- Opowiadanie: MeridaHolmes - Utracona

Utracona

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Utracona

 W ten wyjątkowy poranek budzę się wraz ze wschodem słońca. Miejsce obok mnie jest już puste. Wychodzę z szałasu i rozciągam wciąż zaspane ciało. Zapowiada się piękny dzień, jak każdy do tej pory. Czuję, jak wypełnia mnie niepohamowana radość i wdzięczność wobec Stwórcy. To dzięki Niemu życie jest tak proste i przyjemne. 

 Nigdzie nie widzę Ukochanego, więc uznaję, że udał się na połów ryb lub polowanie na inną zwierzynę. Zanim jednak zniknął, przygotował dla mnie śniadanie. Jestem w raju. Tylko bezgraniczna miłość i spokój. Zjadam owoce i zauważam pierwsze krople potu na czole. To znak, że czeka nas naprawdę upalny dzień. 

Udaję się w głąb lasu w poszukiwaniu ziół i jagód. Korony drzew dają przyjemny cień i wytchnienie. Pod stopami czuję miękkość mchu a śpiew ptaków dopełnia tę sielankę. Udostępniony nam obszar jest ogromny i nie wiem czy starczyłoby mi sił, aby zwiedzić każdy zakątek. Właściwie jest mi dobrze przy potoku, pod lasem. Adam ma w sobie znacznie więcej ciekawości świata i nieraz oddala się od obozu. Wraca po kilku lub kilkunastu dniach i opowiada o pięknych krajobrazach – huczących wodospadach, majestatycznych górach i niezliczonych gatunkach zwierząt i roślin. Słucham tych historii z fascynacją i chłonę owe bajkowe obrazy, które przede mną rozpościera, lecz wolę pilnować naszego domowego ogniska. Jak dotąd wystarczały mi znajome, udeptane ścieżki i spędzanie czasu w obecności Stwórcy. Co nie znaczy, że nie mam w sobie dociekliwości. Jednak moją fascynację budzi to, co zakazane. Terytorium, do którego nie wolno nam się zbliżać. Zakazany Zakątek, który znajduje się w głębi lasu. 

Przechadzam się wśród znanych mi drzew a mój puls przyspiesza. Wiem, że jestem blisko wydzielonego obszaru. W koszyku mam raptem kilka sztuk grzybów. Uznaję, że nie zaszkodzi rozejrzeć się w tym tajemniczym miejscu. Jeśli owoce będą jadalne, nic złego się nie stanie. Doskonale znam drogę. Nieraz podchodziłam do tej umownej granicy i obserwowałam. Nigdy nie widziałam żadnego zagrożenia. Mam tylko przestrogi Stwórcy o tym, że to miejsce jest niebezpieczne, ale cóż groźnego może znajdować się w lesie? Jest on naszą bezpieczną przystanią, ojczyzną… Dziś postanawiam to sprawdzić. Jestem przecież mądrą kobietą.

 

***

 

 Dzisiejszy połów okazał się tak obfity, że ledwo jestem w stanie donieść ryby do obozowiska. Wstałem przed wschodem słońca i zamiast udać się nad potok, poszedłem nieco dalej, nad jezioro. Okazuje się, że to całkiem dobre miejsce. Zrzucam swoje zdobycze pod szałasem i oddycham z ulgą. Moja Ukochana będzie miała trochę pracy przy patroszeniu, ale zrobimy to razem, jak zawsze. Dziwię się, gdy nie zastaje jej na miejscu. To do niej niepodobne. Zbliża się zachód słońca, ale wiem, że żyjemy w świecie idealnym i nic jej nie grozi zatem zabieram się sam za przygotowanie ryb. Nie czuję niepokoju. Jestem mądrym facetem 

 

***

 

 Stąpam nieco ostrożniej. Czuję, że moje stopy nie są zadowolone z tego spaceru. Pieką i szczypią, gdyż zniknął przyjazny mech. To dla mnie nowość. Do tej pory doznawałam tylko i wyłącznie przyjemności. Nie znałam bólu ani niepokoju, który powoli wsiąka w moje myśli. Wchodzę jednak głębiej i głębiej. Mam wrażenie, że jest tu o kilka stopni chłodniej, co odczytuję na swoją korzyść. Powoli przyzwyczajam się do zmiany terenu, ale wciąż nie dostrzegam żadnych owoców, ziół czy chociażby grzybów. No cóż, złamałam jedyną prośbę Stwórcy, poraniłam ciało i nic dobrego mnie tu nie spotkało. Mam ochotę się poddać, gdy nagle dostrzegam coś niemożliwego. Na powalonym konarze siedzi jakaś ciemna postać. To mężczyzna, lecz całkiem inny od mojego Adama. Nie otacza go blask, ale jakaś dziwna aura ciemności. Postanawiam się wycofać i już nigdy tutaj nie wracać, gdy nagle słyszę jego głęboki głos. 

