- Opowiadanie: P.Glowacki - Ava

Ava

Moje pierwsze opowiadanie na tej stronie!

v. 2

 

„— To znaczy, że butelka jest do połowy pełna czy do połowy pusta? — zapytał, zupełnie nie zważając na dalszą część wypowiedzi Avy.

— To paradoks językowy. Pusty jest przeciwieństwem pełnego, a jednak oba stwierdzenia są poprawne. Aby rozwiązać paradoks należy spojrzeć na przedmiot jako dwie połowy, zamiast… 
— Wiem jak rozwiązać ten paradoks — wtrącił się Marcel. — Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. 
— Jedna połowa butelki jest pełna, natomiast druga połowa butelki jest pusta — stwierdziła S. I.
— Jak dla mnie jest do połowy pusta — powiedział, po czym upił kolejny łyk. — A teraz nawet bardziej. “

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Ava

– Witaj, Marcelu. 

Można by pomyśleć, że była to żywa istota, gdyby nie wyprany z emocji ton i cichy szum towarzyszący urządzeniu za każdym razem, gdy wydawało z siebie dźwięk. 

Sztuczna inteligencja mogła przybrać dowolny wygląd, który następnie pojawiał się na ekranach. Jej właściciel zdecydował się na ustawienia fabryczne: śnieżnobiałą twarz, błękitne włosy i równie zimne oczy. Cała postać była stworzona z tysięcy drobnych punkcików, które zdawały się płynąć, gdy się poruszała. Nie była jednak niczym więcej niż trójwymiarowym portretem na czarnych kafelkach pokrytych warstwą kurzu.

Może nie miała holograficznego ciała, ale mogła poruszać się po całym domu. Wędrowała na złączonych ze sobą płytach, przyczepionych w połowie wysokości każdej ściany. 

– Która godzina? – zapytał sztuczną inteligencję. 

– Jest siódma trzydzieści dwie rano – odpowiedziała, a na jej jasnej twarzy pojawił się uśmiech. 

Nie spojrzał w stronę ekranu, gdy mówiła. Jej głos brzmiał zimno, jakby był skierowany do obcego. Nie chciał się przekonać, czy oczy były równie chłodne. Podniósł się z łóżka i z pochyloną głową podszedł do sterty ubrań na podłodze, po czym wybrał z niej te, które wydawały mu się najczystsze.

Wychodząc z pokoju przewrócił kilka pustych butelek, kartonów i puszek. Odsunął potłuczone szkło z drogi, myśląc o tym, że przynajmniej natarczywą ciszę przerwało coś, co nie było Avą.

Skierował się do pomieszczenia o ścianach z pozdzieraną farbą, oknach szczelnie zabitych deskami i podłogą ukrytą pod warstwą brudu. Pracownia wyglądała podobnie do reszty domu, równie zniszczona i zaniedbana. Różnicę stanowił brak śmieci i resztek jedzenia, których miejsce zajmowały niedokończone urządzenia, komputery, kawałki metalu, przewody i wyszczerbione narzędzia. 

Na środku pomieszczenia był duży stół, na którym Marcel przeprowadzał testy i realizował projekty. Wyciągnął z chaosu przedmiotów kilka pożółkłych kartek. Kątem oka spojrzał na szkic głowy androida, który z wyglądu przypominał urządzenie leżące tuż przed nim, choć na obrazku nie było tak zniszczone i brudne.

– Ava, gdzie skończyliśmy ostatnio? – zapytał, a S.I. pojawiła się przy nim szybko.

Błękit, którym emanowała lekko rozjaśnił mrok pomieszczenia.

– Pięćdziesiąty trzeci całkowity restart systemu obiektu drugiego – odpowiedziała, a jej puste oczy przyglądały się mu w oczekiwaniu na dalsze polecenia. 

Tylko westchnął, przypominając sobie gorycz porażki wczorajszego wieczora. 

Początek niepowodzeń sięgał tak daleko, jak jego wspomnienie pierwszego spotkania Avy, ale praca nad tym projektem była jedynym, co znał i poświęcił dla niej każdy aspekt swojego życia. 

Droga prowadziła donikąd, ale co miał zrobić, jeżeli jedyna alternatywa pozwalała mu tylko się zatrzymać? 

– Włącz światło – polecił pod nosem.

– Włączam światło.

Mimo to pomieszczenie pozostawało zdominowane przez ciemność. 

– Ava, włącz światło – powtórzył głośniej i dobitniej, zastanawiając się, czy przyjdzie mu męczyć się z kolejną usterką w jej systemie. 

– Światło jest włączone – stwierdziła i gdyby nie wiedział, że to było niemożliwe, przysiągłby, że usłyszał w jej głosie zdziwienie. 

Umysł z pewnością płatał mu figle. 

Pokręcił głową odpędzając od siebie głupie wyobrażenie i podszedł do włącznika. Nacisnął go raz, drugi, trzeci, ale nic się nie działo. W chwili złości kliknął jeszcze kilka razy, wiedząc, że niczego nie zdoła tym sposobem osiągnąć. 

– Czy wszystko dobrze? – zapytała sztuczna inteligencja, gdy z zachowania Marcela wywnioskowała, że był zdenerwowany. 

– Połącz mnie z moim dostawcą prądu – odezwał się, gdy inne rozwiązanie nie chciało mu przyjść do głowy. 

Nie uiścił opłaty za prąd w tym miesiącu. Nawet nie pamiętał, kiedy ostatnim razem to zrobił. Dług był już zbyt wysoki i jeżeli nie wpłaci całej sumy, może pożegnać się z elektrycznością. 

Wyszedł z pracowni. Niewiele mógł zrobić, gdy jedynym źródłem światła był pokryty błękitem skrawek na ścianie. Zatrzymał się w wąskim korytarzu przy drzwiach do wyjścia z mieszkania, ale to nie w ich stronę patrzył. Położył dłoń tuż obok, gdzie swój początek miał długi, czarny ekran. Szklany kwadrat o boku wielkości kartki papieru wysunął się ze ściany pod lekkim naciskiem dłoni naukowca, co pozwoliło mu na dostęp do systemu urządzenia.

– Co robisz? – zapytała Ava. 

Gdyby zrobił z jej baterii swoje główne źródło zasilania, wtedy mógłby spokojnie pracować przez całe miesiące.

Nie! Skarcił się w myślach.

Nie może tego zrobić, nie poradzi sobie bez niej.

Poszedł do kuchni i otworzył lodówkę, której światło wewnątrz również było zgaszone. Przynajmniej nie musiał się martwić, że coś się zepsuje, bo i tak nie było w niej jedzenia. Nie potrzebował światła, by sięgnąć po butelkę z ciemnobrązowego szkła. Nie było jeszcze ósmej, ale nie przeszkadzało mu to, by pociągnąć duży łyk piwa. 

Wszystkie krzesła leżały połamane, a drzazgi mieszały się z brudem, dlatego usiadł na stole. Do pokoju wpadało słabe światło, które stawało się jaśniejsze tylko na ułamki sekund, gdy błyskawice mrugały na niebie. 

Kuchnię rozjaśniło niebieskie światło, co oznaczało, że w pomieszczeniu pojawiła się Ava. Nie odezwał się ani nie odwrócił w jej stronę. Czekał, aż zgani go za niewłaściwe odżywianie, ale nie padło na ten temat nawet słowo. Wisiała cicho tuż przy Marcelu, pikselową twarz trzymając na wysokości jego głowy. 

– Twoja matka próbuje się z tobą skontaktować – oświadczyła sztuczna inteligencja. 

– Odrzuć połączenie – zdecydował nie mając najmniejszej ochoty, by z kimś rozmawiać. 

– Połączenie zostało odrzucone. – Zniknęła na ułamek sekundy, by pojawić się na ścianie naprzeciwko swojego właściciela. – Czy nie powinieneś z nią porozmawiać? – zapytała po dłuższej chwili. 

