- Opowiadanie: Corrinn - Przywołanie poetów

Przywołanie poetów

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Przywołanie poetów

Słońce chowało się za horyzont niby tonący galeon. W Fantazopolis wieczór mijał jak wszystkie wieczory. Ludzie kłócili się, zachwalali swoje opowieści i spuszczali pieseły ze smyczy, gdy okazywało się, że pozostali nie podzielają ich zachwytu.

Jednak poza murami miasta ktoś nie zajmował się literaturą. Naprawdę, są i tacy, którzy jej nie lubią. Nazywamy ich krytykami literackimi.

Wokół kręgu, wewnątrz którego syczały niedopałki książek, podręczników i tomików poezji nowoczesnej, pięć zakapturzonych postaci odmawiało niezrozumiałe modlitwy, trzymając się za ręce niby teletubisie w ekstazie.

 

*

 

Tarnina obudziła się z bólem głowy. Czuła, że coś jest nie tak. Bardzo nie tak. Włączyła komputer i monitoring. Piętnaście ekranów ukazywało różne miejsca w Fantazopolis. Jej uwagę przykuł widok bramy miasta. Niepokojąco otwartej.

Zadzwonił smartfon. Tarnina odebrała i pobladła na twarzy. Głos ze słuchawki wołał:

– Kto ich wpuścił do miasta? To straszne!

– Co się stało?

– To… Autorzy fragmentów wierszy…

 

*

 

Tarnina otworzyła szafę, aby znaleźć bardziej odpowiednie ubranie niż pidżama w kucyki My Little Pony. Pośród sukienek, spódnic i kapeluszy odnalazła ubiór, którego szukała. Strój na wszelki wypadek.

Peleryna Superwoman oraz szpilki odrzutowe, których używała do przemieszczania się po mieście, dopełniały całości. Wyglądała teraz jak wielcy tego świata: Batman, Conan, Rincewind. No, może oprócz tych szpilek.

Otworzyła okno i wyleciała w mroźne powietrze budzącego się poranka.

Szybowała nad domami, uważając, aby nikt jej nie zobaczył. Tak to jest z superbohaterkami, wolą pozostać niewidzialne. Przynajmniej do czasu.

Zastała ich piszących w bramie i spożywających duże ilości alkoholu. Natchnienie idzie w parze z alkoholizmem, każdy to wie. Czasami wystarczy jeden dobry łyk, aby słaby tekst nagle wydawał się piórkowy. Ba, wtedy można nawet taki napisać. Na szczęście Tarnina była trzeźwa.

Nie podleciała bliżej. Do poetów trzeba podchodzić ani szybko, ani wolno, lecz w optymalnym tempie, aby ich nie przepłoszyć. Postanowiła podsłuchać, o czym rozmawiają.

– No i wtedy ja mówię: goń się, leszczu – mówił jeden z poetów. – A on, że mi się średniówka przesunęła.

– I co zrobiłeś? – dopytywał inny.

– Przesunąłem mu zęby.

– I tak trzeba z takimi – skwitował najstarszy ze zgromadzonych, który miał największe berło. Widocznie przywódca. Tarninie wydał się znajomy z tą opadającą na oczy koroną i w stroju z tiulu i sztucznej pozłoty. Był także szerszy niż wyższy, co świadczyło o jego pozycji społecznej.

Tarnina w końcu poznała go i wyszła z cienia.

– Rybo, co ty tu robisz?

Wywołany do tablicy odwrócił się w jej kierunku, nieco się zachwiał, ale nie stracił animuszu.

– Czekam na przyjaciela. No i spożywam piwo z tymi oto miłymi młodymi ludźmi.

– To jeszcze rozumiem. Ale… Przecież to poeci. W dodatku fragmentaryczni.

– Słuchaj – odrzekł Ryba. – Świat się zmienia, czasy się zmieniają. Trzeba przyjąć na klatę to, co daje los.

– Piłeś.

– Jeszcze jak.

 

*

 

Szok i niedowierzanie. Tarnina poznała poetów, ale nie zgodziła się dołączyć do ich bractwa. Ryba opowiadał dowcipy godne króla. Poeci spili się i zapomnieli o poezji. A potem przybył przyjaciel Ryby.

– Dobry wieczór – powiedział Beryl.

– Przecież nie ma dwunastej.

– A, przepraszam. Przyzwyczajenie.

– To mój przyjaciel Beryl – przedstawił grzecznie poetom pierwszego szeryfa Rzeczypospolitej – Nie jest taki straszny, na jakiego wygląda.

– Czy ty nazwałeś mnie przyjacielem? – Beryl wyraźnie się nastroszył.

– Nie, nie – zaprzeczył Ryba. – Musiałeś się przesłyszeć.

– Do rzeczy – rzekł Szeryf, który wolał nie brnąć w tę rozmowę. – Zebraliśmy się tutaj, aby powitać te oto… eee… świeżynki, w mieście pisarzy…

– Ty chyba nie chcesz ich przyjąć? – przeraziła się Tarnina, ale widząc, że Beryl sięga do kieszeni po żółtą kartkę, umilkła.

Jeden z poetów beknął przez sen. Śniła mu się Nike. Całkiem naga.

– Nie mam wyboru – ściszył głos – lepiej ich przyjąć. Może sami odejdą. Nie mogę się narażać. Nie wolno dyskryminować ludzi ze względu na rodzaj literacki. Nawet poetów.

– TARDIS, o, TARDIS, miej nas w swej opiece.

 

*

 

Impreza w bramie u poetów dobiegała końca. Wszyscy przeszli na drugą stronę, aby podziwiać zachód słońca. Niestety, dzisiaj go nie było. Słońce nie mogąc już znieść rymów częstochowskich (a może sucharów Ryby?) postanowiło rozpłynąć się we mgle, zamiast normalnie zatonąć. Miejmy nadzieję, że jutro zamierza wzejść.

Tarnina wyczekała dobry moment, aby wysonacić się z imprezy, na której nie chciała być. Coś pękło w jej duszy. Nie o taki portal walczyła. W dodatku ci nowi „koledzy” nie bardzo się jej podobali.

Postanowiła pójść po radę do Świątyni Arnubisa.

– Wielebny, nie wiem już co czynić.

– Słucham cię, córko.

Tarnina spojrzała w twarz Dzika. Pomimo wieku nie mógł być jej ojcem. To niedopuszczalne w dzisiejszych czasach. Takie ojcostwo. Szczególnie w świątyni.

– Wkurzają mnie poeci.

– Ech… Słyszę to już kolejny raz.

– Co mam poradzić na tę niechęć?

Dzik zamyślił się. Nawet piętnaście ukończonych fakultetów, w tym najnowsze seminarium, nie pomogło mu w odpowiedzi.

– Zjedz snickersa, nie martw się.

– Co? – zapytała zaskoczona Tarnina. Ale Dzika już tutaj nie było.

 

*

 

Tarnina postanowiła poczytać najnowsze teksty. To nie może być bardziej stresujące niż życie. W tym celu udała się na rynek, gdzie już czekali na nią poeci.

Ani jednej osoby piszącej prozą.

Tarnina nie wytrzymała i użyła swojej supermocy. Zaczęła deklamować komentarz o mocy dwóch lodówek. Długi jak Wisła, szczery jak cholera.

Eksplozja atomowa rozsadziła rynek. Zadrżały fundamenty Świątyni Arnubisa. Nawet Ryba obudził się z bólem głowy.

Poeci śmiali się i rymowali dalej.

– To klątwa… – zrozumiała Tarnina.

 

 

*

 

Superwoman szybowała po niebie jak orzeł. Walka z wiatrakami to jej specjalność. Czuła się jak Don Kichot, któremu przypięto odrzutowe szpilki.

Jej uwagę przykuł niewielki krąg na ziemi.

