- Opowiadanie: fmsduval - Co się odwlecze, to nie uciecze

Co się odwlecze, to nie uciecze

Opowiadanie uczestniczy w konkursie „Tu był las” projektu Zapomniane Sny: https://www.zapomnianesny.pl.

Jeśli podoba Ci się ta inicjatywa, rozważ darowiznę na stowarzyszenie Pracownia na rzecz Wszystkich Istot: https://pracownia.org.pl.

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Co się odwlecze, to nie uciecze

Stał na skraju zaśnieżonego boru, oparty barkiem o pień świerku. Przed nim, nieco poniżej ściany lasu, spoczywała stępka przyszłego drakkara i kilka wręgów. Patrzył na szkielet z zadumą. Na niego zaś co rusz spoglądały gotowe do pracy karły i oddział Muspelssonar – wiecznie gorejących demonów, z wyraźnym zniecierpliwieniem czekających wznowienia robót. Loki unikał ich wzroku.

Zatrzęsła się za nim ziemia. Po ciężkim chodzie rozpoznał Hryma – olbrzyma, który objąć miał komendę nad drakkarem. Przełknął głośno ślinę. Oj, złe miał z Jotunami wspomnienia. Przyszła pora na kolejne. Odwrócił się wreszcie, by powitać nadchodzącego. I zasłonić żałosny widok.

– Witaj, Hrymie. Rad jestem, że cię widzę – rzucił przymilnie.

– Wszystko gotowe? – zapytał dudniącym głosem olbrzym. Marszczył gniewnie czoło.

– Dzieci me wyczekują znaku. Fenrir i Midgardsorm wkrótce ruszą w bój.

– A my?

Hrym sięgnął wzrokiem ponad ramieniem Lokiego. I zdębiał. Lokiemu zatrzęsły się ręce.

– Słuchaj, bo to wszystko jest nie tak, jakbym chciał.

– Co jest nie tak?! – warknął Hrym, potężnym ramieniem odpychając boga na bok. – Miał być gotowy na rano!

– Bo ja… ja lubię ten las. Nie chcę go ścinać. Wiesz, ile drzew na taki okręt trzeba? I po co? Na rejs w jedną stronę? Toż to sensu nie ma.

– Przecież ja cię gołymi rękami uduszę! – wrzasnął Hrym i złapał Lokiego za szyję. – Dziś Ragnarök! Surtr już w drodze, Sköll i Hati nieboskłonem fruną!

– Ale… ja już plan mam – wyrzęził Loki. – A chwila mitręgi dobrze nam zrobi. Zaskoczymy plugawych Asów!

– Plan? Jaki plan? – Hrym nie dał się zbić z tropu.

– Pokażę ci. Daj no mi się tylko z córką rozmówić – odparł Loki z szelmowskim uśmiechem.

 

***

– Hel! Hela! Helenko! – darł się wniebogłosy, głos kierując ku zwałom piachu.

Konsekwentnie odpowiadała mu cisza. Aż w końcu ziemia poruszyła się, a piach wraz z pokrywającym go śniegiem począł zapadać się w czeluść. Loki cofnął się, przejęty. Z otchłani, po lodowych schodach na światło dnia wyszła na wpół zgniła, na wpół kwitnąca niewiasta, przyobleczona w suknię utkaną z udręki i smutku. Hel.

– Czego chcesz, ojcze? – zapytała grobowym głosem.

– Mała prośba. Malutka – zaznaczył. Hel wysoko uniosła brwi. – Potrzebni mi twoi poddani. W liczbie dużej.

Hel wydęła wargi. Zmierzyła ojca wzrokiem. Nie było to miłe spojrzenie.

– Na co ci trupy? Nie miałeś płynąć do Asgardu?

– Nie bądź taka dociekliwa. Dasz mi ich, czy nie?

– Ojcze, jestem poważną boginią. Na poważnym stanowisku. Nie mam czasu na twoje igraszki. – Odwróciła się na pięcie i poczęła schodzić w głąb Nilfheimu.

– Co za krnąbrny bachor – mruknął do siebie Loki. – Wszystko powiem matce! Że staremu ojcu pomocy odmawiasz! Mnie na Ragnarök spieszno, a ty się tyłem obracasz?! – wrzasnął za córką.

Czeluść poczęła się stopniowo zasklepiać, piach i śnieg na powrót wypełniały wyrwę w ziemi. Wtem, ku zdziwieniu Lokiego, otchłań wypluła z siebie napęczniałe, śmierdzące truchło. A potem następne. I kolejne. Naraz istny deszcz ciał spadł na ośnieżoną plażę. Loki roześmiał się w głos.

Usłyszał za sobą kroki Hryma. Tym razem już się nie bał. Miał czym zadowolić popędliwego Jotuna.

– Co to, u licha?! Truchła?! To twoje rozwiązanie?!

Hrym parł naprzód jak taran, a knykcie mu pobielały z wściekłości. Tylko chwila dzieliła Lokiego od łomotu życia. Nie przejął się tym jednak. Tanecznym krokiem wyszedł olbrzymowi naprzeciw. Rozciągnął usta w szerokim uśmiechu.

– Owszem, o wielki Hrymie! To mój plan! – zawołał śpiewnie, po czym spojrzał na zdezorientowane karły i Muspelssonar, patrzące na niego jak na szaleńca. – A wy? Co tak stoicie? Łuskamy, panowie, łuskamy! Jak fasolkę!

– Co mają łuskać, ty idioto?! Niech cię Ginnungagap wessie!

Hrym znów wyciągnął ręce ku szyi przewrotnego boga. Ten wywinął się sprytnym unikiem. Teatralnie wzruszył ramionami.

– No jak to co? Paznokietki! – rzucił lekko i skoczył ku stosowi ciał.

Ktoś musiał dać przecież przykład.

 

***

Tak oto właśnie powstał Naglfar – potworny okręt, który w bój przeciw Asom zabrał najstraszniejszych, najzacieklejszych wrogów nordyckiego panteonu. Loki z dumą objął jego ster. A i Hrym rozchmurzył się nieco, kiedy w końcu zwodowali drakkar. Mknął szybko, tylko muskając fale. Woda bębniła o trupie paznokcie, wygrywając bojowy, jeżący włos rytm.

Zaczął się Ragnarök.

Nie przeżył go Loki, nie przeżyła go jego dziatwa – złowrogi wilk Fenrir i oślizgły Midgardsorm.

A świerkowy, nadmorski bór przetrwał, ciesząc oko odrodzonych pokoleń.

 

Koniec

Komentarze

Proszę o uzupełnienie wstawki konkursowej w przedmowie :-)

 

Mitologiczny retelling, całkiem udany. Loki niby jak z wielu innych wersji, ale uśmiechnęłam się na tę uwagę, że ubi ten las i mu go szkoda. Sympatyczne.

ninedin.home.blog

Cieszę się bardzo :) Chciałem trochę odbić od nostalgii hasła przewodniego i zrobić coś z humorem. Koncepcja Lokiego jako pierwszego ekologa w dziejach zdała mi się do tego idealna.

 

 

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

Brawo. Uśmiechnęło misia. Nowy wizerunek Lokiego i zachowany las. Powodzenia. 

Uśmiech misia to nagroda sama w sobie. Dzięki za komentarz :)

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

Rozbawiłeś mnie. I jest to chyba pierwsze opko w konkursie, które wywołało u mnie szczery uśmiech :) Bardzo fajny pomysł, Loki był kompletnie nieprzewidywalny, więc ten sentyment do boru wydaje mi się jak najbardziej na miejscu. Nowe wersja mitu też fajna. Dobry szorcik :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Sympatyczny pomysł na to, skąd wziął się Nalfgar zbudowany z paznokci umarłych. Technicznie to i owo do poprawy, ale chwilowo nie mam możliwości zrobić łapanki, więc liczę na to, że inni wskażą Ci, co należy poprawić :)

Daję kliczka, choć mam nadzieję, że po czyjejś łapance poprawisz te drobiazgi interpunkcyjno-składniowe (jakieś np. pomieszane podmioty się gdzieś wkradły).

http://altronapoleone.home.blog

Irka_Luz, o uśmiech tu właśnie chodziło. Cel spełniony :) Dzięki za klika.

 

drakaina, dzięki za klika. A błędy już sobie sam wyłuskałem, jak Loki paznokietki :) Choć pewnie coś się jeszcze znajdzie. Niestety nie tylko Loki tu walczył z deadline’em.

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

Hej, hej

Sympatyczne, jakby to powiedziała Anet, choć z mitologią mi nie po drodze i zapewne wszystkich smaczków nie odkryłem. Loki jako ekolog, to piękny pomysł.

Kiedy doszło do budowy okrętu z paznokci, aż mi się opowiadanie “Wilcza zamieć” Grzędowicza przypomniało.

Oj złe miał z Jotunami wspomnienia

Czy po „Oj” nie powinno być przecinka?

Z otchłani, po lodowych schodach na światło dnia wyszła na wpół zgnita,

Na wpół zgniła

 

A wy? Co tak stoicie? Łuskamy, panowie, łuskamy! Jak fasolkę!

– Co mają łuskać, ty idioto?! Niech cię Ginnungagap wessie!

A to świetne :D

Klikinguję

 

PS Masz cztery kliki od Loży ;)

Zanais, dzięki za komentarz i klika!

 

Niestety z taką tematyką ryzyko niezrozumienia było nieuniknione. Mógłbym, wzorem drakainy w jej “Ty jesteś drzewem”, zamieścić pod tekstem słowniczek, ale miałby długość samego utworu, więc sobie darowałem :D

 

Błędy poprawione (a już myślałem, że wytropiłem wszystkie).

 

PS Masz cztery kliki od Loży ;)

Właśnie zauważyłem i bardzo się cieszę. Zwłaszcza że jestem tu świeży i jeszcze nieobyty w społeczności :)

 

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

Sympatyczne, chociaż po takich tekstach, zbudowanych wokół jednego żartu przewodniego, odczuwam zwykle niedosyt. W tym przypadku również: moim zdaniem zabrakło pazura i czegoś, co zatrzymałoby ten tekst na dłużej w pamięci.

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Żart przezacny! Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego wymyślili sobie okręt z paznokci i wreszcie mam jakieś zadowalające wyjaśnienie. Najbardziej ujęła mnie Hel i jej zachowanie wobec ojca – poważna kobieta nie ma czasu na jakieś głupie końce świata :D

Ostatniemu Midgardsormowi zgubiło się pierwsze “d”.

Dzięki za przyjemną lekturę i powodzenia w konkursie!

„Jak mogła się zamknąć z tym draństwem, a teraz nie chce się otworzyć?! Kto to w ogóle kupił?! Czy ktoś tego używa?!”

Paznokcie truposzy to dla mnie trochę kwintesencja mitologii skandynawskich. Oględnie rzecz ujmując, nie jest to mój konik. Tym bardziej szanuję tych, którzy się w nich grzebią;)

Opowiadanie napisane płynnie i fabularnie spójne. Pewnie się ucieszysz, że zobaczyłam faceta bez karku, z czarnymi zębami i czapką z rogami;)

 

Lożanka bezprenumeratowa

Cześć,

 

z mitologią nordycką jestem na bakier, ale Loki, jak to Loki, budzi sympatię. Podobnie całe opowiadanie, czytało się je bardzo dobrze.

 

Powodzenia w konkursie :)

Hej!

Nie wiem, jak to było z Naglfarem w mitologii, ale zawsze się zastanawiałem, jak zrobili go z paznokci. Teraz wiem i chyba z tego powodu będę pamiętać tę interpretację i tekst na bardzo długo xD! Dzięki za krótką, aczkolwiek przyjemną lekturę. :)

Pozdrawiam i powodzenia w konkursie!

Jak dla mnie za dużo fantasmagorii, chyba do mnie nie dociera. Nawet po przeczytaniu komentarz, lecz jestem słaba, no w zasadzie żadna w mitologie, więc spuśćmy na to zasłonę milczenia.

 

Co mnie zastanawiało? Na przykład, po co Ci ten ośnieżony bór, gdy śnieg żadnej roli nie odgrywa?

Za to hasło: ”,Łuskamy, panowie, łuskamy! Jak fasolkę!…”  spodobało się. Sformułowanie jest strasznie fajne, ale jak mają łuskać – paznokietki,  z czego? Jestem konkretna, przykro mi.  Moze za bardzo

Odniesienia do Lokiego – zauważalne, z kolei las so-so, ale o to niech się Jurki martwią.

 

Powodzenia w konkursie!

 

Fot. A. Wajrak. "…w najlepiej zachowanych fragmentach Puszczy Białowieskiej takich jak rezerwat ścisły mamy aż 1850 gatunków grzybów wielkoowocnikowych (to te na tyle duże, że możemy je dojrzeć gołym okiem…".

 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

gravel – no cóż, nie da się każdemu przypodobać. Może następnym razem wpiszę się i w Twoje gusta :) Dzięki za komentarz.