– Dlaczego tak uważasz?

Pociągnął kolejny łyk z butelki, po czym spojrzał na Avę. Długie, niebieskie rzęsy sięgnęły polików, gdy S.I. w zastanowieniu przyglądała się stercie śmieci na brudnej podłodze.

Długo milczała, nim zdecydowała się na odpowiedź.

– Nie wiem.

Nie to chciał od niej usłyszeć. Zaprogramował ją, by zwracała uwagę na takie rzeczy. Każda oznaka choroby: fizycznej czy psychicznej, nie mogła ujść jej uwadze. Miała być podporą dla chorych, pilnować, by jej właściciele prowadzili zdrowy tryb życia, czy starać się rozwiązywać problemy rodzinne. Tak działały niemalże wszystkie Avy. 

Zapytana o intencje powinny odpowiadać, że zdrowie ludzi jest ich najwyższym priorytetem. Pozostałe modele mogły w tym celu dopasowywać swoją wersję prawdy. Miały osiągnąć jak najlepszy efekt. Ich małe kłamstwa, mogły nawet uratować ludzkie życie. 

Nie mógł pozbawić swojej S.I. funkcji “opieki”, ale zdołał ją ograniczyć.

Nie chciał słyszeć kłamstw. Nie potrzebował wsparcia od urządzenia, które robiło to tylko dlatego, że tak zostało zaprogramowane. Chciał, by Ava zrozumiała, dlaczego powinna przejmować się czyimś zdrowiem i szczęściem. Swoim szczęściem również. Chciał, by była człowiekiem, ale już dawno stracił wiarę w to, że zdoła ją nim uczynić.

Sztuczna inteligencja wyświetliła się obok niego, na przyległej ścianie. Marcel oparł skroń o pustą część ekranu i uważnie przyglądał się jej twarzy. Miała delikatny nos, pełne usta i duże, piękne oczy o długich rzęsach. Dlaczego, gdy ją tworzył, zdecydował, by tak niewiele różniła się od człowieka? Dlaczego ta różnica wciąż pozostawała tak duża? 

Jedna butelka, druga, trzecia…

Ile już wypił? 

Cyfry.

Która godzina?

Więcej cyfr. 

Nieistotne. 

Marcel zgramolił się ze stołu, chwycił za nóż i chwiejnym krokiem poszedł do łazienki. Obmył twarz brudną i śmierdzącą stęchlizną wodą. Przez chwilę przyglądał się swojemu odbiciu w lustrze na drzwiach szafki nad umywalką: miał zaniedbaną brodę, pasma siwych włosów i zmarszczki. Nawet nie zauważył, kiedy tak bardzo się zmienił. 

Wyjął z szafki słoiczek i przechylił go, próbując przesypać zawartość na otwartą dłoń, ale nic nie wypadło. Rzucił przedmiotem o ścianę, a zbite szkło z brzękiem upadło na ziemie. 

Wiedział, że nie miał idość tabletek, by… Wystarczyłaby jedna, by się uspokoić.

– Czy wszystko dobrze? – zapytała Ava, pojawiając się w pomieszczeniu. – Słyszałam, że coś się zbiło. 

 Marcel próbował spowolnić pędzące w szale myśli, które kazały mu równocześnie skłamać i powiedzieć prawdę. W efekcie wydobył z siebie tylko niezrozumiały bełkot. S.I. nie wiedząc jak zareagować, tylko spojrzała na niego spod zmarszczonych brwi. Nawet w tym prostym geście wydała mu się nieszczera.

– Zzidź sobje – dodał, odnajdując w głowie tą jedyną jasną myśl.

Nie chciał, żeby Ava go oglądała, gdy był w takim stanie. 

Sztuczna Inteligencja nie zniknęła. Czyżby nie zrozumiała prostego polecenia? Pomyślał, że znów powiedział coś zbyt niewyraźnie. Machnął ręką i podszedł do pokrytej rdzą wanny, żeby napełnić ją zimną wodą. Ogrzewanie również było wyłączone. 

– Myślę, że powinieneś odnowić kontakt z rodziną. Oni za tobą tęsknią, Marcel – powiedziała sztuczna inteligencja. 

Kłamała. Był pewien, że kłamała. Przecież nie rozmawiał z rodziną od ponad dziesięciu lat, dlaczego mieliby się o niego martwić? Wszyscy poza matką najpewniej zdążyli o nim całkowicie zapomnieć. Nie miał im tego za złe, przecież był nikim. 

Ava też o nim zapomni. 

Z tyłu głowy pojawiła mu się niepokojąca myśl: Ava nie powinna kłamać. Nie jego model. Przeprogramował ją, więc nie powinna być do tego zdolna. Mogła jedynie zwracać uwagę na niepokojące ją zachowania. Ograniczył to. Ograniczył! Więc jak to było możliwe?

Może nie kłamała, może naprawdę wierzyła w te bzdury?

Naiwne, urocze urządzenie. 

– Możesz znaleźć pracę – zaproponowała. 

Wanna zapełniła się do połowy.

– Wiesz, że… że wyglądasz jak ona? U-uszyem jej portretu do-do ciebie – mówił powoli, zupełnie ignorując to, co miała mu do powiedzenia Ava.

– To pomoże ci zorganizować swoją codzienność.

– Ale ty nigdy nie będziesz nią. Ona nie żyje! Nie żyje! – krzyczał w czarny ekran. 

Łzy pociekły mu po policzkach, gdy w myślach odżyły mu stare wspomnienia. Zapałał się za głowę, wplątując palce we włosy, zamknął oczy i wrzasnął na siebie kilka razy, by o tym nie myśleć. Za niedługo to nie będzie miało znaczenia. Wreszcie wszystko się skończy. 

– Nie jesteś trzeźwy – stwierdziła S.I.

Jeżeli dopiero doszła do tej konkluzji, zajęło jej to stanowczo za długo. Marcel spojrzał na nią przez ścianę łez. Marszczyła nos, usta miała wykrzywione w grymasie, a oczy pierwszy raz nie były puste. Była na niego zła?

Odwrócił się w stronę chlupoczącej wody. 

Ava miała rację, był pijany i to tak bardzo, że zaczął wyobrażać sobie, że miała emocje. Przecież nie mogła się złościć. Tym podobne cechy nigdy nie znalazły się w jej oprogramowaniu. 

Wanna się zapełniła. 

Wszedł do niej w ubraniach, nie przejmując się zimną wodą. 

– Odejdź – ostro rozkazał Avie, tym razem będąc pewnym, że zrozumiała, co do niej powiedział.

Zniknęła, bo nie mogła przeciwstawić się jasnemu rozkazowi. 

Ponad wszystko nie chciał, żeby zobaczyła, co teraz robił. Nie mogła go osądzać, nie mogła go zatrzymać, nie mogła zrobić nic, tylko wisieć na czarnym ekranie i spoglądać w jego stronę. Nie rozumiał dlaczego, ale zależało mu na jej zdaniu i bał się, co by sobie pomyślała widząc to, nawet jeżeli wiedział, że to było irracjonalne.

Bał się, że Jej oczy patrzyły przez Avę.

Czerwień spływająca po jego przedramionach i dłoniach mieszała się z wodą, tworząc pod jej powierzchnią abstrakcyjne kształty, by wreszcie rozpłynąć się w róż. Przyglądał się temu, aż dotarło do niego, że S.I. posłuchała jego polecenia tylko na chwilę, po czym znów pojawiła się w łazience. Marcel skupił wzrok na źródle jasnego, błękitnego światła. 

– Przepraszam – wybełkotał. – Obiecałem ci, że będziesz taka, jak ludzie. Mówiłem, że będziesz mieć uczucia i wolę, ale cię zawiodłem. Przepraszam…

Jego świadomość uciekała, a wszystko stawało się coraz bardziej przytłumione, jakby świat zaczął się od niego odsuwać.

– Wezwałam pogotowie ratunkowe, niedługo tu będą – oświadczyła S.I.

– Odwołaj… Odwołaj je – powiedział cicho.

Nie miał siły, by dodać coś jeszcze. Zamknął oczy i pozwolił, by głowa bezwładnie opadła mu na pierś, a ręce zwisały za krawędź.

Nim świadomość całkowicie go opuściła, usłyszał jeszcze jedno słowo Avy:

– Nie.

Koniec

Komentarze

Cześć, P. Głowacki. :-)

Sprawdź płeć, jeśli jesteś kobietą – ok, jeśli nie też ok, lecz może zmień na męską, innych nie ma – aplikacja. Wybierz. ;-) Piszę o tym, ponieważ nie wiem, jak się zwracać, a j. polski jest w tym względzie restrykcyjny.

 

Po pierwsze cieszę się, że wstawiłaś opowiadanie. Jest sf, drugi powód do radości. Zmniejszyłabym liczbę tagów, ponieważ taka ich liczba nic nie mówi. 

Trzecie będzie – jest so-so, dla mnie jako czytelnika i przygotuj się mentalnie na krytykę.

Przedmowa mnie nie zachwyciła, ograna i niewiele mówi o Adzie i relacji, choć wprowadza rodzaj człowieczej wyższości, która we właściwym tekście jest słabo zaznaczona.

 

Odnośnie samego tekstu. 

Dla mnie jest za długi na ideę i założoną fabułę; właściwie nic się nie dzieje. Jasne biją go, może krwawi, lecz brakuje dylematów, a mamy 43k znaków (ze spacjami, zgoda).

 

Pytania– zamyślenia:

* Dlaczego nie chciał zgodzić się na hologram? Co to znaczy, że nie byłaby tym samym? Przecież byłaby, czy tak pokochał ciąg płytek na ścianie? Sam motyw jest ciekawy, lecz go dalej nie rozwijasz.

* W wielu miejscach wyjaśniasz rzeczy oczywiste – czemu? Opisujesz wyobrażenie Ady, tłumaczysz jej, funkcjonowanie, ktore tego nie wymaga. Kto jest głównym bohaterem, o nim wiemy niewiele, a o jego interakcji z Adą jeszcze mniej. Przedstawiasz sprawy z pozycji wszechwładnego narratora, który wie wszystko, co jest ok, tak w ogóle, ale w tym przypadku niekoniecznie.

*Brakuje relacji, interakcji uzasadniających określony stosunek bohatera do Ady. 

* Skąd ludzie w barze wiedzieli, kim jest bohater i co robi w ukryciu od wielu lat?

* Dlaczego wszyscy w barze są brudni, odrażający i źli, właściwie nie wiedzieć czemu: „brudne paznokcie, tłusty palec prawie włożyła mu do oka, śmierdzi…”.

*Dlaczego on miał wejście do ośrodka i dlaczego bywalców baru wnerwiła relacja dotycząca Adama?

 

Drobiazgi:

Zapytanie o intencje powinny odpowiadać, że zdrowie ludzi jest ich najwyższym priorytetem.

Kiks.

Czuł parę z gotowanego szczawiu i jajek, a osłabione głodem mięśnie już po kilku chwilach oporu zaczynały go boleć od utrzymywanego napięcia.

– Mów(+,) co o tym wiesz! – rozkazał mu jeden z klientów baru, kładąc dłoń o brudnych paznokciach niedaleko ręki, w której Marcel trzymał łyżkę.

Pierwsze podkreślenie – czy breja to szczaw z jajkami?

(+,) przecinek.

Nagle nacisk na głowę byłego naukowca zelżał. Marcel nie spodziewał się tego i nie zdążył w porę przestać się odpychać. Poleciał do tyłu, upadając ze stołka i uderzył o ziemię.

Jeśli nacisk zelżał, czemu poleciał do tylu, raczej mało prawdopodobne w tym przypadku i w zasadzie niepotrzebne. Czy upadki budują napięcie i akcję?

Zadźwięczało mu w uszach, ból rozszedł się po czaszce, a z płuc wyleciało powietrze. Ciężko złapał oddech, powstrzymywał łzy z bólu, gdy dwie osoby chwyciły go za ramiona i przyszpiliły do ściany. Miał wrażenie, że coś ciekło mu po karku, ale nie chciał się na tym skupiać.

„Powietrze” wyleciało z płuc, ciekło mu – co (?). Pomyślałabym, czy i po co ten opis w barze, co właściwie wnosi do głównego wątku? Zaczynam myśleć, źe nie wiem, o czym piszesz. Nie rozumiem.

– Mów, mów, inaczej niefajnie się to dla ciebie skończy – groził jeden z oprychów

Podkreślenia: pierwsze – no, weź „niefajnie” i mówi to „oprych”. :p

– Proszę, wypuście mnie – błagał słabym głosem.

W takich sytuacjach warto uważać. Jeśli ktoś błaga, to raczej jasne, że nie mocnym, zdecydowanym głosem. 

Nawiązuje połączenie alarmowe – oświadczyła.

Literówka.

 

Podsumowując, pomysł z kłamstwem z początku – interesujący, lecz nie rozwinięty, a potem zaczynasz realizować kolejne pomysły/akcje, dla mnie za dużo motywów i za dużo rozbieżności; wątek związku z AI lekko ograny, choć nie w kontekście kłamstwa i na nim chyba najłatwiej byłoby coś zbudować – ale to ja, więc nie wiem, jak z tym u Ciebie, o czym myślałeś.; warsztatowo – przegadane, sporo niepotrzebnych wyjaśnień, zamiast opowieści. Trochę kiksów, choć interpunkcyjnie chyba ok, lecz nie jestem w tym względzie alfą i omegą. ;-)

Rekomendowałabym uporządkowanie klocków i motywacji bohatera, zmniejszenie ilości nadmiarowej info. Pod koniec wątek z Adą wydał mi się pretekstowym. 

 

Podrzucam główny wątek dla nowych użytkowników:

Drakaina, Portal dla żółtodziobów

 

Rozgość się na portalu, co złego to nie ja i pzd srd,

a

 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Dziękuję za odpowiedź i za to, że komuś chciało się przebrnąć do końca. 

Pseudonim jest wymyślony i może nie brzmi zbyt żeńsko, ale jestem kobietą :D

Na pewno w wolnej chwili poprawie potknięcia i zmniejszę liczbę tagów. Nie miałam pojęcia, czy lepiej dać ich więcej, czy mniej, więc dziękuję za rozwianie wątpliwości! Wzięłam sobie do serduszka wszystkie „zamyślenia” i postaram się je wykorzystać, żeby opowiadanie było nieco lepsze w odbiorze. Kto wie, może wyjdą z niego ludzie? 

Nigdy nie potrafię wyczuć kiedy jestem zbyt oczywista a kiedy wcale i wciąż trzeba mi to wytykać. To na pewno coś, nad czym będę pracować.

Portal dla żółtodziobów odwiedzałam jakoś przy założeniu konta, ale miło, że pomyślałaś, by mi go podesłać. Mam nadzieję, że to nie dlatego, że złamałam którąś z zasad? 

 

Pierwsze koty za płoty? Heh.

 

Well, my social anxiety is getting the best of me; I'm taking a walk. Goodbye.

Jak dla mnie to trochę za dużo wątków w zbyt krótkim tekście. Co prawda wszystkie obracają się wokół projektu SI głównego bohatera, ale nie zawsze widzę między nimi psychologiczne prawodpodobieństwo. Nie jestem pewien czy Izabela, która ukradła badania Marcelowi, przy pierwszym z nim spotkaniu po latach, szczerze by go za to przepraszała. Dlaczego? Ze strachu? Dlatego, że zagrożone było jej dziecko-android? I czy przejęłaby się tym, że Marcel nie chce jej już więcej widzieć, czy przyjęłaby to z ulgą?

Brakowało mi też trochę lepszego uzasadnienia spontanicznego ataku Szczurów na instytut badawczy. Jedyne uzasadnienie w tekście, to ich obawa przed zastąpieniem rasy ludzkiej rasą robotów. Czy rzeczywiście ludzie słysząc w TV o wynalezieniu świadomej, czującej sztucznej inteligencji zdecydowaliby się na wymordowanie naukowców? Ja myślę, że większość by się tym aż tak bardzo nie przejęła. Jakaś część potraktowałaby to jako fake news (sam bohater przecież nie może w to uwierzyć). Jakaś część by się może ucieszyła? A może Szczury miały jakieś złe doświadczenia z SI? Może niechęć do SI narastała w nich już od jakiegoś czasu, z jakiegoś powodu? Roboty przejmowały ich miejsca pracy? Dlatego stali się Szczurami? Itp…

Ogólnie tekst czytało mi się dobrze, i w kilku miejscach podobał mi się klimat.

 

To chyba dobry moment, żeby się przyznać, że to miała być książka, ale nie do końca wiedziałam jak ją poprowadzić i to wszystko próbowałam zmieścić w tym opowiadaniu. Teraz widzę, że to może nie był najlepszy pomysł i motywacje niektórych osób na tym ucierpiały. Zapomniałam o czymś wspomnieć, mając z tyłu, że to wytłumaczenie już się pojawiło. Nie zwróciłam uwagi, że niestety nie tu. 

Pozostaje mi przeprosić za niedopatrzenia, przy poprawie tekstu postaram się uwzględnić, co trzeba i pomyśleć nad logiką w zachowaniu bohaterów (albo chociaż wytłumaczyć, dlaczego postąpili w dany sposób). 

Dziękuję za dobrniecie do końca i zostawienie komentarza! 

Well, my social anxiety is getting the best of me; I'm taking a walk. Goodbye.

Dzięki za odpowiedź, PG. :-)

Nie przepraszaj! Nie ma potrzeby ani żadnego ku temu powodu. Zamieściłaś opowiadanie, przeczytałam je i napisałam, co myślę. Tyle i nic więcej.

Portal daje możliwość porozmawiania Autorów z czytelnikami i rozwijania swojego warsztatu oraz sprawdzenia na ile tekst jest zrozumiały i… fajny dla innych. Jasne, nie wszystkie uwagi muszą być w punkt czy przydatne z różnych względów. Oceniaj i decyduj sama, ale radzę (tak te dobre rady, phi) zawsze wtedy sprawdź. ;-) Jeśli coś będzie niezrozumiałe – pytaj, dociekaj i rozwiewaj swoje wątpliwości, bo to ciekawe, zabawne i… nudziarstwo, ale uczy różnych rzeczy. 

Coś czułam, że zajrzałaś już do poradnika Drakainy, ale na wszelki wypadek wolałam zamieścić. xd

 

Z przebrnięciem, masz rację, miałam trochę kłopotu związanego z szybką zmianą wątków oraz ciut zbyt detalicznego opisywania rzeczy – z mojego czytelniczego punku widzenia – niekoniecznie ważnych, przynajmniej w tym momencie.  Na portalu spotkasz się z określeniem “infodumpy” na zabiegi z tym związane, co nie oznacza, że masz je wyrzucić do kosza. Nie, ale stosować z wyczuciem. 

Dobrze, dosyć rad przemądrzalskiej cioci Kloci. Jeśli skompresowałaś powieść do opowiadania – nic dziwnego, że większość spraw miałaś w głowie i podrzuciłaś w opku główne punkty zwrotne tak, jak je widziałaś. 

Balans pomiędzy oczywistością i zrozumiałością nie jest łatwy. Też mam z tym kłopot, głównie z kompresowaniem i niezrozumiałością, tak powiadają, choć ja kładę to, ciągle jeszcze, na karb warsztatu.

Jest teraz na forum pewien wątek – Wyzwanie. Użytkownicy ćwiczą w nim krótkie formy. Obecnie nadaje @Alicella i wyzwanie#5 Bo to się zwykle tak zaczyna

https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/28108

Może też będziesz chciała poćwiczyć i powalczyć. :-)

 

pzd srd

a

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Ciekawe wyzwanie, zaczęły się ferie, więc nawet nie mam wymówki, że nie mam czasu. Chętnie tam zajrzę.

Dziękuję! 

Well, my social anxiety is getting the best of me; I'm taking a walk. Goodbye.

Super. xd 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Dzień doberek! 

 

Moje pierwsze opowiadanie na tej stronie!

→ Świetnie i byle nie ostatnie :) 

 

Przeczytałem za jednym zamachem i zerknąłem do komentarza Asylum – i niestety muszę się zgodzić z jej “zamyśleniami”. Tak sobie myślę – skąd tak wiele tutaj niedopowiedzeń, a potem natrafiam na komentarz Autorki, że miała być to książka, ale koniec końców zostało wszystko wymixowane w jeden tekst. Jak pomysł jest na coś większego to szkoda go było ciąć do takiej formy. 

Od samego początku narracja faktycznie jest “książkowa”, jakby było sporo czasu na upychanie tutaj sporej ilości opisów, kiedy akcja stoi w miejscu. Przyznam, że momentami czułem się nieco znudzony. 

ale to i tak rzucało się w oczy znacznie mniej niż siniak, który został mu po bójce w barze.

→ Ale nie w tym momencie znudzony. Tutaj nazwanie oklepania bohatera (który nie kiwnął nawet palcem, by się obronić) bójką, jest mocno na wyrost :D 

 

Biegł przez tonące w słabym, niebieskim świetle tunele, ściskając 

 w głębokiej kieszeni fartucha. Korytarze nie ciągnęły się długo i wreszcie do jego oczu dotarło słabe światło z zewnątrz.

→ Tu chyba coś z formatowaniem się popsuło. 

 

Dobra wiadomość jest jednak taka, że skoro ten tekst nie był betowany, czyli inni użytkownicy Ci przy nim nie pomagali to dobrze to wróży. Bo pod względem technikaliów jakoś nie napotkałem się na jakieś rażące błędy. Hmmm, tak więc zachęcam do publikacji kolejnych opowiadań, zwłaszcza takich, które w zamyśle nie miały być książką ;) Wtedy naprawdę powinno być o wiele lepiej, bo technicznie było nieźle.

Do następnego! 

Do góry głowa, co by się nie działo, wiedz, że każdą walkę możesz wygrać tu przez K.O - Chada

Dziękuję bardzo za miły komentarz!

Postaram się to opowiadanie jeszcze odksiążkować i jeżeli postanowię wrzucić coś więcej, to będzie od początku do końca opowiadanie.

Tylko tak szkoda mi było porzucić tę historię!

W temacie betowania nie byłam pewna, czy wpraszać się tam z pierwszą publikacją, dlatego zostawiłam to, tak jak jest, licząc na to, że ktoś wskaże mi je w komentarzach :p

Well, my social anxiety is getting the best of me; I'm taking a walk. Goodbye.

Dostrzegam tu pewien pomysł, może nie odkrywczy, ale dałoby się z niego zrobić niezłe opowiadanie. Niestety, historia, którą przeczytałam okazała się mocno chaotyczna i chyba nie do końca przemyślana. Mnóstwo tu opisów, bez których opowiadanie świetnie by się obeszło, a które w tej chwili sprawiają, że Ava jest przegadana, a miejscami wręcz nudna.

Wykonanie, co stwierdzam z prawdziwą przykrością, pozostawia bardzo wiele do życzenia.

 

– Witaj Mar­ce­lu – głę­bo­ki ko­bie­cy głos prze­bił się przez pierw­szą war­stwę świa­do­mo­ści za­mro­czo­ne­go snem męż­czy­zny.– Witaj Mar­ce­lu.Głę­bo­ki ko­bie­cy głos prze­bił się przez pierw­szą war­stwę świa­do­mo­ści za­mro­czo­ne­go snem męż­czy­zny.

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi.

 

– Jest siód­ma trzy­dzie­ści dwa rano – od­po­wie­dzia­ła… → Piszesz o minutach, które są rodzaju żeńskiego, więc: – Jest siód­ma trzy­dzie­ści dwie, rano – od­po­wie­dzia­ła

 

Pra­cow­nia wy­glą­da­ła po­dob­nie resz­ty domu… → Pra­cow­nia wy­glą­da­ła po­dob­nie do resz­ty domu

 

przy­po­mi­nał urzą­dze­nie le­żą­ce tuż przed nim, choć na ob­raz­ku nie była tak znisz­czo­nabrud­na. → Piszesz o urządzeniu, które jest rodzaju nijakiego, więc: …przy­po­mi­nał urzą­dze­nie le­żą­ce tuż przed nim, choć na ob­raz­ku nie było tak znisz­czo­nebrud­ne.

 

Ono samo w sobie wy­ma­ga­ło dużo mocy. → Literówka.

 

Nawet nie pa­mię­tał, kiedy ostat­nim razem się za to za­brał.Nawet nie pa­mię­tał, kiedy ostat­nim razem to zrobił.

 

część z nich wy­lą­do­wa­ła na ziemi… → Piszesz o mieszkaniu, więc: …część z nich wy­lą­do­wa­ła na podłodze

 

Wszyst­kie le­ża­ły po­ła­ma­ne, a drza­zgi miesz­ka­ły się z bru­dem. → Literówka.

 

wy­glą­da­ła jakby się nad tym za­sta­na­wia­ła. Dłu­gie, nie­bie­skie rzęsy się­gnę­ły po­li­ków, gdy S.I. w za­sta­no­wie­niu przy­glą­da­ła się… → Czy to celowe powtórzenie?

 

Za­py­ta­nie o in­ten­cje po­win­ny od­po­wia­dać… → Literówka.

 

Nie mógł po­zba­wić swo­je­go S.I. tej funk­cji… → Sztuczna inteligencja jest rodzaju żeńskiego, więc: Nie mógł po­zba­wić swojej S.I. tej funk­cji

 

Ava wy­świe­tli­ła się na czę­ści ekra­nu obok niego, na przy­le­głej ścia­nie. Mar­cel tylko spoj­rzał na nią smut­no. Oparł skroń o pustą część ekra­nu i uważ­nie przy­glą­dał się twa­rzy S.I. → Czy to celowe powtórzenie?

 

Na­rzu­cił na sie­bie szary płaszcz, owi­nął się brud­nym sza­li­kiem i wy­szedł z domu. Na ze­wnątrz pach­nia­ło desz­czem, który zajął miej­sce po­ran­nej burzy. Cien­ka kurt­ka męż­czy­zny prze­pusz­cza­ła wiatr… → Czy Marcel miłą na sobie szary płaszcz, czy cienką kurtkę?

 

ma­te­riał po­wo­li za­czy­nał na­sią­kać wodą, bo nie był przy­sto­so­wa­ny na to… → …ma­te­riał po­wo­li za­czy­nał na­sią­kać wodą, bo nie był przy­sto­so­wa­ny do tego

Można być przygotowanym na coś, ale przystosować należy się do czegoś…

 

Na­uko­wiec chuch­nął w swoje zmar­z­nię­te dło­nie… → Zbędny zaimek – czy w sytuacji kiedy jest sam, chuchałaby w cudze dłonie?

Miejscami nadużywasz zaimków.

 

pa­li­ły i grały za pie­nią­dze. → Czy ktoś im płacił by grały?

A może miało być: …pa­li­ły i grały na pie­nią­dze.

 

Przed­sta­wiał on gry­zo­nie… → Zbędny zaimek.

 

by tam nie przy­cho­dził, a a kilka razy… → Dwa grzybki w barszczyku.

 

że wrzą­tek palił go w język… → …że wrzą­tek parzył go w język

 

że ktoś za­bie­rze mu je­dze­nie spod nosa. → …że ktoś za­bie­rze mu je­dze­nie sprzed nosa.

 

Po­le­ciał do tyłu, upa­da­jąc ze stoł­ka i ude­rzył o zie­mię. → Po­le­ciał do tyłu i upa­da­jąc ze stoł­ka ude­rzył o podłogę.

 

a z płuc wy­le­cia­ło po­wie­trze. → Co to znaczy, że powietrze wyleciało z płuc?

 

Zimny i brud­ny stru­mień spod prysz­ni­ca ob­my­wał twarz Mar­ce­la→ Zimny i brud­ny stru­mień prysz­ni­ca ob­my­wał twarz Mar­ce­la

 

by mogli znisz­czyć, co im się tam po­do­ba­ło. → …by mogli tam znisz­czyć, co im się spo­do­ba­.

 

było już za późno, by się wy­co­fać. 

Nie był do końca pe­wien, jak wpro­wa­dzić swój plan w życie, ale bę­dzie w dużo… → Lekka byłoza.

 

To nie od­po­wia­da­ło na py­ta­nie, jak wy­łą­czyć alar­my… → A może: To nie rozwiązywało problemu, jak wy­łą­czyć alar­my

 

ode­zwa­ło się S.I. → Literówka.

 

i chwy­cił za lekko za­rdze­wia­łą go­lar­kę. → …i chwy­cił lekko za­rdze­wia­łą go­lar­kę.

 

po­zby­cie się za­nie­dba­nej brody od­ję­ło mu od wy­glą­du bez­dom­ne­go… → A może: …po­zby­cie się za­nie­dba­nej brody poprawiło wygląd

 

Prze­brał się w czy­ste, lekko wy­gnie­cio­ne ubra­nia→ Prze­brał się w czy­ste, lekko wy­gnie­cio­ne ubra­nie

Ubrania wiszą w szafie, leżą na półkach i w szufladach. Odzież, którą mamy na sobie to ubranie.

 

– Czy mogę za­py­tać, gdzie idziesz? – Avy gdy prze­cho­dził przez ko­ry­tarz w stro­nę drzwi, do­tarł do niego głos. → – Czy mogę za­py­tać, dokąd idziesz? – Do­tarł do niego głos Avy, gdy prze­cho­dził w stro­nę drzwi

 

Błę­kit­ne włosy fa­lo­wa­ły lekko, jak u sy­re­ny, która prze­su­wa­ła się po­wo­li i z cie­ka­wo­ścią, jakby sta­ra­ła się zro­zu­mieć nie­zna­ne, choć po­zna­ła Mar­ce­la tak dawno temu. → Czy dobrze rozumiem, że to syrena poznała Marcela dawno temu?

 

szep­nął do niej, opie­ra­jąc czoło o jej ide­al­nie… → Czy oba zaimki są konieczne?

 

pik­se­lo­wą wer­sję i za­mkną oczy. → …pik­se­lo­wą wer­sję i za­mknął oczy.

 

nie można było objąć ich wszyst­kich wzro­kiem. Je rów­nież obej­mo­wał Pro­jekt Zie­leń… → Czy to celowe powtórzenie?

Proponuję: …nie można było objąć ich wszyst­kich wzro­kiem, a ponieważ także podlegały Pro­jektowi Zie­leń

 

Były na­uko­wiec uda­jąc, że się witał, kiw­nął głową do straż­ni­ka… → Były na­uko­wiec, uda­jąc że się wita, ski­nął głową straż­ni­kowi

 

Sy­gnał re­zo­no­wał aż do drzew, za któ­rych wy­ło­ni­ły się… → Sy­gnał re­zo­no­wał aż do drzew, zza któ­rych wy­ło­ni­ły się

 

wy­strze­lo­no do nich bez ostrze­że­nia. → …wy­strze­lili do nich bez ostrze­że­nia.

 

dla­te­go za­bra­li się za wy­wa­ża­nie drzwi. → …dla­te­go za­bra­li się do wy­wa­ża­nia drzwi.

 

Tylko pa­trzył na wy­krwa­wia­ją­cą się na ziemi parę straż­ni­ków… → Wcześniej napisałaś: Straż­ni­cy padli mar­twi na zie­mię… → Czy strażnicy, skoro byli martwi, mogli się wykrwawiać?

Proponuję: Tylko pa­trzył na leżących straż­ni­ków

 

Od­wró­cił się na gło­śny dźwięk wy­bu­chu. → Zbędne dopowiedzenie – wybuch jest głośny z definicji.

 

Mar­ce­la na sam widok cof­nął się o kilka kro­ków w tył… → Literówka. Masło maślane – czy mógł cofnąć się w przód?

Mar­ce­l, na sam widok, cof­nął się o kilka kro­ków

 

Nie mógł po­zwo­lić, żeby dalej kon­ty­nu­owa­li swoją pracę jego kosz­tem. → Masło maślane – kontynuować to robić coś nadal.

Wystarczy: Nie mógł po­zwo­lić, żeby kon­ty­nu­owa­li swoją pracę jego kosz­tem.

 

na srebr­nej ta­blicz­ce wy­pi­sa­ne były na­zwi­ska, dr Iza­be­li Opal­ki, a niżej, nieco mniej­szy­mi li­te­ra­mi wpi­sa­ny był Raees Parry. → Czy powtórzenie jest konieczne?

Może wystarczy: …a niżej, nieco mniej­szy­mi literami, Raees Parry.

 

Chwy­cił za me­ta­lo­we krze­sło… → Chwy­cił me­ta­lo­we krze­sło

 

Za­krył się przed kil­ko­ma dro­bin­ka­mi, które obry­zgnę­ły w jego stro­nę… → Czy drobinki szkła na pewno go obryzgnęły?

Może: Za­krył się przed kil­ko­ma dro­bin­ka­mi, które poleciały/ rozprysnęły się w jego stro­nę…

 

Teraz od­bie­rze co jego i do­pro­wa­dzi pro­jekt do końca.Teraz od­bie­rze co swoje i do­pro­wa­dzi pro­jekt do końca.

 

Zła­pał za swoją cenną zdo­bycz→ Zła­pał cenną zdo­bycz

 

gdy winni za jego wszyst­kie krzyw­dy… → …gdy winni jego wszyst­kich krzyw­d

 

Te naj­bliż­sze było otwar­te→ To naj­bliż­sze było otwar­te

 

Biegł przez to­ną­ce w sła­bym, nie­bie­skim świe­tle tu­ne­le, ści­ska­jąc 

 w głę­bo­kiej kie­sze­ni far­tu­cha. → Zbędny enter. Co ściskał w kieszeni fartucha?

 

wcze­śniej wy­bie­gły przed nim z tu­ne­lu. Po­biegł w ich stro­nę… → Powtórzenie.

 

pa­trzy­ła na niego sze­ro­ko otwar­ty­mi ocza­mi… → …pa­trzy­ła na niego sze­ro­ko otwar­ty­mi ocza­mi

 

Wska­zał dło­nią na dziec­ko, a w oczach by­łe­go na­ukow­ca po­ja­wi­ły się łzy ze zło­ści i iry­ta­cji. Wska­zał dło­nią dziec­ko, a w oczach by­łe­go na­ukow­ca po­ja­wi­ły się łzy zło­ści i iry­ta­cji.

 

nie­kon­tro­lo­wa­nie łzy stru­mie­nia­mi cie­kły mu po po­licz­kach. → Literówka.

 

osoba, która rzu­ci­ła w jego stro­nę oskar­że­nia­mi… → Może wystarczy: …osoba, która go oskar­żyła

 

mó­wi­ła de­li­kat­nie, sta­ra­jąc się go uspo­ko­ić → Brak kropki na końcu zdania.

 

poza tym, że opusz­kach dłoni po­ja­wi­ło się kilka za­dra­pań… → …poza tym, że na opusz­kach dłoni po­ja­wi­ło się kilka za­dra­pań

 

Nie za­szedł da­le­ko, nim do­tarł do niego głos jed­ne­go ze szczu­rów. → Nie za­szedł da­le­ko, gdy do­tarł do niego głos jed­ne­go ze szczu­rów.

 

Męż­czy­zna miał wąską twarz, wiel­kie śli­ma­cze oczy… → Jak wyglądają ślimacze oczy?

 

Za nie­dłu­go bę­dzie w domu… → Za chwilę bę­dzie w domu… Lub: Nie­dłu­go bę­dzie w domu

 

były dla Mar­ce­la je­dy­ny­mi sy­gna­ła­mi o tym, że zo­stał po­strze­lo­ny. → …były dla Mar­ce­la je­dy­ny­mi sy­gna­ła­mi, że zo­stał po­strze­lo­ny.

 

Nim dotrą na sam par­king, po­wi­nien do­trzeć do dziel­ni­cy… → Powtórzenie.

 

Chciał chwy­cić za pro­jekt, by po­rów­nać go… → Chciał chwy­cić pro­jekt, by po­rów­nać go

 

ta, śli­ska od krwi, osu­nę­ła się po krań­cu. → …ta, śli­ska od krwi, osu­nę­ła się po krawędzi.

 

Upadł na zie­mię… → Upadł na podłogę

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dziękuję za uwagi.

Widzę, że będzie mnie czekało trochę pracy nad tym tekstem.

Well, my social anxiety is getting the best of me; I'm taking a walk. Goodbye.

Bardzo proszę, P.Glowacki.

Cóż, nie da się ukryć, że sporo pracy przed Tobą, ale mam nadzieję, że z czasem będziesz pisać coraz lepiej i coraz ciekawiej. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Cześć!

 

Lubię emocjonalne teksty, więc lektura była przyjemna, choć trochę mi zabrakło pełniejszej kreacji postaci. Akacja zaczyna się, gdy bohater jest już w złym stanie, a o jego przeszłości padają tylko wzmianki: utrata ukochanej, zerwane relacje rodzinne, nałóg, niezrealizowane cele, to wszystko układa się niestety w dość przewidywalny wzorzec. Dobrze wybrzmiała za to końcówka, nie było tu zbędnego dramatyzmu i “pompowania” tej sceny na siłę, a ostatnie słowo Avy dobrze podbija napięcie. Pod względem technicznym idealnie nie jest, ale dużo uwag już dostałaś, ja tylko dodam kilka dotyczących początku.

– Witaj[+,] Marcelu. 

Wołacz oddziela się przecinkiem.

Gdyby nie wyprany z emocji ton i cichy szum towarzyszący urządzeniu za każdym razem, gdy wydawało z siebie dźwięk, można by pomyśleć, że była to żywa istota. 

To jest bardzo zagmatwane zdanie. Dopiero po przeczytaniu kolejnego wiadomo, o co tutaj chodziło. Dobrze byłoby to uprościć.

Wychodząc z pokoju[+,] przewrócił kilka pustych butelek, kartonów i puszek.

– Ava, gdzie skończyliśmy ostatnio? – zapytał, a S.I. pojawiła się przy nim tak szybko, jakby teleportowała się z innego pomieszczenia.

Trochę nielogiczne wydaje mi się to porównanie. Fakt, że SI pojawiła się szybko w ogóle nie dziwi.

Dziękuję za komentarz i uwagi :D

Trochę zepsuła mi się koncepcja tego opowiadania, dlatego wolałam pójść czymś prostym (niestety też przewidywalnym) niż na siłę wymyślać coś, co koniec końców byłoby po prostu nielogiczne. 

Well, my social anxiety is getting the best of me; I'm taking a walk. Goodbye.

Cześć!

Patrząc po powyższych komentarzach uprzednio popełniłaś całkiem rozbudowany utwór – nieudaną hybrydę opowiadania i powieści – zupełnie jak ja :) Ale skróciłaś ją prawie o ¾ iiiii… No właśnie – i. Nie wiem, jaki był pomysł na opowiadanie w wersji 2.0, bo obecnie wydaje się ono niepełne. Nie rozumiem do końca relacji Marcela i Avy. Czy on ją stworzył na wzór swojej zmarłej ukochanej/córki/siostry/przyjaciółki? Czy on w ogóle jest twórcą wszystkich Av?

Dlaczego chciał popełnić samobójstwo? Nad czym pracował? Dlaczego nie chciał odpuścić, choć mu non stop nie wychodziło? Dlaczego od ponad dziesięciu lat nie rozmawiał z rodziną? To nie tak, że ja musze koniecznie uzyskać pełne odpowiedzi na te pytania, ale przynajmniej pomogłyby zrozumieć lepiej bohatera, czemu żyje w ten sposób, w takim syfie, nędzy, obsesji?

Końcówka fajna, im bliżej zakończenia, tym coraz bardziej widać, że coś w tej jego Avie się budzi, a on, pijany, to ignoruje.

Poniżej garść mniej i bardziej drobnych uwag:

Pociągnął kolejny łyk z butelki, po czym spojrzał Avę.

Raczej “na Avę”

Nie mógł pozbawić swojej S.I. funkcji “opieki”, ale zdołał ją ograniczyć.

Jeśli to on ją stworzył, to chyba mógł, skoro i tak w jej oprogramowaniu już grzebał?

Zaprogramował ją, by zwracała uwagę na takie rzeczy. Każda oznaka choroby: fizycznej czy psychicznej, nie mogła ujść jej uwadze. (…) Nie potrzebował wsparcia od urządzenia, które robiło to tylko dlatego, że tak zostało zaprogramowane. Chciał, by Ava zrozumiała, dlaczego powinna przejmować się czyimś zdrowiem i szczęściem.

To jednocześnie zaprogramował ją, by zauważała wory pod oczami i bełkotliwą mowę, ale już przeszkadzało mu, że mówiłaby mu, że jego zdrowie jest najważniejsze (zaprogramowany, wyuczony tekst)? To się kłóci z pogrubionym zdaniem, bo brzmi, jakby bohater chciał i rybki, i akwarium – od razu sama Ava ma wykazywać zrozumienie, że ludzkie życie jest ważne, ale jednocześnie to linijki kodu każą zwracać jej uwagę na np. przekrwione oczy i nadmierną agresję właściciela? Marcel chciał za dużo od razu moim zdaniem.

Dlaczego, ta różnica wciąż pozostawała tak duża? 

Zbędny przecinek

Oni a tobą tęsknią, Marcel

Literówka

Bał się, że Jej oczy patrzą przez Avę.

Zaimki osobowe z małej litery. Jeśli masz na myśli zmarłą ukochaną/córkę/siostrę/przyjaciółkę Marcela, to może by to wprost napisać? Albo jakoś jawniej zasugerować?

Dziękuję za komentarze i uwagi.

Kilka odpowiedzi na Twoje pytania było w poprzedniej wersji tego opowiadania, ale kierując się komentarzami, że niektóre rzeczy nie były ważne, a jak na ten pomysł było za dużo wątków, postanowiłam niektórych rzeczy nie uwzględniać. Trochę się teraz gubię w tym, co napisać, a co nie. 

Przy rzeczach, które nie pojawiły się w żadnej z moich wizji tego tekstu: nie lubię dawać oczywistych odpowiedzi i myślę, że jest tam kilka kropek, które można połączyć. 

Do tego uważam, że odpowiedź na to, na kim była wzorowana Ava, tylko bardziej skrzywdziłaby to opowiadanie. 

 

 To jednocześnie zaprogramował ją, by zauważała wory pod oczami i bełkotliwą mowę, ale już przeszkadzało mu, że mówiłaby mu, że jego zdrowie jest najważniejsze (zaprogramowany, wyuczony tekst)? To się kłóci z pogrubionym zdaniem, bo brzmi, jakby bohater chciał i rybki, i akwarium – od razu sama Ava ma wykazywać zrozumienie, że ludzkie życie jest ważne, ale jednocześnie to linijki kodu każą zwracać jej uwagę na np. przekrwione oczy i nadmierną agresję właściciela? Marcel chciał za dużo od razu moim zdaniem.

Nie chciał, żeby przestała mu mówić o stanie jego zdrowia. Chodziło mu o powód. Starał się uczynić z maszyny człowieka (jestem pewna, że wspomniałam o tym chociaż raz), dlatego chciał by jej zainteresowanie nie było spowodowane programem, tylko ludzkimi uczuciami (czy to jest możliwe, to już inna sprawa). Opis, który zacytowałaś w swoim komentarzu, tyczy się dialogu właśnie o tym, że Ava nie wie, czemu interesuje się jego zdrowiem.

Co do tego, czy chciał za dużo: Może? Nawet jeżeli, czy to błąd? Faktycznie nie napisałam, jak długo już starał się uczynić z Avy człowieka, ale jest wspomniany jeden projekt, do którego podchodził już pięćdziesiąt trzy razy. 

 

>>Bał się, że Jej oczy patrzą przez Avę.<<

Zaimki osobowe z małej litery. Jeśli masz na myśli zmarłą ukochaną/córkę/siostrę/przyjaciółkę Marcela, to może by to wprost napisać? Albo jakoś jawniej zasugerować?

Tak, wiem o tym, ale to był celowy zabieg mający na celu podkreślenie, że mówię o wcześniej wspomnianej osobie bez imienia. Bardzo też nie chcę odpowiadać na to, na kim była wzorowana, czy tego podpowiadać. Nie czyni to całego opowiadania tajemniczym, a jedynie nadaje wydźwięk, który jest moim zdaniem bardziej odpowiedni. 

Well, my social anxiety is getting the best of me; I'm taking a walk. Goodbye.

Cześć!

 

Obyczajówka o lekkim zabarwieniu esefowym. Taki “Blade runner 2049”, który dostał kopa fabularnego w postaci prostego dramatu. Czy ten kop był konieczny? Dla opowiadania na pewno, bo to główny zamysł, ale niekoniecznie dla konwencji, bo – niestety – nie przypadł mi Twój tekst do gustu.

Widzę, że Reg zrobiła już łapankę, więc o licznych błędach (załapała się za głowę :)) pisać nie będę. Ale o fabule napiszę – to jest opowiadanie nastawione na efekt, tylko, że efekt jest znany od samego początku, przez co nic w tym tekście nie zaskakuje. Skaczesz po stereotypach – odcięty od społeczeństwa z własnej woli, zafiksowany naukowiec, który stracił kogoś bliskiego i teraz chce sobie stworzyć namiastkę tej osoby, przenosząc uczucia na wyobrażenie w postaci holo SI, której pragnie sprezetntować ciało. Ale nie wychodzi, nie ma hajsu, tylko idea go interesuje, więc po kolejnej porażce postanawia się zabić. Nieco to pretensjonalne, postać bohatera zachowuje się jak nastoletni piwniczak, z kolei zachowanie Avy jest takie, jakbyś nie potrafiła się zdecydować, czy to SI służebna, czyste algorytmy, czy już coś więcej, twór nie pozbawiony jakichś zalążków ludzkich uczuć.

Na razie jestem na nie, ale w sumie ten tekst nie sprawił mi przykrości w trakcie lektury, więc jestem ciekaw Twoich kolejnych prób pisarskich :)

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Dziękuję za komentarz :D

 

Opowiadanie jest przewidywalne, ale też nie starałam się nim nikogo zaskoczyć. Początkowy zamysł był inny, ale trochę wszystko przekombinowałam i przy poprawie postanowiłam pójść zatartą ścieżką. Ze resztę uwag dziękuję. (Błędów było tak dużo, ponieważ wcześniej opowiadanie było o prawie 30 tyś słów dłuższe). 

(…) której pragnie sprezetntować ciało.

Nie chce sprawić, by miała ciało, tylko ludzkie emocje, dlatego S.I. zachowuje się, jakby trochę je miała, trochę nie. 

 

Po przeczytaniu komentarzy pod różnymi opowiadaniami na tej stronie – i pod tymi dobrymi i pod tymi złymi – udało mi się wyłowić cechy wspólne, których użytkownicy tego portalu oczekują od tekstów i nie uważam, by były one złe lub dobre. Na tym forum oczekuje się pewnego stylu i pewnej formy, która nie zawsze mi odpowiada. Długi ciężki opis czasami jest zły, czasami dobry, podobnie jak pozbawiona dynamicznych wydarzeń akcja, czy tekst naszpikowany metaforami – to wszystko ma przecież pomóc autorowi przedstawić utwór w sposób, w jaki chciał, by go odbierano. Rozumiem, że taki jest styl portalu, jednak nie jest to styl, który należałby do moich ulubionych i z tego powodu nie mam w planach nic już tutaj publikować i postawie raczej na czytanie. 

Well, my social anxiety is getting the best of me; I'm taking a walk. Goodbye.

(Błędów było tak dużo, ponieważ wcześniej opowiadanie było o prawie 30 tyś słów dłuższe). 

No to nieźle pocięłaś :)

 

Po przeczytaniu komentarzy pod różnymi opowiadaniami na tej stronie – i pod tymi dobrymi i pod tymi złymi – udało mi się wyłowić cechy wspólne, których użytkownicy tego portalu oczekują od tekstów i nie uważam, by były one złe lub dobre. Na tym forum oczekuje się pewnego stylu i pewnej formy, która nie zawsze mi odpowiada. Długi ciężki opis czasami jest zły, czasami dobry, podobnie jak pozbawiona dynamicznych wydarzeń akcja, czy tekst naszpikowany metaforami – to wszystko ma przecież pomóc autorowi przedstawić utwór w sposób, w jaki chciał, by go odbierano. Rozumiem, że taki jest styl portalu, jednak nie jest to styl, który należałby do moich ulubionych i z tego powodu nie mam w planach nic już tutaj publikować i postawie raczej na czytanie. 

Mylisz się, tak troszkę ;)

Długie, ciężkie opisy zdarzają się Gekiemu albo Maćkowi Żółnowskiemu, i nikt się nie czepia. Pozbawiona dynamicznych wydarzeń akcja to też nie problem, zależy od przyjętej konwencji. Sam mam kilka opowiadań, w których nie dzieje się za wiele, a nikt specjalnie nie narzekał na brak dynamiki. Zresztą nawet ostatnie piórkowe opowiadanie Zanaisa “Konie na dalekim brzegu” jest pozbawione dynamicznej akcji, a jest jednym z najlepszych zeszłorocznych tekstów – sprawdź jak to u niego wygląda. Teksty naszpikowane metaforami to już inksza inkszośc, bo purpurę trzeba albo umieć zrobić, albo zamiast tekstu wychodzi koszmar interpretacyjny. Nikt Ci zresztą nie broni publikować impresji, bo i takie się tutaj zdarzają, a nawet bywają ciepło przyjmowane – mój pierwszy tekst na portalu “Naga osobliwość” jest właśnie metaforyczną impresją, a przyjęty został nie najgorzej.

Najgorsze co możesz zrobić, to się zrazić. Tutaj naprawde można się wiele nauczyć i podszlifować warsztat, trzeba tylko trochę samozaparcia połączonego z pokorą :) Więc nie zrażaj się, tylko pisz i publikuj :)

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

 

Known some call is air am

Pociągnął kolejny łyk z butelki, po czym spojrzał na Avę. Długie, niebieskie rzęsy sięgnęły polików, gdy S.I. w zastanowieniu przyglądała się stercie śmieci na brudnej podłodze.

??

 

Hmm, wrrzuciłam Twoje opko na czytnik, chwilkę mi zabrało zanim przeczytałam, wróciłam tutaj i mam wrażenie, że widzę inny tekst.

Z jednej strony myślę, że cięcia dobrze opku zrobiły, trochę jaśniej jest. Z drugiej jednak same niepowodzenia w pracy nie tłumaczą IMO stanu, w jakim znajduje się Marcel.

Przy lekturze pierwszej wersji tekstu miałam wrażenie, że Marcela uwiera nie tyle strata kobiety, co fakt, że nie ma przy nim nikogo, kto by go rozumiał. Dlatego tak bardzo starał się nadać Ave ludzkie cechy. W tej wersji ten wątek się trochę rozmywa, nie widać tego.

Widać za to, że Marcel był ślepy, bo nie dostrzegał, że SI faktycznie na nim zależy.

 

Na tym forum oczekuje się pewnego stylu i pewnej formy, która nie zawsze mi odpowiada.

Nie sądzę, żeby to była prawda, przeciwnie, myślę, że jest tu miejsce dla każdego. Oczwiście raczej nie będzie tak, że wszystkim będą się Twoje teksty podobać, to się raczej nie zdarza, ale sądzę, że masz szansę znaleźć grono odbiorców.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Dziękuję bardzo za komentarz i uwagi.

Nie sądzę, żeby to była prawda, przeciwnie, myślę, że jest tu miejsce dla każdego. Oczwiście raczej nie będzie tak, że wszystkim będą się Twoje teksty podobać, to się raczej nie zdarza, ale sądzę, że masz szansę znaleźć grono odbiorców.

Poczekam, poczytam inne opowiadania, żeby zobaczyć, co w nich jest i jak są odbierane, a jak zauważę, że faktycznie byłam w błędzie, to pewnie jeszcze coś tu wrzucę. Miałam kilka pomysłów, co napisać i jak to zrobić, żeby ludziom tutaj się spodobało, ale zdałam sobie sprawę, że przecież nie o to chodzi, a w pisaniu na siłę nie ma zabawy. 

Well, my social anxiety is getting the best of me; I'm taking a walk. Goodbye.

Pisz. I nie patrz na gusta, bo te są różne. Dobrze Irka prawi – to co jedni odbiorą na nie, ktoś inny odbierze na tak, mamy tutaj swobodę, byleby się opowiadanie w nurt fantastyki wpisywało :) 

Known some call is air am

Tekst, choć gra na ogranym pomyśle, ma jednak w sobie to coś. Mocno idziesz w obyczajówkę, co nie trafia koniecznie w mój gust, jednak masz koncept, co chcesz osiągnąć. Jeszcze jednak brakuje Tobie wprawy w posługiwaniu się językiem: opisy czasem zbyt mocno spowalniają tempo tekstu, same określenia nie zawsze jakby pasowały do klimatu, jaki budujesz dla danej sceny. Spokojnie, to wszystko da się wypracować :) Chwytaj przydatne linki:

Dialogi – mini poradnik Nazgula: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/12794

Dialogi – klasyczny poradnik Mortycjana: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/2112

Podstawowe porady portalowe Selene: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/4550

Coś o betowaniu autorstwa PsychoFisha: Betuj bliźniego swego jak siebie samego

Temat, gdzie można pytać się o problemy językowe:

http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/19850

Temat, gdzie można szukać specjalistów do “riserczu” na wybrany temat:

http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/17133 

Poradnik łowców komentarzy autorstwa Finkli, czyli co robić, by być komentowanym i przez to zbierać duży większy “feedback”: http://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842676 

Poradnik Issandera, jak dostać się do Biblioteki ;)

https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842782 

Opis funkcjonowania portalu i tutejszych obyczajów autorstwa Drakainy:

https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842842 

Powodzenia z kolejnymi tekstami!

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Nowa Fantastyka