- Opowiadanie: Młody pisarz - Hamlet i banda Yorka

Hamlet i banda Yorka

Hamlet – młody pies, tak jak i jego ojciec chce zostać architektem. W dniu w którym ma napisać ważny egzamin zostaje zaatakowany przez bandę Yorka. Czy uda mu się przezwyciężyć trudności, czy może przegra z losem? 

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Hamlet i banda Yorka

Młody owczarek niemiecki wybiegł z domu. Mieszkał na małym psim osiedlu, szkoły przeważnie były tylko w miastach, ale tutaj wyjątkowo pojawiła się niewielka placówka. Ludzi znano tylko z legend, domy budowały psy, w szkołach uczyły psy. Tak mieszkało się tu od lat i nikt na nic nie narzekał. Hamlet biegł do szkoły podekscytowany, dziś miał zdawać egzamin z projektowania domów. Od zawsze chciał zostać, tak jak jego ojciec architektem. Pragnął dostąpić zaszczytu zaprojektowania największej psiej wieży na świecie. O tej budowli dopiero zaczynano mówić, lecz każdy był pewien, że w ciągu najbliższych paru lat rozpocznie się jej budowa. Hamlet widział już teraz szkołę i powoli się do niej zbliżał, czuł podekscytowanie i radość, przygotowywał się do tego egzaminu przez naprawdę długi czas. Był pewien, że uda mu się go zdać, ale nagle zauważył trzy psy stojące przed szkołą. bernardyna, yorka i mieszańca. Każdy ze szkoły ich znał, męczyli i okradali słabszych. Hamlet miał do wyboru, albo wrócić do domu i nie zdawać egzaminu, albo liczyć na to, że go nie zauważą i uda mu się przejść niepostrzeżenie. Wybór dla młodego ambitnego psa, byłby prosty, gdyby nie to, że ostatnim razem ci zagrozili mu pogryzieniem, jeśli nie przyniesie im soczystego mięsa. Niestety o tym zapomniał. Teraz walczył ze sobą. W końcu wybrał, powoli ruszył w stronę szkoły, ale nie zdążył przejść nawet paru metrów, gdy tamci go dostrzegli.

– Hej, młody ostatnio nam coś obiecałeś, pamiętasz? – wykrzyczał mały, zawadiacki York.

– O właśnie, aż mi ślinka cieknie na myśl o soczystym mięsku! – zawtórował mu drugi.

– Koledzy, bo ja… Dam je wam po szkole, okej?

– A pewnie, że dasz, ale pierw poczujesz co to znaczy nie wywiązywać się z umowy – roześmiał się York – Mieszaniec, pokaż mu co potrafią twoje zęby.

Hamlet czuł, że jedyne co może teraz zrobić to uciec. Bez wahania obrócił się i ruszył w stronę lasu, tam było miejsce gdzie mógł się schować i zgubić oprawców. Łudził się, że może prześladowcy odpuszczą i ucieknie bez większych trudności, ale kiedy obrócił głowę, nadzieja zgasła. Psy coraz bardziej przyśpieszały. Najmniejszy i najwolniejszy z nich, York wskoczył na plecy mieszańca i na nim przemierzał kolejne metry. Pomimo tego, że uciekający biegł z całych sił, był doganiany przez starszych i silniejszych kolegów. Odległość między nim, a nimi ciągle się zmniejszała. W pewnym momencie potknął się o korzeń i upadł jak długi na ziemię. W chwilę później obok niego pojawili się oprawcy. Bernardyn złapał zdobycz wpół i rzucił pod najbliższe drzewo.

– Myślałeś, że nam zwiejesz? – zapytał York, naśmiewając się z przegranego.

– Nie, ja tylko biegłem po to mięso dla was – odpowiedział niepewnie.

Odpowiedź widocznie rozbawiła całą bandę.

– Takimi gadkami to możesz jedynie przekonać nas do tego, abyśmy cię bardziej poturbowali. Chyba nie sądzisz, że jesteśmy idiotami? – zapytał mieszaniec, szerząc kły.

– Nie, oczywiście, że tak nie uważam. Jesteście bardzo dobrz…

– Dobry to jesteś ty, łagodniutki, głupiutki szczeniaczku. My jesteśmy złe psy, zrozumiano? – York obrócił się do kompanów i rozkazał – to teraz wasza kolej, pokażcie co potrafią nasze zęby.

– Szef ma zęby? – zapytał z ironią bernardyn, ale szybko tego pożałował, czując ugryzienie na prawej łapie.

„Mały, ale zadziorny głupek”. Jednak tych słów nie potrafił wypowiedzieć na głos.

– Masz jeszcze jakieś sugestie odnośnie słowa „nasze”?

– Nie, szefie, przepraszam.

– No i takie podejście rozumiem, a teraz szkoda gadania, weźcie się do roboty.

Dwa duże psy podeszły do ofiary.

– Spokojnie, nie zabijemy cię, tylko trochę poharatamy. Do końca życia będziesz pamiętał z kim się nie zaczyna.

– A może da się tego jakoś uniknąć?

– Kpisz sobie z nas? – wykrzyknął York – do ataku koledzy.

Bernardyn i mieszaniec rzucili się w stronę owczarka, nie zdążyli jednak go zranić. Przed nimi w mgnieniu oka pojawił wilk.

– Do budy! – warknął.

– Kolego, ty masz swoje sprawy, my mamy swoje – odpowiedział widocznie urażony przywódca bandy.

– Wyraziłem się niejasno? Do budy, chyba że chcecie poczuć na swojej krtani moje zęby?

– Skoro nalegasz. Zwijamy się panowie, tego głąba jeszcze kiedyś dorwiemy.

Trzy psy szybkim krokiem oddaliły się w stronę osiedla.

– Dzięki – niepewnie odezwał się młody.

– Nie ma sprawy – wilk odpowiedział, ale nie miał już ochoty na dalszy dialog.

Obrócił się i wbiegł w głęboki las. Oczy młodego psa jeszcze przez chwilę podążały za wybawcą. Jednak po chwili przypomniał sobie o egzaminie. Może jeszcze nie wszystko stracone? Może uda mu się dobiec? A jeśli nie, to warto chociaż spróbować.

 

 

***

 

Wyszedł ze szkoły rozpromieniony, udało mu się, dobiegł do niej w samą porę. Był pewien, że egzamin poszedł mu świetnie, a łobuzy się od niego odczepią, w końcu tak im kazał sam wilk. Jakże się mylił co do tego drugiego. Gdyby mógł chociaż na chwilę przenieść się pod stary magazyn i zobaczyć co tam się dzieje. Na pewno zmieniłby zdanie i od razu powiadomiłby nie tylko rodziców, lecz także odpowiednie służby.

 

 

***

 

Hamlet wybiegł z domu. Poruszał się powoli, delektował się każdą chwilą. Pogoda tego dnia była szczególnie piękna. Do tego świergot ptaków i szum wiatru tworzyły iście magiczną atmosferę. Jednak młody pies zapatrzony w piękno przyrody, nie zauważył, że ktoś go śledzi. Jego śladem poruszała się duża grupa. Dostrzegł ich dopiero wtedy, gdy przechodził przez park. „Czyli słowa wilka nie wystarczyły” – pomyślał. Lecz nie można było gdybać, trzeba było zacząć działać. Udało mu się utrzymać spokój, lekko zmienił trasę. Chciał znów uciec do lasu, liczył, że wilk znowu mu pomoże. Jednak pogoń zorientowała się w sytuacji i zaczęła szybciej przebierać łapami. Zrozumiał. Jeśli teraz nie zacznie biec, dogonią go. Zerwał się i ruszył najszybciej jak potrafił w stronę lasu. Ci deptali mu po piętach, ale go nie dogonili, choć mogli to zrobić. Wyglądało to tak jakby pastwili się nad swoją ofiarą, jeszcze przed bezpośrednim atakiem. Hamlet słabł, biegł coraz wolniej. W końcu stracił resztki swoich sił i zrezygnowany przewrócił się na bok. Podniósł wzrok spodziewając się zobaczyć przed sobą swoich oprawców… Stał przed nim wilk, ten sam który uratował go wczoraj. Jednak pogoń po chwili też się pojawiła, lecz nie były to trzy psy jak zeszłego dnia, a dziesięć psów wszelakiej rasy. Najgroźniejszymi przeciwnikami mogli okazać się pitbull i buldog. Nie mogło również zabraknąć zadziornego yorka, szefa bandy.

– Witaj przyjacielu, spotykamy się ponownie – zaczął.

– Witam, największego pieska pod słońcem – odrzekł spokojnie wilk.

– Jedyne co potrafisz robić, to głośno mówić? – Ton rozmówcy widocznie zdenerwował yorka i sprawił, że ten powoli tracił nad sobą kontrolę.

– Umiem wiele więcej, ale nie muszę tego pokazywać przed zwykłym kundlem – odciął się.