 

Anoia  też zawsze uważałem Naglfar za strasznie, nawet jak na mitologię, groteskowy. Bo jeszcze jakby go z kości zbudowali, to rozumiem. Ale z paznokci? Absurdalne. Cieszę się, że Ci się podobało. A wątek z Hel też jest moim ulubionym.

 

Ambush – panem w czapce z rogami się nie ucieszyłem, bo strasznie mnie ten motyw drażni :D Dzięki za komentarz.

 

OldGuard  Cieszę się, że mój tekst był przyjemną lekturą. Oby i następne taką były :)

 

ZigiN – też mnie zawsze Naglfar dziwił i z ulgą wymyśliłem odpowiednie wyjaśnienie :D Super, że i Ty je zapamiętasz. Przy takim króciaku to duży komplement :)

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

Asylum,

 

dzięki za komentarz i krytykę. Czuję się jednak w obowiązku nieco mojego tekstu pobronić.

 

Na przykład, po co Ci ten ośnieżony bór, gdy śnieg żadnej roli nie odgrywa?

 

Otóż śnieg rolę odgrywa. Marginalną, ale jednak. Odpowiedzią jest Fimbulvetr (bądź Fimbulvinter) – “Wielka Zima” poprzedzająca Ragnarök. Jako że akcja fabuły rozgrywa się w planowany dzień końca świata, zwały śniegu tu i tam są w pełni zasadne.

Jednak nawet gdyby pominąć powyższą uwagę, nie bardzo widzę sens usilnego konstytuowania tła – deszczu, śniegu, słońca, księżyca, czy wiatru. Nie uważam, że zjawiska te muszą pełnić jakąś doniosłą funkcję. Mogą po prostu tworzyć klimat, wprowadzać nastrój i kierować wyobraźnię czytelnika ku wizji, jaką miał autor. Opadom śniegu nie trzeba szczególnego uzasadnienia.

 

ale jak mają łuskać – paznokietki,  z czego?

Tutaj mniej się upieram, bo każdy ma inną wyobraźnię. Natomiast ja dość wyraźnie widzę konotację między łuskaniem fasoli a “obieraniem” paznokci z rozmiękłej, gnijącej tkanki na trupich opuszkach.

 

 

Mimo wszystko jeszcze raz dzięki za komentarz i mam nadzieję, że moje następne opowiadanie spełni Twoje oczekiwania :)

 

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

Dzień doberek. 

Powiedziałbym, że jest okej. Prawdopodobnie nic więcej, ze względu, że ja niezbyt przepadam za klimatami mitologii, zwłaszcza tej w której osadzona jest Twoja historia. Tak więc pod tym względem niemożliwe jest zaspokojenie mojego gusta :) 

Ale technicznie dałbym więcej niż okejkę – mimo że tekst krótki (więc o korektę co prawda prościej) to jednak pochwalić warto. 

No może poza tym fragmentem:

Aż w końcu ziemia poruszyła się, a piach wraz z pokrywającym go śniegiem począł zapadać się w czeluść. Loki cofnął się, przejęty.

→ Lekka siękoza i jakoś szyki zdań nieco mnie wybiły z rytmu. 

Poza tym – nieźle. 

Pozdro!

A żeś tu nowy, to i witaj! 

 

Do góry głowa, co by się nie działo, wiedz, że każdą walkę możesz wygrać tu przez K.O - Chada

Na początku zaciekawiłeś. A potem wprowadziłeś Lokiego, dałeś mu cechy luzaka oszusta i podlałeś całość humorem. Ja z reguły lubię takie historie, a Twoja dodatkowo jest napisana bardzo zgrabnie, widać niezły warsztat, jednak coś sprawiło, że mi nie siadło. I myślę, że to sztampowy Loki, z jednej strony luzak, a z drugiej ktoś, kto wysławia się w dziwnie współczesny sposób, zwracając się do Helenki, jakby ta była szefową jakiegoś korpo, a on ojcem cholerykiem, który zamęcza córkę swoimi fanaberiami. To nie jest złe, ale mam przesyt chyba, bo co trafię na Lokiego w jakimś opowiadaniu, to mniej więcej wpisuje się w ten sam schemat.

Żeby nie było – to jest dobre opowiadanie, dobrze napisane i kliknąłbym, gdyby było trzeba. A to powyżej to tylko moje własne odczucia po lekturze :)

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Rozumiem, w takim razie zima jest znakiem dla wszystkich, którzy znają mit o Ragnarök i w tym “siedzą” :-)

Natomiast, jeśli chodzi o zjawiska nie zgodziłabym się, gdyż nie są bez znaczenia. Nawet w Twoim szorcie ta informacja przenosi znaczenie, którego nie znałam. Właśnie one kreują klimat i mogą wspomóc/wzmocnić wizję bądź ją zepsuć.

Nie uważam, że zjawiska te muszą pełnić jakąś doniosłą funkcję. Mogą po prostu tworzyć klimat, wprowadzać nastrój i kierować wyobraźnię czytelnika ku wizji, jaką miał autor. Opadom śniegu nie trzeba szczególnego uzasadnienia.

Jeśli chodzi o paznokcie, cóż rozpadną się jak inne tkanki. 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Mitologia nordycka nie należy do moich ulubionych, ale opowiadanko jest zabawne i czytało się naprawdę nieźle.

I nie zgodzę się z Gravel, że brakło pazura – wszak pazurów jest tu dostatek. ;)

 

Mi na Ra­gnarök spiesz­no… → Mnie na Ra­gnarök spiesz­no

 

Wtem nagle, ku zdzi­wie­niu Lo­kie­go→ Wtemnagle to synonimy, znaczą to samo.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

NearDeath,

 

dzięki za komentarz! No tak to z tą mitologią bywa – jedni kochają, inni wręcz przeciwnie :P Mimo wszystko fajnie, że chociaż pod względem technicznym Ci się podobało. A nad “siękozą” pomyślę, może uda mi się coś przemeblować. Rzeczywiście przedawkowałem “ę” w tym fragmencie :D

 

Outta Sewer,

 

niestety Loki jest postacią mocno wyeksploatowaną i wręcz zabetonowaną w popkulturze. Podobnie jak sam Ragnarök – też rzecz znana i nie do końca pierwszej świeżości. Przyznam, że na etapie decyzji, co pisać, miałem tu właśnie dylemat. W głowie kołatał się pomysł oryginalniejszy, związany z zabójstwem Helgiego we Fjoturlundr, ale wydał mi się zbyt niszowy i mało znany – bałem się, że stracę za dużo miejsca i czasu na dydaktykę (to mój pierwszy szort, więc i tak pisałem w panice, czy się wyrobię w limicie). Ugryzłem więc temat znany i – chyba – lubiany. Wydaje mi się że z nieco innej strony, w centrum jest bowiem Naglfar i wykręcenie mitu o jego powstaniu. Czy się udało – opinie podzielone, więc tym chętniej będę eksperymentował dalej :D Co do miszmaszu starodawność/współczesność – taki był mój zamysł. Chciałem historię nieco uwspółcześnić, a jednocześnie dodać jej absurdalności, stawiając na kontrast przedstawianej epoki i języka.

Dzięki za komentarz :)

 

regulatorzy,

 

super, że się podobało :) Też nie rozumiem, jak przy tylu paznokciach narzekać można na ich brak, absolutny skandal :D

 

Dzięki za zwrócenie uwagi na “wtem nagle” – powtarzałem to dość często w różnych tekstach, samo “nagle” wydawało mi się jakieś łyse :p Już poprawiłem i zapamiętałem na przyszłość.

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

Bardzo proszę, Fmsduval, i cieszę się, że uznałeś uwagę za przydatną. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

cześc fmsduval !!!

 

Widzę wyraźna fantastyka :) Jest tu kilka fajnych pomysłów. Nie potrafiłem jednak sobie tego dobrze wyobrazić.

 

Pozdro!!!

Jestem niepełnosprawny...

Sympatyczne :)

Przynoszę radość :)

dawidiq150, dzięki za lekturę. Cieszę się, że spodobały Ci się moje pomysły :)

 

Anet, no wreszcie doczekałem się Twojego komentarza! Liczyłem, co prawda, na “fajne :)”, ale i “sympatyczne :)” przyjmuję bez wybrzydzania :)

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

Moment, moment, “fajne” to już jest wiesz… nie ma tak od razu ;)))

Przynoszę radość :)

Tak właśnie myślałem, że trzeba zasłużyć. Cóż, nie pozostaje nic innego, jak brać się do roboty :)

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

I to jest bardzo dobre podejście!

Przynoszę radość :)

Ach, więc to stąd wziął się okręt z paznokci. Dobrze wiedzieć. Ciekawe, na czym by stanęło, gdyby Loki musiał zaprojektować samochód…

Sympatyczny tekst, z jajem, dobrze się czytało.

Babska logika rządzi!

"Hel! Hela! Helenko!"

 

O jak prychnąłem :D Trochę hermetyczne dla osób nieznających mitologii nordyckiej, ale jeśli się coś tam kojarzy, to ten fragment jest cudowny :D

 

W ogóle duży plus za sięgnięcie po mity wikińskie i nieograniczenie się przy tym tylko do znanych imion, w końcu padają tu nazwy i otchłani między krainami gigantów i nazwa upiornego okrętu, jest tego trochę. A całość z takim lekkim, humorystycznym skrętem. Podoba mi się ta idea, chętnie bym zobaczył dłuższa historię w tej zmodyfikowanej wersji świata wikińskich bogów. Alternatywnie ujrzałbym chętnie też przeczytałbym pogłębioną wersję aktualnej historii, z większym naciskiem na szczegóły. Niemniej całość fajnie się czyta.

 

BTW, trochę mnie zmylił Hrym w miejsce Thryma, ale obie pisownie są w użyciu, po prostu do tej pory znałem tylko jedną.

Finklo,

 

Ciekawe, na czym by stanęło, gdyby Loki musiał zaprojektować samochód

 

Nie mam pojęcia, ale na pewno byłby równie ekologiczny jak okręt :)

 

Sympatyczny tekst, z jajem, dobrze się czytało.

Bardzo się cieszę. Dzięki za komentarz!

 

Wilku,

 

O jak prychnąłem :D

Też bardzo lubię ten fragment :D

 

Trochę hermetyczne dla osób nieznających mitologii nordyckiej

Niestety, konwencja mitologiczna zawsze rodzi to ryzyko. M.in. dlatego postawiłem na Lokiego, który obok Thora jest najbardziej znanym reprezentantem nordyckiego panteonu (chociaż nie do końca się do niego zalicza).

 

Podoba mi się ta idea, chętnie bym zobaczył dłuższa historię w tej zmodyfikowanej wersji świata wikińskich bogów.

Ze 2/3 miesiące temu brałem się za bary z wikińskim thrillerem szpiegowskim. Jakoś nie poszło :D Ale może jeszcze do tego wrócę. Albo coś nowego wpadnie mi do głowy, kto wie. Na pewno mnie zachęciłeś :)

 

BTW, trochę mnie zmylił Hrym w miejsce Thryma, ale obie pisownie są w użyciu, po prostu do tej pory znałem tylko jedną.

W mitologii nordyckiej jest tyle określeń na poszczególnych bogów/olbrzymów/bohaterów, że zdziwiłbym się, gdyby taka sytuacja wcześniej czy później nie zaistniała. Przy Hrymie to różnica literki, w przypadku Frigg mamy do wyboru także imię Menglada, a do tego przenika się tożsamościowo z Freją i Gefjon :D

 

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

 

Bardzo przyjemny retelling. Fajnie, że poszedłeś w humorystyczne podejście, a jednocześnie zadbałeś o wartką, obrazową narrację – mamy historię z przymrużeniem oka, ale przy tym wiarygodnie osadzoną w mitologicznych realiach. Świetnie wyszły te kontrasty między podniosłymi, klimatycznymi opisami i humorem dialogów, bohaterowie też zostali barwnie zarysowani, więc całość bardzo wyraziście wybrzmiewa. Tekst głównie dla czytelnika zaznajomionego z mitologią nordycką, choć przy tym napisany w taki sposób, że wiele można wyciągnąć z samego kontekstu (zresztą część nazw zostaje wyjaśniona).

I całkiem sprytnie nawiązałeś do tematu konkursu – mimo że tekst opowiada o statku z trupich paznokietków, udało się powiązać całą historię z lasem. :)

Remplis ton cœur d'un vin rebelle et à demain, ami fidèle

black_cape,

 

wielkie dzięki za wszystkie ciepłe słowa! Cieszę się, że dopatrzyłaś się w moim szorciku tylu pozytywów. Zwłaszcza że powstał w dwie godziny, po ataku gorączki i tuż przed dedlajnem :D 

 

Tekst głównie dla czytelnika zaznajomionego z mitologią nordycką, choć przy tym napisany w taki sposób, że wiele można wyciągnąć z samego kontekstu (zresztą część nazw zostaje wyjaśniona).

Bałem się o hermetyczność czy wręcz nieprzystępność tekstu. Ulżyło mi, że nie widzisz tu tych wad :)

 

Jeszcze raz bardzo dziękuję za lekturę i komentarz!

 

Pozdrawiam,

fmsduval

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

Nowa Fantastyka