- Opowiadanie: dawidiq150 - Inwazja zła

Inwazja zła

Nie wiem czy opowiadanie jest dobre. Może sami oceńcie. Jest tu dużo fantastyki. Puściłem trochę wodze wyobraźni. Od razu uczulam, że nie jest banalne. A może jest? Zapraszam do przeczytania. :)))

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Biblioteka:

Finkla

Oceny

Inwazja zła

O pierwszej dwadzieścia cztery w nocy, na niebie nad Polską można było zaobserwować dziwne zjawisko. Jasnoczerwony punkt mknął jak spadająca gwiazda. I nikogo by to nie zdziwiło, gdyby nie fakt, że ten obiekt najpierw poruszał się bardzo szybko, a potem znacznie zwolnił.

Obiekt zbliżał się do Ziemi i końcu wylądował na polu z rosnącym zbożem, jakieś dwa kilometry od siedzib ludzkich. Czerwone, identyczne kule, o średnicy około dwóch metrów przyczepione do siebie, teraz rozłączyły się i utworzyły, jakby kolonię gigantycznych egzotycznych purchawek. Te kuliste przedmioty miały bardzo niską temperaturę, tak, że ziemię wokoło skuł lód. Po chwili, z każdego wyłoniło się unoszące w powietrzu jajo o niebieskiej barwie. Poruszając się wolno, energetyczne jaja skierowały się we wszystkie strony.

To, które dotarło do osiedla mieszkalnego jako pierwsze, zbliżyło się do jednego z domów i przeniknęło przez jego ścianę. Znalazło się w pokoju dziecinnym, gdzie w łóżeczku spało niemowlę. Zanim dziecko się obudziło, niebieski byt zbliżył się i zaczął je wchłaniać. Potem drżąc, zmienił na kilka sekund swój kolor na jasny biały, by następnie przejść w stan letargu, który miał trwać przez resztę nocy i cały kolejny dzień.

Rano, matka dziecka weszła do pokoju. Temperatura była tu tak niska, że zaczęła drżeć, a z ust buchnęła jej para. Zszokowało ją to co ujrzała, lecz nie zastanawiała się, teraz myślała tylko o jednym. Podbiegła do łóżeczka i zrozpaczona zaczęła głośno szlochać, bo jej mały chłopczyk był teraz zamarzniętym na kamień trupem.

Tej nocy przybysze z kosmosu uśmierciły jeszcze sześć osób. Poruszały się wolno, ale konsekwentnie i bezlitośnie. Gdy wzeszło słońce, wszystkie zapadły w letarg i były niegroźne, choć nadal bardzo oziębiały otoczenie.

Sprawa rozniosła się dzięki mediom. Pewnie mało kto by uwierzył w atak obcych, gdyby nie nagrania pokazane w telewizji. Ludzie na całym świecie ujrzeli zamarznięte zwłoki pechowców i niebieskie, budzące teraz grozę istoty.

Pewien mężczyzna strzelbą, wypalił dwa razy do nieproszonego gościa. Naboje przeleciały jakby nie napotkały żadnej przeszkody. Ktoś inny próbował polać obcego benzyną i podpalić. To również nie odniosło żadnego skutku.

Trzeba było coś zrobić, bo sytuacja wydawała się bardzo groźna. Jedyne co mogło być rozsądne to ewakuacja. Potem, gdy zaszło słońce zjawy rozpoczęły swoją zabójczą ekspansję planety Ziemi.

I tak, drugiej nocy życie straciło kolejne cztery osoby. Za każdym razem sytuacja była identyczna. Zjawy brnęły do przodu, przenikały ściany, i w żaden sposób nie można było ich powstrzymać.

Poruszały się powoli. Tak więc z bezpiecznej odległości, naukowcy mogli prowadzić obserwacje i eksperymenty.