 – Podejdź, Ewo. Czekałem na Ciebie ćwierć wieku – głos mężczyzny paraliżuje mnie. Moje imię w jego ustach brzmi jak zaklęcie. Spoglądam w jego kierunku i widzę dłoń wyciągniętą w moją stronę. – Podejdź, Oblubienico – powtarza uwodzicielsko. 

– Kim ty jesteś? – pytam, ale moje palce już posłusznie splatają się z jego. Ma mocne dłonie, całkiem inne niż Adama. Czuję szorstkość i ciepło, które niemal parzy kontrastując z chłodem lasu. Jego paznokcie są długie i czarne i bardziej przypominają pazury. 

– Powinnaś spytać, czym jestem – śmieje się. – Jestem aniołem. Twoim aniołem, a na imię mam Lucjan. Pokazać ci w czym tkwi prawdziwa tajemnica tego spotkania? – Odgarnia kosmyk włosów z mojej twarzy a ja wpatruję się w jego ciemne niczym nocne niebo oczy. 

– Tak – dukam. I nagle czuję żar, który wypełnia moje usta. Lucjan składa pocałunek, który odmienia losy świata. 

 Dostaję nowe oczy, nowe ciało, nowe zmysły. Zyskuję świeże spojrzenie na świat. Widzę swoją nagość. Po raz pierwszy ujrzałam siebie taką, jaka jestem w rzeczywistości. Lucjan nie przypomina Adama, ale również widzi bez ograniczeń. Dotyka mojej skóry i nazywa to, co dotąd było dla mnie obce, a ja czuję przyjemne ciepło. Przeprowadza mnie również po mapie swojego ciała, które różni się od mojego bardziej niż mogłam przypuszczać. 

– Dlaczego Twój dotyk jest tak gorący? – pytam nieśmiało. 

– To się nazywa miłość – mówi pewnie. – Wiedziałem, że kiedyś do mnie przyjdziesz. Jesteś przecież mądrą kobietą – dodaje z uśmiechem, po czym z jego pleców wyłaniają się wielkie czarne skrzydła. Otula mnie i zapadam w sen. 

 

***

Tej nocy Ewa nie wróciła. Ani żadnej następnej. Wypatroszyłem wszystkie ryby sam. Przeszukałem cały las, ale nigdzie jej nie znalazłem. Opuściłem tylko Zakazany Zakątek, gdyż rozpościerał wokół siebie przedziwną obecność, której nie chciałem zakłócać. Prawdopodobnie było to miejsce, które pochłonęło moją Ukochaną, a ja pragnąłem zachować życie. Pogodziłem się ze stratą. Sam będę musiał zająć się światem, ale wierzę, że sobie poradzę. U mego boku jest Stwórca, a ja jestem przecież mądrym facetem.

 

 

Koniec

Komentarze

Czyli nie było wygnania z raju?!;)

Historia uwiedzenia Ewy przez Lucka intrygująca, mimo że – w Twojej wersji – Adam zostaje w raju. 

 

Koniecznie popatrz na tekst, bo coś się porozjeżdżało i zdania są rozbite między akapitami. 

Lożanka bezprenumeratowa

Cześć,

 

Jestem mądrym facetem 

Zabrakło kropki i to facetem mi niezbyt pasuje.

 

Opowiadanie mi się podobało, ciekawe spojrzenie na historię Ewy, dużo więcej obiecujące :)

 

Życzę powodzenia w konkursie. 

Sam nie wiem. Pomysł jest ciekawy i te grzeszne przyjemności, lecz forma przez połowę tekstu nie zachęca, tzn. mnie nie wciągnęła. Ślizgałam się wzrokiem po zdaniach, wracałam, aby doczytać i czekałam. Kiedy się zaczęło, to i zaraz skończyło. Podobało mi się powtarzanie fraz "jestem mądry/mądra". 

Warsztatowo jest dobrze, moim zdaniem, ale nie jestem orłem w tych sprawach. ;-)

Chyba nie przepadam za czasem teraźniejszym, gdy nic się nie dzieje ani na zewnątrz, ani w bohaterze, tylko mamy do czynienia z relacją codziennych czynności, no, chyba że podniesie się je do poziomu celebracji i coś z tego wynika.

 

Powodzenia w konkursie!

 

Fot. A. Wajrak. Będzie lis, jego jeszcze nie było. ;-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Narracja w czasie teraźniejszym jest w Twoim tekście, niestety, strasznie męcząca. Bolą mnie nieco porównania i język, którego używa Ewa – bajkowe, sielanka, domowe ognisko. To tylko kilka przykładów, bo skąd ona zna bajki, skąd wie czym jest sielanka, jak doszła do frazy “domowe ognisko” w powszechnym dla nas znaczeniu? Tak, wiem, czepiam się, ale takimi sformułowaniami odbierasz wiarygodność historii, która w Twoim opowiadaniu dopiero się zaczęła i nie ma za sobą całego zaplecza językowego i kulturowego, z którym my jesteśmy zaznajomieni w jakimś stopniu.

Sam pomysł Adama, który został w raju, a Ewa poszła gzić się z Szatanem jest niezły. Niestety uważam, że nie uciągnęłaś tego tematu. A uciągnęłabyś, gdybyś rozwinęła pomysł i pokazała świat, który powstał z samego Adama ;)

Pozdrawiam serdecznie

Q

 

Poniżej kilka uwag:

 Nigdzie nie widzę Ukochanego, więc uznaję, że udał się na połów ryb lub polowanie na inną zwierzynę.

Niepotrzebnie dookreślasz. A na co innego miał polować? Chyba nie na pokemony? ;)

Zjadam owoce i zauważam pierwsze krople potu na czole.

A nie “czuję”?

 

Słucham tych historii z fascynacją i chłonę owe bajkowe obrazy, które przede mną rozpościera, lecz wolę pilnować naszego domowego ogniska.

Raczej “roztacza”.

 

Mam wrażenie, że jest tu o kilka stopni chłodniej, co odczytuję na swoją korzyść.

To zdanie jest złe. Przeredagowałbym.

 

– Powinnaś spytać, czym jestem – śmieje się. – Jestem aniołem. Twoim aniołem, a na imię mam Lucjan.

No, nie. Darowałbym sobie Lucjana, przecież wszyscy już się chyba domyślili, że to Lucyfer. Po co to imię zmieniać w tym tekście na polską modłę?

 

– To się nazywa miłość – mówi pewnie. – Wiedziałem, że kiedyś do mnie przyjdziesz. Jesteś przecież mądrą kobietą – dodaje z uśmiechem, po czym z jego pleców wyłaniają się wielkie czarne skrzydła.

“Wyłaniają” to nie jest dobre słowo w tym kontekście. Może “wyrastają”? Albo chociaż “pojawiają”, choć to raczej też nie pasuje.

Known some call is air am

Według mnie nastrój sielanki, niewinności, tudzież naiwności jest dobrze oddany. Pomagają w tym proste zdania. Kontrast fizyczny między Ewą a Lucjanem jest sugestywny. A ich spotkanie to jak wrzucenie kamienia w gładką jak lustro taflę jeziora.

Natomiast zabrakło mi końcówki, jakiegoś bardziej znaczącego zamknięcia. Adam został sam, i…? Bał się wejść do strefy zakazanej, rozumiem. Może przez to nie zasłużył na swoją miłość? Wystarczała mu sama obecność (milczącego) Stwórcy?

Zetknęłam się już z wieloma wersjami pobytu Adama i Ewy w raju. Trafiały się opowieści lepsze i gorsze. Twoja, Merido, choć widać tu zalążek pewnego pomysłu, niestety, nie przypadła mi do gustu.

 

Ni­g­dzie nie widzę Uko­cha­ne­go… → Dlaczego wielka litera?

 

Moja Uko­cha­na bę­dzie miała… → Jak wyżej.

 

Mam wra­że­nie, że jest tu o kilka stop­ni chłod­niej… → W stopniach jakiej skali, jeśli wolno zapytać?

 

 – Po­dejdź, Ewo. Cze­ka­łem na Cie­bie ćwierć wieku – głos męż­czy­zny pa­ra­li­żu­je mnie. → – Po­dejdź, Ewo. Cze­ka­łem na cie­bie ćwierć wieku. – Głos męż­czy­zny pa­ra­li­żu­je mnie.

Zaimki piszemy wielką literą, kiedy zwracamy się do kogoś listownie. Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi.

 

Cze­ka­łem na Cie­bie ćwierć wieku – głos męż­czy­zny pa­ra­li­żu­je mnie. Moje imię w jego ustach brzmi jak za­klę­cie. Spo­glą­dam w jego kie­run­ku i widzę dłoń wy­cią­gnię­tą w moją stro­nę. → Nadmiar zaimków.

 

– Po­dejdź, Ob­lu­bie­ni­co – po­wta­rza uwo­dzi­ciel­sko. → Dlaczego wielka litera?

 

– Dla­cze­go Twój dotyk jest tak go­rą­cy?– Dla­cze­go twój dotyk jest tak go­rą­cy?

 

które po­chło­nę­ło moją Uko­cha­ną… → Dlaczego wielka litera?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Witaj MeridaHolmes 

 

Fajna wizja. Ciekaw byłem jak to się zakończy mimo, że to mogło być oczywiste. Dobrze. Pozdrawiam!!! Tekst nie najlepszy ale na pewno nie najgorszy.

Jestem niepełnosprawny...

Sympatyczne :)

Przynoszę radość :)

Miś przeczytał.

Czyli jabłka są skuteczniejsze niż seks? Interesujący pomysł.

Też jestem ciekawa, jak Adam radziłby sobie dalej sam.

Nie jestem pewna, czy historia pasuje do konkursu, bo las przecież został.

Babska logika rządzi!

Mam bardzo mieszane odczucia. Z jednej strony bardzo ciekawy pomysł, w dodatku z burzeniem schematów w motywie, który niby wszyscy uważają za ograny, a Ty ogrywasz go i tak w zupełnie nowy sposób – to na plus. Ale z drugiej to „jestem mądry/jestem mądra” jakoś tak wybrzmiewa na granicy mocnego klasyfikowania płci – i to już odrobinę drażni, nawet jeśli mam świadomość, ze całkiem możliwie, że interpretuję to odwrotnie do tego, co było zamierzone.

 

Warsztatowo trochę warto poprawić, ale ogólnie jest dobrze, nastój sielanki dobrze oddany.

 

Co się rzuciło w oczy: skąd oni tam znają pojęcie stopni w odniesieniu do temperatury? ;-)

Plus drobiazg, ale Lucjan zapewne od Lucyfera, a Lucyfer to rzymski bożek światła, którego w późniejszym czasie przerobiono na diabła, podobnie jak i słowiańskiego Borutę. Ale to drobiazg, bo popkultura i tak swoje.

 

Niektóre akapity mają niepotrzebną spację z przodu. Ale tym to już na etapie korekt będziemy się zajmować.

 

Także podsumowując: pomysł robi tu naprawdę sporo, kompletnie wywracając to, czego można by się spodziewać. Ciekawe opowiadanie.

 

 

Lubię wszelkiego rodzaju religijne nawiązania, ale tekst niezupełnie mnie przekonał. Przede wszystkim motywy biblijne przewijały się w literaturze w tylu konfiguracjach, że obecnie trzeba się sporo nagimnastykować, żeby jeszcze jakoś zaskoczyć czytelnika. Tutaj została poczyniona dopiero rozgrzewka. :P

Ale okej, widać, że postanowiłaś się skupić na relacjach – o ile relacji Ewy i Lucjana nie mam nic do zarzucenia, o tyle ta między Ewą i Adamem została dość skąpo opisana. Dwutorowo poprowadzona narracja pogłębia to wrażenie dystansu między nimi – co w zasadzie pasuje do zamysłu, według którego Ewa ostatecznie opuszcza Adama, ale pozostawia pewien niedosyt. Adam też jakoś za szybko się z całą sytuacją pogodził i nawet nie zapytał Boga, co się właściwie wydarzyło (a wspomina o nim w ostatnim zdaniu, więc mogła w tym miejscu nastąpić jakaś konfrontacja).

Niezupełnie przekonała mnie też narracja jako taka, bohaterowie opisują swoje przeżycia nieco nienaturalnie (np. nazywają bezpośrednio swoje emocje) albo używają pojęć, których nie mogliby znać (Wilk wspomniał o „stopniach”, dodałabym jeszcze np. „wiek”). W przyjętej konwencji trochę zgrzyta też ten nieformalny „facet”.

Na osłodę powiem jednak, że tekst ma całkiem ciekawy klimat, niby jesteśmy w raju, a narracja wzbudza jakiś nieokreślony niepokój; trochę jak w tych wszystkich horrorach o małych miasteczkach, gdzie życie na pozór toczy się spokojnie, po czym nagle ktoś zabija Laurę Palmer. Zresztą te sceny patroszenia ryb też niezbyt rajskie…

Tak że całościowo mam dość mieszane uczucia – tym niemniej gratuluję, co nieco będzie można zresztą jeszcze doszlifować na etapie redakcji. :)

Remplis ton cœur d'un vin rebelle et à demain, ami fidèle

Nowa Fantastyka