– To pewnie oni rzucają tę klątwę. Ja wam zaraz pokażę.

Zapikowała wdzięcznie jak sokół.

– Szymborska, Miłosz, Tuwim… Szymborska, Miłosz, Tuwim…

– Co proszę?

– Przywołaliśmy wam młodą Szymborską, a także Miłosza i Tuwima. Nie poznałaś? Każdy kiedyś zaczynał.

Uśmiechy krytyków były tak drogocenne, że można by je było wystawić na aukcję.

– Przecież… przecież to niemożliwe. Oni są do bani. Be.

Krytycy nie odpowiedzieli. Zapadli się pod ziemię i tylko ich uśmiechy lśniły jeszcze przez chwilę w umyśle Tarniny.

Po powrocie do miasta okazało się, że poetów już nie ma. Zostały po nich tylko rozbite butelki, strzępy nieczytelnych zapisków i kałuże moczu.

– No i super. – odetchnęła Tarnina. – Tylko kto to będzie, kurka wodna, teraz sprzątał?

Koniec

Komentarze

Hej, Corrin. Bardzo przyjemny tekst napisałeś i… nie było w nim śladu wiersza, czyli to również zaliczam na plus. Wszyscy bohaterowie przeżyli, co też nieczesto się tutaj widuje. A ogólnie, to dziękuję, że mogłem się uśmiechnąć w ten sobotni poranek. Pozdrawiam i powodzenia w konkursie.

 

Tak było. Właśnie tak było XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

A Tarnina, tak z rana, prosto w twarz ;-) Trochę litości dla wierszokletów! Hihi

Cześć!

 

Corrinn, no po prostu świetne. Lekka historia, ale za to poruszająca jakże ważny problem. Do tego świetna główna bohaterka, widać w tej postaci wielką determinację. Zgłaszam do biblioteki.

– To jeszcze rozumiem. Ale… Przecież to poeci. W dodatku fragmentaryczni.

– Słuchaj – odrzekł Ryba. – Świat się zmienia, czasy się zmieniają. Trzeba przyjąć na klatę to, co daje los.

– Piłeś.

– Jeszcze jak.

xD

Zabawne i śmiało poruszające odwieczną bolączkę odwiedzania portalu przez początkujących poetów.

Tarnina jak żywa. I niech się Jej Tardis spełni! ;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dzien doberek, Corrinn. Jak dla mnie latająca Tarnina to trochę za mało, abym tekst uznał za zabawny, a wrzutki typu "zjedz snickersa" "jeszcze jak", mnie troche zmroziły ;) No nic, nie znalazlem tym razem niczego dla siebie w tym tekscie, zdecydowanie nie mój humor po prostu.

Do góry głowa, co by się nie działo, wiedz, że każdą walkę możesz wygrać tu przez K.O - Chada

Sympatyczne, uśmiechnęło mnie w paru miejscach. :)

Jednocześnie poziom żartów imo nierówny, a puenta także mogłaby być zabawniejsza.

Jak na taki skromny metraż, dobry tekst!

 

Postanowiła pójść po radę do Świątyni Arnubisa.

– Wielebny, nie wiem już co czynić.

– Słucham cię, córko.

Tarnina spojrzała w twarz Dzika.

heart

Hmmm. Trochę fajnych elementów, a trochę się pogubiłam.

Skąd tu się wziął Dzik? I o którego chodzi? Jest tu użytkownik Dziko, jest Prosiaczek… Ale dlaczego w świątyni Arnubisa? Aż sprawdziłam, czyj łeb miał Anubis, ale nie, dali mu szakala.

Ale to, co zrozumiałam, było wesołe.

Tuwima ceniłam od zawsze, Szymborską polubiłam później. Nie miałabym problemu, gdyby zawitali na portal.

Uważam, że portal traktuje poetów lepiej, niż oni portal. ;-)

Babska logika rządzi!

I niech się Jej Tardis spełni! ;D

Poproszę jeszcze Władcę Czasu XD

Uważam, że portal traktuje poetów lepiej, niż oni portal. ;-)

I oto ich wdzięczność!

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Finklo, bo Arnubis jest znanym dzikiem. I nie chodzi wcale o bóstwo. :p

No dobra. Pora na odpowiedzi. :)

 

Peter Barton

Cieszę się, że się podobało. Dziękuję za miłe słowa. To chyba dobrze, że nikt nie zginął. :D

 

Tarnina

Wiedziałem. To prawie z życia wzięte. :) A może i całkowicie.

 

Alicella

Dziękuję za polecenie do biblio. :)

 

regulatorzy

Oczywiście, że się spełni. :) Na pewno. Dziękuję.

 

NearDeath

Ważne,. że w ogóle komuś się podoba. :) Jeśli coś spodobałoby się wszystkim, to znaczy, że to darmowa pizza.

 

MrBrightside

Staram się. Będzie lepiej. Zobaczysz :)

 

Finkla.

Dzięki za komentarz. Dzik to ksywka Arnubisa na Discordzie NF. Mam nadzieję, że to nie tajemnica. I tak już za późno. Trochę hermetyczne, no ale taki tekst.

Rany, nie dość, że poezja to jeszcze fragmentaryczna. Aleś pojechał ;) Tarnina jak żywa. Uśmiechnęło mi się :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Cieszę się ;)

Pomysł na Super-Tarninę walczącą z plagą fragmentarycznych wierszy – szalony, ale zabawny :) Chichrałam się w wielu momentach. Szczególnie podobały mi się odrzutowe szpilki. Mojej uwadze nie uszło także “wysonacenie się z imprezy” :P 

Mam wrażenie, że trochę zbyt dużo żartów, które są charakterystyczne tylko dla Discorda, ale i tak mi się podobało, zwłaszcza Beryl stroszący się o nazywanie go przyjacielem :D 

A oto odrzutowa Tarnina: 

Świetny rysunek, Sonato ;)

Tak, stanowczo moja obecność na Discordzie miała wpływ na to opowiadanie. Miło mi, że się podobało.

Gdybym miała taki fryz, to by było cuś :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

(…) a szpilki Tarniny

ilekroć widzę, żal mi całego Portalu,

że nikt nie znalazł u nas poety w szpitalu,

aż się księżyc przychylił do jego dziedziny.

Jeden utwór!… ów w Grecji, oparty na wodzie

między łzą a bocianem, sam!… ten tylko godzien

Portalu i poety – o reszcie – nie mówim

lub mówim: “To jest ładne… Miłosz albo Tuwim…”

(…)

 

Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać. Specjalne gratulacje należą się temu, kto odgadnie, na jakim utworze wzorowałem powyższy fragment wiersza. Teraz merytorycznie, co do pointy: nie mam pełnego przekonania. Prawda, że wczesne próby poetyckie wymienionych autorów nie były wybitne, ale też wszyscy w młodości robili inne rzeczy niż zapijanie się w bramie kamienicy (choć też czasem ciekawe… konkretnie: co Miłosz miał porabiać w bazyliańskiej celi Konrada – można przeczytać w dziennikach Iwaszkiewicza). I ta wątpliwość zaciera skądinąd słuszną uwagę, że trudno przewidzieć czyjś potencjał literacki na wczesnym etapie rozwoju.

Z drobnych uwag redakcyjnych:

– No i wtedy ja mówię: goń się leszczu

Przecinek przed “leszczu”, wołacz tego wymaga.

Superwoman szybowała po niebie jak orzeł.

A nie jak orlica?

 

Zgłoszenie do Biblioteki, jak mniemam, należy się. Dziękuję za podzielenie się tekstem i pozdrawiam!

Widziałam orła cień? :D

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

 

– Kto ich wpuścił do miasta! To straszne…

Tu brakuje pytajnika.

 

A tekst przezacny, ubawiłem się nieźle, pomimo, że dzisiejszy poranek jest wyjątkowo wstrętny. Klika daję, bo to jest dobrze napisane, płynie, a do tego śmieszy. Co ciekawe, to drugi tekst na ten konkurs, a powbijanych zbyt głeboko szpilek nie ma. U Realuca nie ma, u Ciebie jest kilka, ale to raczej akupunktura niż tortura. Chyba będę musiał się spiąć i napisać coś wrednego, żeby nie było za słodko :D:D

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Ślimak Zagłady

Owszem, zgadzam się że różnie to z tymi poetami było. Mnie raczej chodziło o to: że każdy początkujący poeta, który napisze coś, co się jako tako trzyma kupy, zaraz uważa się co najmniej za takiego Tuwima :)

 

Outta Sewer

Fajnie, że się podobało. Wiesz, chyba torturować tu nikt nikogo by nie chciał. Ale drobne uszczypliwości mogą być zabawne dla obu stron. :D

No i nadszedł czas na kolejną część naszego przewodnika po współczesnych Fantastach. Witamy w Fantazopolis!

Jak Fantazopolis to oczywiście punkt centralny w postaci pomnika Tarniny. Tarniny, która pełni tutaj rolę swego rodzaju miotającego łapankami straszydła. Jest to oczywiście nawiązanie do długiej historii najazdów na Fantazopolis barbarzyńskich wierszokletów. Wierszokletów, których sława, bogactwo oraz powszechny szacunek i prestiż… omijały wyjątkowo szerokim łukiem.

Najeźdźcy ci, jak Państwo zapewne pamiętają, padali pokotem od ostrzału ciągłym ogniem korekcyjnym. Nadmieńmy, że właśnie te najazdy dały początek słynnym szarżom, znanym jako “płoszenie wierszokletów”. Jak więc widać, Fantazopolis jest świetnym miejscem dla wszystkich miłośników historii i mimo swej skromnej powierzchni stanowi prawdziwy przewodnik po czasach inwazji prawiepoetów, a zarazem gratkę dla fanów mitologicznej Pani Wiecznego Wkurzu.

Fantazopolis, szanowni Państwo, to również doskonała okazja, by poznać nieco bliżej owoce być może niezbyt w niektórych rejonach znanej kultury oraz architektury discordiańskiej. Widzimy tu pozostałości po słynnych sucharach Ryby (którego powiązania z wierszokletami pozostają niejasne), a także prawdziwy rarytas dla miłośników zabytków – mowa oczywiście o Świątyni Dzika.

Fantazopolis położone jest na terenach humorystycznych, których poziom – co widzimy dość wyraźnie – mocno faluje. Jeśli ktoś z Państwa nie słyszał jak dotąd o wydarzeniu znanym w historii jako “pogromy wierszokletów” miejsce to należy oznaczyć w swych podróżniczych planach jako pozycję obowiązkową. Naszą dzisiejszą wizytę pozwolę sobie zakończyć fragmentem znanego w całym Fantazopolis traktatu, który jak żaden inny nawiązuje do tragicznych wydarzeń “pogromu wierszokletów”:

 

Czy to poezja, czy słowa na diecie?

Mam dość czytania dziwactw grafomana,

Czy wy tam w Grecji oleum*(3) chlejecie,

Kiedy wam wino uderza do dzbana?

I w takie walce ruszacie z piórami

Że aż atrament sam płacze nad wami?*

 

* Całość dostępna pod linkiem:

https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/24990

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

Witamy w świecie, w którym połowa żartów wymaga znajomości enefowego discorda ;) Podobało mi się bardzo. Jak to jest, że Ryba, nawet jeśli przemawia ustami innych autorów, i tak bawi? Chyba muszę się zapisać do doktora…

Relacja Beryla i Ryby śliczna, a święty Dzik cudny :D

Podobało mi się bardzo.

www.facebook.com/mika.modrzynska

CM

Dziękuję za intrygujący, kreatywny komentarz. :) Nie spodziewałem się przywołania innego mojego tekstu.

 

kam_mod

Bardzo mi miło, że podobało Ci się (i napisałaś to dwa razy!). Cieszy mnie tak pozytywny odbiór.

Zajrzałem wiedziony instynktem zabójcy (fantastycznych poetów) i doszukując się dalekiego echa moich niecnych wypowiedzi (i wątku) na temat portalowej poezji fantastycznej, ale na szczęście mnie tu nie wmieszano w intrygę. 

Za to odrobinkę ubolewam (dla innych to chyba zaleta), że w tak hermetycznym konkursie dla portalowiczów, połowa żartów jest hermetycznie “dostępna” tylko dla bywalców discorda. I może dlatego opowiadanie wywołało u mnie zaledwie połowiczne wrażenia. 

Po przeczytaniu spalić monitor.

Dziękuję za przeczytanie.

Cześć, Corrinn!

 

Discordowo hermetycznie, a że jestem od niedawna, to chyba nie wyłapałem wszystkiego. Fragmenty wierszy i końcowy twist z uznanymi poetami dobry :P Ogólnie sympatycznie, do tego krótko – w sam raz na sobotni wieczór :)

 

Pozdrówka!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Dziękuję, Krokusie :)

Przeczytałem, nie zrozumiałem nic. Komentarze ciut pomogły, ale wciąż jestem poza kontekstem.

Lekki tekst, pełen humoru. Pozwolę sobie przytoczyć niektóre perełki:

Ludzie kłócili się, zachwalali swoje opowieści i spuszczali pieseły ze smyczy, gdy okazywało się, że pozostali nie podzielają ich zachwytu.

Natchnienie idzie w parze z alkoholizmem, każdy to wie. Czasami wystarczy jeden dobry łyk, aby słaby tekst nagle wydawał się piórkowy.

Nie wolno dyskryminować ludzi ze względu na rodzaj literacki. Nawet poetów.

W ostatnim zdaniu chyba wkradła się literówka:

Tylko kto to będzie, kurka woda, teraz sprzątał?

Przeczytałem, nie zrozumiałem nic. Komentarze ciut pomogły, ale wciąż jestem poza kontekstem.

To była dość hermetyczna zabawa, wiem, że nie każdy zrozumie za co przepraszam.

 

ANDO,

Miło mi ;)

Hej, co prawda nie znam jeszcze użytkowników, którzy pojawiają się w opowiadaniu – ale i tak się ubawiłam, przynajmniej momentami. laugh

 

spuszczali pieseły ze smyczy, gdy okazywało się, że pozostali nie podzielają ich zachwytu

laughlaughlaughlaughlaugh

trzymając się za ręce niby teletubisie w ekstazie.

laughlaughlaughlaughlaugh

Czasami wystarczy jeden dobry łyk, aby słaby tekst nagle wydawał się piórkowy.

laughlaughlaugh

– Zjedz snickersa, nie martw się.

laughlaughlaughlaugh

 

Koniec mógłby być trochę lepszy, a wszystko mogłoby zostać napisane troszkę na spokojniej – ale podobało mi się. Mimo nieznajomości osób. ;)

 

P.S. Odrzutowe szpilki laughlaughlaugh xD

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Cieszę się, że Ci się podobało :) Dziękuję i zapraszam do czytania moich następnych tekstów (pisanie to ciągła nauka, dlatego specjalnie napisałem “następnych”, zamiast “poprzednich”, choć jeśli będziesz miała ochotę, nic nie stoi na przeszkodzie, by poczytać starsze teksty).

Pozdrawiam! :)

Wpadłam tu dla odprężenia i miłej lektury, i nie zawiodłam się. Mi z kolei trochę szkoda, że nie załapał się nigdzie żaden wiersz, aby podkreślić grozę klątwy :D

deviantart.com/sil-vah

Sympatyczne :)

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka