- Opowiadanie: silver_advent - Niełatwa dola ludoręba

Niełatwa dola ludoręba

Pomysł urodził się na “tu był las”, ale jakoś nie miałem siły, żeby cokolwiek napisać.

Zdaję sobie sprawę, że tekst nie jest łatwy w odbiorze. Myślę, że może być dość kontrowersyjny. Niektórym zapewne wyda się makabryczny.

Dla mnie była to literacka zabawa zmianą perspektywy, z nutą czarnego humoru, ale za to potężnym ładunkiem absurdu.

 

Bardzo dziękuję za pomoc wszystkim betującym!

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Niełatwa dola ludoręba

– Panie majster?… – zaszumiał niepewnie Jesioniec.

– Czego znowu chcesz, młody? – Dębiec stawiał ostrożnie kroki w rozmokłym błocku, poskrzypując przy każdym ruchu konarami.

– …bo jakoś tu ponuro i strasznie.

– E tam! – zirytował się stary ludorąb. – Koronę mi zawracasz, a mokradło takie, że można korzenie połamać. Pewnie, że tak. A jak ma być w lesie twoim zdaniem? Dłonie gęsto rosną, wiatr hula i świszczy, mgły poranne wstają, to się drzewu w witkach mieni. Nic to. Leź przed siebie i mnie nie denerwuj.

– Tylko te ich oczy! Sam pan majster przyzna, że wyglądają, jakby rozumnie patrzały… Aż strach bierze.

Dębiec milczał i z zadumą wodził witkami, obserwując tonące w półmroku otoczenie. Musiał w duchu przyznać, że Jesioniec, chociaż młody i strachliwy, miał jednak trochę racji. Słońce powoli wstawało nad horyzontem, a o poranku las wyglądał wyjątkowo upiornie. Na różowych ciałach gromadziła się wilgoć, rozpostarte w kierunku słońca palce powoli otwierały się, rozpoczynając codzienny proces hemosyntezy. Jamy gębowe miarowo wyrzucały dwutlenek węgla i absorbowały tlen w nieprzerwanym cyklu oddechów. Pod pokrytą rosą skórą pulsowały naczynia krwionośne. Życiodajne soki płynęły z zakotwiczonych w miękkiej ziemi stóp w stronę torsów, głów i ramion wyciągniętych ku niebu.

Na doświadczonym ludorębie takie widoki nie robiły już wielkiego wrażenia, jednak Dębiec rozumiał podenerwowanie młodego podopiecznego.

– Widzisz, Jesioniec…

– Tak, panie majster?

– Ech, też kiedyś byłem młody. Nikt nie wyrasta z toporem w pędach i nie chodzi do lasu od małego krzaka. Dlatego ja cię nawet rozumiem. Tak, masz rację, ludzie wyglądają trochę strasznie. W ciemności ich jamy gębowe przypominają dziuple, nawet palce, wyciągnięte ku słońcu za dnia, wyglądają jak młode pędy, a twarze zdają się patrzeć na przechodzące drzewa…

– No właśnie!

– Daj dokończyć, Jesioniec. Chodzi mi o to, że rzeczywiście ludzie robią nieco upiorne wrażenie. Szczególnie w półmroku, kiedy drzewu wyobraźnia pracuje, a w koronie potrafią lęgnąć się pomysły niestworzone. Warto jednak pamiętać, że w gruncie rzeczy to tylko nieruchome cielska, wypełnione krwią, kośćmi i mięsem. Tak, to przyroda, element natury. Jednakowoż element bezrozumny, pozbawiony myśli, a jak głoszą księgi, cała przyroda powinna być podporządkowana drzewu i tylko dobrostanowi drzewa służyć.

– Kiedy przy uderzeniach topora słychać coś jakby jęki…

– Głupstwa opowiadasz, Jesioniec! – zdenerwował się majster. – Cóż to za dyrdymały!? Nie byłeś w szkółce? Toć już uczony Brzoziec Białokory wyjaśnił zjawisko w sposób jasny i pełny. Wapor zgromadzony w trzewiach człowieka pod wpływem uderzeń topora podnosi się i wychodzi jamą gębową, a że przechodzi przez ciasne worki skórne, to wydaje dźwięki na podobieństwo świstu wiatru w dziupli. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego…

– Ale ja…

– Jesioniec, dobrze ci radzę. Skup się na swojej robocie. Nie filozofuj, nie mędrkuj, tylko rąb ludzi i układaj ich ciała na stosy. Po południu przyjedzie wóz, zabierze to wszystko do osady. Przynajmniej się na coś przydadzą, zamiast tylko stać i wyginać na wietrze. Z wysuszonej, pozszywanej skóry zrobi się nowe namioty, z oskrobanych kości będą rusztowania, a czaszki posłużą za lampy. Natomiast tutaj będzie wreszcie miejsce, przyjdą kolejne drzewa, pojawią się osady, szkółki, kramy. Zrobi się ruch i zatętni prawdziwe życie, a nie jakaś nędzna ludzka wegetacja.

Dębiec owinął toporek pędami i wycelował poniżej grubej, żylastej łydki stojącego w pobliżu człowieka.

– Bo widzisz, Jesioniec… Jak są plany wycinki, to trzeba brać się do roboty i rąbać. Rozumniejsi od nas nad tym siedzieli. A potem przyjdzie jakieś mądre i ważne drzewo, spojrzy z zadowoleniem na naszą pracę i zaszumi: tu był las, a teraz przynajmniej jest coś pożytecznego.

Koniec

Komentarze

Fajny szorciak. Przywiódł mi na myśl powieść M. Fabera “Pod skórą”, był tam podobny motyw, i trochę też film “Dzika planeta” Laloux i Topora. Długość odpowiednia – szczególnie, że tytułem zdradzasz właściwie całą fabułę. Ilość groteski dobrze wyważona, moralizatorstwo, którego bardzo nie lubię, na szczęście nie bije po oczach. Przyjemnie napisany zgrabny tekst.

It's ok not to.

Makabryczna ta Twoja wizja, silverze. A jednocześnie niesamowicie ujmująca, działająca na wyobraźnię. Kazała i nadal każe mi się zastanawiać, czy ci ludzie z Twojego opowiadania to świadome swojego istnienia istoty, których żywe mózgi analizują otoczenie, czy są pozbawione uczuć wyższych i myśli. Bo jeśli są, to niby nie powinno to nikogo ruszyć, są jedynie użyteczne w sposób w jaki my postrzegamy drzewa, ale jednocześnie wizja jest niepokojąca, bo może nie są – i drzewa również nie są, bo tylko my je tak postrzegamy? Z drugiej strony, jeśli nie są pozbawione świadomości, to wyrąb jakoś, w jakimś stopniu, nie wydaje się być bardziej straszny, niż trwanie w bezruchu, czucie robactwa i zwierzyny łażącej po ciele, wchodzącej w uszy, nozdrza, otwarte jamy ust, podgryzającej łydki i ścięgna, wbijającej szpony w podbrzusza, spijającej krew przez setki, a może tysiące, niewielkich ukłuć. Trwanie w bezruchu, w pełnej świadomości swojego istnienia, narażonym na wszystko co wokół może zaszkodzić, to wizja straszniejsza niż litościwe cięcie topora, jeśli wiesz o co mi chodzi. A jak już jesteśmy przy toporach, to właśnie Twój tekst ma w sobie ducha Topora ;)

Piękna makabreska, bardzo dobrze napisana. Klikam bez chwili zawahania.

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

DD – bardzo dziękuję za odwiedziny, nominację i pozostawienie opinii. Faktycznie Topor swego czasu zrobił na mnie spore wrażenie i prawdopodobnie przeformatował, bo te inspiracje sam czuję i wcale się ich nie wypieram. “La Planète sauvage” to dzieło o niezwykłej, przepięknej plastyce, takie porównania sprawiają, że się rumienię :)

Outta – Dzięki że wpadłeś i kliknąłeś :) Cieszę się, że wizja pobudziła Twoją wyobraźnię, bo z moją już robiła dostatecznie dużo psikusów i dobrze, że teraz nie jest z nią sam na sam :D

Masz rację, że bycie drzewem dla człowieka mogłoby być torturą…

A może… ktoś się gdzieś właśnie zastanawia, że bycie człowiekiem musiałoby być torturą nie do zniesienia? Myślę, że cieżko ocenić własna perspektywę, nie znając żadnej alternatywy :) Za to łatwo godzimy się na coś, co dobrze znamy. A jeśli znamy tylko to… Hmm… Czasem może i dobrze…

Co do rozumności – może czasem lepiej nie wiedzieć?

Z pewnością łatwiej się wtedy macha toporem :D

Oho, dogs też zauważyła w tym tekście Topora :) A to chyba dobrze, że skojarzenie jest aż tak wyraźne :)

Known some call is air am

Nie pierwsze to opowiadanie, w którym następuje odwrócenie ról bohaterów, ale napisane tak sugestywnie, że podczas lektury przechodziły mnie ciarki, zwłaszcza w momencie użycia topora.

 To chyba nie jest właściwe stwierdzenie, ale cóż… przeczytałam z przyjemnością. ;)

 

…Dę­biec ro­zu­miał po­dde­ner­wo­wa­nie mło­de­go pod­opiecz­ne­go.Dę­biec ro­zu­miał po­de­ner­wo­wa­nie mło­de­go pod­opiecz­ne­go.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Bardzo dziękuję za wizytę i nominację, Reg!

Cieszę się, że zrobiło wrażenie.

Poprawka naniesiona. Swoją drogą dziwne, że tego nie wyłapały narzędzia do automatycznej korekcji.

Bardzo proszę, Silverze.

A narzędzia to w końcu tylko narzędzia, nie to, co moje starcze oko. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Może uda się zapuścić korzenie w jakimś rezerwacie?!;) W każdym razie będę się rozglądać. 

Również czuję się dziwnie pisząc to, ale podobało mi się.

"...poniżej wszelkiego poziomu"

Taki absurd to ja lubię!

Świetnie Ci to wyszło, silverze. Napisane swojsko, leciutko, ubawiłem się wielce. O ile o rozumnych drzewach, entach i innych tego typu wariactwach czytałem już niejednokrotnie (sam zresztą pisałem kiedyś coś takiego), to motyw rąbanych ludzi zaskoczył mnie bardzo pozytywnie :)

 

Reg, wszyscy wiemy, że Twoje oko należy do najbystrzejszych na forum. Jasna sprawa, że jakiś tam automat nie może się z Toba równać :)

Ambush, takie zapuszczenie w korzeni w jakimś słonecznym rezerwacie, półtrwanie w słońcu i czerpanie zeń energii mogłoby być jak przyjemny sen na plaży. Byle faktycznie nic nie obłaziło, ani żaden szalony ludoręb się nie przypałętał…

Realucu, bardzo dziękuję za polecajkę wiadomo gdzie, a że Ci się podobało, to bardzo miłe. Muszę też powiedzieć, że ja dla odmiany jestem zaskoczony dość pozytywnym odbiorem tekstu, bo jest to eksperyment z mojej strony. A wiadomo jak to z eksperymentami bywa – raz wychodzi, raz nie. Ale widać, że czasem warto spróbować i będę to robił częściej.

Cześć!

 

Powiedziałabym, że opowiadanie jest bardziej niepokojące niż makabryczne. Na mnie dużo mocniejsze wrażenie zrobiłoby to opowiadanie, gdybyś pokazał mentalność drzew zamiast tak wprost wyłożyć. W takiej formie jak teraz jest to wywód, bo podajesz czytelnikowi wnioski na tacy, ale nie wciągnąłeś w ten świat, bo drzewa odbierają ludzi zbyt ludzko, za dużo mają wątpliwości co do nich. To tak jakby zamiana ról zatrzymała się gdzieś w połowie drogi. Moim zdaniem dużo mocniej by to wypadło, gdybyś pokazał działanie i rozmowy drzew zamiast wątpliwości. Mam po prostu niedosyt, bo uważam, że to genialny pomysł, ale w pewien sposób go zdusiłeś, wybierając taką formę. Niemniej jest do dobry szort i zdecydowanie biblioteczny.

Dziękuję za wizytę i klika, Alicello :)

Rozumiem co masz na myśli. Z drugiej strony – każdy kij ma dwa końce (poza tymi, które mają więcej). Z jednej strony faktycznie jedno drzewo (Jesioniec) ma jakieś obawy, co można uznać za dość dziwne, ale z drugiej strony drugie (Dębiec) przedstawia w sposób jasny stosunek całego systemu do sprawy. Przedstawienie jedynie działań mogłoby pozostawić więcej wątpliwości co do tej sprawy.

Zgadzam się, że cierpi na tym głębokość immersji i cała ta surrealistyczna estetyka, zyskują jednak inne aspekty. Tekst był pisany przyjmując pewien “konkursowy” kierunek i to go trochę wpasowuje w konkretne ramy, nadaje określony przekaz. Tak, nie wziął udział w konkursie, ale był nim zainspirowany.

Na pocieszenie – to prawdopodobnie początek pewnego cyklu pokręconych wizji i myślę, że jeszcze będziesz miała szansę przeczytać coś utrzymanego w podobnej estetyce, ale w innym wydaniu :)

Zgadzam się, że cierpi na tym głębokość immersji i cała ta surrealistyczna estetyka, zyskują jednak inne aspekty.

Jasne, zawsze jest coś za coś.

Na pocieszenie – to prawdopodobnie początek pewnego cyklu pokręconych wizji i myślę, że jeszcze będziesz miała szansę przeczytać coś utrzymanego w podobnej estetyce, ale w innym wydaniu :)

W takim razie czekam niecierpliwie, bo fajnie Ci to wychodzi :)

I teraz ludziom już nie jest do śmiechu. Tylko skąd drzewa miały topór? :)

Ciekawe z czego było zrobione stylisko Topora :) Kość udowa?

Known some call is air am

Chyba najbardziej logiczna propozycja, Outta ;D Kościane topory czy miecze to taka klasyka rpg.

Swoją drogą takie eksperymenty myślowe pokazują, ile tym biednym drzewom zawdzięczamy :)

Krótkie, dobrze napisane, dialogi drzew zaskakująco ludzkie, sugestywne opisy fizjologii i niczego sobie odwrócenie ról. Klik.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Dzięki, GreasySmooth :)

Ciekawy szort oparty na przyjemnie makabrycznym koncepcie. Szkoda, że nie opublikowałeś go z tagiem konkursowym. Już wyjaśniam dlaczego.

Otóż brakuje mi tu historii. I o ile dałoby się przymknąć na to oko, gdybyś zgłosił opko na konkurs z zabójczo krótkim limitem, o tyle obecnie, kiedy nie byłeś skrępowany żadnymi ograniczeniami, to ta scenka trochę razi brakiem fabuły. Dostajemy sam pomysł, wycinek świata, który wzbudza ciekawość, ale, moim zdaniem, nie wykorzystuje pełni potencjału ludorębów.

Napisane sprawnie, nieźle radzisz sobie z tworzeniem klimatu i atmosfery niepokoju. Podobało mi się też odwrócenie perspektywy, na przykład w tym fragmencie:

W ciemności ich jamy gębowe przypominają dziuple, nawet palce, wyciągnięte ku słońcu za dnia, wyglądają jak młode pędy, a twarze zdają się patrzeć na przechodzące drzewa…

Niby drobiazg, ale urokliwy.

 

Tylko szkoda, że wykorzystałeś ten pomysł w tak ograniczonym stopniu, chętnie poczytałabym więcej.

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Fajny szort, dobrze napisany, pomysł niezwyczajny i – moim zdaniem odpowiednio skompaktowany.

Pełna odwrotka. Lubię takie teksty. Szkoda, że nie udało się wykończyć przed konkursowym deadlinem.

Też skarżypytuję, tj. klikam. :-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Jestem fanem tego szorta. 

Niby każdemu chodził po głowie pomysł, by wykorzystać w tym konkursie zamianę ról, ale silverowi wystarczyło odwagi, by go zrealizować. 

Cieszę się, że to i owo udało mi się zasugerować. Według mnie wszystko stanowi strawną, spójną w określonych ramach (bo przecież od razu widać, że to alegoria i groteska – a my się zbyt spinany, by nomen omen fikcję racjonalizować i uprawdopodabniac), okraszoną czarnym humorem całość. 

Podobało mi się. 

Spokojnie. Tak naprawdę mnie tu nie ma.

Hej silver!

Fajny pomysł, trochę przerażający, trochę zabawny ;P Ja osobiście bardzo lubię takie pokręcone pomysły, więc do mnie przemówiło ;) Owszem, dialogi drzew ludzkie, ale chyba właśnie o to chodziło.

Dziękuję za lekturę!

Fajny pomysł na zamianę ról. Szort stoi światotwórstwem, ale gdyby dodać do tego fabułę… Fajnie, że nosisz się z zamiarem rozwinięcia.

Nikt nie wyrasta z toporem w pędach i nie chodzi do lasu od małego krzaka.

Technicznie rzecz biorąc, drzewo i krzak to dwa różne typy budowy. Małe drzewo to nie krzak. Może siewka?

Babska logika rządzi!

Gravel – dzięki za pochwałę kwestii technicznych. Co do fabuły – jest ona istotnie dość szczątkowa. Z początku pomysł obejmował nieco bardziej rozbudowany opis, obejmujący odwrócenie ról całej fauny i flory. Gryzonie i owady porastające glebę, ptaki w formie saprofitów, zdrzewiałe większe zwierzęta itd. Za to trawa latająca jak motylki, krzewy biegające między drzewami itd. 

Tyle że… to gubi trochę przesłanie.

Po drugie – ten świat “nie działa” w znanej nam fizyce/biologii. Budowa fizyczna organizmów jest wynikiem ewolucji i im głębiej zaczniemy w to brnąć, tym bardziej boję się, że ten absurd zacznie przytłaczać. Po co im usta, oczy itd. Jak właściwie działa ta fizjologia… A raczej nie działa ;)

Wejście głębiej w fabułę, odejście od krótkiej historyjki też może moim zdaniem włączyć ten efekt “dopytywania się”. Umysły fantastów są dość dociekliwe. A tu światotwórstwo jest niestety niespójne na całej linii. Oczywiście z pełną premedytacją, ale mam poczucie “jechania po bandzie”…

Asylum – miałem ostatnio trochę gorszy czas, nie miałem siły/czasu by pisać, potem złapał mnie covid i generalnie cieszę się, że udało się zmobilizować i coś skrobnąć. Szkoda że nie wziąłem udziału w tym konkursie, ale na szczęście konkursów u nas dostatek :) Będzie kolejny…

Geki – jeszcze raz dzięki za betę (jak i pozostałym betującym). Prawda taka, że dyskutowaliśmy dość ostro i udało się parę kwestii naprostować. Cieszę się, że końcowy efekt przypadł Ci do gustu :)

Gruszel – To ja dziękuję za odwiedziny! Tak, chciałem trochę uczłowieczyć drzewa bo to może uruchomić pewne ciągi skojarzeń, na których mi zależało. “Drewno” vs “Drzewo”.

Finkla – dzięki! Co do rozwinięcia, chodziło mi raczej o zbliżone rozwiązania światotwórcze a nie kontynuację dokładnie tego uniwersum. Natomiast jeśli chodzi o fabułę, to oczywiście mam świadomość, że powinienem nad czymś takim przysiąść dłużej, może będzie jakaś okazja wkrótce.

Masz rację, krzak to nie drzewo. Też nie wiem jak nazwać małe drzewa, trafiłem na określenia “nalot” i “podrost”, ale one chyba dotyczą całego drzewostanu na danym terenie, a poza tym są językowo jeszcze mniej trafne niż “krzak”… Ale może dałoby się to tak uzasadnić, że skoro na młodego człowieka mówi się czasem “szczeniak”, to na młodego drzewca można powiedzieć “krzak”. Technicznie rzecz biorąc, człowiek nie jest przecież psem, a jednak takie określenie się pojawia :)

Udało Ci się stworzyć bardzo ciekawy klimat. Odwrócenie ról robi wrażenie i skłania do refleksji jak np. żyjący świat może się odnosić do człowieka. Totalnie kupuję Twój makabryczny pomysł, a nawet dosadnie bym podkreśliła, że niektórym by się przydał taki kubeł zimnej wody. No bo dlaczego drzewa miałaby nas lubić? Cały czas je wycinamy i zabieramy tereny.

Bardzo dobry tekścik. I ode mnie będzie biblioteczny kliczek :)

W lekkiej opozycji do tego, co pisano wcześniej, ja stwierdzam, że całe szczęście, iż tekst jest krótki. Jego centralny pomysł jest prosty, acz zaskakujący, kiedy jednak się już z nim oswoimy, reszta tekstu nie ma wiele do zaoferowania. Nie jest to zarzut – szorcik jest w sam raz długi, by przekazać, co ma przekazać i kończy się, zanim zakradnie się monotonia, więc w mojej opinii forma została poprawnie dobrana do treści.

Co do samego pomysłu – troszkę groteskowy, trochę niepokojący, trochę dający do myślenia. To interesujący koncept, który wywraca na nice coś, co znamy i zachęca, by przyjrzeć się temu na chłodno, bez uprzedzeń. Nie każdy potrafi coś takiego osiągnąć, a to cenne w fantastyce.

Fabuły nie ma co omawiać, bo jest pretekstowa, bohaterowie także.

Podsumowując – intrygujący pomysł. Może i można by obudować go fabułą, ale w mojej opinii jedynie rozwodniłoby to centralny koncept opowiadania.

Może dziwna jestem, ale nie widzę w Twoim tekście niczego ani kontrowersyjnego, ani makabrycznego ;) Dokonałeś prostej zamiany ról, i tak sobie myślę, że ludzie powinni robić to częściej. Może wówczas uniknęlibyśmy części problemów. Zrobiło mi się jednak smutno, bo zdałam sobie sprawę, że ci, do których Twój tekst powinien dotrzeć, pozostaną na niego obojętni. Niestety.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Czyli kto nie klika, ten złol? ;-)

Babska logika rządzi!

Chodziło mi raczej o tych w garniturach z papierami zamiast siekier ;)

A kliczków ci u Silvera dostatek ;)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Niepokojące w swoim klimacie i nie tak absurdalne, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Miś połknął jednym haustem i zaczął nad tym myśleć. Nie da się tylko przelecieć. yes

Hej Silver, bardzo ciekawy short . Jak na eksperymentalny tekst tym bardziej gratuluje wyważenia różnych czynników bo uzyskany przez Ciebie balans bardzo łatwo można było zaburzyć. Moje odczucia są bardzo tożsame z tym co pisała Gravel i zgadzam się z tym co sam napisałeś, że gdyby wydłużyć tekst ciężej byłoby o sensowną spójność logiczną. Dodam tylko, że jeżeli świat jest wewnętrznie spójny to spójność logiczna niekoniecznie jest potrzebna, niech przykładem będą filmy studia Ghibli. Celowo wtedy nawet nie poruszasz trudnych tematów jak np. po co rąbanym ludziom oczy. W tym szorcie może akurat to nie do końca by się sprawdziło bo skupiasz się właśnie na tym porównaniu dość bezpośrednio.

Dobrym rozwiązaniem też mogłoby być wybranie innej sceny, co może pozwoliłoby nieco lepiej połączyć jedno z drugim np morderstwo jednego drzewa przez drugie w lesie, czy dziecko dzielące się lękami z rodzicem a propos mrocznego lasu. Tutaj w pewnym momencie ekspozycja wydaje się nadmierna, ale mimo wszystko balans jest zachowany i czyta się dobrze. Dużo drobnych smaczków i nawiązań wyszło całkiem sprawnie i na plus, mój ulubiony to porównanie anatomiczne.

Na pocieszenie – to prawdopodobnie początek pewnego cyklu pokręconych wizji i myślę, że jeszcze będziesz miała szansę przeczytać coś utrzymanego w podobnej estetyce, ale w innym wydaniu :)

Bardzo mnie tym zaintrygowałeś, więc czekam z niecierpliwością na więcej.

Opowiadania oceniam na 5 z minusem:

 

Na Plus:

– Oryginalny pomysł

– Wyważone wykonanie

– Groteska

– Drobne smaczki i odniesienia

 

Na Minus:

– Brak fabuły

– Nieco nadmierna ekspozycja

– Niektóre zdania cierpiały moim zdaniem z przeładowania “odwróconych” wyrazów

 

Pozdrawiam Serdecznie :)

Świetny pomysł – niepokojący :) podoba mi się to odwrócenie ról.

Deirdriu – Zdecydowanie ten rodzaj refleksji i odbioru mi odpowiada, dziękuję za odwiedziny!

None – dokładnie tak, chociaż z drugiej strony chyba każde uniwersum można pociągnąć, wprowadzając konflikt, pogłębiając bohaterów itd. Wtedy świat jest tylko groteskową estetyką historii, a nie centrum zainteresowania, tak jak tutaj. I masz rację, koncept by się rozmył, a to nie było moim celem.

Irka_Luz – Tak to już jest, że teksty pisane pod konkretne założenie, z zasady nie docierają do adresatów, przynajmniej nie bezpośrednio :) Rzeczywiście zamiana jest prosta, ale spodobała mi się plastyka tej wizji i dlatego rozwinąłem ją w postaci tekstu. A klików faktycznie jest tu dostatek, jestem szczerze zdumiony pozytywnym feedbackiem, bo wydawało mi się, że tekst może mieć problemy z odbiorem, a o bibliotece nawet nie myślałem…

Dragonin – dziękuję za szczegółówą analizę, zgadzam się z większością tego co napisałeś. Co do dalszego ciągu przedstawienia w podobnej estetyce – wiesz, pomysły tego typu szybko się przejadają, więc będę musiał być ostrożny z publikacją, pomyśleć o rozbudowanej fabule i zastanowić się jak nie znudzić czytelnika monotonią… Jestem zdania, że przy dłuższych tekstach to fabuła musi stanowić oś – musimy mieć zauważalny konflikt, przemianę, drogę, jakąś wyraźną potrzebę/problem z którym musi zmierzyć się bohater. Bez tego nawet pokaz fajerwerków potrafi uśpić, a nie uważam się za tyle biegłego w słowie, by posiadać umiejętność zabawiania czytelnika samą cekinadą przez dłuższy czas…

Ramshiri – dzięki za odwiedziny i pozdrawiam :)

Sympatyczne :)

Przynoszę radość :)

Hej Silver z kontynuacją nawiązywałem do Twojego komentarza:

Na pocieszenie – to prawdopodobnie początek pewnego cyklu pokręconych wizji i myślę, że jeszcze będziesz miała szansę przeczytać coś utrzymanego w podobnej estetyce, ale w innym wydaniu :)

:)

Ciekawe odwrócenie roli ,,oprawcy i ofiary”! Szort nawet powoduje lekkie uczucie niepokoju, poprzez dokładne opisy procesów życiowych ludziodrzew :)

 

Pozdrawiam

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Anet, BarbarianCataphract – dziękuję wam za wizytę i cieszę się, że się podobało.

Dragonin – Tak, rozumiem. Po prostu na głos się zastanawiam nad tym następnym tekstem – co trzeba będzie zrobić, żeby zagrało.

Silver w takim razie odniosę się nieco inaczej do Twojego komentarza :). Możliwości jest dużo, najlepiej jednak moim zdaniem sprawdza się jakiegoś rodzaju satyryczna opowieść. Niekoniecznie niesamowicie odkrywcza, ale wykorzystująca motyw odwrócenia ról (na linii drzewa – ludzie) dla głównego przesłania. W takim wypadku fajnie gdy Twój główny wątek stanowi jedynie ciekawe tło, które od czasu do czasu gra pierwsze skrzypce w ekspozycji a także wraca stanowiąc część istotnej narracji. Dzięki temu nie znudzisz czytelników samymi porównaniami a jednocześnie w pełni wykorzystasz swój pomysł. Dodatkowo robiąc to w ten sposób sprawisz, że opowiadanie wybrzmi lepiej gdyż unikatowy wątek będzie “uderzał” czytelnika na wielu platformach. Uważam, że np. poruszenie kwestii tajemniczego morderstwa czy nawet samobójstwa jest bardzo ciekawym konceptem w takim świecie przedstawionym.

Jedyne przed czym przestrzegę to fakt, że takie opowiadania wymagają dużej ilości pracy poza tekstem. Właśnie pracuję nad ogólnie podobnym konceptem i zauważyłem jak dużo pracy trzeba w to włożyć by uzyskać spójną wizję świata. Zasady są Twoje, ale muszą być wewnętrznie spójne, żeby były wewnętrznie spójne trzeba je spisać i tak się robi kupa roboty.

Tak czy inaczej powodzenia, jakbym mógł w czymś jeszcze być pomocny to polecam się na przyszłość.

Pozdrawiam

Dragonin

Cześć, Silver!

Ciekawie ujęte :D tak do 1/3 tekstu mocno mnie zastanawiało o co chodzi, ale jak już się zapaliła żaróweczka, to pięknie poszło. Szkoda, że się nie wyrobiłeś w terminie – myślę, że Wilk doceniłby tekst znacznie poniżej limitu :P a znalazło się tu też kilka ciekawych przemyśleń, za co warto tekst docenić.

Bibliotekę już masz, szkoda, że nie mogę życzyć powodzenia w konkursie :(

 

Pozdrówka!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Powtórzę myśli poprzedników – szkoda, że Ci się wcześniej nie zebrało na pisanie. Pomysł niby prosty, a nie widziałem, by ktoś poza Tobą na niego wpadł. Bardzo dobre wykonanie, paralele zastosowane zgrabnie, bez łopatologii, a jednak grają.

Kontrowersji tu wielkiej nie widzę, wyżej też się larum nie podniosło – śmiało szalej dalej i bardziej. Ja na pewno chętnie poczytam :)

 

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

Hej,

Jak dla mnie pomysł super interesujący. Czytając to opowiadanie, myślałam nie tylko o drzewach – ale też o zwierzętach. Przypomniał mi się żółw Cejrowskiego -.-, pomyślałam o tych wszystkich gotowanych na żywca homarach, które podobno są “zbyt prymitywne, żeby się zorientować, że właśnie wrzucono je do wrzątku”. Jako eko-oszołom proponowałabym, żeby takich mędrców również wrzucać do wrzątku – można by sprawdzić, czy przed zgonem zdąży zaboleć. No, ale to taki off-topic. :D

Ale jeszcze co do tego zagadnienia – jest przecież mimoza, która reaguje na dotyk… Kto wie, w jakim zakresie rośliny czują i są świadome, podobnie zwierzęta o nieskomplikowanym systemie nerwowym.

 

Na różowych ciałach gromadziła się wilgoć, rozpostarte w kierunku słońca palce powoli otwierały się, rozpoczynając codzienny proces hemosyntezy. Jamy gębowe miarowo wyrzucały dwutlenek węgla i absorbowały tlen w nieprzerwanym cyklu oddechów. Pod pokrytą rosą skórą pulsowały naczynia krwionośne. Życiodajne soki płynęły z zakotwiczonych w miękkiej ziemi stóp w stronę torsów, głów i ramion wyciągniętych ku niebu.

Hm… Nie wiem, na ile słusznie – ale ja wyobraziłam sobie w tym miejscu, że ci ludzie są po prostu uwiązani, z rękoma do góry… Nie wiem, po co drzewa miałyby to robić, zamiast od razu ich pozabijać, ale to wydawało mi się logicznym wyjaśnieniem. Nie wiem tylko, skąd te życiodajne soki – może drzewa myślały, że ludzie funkcjonują tak samo jak one.

 

Co do krzaka – to prawda, że to nie to samo co drzewo, ale mnie się bardzo spodobało. Zresztą lepszego słowa chyba nie ma – ewentualnie “drzewko”. Doceniam również przeniesienie fizjonomii ludzkiej na drzewną – głowa-korona, palce-pędy, jama gębowa-dziupla itp. ;)

 

Nie podoba mi się końcówka: tu był las, a teraz przynajmniej jest coś pożytecznego. Rozumiem, że taki był tytuł jakiegoś konkursu – ale skoro nie wziąłeś w nim udziału, to może nie trzeba było tego dodawać? Jak dla mnie, w świetle faktu, że bohaterami są drzewa, to zdanie jest pozbawione sensu. Co jak co, ale drzewa – również te Twoje – na pewno uważają las za pożyteczny. Dla nich to jak dom i stołówka w jednym, na pewno potrzebują lasu bardziej niż… kramów? ;)

Z wysuszonej, pozszywanej skóry zrobi się nowe namioty, z oskrobanych kości będą rusztowania, a czaszki posłużą za lampy. – I to też mi się nie podobało. Jest jakieś takie… na siłę. Jak już, to na miejscu Twoich drzew przerabiałabym ludzi po prostu na nawóz. Przecież nie potrzebują ani namiotów, ani lamp – ewentualnie mogą potrzebować czegoś (kości?) do podparcia młodych drzewek.

 

Ponieważ na co dzień myślę dość abstrakcyjnie laugh, jakoś nie uderzyła mnie “absurdalność” Twojego opowiadania, raczej… hm… identyfikowałam się z drzewami – i myślałam sobie: “dobrze tak tym ludziom” (przynajmniej niektórym). No, ale – jak już wspomniałam – jestem dumnym eko-oszołomem.

 

Pozdrawiam :)

 

 

 

 

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Tej, dobra rzecz! (Proszę nie pytaj mnie, jak tu zawędrowałam :P) Szkoda, że nie wrzuciłeś na konkurs, na pewno by się wyróżniło. Szorciak bardzo przypadł mi do gustu, podoba mi się dbałość o zgodność języka z przedstawionym światem, dla przykładu:

Nikt nie wyrasta z toporem w pędach i nie chodzi do lasu od małego krzaka.

Może gdybym nie miała świadomości, pod jaki limit było pisane, uznałabym, że tekst jest troszkę zbyt skrótowy, “scenkowy”. Tak czy inaczej – fajne!

deviantart.com/sil-vah

Nikt nie wyrasta z toporem w pędach i nie chodzi do lasu od małego krzaka.

Tekst jest pełen takich perełek. <3

 

Przynajmniej się na coś przydadzą, zamiast tylko stać i wyginać na wietrze. Z wysuszonej, pozszywanej skóry zrobi się nowe namioty, z oskrobanych kości będą rusztowania, a czaszki posłużą za lampy.

Makabryczny, ale (lub: dlatego właśnie) fajny obraz.

 

Co do wypowiedzi innego użytkownika:

Trwanie w bezruchu, w pełnej świadomości swojego istnienia, narażonym na wszystko co wokół może zaszkodzić, to wizja straszniejsza niż litościwe cięcie topora, jeśli wiesz o co mi chodzi.

Tak, jakby się skupić na tym aspekcie “trwania” bardziej niż zabijania/karczowania lasu ludzi, to byłoby jeszcze lepiej – może silverze wrócisz do tematu w przyszłości. ;-)

Odnosząc się do innego komentarza:

 

Powiedziałabym, że opowiadanie jest bardziej niepokojące niż makabryczne.

Dla mnie ani niepokojące, ani makabryczne – za to obrazowe, zapowiadające coś. Z tego prostego względu, że w tak krótkim tekście nie ma czasu na wytworzenie niepokoju lub nastroju makabry. 

 

silver napisał:

Zgadzam się, że cierpi na tym głębokość immersji i cała ta surrealistyczna estetyka, zyskują jednak inne aspekty. 

Ja się nie zgodzę. Immersja była na tyle, na ile się dało w takim tekście. Faktycznie, surrealizmu immersywnego nie osiągnięto, ale czy każdy surrealizm jest immersywny? Np. obraz Salvadora Dali. Na chwile “wytrąca z poczucia rzeczywistości” i starczy. Krótkie opowiadanie może mieć to samo na celu. Nawet jego zaletą może być to, że “wytrąca na chwilę” – takiej dawki może chcieć odbiorca, a ja właśnie małej dawki sobie dziś życzyłem. ;p

silver napisał:

Wejście głębiej w fabułę, odejście od krótkiej historyjki też może moim zdaniem włączyć ten efekt “dopytywania się”. Umysły fantastów są dość dociekliwe. A tu światotwórstwo jest niestety niespójne na całej linii. Oczywiście z pełną premedytacją, ale mam poczucie “jechania po bandzie”…

Fajne opko nie powstanie, bo “niespójność”… Napisz, a może za parę lat znajdzie się klej, żeby to zespoić. xD Wiele fajnych rzeczy by nie powstało, gdyby panicznie bać sie niespójności. 

Komentarz pisany na bieżąco. ;)

 

Początek przewrotnie wskazuje na młodego pomocnika jakiegoś hydraulika, a tu proszę – drzewa! Nieźle. Lubię takie zaskoczenia.

Tylko teraz tak myślę i myślę: czemu majster? Jakoś nie pasuje mi to do Dębca, bo nie widać, żeby coś fachowego robił. Wiem, że słowo fajnie brzmi, ale jak się człowiek zagłębi, to ono zgrzyta.

Najpierw myślałam, że ludzie będą wisieć na drzewach, a drzewa o tym rozmawiać i dostaniemy takie tło polityczne do wydarzeń związanych w wisielcami widzianymi oczami drzew.

 

Plusem jest odwrócona perspektywa i to, że drzewa myślą o ludziach tak, jak ludzie o nich. To tylko martwa natura. Niby tak, a jednak nie do końca. Oczywiście skojarzenia do entów nasuwają się dość szybko.

Podoba mi się przewrotność w nazywaniu pewnych zjawisk – drzewa, które rąbią dla odmiany ludzi – dobre. Dębiec zna się na robocie, uczy Jesiońca fachu, ten majster już mi tak mniej przeszkadza. ;)

 

W sumie… Szkoda, że takie krótkie, zaczynałam się wkręcać i – ciach! – już się zabrali za ludzi, tyle że trochę zabrakło pokazania, jak to robili, bo jednego zdania nie liczę. Nie chodzi mi o rozwinięcie na akapit czy dwa, ale kilka zdań tej “fachowej” roboty by nie zaszkodziło.

Przy założeniu, że ludzie to martwa natura i można ich „wycinać” brakuje właśnie więcej mądrości Dębca w nieoczywistych momentach.

 

Poza tym opowiadanie zgrabne, stylistycznie dopracowane i przewrotne. :)

 

Pozdrawiam,

Ananke

No bardzo to fajne. To już drugi twój tekst, w którym pokazujesz, że masz coś, co nie jest takie częste – pomysł. Oryginalny, niebanalny, ale też niewysilony i błyskotliwy pomysł na spojrzenie na coś inaczej i opisanie tego. Tym ten tekst stoi, a jest naprawdę udany, bardzo mi się podobał. Tylko tak dalej.

ninedin.home.blog

Nowa Fantastyka