Zauważyli jak istoty po około dwudziestu godzinach od uśmiercenia człowieka zaczęły się rozmnażać. Gdy to robiły, zatrzymywały się, następnie wydając dziwne buczące dźwięki powielały się. Z jednego niebieskiego jaja powstawało kilkadziesiąt innych.

Wszystkich ogarnęło przerażenie.

 

&&&

 

W więziennej jednoosobowej celi, na pryczy leżał dwudziestoośmioletni mężczyzna o imieniu Tomek, odbywający karę dożywocia za morderstwo. Dokonał je na zboczeńcu, który zgwałcił jego dziewczynę.

Tak jak wszyscy, zafascynowany śledził w telewizorze niezwykłe wydarzenia ostatnich dni. Godzina była już późna, zamknął więc oczy i próbował zasnąć. Rozmyślał o ataku przedziwnych istot i kompletnie nie podejrzewał jak ważną rolę w tym wszystkim przyjdzie mu zagrać. Nie minęło wiele czasu, jak zmorzył go sen.

Sen ten był tak realistyczny, że na początku myślał, że umarł. Naokoło niego były gwiazdy, a przed nim planeta Ziemia. Znajdował się bardzo daleko od niej, pewnie jakieś kilka tysięcy kilometrów, lecz był pewny, że to Ziemia. Widać było niebieskie oceany i zielone lądy. Zbliżał się do niej z ogromną szybkością. Po niespełna minucie, znalazł się na lądzie, a był nim północny biegun polarny. Ujrzał po lewej żerującą grupę pingwinów, a naprzeciwko jaskinię lodową. Z niej po chwili wyszedł osobnik o tak dziwnej budowie, że Tomek choćby chciał, nie potrafiłby go opisać w szczegółach. A gdyby spróbował zajęłoby mu to więcej niż dziesięć minut.

– Jesteś wybrany – powiedziała istota. Następnie wytłumaczyła mu jak ma zniszczyć obce byty, na które wydawałoby się nie ma sposobu.

Potem się obudził i analizował to, co właśnie mu się przydarzyło. Tej nocy już nie zasnął.

 

&&&

 

Robił co było w jego mocy, by opuścić więzienie. Dzwonił i pisał do mediów, napisał też do prezydenta. Tłumaczył, że miał wizję i wie jak zniszczyć istoty, które przybyły z kosmosu i zabijają ludzi. Większość tych, z którymi się skontaktował pomyślała, że zwariował inni, że to pretekst, by wyjść na wolność. Dlatego jego starania nic nie dały.

Musiał czekać na przepustkę, którą miał dostać za szesnaście dni.

W tym czasie, istoty z kosmosu penetrowały ziemię zabijając każdego człowieka, który stanął im na drodze, a także rozmnażały się. Nie było żadnego wyjścia, prócz ucieczki. Dodatkowo odkryto, że miejsca, przez które przeszły jajowate, niebieskie byty, zostały czymś skażone i działały destrukcyjnie na organizm ludzki. Zarówno fizycznie jak i psychicznie.

W momencie, gdy mężczyzna, który miał ocalić ludzkość wyszedł na przepustkę, było już sześćset dwanaście morderczych jaj i nadal nikt nie znał sposobu jak je zabić.

 

&&&

 

Gdy Tomek uśmiercił pierwszą obcą istotę, rozniosła się o tym plotka. Dopiero wtedy uwierzono, że jest wybrańcem.

Zjechali się reporterzy, i teraz miał uczynić to na oczach wszystkich. Nie było to wcale trudne, ani skomplikowane, ale potrzebował do tego swojej dziewczyny, mogli zrobić to tylko razem.

Stojąc dwa metry przed niebieskim unoszącym się w powietrzu jajem, chwycili się za ręce i wymienili pocałunek, następnie podeszli i dotknęli go dłońmi. Jednocześnie działo się coś dziwnego, ale widzieli to jedynie zgromadzeni w pomieszczeniu, Tomek i jego dziewczyna dowiedzieli się o tym później.

