- Opowiadanie: Troystrum - Dlaczego nikt dziś nie zna Cenevirona?

Dlaczego nikt dziś nie zna Cenevirona?

Taki tam szorcik, inspirowany obecnymi wydarzeniami, ale i wojną w ogóle. 

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Biblioteka:

drakaina, Użytkownicy

Oceny

Dlaczego nikt dziś nie zna Cenevirona?

Bo przecież nie znasz Cenevirona, prawda? Ja też nie, i nic dziwnego, bo ktoś taki nigdy nie istniał. No dobrze, przesadzam, ale o tym zaraz.

Była sobie kiedyś wojna, której nikt nie potrzebował, nikt o nią nie prosił i nikt nie pytał. Po prostu trzeba było w niej ginąć, i tyle. A ginęli głównie mężczyźni, bo to jeszcze był czas, gdy kobiet z reguły nie brano do wojska. W każdym razie, jednym z tych mężczyzn był… no właśnie, Ten Mężczyzna.

Bo wiadomo tylko, że to był mężczyzna, że dostał pierwszą kategorię i że wywieziono go na front. Jeden z komisjujących powiedział mu pewnie, choć nie dosłownie: "Ty giniesz na froncie!". Rzeczywiście, Ten Mężczyzna przetrwał trzy dni w okopie. Stres był jednak ogromny. Trzeciego dnia zwyczajnie nie wytrzymał i zemdlał, na krótką chwilę, więc nikt nawet nie zauważył.

W ciągu tych kilku sekund Mężczyzna przeniósł się w kompletnie inne miejsce, na wrzosowisko, gdzie wiał lekki, ciepły wiatr, a słońce miło przygrzewało. Było to tak różne od zimnych, mokrych okopów, że Mężczyzna poczuł się szczęśliwy jak nigdy wcześniej. Widział stado saren, które pasły się niedaleko i nie przejmowały się jego obecnością, a pośród nich stał człowiek i… uśmiechał się.

Mężczyzna ocknął się w ogniu walk, wiedział jednak, co chce zrobić. Gdy nadeszła noc i walki na moment ustały, Mężczyzna pożyczył od kogoś kawałek papieru i ołówek i napisał: "Choć nasz świat już leży w gruzach, bez nadziei na ratunek, to gdzieś tam, hen, daleko, istnieje inny, lepszy świat, piękny i pokojowy, gdzie wojny to bajki, którymi straszy się dzieci".

Ten mężczyzna zginął następnego dnia. Przed śmiercią oddał kartkę jednemu ze współtowarzyszy, lecz tamten zgubił ją w wirze walk.

Dlaczego nikt dziś nie zna Cenevirona? Bo Ceneviron żył jedynie w głowie Tego Mężczyzny, tam, wśród saren na wrzosowisku, i wraz z Mężczyzną zginął.

Aż strach pomyśleć, ilu takich Cenevironów zginęło w walce, która nie miała sensu.

Koniec

Komentarze

Cześć!

 

No, jakaś historyjka, bardziej w stylu opowieści z przestrogą, ale brak tutaj bohatera, brak emocji, ledwo zarysowane tło jakiejś wojny i w sumie tyle. Przeczytałem bez przykrości, ale pewnie do jutra tekst odparuje z mojej głowy.

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Widzisz, Troystrumie, rozumiem. Podzielam emocje, refleksję, może ból i wszystko inne, lecz całą parę skierowałbym na pomaganie ze wszystkich sił Ukrainie, jej mieszkańcom, tym którzy uciekają, pozostają, walczą oraz dokonywaniem naprawdę dobrych wyborów u nas, a szybkie myśli kierowałabym do pamiętnika, póki co. 

Nie cierpię, użyłabym mocniejszego słowa, ale wszystko wydaje mi się powoli pozbawiane znaczenia, gdy ginie życie, skazanych. Są bez wyboru jak wystrzeliwane naboje. Zostaje łuska, ona nigdy nie ginie. To nie jest gra.

 

Literacko jest so-so. Bardziej uderzyło mnie w warstwie treściowej niż warsztatowej. Ciele prowadzone na rzeź, choć, gdy na chwilę wróciłam do tekstu i nad nią warto byłoby się pochylić. Podrzucę dwie rzeczy związane z Mężczyzną, tak o nim mówisz:

*Czasami jest pisany dużą i małą literą, warto ujednolicić.

*Tu zerknij na niepotrzebne powtarzanie:

W ciągu tych kilku sekund Mężczyzna przeniósł się w kompletnie inne miejsce, na wrzosowisko, gdzie wiał lekki, ciepły wiatr, a słońce miło przygrzewało. Było to tak różne od zimnych, mokrych okopów, że Mężczyzna poczuł się szczęśliwy jak nigdy wcześniej. Widział stado saren, które pasły się niedaleko i nie przejmowały się jego obecnością, a pośród nich stał człowiek i… uśmiechał się.

Mężczyzna ocknął się w ogniu walk, wiedział jednak, co chce zrobić. Gdy nadeszła noc i walki na moment ustały, Mężczyzna pożyczył od kogoś kawałek papieru i ołówek i napisał: "Choć nasz świat już leży w gruzach, bez nadziei na ratunek, to gdzieś tam, hen, daleko, istnieje inny, lepszy świat, piękny i pokojowy, gdzie wojny to bajki, którymi straszy się dzieci".

Podkreślenie drugie i czwarte – możesz spokojnie wykreślić, tj. usunąć.

 

pzd srd

a

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

A mnie się podoba, że to jest takie krótkie i więcej nic nie ma. Oczywiście, to można by rozwinąć w opowiadanie, jest tu potencjał fabularny, ale czy ja wiem, czy to byłoby dobrze? Mogłyby z tego wyjść liczne dobre i ciekawe opowiadania, ale jak dla mnie moc pomysłu, tego twista o ginących wyobrażonych bohaterach, jest mocniejsza w szorcie. Może jeszcze mocniejsza byłaby w drubblu (200 słów), bo na drabbla (100 słów) za dużo treści, teraz słów masz ok. 300.

 

Mam tylko problem z “Tym Mężczyzną”. Zabieg z nienazwanym Jedermannem/Everymanem jest dobry, ale zastanawiam się, czy nie powinieneś go nazywać Człowiekiem, co najwyżej w tym passusie o poborze zaznaczyć, że był mężczyzną. Jedermann powinien być jak najmniej dookreślony.

Stylistycznie postawiłabym na minimalnie większą poetyckość.

Ale ogólnie daję klika, nawet jeśli trochę na wyrost.

 

http://altronapoleone.home.blog

Mi się podoba. Jest proste, niedomówione, a mimo to przejmujące.

Lożanka bezprenumeratowa

Troystrumie, rozumiem, że taki miałeś pomysł na podzielenie się refleksjami na temat ostatnich wydarzeń, ale cóż, do mnie szort nie przemówił.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Cześć!

 

Chyba najbardziej kojarzy mi się to z traktowaniem ludzi jak pionki i wysyłanie ich na śmierć.

Była sobie kiedyś wojna, której nikt nie potrzebował, nikt o nią nie prosił i nikt nie pytał. Po prostu trzeba było w niej ginąć, i tyle.

To jest jak dla mnie zbyt duże uproszczenie, niestety wojna zawsze ma powody i zawsze są tacy, którzy jej “potrzebują” z różnych powodów. Inna sprawa to pytanie, czy taki zwykły szeregowy wie, o co tak naprawdę walczy.

 

Ja to właśnie tak odebrałam – jako parabolę spojrzenia kogoś, kto nie ma pojęcia, o co chodzi. A może raczej powody wojny nie dotyczą go osobiście, są sprawami ludzi bardzo od niego odległych. To dość popularny trop w literaturze antywojennej. Weź takiego Szwejka – tam jest, że “zabili nam Ferdynanda”, ale w zasadzie na tym kończy się poczucie, że wojna jest o coś, a i o to nie bardzo jest.

Co ciekawe, wygląda na to, że obecnie mnóstwo rosyjskich żołnierzy nie bardzo wie, po co zostali posłani na Ukrainę…

http://altronapoleone.home.blog

Szorcik skłonił mnie do refleksji i naprawdę zrobił wrażenie. Ode mnie też biblioteczny kliczek, bo czemu nie? :)

Warstwa techniczna może mnie nie powaliła, aczkolwiek przesłanie mi się podoba. Ile to pomysłów i pragnień poległo, w powodu chorych ambicji wielkich tego świata.

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

No, ilu Cenevironów, a ilu Einsteinów… Z przesłaniem zgadzam się tak mocno, że aż wydaje się banalne.

I tylko fantastyki brakuje.

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka