoś za to, że zabijał przeciwników), czy też uważa za skrzywdzoną/zepsutą przez system i godną współczucia lub innego upamiętnienia (ale dlaczego w takim razie wciągać na osobistą listę?).

Babska logika rządzi!

Scenka bez fantastyki, której miś się spodziewał, bo to jednak portal fantastyczny. Gorzkie.

Nowa Fantastyka