Po pocałunku zamienili się w jasną gorącą kulę, która zbliżyła się do niebieskiego jaja, a gdy zetknęła się z nim, pękło wydając głośny huk i nic z niego nie zostało.

Wszyscy zaczęli krzyczeć i wiwatować z radości. Tomek jednak zasłabł i osunął się na podłogę nieprzytomny. Zawieziono go do szpitala. Tam lekarz po zbadaniu określił, że wszystkie czynności życiowe są w normie i chyba nic mu nie jest. Nie potrafił nic więcej powiedzieć.

Bohater ocknął się po dwóch godzinach i odezwał się do swojej dziewczyny, która przy nim czuwała:

– Muszę coś powiedzieć do wszystkich ludzi. Najlepiej jakbym wystąpił w telewizji. Przekaż moją prośbę, jak się pospieszymy może już nikt nie zginie.

– Dobrze – odpowiedziała delikatnie gładząc go dłonią po twarzy. – Poinformuję kogo trzeba.

Nie minęło pół godziny, jak wszystko zostało przygotowane. Tomek siedział na krześle, a kilka kamer zwróconych było na niego. Dano mu znak i zaczął mówić:

– Witajcie, mam na imię Tomek i kilkanaście dni temu przyśniła mi się istota, która powiedziała mi jak zapobiec zagładzie ludzkiego gatunku na Ziemi. Odbywałem wtedy karę w więzieniu. Robiłem wszystko, by wyjść na wolność, lecz wzięto mnie za wariata. W śnie dowiedziałem się, że byty, które nas zaatakowały, są zupełnie innej natury, niż ludzie. Przemierzają kosmos by zabijać. Żywią się bólem i strachem. Są „złe” w pełni znaczenia tego słowa. Można je zabić tylko miłością. Musi jednak to być miłość naprawdę niezwykle silna. Silniejsza od ich nienawiści. Na świecie jest bardzo mało osób żywiących do siebie aż tak mocne uczucie. Po niezwykłym śnie, który miałem w więzieniu w mojej głowie, niczym zapisane na kartce, pojawiły się informację o tych osobach. Teraz je wymienię i chyba każdy domyśla się, że trzeba je tu sprowadzić.

Następnie zamknął oczy i powoli mówił: „Niemcy, miasto Essen, małżeństwo o nazwisku Wankle, Lukas i Helga. Stany Zjednoczone, miasto Henderson, rodzeństwo Miller, Johan i Katherine. Brazylia, miasto Manaus, przyjaciele Lavinia Weira i Miguel Souza…”

Nie trwało to długo, wymienionych par było bowiem osiem.

Nagranie Tomka poszło w świat i obejrzeli je ludzie we wszystkich państwach świata. Wymienione osoby również zobaczyły materiał, który puszczano wiele razy a także udostępniono go na internecie.

Wszyscy wymienieni na nagraniu niezwłocznie wyruszyli do Polski. Później padło pytanie, zadane im przez ciekawskich; „Czy faktycznie się kochacie”? Odpowiadali radośnie, że rzeczywiście, ich uczucie jest silne. Zresztą nawet mało bystra osoba widziała, jak na siebie patrzą, jak do siebie mówią i jak zachowują się w swoim towarzystwie.

 

&&&

 

Nikt z ludzi już nie zginął. Stało się to dzięki ewakuacji tych, którzy byli zagrożeni i oczywiście dzięki kochającym się ogromną miłością parom. Bez problemu zniweczyły one plany tej niezwykle dziwnej, zagadkowej, ale i przerażając swoją naturą zbiorowości unicestwiając ją wyłącznie manifestowaną przez siebie miłością.

Gdy ostanie niebieskie jajo zostało zniszczone, ruszyli w miejsce, gdzie wszystko się zaczęło. Gdzie wylądowały czerwone kule, z których wyłoniły się agresywne istoty.

Nie zdążyli jednak, zanim dotarli do nich uniosły się i odleciały. Prawdopodobnie skierowały się niszczyć inne cywilizacje, w których nie istniała miłość.

Koniec

Komentarze

Cześć dawidiq150 !!!

 

Czytało się w miarę dobrze. Trochę jednak jest to banalne. Pisałeś lepsze ale nie poddawaj się widzę, że zrobiłeś postępy. Powodzenia!

 

Pozdr.

Jestem niepełnosprawny...

Cześć, Dawid! 

 

Ładnie to wymyśliłeś, ale to wygląda na streszczenie głównej linii fabularnej dłuższej historii. Znów masz bardzo relacyjny sposób opowiadania, mało angażujący czytelnika. 

Masz bohatera, ale trudno cokolwiek o nim powiedzieć – wszystko idzie mu wyjątkowo łatwo (nawet wyjście z więzienia – wystarczy poczekać), podobnie jak całej ludzkości łatwo udało się wypędzić obcych. Musiała być miłość, ale od początku wiedzieli kto jest "obdarzony mocą". 

Techniczne całkiem fajnie :) 

 

Pozdrawiam

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Hej Krokus !!!!

 

Super, cieszy mnie taka ocena. Kilka miłych słów mam nadzieję, że szczerych. Czyli te same błędy. Muszę następnym razem zwrócić na to większą uwagę. Nie wiem czy czytałeś “To” Stephena Kinga bo ja miałem jeśli nie taki sam to podobny pomysł. I gdy sobie to uświadomiłem to zdecydowałem się napisać to opowiadanie.

 

Dziękuję i pozdrawiam!!! :)

Jestem niepełnosprawny...

Bardzo pobieżnie opowiedziana historia i taka prościutka – ot pojawili się przybysze z kosmosu, zaczęli się mnożyć i zabijać ludzi, a niejaki Tomek doznał we śnie olśnienia, jak ich pokonać. I już. Zastanawiam się też, jakie znaczenie miało to, że siedział w więzieniu?

Jeśli chodzi o wykonanie – dostrzegam postęp. ;)

 

zmie­nił na kilka se­kund swój kolor na jasny biały… → Masło maślane – czy kolor biały może być ciemny?

 

Pe­wien męż­czy­zna strzel­bą, wy­pa­lił dwa razy do nie­pro­szo­ne­go go­ścia.Pe­wien męż­czy­zna dwa razy wypalił ze strzelby do nie­pro­szo­ne­go go­ścia.

 

dru­giej nocy życie stra­ci­ło ko­lej­ne czte­ry osoby. → …dru­giej nocy życie stra­ci­ły ko­lej­ne czte­ry osoby.

 

przy­śni­ła mi się isto­ta, która po­wie­dzia­ła mi jak za­po­biec… → Czy oba zaimki są konieczne?

 

W śnie do­wie­dzia­łem się… → We śnie do­wie­dzia­łem się

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Cześć regulatorzy !!!

 

Dzięki, powiem ci nawet, że trochę trudno mi uwierzyć, że mnie pochwaliłaś za postęp w wykonaniu, bo to jakoś tak samo przyszło. Chyba się wyćwiczyłem. I zawsze brałem poprawki do serca, próbując je dobrze zapamiętać.

 

Z tego co pamiętam to chciałem podkreślić tzn. to była ważna część fabuły, że Tomek darzył swoją dziewczynę tak wielką miłością, że dopuścił się morderstwa na tym kto ją skrzywdził. Ta miłość go wręcz zaślepiła. Ja trochę chyba przesadziłem z głębią jaką chciałem przekazać :) Na przykład istota na biegunie miała być kimś, kto chronił ludzkość takim jakby bogiem ale nie do końca :) (który do tego żyje na biegunie i na orbicie okołoziemskiej – to chyba przesadziłem)

 

Pozdrawiam :)))))

Jestem niepełnosprawny...

Uwierz, Dawidzie. Nie mam zwyczaju chwalić kogoś tylko dlatego, żeby mu zrobić przyjemność. A Ty zasłużyłeś na pochwałę. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Hej Dawid,

 

Przeczytałam. Pomysł całkiem ciekawy – może nie oryginalny, ale ładnie ujęty, zaintrygowały mnie te “kule”. Zwłaszcza na początku podobał mi się sposób narracji – potem wszystko zaczęło pędzić i ta akcja biegła tak trochę “po łebkach”, zamiast się “rozwijać”.

Muszę niestety stwierdzić, że samo rozwiązanie problemu obcej inwazji wydaje mi się… hm… naiwne? ^^’ A może gdybyś przedstawił to w jakiś ciekawszy sposób… Tak jak stwierdził Krokus, byłoby ciekawiej, gdyby nie wymienił po prostu tych wszystkich ludzi z nazwiska. Zresztą to kolejna “naiwna” sprawa – na całym świecie – tylko osiem (dziewięć) par? ;> I dlaczego ta “boska” istota wybrała do swojego objawienia akurat kogoś, kto siedział w więzieniu i nie mógł zareagować natychmiast? Myślę, że te kilka spraw można by dopracować – i opowiadanie mocno by na tym zyskało.

Wracając do tych wymienionych nazwisk – popatrz, mogłeś wprowadzić dodatkowy, hm, “wątek” – ludzie próbowaliby i przekonywaliby się, czy naprawdę się kochają. Byłyby tragedie, ale może i swego rodzaju “oczyszczenie”, przejrzenie na oczy? I radość dla tych, którym by się udało. ;)

 

Wyłapałam sporo błędów interpunkcyjnych i innych. Te, które pamiętam:

 

I nikogo by to nie zdziwiło

Ja wyrzuciłabym to “I” na początku.

 

na polu z rosnącym zbożem

A jakie zboże miało tam być? ;) Ok, może być kiełkujące itp., ale IMO nie brzmi to zgrabnie. Może: na porośniętym zbożem polu? Szumiącym zbożem polu…?

 

Po chwili, z każdego wyłoniło się

Bez przecinka. Albo i bez “po chwili”: Z każdego wyłoniło się…

 

tak, że ziemię wokoło skuł lód

Bez przecinka.

 

Czerwone, identyczne kule, o średnicy około dwóch metrów przyczepione do siebie, teraz rozłączyły się i utworzyły, jakby kolonię gigantycznych egzotycznych purchawek.

To bardzo ładne zdanie, ale zmieniłabym dwie rzeczy:

Napisałabym, ile tych kuli było – ja wyobraziłam sobie dwie i chwilę później musiałam dostosować obraz. ;)

Bez przecinka przed “jakby”. Przecinek przed “przyczepione”. Może też – “sczepione ze sobą”?

Kilkanaście identycznych, czerwonych kuli o średnicy około dwóch metrów, sczepionych ze sobą, teraz rozłączyło się i utworzyło jakby…

 

W momencie, gdy mężczyzna, który miał ocalić ludzkość wyszedł na przepustkę, było już sześćset dwanaście morderczych jaj

Hm… Na mój gust powinno ich być trochę więcej? ^^’ Miały pewnie jakieś trzy tygodnie, rozmnażały się chyba codziennie – a może ich potomstwo również…? I przecinki:

W momencie gdy mężczyzna, który miał ocalić ludzkość, wyszedł na przepustkę, było już sześćset dwanaście morderczych jaj

https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Przecinek-w-zdaniu-zlozonym;16279.html

https://www.jezykowedylematy.pl/2019/07/kiedy-w-chwili-gdy-kiedy-w-chwili-gdy-cofanie-przecinka/

Dużo tu przecinków, więc ten pierwszy bym usunęła. Po “ludzkość” jest konieczny, to wtrącenie.

 

A gdyby spróbował zajęłoby mu to więcej niż dziesięć minut.

IMO – kompletnie niepotrzebne, niezgrabnie doprecyzowanie. ^^’

 

pojawiły się informację

Informacje.

 

IMO:

Stało się to dzięki ewakuOWANIU tych, którzy byli zagrożeni , i (oraz) oczywiście dzięki kochającym się ogromną miłością parom. Bez problemu zniweczyły one plany tej niezwykle dziwnej, zagadkowej, ale i przerażającEJ swoją naturą zbiorowości , unicestwiając ją wyłącznie manifestowaną przez siebie miłością.

Gdy ostatnie

 

Gdy ostanie niebieskie jajo zostało zniszczone, ruszyli w miejsce, gdzie wszystko się zaczęło. Gdzie wylądowały czerwone kule, z których wyłoniły się agresywne istoty.

Nie zdążyli jednak, zanim

IMO:

Gdy ostaTnie niebieskie jajo zostało zniszczone, ruszyli do miejsca, gdzie wszystko się zaczęło. Tam, gdzie wylądowały czerwone kule.

Nie zdążyli jednak. Zanim (…)

 

Tak jak mówię, trochę naiwnie ^^’ – nienawiść zwalczana miłością, i już – ale nie było źle. ;)

Pozdrawiam :D

 

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Interesujący pomysł, żeby kosmitów zwalczać miłością. Trochę naiwny (uważam, że miłość jest przereklamowana), ale niech Ci będzie.

Wątpię, że bohater dostałby dożywocie za jedno morderstwo. Zwłaszcza, że można je podciągnąć pod afekt.

a był nim północny biegun polarny. Ujrzał po lewej żerującą grupę pingwinów,

Pingwiny żyją z drugiej strony, w okolicach południowego. A na samych biegunach to już chyba w ogóle niewiele życia da się znaleźć, bo nie ma co jeść.

Babska logika rządzi!

DHBW dzięki za poświęcony czas na poprawki :) Uwagi są jak najbardziej właściwie. Jak najbardziej się zgadzam z kwestiami logiki. No niestety popełniam błędy logiczne w niemal każdym opowiadaniu i muszę zwrócić następnym razem na to uwagę.

Jeśli się nie mylę to jesteś nowa na portalu. Więc chciałem cię serdecznie przywitać :))) Portal robi wielką robotę a raczej ludzie, którzy tu są. Nie wiem jak dla innych ale dla mnie na pewno.

Powodzenia, pozdrawiam!!!!!!!

 

Finkla miło mi, że do mnie zawitałaś :) Podobno będzie jakiś zlot uczestników w Warszawie? Dla mnie niestety za daleko. Jak by był w Krakowie to bym na pewno przyjechał. 

 

Pozdrawiam!!!

Jestem niepełnosprawny...

Dziękuję za serdecznie przywitanie ;)

 

W nagrodę wytykam jeszcze jeden błąd, o którym mi się przypomniało:

 

Dokonał je na zboczeńcu, który zgwałcił jego dziewczynę.

Dokonał go (morderstwa).

 

;p ;p

 

Pozdrawiam ;)

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Hej dawidiq150

Jak zawsze, dobrze się czytało. Fajna, krótka historia.

 

Oczywiście dodam swoje parę groszy:

– Wiem, że mordercy w Polsce wychodzą na przepustkach, ale warto to jakoś usprawiedliwić w opowiadaniu. Morderstwo w afekcie, plus dobre sprawowanie. A jak piszesz “zabił i wyszedł na przepustkę” to ja zrobiłem wielkie oczy.

– Miłość wszystko zwycięży, ale w tekście sci-fi, spodziewałem się jakiegoś biologicznego wytłumaczenia tego fenomenu.

 

Pozdrawiam

Dzięki Ramshiri !!!

 

Pozdrawiam!!!

 

Cieszę się, że tekst mógł się spodobać :))) Dzięki.

Jestem niepełnosprawny...

Cześć,

 

Niestety opowiadanie mnie zupełnie nie zaciekawiło :(

 

BTW, z ciekawości, o co chodzi z Twoim pierwszym komentarzem?

Nowa Fantastyka