Psy miały ochotę zagryźć hardego przeciwnika, ale pomimo dużej przewagi liczebnej nie były do końca pewne starcia z zaprawionym w walkach wilkiem. Jednak ostatecznie masywny pitbull zawyrokował:

– Jest nas dziesięciu, połkniemy go zanim zdąży się ruszyć.

– Dziewięciu, jest was dziewięciu, chyba nie liczysz tego małego kundla? – Wilk próbował rozkojarzyć przeciwników przed nieuchronną walką.

– Jestem rasowy – york nie potrafił puścić koło uszu uwagi pod swoim adresem– Koledzy, zabić dzikusa.

Psy jak na komendę rzuciły się by zamordować tego, który ośmielał się obrażać ich szefa. Ten jednak zgrabnie uskoczył, jednocześnie gryząc boleśnie pitbulla. Przeciwnik zawył z bólu.

– Ktoś jeszcze chce oberwać?

Ci znowu ponowili atak, tym razem jednemu z nich udało się ugryźć wilka w łapę. Ugryzienie było na tyle bolesne, że ofiara ataku przewróciła się na plecy. Próbowała wstać, ale doskonale wiedziała co oznacza taki cios. Teraz w starciu z taką liczbą wrogów. nie miała żadnych szans.

– Doigrałeś się – zaszydził York. – Proszę, opowiedz nam jak to się stało. Znikąd nadziei. Oj, aż…

– Mówi się, że nadzieja umiera ostatnia – wilk bezceremonialnie przerwał rozmówcy w pół słowa.

– I masz rację synu – z głębi zarośli odezwał się głos, a po chwili wyłoniła się głowa pięknego wilka.

W tym samym momencie z krzaków, zaczęły wychodzić wilczury. Zbliżały się trzymając wrogą postawę, szczerząc kły. Bandę zamurowało, byli pewni zwycięstwa, a teraz wszędzie pojawiały się znienawidzone głowy.

– Wybierajcie, albo padniecie tu nieżywi, albo natychmiast uciekniecie, a tego młodego psa nie spotka już nigdy więcej krzywda z waszej strony.

– Oczywiście, wszystko jest całkowicie jasne…

Banda w jednej chwili ruszyła do ucieczki, pędząc ile sił w stronę osiedla.

Przywódca watahy podszedł do szczeniaka i zaczął mówić:

– Pewnie zastanawiasz się dlaczego ci pomogliśmy? To proste, kiedyś twoi rodzice pomogli mojemu synowi. Nie będę teraz przytaczał szczegółów tamtej sprawy, ale gdyby nie oni, mój syn by nie żył. Obronili go przed hienami, które niby z rasy są psami, lecz nie mają z nimi nic wspólnego, a także dali mu jeść. Była to pierwsza samotna wyprawa Atosa i cieszę się, że wrócił z niej żywy.

Po tych słowach wataha szybko oddaliła się w stronę lasu. Hamlet nie mógł w to uwierzyć, to co się przed chwilą wydarzyło było dla niego zjawiskiem niepojętym. Pomogła mu wataha z przywódcą na czele.

 

Epilog

 

Od tamtej pory, banda Yorka omijała Hamleta szerokim łukiem. Egzamin zdał na bardzo wysokim poziomie i choć to nie jemu przypadł zaszczyt zaprojektowania najwyższej psiej wieży, był bardzo szczęśliwy. Zamieszkał niedaleko swoich rodziców w przytulnym domu. Wyrósł na mądrego i pięknego owczarka niemieckiego. Regularnie spotykał się z watahą wilków, gdzie spędzał czas na miłych pogawędkach. Zaprojektował wiele wspaniałych budowli, a historię którą przeżył, opowiadał następnym pokoleniom.

Koniec

Komentarze

Młody Pisarzu, dodawanie więcej niż jednego opowiadania w tym samym dniu nie należy do dobrego tonu. Sugeruję abyś przeczytał poradnik Drakainy Portal dla żółtodziobów.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Napisałem je nieco wcześniej, czy nie mogę ich wrzucić jednego dnia? Resztę będę wrzucał normlanie, pisanie nie zajmuje mi godziny. Wiem, że po napisaniu tekstu trzeba trochę poczekać, aby później go poprawić świeżym spojrzeniem. Pozdrawiam.

 

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Cześć Młody pisarz

 

Bardzo mi się spodobało. Czytało się świetnie. Jest tu bardzo dużo humoru. Nie mam za bardzo zastrzeżeń. Nie mam zamiaru się czepiać, bo po co jak nie widzę żadnych kłujących oczy błędów i rzeczy które godne są nagany. Super sprawa!

 

Pozdrawiam.

Jestem niepełnosprawny...

Dzięki za przeczytanie i opinie. Miło mi, że się spodobało. Pozdrawiam.

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Widać, że to Twoje początki. 

Napisałeś miłą opowiastkę, ale bardziej dla dzieci niż dla dorosłych.

Umieszczenie jej w świecie psów nie jest przekonujące, bo poza szkołą i architektem nic się nie zmienia, psy się gonią, gryzą i mają metryczki. 

W sumie to opowieść o szkolnych łobuzach dręczących słabszego chłopca. 

Warto popracować nad zapisywaniem myśli, unikaniem powtórzeń i płynnością dialogów. 

 

 

 

– Takimi gatkami

 

wychodzi na to, że nosił gacie;) Chyba, że miałeś na myśli gadki. 

 

My jesteśmy zły pies,

raczej złe psy.

 

Oczy młodego psa jeszcze przez chwilę podążały za swoim wybawcom.

wybawcą

 

Wyszedł ze szkoły rozpromieniony, udało mu się, dobiegł do szkoły w samą porę.

 

Chciał znów uciec do lasu, liczył, że wilk znowu mu pomoże.

Lożanka bezprenumeratowa

Dzięki Ambush za przeczytanie i konstruktywną opinię. Faktycznie dopiero się uczę, to moje drugie opowiadanie.

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Hej!

 

Tak jak Ambush napisała – małe opowiadanko (raczej) dla dzieci. Jak na drugi Twój tekst wyszło całkiem okej. Warto na pewno poprawić trochę naturalność dialogów i dodać nieco więcej szczegółów do opisów, ale tak, żeby unikać powtórzeń.

 

Kilka uwag:

 

Oczy młodego psa jeszcze przez chwilę podążały za swoim wybawcom.

Wybawcą.

 

Psy miały ochotę zagryźć hardego przeciwnika, ale pomimo dużej przewagi liczebnej nie były do końca pewne starcia z zaprawionym w walkach wilkiem .

Bez spacji przed kropką.

 

Pozdrawiam!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Dzięki BarbarianCataphract za przeczytanie i opinie. Zaraz poprawię błędy. Nad dialogami muszę szczególnie popracować, bo wychodzą mi tragicznie. Pozdrawiam.

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

To opowiadanie podobało mi się bardziej – jest tu pewna historia, która nie sprawia wrażenia bycia fragmentem, tak jak w przypadku Pierwszego polowania Harry’ego, ale też nie mogę pozbyć się wrażenia, że gdyby bohaterami nie były tu psy i wilki, opowiadanie byłoby odzwierciedleniem sytuacji, z jakimi można zetknąć się w wielu rzeczywistych szkołach, gdzie bandy osiłków prześladują słabsze dzieci.

Brakło mi też jakiegoś wyjaśnienia, dlaczego maleńki york dowodził bandą dużych, silnych psów.

Wykonanie pozostawia sporo do życzenia.

 

W pierwszym poście zapytałeś o możliwość wrzucania więcej niż jednego opowiadania dziennie. Otóż, Młody Pisarzu, zakazu nie ma, ale co tu dużo mówić, takie postępowanie zdecydowanie ogranicza liczbę chętnych do przeczytania wielu opowiadań, zwłaszcza kiedy autor jest debiutantem, a pierwsze opowiadanie do najlepszych nie należało. Uważam, że powinieneś przeczytać poradnik Drakainy Portal dla żółtodziobów, znajdziesz tam wiele pożytecznych wiadomości.

 

Ber­nar­dy­na, Yorka i mie­szań­ca. → Czy York to imię psa? W dalszej części tekstu wymieniając pitbullabuldoga piszesz małymi literami. Piszesz też, że Hamlet jest owczarkiem niemieckim.

 

Ber­nar­dyn zła­pał zdo­bycz w pół i rzu­cił… → Ber­nar­dyn zła­pał zdo­bycz wpół i rzu­cił

 

– Dobry to je­steś ty, ła­god­niut­ki, głu­piut­ki szcze­niacz­ku. My je­ste­śmy zły pies, zro­zu­mia­no? – York ob­ró­cił się do kom­pa­nów i roz­ka­zał – To teraz wasza kolej, po­każ­cie co po­tra­fią nasze zęby.– Dobry to je­steś ty, ła­god­niut­ki, głu­piut­ki szcze­niacz­ku. My je­ste­śmy złe psy, zro­zu­mia­no? – York ob­ró­cił się do kom­pa­nów i roz­ka­zał – to teraz wasza kolej, po­każ­cie co po­tra­fią nasze zęby.

 

za­py­tał z iro­nią Ber­nar­dyn… → Uwaga jak w przypadku Yorka.

 

„Mały, ale za­dzior­ny głu­pek.”„Mały, ale za­dzior­ny głu­pek”.

Kropkę stawiamy po zamknięciu cudzysłowu.

 

– Kpisz sobie z nas? – wy­krzyk­nął York – Do ataku ko­le­dzy. → Skoro wykrzyknął, to przydałby się wykrzyknik: – Kpisz sobie z nas?! – wy­krzyk­nął York – do ataku, ko­le­dzy!

 

Oczy mło­de­go psa jesz­cze przez chwi­lę po­dą­ża­ły za swoim wy­baw­cą. → Zbędny zaimek.

 

Gdyby mógł cho­ciaż na chwi­lę prze­nieść pod stary ma­ga­zyn… → Chyba miało być:  Gdyby mógł cho­ciaż na chwi­lę prze­nieść się pod stary ma­ga­zyn

 

Po­go­da tego dnia była szcze­gól­nie pięk­na. Do tego świer­got… → Czy to celowe powtórzenie?

Moim zdaniem wystarczy: Po­go­da była szcze­gól­nie pięk­na. Do tego świer­got

 

„Czyli słowa wilka nie wy­star­czy­ły..” – po­my­ślał. → Obie kropki są tu zbędne.

 

Ham­let po­wo­li tra­cił siły, biegł coraz wol­niej. W końcu stra­cił reszt­ki swo­ich sił… → Powtórzenia. Zbędny zaimek.

Proponuję: Ham­let słabł, biegł coraz wol­niej. W końcu stra­cił reszt­ki sił

 

Pod­niósł wzrok spo­dzie­wa­jąc się zo­ba­czyć przed sobą swo­ich opraw­ców… → Zbędne zaimki.

Wystarczy: Pod­niósł wzrok, spo­dzie­wa­jąc się zo­ba­czyć opraw­ców

 

Stał przed nim wilk, do­kład­nie ten sam który ura­to­wał go wczo­raj. → Stał przed nim wilk, ten sam, który ura­to­wał go wczo­raj.

 

Naj­groź­niej­szym prze­ciw­ni­kiem mógł oka­zać się pit­bullbul­dog. → Piszesz o dwóch psach, więc: Naj­groź­niej­szymi prze­ciw­ni­kami mogli oka­zać się pit­bull i bul­dog.

 

– Je­dy­ne co po­tra­fisz robić, to gło­śno mówić? – ton rozmówcy… → – Je­dy­ne co po­tra­fisz robić, to gło­śno mówić? – Ton roz­mów­cy

 

– Umiem wiele wię­cej, ale nie muszę tego po­ka­zy­wać przed zwy­kłym kun­dlem – od­ciął się. Psy miały ocho­tę za­gryźć har­de­go prze­ciw­ni­ka, ale po­mi­mo dużej prze­wa­gi li­czeb­nej nie były do końca pewne star­cia z za­pra­wio­nym w wal­kach wil­kiem. Jed­nak osta­tecz­nie ma­syw­ny pit­bull za­wy­ro­ko­wał: → Narracji nie zapisujemy z didaskaliami. Winno być:

– Umiem wiele wię­cej, ale nie muszę tego po­ka­zy­wać przed zwy­kłym kun­dlem – od­ciął się.

Psy miały ocho­tę za­gryźć har­de­go prze­ciw­ni­ka, ale po­mi­mo dużej prze­wa­gi li­czeb­nej nie były do końca pewne star­cia z za­pra­wio­nym w wal­kach wil­kiem. Jed­nak osta­tecz­nie ma­syw­ny pit­bull za­wy­ro­ko­wał:

 

– Dzie­wię­ciu, jest was dzie­wię­ciu, chyba nie li­czysz tego ma­łe­go kun­dla? – wilk pró­bo­wał roz­ko­ja­rzyć prze­ciw­ni­ków przed nie­uchron­ną walką. → – Dzie­wię­ciu, jest was dzie­wię­ciu, chyba nie li­czysz tego ma­łe­go kun­dla? – Wilk pró­bo­wał roz­ko­ja­rzyć prze­ciw­ni­ków przed nie­uchron­ną walką.

 

– Je­stem ra­so­wy – York nie po­tra­fił pu­ścić koło uszu uwagi w swoją stro­nę – Ko­le­dzy, zabić dzi­ku­sa.– Je­stem ra­so­wy! – York nie po­tra­fił pu­ścić koło uszu uwagi pod swoim adresem. – Ko­le­dzy, zabić dzi­ku­sa!

 

Psy jak na ko­men­dę rzu­ci­ły się by za­mor­do­wać tego, kto ośmie­lał się ob­ra­żać ich szefa. → Psy, jak na ko­men­dę, rzu­ci­ły się by za­mor­do­wać tego, który ośmie­lał się ob­ra­żać ich szefa.

 

Teraz w star­ciu z tak licz­bą wro­gów. nie miała żad­nych szans.Teraz, w star­ciu z taką licz­bą wro­gów, nie miała żad­nych szans.

 

z wielu krza­ków, za­czę­ły wy­cho­dzić wil­czu­ry. Po­cho­dzi­ły trzy­ma­jąc wrogą po­sta­wę… → Zbędne dopowiedzenie – wilki nie wyszłyby raczej z jednego krzaka. Powtórzenie. Literówka.

Proponuję: …z krza­ków, za­czę­ły wy­cho­dzić wil­czu­ry. Zbliżały się, trzy­ma­jąc wrogą po­sta­wę

 

– Wy­bie­raj­cie, albo pad­nie­cie tu nie­ży­wi, albo uciek­nietym mo­men­cie… → Raczej: – Wy­bie­raj­cie, albo pad­nie­cie tu nie­ży­wi, albo natychmiast uciek­niecie

 

Nie będę teraz przy­ta­czał szcze­gó­łów akcji… → Raczej: Nie będę teraz przy­ta­czał szcze­gó­łów tamtej sprawy

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dzięki za przeczytanie i wytknięcie błędów, to bardzo pomaga. Odnośnie zły pies, chciałem użyć takiej jakby gwary. Nie wiem dokładnie jak to opisać. Rozumiem jednak, że w tym przypadku nie brzmi to najlepiej. Przeczytałem poradnik, rozumiem o co chodzi, następnym razem na pewno nie wrzucę 2 opowiadań w krótkim odstępie czasu.

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Bardzo proszę, Młody Pisarzu. Jest mi niezmiernie miło, że uznałeś uwagi za przydatne. :)

 

Odnośnie zły pies, chciałem użyć takiej jakby gwary.

Rozumiem, co chciałeś osiągnąć, ale dopóki nie poprawisz warsztatu i nie nabędziesz lepszych umiejętności, chyba bezpieczniej będzie, jeśli postarasz się unikać bardziej skomplikowanych figur stylistycznych i pozostaniesz przy prostych, czytelnych i jasnych sformułowaniach.

No i zawsze możesz spróbować skorzystać z bety: http://www.fantastyka.pl/loza/17

Powodzenia! :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Po przeczytaniu mam te same wrażenia, co przy poprzednim tekście, który dzisiaj wrzuciłeś, Autorze. Odsyłam więc do poprzedniego komentarza ;)

Zalecam też nie wrzucać dwóch koncertów fajerwerków jednego dnia – wbrew pozorom nie wpływa to na ich popularność. Lepiej wrzucić jeden, odczekać, potem kolejny itd.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Do powyższych uwag dorzucę tyle: jeśli poprawisz to, co Ci np. Reg podpowiadała, to to jest zupełnie przyzwoita bajka dla dzieciaków, taka z gatunku podręcznikowych raczej uczących pewnych zachowań społecznych niż typowo literackich, narracyjnych (przetestuję i przeczytam siostrzeńcom :). Jeśli chcesz pisać dla najmłodszych, to nie jest najgorszy kierunek. Jeśli celujesz w dorosłą publiczność, to akurat ten model niekoniecznie się sprawdzi.

ninedin.home.blog

Cześć, ninedin

Dzięki za komentarz i opinię. Cieszę się, że odkopałaś mój stary tekst. 

Poprawki już dawno naniesione. Faktycznie to opowiadanie ma klimat bardzo bajkowy, ale moim zdaniem też wiele niedociągnięć. Staram się pisać coraz lepiej.

Pozdrawiam! 

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Dam ci znać, jak się podobało dzieciakom (wczesna podstawówka, jutro im przeczytam.

ninedin.home.blog

Wielkie dzięki, będę czekać :) 

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Nowa Fantastyka